-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-01-10
2018
2018-02-20
2017-10-15
2017-09-27
2017-09-22
2017-08-29
Czasem mam ochotę sięgnąć po książkę, która jest innego gatunku niż mój zwyczajowy wybór. Obecnie w mojej biblioteczce króluje fantastyka oraz literatura młodzieżowa, przeplatana z kryminałami. Wcześniej próbowałam co nieco literatury klasycznej, ale nie przypadliśmy sobie do gustu, więc zaprzestałam starań. Jednak odkąd trafiłam w liceum na dzieła Dostojewskiego, zdecydowanie przepadłam, a jako, że akcja "Dżentelmena w Moskwie" dzieje się w Rosji, tak samo jak "Zbrodni i kary", która skradła moje serce, postanowiłam, że spróbuję i sprawdzę czy Towles również urzeknie mnie swoim dziełem.
Wszystko zaczęło się od jednego, z pozoru niewinnego wiersza. Hrabia Aleksander Rostow prowadzący dotąd życie pełne dostatku, mieszkający w jednym z najlepszych apartamentów w ekskluzywnym hotelu Metropol, musi zrezygnować ze wszystkich swoich wygód, przez jeden wiersz. Zostaje on dożywotnio skazany przez bolszewicki sąd, na zajęcie małego pokoiku na poddaszu tegoż hotelu. Rostow doskonale zdaje sobie sprawę, że od teraz wszystko może się dla niego skończyć - lub wręcz przeciwnie, z odpowiednim nastawieniem, przystosowawszy się do warunków, jego życie może się dopiero zacząć. Bohater zostaje pozbawiony wszystkiego, co do tej pory definiowało jego status, ale nikt nie jest w stanie odebrać mu bogactwa, które nosi w sobie.
"Dżentelmen w Moskwie", to niesamowita historia o człowieku, którego życie uległo nagłej zmianie o sto osiemdziesiąt stopni w ciągu kilku chwil. Hrabia próbuje na nowo próbuje wpleść do niego ład i porządek, podczas gdy za murami hotelu rozgrywają się historyczne momenty. Rostow jednak nie może sam ich doświadczyć będąc uwięzionym w hotelu. Nie może wyjść do teatru czy opery, ale stara się kontynuować pozostałe tradycje, chodząc raz w tygodniu o wyznaczonej porze do fryzjera, pojawiać się w hotelowej wykwintnej restauracji, a także rozwinąć znajomości z personelem. Mimo, że utracił wiele i odebrano mu wolność, hrabia pozostaje człowiekiem pokornym i dobrym, a do tego jest prawdziwym dżentelmenem, dla którego honorowe zachowanie jest w życiu kluczowe. Mogłoby się wydawać, że nic go już nie zaskoczy, do czasu gdy poznaje pewną dziewczynkę, dzięki której jego życie znowu zostanie wywrócone do góry nogami.
Książkę Towlesa czytałam z zapartym tchem, od samego początku. Dzięki niej dowiedziałam się nieco więcej o historii Rosji, bo mimo, że bohater był zamknięty w hotelu to wydarzenia rozgrywające się poza nim, miały znaczny wpływ na funkcjonowanie hotelu i jego mieszkańców. Akcja rozgrywa się na przestrzeni ponad trzydziestu lat, a więc czytelnik ma wgląd w wielką część życia bohatera i należy tutaj zaznaczyć, że przez cały ten czas postać hrabiego stawała się mi coraz bliższa, tak jak reszta wspaniałych bohaterów powieści, których poznał.
Jestem urzeczona lekturą "Dżentelmena w Moskwie" i bardzo się cieszę, że dałam jej szansę się porwać. Jest to książka obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli historii, szczególnie Rosji, a także dla osób ceniących sobie literaturę z przesłaniem, która skłania do myślenia. Dla mnie była to lektura pełna emocji, w której radosne momenty przeplatały się z wielkim wzruszeniem, a więc na pewno długo o niej nie zapomnę. Polecam!
(www.ksiazki-alys.blogspot.com)
Czasem mam ochotę sięgnąć po książkę, która jest innego gatunku niż mój zwyczajowy wybór. Obecnie w mojej biblioteczce króluje fantastyka oraz literatura młodzieżowa, przeplatana z kryminałami. Wcześniej próbowałam co nieco literatury klasycznej, ale nie przypadliśmy sobie do gustu, więc zaprzestałam starań. Jednak odkąd trafiłam w liceum na dzieła Dostojewskiego,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-12
2017-08-02
2017-07-28
Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać "Wszystkie jasne miejsca", czyli poprzednią powieść autorki. Pamiętam, że wzbudziła ona we mnie całą masę uczuć, a po jej skończeniu miałam prawdziwego książkowego kaca i nie mogłam przestać myśleć o bohaterach, z którymi zdążyłam się zżyć. Gdy tylko dowiedziałam się o nowej powieści Jennifer Niven, oczywiście musiałam ją poznać. Czy była równie dobra jak poprzednia, albo może lepsza?
