Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Według mnie jest to książka wciągająca, ale nierówna. Mniej zaintrygowały mnie rozdziały dotyczące Odry i spławiania nią towarów oraz Ostbahnu- kolei królewskiej. Natomiast opowieść o mistrzach litografii ze Schmiedebergu (dzisiejsze Kowary) oraz o fotografii Jana Bułhaka i jego powojennych powiązaniach z Mieczysławem Orłowiczem (tym od GSS) była naprawdę porywająca.
Natrafiłam też na ślad kolejnej lektury- "Dzieci Jerominów" Ernsta Wiecherta. Wiem, że utonę w tej sadze i już mam ją nawet wypożyczoną.
Dla autora, dzielnie przemierzającego Krainę na rowerze, po to, by ją lepiej poznać, wielki ukłon. I za niezwykły dar przenoszenia czytelnika w czasie. Tak bliskie mi jest jego podejście- sama wciąż mam Elizjum na wyciągnięcie ręki, ilekroć przekraczam bramę Ślęży. A potem znów wymyka mi się z rąk i każe tęsknić. I jest tak, jak w tych słowach: "Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja wcale nie mam pewności tego, co zaraz powiem. Ale być może człowiek może być skądś, wcale stamtąd nie będąc. Może pochodzić z miejsca, w którym nigdy wcześniej nie był? To się zdarza. Mnie się zdarzyło. Wchodzi się w jakiś widok i nagle zaczyna się rozumieć. Wszystko, co jest wokół, mówi w całkowicie zrozumiały sposób. Opowiada się samo."

Według mnie jest to książka wciągająca, ale nierówna. Mniej zaintrygowały mnie rozdziały dotyczące Odry i spławiania nią towarów oraz Ostbahnu- kolei królewskiej. Natomiast opowieść o mistrzach litografii ze Schmiedebergu (dzisiejsze Kowary) oraz o fotografii Jana Bułhaka i jego powojennych powiązaniach z Mieczysławem Orłowiczem (tym od GSS) była naprawdę porywająca....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niech za recenzję posłuży mój wiersz...

Świętych się nie wypędza

W tym zdaniu słowo po słowie
wciąż żywa jest opowieść
treści tak dziwnej i niepojętej,
że dziś tylko w figury zaklętej.

Szepczą ich usta nieme,
oczy karmione obietnicą nieba
słów świętym nie potrzeba,
wystarczą ciał ich kamienie.

Ale usłyszy, kto słucha
śpiewu potoku i ciszy,
dla kogo mur nie jest głuchy,
szwabachą spod tynku krzyczy.

Minęły dziesiątki lat,
zestarzał się niespakowany świat
już tylko skorupy z fajansu zostały,
apokalipsa rzeczy spotkała.

Ale święty pamięta
pomieszanie zmysłów i języków,
rozmiar dziecięcych bucików
przykrytych ziemią świętą i przeklętą.

Dlatego podejdź bliżej
i głowę podnieś wyżej
dotknij dłoni splecionych różańcem.
Opowieść sama zatańczy.

Nurtem rzecznym i drzew poszumem
za zostawionym domem,
za kośćmi bliskich w nieistniejącym grobie.
Poczuj ją, słowo po słowie.
25.02.2024r.

Niech za recenzję posłuży mój wiersz...

Świętych się nie wypędza

W tym zdaniu słowo po słowie
wciąż żywa jest opowieść
treści tak dziwnej i niepojętej,
że dziś tylko w figury zaklętej.

Szepczą ich usta nieme,
oczy karmione obietnicą nieba
słów świętym nie potrzeba,
wystarczą ciał ich kamienie.

