rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Zawiodłam się na tej książce. Autor wymienia głównie swoje dziewczyny jak i samochody, których obu było dotychczas zastanawiająco dużo. Przewija się wiele cytatów czy też anegdot z jego autorskiego programu, są też historie z telewizji.
Najgorsze było w niej to, że nie było podziału na rozdziały. Bardzo niewygodne w czytaniu.

Zawiodłam się na tej książce. Autor wymienia głównie swoje dziewczyny jak i samochody, których obu było dotychczas zastanawiająco dużo. Przewija się wiele cytatów czy też anegdot z jego autorskiego programu, są też historie z telewizji.
Najgorsze było w niej to, że nie było podziału na rozdziały. Bardzo niewygodne w czytaniu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Masakra. Jak bardzo uwielbiałam "Za obrazami w muzeum" i serię z panem detektywem, tak tej książki skończyć nie mogę. Dotarłam do strony 347 i końca nie widać.
Największą wadą historii jest - nazwijmy to tak na potrzeby tej recenzji - zapętlona rzeczywistość przedstawiająca po kilkakroć te same zdarzenia, ale z innym zakończeniem. Pętli takich w całej powieści jest wiele, gdyż tak wiele razy główna bohaterka umiera lub szczęśliwym zbiegiem okoliczności unika śmierci. Brzmi ciekawie? Też tak myślałam. Niestety, coś się autorce nie udało albo też przeceniła wartość udziwnionej formy nad treścią. Sama fabuła jest średnio porywająca, ale dałoby się ją szybko i z przyjemnością przeczytać, gdyby nie owe zapętlenia, dające wrażenie, że zaczyna się całe czytanie od początku i przez to bardzo czytelnika nużące.
Co za dużo to nie zdrowo, Mrs Atkinson!

Masakra. Jak bardzo uwielbiałam "Za obrazami w muzeum" i serię z panem detektywem, tak tej książki skończyć nie mogę. Dotarłam do strony 347 i końca nie widać.
Największą wadą historii jest - nazwijmy to tak na potrzeby tej recenzji - zapętlona rzeczywistość przedstawiająca po kilkakroć te same zdarzenia, ale z innym zakończeniem. Pętli takich w całej powieści jest wiele,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Beksiński. Malarstwo/Painting Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński
Ocena 8,6
Beksiński. Mal... Wiesław Banach, Zdz...

Na półkach: ,

Mały albumik z reprodukcjami Zdzisława Beksińskiego w niewielkich rozmiarach. Tak na początek, by narobić sobie smaku przed zakupem czegoś obszerniejszego.

Mały albumik z reprodukcjami Zdzisława Beksińskiego w niewielkich rozmiarach. Tak na początek, by narobić sobie smaku przed zakupem czegoś obszerniejszego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W pełni satysfakcjonująca biografia najwybitniejszego współczesnego polskiego artysty i jego syna radiowca. Nie ukrywam, że po książkę sięgnęłam ze względu na tego pierwszego, który poprzez swe dzieła jak nikt inny od dawna grzebie w mojej głowie wyciągając na wierzch skrywane lęki i chore fascynacje. Jednak, jak się okazało, obraz artysty nie byłby w tym przypadku pełny, gdyby nie był podwójny.

Nie było tu momentów przyspieszających bicie serca - były za to te wyciskające z oka łzę i powodujące cierpnięcie grzbietu na myśl o tym, jak toczyć się mogą losy (nie)zwykłego człowieka. Emocje dają się we znaki zwłaszcza wtedy, gdy ma się w swoim życiu takie mroczne kąty, własne bagno, z którego z różnych przyczyn nie można się wydostać.

Odnalazłam w obu bohaterach wiele z siebie - zbyt wiele - i to było przerażające.

