-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
Czy gdyby pewnego dnia, ktoś do was podszedł i powiedział, że macie jedną, jedyną szansę, żeby zmienić swoje życie, uwierzylibyście? A może wzięlibyście go za totalnego głupka? A gdyby na szali stały wasze marzenia? Czy jesteście absolutnie pewni, że są one najważniejsze i robicie dokładnie wszystko, by je osiągnąć? Jak zmienić swoje życie o 360 stopni, dowiecie się od głównego bohatera Charles'a James'a.
Charles James można powiedzieć, że ma wszystko. Sława, bogactwo, uwielbienie fanów, wszystko w jego garści. Czerpanie z życia wszystkich owoców ma opanowane do perfekcji, a fakt, że przy tym nie zawsze jest uczciwy, łatwo zretuszować. Trzeba przyznać, że marzenie z dzieciństwa - żeby kochał go cały świat, zostało spełnione. Jako dziecko był bity i poniżany przez ojca. Odrzucony przez rówieśników, jedzenie zdobywał grzebiąc w śmietniku. W tym czasie rodziła się w nim zemsta i pragnienie osiągnięcia władzy, bycia ponad wszystkimi. Gdy w wieku 17 lat opuszcza dom, zostaje asystentem znanego mistrza sprzedaży. Krótko potem, zostaje jednym z najpopularniejszych, najbardziej cenionych mistrzów w swoim fachu. Nic jednak nie trwa wiecznie i spotkanie z dawnym znajomym sprawia, że wszystko się diametralnie zmienia, niekoniecznie na dobre.
Sprzedawca marzeń Evansa to intrygująca, choć bolesna historia o upadku i próbie rozpoczęcia życia na nowo. Dzięki autorowi mamy możliwość wczuć się w życie głównego bohatera, przeżywać jego upadki oraz być przy cudownym odrodzeniu. Postać jest wykreowana w ten sposób, aby dzięki niej czytelnik będący w życiowej usterce, był w stanie zatrzymać się na moment i zastanowić nad swoim życiem, a nawet zobaczyć jak może wyglądać za jakiś czas. Nie raz, każdy boryka się z problemami nie do rozwiązania, co jak się okazuje z czasem, jest drobnostką i nieznaczącą cząsteczką naszego życia. Jeśli więc jesteś w zerowym punkcie i nie wiesz jak ruszyć, albo podnieść się z życiowej porażki, ta opowieść może pomóc zacząć od nowa. Oczywiście nie jest to poradnik z serii "Jak zacząć nowe życie”, lecz historia, która ukazuje, że wszystko można zmienić, nie ma rzeczy niemożliwych i tylko chęci są najważniejsze. Nie ma, na co czekać, zacznij już dziś.
Czy gdyby pewnego dnia, ktoś do was podszedł i powiedział, że macie jedną, jedyną szansę, żeby zmienić swoje życie, uwierzylibyście? A może wzięlibyście go za totalnego głupka? A gdyby na szali stały wasze marzenia? Czy jesteście absolutnie pewni, że są one najważniejsze i robicie dokładnie wszystko, by je osiągnąć? Jak zmienić swoje życie o 360 stopni, dowiecie się od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rodzina może być trudna, o czym przekonała się główna bohaterka Mia. Odbierając telefon od komisarza Prudena, jest przekonana, że to matka znowu dźgnęła nożem kolejnego pensjonariusza domu opieki. Niestety tym razem chodzi o jej brata, Lucaasa. Czy można do tego stopnia odciąć pępowinę, by stać się emocjonalnie martwym na losy rodziny? Okazuje się, że nie, szczególnie, gdy do głosu dochodzi ludzkość i serce.
Po powrocie do Wayoaty, rodzinnego miasta, Mia dowiaduje się, że Lucas oskarżony jest o zamordowanie swojej uczennicy. W oczyszczeniu zarzutów nie pomaga fakt, że chłopak zniknął. Gdzie się podziewa i czy zniknięcie utwierdza jego winę? Nikt nie zna prawdy, ale dziewczyna wie, że jej brat nie byłby w stanie dopuścić się do takiego czynu. Rozpoczyna, więc śledztwo na własną rękę. Do czego doprowadzi jej wytrwałość? I dlaczego ktoś za wszelką cenę chce jej przeszkodzić?
Jako, że ostatnio na tapecie kryminały, nie mogłam pominąć i tego. Narracja pierwszoosobowa w dużym stopniu pomaga nam utożsamić się z bohaterką. Możemy dzięki temu odczuwać jej emocje i spojrzeć na całą sprawę jej oczami. Sherri Smith podeszła do tej powieści na spokojnie. Widać, że nie śpieszyła się z kreowaniem historii, a efekt końcowy okazuje się spokojną fabułą, która przyciąga i intryguje swoją prostotą. Nie znajdziemy tam zwrotów akcji, wybuchów i fajerwerków, ale brak oczekiwań zostaje wynagrodzony niesamowicie wciągającą historią.
Przyznam, że książka miło mnie zaskoczyła. Choć przez początkowe rozdziały ciężko mi było przemknąć, w dalszej części autorka serwuje nam lekki kryminał, z dobrze przemyślaną zagadką. Spacer na krawędzi to logiczna i nieskomplikowana historia, która z łatwością ciągnie w swoje sidła. To idealna pozycja na spędzenie wieczoru z książką, która z niecierpliwością czeka na odkrycie zagadki.