Ale usłyszy, kto słucha
śpiewu potoku i ciszy,
dla kogo mur nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wczoraj, po zaledwie kilkunastu godzinach czytania, prawie na bezdechu doszłam do końca tej wstrząsającej książki.
Wydaje nam się, że o wojnie, o motywach postępowania ludzi wiemy wszystko. Nie wiemy NIC!
Ci, którzy dziś wydają osądy i wyroki, powinni taką książkę przeczytać. Również ci, którym podoba się narracja boga honoru i ojczyzny, nacjonalistycznego patriotyzmu, który mogliśmy obserwować przez ostatnie 8 lat.
Tu jak na dłoni można dostrzec, jak rodziło się zło, jak zagarniało w lepką sieć ludzkie umysły, jak łapało w sidła losy pojedynczych ludzi, rodzin, całego narodu.
Ostatecznie konsekwencje i wieloletnie traumy dźwigali potem wszyscy, nie tylko ci osądzeni w Norymberdze i ci, którym przed nimi (mam nadzieję, że tylko pozornie) udało się uciec np do dalekiej Argentyny. Traumy odzywały się potem w kolejnych pokoleniach (patrz np książka "Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił").
Dodatkowo wstrząsająca kronika obrony twierdzy Breslau i potem masowych wysiedleń Niemców z Ziem Odzyskanych przemawiają za tym, że każdy powinien przeczytać tę książkę.
Mówimy, że to Niemcy są odpowiedzialni za wojnę. Owszem, ale tak samo, jak są odpowiedzialni, są też jej ofiarami. Każdy naród na tyle głupi, że pozwoli dać sobą sterować, który pozostanie w rękach obłąkanych złem cyników, może stać się takim, który zapali świat.

Wczoraj, po zaledwie kilkunastu godzinach czytania, prawie na bezdechu doszłam do końca tej wstrząsającej książki.
Wydaje nam się, że o wojnie, o motywach postępowania ludzi wiemy wszystko. Nie wiemy NIC!
Ci, którzy dziś wydają osądy i wyroki, powinni taką książkę przeczytać. Również ci, którym podoba się narracja boga honoru i ojczyzny, nacjonalistycznego patriotyzmu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niech zamiast recenzji przemówi mój wiersz.
„Przerwana nić”
Przerwana nić życia pamięcią się plecie,
choć kanwa ma supły i skazy.
Kądzieli garstkę miękką w palcach gnieciesz
przeszłości tropiąc obrazy.

One już tylko na starym cmentarzu
i mruczą o nich góry.
Trybik historii zaskoczył od razu
gdy inni weszli w te mury.

Dźwigali tobół z trosk i łez zebrany,
na nowo wzniecili ogień,
ale ta krzywda na plecach targana
przeciwstawiła ich sobie.

Tak samo biedni, serca puste z trwogi
łomoczą w okna bez snu.
To tutaj właśnie ich splotły się drogi,
z rozpaczy zabrakło tchu.

Może dlatego przeczucia dotknięciem
odwracam trwożnie głowę.
Stare ich pieśni górski strumień niesie,
szum wiatru odtwarza opowieść.

I ziemia wzdycha, kamień cierpi w ciszy,
przetacza się błękit nieba.
Wrażliwe serce ich skargi wciąż słyszy.
O ludziach pamiętać trzeba.

Bo nigdy nie wiesz czy któregoś roku
nie przyjdzie wojna przeklęta.
I już nie zrobisz w tył żadnego kroku.
Nić życia znowu przecięta.

Czytajcie!

Niech zamiast recenzji przemówi mój wiersz.
„Przerwana nić”
Przerwana nić życia pamięcią się plecie,
choć kanwa ma supły i skazy.
Kądzieli garstkę miękką w palcach gnieciesz
przeszłości tropiąc obrazy.

One już tylko na starym cmentarzu
i mruczą o nich góry.
Trybik historii zaskoczył od razu
gdy inni weszli w te mury.

Dźwigali tobół z trosk i łez zebrany,
na nowo wzniecili...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem skąd tak niskie noty tej książki i tak mało o niej opinii.
Być może są tu niewielkie fragmenty, które zostały przez autora nieco zbyt mocno przegadane, ale bez wątpienia można stwierdzić, że zna i kocha Sudety i umie tę miłość i wiedzę przekazać. Ale może dostrzec i docenić mogą to tylko ci, którzy sudecką pasję autora podzielają.
Jest to więc pewnie książka dla pasjonatów, zwłaszcza Ziemi Kłodzkiej, na której Zbigniew Piotrowicz mieszka.
Dla mnie osobiście książka jest nieustającym zachwytem moim miejscem, bliskim sercu, oswojonym, wołającym, przyzywającym, którego nieustannie jestem głodna i ciekawa.
Pod wpływem książki powstały dwa wiersze:

"Sudeckość"
SU- nę przed siebie poprzez mgieł prześwity, w poszumie wiatru i słońca przebłyskach.
DE- szcz rozmywa granice i las poi zielony, rzekom rozpuszcza włosy.
TY idziesz obok w rytmie serca i dzielisz ze mną chwile z górami u boku.