W pełni satysfakcjonująca biografia najwybitniejszego współczesnego polskiego artysty i jego syna radiowca. Nie ukrywam, że po książkę sięgnęłam ze względu na tego pierwszego, który poprzez swe dzieła jak nikt inny od dawna grzebie w mojej głowie wyciągając na wierzch skrywane lęki i chore fascynacje. Jednak, jak się okazało, obraz artysty nie byłby w tym przypadku pełny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z książek mojego dzieciństwa. Podobało mi się w niej wszystko - życie w dziczy, zwierzęta o intrygujących imionach, Rikki-Tikki-Tavi.

Jedna z książek mojego dzieciństwa. Podobało mi się w niej wszystko - życie w dziczy, zwierzęta o intrygujących imionach, Rikki-Tikki-Tavi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lektura niedokończona dawno dawno temu. Muszę do niej wrócić i przez nią przebrnąć w innych warunkach, żeby zweryfikować swoja ocenę. Opa!

Lektura niedokończona dawno dawno temu. Muszę do niej wrócić i przez nią przebrnąć w innych warunkach, żeby zweryfikować swoja ocenę. Opa!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dno totalne, nie wiem po co w ogóle piszę do tego komentarz.

Dno totalne, nie wiem po co w ogóle piszę do tego komentarz.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna już książka, po którą sięgam ze względu na tematykę polsko-grecką. Tym razem znalazłam jedynie fikcję literacką, o dziwo bardzo prawdopodobnie przedstawiającą żywot "Polonosa" zawieszonego gdzieś pomiędzy wspomnieniami a rzeczywistością, pomiędzy Polską i Grecją.
Zakończenie mocno odrealniło całą historię i niewątpliwie podobałoby mi się bardziej, gdybym traktowała takie książki mniej osobiście. Niemniej jednak - bardzo dobra.

Kolejna już książka, po którą sięgam ze względu na tematykę polsko-grecką. Tym razem znalazłam jedynie fikcję literacką, o dziwo bardzo prawdopodobnie przedstawiającą żywot "Polonosa" zawieszonego gdzieś pomiędzy wspomnieniami a rzeczywistością, pomiędzy Polską i Grecją.
Zakończenie mocno odrealniło całą historię i niewątpliwie podobałoby mi się bardziej, gdybym traktowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za długa. Przekombinowana. Nużąca. Miała swoje momenty, ale pojawiały się one tylko wtedy, gdy zabierałam się za książkę późną nocą, kiedy włącza się ten stan umysłu, pozwalający na kompletne wczucie się w atmosferę snutą przez autora. Po każdej z czterech powieści Zafóna, które przeczytałam, odczucia miałam podobne. "Gra anioła" byłaby niewątpliwie lepsza bez niektórych nadętych dialogów i bardzo, ale to bardzo, denerwującej panny Isabelli (bohaterki przywodzącej mi na myśl podobnie arogancką i mówiącą jedynie wykrzyknikami Ciri, która psuła mi lekturę sagi o Wiedźminie).
Książka epatowała niepotrzebną ckliwością, naiwnością i momentami nawet pretensjonalnością, których niestety nie jestem w stanie strawić na dłuższą metę. Jak zwykle, Zafón tak pięknie się zapowiadał, ale co za dużo, to nie zdrowo.

Za długa. Przekombinowana. Nużąca. Miała swoje momenty, ale pojawiały się one tylko wtedy, gdy zabierałam się za książkę późną nocą, kiedy włącza się ten stan umysłu, pozwalający na kompletne wczucie się w atmosferę snutą przez autora. Po każdej z czterech powieści Zafóna, które przeczytałam, odczucia miałam podobne. "Gra anioła" byłaby niewątpliwie lepsza bez niektórych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla największych fanów Eddie'go Veddera i Pearl Jam treść tej książki nie będzie żadnym odkryciem. Ja sama 99% rzeczy w niej opisanych znałam już wcześniej z internetu, jednak dobrze jest mieć je zebrane w jednym miejscu, pod postacią tej elegancko wydanej pozycji. Polecam fanom mniejszym i większym, których tak jak mnie nie stać na zakup "Pearl Jam Twenty".

