-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać3
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński22
Biblioteczka
Christopher W. Gortner jest amerykańskim pisarzem hiszpańskiego pochodzenia. Pisze powieści historyczne. Ukończył New College of California oraz Fashion Institute of Design and Merchandising w San Francisco, a tytuł magistra sztuk pięknych zdobył dzięki pracy dyplomowej z epoki renesansu.
Przez jedenaście lat pracował jako publicysta oraz koordynator pokazów mody, a następie poświęcił się pracy w służbie zdrowia. W 2012 r., po niespodziewanym sukcesie pisarskim, postanowił na dobre oddać się pisaniu powieści. Jego książki zostały przetłumaczone aż na 21 języków.
Sarah Bernhardt od najmłodszych lat wychowywała się pod czujnym okiem niani w Bretanii, gdzie mówiła wyłącznie po bretońsku. Pewnego razu matka dziewczynki postanowiła zabrać ją ze sobą do Paryża, a następnie, wypełniając wolę jej ojca, umieściła Sarah w klasztorze Grand-Champs w Wersalu. Tam, grając rolę anioła w spektaklu religijnym, dziewczynka odkryła swój aktorski talent i zamierzała go pielęgnować, byle tylko nie podzielić losu matki – kurtyzany prowadzącej popularny w Paryżu salon uciech. Sarah nigdy nie spotkała swojego ojca, który na zawsze pozostał dla niej nieznany, ale kiedy dowiedziała się, że to dzięki nie mu trafiła do klasztoru, postanowiła przyjąć sakrament chrztu świętego i zostać katoliczką. Wcześniej, tak jak jej matka oraz ciotka, była żydówką. Po opuszczeniu klasztoru, zdała egzamin do Konserwatorium Sztuk Dramatycznych w Paryżu, gdzie rozpoczęła studia aktorskie. Jej sceniczna popularność zaczęła nabierać tempa w teatrze Comédie-Française, lecz Sarah nie zagrzała tam zbyt długo miejsca, stając się obiektem wielkiego skandalu, po którym jej kariera zawisła na włosku. Jak potoczyły się dalsze losy obiecującej aktorki? Przekonajcie się sami.
Christopher W. Gortner zabiera czytelnika do XIX-wiecznego Paryża i pokazuje mu życie jego mieszkańców. Skupia się jednak na wybitnej postaci Sarah Bernhardt, aktorki o niezwykle barwnej i bogatej biografii. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że autor wcielił się w kobiecą rolę i przedstawił historię Sarah z jej perspektywy, stosując narrację pierwszoosobową w formie żeńskiej. Cały czas miałam wrażenie, że powieść napisana jest przez kobietę.
„Sarah Bernhardt. Niezrównana aktorka” to książka, po którą powinien sięgnąć każdy czytelnik zachwycony powieścią Taylor Jenkins Reid „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”. O ile Evelyn Hugo to postać fikcyjna, tak Sarah Bernhard jest postacią historyczną, która na dobre wpisała się w karty historii francuskiego teatru. Nie będę porównywać ze sobą tych książek, ponieważ są według mnie z dwóch różnych literackich światów, ale nie da się ukryć, że w obu pojawiają się podobne elementy. Mam tutaj na myśli nie tylko liczne skandale, w które wplątują się bohaterki, ale też, co może być dla wielu zaskakujące, wątek homoseksualny. Tak, w czasach, w których żyła Sarah Bernhardt byli geje i były lesbijki. Zaciekawiłam? Mam nadzieję, że tak.
Choć było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Christophera W. Gortnera, to muszę przyznać, że pokochałam jego styl pisania. Niesamowicie szybko wciągnęłam się w porywającą fabułę powieści i w mgnieniu oka przeczytałam całą książkę, choć nie należy do tych najcieńszych. Nigdy nie sądziłam, że polubię się z powieściami historycznymi. Najpierw przeczytałam dylogię o Sisi autorstwa Allison Pataki, którą byłam zachwycona, teraz w moje ręce wpadła książka Gortnera i mój zachwyt wcale nie maleje. Okazuje się, że o postaciach historycznych można pisać w przystępny i ciekawy sposób, zamiast tworzyć nudne i obszerne biografie, choć trzeba mieć też na uwadze, że w przypadku powieści biograficznych prawda może mieszać się z fikcją. Mimo to z przyjemnością poznawałam losy Sarah.
Dalsza część na: https://tamczytam.blogspot.com/2023/03/sarah-bernhardt-niezrownana-aktorka.html
Christopher W. Gortner jest amerykańskim pisarzem hiszpańskiego pochodzenia. Pisze powieści historyczne. Ukończył New College of California oraz Fashion Institute of Design and Merchandising w San Francisco, a tytuł magistra sztuk pięknych zdobył dzięki pracy dyplomowej z epoki renesansu.
Przez jedenaście lat pracował jako publicysta oraz koordynator pokazów mody, a...
Anna Sławińska jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Po ukończeniu studiów magisterskich wyjechała do Paryża, gdzie rozpoczęła swoją przygodę z pisaniem. Zawodowo zajmuje się fotografią i kelnerstwem.
W 2022 r. zadebiutowała książką „Emigrantka z torebką Louisa Vuittona”, którą mam przyjemność zrecenzować.
Anna po skończeniu studiów wyjeżdża do Paryża, do swojego narzeczonego, by zarobić tam pieniądze na budowę domu w Polsce. Planuje znaleźć dobrze płatną pracę i nie zamierza wcielać się w rolę sprzątaczki. Los bywa jednak przewrotny i Anna otrzymuje pracę sprzątaczki w apartamencie bogatej rosyjskiej rodziny zamieszkującej jedną z najbogatszych dzielnic Paryża. Kobieta jest zachwycona przepychem i luksusem, jakim otaczają się jej pracodawcy. Szybko jednak przekonuje się, że pieniądze szczęścia nie dają. Rosyjska familia, choć bardzo majętna, wcale nie jest szczęśliwą rodziną. A jej praca, choć wydawałaby się wcale nie taka skomplikowana, jest niezwykle ciężka, zwłaszcza, gdy pracodawcy przestają okazywać jej szacunek i zaczynają traktować ją jak swoją własność. Czy Anna będzie gotowa zrobić wszystko, co tylko zechcą jej pracodawcy, by sprostać ich oczekiwaniom?
„Emigrantka z torebką Louisa Vuittona” to książka, na którą czekałam. Anna Sławińska pokazuje prawdziwe oblicze Paryża. Jest to miasto pełne bezdomnych śpiących na ulicach, imigrantów zaczepiających mieszkańców i turystów na każdym kroku, jest to miasto przeludnione i brudne, szczury biegają pod samą wieżą Eiffla i nikt nie potrafi zapanować nad tym chaosem. Zupełnie inny obrazek niż ten przedstawiony w popularnym serialu „Emily w Paryżu”, prawda? W styczniu ubiegłego roku spełniłam swoje marzenie i wraz z przyjaciółkami odwiedziłam Paryż. Owszem, zachwycił mnie, choć „Mona Lisa” Leonarda do Vinci w Luwrze i wiatrak kabaretu Moulin Rouge w pobliżu Montmartre trochę mnie rozczarowały, ale dostrzegłam również tę mroczną stronę Paryża, o której zwykle się nie mówi, a której swoją uwagę poświęciła autorka książki.
Anna Sławińska doskonale obrazuje kontrast pomiędzy bogatymi a biedniejszymi imigrantami, a także obojętność ludzi wobec drugiego człowieka, któremu dzieje się krzywda. Wielokrotnie wzruszyłam się, czytając o znieczulicy, która opanowała mieszkańców Paryża. Z drugiej jednak strony rozumiem ich niechęć, niektórzy przecież perfidnie wykorzystują dobre serce innych.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2023/01/emigrantka-z-torebka-louisa-vuittona.html
Anna Sławińska jest absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Po ukończeniu studiów magisterskich wyjechała do Paryża, gdzie rozpoczęła swoją przygodę z pisaniem. Zawodowo zajmuje się fotografią i kelnerstwem.
W 2022 r. zadebiutowała książką „Emigrantka z torebką Louisa Vuittona”, którą mam przyjemność...
Sylwia Chlebowska jest autorką książki „Zaślepiona blaskiem Paryża”, w której dzieli się z czytelnikami swoją mrożącą krew w żyłach historią. Pierwszy raz nie przeszkadza mi brak notki o autorce, rozumiem powody, dla których mogła ona nie zostać zamieszona i jak najbardziej szanuję taką decyzję.
Podejrzewam też, że Sylwia Chlebowska jest to pseudonim, którego użyła autorka, by zachować pełną anonimowość ze względu na treści zawarte w książce.