SUDETY. Alma Mater, moje wszystko, koniec i początek- drogi do siebie, w górę ku obłokom, kamienna kalwaria, źródło tęsknoty.
We krwi zabiorę je daleko na północ. Pulsują kiedy dotknę skóry, projektują mi sny, budują strukturę białek.

Kiedy wracam, stoją w łagodnym półkolu wzniesionych szczytów. Witają z daleka niebieskawym mirażem, otwartą bramą do mnie samej.
Milczą jak głaz, gdy echo niesie rozedrgane ZOSTAŃ.
16.06.2023r.

"Są bowiem miejsca nam przeznaczone. Takich się nie zostawia"*
Chcę wracać
i stopy ukorzenić w kamienistej glebie.
Chcę poczuć
nieba poruszenie fenu gnane szałem.
Chcę zostać
wśród traw amfiteatru, na gasnącym zboczu.
Nie trwonić
liści przeobrażenia, rozkwitania kwiatów.

Wita mnie ta ziemia
jak matka,
chlebem na progu.
Pod skałą
dom swój stworzę,
leśnym oddam bogom
duszę strudzoną tułaczką.

Tam.
Nie tracąc już ani roku.
(*Z. Piotrowicz "Sudeckość")
21.06.2023r.

Polecam wszystkim pasjonatom Sudetów, ale nie oczekujcie przewodnika takiego jak wszystkie. Raczej odpowiedzi na pytanie- dlaczego Sudety emanują taką siłą przyciągania, że na ten głos odpowiadają tacy artyści jak np Olga Tokarczuk. Ten głos od pierwszego spotkania usłyszałam i ja.

Nie wiem skąd tak niskie noty tej książki i tak mało o niej opinii.
Być może są tu niewielkie fragmenty, które zostały przez autora nieco zbyt mocno przegadane, ale bez wątpienia można stwierdzić, że zna i kocha Sudety i umie tę miłość i wiedzę przekazać. Ale może dostrzec i docenić mogą to tylko ci, którzy sudecką pasję autora podzielają.
Jest to więc pewnie książka dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przysiadłam przy ciepłym piecu w starej, drewnianej chacie Słaboniowej. I straszno tam było i śmieszno, ale raczej przytulnie. Obok cicho spał Mruczek. Słaboniowa dała szklankę herbaty i doskonałą gwarą snuła swoją opowieść o rzeczach, o jakich się nie śniło filozofom. A tyle w niej było spokoju i zrozumienia dla ludzkich przywar, że nie mogłam się nadziwić. Słaboniowo, ty jak Duszejko jesteś mi bardzo bliska. Nasz wicher jest!

Przysiadłam przy ciepłym piecu w starej, drewnianej chacie Słaboniowej. I straszno tam było i śmieszno, ale raczej przytulnie. Obok cicho spał Mruczek. Słaboniowa dała szklankę herbaty i doskonałą gwarą snuła swoją opowieść o rzeczach, o jakich się nie śniło filozofom. A tyle w niej było spokoju i zrozumienia dla ludzkich przywar, że nie mogłam się nadziwić. Słaboniowo, ty...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ziemia Kłodzka- Przewodnik Waldemar Brygier, Tomasz Dudziak
Ocena 8,0
Ziemia Kłodzka... Waldemar Brygier, T...

Na półkach: , , , ,

Wspaniały przewodnik po mojej ukochanej Ziemi Kłodzkiej. Z rozbudowanym i bardzo ciekawym wstępem historycznym, a także dotyczącym dziejów geologicznych tego regionu. Opisane poszczególne pasma górskie, również z historią powstania, szlakami, także bardzo mało popularnymi, ciekawostkami, zabytkami, roślinnością, a ponad to alfabetyczny spis wszystkich miast regionu, z wyjaśnieniem, dlaczego warto je odwiedzić. Sporo ciekawych zdjęć. Jedyny minus- mikro czcionka.

