-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2024-03-08
2023-08-27
2023-03-22
2023-03-11
2019-04-15
2023-02-05
2022-03-18
Historia największych szpiegów w historii. Czytając tę książkę, wiele razy zastanawiałem się, jakim sposobem Rosja nie położyła NATO na łopatki, mając tyle wtyk i informacji z wewnątrz.
Życie pisze najlepsze scenariusze. Reportaż bardzo dobrze pokazuje pracę wywiadu i zasady, jakim rządzą się agenci. Wszystko jest napisane klarownie, czyta się to przyjemnie. Jedyne co trochę mnie razi to jawny zachwyt autora Rosją, co jest zrozumiałe, bo to jego ojczyzna.
Podsumowując, pozycja ciekawa i warta uwagi. Polecam wszystkim, którzy interesują się historią i wojskowością. Nie mam większych zastrzeżeń.
Historia największych szpiegów w historii. Czytając tę książkę, wiele razy zastanawiałem się, jakim sposobem Rosja nie położyła NATO na łopatki, mając tyle wtyk i informacji z wewnątrz.
Życie pisze najlepsze scenariusze. Reportaż bardzo dobrze pokazuje pracę wywiadu i zasady, jakim rządzą się agenci. Wszystko jest napisane klarownie, czyta się to przyjemnie. Jedyne co...
2022-03-10
Święty Jacek jest postacią bardzo ciekawą. Pierwszy z linii wielkich polskich dominikanów, uczeń samego założyciela, cudotwórca, potomek wielkiego rodu, który nie zapomniał, że jego życie zależy od prostego ludu. I autorka to pokazuje. Na prawdę jej się to udaje. Ale mam wrażenie, że postać świętego traktuje jak drugoplanowego bohatera swojej biografii.
Jacek wchodzi na karty książki gdzieś koło 60. strony (których w sumie jest jakieś 180). Umiera jakieś pięćdziesiąt stron później. Cała reszta to osnowa historyczna czasów, w których żył, proces kanonizacyjny świętego i jego aktualny kult. Wszystko to jest dosyć ciekawe i dobrze napisane, nie mam co do tego większych zastrzeżeń. Ale spodziewałem się dokładniejszej biografii, czegoś więcej niż można przeczytać w żywotach świętych czy w internecie.
Uważam, że jest to dobra książka, biografia ciekawej osoby i rys historyczny bardzo ciekawych czasów. Autorce udało się to wszystko zamknąć w dość małym formacie, co czyni tę książkę łatwiejszą w odbiorze.
Święty Jacek jest postacią bardzo ciekawą. Pierwszy z linii wielkich polskich dominikanów, uczeń samego założyciela, cudotwórca, potomek wielkiego rodu, który nie zapomniał, że jego życie zależy od prostego ludu. I autorka to pokazuje. Na prawdę jej się to udaje. Ale mam wrażenie, że postać świętego traktuje jak drugoplanowego bohatera swojej biografii.
Jacek wchodzi na...
2018-01
2022-03-03
Ciekawie i dobrze wyjaśnione podstawy współczesnej nauki o kosmosie. Autor posługuje się lekkim i obrazowym językiem, z łatwością wykłada wiedzę akademicką dla prostych ludzi. Kieszonkowy format zachęca do lektury, a liczne dygresje ułatwiają odbiór. Polecam.
Ciekawie i dobrze wyjaśnione podstawy współczesnej nauki o kosmosie. Autor posługuje się lekkim i obrazowym językiem, z łatwością wykłada wiedzę akademicką dla prostych ludzi. Kieszonkowy format zachęca do lektury, a liczne dygresje ułatwiają odbiór. Polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-26
2021-04-14
Po tytule "Religie dawnych Słowian" spodziewałem się czegoś innego. Wiedziałem, że jest to książka z półki "naukowe" a nie fabularyzowana mitologia. Ale czytałem wspaniałą Mitologię autorstwa Kubiaka i wiem, jak książka tego pokroju wyglądać powinna.