Sylwia jako młoda kobieta pojechała z przyjaciółkami na krótką wycieczkę do Paryża. Nie miała pojęcia, że zwiąże z tym miastem swoje życie na dłużej. Podczas pobytu poznała mężczyznę, Polaka, który szybko zawładnął jej sercem. To dla niego przeprowadziła się do Francji. Życie kobiety miało być idealne, znalazła pracę, wzięła ślub, urodziła dziecko, miała wszystko to, o czym jej koleżanki mogły tylko pomarzyć. Wszystko to jednak prysło jak bańka mydlana, gdy pewnego razu mąż uderzył Sylwię. Mimo że kobieta zgłosiła pobicie na najbliższym komisariacie, francuska policja niewiele w tej sprawie zrobiła. Mężczyzna wszystkiego się wyparł i czując się całkowicie bezkarny, regularnie bił żonę, która mu na to pozwalała. Co ostatecznie przelało czarę goryczy i skłoniło Sylwię do podjęcia radykalnych kroków, by uwolnić się od męża sadysty?
Cała książka pełna jest przemocy i poniżania. Katem jest mąż, a ofiarą żona i dzieci, na oczach których rozgrywają się te dantejskie sceny. Kim jestem, by oceniać postępowanie Sylwii? Przede wszystkim kobietą i uważam, że to wystarczający argument, który daje mi prawo do osądu. Rozumiem, że jest wiele powodów, dla których kobiety doświadczające przemocy domowej nie reagują w porę. Jednak kiedy Sylwia przyznaje wprost, że nie odejdzie od męża, nie wróci do Polski, bo wstydzi się skonfrontować ze swoją rodziną i bliskimi w ojczyźnie, bo boi się wrócić do nich z podkulonym ogonem, ponieważ jej idealne życie za granicą okazało się tylko iluzją, w związku z czym stanie się obiektem kpiny, to wybaczcie mi, ale jedyne co ciśnie mi się na usta to: durna kobieto, masz za swoje. Jeżeli jakiś mężczyzna śmiał podnieść na Ciebie rękę, nie łudź się, że to był jednorazowy wybryk. On nie zawaha się uderzyć Cię ponownie. Jedyne, co powinnaś zrobić, to czym prędzej odejść i oddać go w ręce wymiaru sprawiedliwości. Sylwia, zaślepiona Mr K, a nie Paryżem, wolała dalej tkwić w tym toksycznym związku, który nazywała „małżeństwem”. Sama już nie wiem, na czym jej zależało bardziej, na tym paryskim dobrobycie okraszonym od czasu do czasu policzkiem lub kopniakiem, czy na wolności i bezpieczeństwie swoim i dzieci, które wiązałoby się z powrotem do ojczyzny i przyznaniem się przed bliskimi do porażki. Myślę, że nikt nie rozpatrywałby takiej decyzji w kategorii porażki, to wielka odwaga przeciwstawić się swojemu oprawcy. Czytając opinie o książce, zauważyłam, że wiele kobiet stoi po stronie Sylwii. Ja również, ponieważ to, co przeżyła nigdy nie powinno się zdarzyć. Jednak nie zapominajmy o tym, że było wiele szans, by przerwać ten terroryzm.
I właśnie tutaj chcę zaznaczyć pewne sprzeczności, z którymi zetknęłam się w książce „Zaślepiona blaskiem Paryża”. Kilka tygodni po pobiciu, po którym Sylwia trafiła na tydzień do szpitala, postanowiła ponownie zgłosić przemoc domową policji. Wtedy służby zajęły się sprawą poważnie i nagle wyszło na jaw, że Mr K od lat jest poszukiwany w całej Europie listem gończym w związku z napaścią na polski sklep i dotkliwym pobiciem pracownika. Kiedy już Mr K trafił za kratki, Sylwia zrobiła wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć. Znalazła najlepszego adwokata, zapożyczyła się u bliskich, by mieć za co go opłacić. A kilka lat później, kiedy mąż skatował ją niemalże na śmierć, znów posłała go do więzienia i tym razem była z siebie bardzo dumna. Przecież już dawno mogła ukrócić cierpienie swoje i dzieci.
Dalsza część na blogu: http://tamczytam.blogspot.com/2023/01/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html
Sylwia Chlebowska jest autorką książki „Zaślepiona blaskiem Paryża”, w której dzieli się z czytelnikami swoją mrożącą krew w żyłach historią. Pierwszy raz nie przeszkadza mi brak notki o autorce, rozumiem powody, dla których mogła ona nie zostać zamieszona i jak najbardziej szanuję taką decyzję.
Podejrzewam też, że Sylwia Chlebowska jest to pseudonim, którego użyła autorka,...
Alex Kava, a właściwie Sharon Kava, to amerykańska pisarka, autorka bestsellerów z gatunku thrillerów psychologicznych. Wychowała się w Silver Creek w stanie Nebraska i już jako mała dziewczynka marzyła o tym, by pisać powieści. W 1982 roku ukończyła college i rozpoczęła życie na własny rachunek. Po ukończeniu studiów pracowała w reklamie i marketingu jako założycielka firmy zajmującej się projektowaniem graficznym dla sektora reklamowego. W 1992 roku rozpoczęła pracę w swojej dawnej szkole, gdzie została szefową PR, jednakże cztery lata później porzuciła to zajęcie i oddała się pisaniu książek. Jest autorką znanego cyklu kryminałów o agentce FBI Maggie O'Dell.
Ryder Creed wraz ze swoim psem tropiącym rasy jack russell terrier Grace przyjeżdża do Nebraski, by wziąć udział w operacji grupy do zadań specjalnych, którą kieruje agentka FBI Maggie O’Dell. Akcję przerywa zgłoszenie miejscowej listonoszki, która znalazła w przydrożnym rowie worek z podejrzaną zawartością. Gdy śledczy udają się na miejsce, przekonują się, że w worku znajduje się odcięta ludzka ręka, a Grace znajduje w pobliżu jeszcze inną część ciała. Wiele wskazuje na to, że szczątki należą do kobiety. Na miejscu zbrodni zjawia się żona szeryfa Spencera, do której dotarły tragiczne wieści. Jest przerażona, ponieważ tego samego ranka zaginęła Libby, młoda kobieta, która od kilku miesięcy mieszkała w domu szeryfa. Czy jej zniknięcie ma związek ze znalezionymi częściami ludzkich zwłok?
Creed postanawia z pomocą Grace rozpocząć akcję poszukiwawczą Libby, lecz niestety nie sprzyja mu aura. Niespodziewana burza śnieżna utrudnia poszukiwania, a Ryder z Grace znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
W międzyczasie Maggie O’Dell trafia na trop mordercy, który może mieć związek ze szczątkami znalezionymi przy drodze. Uświadamia sobie również, że od początku burz śnieżnej urwał się kontakt z Ryderem. Czy jej przyjaciel mógł paść ofiarą pogody, czy może mordercy?
Uwielbiam powieści Alex Kavy ze względu na ich wielowątkowość i realizm. „Czerwony śnieg” to powieść z rozbudowaną akcją, która toczy się wielotorowo. Oprócz wątku kryminalnego pojawia się też dość szeroko rozwinięte tło obyczajowe.
Autorka jak zwykle przybliża czytelnikom wydarzenia, które miały miejsce w poprzednich sześciu tomach cyklu o Ryderze Creed, często się do nich odwołując. Dzięki temu odświeża im nieco pamięć, a tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z jej twórczością, ułatwia zrozumienie fabuły. Niestety nie czytam jej powieści w prawidłowej kolejności, ale mam nadzieję, że kiedyś w końcu nadrobię wszystkie braki. Czy polecam zacząć serię od siódmego tomu? Raczej nie. Przeczytajcie chociaż kilka poprzednich części. Wtedy poznacie historię bohaterów, którzy pojawiają się w „Czerwonym śniegu” i zrozumiecie ich emocje, strach oraz wszelkie wątpliwości, które Alex Kava zaznaczyła na kartach powieści.
Jak wspomniałam wyżej, w najnowszej powieści pojawiają się dobrze nam już znani, mniej lub bardziej lubiani bohaterowie. Maggie O’Dell, agentka specjalna FBI, a zarazem specjalistka w tworzeniu portretów psychologicznych, schodzi na drugi plan, a jej miejsce zajmuje Ryder Creed. Mężczyzna w przeszłości był żołnierzem piechoty morskiej, służył w jednostce specjalnej K9 w Afganistanie. Obecnie jest treserem psów i prowadzi dla nich ośrodek szkoleniowy, w którym przygotowuje psy do poszukiwania ludzi, narkotyków, czy nawet wykrywania u ludzi wirusów i groźnych chorób. Bardzo lubię w tej serii wątek psów tropiących. Mam tu na myśli przede wszystkim suczkę Grace. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, bym tak bardzo polubiła zwierzęcego bohatera jakiejś książki.
Dalsza część recenzji na: https://tamczytam.blogspot.com/2022/12/czerwony-snieg.html
Alex Kava, a właściwie Sharon Kava, to amerykańska pisarka, autorka bestsellerów z gatunku thrillerów psychologicznych. Wychowała się w Silver Creek w stanie Nebraska i już jako mała dziewczynka marzyła o tym, by pisać powieści. W 1982 roku ukończyła college i rozpoczęła życie na własny rachunek. Po ukończeniu studiów pracowała w reklamie i marketingu jako założycielka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nowe pokolenie MacGregorów dało Norze Roberts szerokie pole do popisu. Jestem przekonana, że seria książek o tej rodzinie szybko się nie skończy. Tylko czy autorka potrafi mnie jeszcze czymś zaskoczyć, czy ten cykl stał się już tasiemcem, który ciągnie się niczym nasz rodzimy serialowy „Klan”?