Rodzina może być trudna, o czym przekonała się główna bohaterka Mia. Odbierając telefon od komisarza Prudena, jest przekonana, że to matka znowu dźgnęła nożem kolejnego pensjonariusza domu opieki. Niestety tym razem chodzi o jej brata, Lucaasa. Czy można do tego stopnia odciąć pępowinę, by stać się emocjonalnie martwym na losy rodziny? Okazuje się, że nie, szczególnie, gdy...
więcej mniej Pokaż mimo toFabuła, z którą mamy do czynienia jest niezwykle wciągająca, a jej bogactwo, rozwinięcie wątków i klimat, jaki nadał autor jest czymś w rodzaju arkadii, kiedy możemy poczuć wewnętrzny perfekcjonizm i dopracowanie dzieła. Po przeczytaniu tej książki, można odczuć spory szacunek do autorów fantastyki, świat nadprzyrodzony przez cały czas niesie za sobą tajemnice i jedynie ludzki umysł oraz lekkie pióro są w stanie odkrywać i dopełniać coś, co w finalnym odczuciu będzie podziwiane przez wszystkich. I tak właśnie było tym razem. Dlatego też gorąco polecam tę nad wyraz zimową, lecz prześnioną ciepłem historię, nie tylko fanom fantastyki, lecz również głodnych akcji czytelnikom.
Fabuła, z którą mamy do czynienia jest niezwykle wciągająca, a jej bogactwo, rozwinięcie wątków i klimat, jaki nadał autor jest czymś w rodzaju arkadii, kiedy możemy poczuć wewnętrzny perfekcjonizm i dopracowanie dzieła. Po przeczytaniu tej książki, można odczuć spory szacunek do autorów fantastyki, świat nadprzyrodzony przez cały czas niesie za sobą tajemnice i jedynie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ostatnio bardzo polubiłam thrillery. Może dlatego, że znudziły mi się kolorowe romanse, czy świat nadprzyrodzony, a objawił się we mnie instynkt psychopatyczny.
Każdy ma coś z psychopaty. Jeden mniej, drugi więcej. Jeden, jedynie szuka godnej zemsty, a drugi ucieka się do takich myśli, jak zabijanie ludzi napotkanych na drodze, albo wymyślaniu rozmaitych tortur. Nie jest to dziwne, dopóki myśli nie zostają uzewnętrznione i zamienione w czyn.
Książka pt. Czwarta Małpa powstała w oparciu o ideologię znajdującą się w Japonii. Mowa tutaj o trzech małpkach wyrzeźbionych nad drzwiami świątyni Tosho-gu, w Nikko. Uważane są za zilustrowanie cyklu ludzkiego życia.
Ich imiona, czyli
Mizaru oznacza "Nie widzę nic złego" i małpka zasłania oczy
Kizaru "Nie słyszę nic złego", ta zaś zasłania uszy
Oraz Iwazaru "Nie mówię nic złego" i zwierzątko zasłania twarz
Są trzy małpki, a tytuł dotyczy czterech. Czym jest, więc czwarta małpa? Pierwsze trzy małpki symbolizują, w jaki sposób powinniśmy żyć, ale jest też czwarta. Shizaru, co oznacza "Nie czynię nic złego" i to ona jest najważniejsza. Dlaczego? Jeżeli ktoś zobaczy lub usłyszy coś złego, nie ma na to większego wpływu, jeśli powie coś złego, ponosi odpowiedzialność za swoje słowa, zaś co do czynów, one nie mają prawa zostać wybaczone. Jaki więc ma to związek z treścią książki?
Historia rozpoczyna się od śmierci potencjalnego mordercy zwanego Zabójcą Czwartej Małpy (#4MK). Przy jego zwłokach znaleziony zostaje pamiętnik, który rozpoczyna cała zabawę.
Skąd wiadomo, że to morderca, którego przez blisko 5 lat poszukuje detektyw Porter, wraz z ekipą? Znakiem rozpoznawczym tego człowieka jest białe pudełko, przewiązane czarną wstążką. Po jego zawartości można ocenić, na jakim etapie jest morderca. Detektyw doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co tam znajdzie. To miała być wiadomość o kolejnym porwaniu. Śmierć mordercy pod kołami autobusu oznaczała, że uprowadzona osoba jeszcze żyje i jak najszybciej trzeba do niej dotrzeć. Porter musi jak najszybciej dostać się do ofiary. Pomóc w tym mają mu wskazówki pozostawione przez mordercę.
Skoro historia małpek, jest nam już doskonale znana, dlaczego spostrzegamy, że zabójca nie trzyma się tych schematów? Wszystko wyjaśnia jego pamiętnik, który przenośni nas do czasów jego dzieciństwa. Niezwykłego dzieciństwa.
Akcja toczy się z dokładnie czterech perspektyw:
Portera, czyli głównego działacza tropiącego #4MK
Clair jego partnerki zawodowej
#4MK, a dokładniej jego pamiętnika gdzie wszystko się zaczęło
Oraz Emory, jego kolejnej ofiary
Historia stworzona przez J.D. Barker nie jest czymś zwyczajnym. Czasami czytając książki tego gatunku, zastanawiam się, w jaki sposób ona powstała. Skąd autor wziął tak idealne szczegóły? Jak udało mu się stworzyć fabułę mrożącą krew w żyłach? I jakim sposobem obrazuje wszystko, jakby tam był i widział to na własne oczy?
W tej historii wszystko idealnie składa się w jedną całość. Wielowątkowość nawet w najmniejszym stopniu nie staje się zagmatwana i niespójna. Miałam wrażenie, że autor z taką precyzją dobierał słowa, że całość nabierała jeszcze większego i ciekawszego efektu, do tego stopnia, że obrazy stawały przed oczami. Doskonałość przechodzenia między wątkami autor z pewnością doprowadził do perfekcji. Gdy może się wydawać, że akcja zaczyna stawać w miejscu, następuje gigantyczny zwrot i wszystko, co do tej pory mamy pewne, wywraca się do góry nogami, doprowadzając do tego, że trzeba zacząć od nowa poszukiwania. Na koniec, gdy wydaje się, że cała historia już się ułożyła, następuje moment, w którym ma się ochotę krzyknąć do autora z wyrzutem "Jak mogłeś zakończyć ją w takim momencie"
Jeśli chcesz zatracić się w myślach mordercy i przejść przez emocjonalny rollercoaster, ta książka to coś dla ciebie.
