-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-03
2023-11-26
2018-01-09
2022-09-13
2022-03-23
2022-02-18
2021-12-08
2021-11-10
2021-09-25
2021-09-05
2021-08-09
2021-07-28
2021-04-13
2021-02-06
Na ocenę książki o życiu Nikiego Laudy wpływają dwie składowe oceny. Jedna to sama treść, którą prezentuje nam dziennikarz wyścigowy Maurice Hamilton. Druga część oceny to tłumaczenie i przede wszystkim korekta przed wydaniem w wykonaniu SQN. Obie oceny Są w tym wypadku tej samej wartości i przedstawiają się następująco:
TREŚĆ: 7/10.
Jeśli piszesz książkę o historii życia swojego przyjaciela, chąc nie chcąc będziesz mniej obiektywny niż osoba, która go nie zna. Historię rozpoczynamy od momentu wkroczenia Nikiego do świata wyścigów. Maurice przytacza wiele wypowiedzi innych osób, związanych ze sportami wyścigowymi, które widać że szanowały Laudę za to jaki był. A był sporym draniem, który był bardzo specyficzny. Rzadko kiedy spotkamy negatywną wypowiedź o głównym bohaterze. To też w pewien sposób pokazuje jego obraz: był jaki był, ale jednak wszyscy go szanowali. Czasem przez sezon przechodzimy powoli, by jego środek przepędzić jak bolid by końcówkę sezonu przejść pieszo.
Ale za to jak przychodzi ocena korekty wydawnictwa…
WYDANIE: 1/10.
Powiedzieć że do korekty przed puszczeniem do druku wkradł się chochlik, to nic nie powiedzieć. Każda, KAŻDA(!) strona posiada błąd stylistyczny, językowy, interpunkcyjny. Na początku strony dowiadujemy się, że Ferrari piszemy dużą literą, by chwilę później ferrari stało się małą literą. Taki błąd tyczy się każdego zespołu i tak: McLaren czasem jest mclarenem. Czasem nawias rozpoczynamy (okrągłym znakiem, by zakończyć go już kwadratowym]. Czasem pomiędzy treścią a cytatem jest linijka przerwy, ale nie zawsze, o nie.
Wyszedł z tego babol, który nie wiem czym jest spowodowany. Może chęcią jak najszybszego wydania książki? Może brakiem kompetencji w redakcji? Nie wiem. Ale po prostu oczy krwawiły podczas czytania i zniechęcało mnie to za każdym razem do dalszej lektury.
Suma: (7+1)/2 = 4. Za całość dodam jeszcze oczko, więc niech będzie 5.
Bądźmy uczciwi, treść jest ciekawa, ale nie powala, momentami chaotyczna. Wydanie poza ładną okładką i paroma zdjęciami w środku to koń trojański.
Na ocenę książki o życiu Nikiego Laudy wpływają dwie składowe oceny. Jedna to sama treść, którą prezentuje nam dziennikarz wyścigowy Maurice Hamilton. Druga część oceny to tłumaczenie i przede wszystkim korekta przed wydaniem w wykonaniu SQN. Obie oceny Są w tym wypadku tej samej wartości i przedstawiają się następująco:
TREŚĆ: 7/10.
Jeśli piszesz książkę o historii życia...
2021-01-31
2021-01-27
2021-01-18
2021-01-10
2021-01-02
2020-12-06
W tracie budowania modelu plastikowego „Bismarck” postanowiłem rozszerzyć swoją wiedzę o tym co robię i zabrać się pierwszy raz za lekturę marynistyczną. Już wcześniej uprzedzony zostałem, że nie jest to książka „na raz”. Faktycznie, w trakcie czytania Bismarcka dziennie robiłem około 30 stron, i mogłem stanowczo powiedzieć – wystarczy.
Opisywana jest z punktu widzenia oficera artylerii okrętu zawiera olbrzymie pokłady wiedzy i danych technicznych, których nigdzie się nie spotka, jednocześnie przeplecione jego przemyśleniami i uczuciami.
I tak wspomnienia stają się pełne nazw okrętów które biorą udział i co jeden to ciekawszy. Nazwiska innych oficerów i kapitanów często zmuszały mnie do poznania ich dalszego losu po wydarzeniach z Bismarcka. Barwne opisy, głębokie przemyślenia sprawiają, że książka jest bardzo satysfakcjonująca.
Jedynie nie pasowały mi przemyślenia autora o Hitlerze i o samej wojnie. Ostatnia część książki była, niestety, męcząca i ją przeczytałem po łebkach. Jednak pierwsze zetknięcie z marynistyką było ciekawe, interesujące i już teraz wiem, że kiedyś z chęcią zabiorę się za inną książkę z serii z kotwiczką.
W tracie budowania modelu plastikowego „Bismarck” postanowiłem rozszerzyć swoją wiedzę o tym co robię i zabrać się pierwszy raz za lekturę marynistyczną. Już wcześniej uprzedzony zostałem, że nie jest to książka „na raz”. Faktycznie, w trakcie czytania Bismarcka dziennie robiłem około 30 stron, i mogłem stanowczo powiedzieć – wystarczy.
więcej Pokaż mimo toOpisywana jest z punktu widzenia...