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor Marie Robertson – znana amerykańska pisarka, która początkowo pracowała jako aplikant sądowy. Zaczęła pisać w 1979 roku, gdy wraz z dwoma synami została uwięziona w domu z powodu zamieci śnieżnej.
Zadebiutowała w 1981 roku powieścią „Irlandzka wróżka”. Nora Roberts uznawana jest za królową romansów. Jest też pierwszą autorką, którą przyjęto do Romance Writers of America Hall of Fame. Co ciekawe pisarka wydaje również kryminały pod pseudonimem J.D. Robb. Jest laureatką wielu nagród, a jej książki przetłumaczono na dwadzieścia pięć języków.
Cybil Campbell to dwudziestoczteroletnia autorka komiksu wydawanego w jednej z gazet. Jest córką Genevieve Grandeau i Granta Campbella, bohaterów czwartego tomu serii o rodzinie MacGregorów. Kiedy trzy lata wcześniej opuściła rodzinny dom w Maine, postanowiła usamodzielnić się w Nowym Jorku. Jej spokojne i poukładane życie wywraca się do góry nogami, gdy do mieszkania obok wprowadza się nieziemsko przystojny, ale jednocześnie niezwykle tajemniczy saksofonista. Cybil bardzo szybko przekonuje się, że jej nowy sąsiad jest ubogim muzykiem i za wszelką cenę pragnie mu pomóc. Nie wie jeszcze, w jak wielkim jest błędzie.
Preston McQuinn jest trzydziestoletnim dramatopisarzem, zdobywcą wielu prestiżowych nagród, autorem sztuki „Zagubione dusze”, która niebawem ma doczekać się ekranizacji. Mężczyzna gra amatorsko na saksofonie w jednym z nowojorskich klubów, bardzo często jednak ćwiczy w swoim mieszkaniu, w którym zamieszkał na czas remontu jego domu na skalistym wybrzeżu Connecticut. Pewnego dnia pracę nad nowszą sztuką teatralną przerywa mu wizyta sąsiadki z talerzem pełnym domowych ciasteczek. Choć słodkościom nie może się oprzeć, to skutecznie opiera się młodej dziewczynie, gdyż wciąż jeszcze cierpi z powodu rozstania z Pamelą, wyrachowaną kobietą, która była z nim jedynie dla pieniędzy i sławy. Znajomość z Cybil nabiera jednak rozpędu i Preston zaczyna rozumieć, że ta drobna brunetka nie jest mu obojętna.
Z każdą kolejną częścią cyklu o rodzinie MacGregorów zaczynam odkrywać kolejne elementy, które coraz bardziej mnie irytują. W tych książkach wszyscy się znają. A przynajmniej głowa rodu – Daniel MacGregor – zna wszystkich i nieustępliwie stara się zeswatać ze sobą wybrane przez siebie jednostki, co zawsze, ale to zawsze mu się udaje. Każda kolejna powieść jest przez to coraz bardziej oderwana od rzeczywistości.
Trudno jest mi określić ramy czasowe tej powieści. Historia Gennie i Granta osadzona była w latach 80. XX wieku. Można więc przypuszczać, że wydarzenia z „Cybil” mają miejsce 25 lat później, więc najwcześniej w 2005 roku. To by się zgadzało, wszak w książce pojawią się komputery i telefony komórkowe. Pierwsze wydanie „Cybil” trafiło na amerykański rynek w 1999 roku, a zatem mamy do czynienia z fabułą, która jest umiejscowiona w przyszłości.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/11/cybil-macgregorowie-tom-7.html
Nowe pokolenie MacGregorów dało Norze Roberts szerokie pole do popisu. Jestem przekonana, że seria książek o tej rodzinie szybko się nie skończy. Tylko czy autorka potrafi mnie jeszcze czymś zaskoczyć, czy ten cykl stał się już tasiemcem, który ciągnie się niczym nasz rodzimy serialowy „Klan”?
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor...
Zawsze z dużą niecierpliwością i napięciem wyczekuję nowych książek Karin Slaughter. To jedna z tych autorek, która pisze powieści, po przeczytaniu których potrzebuję kilku godzin, by otrząsnąć się z szoku. Jesteście ciekawi, czy tak było i tym razem?
Karin Slaughter to amerykańska autorka powieści kryminalnych i thrillerów, która w 2001 roku zadebiutowała powieścią „Zaślepienie”. Książka ta została nominowana do Nagrody Sztyletu przyznawanej przez międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy Literatury Kryminalnej za literacki debiut. Jej powieści przetłumaczone zostały na 36 języków, a liczbę sprzedanych egzemplarzy szacuje się na 35 milionów.
Longbill Beach, rok 1982. Siedemnastoletnia Emily Vaughn, tak jak jej rówieśnicy, wybiera się na szkolny bal. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kilka miesięcy wcześniej została wydalona ze szkoły, a powodem tego była nastoletnia ciąża. Emily nie wie, kto jest ojcem dziecka. Najprawdopodobniej została zgwałcona na jednej z imprez, którą zorganizowała jej kilka – najlepsza przyjaciółka Ricky i jej brat Blake, a także przyjaciele Clay i Nardo. Ktoś z nich z pewnością jest ojcem jej dziecka. A może nie. Może jest nim Dean Wexler, zaledwie sześć lat starszy od nich nauczyciel wiedzy o społeczeństwie i strukturach władzy, który tamtej feralnej nocy, nie wiedzieć czemu, odwiózł Emily do domu swoim samochodem? Emily nic nie pamięta, tamtego wieczoru pierwszy raz w życiu zażyła narkotyków, po których straciła kontakt z rzeczywistością. Dziewczyna żyje w nieświadomości, a w jej ciele rośnie mały człowiek. Na własną rękę prowadzi śledztwo, by odnaleźć ojca swojego dziecka. Nigdy jednak nie będzie dane jej poznać prawdy, ponieważ w dniu balu ktoś postanawia ją zabić. Choć Emily została zamordowana, jej córeczka Judith przyszła na świat. Przez czterdzieści lat nie udało się jednak ustalić tożsamości mordercy.
Longbill Beach, rok 2022 r. Andrea Oliver, świeżo upieczona agenta USMS, zjawia się w mieście, by zapewnić ochronę sędzi federalnej Esther Vaughn, której ktoś grozi śmiercią, ale ma tu też do załatwienia prywatną sprawę. Kiedy dwa lata temu Andrea dowiedziała się, że jej ojcem jest pochodzący z Longbill Beach psychopatyczny przywódca sekty dążącej do zbiorowych mordów, postanowiła za wszelką cenę zatrzymać go w więzieniu i udowodnić mu brutalne morderstwo Emily. To właśnie to wyznanie matki, która karmiła córkę kłamstwami przez trzydzieści jeden lat, pchnęło Andreę w szeregi USMS. Czy to możliwe, żeby ojciec Andrei był zabójcą Emily Vaughn? Dokąd doprowadzi prywatne śledztwo agentki Oliver?
Nie wiem, jak to się stało, że przegapiłam pierwszy tom serii o Andrei Oliver i do moich rąk trafiła dopiero druga część. Koniecznie muszę dorwać „Układankę”, bo jestem bardzo ciekawa wcześniejszych losów świeżo upieczonej agentki federalnej.
Karin Slaughter jak zwykle w najlepszej formie. Doskonale przemyślana fabuła, stopniowo budowane napięcie, wielowątkowość i dreszczyk emocji – to charakterystyczne cechy twórczości autorki. Miałam okazję przeczytać już kilka jej książek, bardzo polubiłam Willa Trenta, bohatera jednej z serii. Andrea Oliver również zyskała moją sympatię, ponieważ wyróżnia się niebywałą odwagą i jest jedną z nielicznych bohaterek, która mnie nie irytuje. To twarda babka. Mimo trudnej przeszłości, nie użala się nad swoim losem, wręcz przeciwnie, stawia czoła jego przeciwnościom.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/11/zapomniana-dziewczyna.html
Zawsze z dużą niecierpliwością i napięciem wyczekuję nowych książek Karin Slaughter. To jedna z tych autorek, która pisze powieści, po przeczytaniu których potrzebuję kilku godzin, by otrząsnąć się z szoku. Jesteście ciekawi, czy tak było i tym razem?
Karin Slaughter to amerykańska autorka powieści kryminalnych i thrillerów, która w 2001 roku zadebiutowała powieścią...
Kirsty Moseley to angielska pisarka, która w 2012 roku zadebiutowała powieścią „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno”. Mieszka w Norfolk wraz z mężem i nastoletnim synem.
Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła na Wattpadzie. Dziś na swoim koncie ma już kilkanaście książek. Jedną z nich, „Zagubiony”, wydała pod pseudonimem Josie Williams.