Ostatnio bardzo polubiłam thrillery. Może dlatego, że znudziły mi się kolorowe romanse, czy świat nadprzyrodzony, a objawił się we mnie instynkt psychopatyczny.
Każdy ma coś z psychopaty. Jeden mniej, drugi więcej. Jeden, jedynie szuka godnej zemsty, a drugi ucieka się do takich myśli, jak zabijanie ludzi napotkanych na drodze, albo wymyślaniu rozmaitych tortur. Nie...
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest zabić kogoś z zimną krwią? Tak bez powodu i bez wyrzutów sumienia? Mieć czyjąś krew na rękach, czuć jej metaliczny zapach, mało tego, chcieć więcej? Poszukiwać idealnych, nieskazitelnych ciał, tylko po to, aby czerpać chwilową przyjemność z czegoś, co nie jest normalnym i ludzkim zachowaniem, a wręcz zwierzęcą naturą?
Maggie O'Dell po raz pierwszy ma możliwość zobaczyć miejsce zbrodni na żywo. Do tej pory, aby odkryć zagadkę, miała do dyspozycji jedynie materiał dowodowy, zdjęcia, filmy, materiały, które nie robiły na niej większego wrażenia, gdy przeglądała je w ciepłym fotelu z filiżanką kawy. Wszystko się jednak zmienia w momencie, gdy pojawia się morderca i zaczynają ginąć młode kobiety. Agentka wie, że nie może tak tego zostawić.
Kiedy pojawiają się nowe ofiary i nowe dowody, kobieta poświęca się pracy w 100%, zaniedbując przy tym dom i męża? Biorąc pod lupę sprawę, nie ma jeszcze pojęcia, że wpadnie w niebezpieczeństwo, a ryzyko dotyczy nawet jej życia.
Historia została napisana z dwóch perspektyw, które zazębiają się ze sobą. W ten sposób mamy możliwość obserwowania sytuacji z punktu widzenia mordercy, oraz pójściem śladami władz specjalnych. Historia jest pełna zwrotów akcji i przez to wchłania się tak szybko jak krew ofiary w tkaninę.Nie ma niedomówień, wątpliwości, czy zachowań, przez które zadajemy sobie mnóstwo pytań. Postacie są kreowane tak, że od razu wiadomo, kto jest zły do szpiku kości, a kto stara się pomóc i za wszelką cenę dąży do osiągnięcia celu. Nie ukrywam, że książka jest brutalna, a powodem tego, jest zawartość białych pojemników z jedzeniem na wynos, a co w nich znajdziecie, tego wam nie powiem.
Agentka O'Dell była już na moim języku w momencie, gdy mówiłam wam o pierwszych 6 rozdziałach, jakie miałam przyjemność przeczytać przedpremierowo. Przedsmak zła jest prequelem serii, która dzięki niemu staje się jeszcze ciekawsza dla czytelnika. W tej historii dosłownie wszystko może się zdarzyć, nikt nie może czuć się bezpiecznie, a zamieszany w sprawę może być ktoś, na którego nic nie wskazuje. Jeśli więc lubicie krwawe kryminały, oparte o akcję, niezwykłe emocje i wyścigi z czasem, a także nieszablonowe sytuacje, które wręcz mrożą krew w żyłach to ta książka jest zdecydowanie dla was.
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest zabić kogoś z zimną krwią? Tak bez powodu i bez wyrzutów sumienia? Mieć czyjąś krew na rękach, czuć jej metaliczny zapach, mało tego, chcieć więcej? Poszukiwać idealnych, nieskazitelnych ciał, tylko po to, aby czerpać chwilową przyjemność z czegoś, co nie jest normalnym i ludzkim zachowaniem, a wręcz zwierzęcą naturą?
Maggie...
Każdy w swoim życiu przeżył utratę kogoś bliskiego, jest to zjawisko nieuniknione, ktoś się rodzi, ktoś umiera i choć dobrze wiemy, że taka kolej rzeczy, ciężko nam pogodzić się z faktem, że to właśnie ktoś bliski dla nas, odszedł. Nie można tego przewidzieć, ani temu zapobiec, a mimo to ciężko z tym żyć.
Poznajcie Melanie i Damona. Oboje stracili dla siebie kogoś ważnego. Melanie, jest zamkniętą w sobie duszą artystyczną. Zaczęła malować, wyrzucając z siebie ból po stracie matki, która zmarła na skutek raka. Miała nadzieję, że w ten sposób się z nią połączy, zaś Damon po śmierci swojego przyjaciela Carlosa, wierzył, że dzięki zdjęciom zrozumie pasję przyjaciela i to pomoże mu odkryć, dlaczego podjął taka decyzje, jaką było odebranie sobie życia. Można powiedzieć, że nastolatkowe poznali się w idealnym momencie, aby dopełniać się i pocieszać w smutku. Połączyła ich sztuka. Czy coś będzie w stanie ich rozdzielić?
Wszystkie emocje tłumione przez Damona, były utkwione w pewnego rodzaju balonie, który w pewnym momencie musiałby pęknąć. Swoje ukojenie Bohater znalazł w roli Otella, w sztuce Szekspira, granej w szkolnym teatrze, która nie wymagała aż tak dużego zaangażowania, ale bohaterowi przyniosła ogromną ulgę w radzeniu sobie z emocjami.
Mogłoby się wydawać, że Mów do mnie, to kolejne kolorowe romansidło, w którym wszystko jest cudowne, cukierkowe i tęczowe. Nic bardziej mylnego, książka ta jest pełna bólu, cierpienia i wspomnień. To właśnie w swoich ramionach nastolatkowe znajdują ukojenie i wreszcie doznają szczęścia.
