-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać55
Biblioteczka
2023-01-19
2023-01-09
W trudnych chwilach na przełomie roku towarzyszyła mi ta fantastyczna książka.
To wcale nie tylko przewodnik po jodze, o której (jeszcze!) nie wiem nic. To fantastycznie napisana historia o tym jak zrozumieć, pojąć i zaakceptować świat, innych i siebie. Jak wyznaczyć sobie bezpieczny kurs przez zmienność Panta Rhei, optymalizować zyski i wygładzać straty. Jak osiągnąć duchowy spokój. Nigdy nie potrzebowałam go bardziej niż teraz.
W trudnych chwilach na przełomie roku towarzyszyła mi ta fantastyczna książka.
To wcale nie tylko przewodnik po jodze, o której (jeszcze!) nie wiem nic. To fantastycznie napisana historia o tym jak zrozumieć, pojąć i zaakceptować świat, innych i siebie. Jak wyznaczyć sobie bezpieczny kurs przez zmienność Panta Rhei, optymalizować zyski i wygładzać straty. Jak osiągnąć...
2023-01-17
Teraz, gdy moje ciało powiedziało stop, w głowie szum. Myśli, które szukają ujścia, które mam czas usłyszeć.
Miliony autentycznych olśnień, płynących łez, gęsiej skórki, szlochu, który chwilowo uwalnia napięcie.
Droga do spokoju wiedzie przez pełen cierni gąszcz pracy nad sobą, dojrzewania do odwagi, strach, któremu trzeba stawić czoła.
Dzięki Paulino, twoja opowieść jest dla mnie ważna. To mały duży krok. Ważne, by iść przed siebie.
I nie podpisuję się pod zarzutami, że to książka bardzo egocentryczna, że autorka pisze tylko o sobie i to nic nie wnosi. Owszem- pisze o sobie, ale z założonym z góry celem- by na swoim -przykładzie coś nam unaocznić.
Teraz, gdy moje ciało powiedziało stop, w głowie szum. Myśli, które szukają ujścia, które mam czas usłyszeć.
Miliony autentycznych olśnień, płynących łez, gęsiej skórki, szlochu, który chwilowo uwalnia napięcie.
Droga do spokoju wiedzie przez pełen cierni gąszcz pracy nad sobą, dojrzewania do odwagi, strach, któremu trzeba stawić czoła.
Dzięki Paulino, twoja opowieść jest...
2022-12-01
Dotąd układa się we mnie przesłanie, a raczej różne twarze wielu przesłań tej książki. Ciągle młyn moich emocji obraca słowa opowieści i nadal nie ma z tej mąki smacznego chleba.
Wciągnęła mnie ona jak studnia bez dna, ale nie dostałam łatwej odpowiedzi na to, jak być szczęśliwym. I ciągle tego nie wiem! Bardziej jestem pewna komedii, jaką odgrywam przed samą sobą, próbując sobie udowodnić, że nie jest tak źle.
W niedopuszczaniu do siebie myśli o życiu, które przecieka przez palce, dobrze się wyćwiczyłam. Nie można ot tak się uwolnić bez trudnych poświęceń, bo człowiek nie jest samotną wyspą, bo łączy go ze światem milion powiązań i lepkich nici zależności. Raz wejdziesz w grząski grunt i już się nie oswobodzisz. Dlatego opowiadanie o udawaniu lepszego życia czy utopijna arka hotelu Sudety uwolniły ze mnie gorzki szloch. Prawdziwa wolność jest tylko w onirycznej sferze marzeń.
Pani Joanno, nie zostałam podbudowana, zostałam ze złamanym sercem.. Może to nie był dobry moment na tę książkę.
Dotąd układa się we mnie przesłanie, a raczej różne twarze wielu przesłań tej książki. Ciągle młyn moich emocji obraca słowa opowieści i nadal nie ma z tej mąki smacznego chleba.