Dla największych fanów Eddie'go Veddera i Pearl Jam treść tej książki nie będzie żadnym odkryciem. Ja sama 99% rzeczy w niej opisanych znałam już wcześniej z internetu, jednak dobrze jest mieć je zebrane w jednym miejscu, pod postacią tej elegancko wydanej pozycji. Polecam fanom mniejszym i większym, których tak jak mnie nie stać na zakup "Pearl Jam Twenty".

Pokaż mimo to


Na półkach:

King królem horroru i opowiadań jest. A zbiór ten zawiera jedne z najlepszych w jego dorobku. Mamy tu m.in. mistrzowskie "1408", a inne momentami nawet je przewyższają. Jak to powiedział jeden z bohaterów, wszystkie są "względne".

King królem horroru i opowiadań jest. A zbiór ten zawiera jedne z najlepszych w jego dorobku. Mamy tu m.in. mistrzowskie "1408", a inne momentami nawet je przewyższają. Jak to powiedział jeden z bohaterów, wszystkie są "względne".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię tej formy w powieści - listów, starodawnych dzienników, tych Werterowych klimatów... Jednak historia w nich zawarta jest niesamowita i głęboko zapada w pamięć, nie pozostawiając złudzeń, dlaczego jest uważana za podwalinę wszelkich opowieści wampirycznych we współczesnej popkulturze. Mimo wszystko - pozycja obowiązkowa.

Nie lubię tej formy w powieści - listów, starodawnych dzienników, tych Werterowych klimatów... Jednak historia w nich zawarta jest niesamowita i głęboko zapada w pamięć, nie pozostawiając złudzeń, dlaczego jest uważana za podwalinę wszelkich opowieści wampirycznych we współczesnej popkulturze. Mimo wszystko - pozycja obowiązkowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie oceniam, gdyż nie przeczytałam w całości... Jednak muszę przyznać, że mniej więcej jedna czarta, przez która przebrnęłam, okazała się dla mnie kompletnym zawodem. Było coś w niej takiego, co mnie odrzuciło. Może nie była to nuda, lecz miałam wrażenie, że dość ciężki temat został potraktowany młodzieżowym językiem... Czy też może było dokładnie na odwrót i to naiwna treść była przedstawiona w sposób zbyt poważny i przez to ciężkostrawny? Nie potrafię w tej chwili powiedzieć na pewno. Prawdopodobnie jednak jestem już na taką książkę po prostu za stara.

Nie oceniam, gdyż nie przeczytałam w całości... Jednak muszę przyznać, że mniej więcej jedna czarta, przez która przebrnęłam, okazała się dla mnie kompletnym zawodem. Było coś w niej takiego, co mnie odrzuciło. Może nie była to nuda, lecz miałam wrażenie, że dość ciężki temat został potraktowany młodzieżowym językiem... Czy też może było dokładnie na odwrót i to naiwna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam ją mniej więcej w połowie pierwszego sezonu serialu i byłam mile zaskoczona, że nie "zaspojlerowałam" sobie zbyt wiele. Na całe szczęście książka okazała się fabularnie trochę inna i serial w dalszym ciągu intrygował i trzymał w napięciu.
Tom Perrotta postarał się, aby oba jego dzieła mogły być interesujące dzięki wyciągnięciu z powieści tego, co w niej najlepsze, dodaniu paru wątków i rozszerzeniu tego w scenariusz na mały ekran. Efekt - książka i serial nawzajem się uzupełniają i ani czytelnik, ani widz nie będzie czuł się znudzony.

