-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-03-11
2024-02-06
2024-02-24
Niech za recenzję posłuży mój wiersz...
Świętych się nie wypędza
W tym zdaniu słowo po słowie
wciąż żywa jest opowieść
treści tak dziwnej i niepojętej,
że dziś tylko w figury zaklętej.
Szepczą ich usta nieme,
oczy karmione obietnicą nieba
słów świętym nie potrzeba,
wystarczą ciał ich kamienie.
Ale usłyszy, kto słucha
śpiewu potoku i ciszy,
dla kogo mur nie jest głuchy,
szwabachą spod tynku krzyczy.
Minęły dziesiątki lat,
zestarzał się niespakowany świat
już tylko skorupy z fajansu zostały,
apokalipsa rzeczy spotkała.
Ale święty pamięta
pomieszanie zmysłów i języków,
rozmiar dziecięcych bucików
przykrytych ziemią świętą i przeklętą.
Dlatego podejdź bliżej
i głowę podnieś wyżej
dotknij dłoni splecionych różańcem.
Opowieść sama zatańczy.
Nurtem rzecznym i drzew poszumem
za zostawionym domem,
za kośćmi bliskich w nieistniejącym grobie.
Poczuj ją, słowo po słowie.
25.02.2024r.
Niech za recenzję posłuży mój wiersz...
Świętych się nie wypędza
W tym zdaniu słowo po słowie
wciąż żywa jest opowieść
treści tak dziwnej i niepojętej,
że dziś tylko w figury zaklętej.
Szepczą ich usta nieme,
oczy karmione obietnicą nieba
słów świętym nie potrzeba,
wystarczą ciał ich kamienie.
Ale usłyszy, kto słucha
śpiewu potoku i ciszy,
dla kogo mur nie...
2023-12-20
2023-12-11
Według mnie jest to książka wciągająca, ale nierówna. Mniej zaintrygowały mnie rozdziały dotyczące Odry i spławiania nią towarów oraz Ostbahnu- kolei królewskiej. Natomiast opowieść o mistrzach litografii ze Schmiedebergu (dzisiejsze Kowary) oraz o fotografii Jana Bułhaka i jego powojennych powiązaniach z Mieczysławem Orłowiczem (tym od GSS) była naprawdę porywająca.
Natrafiłam też na ślad kolejnej lektury- "Dzieci Jerominów" Ernsta Wiecherta. Wiem, że utonę w tej sadze i już mam ją nawet wypożyczoną.
Dla autora, dzielnie przemierzającego Krainę na rowerze, po to, by ją lepiej poznać, wielki ukłon. I za niezwykły dar przenoszenia czytelnika w czasie. Tak bliskie mi jest jego podejście- sama wciąż mam Elizjum na wyciągnięcie ręki, ilekroć przekraczam bramę Ślęży. A potem znów wymyka mi się z rąk i każe tęsknić. I jest tak, jak w tych słowach: "Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja wcale nie mam pewności tego, co zaraz powiem. Ale być może człowiek może być skądś, wcale stamtąd nie będąc. Może pochodzić z miejsca, w którym nigdy wcześniej nie był? To się zdarza. Mnie się zdarzyło. Wchodzi się w jakiś widok i nagle zaczyna się rozumieć. Wszystko, co jest wokół, mówi w całkowicie zrozumiały sposób. Opowiada się samo."
Według mnie jest to książka wciągająca, ale nierówna. Mniej zaintrygowały mnie rozdziały dotyczące Odry i spławiania nią towarów oraz Ostbahnu- kolei królewskiej. Natomiast opowieść o mistrzach litografii ze Schmiedebergu (dzisiejsze Kowary) oraz o fotografii Jana Bułhaka i jego powojennych powiązaniach z Mieczysławem Orłowiczem (tym od GSS) była naprawdę porywająca....
więcej Pokaż mimo to