W książce poruszane są dwa odrębne rodzaje bólu. Melanie wiedziała, że mama czuła się coraz gorzej i w jakimś stopniu była przygotowana na fakt, iż matka ją opuści, tym bardziej, że nie działały już żadne sposoby leczenia. Mogła się tylko przyglądać, jak najbliższa jej osoba blednie w oczach i musiała się z tym pogodzić. Carlos, przyjaciel głównego bohatera odszedł niespodziewanie, nikt nie miał pojęcia o zamiarach nastolatka, dopiero na moment przed tragedią, przez telefon Damon dowiedział się, że to koniec, a po przyjacielu zostały tylko zdjęcia i aparat. Strata kogoś w wyniku samobójstwa może wydawać się dużo gorsza, z tego względu, że rodzą nam się w głowie pytania, na które nigdy nie będziemy w stanie odpowiedzieć. Co nim kierowało? Dlaczego do tego doszło? Czy nikt nie zauważył? W takich momentach zastanawiamy się, czy w choć najmniejszym stopniu nie mieliśmy wpływu na taką decyzję. Autorka podejmując taką tematykę wzięła na siebie ogromne wyzwanie, poruszyła bardzo bolesne tematy, przez które bardzo ciężko dojść do siebie, ale dala radę. Ukazała, że z każdym rodzajem bólu można sobie radzić i mimo wszystko, życie toczy się dalej i nadal musimy brnąć do przodu, a nie zadręczać się przeszłością, której nie zmienimy lub wydarzeniami, na które nie mieliśmy wpływu i nie mogliśmy nic zaradzić.
Autorka idealnie odzwierciedla uczucia bohaterów, ponieważ kreowała ich w oparciu o przeżytą przez siebie tragedię. Mało tego, w bardzo ciekawy sposób wplotła sztukę tak wybitnego twórcy, jakim jest Szekspir i moim zdaniem ukazała, że właśnie w momencie krytycznym, jakie wystąpiło w naszym życiu możemy znaleźć ukojenie w sztuce teatralnej, malowaniu, czy fotografii.
Każdy w swoim życiu przeżył utratę kogoś bliskiego, jest to zjawisko nieuniknione, ktoś się rodzi, ktoś umiera i choć dobrze wiemy, że taka kolej rzeczy, ciężko nam pogodzić się z faktem, że to właśnie ktoś bliski dla nas, odszedł. Nie można tego przewidzieć, ani temu zapobiec, a mimo to ciężko z tym żyć.
Poznajcie Melanie i Damona. Oboje stracili dla siebie kogoś...
Po kłótni z żoną, ojciec wraz z małą Alice wychodzi z domu, twierdząc, że wybiera się na wakacje do dawnych znajomych. Clare, siostra dziewczynki ma przeczucie, że już nigdy nie wrócą. Rodzina pogrążona w rozpaczy nie daje za wygraną. Po długich poszukiwaniach odpuszczają, ale nie tracą nadziei. Wciąż wierzą, że ukochana córeczka i siostra wróci do domu. W końcu, po 20 latach oczekiwań dostają list, który zmienia ich życie. Alice, jako dwudziestokilkulatka odnajduje swoją rodzinę, co więcej, koniecznie chce się spotkać. Wszystko dzieje się w zastraszającym tempie, już po krótkim czasie dziewczyna na powrót znajduje się w swoim rodzinnym domu. Matka przyjęła ją ochoczo, Clare jednak ma pewne obawy, co do rzekomej siostrzyczki. Nie jest pewna czy to na pewno ona, czy może zwinna manipulantka. Nie pomaga fakt, że Alice nie ma żadnych wspomnień związanych z rodziną, tłumacząc to wiekiem.
Dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Czytając Lokatorkę strasznie spodobały mi się thrillery psychologiczne, już od jakiegoś czasu ciągnęło mnie do zagadkowych historii z nutką tajemnicy. Nie jestem w tej kwestii doświadczona i bałam się, że mogę się zrazić do tego gatunku, ale przyznam szczerze, że nie żałuję. Autorka sprytnie splotła wiele wątków w jedną całość i trzeba przyznać, że udało jej się przytrzymać czytelnika do samego końca, a historia wchłonęła się z niesamowitą prędkością, zostawiając nas z niedosytem i wewnętrznym chaosem. Mimo iż zakończenie wydaje się oczywiste, finał sam w sobie jest nie przewidywalny , dzięki czemu czytelnik może doznać szoku.
Oczywiście plusem jest dreszcz niepewności oraz tajemniczość, jednak historia byłaby niczym bez bohaterów. Alice wywołała spore zamieszanie swoim powrotem, natomiast Clare nie daje spokoju zachowanie siostry i rozpoczyna swoje prywatne śledztwo. Każdy członek rodziny jest zachwycony postawą młodszej z nich i nie wierzy w odkrywane fakty, twierdząc, że to wymysł i paranoja. Jedna zyskuje, idealnie zwodząc wszystkich wokół, druga popada w desperację i obsesję. Która z nich ma rację? Która z nich kłamie, a która mówi prawdę?
Po kłótni z żoną, ojciec wraz z małą Alice wychodzi z domu, twierdząc, że wybiera się na wakacje do dawnych znajomych. Clare, siostra dziewczynki ma przeczucie, że już nigdy nie wrócą. Rodzina pogrążona w rozpaczy nie daje za wygraną. Po długich poszukiwaniach odpuszczają, ale nie tracą nadziei. Wciąż wierzą, że ukochana córeczka i siostra wróci do domu. W końcu, po 20...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ślub jak z bajki to marzenie, każdej dziewczynki. Książę na białym koniu, ogromna, biała suknia i bajkowa atmosfera. Czy to nie za dużo? Nie dla każdego bo przecież ten dzień ma być najcudowniejszy na świecie, jeden z piękniejszych w życiu. Co jednak w sytuacji, gdy ma się po dziurki tej bajkowej atmosfery i żyje się przekonaniem, że nic dobrego nie spotka nas w życiu?