Przeczytałam ją mniej więcej w połowie pierwszego sezonu serialu i byłam mile zaskoczona, że nie "zaspojlerowałam" sobie zbyt wiele. Na całe szczęście książka okazała się fabularnie trochę inna i serial w dalszym ciągu intrygował i trzymał w napięciu.
Tom Perrotta postarał się, aby oba jego dzieła mogły być interesujące dzięki wyciągnięciu z powieści tego, co w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z niewielu książek tak silnie oddziałujących na zmysły. W przypadku "Pachnidła..." byliśmy poddawani treningowi olfaktorycznemu. Tu jesteśmy pobudzani zarówno węchowo jak i smakowo. "Czekolada" jest niczym najlepszy słodki przysmak, idealnie doprawiony korzennymi przyprawami, miodem, imbirem, cynamonem, roznoszącymi w powietrzu woń nieopisanej smakowej rozkoszy, która ma nas za chwilę spotkać.

Czekolada nie byłaby jednak Czekoladą, gdyby nie szczypta magii, która sprawia, że tylko ty jesteś w stanie powiedzieć, o jaki dokładnie słodki przysmak może chodzić.

Jedna z niewielu książek tak silnie oddziałujących na zmysły. W przypadku "Pachnidła..." byliśmy poddawani treningowi olfaktorycznemu. Tu jesteśmy pobudzani zarówno węchowo jak i smakowo. "Czekolada" jest niczym najlepszy słodki przysmak, idealnie doprawiony korzennymi przyprawami, miodem, imbirem, cynamonem, roznoszącymi w powietrzu woń nieopisanej smakowej rozkoszy, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najlepsza powieść sensacyjna, jaką dane mi było czytać. Pełna niespodziewanych zwrotów akcji, wiarygodnych bohaterów, bez przewidywalnych i cukierkowych rozwiązań. Rodzi w głowie czytelnika plastyczny obraz zdarzeń niczym gotowy scenariusz do filmu.
Autor wykonał naprawdę dobrą robotę.

Najlepsza powieść sensacyjna, jaką dane mi było czytać. Pełna niespodziewanych zwrotów akcji, wiarygodnych bohaterów, bez przewidywalnych i cukierkowych rozwiązań. Rodzi w głowie czytelnika plastyczny obraz zdarzeń niczym gotowy scenariusz do filmu.
Autor wykonał naprawdę dobrą robotę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest w tej powieści coś, co wciąga, mimo ze akcja nie jest zawrotna, ale prowadzona wręcz spokojnie. Spokojnie, jednostajnie, stale budząc zainteresowanie czytelnika. Czy obchodziły mnie losy głównego bohatera? Nie - nie do końca - jednak miałam ochotę zagłębić się w jego pełną uczuć historię i atmosferę nostalgii. Pozostał mi po niej w głowie obraz deszczowego, osnutego mgłą Tokio i przeraźliwej samotności bohaterów.

Nie jest to jednak książka smutna. Nie jest też radosna - bo czy ktokolwiek z czytelników potrafi sobie wyobrazić, jak wygląda życie osoby po kolejnych samobójstwach najbliższych? To już nie jest życie - można by rzec - to przetrwanie. Gdy jedna tragedia prowadzi do drugiej, a życie, które sobie zaplanowałeś pryska niczym bańka mydlana, jedyne co możesz zrobić, to czerpać z teraźniejszości garściami to, co w niej najlepsze.

Tak ciężko ją ocenić. Waham się między "może być" a "bardzo dobra"... bo budzi we mnie sprzeczne emocje. Jeśli jest to typowe dla Murakamiego, to może - może - kiedyś jeszcze do niego powrócę.

Jest w tej powieści coś, co wciąga, mimo ze akcja nie jest zawrotna, ale prowadzona wręcz spokojnie. Spokojnie, jednostajnie, stale budząc zainteresowanie czytelnika. Czy obchodziły mnie losy głównego bohatera? Nie - nie do końca - jednak miałam ochotę zagłębić się w jego pełną uczuć historię i atmosferę nostalgii. Pozostał mi po niej w głowie obraz deszczowego, osnutego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiona za 5 zł od autora pod Galerią Krakowską :D Przyjemna lektura, o ile pewnych rzeczy nie traktuje się dosłownie.

