Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263
- ArtykułyPowstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70
- ArtykułyPowiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17
- ArtykułyZadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Daisy von Pless
Źródło: Fundacja Księżnej Daisy von Pless
Znana jako: Maria Teresa Oliwia...Znana jako: Maria Teresa Oliwia Cornwallis-West, Daisy Hochberg von Pless
3
7,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 28.06.1873Zmarła: 29.06.1943
Angielska arystokratka. Żona Jana Henryka XV Hochberga. Pani na Zamku Książ oraz Zamku w Pszczynie. Filantropka, pacyfistka, autorka pamiętników.
7,0/10średnia ocena książek autora
130 przeczytało książki autora
291 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Lepiej przemilczeć. Prywatne pamiętniki księżnej Daisy von Pless z lat 1895-1914
Daisy von Pless
6,7 z 27 ocen
138 czytelników 5 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Lepiej przemilczeć. Prywatne pamiętniki księżnej Daisy von Pless z lat 1895-1914 Daisy von Pless
6,7
Pamiętniki księżnej zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Czytałam jednocześnie Taniec na wulkanie i Lepiej przemilczeć. Poświęciłem na nie cztery dni urlopu, na spokojne wygodne czytanie i jednoczesne grzebania w Internecie, oglądanie zdjęć ludzi, posiadłości, dokumentów. Dzięki spokojnemu oddaniu się lekturze, przerywanemu spacerem z psami i posiłkami mogłam nieco wczuć się w historię Daisy. I jestem absolutnie tą kobietą zachwycona. Podczas gdy część wspomnień w Tańcu.. jest bardziej oficjalna, to Lepiej przemilczeć zawiera więcej intymnych relacji przemyśleń. Z kart pamiętników wyłania się bardzo ciekawa urocza zabawna osóbka. A jednocześnie szalenie wrażliwa mądra mądrością życiową i po prostu dobrego serca. Jako kobieta wykształcona i dojrzała odebrałam jednak kolejną życiową lekcję. Świetnie spędziłam czas, czerpałam przyjemność z refleksji księżnej. Nie zgadzam się z Virginia Wolf, którą zresztą też bardzo te pamiętniki wciągnęły, że Daisy była głupiutka. Może wychodząc za mąż tak, ale szybko się uczyła. Jej przemyślenia na temat mężczyzn i małżeństwa bezcenne. Nic w tej dziedzinie się nie zmieniło. A jej odwaga i tupet to wzorzec do naśladowania. Słowa jej szwagierki, księżnej Lulu, godne podziwu. Nic jednak nie zdradzę w recenzji. Gorąco polecam! Kobiety, dziewczyny, babeczki - przeczytajcie bo warto!!! Ja z pewnością zakupię jeszcze trzecią część pamiętników Co przemilczałam...
Taniec na wulkanie 1873-1918 Daisy von Pless
6,6
„Taniec na wulkanie” stanowi interesujący opis życia bogatej arystokracji z przełomu XIX i XX wieku. Szczególnie jeśli ktoś interesuje się tym okresem w historii Europy, bo od nazwisk, tytułów i wzajemnych powiązań pomiędzy poszczególnymi rodzinami wymienianych na każdej stronie może się zakręcić w głowie.
Sądzę, że autorka jest wiarygodna (a jest nią Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, zwana pieszczotliwie „Daisy”),bo przez dekady była ona częścią europejskiej śmietanki towarzyskiej. Znała wszystkich i znana była wszystkim.
Książka ukazuje egzystencję ludzi niewyobrażalnie bogatych, która kręci się wokół nieustannych przyjemności. Na ich codzienność składają się bale, przyjęcia, rauty, spotkania, podróże, udział w wyścigach, piknikach i innych atrakcjach. Istny karnawał. Oczywiście wszystko to jest obwarowane szeregiem ścisłych reguł, np. na każdą taką oficjalną imprezę należy starannie się ubrać, a w jej trakcie stosownie się zachowywać i poruszać tylko odpowiednie tematy. I na to nasza droga autorka niejednokrotnie się skarży. Wszechobecna pompa oraz przerażająca sztywność pruskiego dworu krępuje i nuży młodą Angielkę. Podobnie jak wieczna asysta sporego grona służących towarzyszących przy każdej czynności. Jakkolwiek śmieszne nam by się to dziś nie wydawało, ich liczba wcale nie była uwarunkowana ogromem pracy do wykonania, lecz świadczyła o statusie pracodawcy. Krótko mówiąc, czym ktoś wyżej stal w hierarchii społecznej, tym więcej służby musiał zatrudniać. Bardziej po to, by sprawiała dobre wrażenie, a nie wykonywała jakieś konkretne zadania.
I jak sobie tak o tym wszystkim poczytałam, to nawet przestałam się dziwić, że komuś w końcu taki stan rzeczy przestał się podobać i komunistyczne hasła znalazły taki posłuch w ówczesnym społeczeństwie. Bo przepaść pomiędzy rolnikiem mieszkającym w chacie krytej strzechą, czy robotnikiem w fabryce, który pracował po 12 godzin dziennie za głodowe stawki, a warstwą uprzywilejowaną, która spędzała czas na słodkim nieróbstwie była niewyobrażalna.
A choć sama księżna Daisy krytykuje afiszowanie się bogactwem i rozrzutność, to też do końca nie jest wolna od zachowań typowych dla osoby o jej pozycji- np. wprawdzie w czasie wojny pracuje jako pielęgniarka, ale nie przeszkadza jej to mieć cały czas na swoich usługach pokojówkę i służącego. Oczywiście jest to duża oszczędność w porównaniu z całą rzeszą zwykle obsługujących ją ludzi, ale i tak nie sposób się nie uśmiechnąć czytając o jej poświęceniu i skromnym życiu.
Jeśli chodzi o rys polityczny, to jak dla mnie trąci trochę naiwnością. Autorka stoi na straży twierdzenia, że kluczowym elementem, kształtującym politykę Europy przed pierwszą wojną światową nadal były dynastyczne i rodzinne więzy pomiędzy panującymi domami europejskimi. Tymczasem tuż przed 1914 Europą rządziły już nie dynastie, lecz rywalizujące ze sobą bloki polityczno-militarne, dążące do zwiększenia swego terytorium, znaczenia i potęgi. Oczywiście zasiadający na tronach mogli dolewać oliwy do ognia (jak to czynił cesarz niemiecki),czy optować za pokojowymi rozwiązaniami, ale nie należy przeceniać znaczenia ich działań i możliwości.
Literacko i stylistycznie miejscami trochę nieporadnie. Nie wiem, czy to wina tłumaczenia, czy autorka faktycznie nie do końca poprawnie potrafiła ubrać swoje myśli w słowa...