-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2024-04-29
2024-04-11
2024-03-08
2024-02-24
2023-06-02
2023-03-20
2023-02-15
2023-02-12
2023-01-15
2022-12-29
2022-12-20
2022-02-02
2021-09-02
Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakąkolwiek książkę-cegłę pochłonęłam w takim tempie. Dla "Battle royale" zarwałam nockę, a te niemal 800 stron zajęło mi niespełna dwa dni. Borze szumiący, jakie to było wciągające! Nie sposób się oderwać od lektury, choć jakby nie było czytamy w kółko o jednym i tym samym - zabijaniu. Na czterdzieści dwa różne sposoby. I jak to na Japończyków przystało, to mordowanie jest brutalne do granic możliwości.
Nie jest to zdecydowanie książka bez wad (rozdział 44!). Momentami jest ckliwie, momentami zbyt górnolotnie (w usta piętnastolatków wsadzono zdania, których pewnie nie jeden dorosły nie byłby w stanie sklecić), ale nigdy nudno. Nie wiem, jak pan Takami tego dokonał, ale stworzył historię, która pochłania i niemalże wsysa czytelnika do tego świata. Udało mu się stworzyć cały przekrój ludzkich charakterów i choć większości z nich poświęcono zaledwie kilka stron, to każdy był inny i, zdawało się, prawdziwy.
Życzyłabym sobie może większego zanurzenia w kontekst społeczno-historyczny, bo to, co nam w książce zaserwowano, było ledwie wystarczające i dla mnie trochę niesatysfakcjonujące. Co zaś się tyczy stricte samego zakończenia - może i było przewidywalne, ale myślę, że jednak nie o samo zakończenie w tej książce chodziło.
Choć pewnie nie wypada się chwalić, bawiłam się na "Battle royale" doskonale (!). Polecam ludziom o mocnych nerwach.
Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakąkolwiek książkę-cegłę pochłonęłam w takim tempie. Dla "Battle royale" zarwałam nockę, a te niemal 800 stron zajęło mi niespełna dwa dni. Borze szumiący, jakie to było wciągające! Nie sposób się oderwać od lektury, choć jakby nie było czytamy w kółko o jednym i tym samym - zabijaniu. Na czterdzieści dwa różne sposoby. I jak to na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-08
Bardzo byłam ciekawa Murakamiego-reportażysty. I uważam to spotkanie za całkiem udane, choć pozostanę jednak wierna Murakamiemu-powieściopisarzowi.
Pojawiają się słowa krytyki co do konstrukcji tego reportażu. Ja nie czułam znużenia podczas lektury, mimo że rzeczywiście historie ofiar z pierwszej części siłą rzeczy są do siebie podobne i zbieżne w wielu punktach. Czy działa to na niekorzyść? Według mnie nie, lubię, gdy reportażyści oddają głos zwykłemu szaremu człowiekowi. Na duży plus na pewno socjologiczna analiza japońskiego społeczeństwa i próba odpowiedzi, na jakie mechanizmy w życiu społecznym odpowiedzią było powstanie sekty Omu. Bez tego reportaż, w moim mniemaniu, byłby niekompletny. A rozmowy z członkami tejże sekty to już taka kropka nad "i", choć - nie będę ukrywać - myślałam, że Murakamiemu udało się dotrzeć do któregoś z zamachowców i skrycie na taką rozmowę liczyłam.
Polecam "Podziemie" (swoją drogą, świetny, metaforyczny tytuł), skłania do refleksji i zastanowienia się, co my sami zrobilibyśmy w sytuacji takiego zamachu.
Bardzo byłam ciekawa Murakamiego-reportażysty. I uważam to spotkanie za całkiem udane, choć pozostanę jednak wierna Murakamiemu-powieściopisarzowi.
Pojawiają się słowa krytyki co do konstrukcji tego reportażu. Ja nie czułam znużenia podczas lektury, mimo że rzeczywiście historie ofiar z pierwszej części siłą rzeczy są do siebie podobne i zbieżne w wielu punktach. Czy...
2021-01-11
Natsuo Kirino świetnie wykreowała świat biedy i rozpacz, podobnie jak doskonale opisała to, na co w japońskim społeczeństwie spuszcza się zasłonę milczenia. Stworzyła prawdziwe bohaterki z krwi i kości, ze świetnym zarysem psychologicznym. Kobiety wyOUTowane niejako ze społeczeństwa, zepchnięte na samo dno (angielski tytuł - OUT - trochę bardziej mi tu odpowiada).
Ta książka to krwisty thriller. Mroczny. Brudny. Duszący. Brutalny. Z atmosferą tak gęstą i pełną napięcia, że czasem czułam, że brakuje mi powietrza. Momentami "Ostateczne wyjście" jest po prostu obrzydliwe - i nie wiem, czy bardziej przerażają te makabryczne sceny, tak plastycznie odmalowane, czy właśnie ta oszczędność w słowach, jakaś dziwna sterylność, która z nich bije. Te sceny wdzierają się w umysł i zostają w pamięci.