Wspaniały przewodnik po mojej ukochanej Ziemi Kłodzkiej. Z rozbudowanym i bardzo ciekawym wstępem historycznym, a także dotyczącym dziejów geologicznych tego regionu. Opisane poszczególne pasma górskie, również z historią powstania, szlakami, także bardzo mało popularnymi, ciekawostkami, zabytkami, roślinnością, a ponad to alfabetyczny spis wszystkich miast regionu, z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jestem teraz poniekąd uwięziona w domu i to nie tylko przez zimę, ale i długotrwałą chorobę i książki to jedyna podróż, na jaką teraz mogę sobie pozwolić.
Dzięki Inie Nacht odbyłam mroczną podróż po ukochanej Kotlinie Kłodzkiej, tu przedstawionej jako złowrogie miejsce i z każdym kolejnym tomem wydawała mi się ona coraz ciekawsza.
Trzeci tom przeczytałam w jeden dzień.
Z dużym zaciekawieniem przyglądałam się wywodom profesora geologa, zamieszczonych w końcówce opowieści, o wpływie ziemi i skał na mieszkańców regionu. Może i też dzięki temu poczułam do Ziemi Kłodzkiej taki niezwykły magnetyzm od samego początku? :)
Może kogoś ta seria zniechęci i sprawi, że będą się bali tego miejsca, ale zapewniam was drodzy czytelnicy- Kotlina Kłodzka to jedno z najpiękniejszych i najbardziej zróżnicowanych miejsc w Polsce! Warto się samemu przekonać.

Jestem teraz poniekąd uwięziona w domu i to nie tylko przez zimę, ale i długotrwałą chorobę i książki to jedyna podróż, na jaką teraz mogę sobie pozwolić.
Dzięki Inie Nacht odbyłam mroczną podróż po ukochanej Kotlinie Kłodzkiej, tu przedstawionej jako złowrogie miejsce i z każdym kolejnym tomem wydawała mi się ona coraz ciekawsza.
Trzeci tom przeczytałam w jeden dzień.
Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Druga część zaintrygowała mnie bardziej niż pierwsza. Być może to ten audiobook w pierwszej części tak przeszkadzał w odbiorze. Nie jest idealnie, ale jednak wciąga i chce się sprawdzić, co będzie dalej.
Najbardziej mnie nurtuje, co z tymi obrazami jest nie tak?

Druga część zaintrygowała mnie bardziej niż pierwsza. Być może to ten audiobook w pierwszej części tak przeszkadzał w odbiorze. Nie jest idealnie, ale jednak wciąga i chce się sprawdzić, co będzie dalej.
Najbardziej mnie nurtuje, co z tymi obrazami jest nie tak?

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wysłuchana w formie kiepskiego audiobooka.
Potencjał tej historii nie znalazł odbicia w literackiej realizacji.

Skusiła mnie lokalizacja - Kotlina Kłodzka, ale niestety się rozczarowałam.
Może kolejna część będzie lepsza, ją już przeczytam.
I jeszcze jedno- fatalny ten czas narracji- teraźniejszy. Fatalny!

Wysłuchana w formie kiepskiego audiobooka.
Potencjał tej historii nie znalazł odbicia w literackiej realizacji.

Skusiła mnie lokalizacja - Kotlina Kłodzka, ale niestety się rozczarowałam.
Może kolejna część będzie lepsza, ją już przeczytam.
I jeszcze jedno- fatalny ten czas narracji- teraźniejszy. Fatalny!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

I to już? Aż żal! Tak się trudno rozstać!
Odbyłam niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni z trójką towarzyszy- Reinevanem, Szarleyem i moim ulubionym- Samsonem Miodkiem.