Osiemnastoletnia Emma Bancroft studiuje, a w wolnych chwilach, najczęściej w weekendy, dorabia w klubie ze striptizem Angels Gentelmen’s Club, w którym jest kelnerką. Do jej obowiązków należy również prywatny erotyczny taniec na kolanach klienta, a czasem też taniec na rurze dla wszystkich zgromadzonych w klubie mężczyzn. Rzadziej zdarza się, że ląduje z klientem w pokoju na tyłach. Tym klientem zawsze jest Carson Matthews – mający rzesze fanek celebryta, a zarazem niezwykle przystojny motocyklista prestiżowych wyścigów motocyklowych MotoGP, za którym uganiają się fotoreporterzy.
Emma próbuje związać koniec z końcem, dlatego pracuje w Angels Gentelmen’s Club, choć striptiz wcale nie sprawia jej przyjemności. Ma pod opieką piętnastoletniego brata Rory’ego i dwuletnią córkę Sashę, którzy są jedynym powodem, dla którego podjęła się tej pracy. Trzy lata wcześniej surowi i przesadnie religijni rodzice wyrzucili buntującą się i imprezującą dziewczynę z domu, gdy dowiedzieli się, że straciła dziewictwo z chłopakiem, z którym chodziła. Emma kilka miesięcy później zaszła w ciążę, a gdy się o tym dowiedzieli, pogardzali nią jeszcze bardziej. Napiętej sytuacji w domu nie mógł wytrzymać Rory, dlatego dołączył do siostry i jej córki. Niestety ani on, ani nikt inny poza Emmą nie wie, kto jest ojcem małej Sashy. Czy skrywana przez dziewczynę tajemnica wyjdzie w końcu na jaw?
Dwudziestojednoletni Carson Matthews prowadzi beztroskie życie. Nie musi obawiać się o swoje finanse, ponieważ pieniędzy ma pod dostatkiem. Jego jedynym zmartwieniem jest utrzymanie pozycji lidera w MotoGP. W wolnych chwilach przychodzi do Angels Gentelmen’s Club, by spędzić je z uroczą blondynką Emmą. Czy dziewczyna jest dla Carsona tylko jedną z wielu kobiet, z którą sypia? A może przystojny motocyklista czuje coś do Emmy, lecz nie ma odwagi jej tego wyznać? W końcu są z dwóch różnych światów. Dzieli ich przepaść, a jednocześnie łączy pewien sekret.
Przeczytałam już kilka książek Kirsty Moseley i z dużą ciekawością sięgam po kolejne tytuły. Autorka ma na swoim koncie powieści lepsze i gorsze. Byłam zachwycona historią, którą wydała pod pseudonimem Josie Williams „Zagubiony”. Niestety „Wolny jak motyl” nie będzie książką, która w moim rankingu zajmie miejsce „Zagubionego”. Być może pod względem fabuły jest to jedna z gorszych powieści autorki.
Cała ta historia jest grubymi nićmi szyta. Bardzo surrealistyczna i niespójna, zwłaszcza jeśli chodzi relację Emmy z rodziną. O ile mogę zrozumieć, że rodzice uznali, że Emma zhańbiła ich rodzinę, to czy naprawdę musieli postawić jej ultimatum: albo zakon, albo wyrzucenie z domu? Dlaczego nie szukali Rory’ego, kiedy uciekł do siostry? Przecież jest niepełnoletni, wciąż ponoszą za niego odpowiedzialność. Dlaczego pozwolili mu mieszkać z siostrą, którą uznali za czarną owcę w rodzinie? Przecież i jego mogła sprowadzić na złą drogę. Dlaczego więc nie chcieli za wszelką cenę zatrzymać przy sobie chociaż jednego dziecka, które mogliby trzymać pod kloszem, pod całkowitą kontrolą? Nasuwa mi się mnóstwo pytań, na które niestety nie dane jest mi poznać odpowiedź.
Emma jest bardzo infantylną i naiwną bohaterką. Zresztą Carson również zachowuje się jak dzieciak. Właściwie, to czego można wymagać od osiemnastolatki i dwudziestojednolatka, którzy dopiero wkraczają w dorosłe życie? Choć akurat Emmę dorosłość dotknęła znacznie szybciej niż jego.
Jeśli czasem trudno jest doszukać się w tej powieści sensu, z łatwością można odnaleźć w niej wachlarz emocji, które udzielają się czytelnikowi. Relacja Emmy i Carsona zaciekawiła mnie na tyle, że dobrnęłam do końca ich historii. Książka jest pełna zwrotów akcji, autorka nie pozwala nam się nudzić podczas lektury. Szkoda tylko, że powieść jest bardzo schematyczna i jak to zwykle w takich historiach bywa, musi być jakiś poważny wypadek. Bez wypadków nie ma romansów dla młodzieży, fanficków, opowiadań na Wattpadzie i mogłabym tak dalej wymieniać. Wypadek to jakiś nieodzowny element tego typu książek. Byłabym zaskoczona, gdyby go nie było.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/10/wolny-jak-motyl.html
Kirsty Moseley to angielska pisarka, która w 2012 roku zadebiutowała powieścią „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno”. Mieszka w Norfolk wraz z mężem i nastoletnim synem.
Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła na Wattpadzie. Dziś na swoim koncie ma już kilkanaście książek. Jedną z nich, „Zagubiony”, wydała pod pseudonimem Josie Williams.
Osiemnastoletnia Emma...
Allison Pataki jest amerykańską pisarką powieści historycznych i dziennikarką. Studiowała na uniwersytecie Yale, gdzie ukończyła filologię angielską. Na drugim roku studiów poznała swojego męża.
W 2015 r. była współzałożycielką edukacyjnego i społecznego programu reConnect Hungary dla młodych dorosłych pochodzenia węgierskiego, którzy urodzili się w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie, który miał na celu pomóc im lepiej zrozumieć ich węgierskie dziedzictwo. Historia wojny o niepodległość jej miasta zainspirowała Pataki do napisania pierwszej książki opartej na życiu Benedicta Arnolda. Powieść została wydana w 2014 roku.
Mija 15 lat, odkąd Sisi jest żoną Franciszka Józefa i cesarzową Austro-Węgier. Nieudane małżeństwo, zaborcza teściowa arcyksiężna Zofia, która ograniczyła jej kontakt z dziećmi ani też trudne obowiązki cesarzowej nie złamały tej kruchej, zagubionej dziewczyny, którą poznaliśmy w pierwszej części dylogii. Sisi, choć wciąż bardzo młoda, lecz z piętnastoletnim doświadczeniem na habsburskim dworze jest kobietą dojrzałą i pewną siebie. Jest matką następcy tronu i doradczynią swojego męża, dzięki której Habsburgowie wciąż są u władzy.
Allison Pataki w drugiej części dylogii o Sisi przedstawia Elżbietę w roli matki. Cesarzowej nie było jednak dane szczęśliwe macierzyństwo. Jej najstarsza córka – Zofia zmarła mając zaledwie dwa lata, o czym przeczytaliśmy w pierwszym tomie. Dwoje kolejnych dzieci Gizelę i Rudolfa – następcę tronu – odebrała jej teściowa arcyksiężna Zofia, która uważała, że Sisi jest za młoda i niedoświadczona, by wychowywać swoje własne dzieci. Tylko najmłodsza z rodzeństwa Maria Waleria (w książce zwana Walerią) została przy boku cesarzowej i to na nią Elżbieta przelała całą swoją matczyną miłość. Nie oznacza to jednak, że nie kochała dzieci, z którymi miała mocno ograniczony kontakt i dość kiepskie relacje. Kiedy podczas pobytu w Budapeszcie dotarły do niej wieści, że Rudolf jest ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej pod przykrywką nauki i przygotowania go do roli cesarza przez hrabiego Gondrecourta, bez zbędnej zwłoki wróciła do Wiednia, by wstawić się za synem i rozmówić się z jego oprawcą.
Choć miłość do dzieci zyskiwała na sile, tak ta do męża coraz bardziej gasła. Nawet do tego stopnia, że Sisi sama pchnęła Franciszka w ramiona aktorki Katheriny Schratt, która mogła dać mu wszystko to, czego żona dać mu już nie chciała. Sisi, przez wielu uznawana za najpiękniejszą kobietę w Europie, miała wielu adoratorów. Między innymi węgierskiego polityka Gyula Andrássy’ego, który przez długie lata był jej wielkim przyjacielem, natomiast w czasie pobytu w Anglii zaprzyjaźniła się z kapitanem Bayem Middletonem, który tak jak ona kochał jazdę konno.
Na uwagę zasługuje również wątek śmierci arcyksiężnej Zofii. Sisi odkrywa zapiski teściowej, z których dowiaduje się, że wszystkie uprzedzenia, które ta żywiła do synowej wynikały jedynie z troski o nią i syna, z dbania o dobro ich samych oraz całego cesarstwa. Choć Zofia w kontakcie z Elżbietą była zwykle surowa i opryskliwa, tak naprawdę kochała ją jak własną córkę, starała się też być dobrą babcią dla swoich wnuków. Przyznam, że byłam zszokowana tymi zapiskami, nigdy nie sądziłam, że Zofia może być taka czuła i łagodna.