Niestety, pan Sikorski bardziej skupił się na napisaniu podręcznika dla archeologa amatora, niż na faktycznym przedstawieniu wierzeń Słowian. Sama mitologia faktycznie w książce się znajduje, ale zajmuje jedynie ostatnie 50-60 stron. Cała poprzednia część książki to obszerna krytyka każdego możliwego badacza, który zajmował się wierzeniami Słowian.
Pan Sikorski wychodzi z założenia, że Słowianie jako tacy nie mieli jednolitej religii. Przedstawia na to całkiem rzeczowe dowody, ale w argumencie pierwszym podkreśla, że badacz A zrobił dobrą robotę, a badacz B pracą spartaczył, a już stronę dalej w następnym argumencie stwierdza rzecz odwrotną.
Rozumiem, że w książce naukowej podpieranie się źródłami jest istotne. Tu autor z nieznanej przyczyny we wstępie zaznacza, że nie będzie tego robił, po czym kilka stron dalej zaczyna litanię nazwisk, która nie ustaje aż do ostatniej strony.
Dowody, które przedstawia, niby popierają jego tezy, ale w sposób zawikłany i niejasny (co sam parę razy zarzuca innym badaczom). Nie wiem, jak jest z realną wartością naukową tej pracy, ale dla mnie niewiele ona wnosi.
Przytoczone badania archeologiczne często pozbawione są danych miejscowych, a wnioski, które przytacza autor, nie zawsze mają z nimi większy związek.
Niestety stwierdzam, że lektura tej książki była stratą czasu. Dowiedziałem się z niej niewiele, a chyba do najważniejszych informacji, jakie opracowanie przekazuje, jest właśnie lista innych autorów, u których można zasięgnąć języka. Nie polecam.
Po tytule "Religie dawnych Słowian" spodziewałem się czegoś innego. Wiedziałem, że jest to książka z półki "naukowe" a nie fabularyzowana mitologia. Ale czytałem wspaniałą Mitologię autorstwa Kubiaka i wiem, jak książka tego pokroju wyglądać powinna.
Niestety, pan Sikorski bardziej skupił się na napisaniu podręcznika dla archeologa amatora, niż na faktycznym przedstawieniu...
2021-05-04
Zabawna i ciekawie przedstawiona historia pokazująca, że fake-newsy to wcale nie wymysł dwudziestego pierwszego wieku, a oszustwa są tak stare jak świat. Prosto i interesująco opisane najważniejsze oszustwa i przekręty.
Autor sprawnie przechodzi z tematu do tematu, łącząc poszczególne historie w jedną spójną całość.
Książka jest solidnie opracowana i napisana bardzo starannie, często z przymrużeniem oka. Polecam
Zabawna i ciekawie przedstawiona historia pokazująca, że fake-newsy to wcale nie wymysł dwudziestego pierwszego wieku, a oszustwa są tak stare jak świat. Prosto i interesująco opisane najważniejsze oszustwa i przekręty.
Autor sprawnie przechodzi z tematu do tematu, łącząc poszczególne historie w jedną spójną całość.
Książka jest solidnie opracowana i napisana bardzo...
2021-12-15
2019-10-27
2020-03-26
2020-05-10
2020-08-28
Na tle wielu innych książek popularnonaukowych ta pozycja wypada mocno przeciętnie. Temat, który porusza, jest naprawdę ciekawy, ale jego realizacja wygląda słabo. Szczególnie odrzucająca jest druga część książki, w której autor omawia genetykę. I tam zaczyna też posługiwać się bardzo specjalistycznym językiem. Nie mówię, że jest to złe, temat tego wymaga, ale znacząco utrudnia to odbiór książki.
Warto zerknąć do tej książki, bo porównanie zwierząt i ludzi jest bardzo ciekawe i interesujące. A drugą połowę można spokojnie pominąć, nie tracąc zbyt wiele wiedzy.