Dawno nic mnie tak nie wgniotło w fotel, nie sprawiło, że czułam, że się duszę i dławię tym, co czytam. Trzeba mieć talent, żeby tak podziałać na czytelnika. Natsuo Kirino to zresztą pierwsza kobieta, która pisze w tak mroczny i makabryczny (dla mnie) sposób.
"Ostateczne wyjście" to książka, która nie pozostawia czytelnika obojętnym, tego zdecydowanie nie można jej odmówić. Ja na pewno muszę po tej książce odpocząć psychicznie, tak intensywne i mocne jest pisarstwo Natsuo Kirino.
Natsuo Kirino świetnie wykreowała świat biedy i rozpacz, podobnie jak doskonale opisała to, na co w japońskim społeczeństwie spuszcza się zasłonę milczenia. Stworzyła prawdziwe bohaterki z krwi i kości, ze świetnym zarysem psychologicznym. Kobiety wyOUTowane niejako ze społeczeństwa, zepchnięte na samo dno (angielski tytuł - OUT - trochę bardziej mi tu odpowiada).
Ta...
2021-01-23
Ta historia złamała mi serce. Tak trochę.
Z tej książki wyziera smutek, tak przeraźliwie rozdzierający smutek, że czułam go podskórnie już od pierwszych stron. I owszem, może ta książka jest nieco sztampowa, trochę filmowa i hollywoodzka, może dialogi momentami niezręczne (kwestia tłumaczenia czy tak miało być?), a rozważania bohaterki dla niektórych odrobinę miałkie i na siłę górnolotne, ale ta historia i ci bohaterowie wycisnęli ze mnie wszystkie łzy. Przepłakałam niemal całą książkę i sama się trochę dziwię, że aż tak mnie to wszystko przemaglowało i wyciągnęło na światło dzienne emocje, których się nie spodziewałam. Nie teraz, nie tak i nie w tej historii.
Nie mogę się doczekać, aż obejrzę film.
Ta historia złamała mi serce. Tak trochę.
Z tej książki wyziera smutek, tak przeraźliwie rozdzierający smutek, że czułam go podskórnie już od pierwszych stron. I owszem, może ta książka jest nieco sztampowa, trochę filmowa i hollywoodzka, może dialogi momentami niezręczne (kwestia tłumaczenia czy tak miało być?), a rozważania bohaterki dla niektórych odrobinę miałkie i na...
2021-01-31
150 stron. 150 stron, a ja po przeczytaniu tej książki czuję się, jakbym przebiegła maraton. Podczas lektury czułam się tak bombardowana zalewem informacji, nazw, wydarzeń i postaci historycznych, że skutecznie odciągało to moją uwagę od głównego wątku historii. Za dużo! Wszystkiego za dużo. Co nieco o Japonii już wiem i nie wszystkie te terminy były dla mnie nowe, ale mimo wszystko... Czułam się zagubiona w tekście i przebodźcowana przypisami [które w ogólnym rozrachunku sobie cenię]. Nie wiem, może dla Japończyka czy japonisty taka narracja nie stanowi problemu, ja jednak - mówiąc kolokwialnie - wymiękam.
Ogromny minus również za opis z okładki, który dosłownie streszcza nam wszystko, co raczej powinno pozostać zagadką dla czytelnika. Sami powinniśmy stopniowo odkrywać kolejne warstwy tej historii.
Pomimo olbrzymiego rozczarowania, wrócę na dniach jeszcze raz do "Stacji Tokio Ueno". Może uda się zatrzeć to pierwsze (złe) wrażenie. Oby.
150 stron. 150 stron, a ja po przeczytaniu tej książki czuję się, jakbym przebiegła maraton. Podczas lektury czułam się tak bombardowana zalewem informacji, nazw, wydarzeń i postaci historycznych, że skutecznie odciągało to moją uwagę od głównego wątku historii. Za dużo! Wszystkiego za dużo. Co nieco o Japonii już wiem i nie wszystkie te terminy były dla mnie nowe, ale mimo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-01-31
"If you could go back, who would you want to meet?"
Ciepła, spokojna, kameralna opowieść o podróżowaniu w czasie. Nieśpieszna i bardzo prosta narracja, same historie też nie są innowacyjne i szalenie oryginalne, ale czy zawsze muszą takie być? Książka króciutka, a zdążyłam przywiązać się do bohaterów. I do tej niezwykłej kawiarni, Funiculi Funiculà, która daje tak wiele możliwości. Wspaniały klimat i fantastyczny pomysł. Wzruszył mnie gest jednej z postaci, która w podzięce za możliwość powrotu do przeszłości, kłania się kawiarni. Zapragnęłam przenieść się do tych murów i poczuć ducha tego magicznego miejsca.
Lektura idealna na wieczór, gdy szukamy ukojenia i nadziei.
"If you could go back, who would you want to meet?"
Ciepła, spokojna, kameralna opowieść o podróżowaniu w czasie. Nieśpieszna i bardzo prosta narracja, same historie też nie są innowacyjne i szalenie oryginalne, ale czy zawsze muszą takie być? Książka króciutka, a zdążyłam przywiązać się do bohaterów. I do tej niezwykłej kawiarni, Funiculi Funiculà, która daje tak wiele...