Kolejną ciekawą historią jest wątek Ludwika II Wittelsbacha, zwanego Ludwikiem Szalonym lub Bajkowym Królem. To kuzyn Sisi, za którego miała wyjść jej młodsza siostra. Ludwik był ekscentrykiem, który zasłynął jako mecenas muzyki kompozytora Ryszarda Wagnera. Jego miłość do twórczości, a może i samego Wagnera była tak ogromna, że zastanawiałam się, czy Ludwik nie był gejem. To on zbudował zamek Neuschwanstein, który był pierwowzorem zamku Śpiącej Królewny w Disneylandach.
Kolejny raz jestem zachwycona powieścią Allison Pataki. Towarzyszymy Sisi do jej ostatniego dnia. Myślę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że ta śmierć była niepotrzebna i nadeszła zbyt szybko. Autorka w ciekawy sposób przedstawiła postać włoskiego anarchisty Luigi'egi Lucheni'ego, który zamordował cesarzową.
Uwielbiam prosty język autorki, jej dbałość o szczegóły, wręcz drobiazgowość, barwne opisy i umiejętność wciągnięcia czytelnika w wir wydarzeń. Opowieść o Sisi pełna jest zwrotów akcji, dzięki czemu powieść historyczną czyta się tak łatwo jak powieść obyczajową.
Dalsza część na blogu: http://tamczytam.blogspot.com/2022/10/sisi-samowolona-cesarzowa.html
Allison Pataki jest amerykańską pisarką powieści historycznych i dziennikarką. Studiowała na uniwersytecie Yale, gdzie ukończyła filologię angielską. Na drugim roku studiów poznała swojego męża.
W 2015 r. była współzałożycielką edukacyjnego i społecznego programu reConnect Hungary dla młodych dorosłych pochodzenia węgierskiego, którzy urodzili się w Stanach Zjednoczonych...
Allison Pataki jest amerykańską pisarką powieści historycznych i dziennikarką. Studiowała na uniwersytecie Yale, gdzie ukończyła filologię angielską. Na drugim roku studiów poznała swojego męża.
W 2015 r. była współzałożycielką edukacyjnego i społecznego programu reConnect Hungary dla młodych dorosłych pochodzenia węgierskiego, którzy urodzili się w Stanach Zjednoczonych lub Kanadzie, który miał na celu pomóc im lepiej zrozumieć ich węgierskie dziedzictwo. Historia wojny o niepodległość jej miasta zainspirowała Pataki do napisania pierwszej książki opartej na życiu Benedicta Arnolda. Powieść została wydana w 2014 roku.
Kim byłby cesarz austriacki bez żony? Kilka lat po objęciu tronu przez Franciszka Józefa, jego matka, arcyksiężna Zofia, postanawia zaaranżować ślub syna z bawarską księżniczką Heleną Wittelsbach, która jest najstarszą córką jej siostry. Wkrótce Helena przybywa na dwór wiedeński, lecz nie zjawia się sama. Towarzyszy jej matka i młodsza siostra Elżbieta, zwana przez wszystkich Sisi. Podczas spotkania z ciotką Zofią, Sisi ukradkiem wymienia spojrzenia z pewnym młodzieńcem w mundurze. Nie ma pojęcia, że jest nim sam cesarz Franciszek Józef, który uczestniczy w spotkaniu incognito. Wkrótce jednak cesarz ujawnia zgromadzonym swoją tożsamość, a Elżbieta, w przeciwieństwie do swojej siostry, wydaje się być nim oczarowana. Helena czuje się zmuszana do ślubu, którego wcale nie chce, ponieważ zupełnie nic nie czuje do młodego cesarza. Widząc, że Sisi i Franciszek mają się ku sobie, postanawia odrzucić zaręczyny, tym samym dając szansę swojej młodszej siostrze na zostanie cesarzową. Na drodze do ich szczęścia stoi jednak matka Franciszka, arcyksiężna Zofia, która uważa, że Elżbieta jest za młoda na małżeństwo oraz brakuje jej dworskiego wychowania i właściwego wykształcenia. Wkrótce jednak ulega synowi i postanawia poświęcić kilka miesięcy na przygotowanie Sisi do nowej roli – małżonki jej ukochanego syna, a zarazem cesarzowej. Niestety życie Elżbiety nie będzie usłane różami. Rygorystyczna teściowa, dworskie intrygi, międzynarodowe konflikty i okrutne przeciwności losu doprowadzą Sisi do niezwykle trudnych wyborów. Czy wybierze dobrze?
Będąc dzieckiem uwielbiam serial animowany „Księżniczka Sissi” inspirowany postacią Elżbiety Bawarskiej. Nie mogłam przejść obojętnie wobec powieści „Sisi. Cesarzowa mimo woli”, zwłaszcza po mojej krótkiej wycieczce do Wiednia trzy lata temu, podczas której miałam okazję zwiedzić Pałac Schönbrunn i wysłuchać tylu wspaniałych opowieści o Habsburgach. Musiałam poznać Sisi lepiej i Allison Pataki dała mi taką możliwość.
Jestem pod ogromnym wrażeniem szczegółowości tej powieści historycznej. Autorka dokładnie opisuje wygląd i ubiór bohaterów oraz ich codzienne nawyki, przybliżając czytelnikowi życie ówczesnych władców. Zabrakło mi jednak nieco bardziej skrupulatnych opisów wnętrz, by jeszcze bardziej poczuć dworski klimat. Allison Pataki nadrabia jednak ten brak prezentując nam wspaniałe okoliczności przyrody. Doskonale potrafiłam wyobrazić sobie szum strumienia i chłód płynącej w nim wody. Ta książka porusza wyobraźnię i jest to jej ogromnym atutem.
„Sisi. Cesarzowa mimo woli” napisana jest prostym, współczesnym językiem. Brak archaizmów sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i z ogromną przyjemnością. Choć jest to powieść historyczna, nie odbiega swoim stylem od literatury obyczajowej czy teraźniejszego romansu. To niezwykle kobieca lektura. Fabuła wciąga już od pierwszej strony, a akcja jest wartka i pełna zwrotów. Niezliczone dworskie intrygi wzmagają ciekawość czytelnika.
Trudno jest mi pisać o bohaterach powieści, ponieważ są to postaci historyczne, niewykreowane przez autorkę. Uważam jednak, że Allison Pataki doskonale scharakteryzowała każdą z nich. Nie sądziłam, że Franciszek Józef był tak bardzo uzależniony od swojej matki i za każdym razem posłusznie spełniał jej wolę. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że jest maminsynkiem. Zofia zaś okazała się prawdziwą jędzą. Heterą, która tylko szukała sposobności, by dokuczyć swojej synowej. Sisi, zagubiona w zupełnie nowej roli, cesarzowej, żony, a później i matki, dzielnie stawiała czoła surowej, upierdliwej teściowej. Podziwiałam odwagę tej niezwykle młodej kobiety, jej upór w dążeniu do tego, by być przy boku ukochanego mężczyzny, choć małżeństwo z nim niosło za sobą mnóstwo wyrzeczeń i wywróciło świat Sisi do góry nogami. Elżbieta dla wybranka swojego serca przechodziła prawdziwe piekło na ziemi. A czy on potrafił to docenić? Jak się okazuje miłość, która miała trwać do ich ostatnich dni, choć była namiętna i żarliwa, okazała się dość krótka.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/08/sisi-cesarzowa-mimo-woli.html
Allison Pataki jest amerykańską pisarką powieści historycznych i dziennikarką. Studiowała na uniwersytecie Yale, gdzie ukończyła filologię angielską. Na drugim roku studiów poznała swojego męża.
W 2015 r. była współzałożycielką edukacyjnego i społecznego programu reConnect Hungary dla młodych dorosłych pochodzenia węgierskiego, którzy urodzili się w Stanach Zjednoczonych...
Jestem bardzo ciekawa, ile części ma seria o rodzinie MacGregorów. Końca nie widać, a ja zawsze chętnie sięgam po kolejny tom, nawet jeśli poprzedni mnie zawiódł. Te książki uzależniają. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę czytać twórczość Nory Roberts, to głośno zaśmiałabym mu się w twarz. Teraz śmieję się sama z siebie, że dałam się wciągnąć w historię tej zwariowanej rodzinki.
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor Marie Robertson – znana amerykańska pisarka, która początkowo pracowała jako aplikant sądowy. Zaczęła pisać w 1979 roku, gdy wraz z dwoma synami została uwięziona w domu z powodu zamieci śnieżnej.
Zadebiutowała w 1981 roku powieścią „Irlandzka wróżka”. Nora Roberts uznawana jest za królową romansów. Jest też pierwszą autorką, którą przyjęto do Romance Writers of America Hall of Fame. Co ciekawe pisarka wydaje również kryminały pod pseudonimem J.D. Robb. Jest laureatką wielu nagród, a jej książki przetłumaczono na dwadzieścia pięć języków.