Doskonałe, porywające słuchowisko, nieporównywalne do żadnego audiobooka, którego słuchałam do tej pory.
Przyjemność tym większa, że często podróżuję po Dolnym Śląsku i Ziemi Kłodzkiej, znam dobrze topografię, potrafię unaocznić sobie wiele miejsc, a słuchając, jakbym tam była!
Rewelacyjna narracja Krzysztofa Gosztyły, Henryka Talara, Lesława Żurka, Krzysztofa Wakulińskiego i Anny Dereszowskiej oraz innych, doskonałych lektorów..
Przyznaję, łzy płyną ciurkiem, gdy żegna się bliskich sercu przyjaciół...

A ponad to, gdy słuchałam, towarzyszyła mi niepokojąca myśl, że nic, absolutnie nic nie zmieniło się od czasów XV wiecznych wojen. Ludzkość nadal tonie w szkarłatnej rzece krwi, która opływa pragnienie władzy. Nadal ci najbardziej bezbronni płacą i majątkiem, i życiem za cudze wojny i namiętności.

Daj się porwać tej niezwykłej opowieści; nie sądzę, by istniał ktoś, kto będzie w stanie zostać w domu.

I to już? Aż żal! Tak się trudno rozstać!
Odbyłam niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni z trójką towarzyszy- Reinevanem, Szarleyem i moim ulubionym- Samsonem Miodkiem.

Doskonałe, porywające słuchowisko, nieporównywalne do żadnego audiobooka, którego słuchałam do tej pory.
Przyjemność tym większa, że często podróżuję po Dolnym Śląsku i Ziemi Kłodzkiej, znam dobrze...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Osobisty przewodnik po Pradze Filip Springer, Mariusz Szczygieł
Ocena 7,6
Osobisty przew... Filip Springer, Mar...

Na półkach: , , , ,

Książka pełna ciekawostek, poszerzająca horyzont, rzutka. Warto przeczytać, nawet jeśli trudno o sobie mówić, że jest się koneserem Pragi, a zna się ją tylko z przebiegniętej sprintem wycieczki jednodniowej z grupą z biura podróży.

Książka pełna ciekawostek, poszerzająca horyzont, rzutka. Warto przeczytać, nawet jeśli trudno o sobie mówić, że jest się koneserem Pragi, a zna się ją tylko z przebiegniętej sprintem wycieczki jednodniowej z grupą z biura podróży.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Dopiero co spod okularów spłynęło po policzkach kilka gorących łez. Może to szaruga za oknem, długotrwała choroba, może po prostu smutek istnienia, a może to ta książka?

Wymyka mi się ona. Gdzieś między łzą, a potoczystą narracją, ukrywa się, jak to licho, jej sens. Człowiek i jego z nami bycie. My, szukający odbicia siebie w jego życiu i przez tę podróż - drogi do siebie samego. Inni, ważni. Świat, sztuczny- pozorów i bliski, szczery - natury. Próbuję to wszystko w sobie pozbierać. Wiem, że ma mi ona coś istotnego do przekazania.

Odbyłam tę podróż razem z Tarniną, w jej wędrówce w poszukiwaniu przeszłości ukochanej ciotki, do Nowej Ziemi i jej nieznanego siostrzenicy życia.
Szybką, jak mgnienie. Nasyconą emocjami, skierowaną do wewnątrz, by odwrócić wzrok od spływających po szybie kropel, od myśli o mijającym nieuchronnie czasie, od szarugi i beznadziei.

A tam, w splątanym gaju roślin, zwierząt i emocji, prawdziwe życie, tuż pod stromymi stokami uśpionych wulkanów.
Pełnokrwiści bohaterowie, wątek myśliwych, odkrywanie tajemnic starego domu i sekretów Wandy ze starego sztambucha.
I jak zwykle znalazłam w tej książce siebie. Odbitą w trzeszczach Tośki, bezsilną wobec złośliwego licha, sarnio bezbronną w zasadzce.

Uwagę zwraca bardzo ciekawy język- wartki, pocięty na krótkie równoważniki, a tak pełny obrazowych porównań, metafor, czarów. Początkowo mało uważny czytelnik może się pogubić w licznych dygresjach, ale szybko naciąga gęstą, ziołową atmosferą, od której może zakręcić się w głowie.
By zachłysnąć się i na chwilę zapomnieć o codzienności. Pomyśleć o przemijaniu i o tym co ważne. O konfrontacji ze śmiercią, z odchodzeniem bliskiej osoby, o zgodzie na nieuchronność tego, przed czym nijak nie zdołamy uciec.