2021-03-04
Klimatem ta książka bardzo mi przypomina "Before the coffee gets cold".
Ciepła, kameralna, bardzo spokojna i wyważona powieść, która przynosi ukojenie i nadzieję. Magiczna. Idealnie sprawdziłaby się w okolicach świąt, myślę. Nie jest to lektura wybitna, być może to jedna z tych, o których za chwilę się zapomni, bo nie ma w niej nic nadzwyczaj oryginalnego (poza samym pomysłem na fabułę, rzecz jasna).
A jednak jest w niej coś takiego, że robi się człowiekowi ciepło na sercu. Nawet jeśli wiemy, że historie przedstawione w tej książce nie mają prawa się wydarzyć. Zręcznie napisana, autorowi udało się połączyć w zaskakujący sposób wszystkie wątki.
To prawdopodobnie nie jest lektura, która zmieni czyjeś życie. Ale z całą pewnością sprawi, że na chwilę przystaniemy, uśmiechniemy się pod nosem, a może i nawet otrzemy łzę wzruszenia.
Klimatem ta książka bardzo mi przypomina "Before the coffee gets cold".
Ciepła, kameralna, bardzo spokojna i wyważona powieść, która przynosi ukojenie i nadzieję. Magiczna. Idealnie sprawdziłaby się w okolicach świąt, myślę. Nie jest to lektura wybitna, być może to jedna z tych, o których za chwilę się zapomni, bo nie ma w niej nic nadzwyczaj oryginalnego (poza samym...
2021-04-16
O mamo! Jakie to było dobre!
Przeczytałam i zaraz miałam ochotę wrócić do początku i wejść w ten (te) świat(y) jeszcze raz. Nie rozdrabniajcie się, przeczytajcie na raz. A potem może rzeczywiście znów prześledźcie te opowiadania, szukając tych wszystkich szczególików, powiązań i spoideł. Na nowo. Warto, naprawdę warto.
Delektowałam się każdym słowem. I trochę się bałam, nie powiem. Lubię taki klimat, trochę mi przypomina koreański "Dół". Za każdym razem podziwiam i zachwycam się, że z tak niewielu słów, w tak krótkiej formie można stworzyć takie małe dzieła.
Wrócę do tego zbiorku jeszcze nie raz. Fantastyczne pomieszanie grozy, surrealizmu i pięknego, dopieszczonego języka (pokłony dla tłumaczki, A. Karpiuk), który świetnie to wszystko domyka i spaja.
Teraz widząc truskawki i pomidory (!), będę myśleć o Ogawie. Na bank!
O mamo! Jakie to było dobre!
Przeczytałam i zaraz miałam ochotę wrócić do początku i wejść w ten (te) świat(y) jeszcze raz. Nie rozdrabniajcie się, przeczytajcie na raz. A potem może rzeczywiście znów prześledźcie te opowiadania, szukając tych wszystkich szczególików, powiązań i spoideł. Na nowo. Warto, naprawdę warto.
Delektowałam się każdym słowem. I trochę się bałam,...
Porównania do Murakamiego zdecydowanie nie na wyrost, bo czuć w "Deszczowych ptakach" jego ducha. Bardzo (nostalgia, deszcz, jazz). A że ja lubię jego prozę, tak i debiut Clarissy Goenawan przypadł mi do gustu, choć okazał się zupełnie czymś innym, niż na początku zakładałam.
Nie jest to bowiem żaden kryminał. Wątek morderstwa jest tylko pretekstem do zgłębienia przez bohatera pewnych tajemnic, powrotu do przeszłości, do lat dzieciństwa, do ponownego jego przeżycia. To też próba odpowiedzi na trudne i uwierające pytania, chwila refleksji nad tym, na ile i czy w ogóle znamy najbliższe nam osoby.
Bardzo mi się podobało to powolne, senne wręcz tempo tej powieści. Autorka stworzyła bardzo klimatyczną historię, w której co prawda nie dzieje się znowu zbyt wiele, ale chce się wracać do tego małego japońskiego miasteczka i towarzyszyć głównemu bohaterowi w odkrywaniu rodzinnych tajemnic. W moim odczuciu Goenawan sprawnie nakreśliła portret bohatera, któremu przyszło (po)godzić się z traumą i (na)uczyć się z nią żyć. Bardzo nostalgiczny, refleksyjny i smutny (ale piękny) obraz odchodzenia i próba pogodzenia się z utratą / śmiercią. Mnie dotknęło.
Nie jest to na pewno książka dla każdego, wielu się od niej odbije, tak myślę.
Porównania do Murakamiego zdecydowanie nie na wyrost, bo czuć w "Deszczowych ptakach" jego ducha. Bardzo (nostalgia, deszcz, jazz). A że ja lubię jego prozę, tak i debiut Clarissy Goenawan przypadł mi do gustu, choć okazał się zupełnie czymś innym, niż na początku zakładałam.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jest to bowiem żaden kryminał. Wątek morderstwa jest tylko pretekstem do zgłębienia przez...