Darcy Wallace, osierocona młoda bibliotekarka, zrywa zaręczyny i ucieka z Kansas na wschód, nie mając żadnego planu. Postanawia pójść za przykładem odważnych i niezależnych kobiet, które są bohaterkami jej ulubionych powieści i pragnie tak jak one przeżyć wielką przygodę z daleka od domu i zaborczego narzeczonego. Kilometr przed Las Vegas psuje jej się samochód. Darcy postanawia pokonać drogę do miasta pieszo. Zupełnie przypadkiem trafia do „Komancza”, kasyna, w którym wrzuca do automatu z grą ostatnie pieniądze, jakie zostały jej po ucieczce z Kansas i wygrywa milion osiemset tysięcy dolarów. Oszołomiona dziewczyna traci przytomność z wrażenia, zmęczenia i głodu. Budzi się w obcym pokoju, w dodatku w obecności nieznajomego mężczyzny, który jak się szybko okazuje jest właścicielem „Komancza”. Robert „Mac” MacGregor Blade jest synem Justina Blade’a, którego historia rozpoczyna cykl książek o rodzinie MacGregorów. Mac postanawia zaopiekować się zagubioną dziewczyną, która zgarnęła fortunę w jego kasynie. Co wyniknie z tej znajomości?
„Robert” to już szósty tom cyklu o rodzinie MacGregorów. Tym razem autorka serwuje nam spory skok w przyszłość, a wydarzenia rozgrywają się 30 lat później niż te w tomie czwartym. Przypomnę, że piąty tom poświęcono Danielowi – głowie rodziny, a jego konstrukcja oparta jest na retrospekcji. Czy można czytać najnowszą książkę bez znajomości poprzednich części? Jasne, że tak. Polecam jednak rozpoczęcie przygody z tą serią od pierwszego tomu, by poznać cały ród MacGregorów i wszystkie rodzinne koligacje.
Spodobał mi się pomysł na fabułę „Roberta” i kreacja głównej bohaterki, która wyróżnia się na tle innych kobiecych postaci z tej serii. Darcy ucieka od narzeczonego, który próbuje przejąć całkowitą kontrolę nad jej życiem. Ta silna, młoda kobieta pragnie pozostać niezależna i spełniać swoje marzenia, a jednym z nich jest napisanie własnej powieści. Wykazuje się niezwykłą odwagą, gdy stawia wszystko na jedną kartę, porzuca dotychczasowe pełne luksusów życie u boku bogatego Geralda i wyjeżdża w nieznane. Już to zrobiło na mnie ogromny wrażenie, ale to nie wszystko! Z niespełna dziesięcioma dolarami przy duszy postanawia dać szczęściu szansę, w ten sposób zdobywa wielką fortunę, dzięki której może spełnić swoje sny i poczuć się niczym księżniczka, która ma w posiadaniu nie tylko wielkie bogactwo, ale również całkowitą władzę i kontrolę, przynajmniej nad swoim życiem. W dodatku pojawia się w nim ten czarujący Mac, który akurat nie przypadł mi do gustu. Mężczyzna dobiega trzydziestki, a kasyno zostało mu powierzone przez rodziców. Mac jest świetnym graczem, tak jak i oni. Ma smykałkę do interesów, a także świetnie radzi sobie z rozwiązywaniem wszystkich kłopotów, jakie może przysporzyć mu kasyno. Niestety, ku niezadowoleniu dziadka Daniela, wciąż jest kawalerem, ale to już wkrótce może się zmienić, gdy na horyzoncie pojawia się Darcy.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/08/robert-macgregorowie-tom-6.html
Jestem bardzo ciekawa, ile części ma seria o rodzinie MacGregorów. Końca nie widać, a ja zawsze chętnie sięgam po kolejny tom, nawet jeśli poprzedni mnie zawiódł. Te książki uzależniają. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę czytać twórczość Nory Roberts, to głośno zaśmiałabym mu się w twarz. Teraz śmieję się sama z siebie, że dałam się wciągnąć w historię tej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Brenda Joyce jest autorką bestsellerów „New York Times’a” i „USA Today”. Napisała ponad 49 powieści i pięć nowel, w tym bestsellerową serię o rodzinie Warenne. Za pierwszą powieść wydaną w 1988 roku zdobyła nagrodę Best Western Romance Award.
Autorka została nagrodzona również bardzo pożądaną nagrodą dla najlepszego romansu historycznego Best Historical Romance Award oraz dwiema nagrodami za całokształt twórczości. W druku jest ponad 14 milionów egzemplarzy jej powieści, które są publikowane w kilkunastu krajach. Brenda Joyce pochodzi z Nowego Jorku, obecnie mieszka w Arizonie. Dzieli swój czas między dwie pasje — pisanie historii miłosnych i pokazy koni.
Nowy Jork, kwiecień 1902 roku. Po mieście grasuje niebezpieczny mężczyzna, który zaatakował nożem dwie kobiety Kate Sullivan i Francis O’Leary, raniąc ich gardła. Trzecia, Margaret Cooper, nie miała tyle szczęścia i została przez niego zamordowana. Wszystkie trzy napaści łączy wiele wspólnych cech – sprawca używa tego samego wystrzępionego noża, atakuje zawsze w poniedziałek, a jego dwie pierwsze ofiary były młodymi, ładnymi Irlandkami. Morderca bardzo szybko zostaje okrzyknięty przez prasę Rzeźnikiem.
Na miejscu zbrodni pojawia się Francesca Cahill, młoda kobieta, która postanowiła zostać detektywem po tym, jak porwano syna jej sąsiadów. Zaangażowała się wtedy w pomoc, nie mając pojęcia, że te wydarzenia zmienią jej dotychczasowe życie. Ma już za sobą sześć śledztw i wraz z komisarzem Rickiem Braggiem, który jeszcze niedawno nie był obojętny jej sercu, zamierza uczestniczyć w kolejnym, by tylko rozwiązać sprawę Rzeźnika. Kim jest morderca i czy jego następną ofiarą może być bliska przyjaciółka Fran? Czy Rzeźnik zaatakuje znów w poniedziałek? Czy Francesce współpracującej z policją uda się udaremnić sprawcy kolejny atak?
Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wcześniej miała w rękach kryminał retro. Akcja powieści rozgrywa się na początku XX wieku w Nowym Jorku. Przyznam szczerze, obawiałam się, że nie będę potrafiła odnaleźć się w fabule umiejscowionej w czasach, które są mi zupełnie obce. Tak jednak nie było. Wciągnęłam się w wir wydarzeń, bardzo podobał mi się klimat powieści, udana kreacja bohaterów, liczne intrygi, wątki poboczne i zakończenie, którego się nie spodziewałam.
„Śledztwo panny Cahill” to siódmy w kolejności tom serii o Franscesce Cahill, ale w Polsce wydany jako pierwszy. Niestety, poprzednich sześciu tomów nie ma na polskich rynku wydawniczym. Nie mam pojęcia, dlaczego wydawnictwo Harper Collins Polska nie rozpoczęło cyklu od pierwszej części, chętnie nadrobiłabym całą serię. Na szczęście nieznajomość poprzednich książek nie stanowi żadnej przeszkody, która uniemożliwiałaby zrozumienie fabuły. Śledztwo w sprawie Rzeźnika zaczyna się i kończy w jednej części. Trudno było mi jednak zrozumieć relacje pomiędzy niektórymi bohaterami, których było całkiem sporo. Nie znałam ich historii i nie wiedziałam, kto, z kim i co.
Fabuła toczy się dość mozolnie i blisko jej do klasyki kryminału. Spotkałam się z licznymi porównaniami tej powieści do twórczości Agathy Christie, ale nigdy w życiu nie przeczytałam ani jednej jej książki, więc trudno jest mi w jakikolwiek sposób ustosunkować się do tej opinii. Zainteresowały mnie liczne wątki poboczne, szczególnie ten dotyczący Ricka i jego żony Leigh Anne, czy Maggie Kennedy – wdowy, samotnie wychowującej czwórkę dzieci. Poznajmy prywatne życie Fran, jej stosunki z przyjaciółmi, rodziną i narzeczonym, którym jest Calder Hart, mężczyzna o zszarganej reputacji, a w dodatku przyrodni brat Ricka Bragga. Tak jak pisałam już wcześniej, autorka wykreowała na kartach swojej powieści sporo postaci, a z każdą z nich wiąże się bardzo ciekawa historia.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/08/sledztwo-panny-cahill.html
Brenda Joyce jest autorką bestsellerów „New York Times’a” i „USA Today”. Napisała ponad 49 powieści i pięć nowel, w tym bestsellerową serię o rodzinie Warenne. Za pierwszą powieść wydaną w 1988 roku zdobyła nagrodę Best Western Romance Award.
Autorka została nagrodzona również bardzo pożądaną nagrodą dla najlepszego romansu historycznego Best Historical Romance Award oraz...
Aleksandra Bajerska jest literaturoznawczynią, absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim, specjalności glottodydaktycznej.
Obecnie pracuje jako lektor języka polskiego w Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców Uniwersytetu Łódzkiego. W 2017 roku uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych. Od lat zajmuje się badaniami literatury i kultury paryskiej.
Tak samo jak autorka książki „Literackie przechadzki po Paryżu” fascynuję się Paryżem i jego kulturą. W styczniu tego roku udało mi się pierwszy raz odwiedzić stolicę Francji i mój zachwyt tym miastem nie zmalał ani odrobinę. Bardzo się ucieszyłam, gdy pojawiła się okazja, by przeczytać i zrecenzować publikację Aleksandry Bajerskiej. Nie jestem jednak do końca przekonana, czy opracowanie to jest pracą doktorską o zmienionym tytule, czy może pewnym rozszerzeniem pracy naukowej „Obraz Paryża w literaturze pozytywizmu i Młodej Polski”.