Bardzo wzruszające ostatnie strony książki poświęcone Wandzie- czułe wspomnienie odchodzenia bliskiej i kochanej osoby. Pełne szacunku, tkliwe, a jednocześnie mocne. Tak mówmy o śmierci- jak o przejściu, ale i obecności, która się nie kończy z chwilą, gdy serce przestaje bić. To bardzo ważny i potrzebny temat.

I dlatego długo będzie jeszcze we mnie rezonować ta książka. Szukać, wciąż szukać ujścia.
Choćby te słowa:
"Myślę, że gdy czytasz ten list, wiesz już o czym mówię. O oczekiwaniach, które stawia nam świat, inni ludzie, wreszcie, które my sami sobie stawiamy. O dziecięcej wrażliwości, która jest naszą perłą, jest perłą, pamiętaj, choć czasami zdaje się nam, że to łyżka dziegciu. O zwątpieniu w siebie, co wcale nie musi być symbolem klęski, bo nie ma nic głupszego, niż pyszna pewność. O bezsilności i rozpaczy, bo nasz wpływ na resztę świata jest mocno ograniczony. O potrzebie akceptacji, wyrosłej z niskiego poczucia własnej wartości. O osamotnieniu, w którym jesteśmy w stanie zrobić wiele, by choć przez chwilę czuć, że odgrywamy jakąś rolę. Łatwo wtedy o łańcuchy, kajdany, kleszcze. O niechciane wybory i kłamstwa. O zaprzeczenie sobie, co prowadzi do faktycznej klęski. "

Dopiero co spod okularów spłynęło po policzkach kilka gorących łez. Może to szaruga za oknem, długotrwała choroba, może po prostu smutek istnienia, a może to ta książka?

Wymyka mi się ona. Gdzieś między łzą, a potoczystą narracją, ukrywa się, jak to licho, jej sens. Człowiek i jego z nami bycie. My, szukający odbicia siebie w jego życiu i przez tę podróż - drogi do siebie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Zawsze interesowały mnie miejscowości, w których kończą się drogi. Miejsca, skąd można tylko zawrócić albo tam pozostać, gdzie za ostatnimi domami są skały, brzeg rzeki czy granica państwa. Jest w tym coś magicznego, jak na końcu świata".

Tak zaczyna się jedna z opowieści i według mnie mogłaby być przesłaniem całego ich zbioru.
Autorka połączyła w tej niewielkiej książeczce coś, co trafia w mój czuły punkt- zamiłowanie do dolnośląskiej ziemi i to takiej z dala od głównych traktów turystycznych (jakiej zawsze pragnę najbardziej) i artyzm wraz z wrażliwością godne poety- kreując wzruszające opowiadania sudeckie.

Znów odezwała się w mojej duszy poruszona struna, krystaliczny dźwięk tęsknoty, wzbierającej jak strumień po burzy, znów niespokojnie szukający ujścia.
Opowieści wędrowne korespondują z moimi doświadczeniami i lekturami, pięknie je uzupełniając i inspirując kolejne przygody, a opowiadania budzą, zdaje się na zawsze uśpioną nadzieję, na odnalezienie swego miejsca w cieniu gór. Dziękuję za pasję tak ciekawie ubraną w słowa, obrazy i wzruszenie.

"Zawsze interesowały mnie miejscowości, w których kończą się drogi. Miejsca, skąd można tylko zawrócić albo tam pozostać, gdzie za ostatnimi domami są skały, brzeg rzeki czy granica państwa. Jest w tym coś magicznego, jak na końcu świata".