Bohaterką tej historii jest Louna, 17-letnia uczennica ostatniej klasy liceum. Dziewczyna na pierwszy rzut oka wydaje się być zwykłą nastolatką, ale po bliższym poznaniu okazuje się, że jest charakterna i posiada dość ciekawą i zauważalną osobowość. Louna jest córką cenionej i bardzo popularnej konsultantki ślubnej. Pomaga w firmie i pracuje wraz z matką oraz jej współpracownikiem Williamem, który już od wielu lat jest bliskim przyjacielem rodziny. To dzięki niej nastolatka w niecodzienny sposób weszła w świat dorosłych jakim jest wstępowanie na nową drogę życia. Jednak to co jest spełnieniem marzeń dla każdej dziewczyny, dla Louny jest wręcz agonią, biorąc pod uwagę fakt, że jej prywatna historia życiowa okazała się wielkim niepowodzeniem, chce się odciąć od cukierkowych historii miłosnych, nie utożsamia się z klientami i traktuje swoją pracę jak każdą inną.
Kiedy na jednym z wesel, odczas pracy Louna poznaje przystojnego Ambrose'a nie ma pojęcia, że po tym spotkaniu jej świat przewróci się do góry nogami. Chłopak, którego poznała, bez wątpienia przypomina księcia z bajki, ale beztroski z niego podrywacz i często pakuje się w niezłe kłopoty. Dziewczyna nie ma zamiaru wdawać się z nim w jakiekolwiek kontakty, jednak jej matka sprawia, że jest na niego skazana.
Traumatyczne doświadczenia sprawiają, że nastolatka sceptycznie podchodzi do kontaktów z płcią przeciwną, ale nowa znajomość i jego poczucie humoru coraz bardziej wciągają je w bliższe stosunki. Nadal ma jednak pewne obawy, przecież Ambrose nie należy do chłopaków ustabilizowanych, a ciągle szuka nowych przygód. Jak potoczy się historia tych dwojga? Czy Louna uwierzy w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy w końcu przekona się, że i ją może dosięgnąć szczęście?
Sarah Dessen swoją powieścią udowodniła, że nie każda historia miłosna młodych ludzi jest taka sama i zaczyna się od zwykłego "Hej". Śmiało mogę stwierdzić, że jest jedną z lepszych autorek powieści dla młodzieży. Fabuła owej książki nie jest kolejnym słodkim romansidłem, ale prawdziwym i szczerym obrazem miłości młodych ludzi. "Raz na zawsze" jest książką do której chce się wracać, to jedna z tych, którą czyta się wraz z kocem i kakao z ręku. Do dojrzała i wiarygodna historia prawdziwego życia, która motywuje, intryguje i daje szansę na znalezienie własnego szczęścia, choć na samym początku w ogóle się tego nie spodziewamy. Cóż mogę więcej powiedzieć, biegiem do księgarni!
http://mojpowodbyoddychac.blogspot.com/2018/01/raz-na-zawsze-sarah-dessen.html
Ślub jak z bajki to marzenie, każdej dziewczynki. Książę na białym koniu, ogromna, biała suknia i bajkowa atmosfera. Czy to nie za dużo? Nie dla każdego bo przecież ten dzień ma być najcudowniejszy na świecie, jeden z piękniejszych w życiu. Co jednak w sytuacji, gdy ma się po dziurki tej bajkowej atmosfery i żyje się przekonaniem, że nic dobrego nie spotka nas w życiu?
...
Nie tak dawno temu, mogliście zaznajomić się z pierwszym tomem tejże serii i poznać moje zdanie na jej temat. Ci z was, którzy na moją opinię poświęcili trochę czasu wiedzą, że uznałam ją za bardzo przyjemną książkę, dlatego też dzisiaj przychodzę do was z drugą częścią, którą jestem równie zachwycona.
Kirsty Moseley tworzy bardzo cukierkowe historie, tworzy taką miłość, którą każdy, niezależnie od wieku, chciałby przeżyć. Romans, z pozoru prosty gatunek, dzięki tej autorce jest czymś zupełnie nowym i wyjątkowym. Śmiało mogę stwierdzić, że dorównuje ona Colleen Hoover. Niby nic niezwykłego wymyślić historię dwóch kochających się osób i zakończyć happy endem. Niestety nie jest to takie łatwe. Autorka w historię bohaterów wplata wiele cudownych wątków, jak również takich, które wystawiają na próbę miłość prawdziwych kochanków.
Nate doskonale wie, że Rosie jest tą jedyną. Musi teraz tylko sprawić, aby dziewczyna poczuła to samo. Nie jest to łatwe zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że została ona niejednokrotnie zraniona i przestała ufać mężczyznom, poza tym nadal uważa, że szybko się nią znudzi i po prostu zostawi, lecz chłopak nie próbuje zdobyć tylko jej ciała, ale także serce, które jest dla niego najważniejsze. Rosie widząc jego starania, coraz bardziej zaczyna się otwierać, a ich relacja z dnia na dzień staje się poważniejsza.
Szczerze się cieszę, że mogłam poznać kontynuację losów głównych bohaterów. Polubiłam Nate'a i Rosie i nie ukrywam, że chętnie kontynuowałabym tę serię. Dziewczyna ma za sobą trudną przeszłość, ale dzięki takiej osobie, jaką jest główny bohater, ma wiarę, że wszystko się ułoży i mimo pewnych obaw, próbuje na nowo bezgranicznie zaufać. Obawy bohaterki sprawiła, że autorka miała ogromne pole do popisu kreując Nate'a. Stworzyła mężczyznę wręcz idealnego, tym samym sprawiając, że nabrał on w oczach czytelniczek.