Kupiona za 5 zł od autora pod Galerią Krakowską :D Przyjemna lektura, o ile pewnych rzeczy nie traktuje się dosłownie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Historie jednej sprawy... Książka, która w tajemniczy, tylko polskim wydawcom znany sposób, zmieniła swój tytuł. Zjawisko na tyle niepokojące, że gdyby nie moje przyzwyczajenie do sprawdzania tytułu oryginału, dalej myślałabym, że to powieść zupełnie nowa. I, o zgrozo, kupiłabym ją powtórnie.
Tak, to ponownie te same 'Case Histories', po raz pierwszy wydane u nas w 2006 roku. Czy zmieniło się coś poza tytułem i okładką - nie wiem, ale mam nadzieję, ze nie, bo była to książka rewelacyjna. Obowiązkowa lektura dla starych i nowych fanów Kate Atkinson.

Historie jednej sprawy... Książka, która w tajemniczy, tylko polskim wydawcom znany sposób, zmieniła swój tytuł. Zjawisko na tyle niepokojące, że gdyby nie moje przyzwyczajenie do sprawdzania tytułu oryginału, dalej myślałabym, że to powieść zupełnie nowa. I, o zgrozo, kupiłabym ją powtórnie.
Tak, to ponownie te same 'Case Histories', po raz pierwszy wydane u nas w 2006...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to niestety kolejna książka Kinga z rodzaju tych, których czytanie może nie jest męką, ale koniec wyczekiwany jest z utęsknieniem. Sytuacji nie poprawia jej opasłość (przynajmniej w wydaniu polskim - jak to zwykle zresztą jest u Prószyńskiego - im czcionka większa i papier grubszy, tym drożej można sprzedać). Jedyną rzeczą, jaka mi się podobała był wątek z kotem wyczuwającym nadchodzącą śmierć u pacjentów hospicjum (niestety wątek bardzo poboczny) i okładka, moim zdaniem jedna z ładniejszych z tej serii wydań powieści Kinga.

Ale do rzeczy... Powieść ogłoszona przez niektórych najlepszą od lat, godną kontynuacją "Jasności", ba!, nawet jej dorównującą, nie ma z tym arcydziełem za dużo wspólnego. Oczywiście, poznajemy w niej dalsze losy Danny'ego Torrance'a, a fabuła opiera się na działaniu i występowaniu właśnie tejże jasności... Jednak wszelki klimat, napięcie i tajemniczość, tak silnie działające na wyobraźnię, które nie pozwalały oderwać się od lektury do późna w nocy, po prostu ZNIKŁY! W "Doktorze sen" nie ma NIC, co przypominałoby klimatem stare arcydzieła mistrza horroru. Zamiast tego mamy powieść pełną nudnych wątków, prowadzonych tak, jakbyśmy mieli do czynienia z pisarzem początkującym...

Książkę zakupiłam, pragnąc powtórki z "Jasności" i dając się nabrać reklamom, głoszącym przy każdym nowym wydawnictwie od lat te same i wciąż skuteczne hasła: "BESTSELLER", "KRÓL HORRORU POWRACA" i "OCZEKIWANA OD LAT". Shame on me, teraz pragnę jedynie książkę szybko sprzedać, żeby mieć na coś godnego mojej półki. Stary dobry Stephenie Kingu - czy jeszcze się spotkamy?

Jest to niestety kolejna książka Kinga z rodzaju tych, których czytanie może nie jest męką, ale koniec wyczekiwany jest z utęsknieniem. Sytuacji nie poprawia jej opasłość (przynajmniej w wydaniu polskim - jak to zwykle zresztą jest u Prószyńskiego - im czcionka większa i papier grubszy, tym drożej można sprzedać). Jedyną rzeczą, jaka mi się podobała był wątek z kotem...

więcej Pokaż mimo to