Tak zaczyna się jedna z opowieści i według mnie mogłaby być przesłaniem całego ich zbioru.
Autorka połączyła w tej niewielkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Odświeżająca pamięć, cudowna wędrówka po smaganych wiatrem i śniegiem Karkonoszach była tym, co sprawiło mi wiele radości teraz, gdy jestem tak daleko od gór.
Główny bohater, błądząc na początku po omacku, próbuje rozwikłać historię śmierci swojego wuja; w trakcie rozwoju akcji przyjaciele okazują się wrogami, podejrzani sojusznikami, a nad wszystkim roztacza mgłę tajemnicy sam Karkonosz- Duch Gór. Wielkie ukłony dla autora za solidny reserch w archiwach i zacięcie do powojennej historii tamtych Ziem Od-Wyzyskanych. To książka, którą się pochłania w kilka godzin i nawet jeśli gdzieś między wierszami trąci nowicjuszowska nuta, wszystko inne w powieści rekompensuje te chwilowe odczucia i trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Chciałabym, by kiedyś w budynku RTON na Śnieżnych Kotłach pojawił się jakiś Maks i przywrócił je turystom.

Odświeżająca pamięć, cudowna wędrówka po smaganych wiatrem i śniegiem Karkonoszach była tym, co sprawiło mi wiele radości teraz, gdy jestem tak daleko od gór.
Główny bohater, błądząc na początku po omacku, próbuje rozwikłać historię śmierci swojego wuja; w trakcie rozwoju akcji przyjaciele okazują się wrogami, podejrzani sojusznikami, a nad wszystkim roztacza mgłę tajemnicy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Uwagę zwraca narracja- pozbawiona dialogów- przedstawiona z pozycji różnych bohaterów, nie tylko ludzi, ale także gór, zwierząt, chmur, płyt tektonicznych. I to z pewnością może się podobać, jest odświeżające i ciekawe- do pewnego momentu.. Potem męczy i to bardzo, zwłaszcza, że sama akcja jest dość mało porywająca, a udziwnianie jej na siłę nie prowadzi do niczego dobrego. Niestety ja tego nie kupuję, choć momentami czytałam nawet lekko zaciekawiona. Kolejny raz dochodzę do wniosku, że jeśli ktoś nie ma daru porywania ludzkich serc, nie osiągnie tego wygibasami językowymi powieści.

Uwagę zwraca narracja- pozbawiona dialogów- przedstawiona z pozycji różnych bohaterów, nie tylko ludzi, ale także gór, zwierząt, chmur, płyt tektonicznych. I to z pewnością może się podobać, jest odświeżające i ciekawe- do pewnego momentu.. Potem męczy i to bardzo, zwłaszcza, że sama akcja jest dość mało porywająca, a udziwnianie jej na siłę nie prowadzi do niczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja czwarta książka z serii Ćwirleja i zdecydowanie najsłabsza.
Denerwują mnie luki w fabule, tak jakby ta powieść była pisana na raty. Może jest czepianiem się fakt, że "patyk" to tysiąc, Inżynier zranił Żurawia w lewą rękę (przełożył pukawkę do lewej, a w prawej trzymał wóde), ulica Dzierżyńskiego została zmieniona 2.06.1982 na 28 czerwca 1956 i Półwiejską (Deptak). I nikt w Poznaniu nie powie szlafrok tylko porannik.
Jestem poznaniakiem od urodzenia i fajnie się to czyta, autor zna perfekcyjnie topografię. Pamiętam za dzieciaka wszystkie te opisywane miejsca: bagietki na Wrocławskiej, obok mordownię zwaną "pijalnią piwa", sklepy ALFA, Okrąglak, Skalę, kawiarnię i frytki na Deptaku, murek na Łazarskim (obok straganów), gdzie można kupić dosłownie wszystko. Za dzieciaka mieszkałem na Wildzie niedaleko Teofila, babcia, na starym niedaleko Brodziaka, obecnie mieszkam na Ratajach, gdzie "Upiory spacerowały nad Wartą", znam Winogrady i Piątkowo z "Trzynastego dnia tygodnia", pracowałem w Ceglorzu obok ZNTK itd, itp.
Jednak rozdrażniła mnie sprawa Bolka, który nagle zniknął i nie wiadomo co się z nim stało (a to główny morderca milicjantów). Bo bandytów było czterech, co niezbyt jasno jest przedstawione: na czatach Bolek i kumpluś Teofila, duży Lordek kierujący Starem, no i Gawron kierujący Nyską.