Aleksandra Bajerska w swojej książce prezentuje czytelnikowi fenomen XIX-wiecznej stolicy świata zaklęty w literaturze. Przybliża dzieła literatury polskiej, w których pojawia się Paryż, szczegółowo opisuje wpływ kultury francuskiej, tamtejszych obyczajów i języka na polskich autorów pozytywizmu i Młodej Polski.
Już pierwsze strony publikacji utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie mam przed sobą zwykłej książki, lecz pracę naukową. Obawiałam się nudnej literatury popularnonaukowej, tymczasem otrzymałam książkę pełną ciekawostek, dzięki której jeszcze lepiej poznałam Paryż, a nawet odbyłam niesamowitą podróż w czasie do XIX wieku.
„Literackie przechadzki po Paryżu” dzielą się na pięć rozdziałów. W pierwszym Aleksandra Bojarska przestawia Paryż na tle historycznym oraz kulturowym. Pokazuje jak kształtowało się znaczenie Paryża na przestrzeni lat, a w szczególności jakie zmiany zaszły w nim w XIX wieku oraz wspomina o wielkiej fali emigracji z różnych zakątków świata, a szczególną uwagę przywiązuje do przybyszów znad Wisły. Byłam w ogromnym szoku, gdy dowiedziałam się, ilu znakomitych, znanych nam wszystkim Polaków mieszkało bądź było związanych dłużej lub krócej z Paryżem. Literaci tacy jak Adam Asnyk, Bolesław Leśmian, Władysław Reymont, Henryk Sienkiewicz, Stefan Żeromski, arystokraci jak Czartoryscy, Potoccy, czy Radziwiłłowie, malarze jak Józef Chełmoński, Olga Boznańska, rzeźbiarze, muzycy, śpiewacy operowi i wielu, wielu innych.
Drugi rozdział poświęcony jest Paryżowi w literaturze francuskiej, w literaturze polskiej do XIX wieku oraz w literaturze pozytywizmu i Młodej Polski. To właśnie tu czytelnik może poznać autorów i tytuły wielu wspaniałych dzieł z trzech rodzajów literackich: epiki, dramatu i liryki. Oprócz licznych cytatów pojawiają się też fragmenty wierszy, które pokazują różne oblicza Paryża.
Trzeci rozdział to obraz Paryża w polskich powieściach. Aleksandra Bajerska wybrała i omówiła zaledwie kilka z ogromu zagadnień. Przybliża nam pojęcie syndromu paryskiego, który polega na doświadczaniu rozczarowania u turystów, którzy pierwszy raz w życiu odwiedzają Paryż. Mnie na szczęście ta dolegliwość nie dotknęła. Autorka przedstawia problem mityzacji Paryża i fascynacji nim, ale też emigracji czy moralności XIX-wiecznych kobiet, powołując się na liczne przykłady z polskiej literatury. Sporo uwagi poświęca również cyganerii artystycznej i życiu studenckiemu. W swoim opracowaniu porównuje Paryż do Babilonu, który kojarzony jest z zepsuciem, upadkiem zasad moralnych oraz podziałem społeczeństwa na lepszych i gorszych.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/06/literackie-przechadzki-po-paryzu.html
Aleksandra Bajerska jest literaturoznawczynią, absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim, specjalności glottodydaktycznej.
Obecnie pracuje jako lektor języka polskiego w Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców Uniwersytetu Łódzkiego. W 2017 roku uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych. Od lat zajmuje się badaniami literatury i kultury paryskiej.
Tak...
Grzegorz Gołębiowski to polski ekonomista, nauczyciel akademicki, a od niedawna również pisarz. Ukończył studia na Wydziale Finansów i Statystyki Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego prowadził zajęcia z finansów przedsiębiorstwa, analizy ekonomiczno-finansowej oraz finansów.
Obecnie związany jest z Akademią Ekonomiczno-Humanistyczną w Warszawie, gdzie pracuje na stanowisku profesora nadzwyczajnego. Choć Grzegorz Gołębiowski z zawodu jest ekonomistą, ma też zupełnie odmienne zainteresowania, jakim są genealogia i historia. W 2018 roku zadebiutował powieścią „Cień przeszłości”. W swoim dorobku literackim ma jeszcze dwa kryminały oraz powieść obyczajową „Rodzinny sekret”, którą mam przyjemność recenzować.
Osiemdziesięcioletnia Marta Wielgórska postanawia z drobną pomocą wnuka odnaleźć po latach swojego brata lub siostrę. Jej matka na łożu śmierdzi wyznała swojej siostrze, że kilka miesięcy po zakończeniu wojny urodziła jeszcze jedno dziecko, którego zrzekła się w szpitalu zaraz po porodzie. Ciotka Krystyna opowiedziała o tym Marcie wiele lat temu. Wielgórska próbowała na własną rękę odnaleźć krewnego, niestety szpitalna dokumentacja z tamtego okresu najprawdopodobniej zaginęła lub została wybrakowana. Minęły kolejne lata, zanim Marta, po obejrzeniu pewnego programu w telewizji, postanowiła podjąć jeszcze jedną próbę. Teraz jednak ryzyko, że jej zaledwie kilka lat młodszy od niej brat lub siostra jeszcze żyje, było znacznie mniejsze. Z pomocą wnuka Sebastiana zgłasza się do biura genealogicznego prowadzonego przez Adama Floriańskiego. Od tego momentu rusza machina poszukiwań. Czy przy pomocy badań genetycznych i starych zdjęć uda się odnaleźć członka rodziny Marty Wielgórskiej?
Uwielbiam powieści pełne rodzinnych tajemnic. Uwielbiam odkrywać rodzinne sekrety wraz z bohaterami książek. Nie musiałam się długo zastanawiać, gdy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania najnowszej książki Grzegorza Gołębiowskiego „Rodzinny sekret”. Nie przeczytałam opisu, nie wiedziałam więc, czego się spodziewać. Skusił mnie sam tytuł, zachęciła okładka. Czy było warto?
„Rodzinny sekret” to książka, którą trudno jest mi jednoznacznie ocenić. Z jednej dowiedziałam się z niej wielu ciekawych rzeczy. Nigdy wcześniej nie słyszałam o biurach poszukiwań genealogicznych i żyłam w przekonaniu, że tylko biura detektywistyczne mogą pomóc nam odszukać przodków. Grzegorz Gołębiowski skrupulatnie przybliżył czytelnikowi zasady działania takiej instytucji. Z drugiej zaś strony absolutnie nie jestem przekonana do warsztatu pisarskiego autora. Książka jest według mnie napisana dość topornie, czasem nawet chaotycznie, zabrakło lekkości i płynności.
Aż do ostatniego zdania nie potrafiłam przekonać się do stylu pisania Grzegorza Gołębiowskiego. Jest to czwarta książka autora, liczyłam więc na to, że płynnie przebrnę przez lekturę, tymczasem ani na moment nie opuszczało mnie wrażenie, że mam przed sobą literacki debiut. Dialogi wydały mi się jakieś takie wymuszone, drętwe, a czasem nawet zbędne. Być może autor obraca się na uczelni w towarzystwie osób, które właśnie w taki sposób mówią. Ja nie prowadzę takich rozmów w życiu codziennym.
Dalsza część recenzji na blogu:
http://tamczytam.blogspot.com/2022/06/rodzinny-sekret.html
Grzegorz Gołębiowski to polski ekonomista, nauczyciel akademicki, a od niedawna również pisarz. Ukończył studia na Wydziale Finansów i Statystyki Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego prowadził zajęcia z finansów przedsiębiorstwa, analizy ekonomiczno-finansowej oraz finansów.
Obecnie związany jest z Akademią...
Czasami brnę w jakąś serię, mimo że każda kolejna książka podoba mi się coraz mniej. Dokładnie tak mam z cyklem Nory Roberts o rodzinie MacGregorów. O ile pierwszy tom serii bardzo mi się podobał, to kontynuacje już tak bardzo mnie nie zachwycały. Mimo to czytam dalej i mam nadzieję, że w końcu któraś z kolejnych części dorówna tej pierwszej.
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor Marie Robertson – znana amerykańska pisarka, która początkowo pracowała jako aplikant sądowy. Zaczęła pisać w 1979 roku, gdy wraz z dwoma synami została uwięziona w domu z powodu zamieci śnieżnej.
Zadebiutowała w 1981 roku powieścią „Irlandzka wróżka”. Nora Roberts uznawana jest za królową romansów. Jest też pierwszą autorką, którą przyjęto do Romance Writers of America Hall of Fame. Co ciekawe pisarka wydaje również kryminały pod pseudonimem J.D. Robb. Jest laureatką wielu nagród, a jej książki przetłumaczono na dwadzieścia pięć języków.