Wciągnęła mnie ona jak studnia bez dna, ale nie dostałam łatwej odpowiedzi na to, jak być szczęśliwym. I ciągle tego nie wiem! Bardziej jestem pewna komedii, jaką odgrywam przed samą sobą, próbując...
2018-12-26
2018-12-19
2018-04-17
2018-03-09
Nie odnalazłam w tej książce niczego, o czym nie wiedziałabym sama.
Wszystko przychodzi z głowy.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz...
Żaden poradnik nie zrobi za człowieka jego pracy nad sobą.
Szkoda czasu na tę książkę, choć czyta się ją bardzo szybko..
Nie odnalazłam w tej książce niczego, o czym nie wiedziałabym sama.
Wszystko przychodzi z głowy.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz...
Żaden poradnik nie zrobi za człowieka jego pracy nad sobą.
Szkoda czasu na tę książkę, choć czyta się ją bardzo szybko..
2018-02-20
Halina Poświatowska w książce "Opowieść dla przyjaciela" pisała:
"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc..."
Marcin Wicha przekonuje, że rzeczy pamiętają dłużej; zostaje w nich część energii, którą obdarzył je posiadający je człowiek.
Jego dotyk, emocje, fizyczna obecność- wiążą się z nim wspomnieniowo i namacalnie.
I dopiero po jego odejściu dotkliwie zawiadamiają o braku i utracie- swoim osamotnieniem.
Pragnęłam tej książki i obawiałam się jej. Nie z powodów osobistych, bo życie jak dotąd oszczędziło mi tych najboleśniejszych przeżyć vis-a-vis.. Pomimo to wiem, że to nieuchronne, każdego człowieka czeka ta lekcja i to niejeden raz.
Autor porządkując rzeczy, a głównie książki pozostałe po swojej matce, kreśli jej obraz utkany ze wspomnień. Człowieka bezkompromisowego, niejednoznacznego, nadzwyczaj bliskiego. Genealogia jej rodziny nie rozrastała się spokojnie w naszym kraju. Gałęzie drzewa łamały burze historii, wichury wymuszonych działań i osądów. W tym wszystkim wzrosła taka mocna, a jednocześnie krucha i taką ją odtworzył syn.
Śmierć, nienazwana bohaterka tej historii jest blisko, za progiem, framugą, słowem.
O tym jak pozwolić komuś bliskiemu odejść i jak zachować w sobie pamięć o nim, a jednocześnie pójść dalej swoją drogą, Wicha opowiedział najprościej i najpiękniej jak to możliwe; pod-świadomie? wchodząc w dyskurs z Haliną Poświatowską...
"Rzeczy, których nikt nie dotyka, stają się matowe. Blakną. Meandry rzeki, trzęsawiska, muł. [...]
I przedmioty już wiedziały. Czuły, że będą wkrótce przesuwane. Przekładane w niewłaściwe miejsca. Dotykane cudzymi rękami. Będą się kurzyć. Będą się rozbijać. Pękać. Łamać pod obcym dotykiem. [...]
Ale przedmioty szykowały się do walki. Zamierzały stawić opór. Matka szykowała się do walki.
- Co z tym wszystkim zrobisz?
Wiele osób stawia sobie to pytanie. Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady."
Zostają rzeczy, kilka rad, pustka, która zarośnie innym życiem i ślad, rysa na sercu, blizna wypełniona stratą, której nic nie wypełni.
I ta książka z ascetyczną okładką, która pomaga przez to przejść.
Halina Poświatowska w książce "Opowieść dla przyjaciela" pisała:
"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak...
2018-01-14
Czytanie prozy Jagielskiej to dla mnie przeglądanie się w studni. Zajęcie trochę kuszące, a bardziej niebezpieczne. Wraca przestroga z dzieciństwa- wciągną cię topielce... Czytam i mam poczucie, że gdzieś ucieka mi życiodajny tlen i muszę się mocno postarać, by go odzyskać.