Jestem mężem właścicielki konta, która mi go użyczyła do tej opinii. ;)

To moja czwarta książka z serii Ćwirleja i zdecydowanie najsłabsza.
Denerwują mnie luki w fabule, tak jakby ta powieść była pisana na raty. Może jest czepianiem się fakt, że "patyk" to tysiąc, Inżynier zranił Żurawia w lewą rękę (przełożył pukawkę do lewej, a w prawej trzymał wóde), ulica Dzierżyńskiego została zmieniona 2.06.1982 na 28 czerwca 1956 i Półwiejską (Deptak). I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!
Ten fragment piosenki Edwarda Stachury przywołuje sama autorka książki i uwidacznia się z nim bardzo jej bliski, epikurejski zachwyt nad życiem. Życiem rozumianym jako podróż- przed siebie, w nieznane, a także w głąb siebie, ku samopoznaniu, zrozumieniu i pokochaniu swojego jestestwa. To nie tylko książka autobiograficzna, przybliżająca nam ciekawe życie Pauliny Młynarskiej, ale i okraszony pięknymi zdjęciami przewodnik podróżowania. A dodatkowo, dla mnie to również opowieści poruszające ważne pod względem psychologicznym problemy. Uważam, że warto w sposób nieco krytyczny czerpać z doświadczeń innych i jak najbardziej mogą być one dla nas twórcze i wzmacniające. Warto wybrać się w tę podróż.
"Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna.” – Napoleon Hill- pomimo strachu, trzęsąc się i dygocąc ruszaj przed siebie, poza swoją strefę komfortu.

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!
Ten fragment piosenki Edwarda Stachury przywołuje sama autorka książki i uwidacznia się z nim bardzo jej bliski, epikurejski zachwyt nad życiem. Życiem rozumianym jako podróż- przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Jedyna podróż, na jaką teraz sobie mogę pozwolić i to po ukochanych ziemiach dolnośląsko- czeskiego pogranicza, które znam tak dobrze. Odbyłam ją u boku walecznego Reynevana z Bielawy. Niebezpieczeństwo czaiło się na każdym kroku, ale hej przygodo! Dziś odwiedzam tylko resztki ruin zamków, ale tam mogłam je zobaczyć oczyma wyobraźni w pełnej krasie, zanim je dopadły husyckie Sierotki. Wspaniałe słuchowisko! Z niecierpliwością czekam na ostatnią część.

Jedyna podróż, na jaką teraz sobie mogę pozwolić i to po ukochanych ziemiach dolnośląsko- czeskiego pogranicza, które znam tak dobrze. Odbyłam ją u boku walecznego Reynevana z Bielawy. Niebezpieczeństwo czaiło się na każdym kroku, ale hej przygodo! Dziś odwiedzam tylko resztki ruin zamków, ale tam mogłam je zobaczyć oczyma wyobraźni w pełnej krasie, zanim je dopadły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Teraz, gdy moje ciało powiedziało stop, w głowie szum. Myśli, które szukają ujścia, które mam czas usłyszeć.
Miliony autentycznych olśnień, płynących łez, gęsiej skórki, szlochu, który chwilowo uwalnia napięcie.
Droga do spokoju wiedzie przez pełen cierni gąszcz pracy nad sobą, dojrzewania do odwagi, strach, któremu trzeba stawić czoła.
Dzięki Paulino, twoja opowieść jest dla mnie ważna. To mały duży krok. Ważne, by iść przed siebie.
I nie podpisuję się pod zarzutami, że to książka bardzo egocentryczna, że autorka pisze tylko o sobie i to nic nie wnosi. Owszem- pisze o sobie, ale z założonym z góry celem- by na swoim -przykładzie coś nam unaocznić.

Teraz, gdy moje ciało powiedziało stop, w głowie szum. Myśli, które szukają ujścia, które mam czas usłyszeć.
Miliony autentycznych olśnień, płynących łez, gęsiej skórki, szlochu, który chwilowo uwalnia napięcie.
Droga do spokoju wiedzie przez pełen cierni gąszcz pracy nad sobą, dojrzewania do odwagi, strach, któremu trzeba stawić czoła.
Dzięki Paulino, twoja opowieść jest...

więcej Pokaż mimo to