Sądzę, że zakończenie powieści was zaskoczy. Obrót wydarzeń sprawia, że książka staje się uzależnieniem, od którego nie da się uwolnić. Mam nadzieję, że się skusicie.
Nie tak dawno temu, mogliście zaznajomić się z pierwszym tomem tejże serii i poznać moje zdanie na jej temat. Ci z was, którzy na moją opinię poświęcili trochę czasu wiedzą, że uznałam ją za bardzo przyjemną książkę, dlatego też dzisiaj przychodzę do was z drugą częścią, którą jestem równie zachwycona.
Kirsty Moseley tworzy bardzo cukierkowe historie, tworzy taką...
W życiu bardzo często dokonujemy wyborów. Z ich konsekwencjami nie raz musimy zmagać się bardzo długo, a przecież nie każdy wybór jest trafiony, bywa tak, że ich żałujemy. Czasem, coś co jest dobre dla innych, niekoniecznie jest dobre dla nas. Tenley dokonała wyboru, ale czy jest z niego zadowolona?
Ten zakańczając swoje Pierwsze życie musiała dokonać wyboru, albo sprzymierzy się z Trojką, albo z Miriadą, z jednym z niesamowitych światów, w których istnieje życie po śmierci. Wybór był trudny, ale padło na Trojke. Niestety w skutek tego musiała rozstać się z chłopakiem, którego obdarzyła uczuciem. Chłopakiem, który pomimo tego, że jest z przeciwnego świata, nadal naraża swoje życie, aby jej pomóc. Początkowo Ten jest szczęśliwa, że w końcu spotyka sporą część swojej rodziny, jednak nie każdy jest dla niej życzliwy. Uczucie darzące do chłopaka z Miriady zdecydowanie nie poprawia jej wizerunku. Musi więc ciężko pracować na to, aby zdobyć szacunek w oczach Trojkan. Kiedy w końcu jej się to udaje i tak nie jest łatwo. Ten musi przejść szkolenie, jest jedynym Przewodnikiem, musi także złamać swój Klucz, a nie ma na to zbyt wiele czasu. Bardzo szybko przydzielana jest do zadań, misji, które ją przytłaczają. Wszystko to wydaje się zbyt wielkim ciężarem dla tak młodej dziewczyny. Wielką pociechą jest dla niej fakt, że znów może zaufać Killianowi. Tym czasem walka pomiędzy obiema krainami staje się coraz bardziej zacięta. Konflikt eskaluje dzięki odkryciu Miriady, jakim jest Półcień. Wykorzystują zakażone osoby, by manipulować poczynaniami Trojki. Atmosfera się zagęszcza, tym bardziej, że po stronie Światła znalazł się szpieg Ciemności.
Krew życia to dobra kontynuacja. Pisana z pomysłem i dedykowana młodzieży. Początkowo skupia się na ukazaniu wykreowanego świata. Autorka zawarła wiele szczegółowych opisów miejsca do którego trafiła Ten i codziennego życia po śmierci. Co nie sprawia, że książka jest nudna, a pozwala nam głębiej wczuć się w akcję i nie śpieszy się z wydarzeniami. Małymi krokami odkrywa poszczególne karty. Tworzy kilka wątków i je rozwija. W trakcie czytania rodzi się ciekawy, magiczny klimat, ale także wiele niepewności i znaków zapytania. Autorka tak manewruje bohaterami, że z czasem nie wiadomo komu ufać, a na kogo wziąć rezerwę.
Muszę przyznać, że Gena mnie zaskoczyła. Mało tego sprawiła, że nie od tej książki nie da się oderwać. Posiada nieograniczoną wyobraźnię i kiedy masz wrażenie, że nic Cię nie zdziwi, nagle dzieje się coś czego się nie spodziewasz. To druga książka tej autorki jaką miałam możliwość przeczytać i szczerze powiem, że nie żałuję. Jest to książka napisana z genialnym wyczuciem i smakiem. Zawiera jednocześnie mądrości jak i zmaga się z wyimaginowanymi problemami nastoletnich bohaterów.
Powiem szczerze, że z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy tej historii. Rozwój fabuły oraz głównej bohaterki, jest bardzo dobrym atutem, aby polecić tę książkę innym czytelnikom. Tym bardziej, że nie każda kontynuacja tworzy spójną całość. Jako plus uznaję również to, że przedstawiony konflikt pomiędzy Miriadą, a Trojką wnosi wiele do tej historii, dzięki temu jesteśmy w stanie wyczuć wszystkie emocje bohaterki, począwszy od strachu po waleczność. Jak dla mnie Lifeblood. Krew życia jest dobrą powieścią sama w sobie. Trudno się tu doszukać jakichś minusów. Jako kontynuacja jest wręcz znakomita.
W życiu bardzo często dokonujemy wyborów. Z ich konsekwencjami nie raz musimy zmagać się bardzo długo, a przecież nie każdy wybór jest trafiony, bywa tak, że ich żałujemy. Czasem, coś co jest dobre dla innych, niekoniecznie jest dobre dla nas. Tenley dokonała wyboru, ale czy jest z niego zadowolona?
Ten zakańczając swoje Pierwsze życie musiała dokonać wyboru, albo...