Na tle wielu innych książek popularnonaukowych ta pozycja wypada mocno przeciętnie. Temat, który porusza, jest naprawdę ciekawy, ale jego realizacja wygląda słabo. Szczególnie odrzucająca jest druga część książki, w której autor omawia genetykę. I tam zaczyna też posługiwać się bardzo specjalistycznym językiem. Nie mówię, że jest to złe, temat tego wymaga, ale znacząco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-01
2016
Już na starcie mogę zaznaczyć, że zbiór prezentuje się znacznie lepiej niż zeszłoroczny. Przede wszystkim wątek tytułowy, czyli marzenia i pragnienia są eksploatowane w każdej historii. I ogólny poziom prac mam wrażenie również jest wyższy. A teraz po kolei.
Lubiłem. Ja na Małeckiego jestem za głupi. Nie zrozumiałem tego opowiadania, chociaż całkiem podobała mi się forma (ponownie). Nie będę oceniał, bo wyjdę na ignoranta.
Czego dusza zapragnie. Osobiście sagi rodu Koźlaczków nie czytałem i z takiego punktu się wypowiadam. To działa. Zaskakująco dobrze, nie wymaga zrozumienia skomplikowanych relacji. Jest dziewczyna, jest chłopak, on jest magiem roślin. Starczy. Cała reszta jest wyjaśniona po drodze. I pomysł fajny i wykonanie dobre. Chochliki u mnie zawsze z plusem.
Śnieg na plaży. Magda Świerczek Gryboś zaciąga rękawy i próbuje wyjaśnić problem neuroróżnorodności. I robi to bardzo dobrze. Opowiadanie, choć jest zwykłą-niezwykłą obyczajówką, i tak mnie wciągnęło. Kupuję charakter bohaterki, jej fatalną relację z matką i całkiem dobrą z córką, kupuje zachowania dzieciaków w szkole, kupuję w całości baśń, którą pisze bohaterka. Warto przeczytać i spojrzeć na niektórych z innej, szerszej i bardziej przyjaznej perspektywy. (W ogóle czytając to opowiadanie, myślałem, że jest tej samej autorki co Martwe Imiona z poprzedniego zbioru. Nie jest. Ale wpisuje się w podobny temat uświadamiania społeczeństwa o aktualnych problemach. Gratulacje dla pani, pani Magdo).
Mariusz... O boy, co tam się wydarzyło. Bosko. I zakończenie jest takim ciosem prosto w serce, że głowa mała. Podoba mi się zarówno specyficzny język, który daje nam Jacek Łukawski jak i nietypowe podeście do śledztwa. I cały absurd sytuacji - urzędnik,który nadział się na własne (zgubione) nożyczki. Super.
Dzień, w którym odeszło lato. Kubasiewicz nie zawodzi. Ponownie (jak w przypadku Jadowskiej) dostajemy już ugruntowany świat. I ponownie nie mam z tym problemu, bo wszystko zostaje ładnie i spójnie wyjaśnione. Klątwa zatrzymanego czasu jest bardzo ciekawa, szczególnie aspekt mierzenia się z jej konsekwencjami przez osoby trzecie. Poszukiwanie przestępcy też jest ciekawie napisane. Jedynie, jak dla mnie, zakończenie przychodzi trochę zbyt szybko. Ale trudno, wszystko, co dobre musi się skończyć.
Popiół i formalina. O Necrovecie wiem od taty. To jest na pewno to samo uniwersum. Opowiadanie jak dla mnie nie ma treści. Bohaterka najpierw operuje królika (bardzo szczegółowy opis), potem mierzy się w upierdliwą szefową, a na końcu próbuje zmierzyć się z uprzedzeniami klientów, gdy zasiada w gabinecie. Finałowa akcja nawet niezła. Ale generalnie krucho.
Potworne szczęście. Przemek Corso sprzedaje nam świat brudny, brutalny, pełen dziwek, używek i kłamstw. Jego "czysty policjant" (to z braku lepszego słowa, bo on stróżem prawa jest, ale z policją to nie ma wiele wspólnego) jest całkowitym mrokiem. Opowiadanie ogólnie ok, ale nie chciałbym do niego wracać. Nie moje klimaty.