Nie odnajduję tu potwierdzenia, że autorka- bohaterka i jej przyjaciółka Ewa wróciły na dobre. W związku z tym nie mam pewności, że z choroby psychicznej można wyjść bez szwanku i zacząć na powrót żyć własnym życiem. Może o to chodzi- nie da się wejść w te same buty, bo wciąż będą uwierać i odnawiać stare rany?
Monotematyczność Ewy skupionej na odtwarzaniu dnia, który był kontynuacją jej traumy, odważne wyjście Grażyny naprzeciw marzeniom, to ich sposoby na walkę czy ucieczkę? Nie umiem tego ocenić.. Przeraża mnie jednak świadomość jak krucha jest granica wytrzymałości człowieka wobec problemu czy zdarzenia, na które często nie ma żadnego wpływu i jak ogromna jest bezwzględna dwutorowość świata, który nie zważając na nic będzie biegł dalej obok i nigdy się nie zatrzyma.
Kwintesencją tej książki, w której fabuła jest w zasadzie tylko tłem procesu myślowego, jest zdanie:
"Życie w zgodzie ze sobą to skomplikowana sprawa. Wymaga dokonania zmian, które prawie zawsze są bolesne i budzą strach. Lęk przed zmianą i tym, co przyniesie, jest tak silny, że życie w niezgodzie ze sobą już wcale nie wydaje się takie złe, przeciwnie- wydaje się do zniesienia. Byłam dobrze zabezpieczona przed koniecznością dokonania zmiany w życiu, jak zresztą większość ludzi. Potrafiłam powiedzieć z dużą precyzją, dlaczego nie mogę jej przeprowadzić."
Zaglądam w siebie i widzę dużo więcej niż chciałabym zobaczyć. Jagielska pozostawia we mnie niepokój.
Czytanie prozy Jagielskiej to dla mnie przeglądanie się w studni. Zajęcie trochę kuszące, a bardziej niebezpieczne. Wraca przestroga z dzieciństwa- wciągną cię topielce... Czytam i mam poczucie, że gdzieś ucieka mi życiodajny tlen i muszę się mocno postarać, by go odzyskać.
Nie odnajduję tu potwierdzenia, że autorka- bohaterka i jej przyjaciółka Ewa wróciły na dobre. W...
2017-07-17
Jeśli gdzieś w środku przeczuwałeś, że źródło Twoich lęków i problemów ukrywa się w mroku rodzinnych historii, że nieświadomie odtwarzasz traumy własnych przodków, będzie to książka dla Ciebie. Jak drogowskaz, który spróbuje niełatwymi ścieżkami doprowadzić do sedna zrozumienia. Być może uda Ci się uwolnić lub staniesz choć o parę kroków bliżej do ulgi.
Każdy z nas chce być wolny, szczęśliwy, kochany.
Chyba warto spróbować szansy, by to osiągnąć.
Temat dla mnie ważny, bliski, do pogłębienia i przyczynek do kolejnych lektur.
Jeśli gdzieś w środku przeczuwałeś, że źródło Twoich lęków i problemów ukrywa się w mroku rodzinnych historii, że nieświadomie odtwarzasz traumy własnych przodków, będzie to książka dla Ciebie. Jak drogowskaz, który spróbuje niełatwymi ścieżkami doprowadzić do sedna zrozumienia. Być może uda Ci się uwolnić lub staniesz choć o parę kroków bliżej do ulgi.
Każdy z nas chce...
2017-02-25
Tyle mam w głowie słów, tyle emocji, bo książka jest piękna i przejmująco smutna, a jednak niesie nadzieję. Czy będę umiała je wyrazić?