O Libby Strout słyszał prawie każdy. To była przecież "najgrubsza nastolatka w Ameryce", którą kiedyś wyniesiono z domu dźwigiem. Jednak oprócz jej ojca, nikt tak naprawdę nie zna Libby, ani nawet nie próbuje tego zmienić. Dziewczyna jest postrzegana jedynie poprzez pryzmat swojej wagi, a chyba nie ma nic bardziej krzywdzącego od tak powierzchownej oceny. Teraz Libby jest na dobrej drodze do zmiany swojego życia, a przede wszystkim ma już dość siedzenia zamknięta w czterech ścianach i postanawia wrócić do szkoły. To będzie dla niej prawdziwe wyzwanie.
Jack Masselin to chłopak, którego wszyscy znają i darzą sympatią. Na pozór wyluzowany i lekko arogancki nastolatek, który w głębi duszy skrywa pewien sekret. Cierpi on na rzadką chorobę mózgu zwaną prozopagnozją, której objawem jest niemożność rozpoznawania twarzy. Jack codziennie rano na nowo musi poznawać swoją twarz, a także bliskich mu osób. Jakby życie nastolatka nie było wystarczająco trudne, chłopak stara się jak może by nie wyróżniać się z tłumu i uchodzić za "normalnego", gdyż boi się tego, jak ludzie zareagowaliby na wieść o jego niespotykanej chorobie.
Ścieżki Libby i Jacka przetną się po raz kolejny za sprawą pewnej okrutnej zabawy. Co niektórym wydawało się śmieszne, stało się krzywdzące dla innych. Jednak to doświadczenie nauczy tę dwójkę kilku ważnych życiowych lekcji, a przede wszystkim pozwoli im odkryć prawdziwych siebie.
Najnowsza powieść Jennifer Niven jest zdecydowanie inna niż ostatnia, którą czytałam, jednak z obu można wynieść wiele dobrego. "Podtrzymując wszechświat" to na pozór kolejna książka młodzieżowa o nastolatkach z problemami, ale przecież jeśli czegokolwiek się z niej dowiedziałam, to właśnie tego by nie oceniać po pozorach. Jest to chyba najważniejsza lekcja, jaką każdy powinien poznać i wdrożyć w swoje życie. Bo ta historia to coś zdecydowanie więcej niż może się wydawać. Otworzyła nie tylko moje oczy, ale także serce. Przekonała mnie, że każdy ma swoją historię i rzeczy, z którymi się zmaga, ale nie zawsze decyduje się nimi dzielić, o czym powinniśmy pamiętać zanim kogoś zbyt pochopnie ocenimy.
Myślę, że największymi atutami tej książki są jej bohaterowie, a w szczególności Libby i Jack. Autorka postanowiła podzielić narrację pomiędzy nich, dzięki czemu możemy dokładnie wczuć się w ich sytuacje. Polubiłam ich oboje, jednak postać Libby skradła moje serce. Mimo młodego wieku wycierpiała wiele, a do tego na każdym kroku ludzie wytykają jej tuszę, jakby to właśnie ona ją definiowała. Libby oczywiście czuje się dotknięta obelgami, ale nie daje im wygrać. Zna swoją wartość i wie, że jeśli tylko chce, może osiągnąć wszystko o czym marzy. Taka postawa naprawdę skłoniła mnie do myślenia i pewnej zmiany poglądów.
"Podtrzymując wszechświat" to piękna historia o szukaniu siebie, ale także o szeroko pojętej akceptacji. Myślę, że gdyby więcej osób się z nią zapoznało i wzięło przykład z Libby Strout to świat byłby chociaż odrobinę lepszym miejscem. Bardzo Was zachęcam do lektury!
(http://ksiazki-alys.blogspot.com/2017/10/172-podtrzymujac-wszechswiat-jennifer.html)
Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać "Wszystkie jasne miejsca", czyli poprzednią powieść autorki. Pamiętam, że wzbudziła ona we mnie całą masę uczuć, a po jej skończeniu miałam prawdziwego książkowego kaca i nie mogłam przestać myśleć o bohaterach, z którymi zdążyłam się zżyć. Gdy tylko dowiedziałam się o nowej powieści Jennifer Niven, oczywiście musiałam ją poznać....
więcej Pokaż mimo to