Z głównym bohaterem Natem Petersem, autorka poznała nas już w poprzedniej swojej serii "Nic do stracenia". Pamiętacie go? Przyjaciel Ashtona Taylora, niepoprawny podrywacz o nieziemskiej urodzie. Nie przepuści niczego co się rusza i jest płcią przeciwną. Przekonany o swojej doskonałości, pewny siebie, nieraz arogancki, łamacz kobiecych serc. W momencie gdy Annie i Ashtonowi rodzi się dziecko, Natowi zaczyna brakować stabilizacji i kobiety, która zawsze byłaby obok, ale z drugiej strony, dlaczego miałby zrezygnować z jednorazowych przygód, zakrapianych imprez i niezależności? Jego zdaniem jeszcze nie dorósł do tego stanu. Jednak gdy poznaje Rosie, przyjaciółkę Anny, wszystko się zmienia. Okazuje się, że nie jest ona dziewczyną, jakie poznawał dotychczas. Nie ulega jego zalotom, nie wykazuje żadnego zainteresowania i nie jest na pstryknięcie palców. Jego ego zostaje boleśnie zdeptane. Nate jednak nie daje za wygraną, walczy o uwagę i uczucie pięknej dziewczyny. W końcu przekonuje się, że to Ta wyjątkowa.
Autorka dała nam wgląd w jego pracę. W to jak ją wykonuje, ale również jakie emocje mu towarzyszą po zrealizowanej akcji.
Rosie również została przedstawiona w dość szczegółowy sposób. Silna, młoda kobieta, która już raz w życiu upadła, ale podniosła się z dwa razy większą siłą i postawiła sobie zasady. Pomimo tego, na pozór silna, skrywa w sercu maskę wrażliwej, zranionej kobiety, która boi się swoich uczuć. Nie myśli tylko o sobie, ale bierze również pod uwagę osobę najbliższą jej sercu.
Nie trudno nie zwrócić uwagi na fakt, że wszystkie historie które wypłynęły spod pióra Kirsty, są bardzo cukierkowe, ale właśnie to ją charakteryzuje. Autorka zna się na tym, wie jak pisać, aby czytelnik ze śmiechu przeszedł do łez goryczy i odwrotnie, a to nie jest łatwe zadanie. Mówi się, że jej książki są przewidywalne, ale to sprawia, że są lekkie, przyjemne i chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, czy taki scenariusz jaki my ustaliliśmy, na pewno się spełni.
Mnie osobiście książka przypadła do gustu i z całego serca mogę ją polecić. Każdy ma czasem ochotę przeczytać romansidło, które ukazuje jak idealne mogą być relacje między dwojgiem ludzi i spójrzmy prawdzie w oczy, to autorka przez którą po przeczytaniu książki chce się więcej i więcej.
Z głównym bohaterem Natem Petersem, autorka poznała nas już w poprzedniej swojej serii "Nic do stracenia". Pamiętacie go? Przyjaciel Ashtona Taylora, niepoprawny podrywacz o nieziemskiej urodzie. Nie przepuści niczego co się rusza i jest płcią przeciwną. Przekonany o swojej doskonałości, pewny siebie, nieraz arogancki, łamacz kobiecych serc. W momencie gdy Annie i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Uwielbiam kalendarze, od zawsze wszystko w nich zapisuję, prowadzę swoje własne notatki, "upiększam" swoje dni, uwielbiam coś organizować, układać plan dnia, a przede wszystkim mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Niestety nie łatwo znaleźć ten odpowiedni kalendarz, który nie będzie posiadał jedynie wolnego miejsca pod liczbą oznaczającą dzień, to musi być coś niezwykłego, coś, dzięki czemu mogę urozmaicić swoje życie lub dowiedzieć się czegoś nowego...
Taki właśnie jest CzaroMarownik. Nie jest on zwykłym kalendarzem, ale przybiera postać tajemniczego, magicznego organizera, do którego dostęp ma jedynie właściciel. Dlaczego tajemniczy i magiczny? Jeśli interesuje Cię astrologią, horoskopy lub intrygują tematy związane z harmonią wewnętrzną, jest on stworzony dla Ciebie.
Pełen pozytywnych myśli, które każdego dnia dodają odrobiny magi do Twojego życia, każda strona oferuje pozytywną porcję energii oraz udziela podstawowych informacji astrologicznych. Zafascynowana? To jeszcze nic. Znajdziesz w nim również sporo rozmaitych wskazówek, porad z zakresu zdrowia, urody oraz stylu. Spotkasz się z przepisami na zdrowe dania i recepturami na naturalne kosmetyki.
CzaroMarownik sprawi, że poznasz horoskop dla swojego znaku zodiaku na cały nadchodzący rok i sprawdzisz co przyniesie los w kwestii miłości, kariery i zdrowia. Poznasz także tajniki Feng Shui, z którymi jeszcze nie każdy się zaznajomił. Zostaną przed Tobą odkryte porady na idealną organizację czasu, którego nie ukrywajmy, nie mamy za wiele. Mogłabym tak pisać w nieskończoność, ale sama musisz sprawdzić czy mam rację. Taki kalendarz przyda się każdej kobiecie i co najważniejsze zmieści się do torebki. Także jeśli nadal się zastanawiasz to nie masz nad czym, jest to idealna rzecz dla Ciebie i będzie idealnym prezentem dla przyjaciółki. Razem odkrywajcie świat magii.
Ja już odkryłam CzaroMarownik, teraz czas na Ciebie. Daj się ponieść czarom.
Uwielbiam kalendarze, od zawsze wszystko w nich zapisuję, prowadzę swoje własne notatki, "upiększam" swoje dni, uwielbiam coś organizować, układać plan dnia, a przede wszystkim mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Niestety nie łatwo znaleźć ten odpowiedni kalendarz, który nie będzie posiadał jedynie wolnego miejsca pod liczbą oznaczającą dzień, to musi być coś...
więcej mniej Pokaż mimo to
Losy tytułowej Absolwentki Julii oraz Stephena poznajemy w pierwszej części jaką jest "Debiutant". Nie zdając sobie sprawy o istnieniu pierwszego tomu, sięgnęłam po drugi i muszę przyznać, że szybko odnalazłam się w fabule.