Odmieniec. Gajek uderza mocno. Znowu w podobne tony jak w poprzednim zbiorze. Wilkołaki, młodzi chłopacy uciekający z domu, dziewczyna będąca jedyną dziedziczką ojcowskiej schedy, zamknięte umysły chłopstwa na wczesnośredniowiecznej zaściankowej polskiej wsi (dużo inteligentny słów tu wyszło). Greg ewidentnie czuje ten klimat i (unpopular opinion) stylizację staropolską robi dużo lepiej niż Sienkiewicz. Jego opowiadanie jest z kategorii tych wolniejszych, nie aż tak porywających, ale mimo to czuję się wciągnięty w te klimaty gasnącego pogaństwa i rodzącej się państwowości. Polecam.
Osobliwy przypadek... Boleśnie prawdziwe opowiadanie. Tomasz Żak obserwuje rzeczywistość i pisze, co widzi. Nie potrafię inaczej tego opisać. Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą stronę internetową. Gnębienie dzieci w szkole? Jest. Zbiórka na horom curkem? Jest. (tu córka jest faktycznie chora, tylko matka jest dziwką i suką [cytuję]). Młoda piosenkarka świętująca tryumfy? Jest (a zielone włosy to tylko dodatek). Hejt na każdy temat? Jeszcze trzeba pytać? Bolesne. Prawdziwe. Smutne. Rzeczywiste. Uczmy się być lepsi. I nie wpajajmy dzieciom, że są lepsze od wszystkich. Bo wyrośnie nam pokolenie Anien Nowak.
Zagraniczna. "Granice bywają podstępne". Opowiadanie urzekło mnie na poziomie tym czysto wierzchnim, jako wspomnienia starowinki, która przeżyła więcej, niż człowiek powinien przez całe życie. Trafia do mnie też jako coś głębszego, jako obraz bezsensu granic, sztucznego niezrozumienia i nienawiści, bo po germańsku szwarga. To czy nazwę miejscowości piszę się jednym czy drugim alfabetem nie powinno mieć znaczenia. Ale staje się narzędziem do dzielenia ludzi na naszych i nienaszych. A najbardziej boli mnie jedno zdanie. "Bóg tak chciał". Nie chciał. Nie wycierajmy sobie nim gęby.
A wasza nagroda... Ugh, Ćwiek jak zwykle szaleje. I jak zwykle przekracza wiele granic, w tym dobrego smaku. Opowiadanie jest zabawne, nie mogę mu tego ująć. Ale pozostawia po sobie pewien niesmak.
Psi urok. Chmara policjantów, dwa trupy, jeden pogrzeb, jeden zagubiony zegarek i metoda na głodnego spaniela. Milenka Wójtowicz, proszę państwa. Fajne opowiadanie. Miałem lekki problem, żeby połapać się, który z policjantów jest którym, ale w ogólnym rozrachunku nie ma to znaczenia. Śledztwo jest bardzo małomiasteczkowe i przez to jeszcze zabawniejsze.
Ostatni pocałunek... Wow, ponownie trafiło mnie w serce. Trochę nie podobał mi się styl narracyjny (dwa razy pierwsza osoba i raz trzecia), ale poza tym jest pięknie. Ujmująco. Przejmująco. Przekonująco. Boleśnie. Prawdziwie.
Babski wieczór. I na koniec pełen żartów i zabawy wkracza Mortka. To nadawałoby się na niezły skecz. Szczególnie pijana w sztok kapłanka, która pije, żeby mieć co odpokutować. A, i chcę więcej historii o Sarze. Bo jest cudownie inteligentna i tajemnicza. A księżna i jej siostrzenica cudownie rozładowują napięcie.
Polecam. Naprawdę jest to bardzo składny zbiór, jeden z lepszych, jakie ostatnio czytałem. No i cel godny.
Już na starcie mogę zaznaczyć, że zbiór prezentuje się znacznie lepiej niż zeszłoroczny. Przede wszystkim wątek tytułowy, czyli marzenia i pragnienia są eksploatowane w każdej historii. I ogólny poziom prac mam wrażenie również jest wyższy. A teraz po kolei.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLubiłem. Ja na Małeckiego jestem za głupi. Nie zrozumiałem tego opowiadania, chociaż całkiem podobała mi się forma...