W pamięci zostaje nie tylko motyw dmuchawca ulatującego z wiatrem, ale i mądrość jaka wynika z esejów, wywiadów z ludźmi doświadczającymi straty najbliższych, fragmentów książek, w których mówi się o śmierci. 16 rozdziałów, w których autorka w różnych źródłach szuka sensu ludzkiego istnienia, rozprawia o żałobie, o odchodzeniu członków rodziny, nagłym, bądź poprzedzonym chorobą. Czytamy o samobójstwie i poczuciu winy, jaka po nim towarzyszy bliskim, o chorobie dzieci, o wczesnej stracie rodziców. A przede wszystkim o próbie zrozumienia- czym jest śmierć i jak się do niej przygotować.
Moja ukochana poetka, Halina Poświatowska, pisała tak:
kto potrafi
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść anegdotę o istnieniu
zgarniam brunatne plastry książek
nasłuchuję brzęczenia słów
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść
nikt nie potrafi
i tylko czasem
naprzeciw słońca
w zmrużonych oczach błysk
chwila roztrącona na tęczę
twarzą w twarz
naprzeciw słońca
w oślepłych oczach
treść niknąca...
na krańcach
miłość śmierć
Całkiem nieświadomie (a może podświadomie?) zafascynowałam się tym wierszem , a potem całą Jej twórczością, bo dla mnie jest on Jej wyznaniem wiary.
Podobne podejście znalazłam w książce R. Arendt- Dziurdzikowskiej, z tym, że tutaj śmierć nie zatrzymuje miłości, ona jako jedyna przekracza jej bramy.
Posłuchajcie mądrzejszych ode mnie (cytaty pochodzą z recenzowanej książki):
„Pod strachem przed śmiercią kryje się niespełnienie. (…) Skupienie się na tym głębokim braku satysfakcji jest często punktem wyjścia do przezwyciężenia lęku przed śmiercią. Pragniemy zostawić po sobie coś, co przetrwa dłużej niż my. To momenty miłości, współczucia. Gdy robimy sobie porządne próby generalne, nierzadko dochodzimy do wniosku, że umierając nie możemy wziąć ze sobą nic z tego, co otrzymaliśmy. Możemy zabrać tylko to, co daliśmy sami.”
„Patrzenie w śmierć zwraca ku życiu. Nie tylko nie pozbawia energii, ale i rozwiewa smutek, pomaga tworzyć życie pełne harmonii i spokoju, zaangażowania, więzi z ludźmi, znaczenia i samorealizacji, wyzwala miłość do życia, jakiej wcześniej nie znaliśmy.”
„Pozwólmy sobie i innym w żałobie leżeć i po prostu być. Wbrew pozorom jesteśmy wtedy bardzo zajęci wewnętrznie. To etap smutku zwany błędnie depresją. Smutek chce się „wysmucić”, jest dobry: kontaktuje nas z rzeczywistością. Dopiero niewyrażony może się przyczynić do powstania depresji. Smutek jest jednym z najbardziej niechcianych i niedocenianych uczuć. Jest jak pochmurne niebo, ma piękne rozproszone światło, które kieruje nas do wewnątrz.”
„Nie można dać czegoś, czego się samemu nie dostało”.
„Relacje ludzi, którzy nagle stracili bliskich są źródłem bezcennej wiedzy o nas samych. Są wyzwaniem- każą ryzykować miłość w każdej chwili życia. Nie czekać, ponieważ nie ma chwili do stracenia, gdy każda może być ostania. Z perspektywy śmierci okazuje się, że niewiele poza naszymi relacjami z ludźmi wytrzymuje próbę czasu. To, co wydaje się banalne i nadużywane, że najważniejsza jest miłość, dociera do serca rozdzieranego rozpacza po stracie.”
„Nieustannie powraca pytanie, co jest istotne, czemu warto poświęcić te cenne sekundy, minuty, godziny, tygodnie, miesiące, lata, które mamy przed sobą. – Miłość i twórczość- mówi bez wahania Anna (Janko, jedna z rozmówczyń autorki). Bo otwierają duszę na metafizykę. Kluczem jest miłość, bo z nią przychodzi olśnienie, zrozumienie, po co żyjemy, o co chodzi.”