Dawno nie czytałam żadnego erotyka, a tym bardziej dobrego. Dlatego postanowiłam się skusić na "Absolwentkę". Czarno-biała okładka z wyróżnionymi jedynie czerwonymi akcentami jakimi są usta i tytuł bardzo kusiła, jak również zapowiadała nieziemskie przygody dwojga kochanków. Co myślę na temat tej książki ?
Stephen ma trzydzieści trzy lata i jest wykładowcą literatury angielskiej. Jest postrzegany jako nudny i beznadziejnie ubierający się staruszek, czego zasługą jest między innymi muszka ojca, z którą się nie rozstaje. Jego młodszy brat Matt stara się go rozruszać, wciągnąć w towarzystwo, a nawet poznać z jakąś dziewczyną. Tylko czy zamiary Matta mają jakiś sens? Dlaczego, każde spotkanie wywołuje u mężczyzny ogromny stres?
Życie wykładowcy przestało być nudne i przewidywalne w momencie, gdy poznał na swoich zajęciach pannę Wilde. W bardzo krótkim czasie stała się dla niego kimś o wiele więcej, niż tylko studentką. Para rozpoczyna spotkania, które z powodu zawodu bohatera muszą pozostać w tajemnicy. Seks z młodszą o dziesięć lat dziewczyną jest dla niego czymś zupełnie innym, czego doświadczył do tej pory i zdecydowanie zmienia podejście do sfery, która przez długi czas była tematem tabu.
To niesłychane co Julia zrobiła z tym statecznym i poważnym wykładowcą. Odważna i żądna przygód panna Wilde udowodniła, że każdego można nauczyć bycia wspaniałym kochankiem. Dzięki temu, że nie odczuwała wstydu do nagości i wprost mówiła czego oczekuje, wspólne chwile obfitowały w niespodziewane wydarzenia. Mężczyzna wiele nauczył się od swojej kochanki, która na szczęście nie krytykowała jego braku doświadczenia, tylko instruowała krok po kroku co ma zrobić, aby ich doznania miłosne obfitowały jeszcze większą namiętnością.
Z czasem wydawałoby się przelotny romans okazał się uczuciem, który zaczął być potrzebny, niemal jak tlen. Kochankowie przestali widzieć świat poza sobą. Julia po stracie dziadka nie potrafiła dojść do siebie, co zbliżyło ich jeszcze bardziej. Kiedy dziewczyna musiała przygotowywać się do sesji, na prośbę Stephena zamieszkała w jego mieszkaniu, aby móc spędzić jak najwięcej czasu razem. Po ukończeniu semestru para wreszcie publicznie mogła pokazać się razem. Jednak na Julię czekała życiowa szansa, co skutkowało długą rozłąką. Czy zdecyduje się opuścić Stephena aby spełnić marzenia? Czy ich związek przetrwa próbę czasu?
Bohaterowie zostali ukazani w bardzo scharakteryzowany sposób. Natykamy się na szczegółowy opis wyglądu jak i charakteru, co sprawia, że z większym zaangażowaniem przewracamy kolejne strony. Autorka porusza wiele wątków, jakimi są między innymi utrata bliskiej rodziny oraz obalenie tematu tabu jakim jest seks. Sceny erotyczne w powieści są doskonale opisane, choć wcale nie przypomina to poradnika dla par.
Niestety z bólem serca muszę przyznać, że ta książka nie zachwyciła mnie tak jak się tego spodziewałam i nie doczekałam się"efektów specjalnych". Fabuła w dużej mierze została ograniczona jedynie do stosunków pomiędzy Julią, a Stephenem. Autorka chyba nie zauważyła, że mimo tego, że są głównymi bohaterami, jest ich trochę za dużo.
Mimo wad książka ma również wiele zalet, jest wciągająca i czyta się ją wręcz jednym tchem. Dlatego też, jeśli ktoś ma ochotę na nutkę erotyzmu w roli głównej, to ta książka jest strzałem w dziesiątkę. Zobaczymy co autorka ma do zaoferowania w dalszych częściach.
http://mojpowodbyoddychac.blogspot.com/2017/09/absolwentka-js-hooks.html
Losy tytułowej Absolwentki Julii oraz Stephena poznajemy w pierwszej części jaką jest "Debiutant". Nie zdając sobie sprawy o istnieniu pierwszego tomu, sięgnęłam po drugi i muszę przyznać, że szybko odnalazłam się w fabule.
Dawno nie czytałam żadnego erotyka, a tym bardziej dobrego. Dlatego postanowiłam się skusić na "Absolwentkę". Czarno-biała okładka z wyróżnionymi...
Mimo, że książka nie należy do gatunku horroru, nie jest to historia, po której można spać spokojnie. Fabuła oparta na faktach, opowiada o skandalu na miarę światową. Małe dzieci są urocze, szczególnie dziewczynki ubrane w kolorowe sukienki. Dla tych mężczyzn, są bezbronnymi owieczkami, które szybko zamieniają się w ofiary. Czy można sobie wyobrazić, że tacy ludzie żyją wśród nas? Że sprawa może dotyczyć nas osobiście? Naszych dzieci, rodzeństwo, naszą rodzinę? Bogaci, ustawieni, z możliwościami, znajomościami, wykorzystującymi luki w prawie tzw. "grube ryby biznesu" lubiące małe dziewczynki lub dojrzewające nastolatki. Właśnie o tym jest ta książka.
Mimo, że książka nie należy do gatunku horroru, nie jest to historia, po której można spać spokojnie. Fabuła oparta na faktach, opowiada o skandalu na miarę światową. Małe dzieci są urocze, szczególnie dziewczynki ubrane w kolorowe sukienki. Dla tych mężczyzn, są bezbronnymi owieczkami, które szybko zamieniają się w ofiary. Czy można sobie wyobrazić, że tacy ludzie żyją...
więcej Pokaż mimo to