„Nie musimy umierać pokonani przez śmierć, rozczarowani oraz przytłoczeni wyrzutami sumienia i poczuciem klęski. Możemy odejść w pokoju, przepełnieni wdzięcznością. Umierający mówili mu: Niech pan nie traci ani sekundy, niech pan mówi ludziom, że ich kocha. (…)Dlaczego wcześniej nie wiedziałem, że jedyne, co naprawdę się liczy, to głębokie porozumienie serc, dzielenie się miłością i przebaczeniem? Co sprawia, że nie wiemy tego wszystkiego wcześniej? Jesteśmy przerażeni- pisze Stephen Levine (autor „Kto umiera?...”, „Gdybyś miał przed sobą rok życia”). Jesteśmy zamknięci, opanowani przez tak wiele niepożądanych stanów umysłu, że aż kulimy się pod ich naporem. Przychodzi lęk- zamykamy się. Przychodzi zwątpienie- zamykamy się. Przychodzi gniew- zamykamy się. Przychodzi śmierć- zamykamy się. Otworzyć się i przeżyć wszystko, co jest do przeżycia. Chociaż spróbujmy.”
„Wyrażenie gniewu, wypłakanie się i wyżalenie prowadzi do cichej medytacji, do pogodzenia się z tym, co się stało. Pomału, krok po kroku, ponownie zanurzamy się we własne życie, planując przyszłość i ciesząc się z nadchodzących dni. Jest cos, co w nas nie umiera nigdy- twierdza mędrcy od początku świata. To miłość. Wszystkiemu, co nią nie jest, pozwólmy umrzeć.”
Autorka pisze w prologu: „Od lat piszę o śmierci. To najbardziej ożywczy temat, jaki można sobie wyobrazić.” I taka jest ta książka. Niemało w niej bólu, dotknięcia niewyobrażalnych ludzkich strat, ale nadzieja jest najsilniejsza. Czytanie jej to taka maleńka próba generalna oswojenia lęku przed śmiercią, jaki mamy wpisany pod skórę chyba genetycznie. Myślę, że warto ją przejść, dla własnego dobra, póki to nie przyjdzie do nas samo.
Tyle mam w głowie słów, tyle emocji, bo książka jest piękna i przejmująco smutna, a jednak niesie nadzieję. Czy będę umiała je wyrazić?
W pamięci zostaje nie tylko motyw dmuchawca ulatującego z wiatrem, ale i mądrość jaka wynika z esejów, wywiadów z ludźmi doświadczającymi straty najbliższych, fragmentów książek, w których mówi się o śmierci. 16 rozdziałów, w których...
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
Życie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!
Ten fragment piosenki Edwarda Stachury przywołuje sama autorka książki i uwidacznia się z nim bardzo jej bliski, epikurejski zachwyt nad życiem. Życiem rozumianym jako podróż- przed siebie, w nieznane, a także w głąb siebie, ku samopoznaniu, zrozumieniu i pokochaniu swojego jestestwa. To nie tylko książka autobiograficzna, przybliżająca nam ciekawe życie Pauliny Młynarskiej, ale i okraszony pięknymi zdjęciami przewodnik podróżowania. A dodatkowo, dla mnie to również opowieści poruszające ważne pod względem psychologicznym problemy. Uważam, że warto w sposób nieco krytyczny czerpać z doświadczeń innych i jak najbardziej mogą być one dla nas twórcze i wzmacniające. Warto wybrać się w tę podróż.
"Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna.” – Napoleon Hill- pomimo strachu, trzęsąc się i dygocąc ruszaj przed siebie, poza swoją strefę komfortu.
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;
więcej Pokaż mimo toŻycie to nie tylko kolorowa maskarada;
Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;
Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!
Ten fragment piosenki Edwarda Stachury przywołuje sama autorka książki i uwidacznia się z nim bardzo jej bliski, epikurejski zachwyt nad życiem. Życiem rozumianym jako podróż- przed...