Daniel MacGregor pochodzi ze Szkocji. Jest niezwykle przedsiębiorczym człowiekiem i prowadzi w Bostonie wiele mniej lub bardziej obarczonych ryzykiem biznesów. W krótkim czasie dorobił się sporej fortuny, co pozwoliło mu stać się członkiem tamtejszej śmietanki towarzyskiej. Na jednym z przyjęć poznaje młodą kobietę, Annę Whitfield, która jest studentką medycyny i marzy o tym by zostać lekarzem-chirurgiem. Jest bardzo zdeterminowana i gotowa zrezygnować nawet z miłości, by tylko osiągnąć swój cel. Dlatego też początkowo odrzuca zaloty Daniela, który upatrzył sobie w Annie przyszłą żonę i przysiągł sobie, że nie spocznie, póki nie zaciągnie panny Whitfield przed ołtarz. Anna nie chce słyszeć o ślubie, najważniejsza jest dla niej kariera chirurga. Co musi się stać, aby kobieta znalazła w swoim życiu miejsce dla Daniela?
Zastanawiałam się, komu Nora Roberts poświęci kolejną książkę z serii i nie spodziewałam się, że będzie to Daniel – głowa rodziny MacGregorów. Autorka zabiera czytelnika do Bostonu z końca lat 50tych lub początku 60tych XX wieku. Trudno jest mi dokładnie określić czas akcji powieści, ponieważ prolog i epilog ma miejsce najprawdopodobniej w latach 80tych XX wieku, natomiast pozostałe rozdziały to retrospekcja, która przedstawia historię miłości Daniela i Anny sprzed lat. Nora Roberts mogła poświęcić trochę więcej uwagi na dokładniejsze przedstawienie czytelnikom realiów, w których żyli bohaterowie.
„Daniel” to powieść napisana prostym językiem, którą czyta się w bardzo szybkim tempie. Wystarczy poświęcić jej jeden dłuższy wieczór. Muszę jednak zwrócić uwagę na błędy, które pojawiły się w książce. Nie jest to zresztą pierwsza powieść wydawnictwa Harper Collins Polska, w której znajduję literówki. Wydaje mi się, że błędy przepuszczane są do druku przynajmniej od początku tego roku. Zamiast „że” wydrukowane jest „ze”, natomiast tam, gdzie powinno być „ze” jest „że”. I w ten sposób czytałam o połamanych „zebrach”, a nie „żebrach”. „Ten człowiek nie zatruje” zamiast „ten człowiek nie żartuje”. Osoba odpowiedzialna za korektę tym razem naprawdę dała plamę. Ach, to nieszczęsne „ż”.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/06/daniel-macgregorowie-tom-45.html
Czasami brnę w jakąś serię, mimo że każda kolejna książka podoba mi się coraz mniej. Dokładnie tak mam z cyklem Nory Roberts o rodzinie MacGregorów. O ile pierwszy tom serii bardzo mi się podobał, to kontynuacje już tak bardzo mnie nie zachwycały. Mimo to czytam dalej i mam nadzieję, że w końcu któraś z kolejnych części dorówna tej pierwszej.
Nora Roberts to jeden z wielu...
Josie Williams to pisząca pod pseudonimem Kirsty Moseley – angielska pisarka, która tworzy powieści z gatunku New Adult. Zadebiutowała w 2012 roku powieścią „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno”.
Mieszka w Norfolk wraz z mężem i nastoletnim synem. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła na Wattpadzie. Dziś na swoim koncie ma już kilkanaście książek, z czego kilka zostało przetłumaczonych na język polski.
Ryder to siedemnastolatek, który zmarł przed pięcioma laty w tragicznych okolicznościach na oczach swojej najbliższej rodziny. Zagubiona dusza chłopaka błąka się po świecie żywych. Ryder nie jest jednak jedynym zagubionym, który w chwili śmierci nie odszedł w stronę światła. Nie zrobiła tego również jego najlepsza przyjaciółka – czternastoletnia Jade.
Ryder uwielbia przebywać w szpitalu, gdzie towarzyszy umierającym pacjentom w chwili ich śmierci. Wtedy też staje się dla nich całkowicie widoczny, co pozwala mu poczuć, że naprawdę istnieje, mimo że nie ma już swojego ciała. To właśnie w szpitalu spotyka Maggie. Nastolatka zupełnie zawróciła mu w głowie. Dziewczyna nie ma pojęcia, że jest obserwowana przez ducha.
Wszystko zmienia się pewnego wieczora, gdy Maggie wraca z odwiedzin babci w domu opieki. Zamyślona nastolatka niemalże wpada pod koła rozpędzonego samochodu na oczach Rydera. Zagubiony za wszelką cenę pragnie uchronić dziewczynę przed śmiercią. Czy mu się to uda? Do czego doprowadzi jego pochopna decyzja? Czy można oszukać przeznaczenie i uciec przed śmiercią?
Skusiłam się na „Zagubionego”, ponieważ bardzo dobrze znam twórczość Kirsty Moseley i lubię jej książki. Do nadrobienia mam tylko dwie powieści, które zostały przetłumaczone na język polski. Autorka ma w swoim dorobku lepsze i gorsze historie miłosne. „Zagubiony” to jak dotąd najlepsza jej książka, jaką miałam okazję przeczytać. Staram się tu zdradzić jak najmniej fabuły, ponieważ chcę, żeby każdy, kto zdecyduje się przeczytać „Zagubionego”, mógł ją odkrywać kawałek po kawałku, tak jak i ja. Nie mam serca, by odebrać komuś tę przyjemność.
Fabuła powieści pochłonęła mnie już od pierwszych stron. Z ogromnym niepokojem i zaciekawieniem wyczekiwałam zakończenia książki. Czy mnie zaskoczyło? Niekoniecznie. Spodziewałam się takiego obrotu spraw. Josie Williams, czyli Kirsty Moseley, serwuje czytelnikowi ogromny wachlarz emocji, nie sposób nie wzruszyć się, mając przed sobą taką lekturę. Dałam porwać się w ten nieco fantastyczny świat zagubionych dusz. Ta historia jest pozycją obowiązkową dla miłośników zjawisk paranormalnych.
Dalsza część recenzji: http://tamczytam.blogspot.com/2022/05/zagubiony.html
Josie Williams to pisząca pod pseudonimem Kirsty Moseley – angielska pisarka, która tworzy powieści z gatunku New Adult. Zadebiutowała w 2012 roku powieścią „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno”.
Mieszka w Norfolk wraz z mężem i nastoletnim synem. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła na Wattpadzie. Dziś na swoim koncie ma już kilkanaście książek, z czego kilka...
Don Winslow to amerykański autor powieści kryminalnych. Jest synem bibliotekarki i podoficera marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Ukończył historię Afryki na Uniwersytecie w Nebrasce. Zanim zaczął pisać, podejmował się wielu rożnych prac.
Pod koniec lat 70. XX wieku przeprowadził się z Rhode Island do Nowego Jorku, gdzie początkowo był kierownikiem sieci kin, a następnie został prywatnym detektywem. Organizował też górskie wycieczki w chińskiej prowincji Syczuan, a nawet prowadził safari w Kenii. Pierwszą powieść Winslowa została wydana w 1991 r. i otrzymała nominację do Edgar Allan Poe Award. Po tym sukcesie postanowił zawodowo zająć się pisaniem książek. Aktualnie wraz z żoną i synem mieszka w Kalifornii, gdzie oprócz pisania powieści współpracuje z przemysłem filmowym Hollywood.
Druga połowa lat 80. XX wieku. Providence w stanie Rhode Island. To właśnie w tym mieście działają dwie rodzinne mafie Włochów i Irlandczyków, dwa imperia, które wspólnie kontrolują całą Nową Anglię. Od lat żyją w zgodzie i starają się nie wchodzić sobie w drogę. Danny Ryan, dwudziestodziewięcioletni robotnik portowy, od czasu do czasu wykonuje drobne prace dla mafii Irlandczyków. Jest wspaniałym mężem, lojalnym przyjacielem i dobrze wykonuje swoją pracę w dokach. Danny jednak marzy o tym, aby wyjechać z Providence i zacząć nowe, legalne życie. Niestety sojusz między dwoma gangami zostaje zerwany i wybucha prawdziwa wojna, a wszystko za sprawą pięknej kobiety o imieniu Pam. Danny musi porzucić swoje plany i stanąć po stronie braci, zwłaszcza gdy konflikt się zaognia, a ulice miasta spływają krwią. Aby ocalić przyjaciół, których kocha jak rodzinę oraz swoją rodzinę, którą przysiągł chronić, staje się przywódcą bezwzględnym, strategiem, mistrzem zdradliwej gry, w której zwycięzcy żyją, a przegrani giną. Która z mafii wygra tę wojnę?
Okładka „Miasta w ogniu” zawiera aż dwa blurby. O ile rekomendacja Stephena Kinga do mnie nie przemówiła (nie jestem fanką jego twórczości, bo tak naprawdę wcale jej nie znam), tak wobec polecenia przez Karin Slaughter, jedną z moich ulubionych autorek powieści z dreszczykiem, nie mogłam przejść obojętnie i tym samym skusiłam się na książkę Dona Winslowa. Jest to pierwszy tom trylogii o Dannym Ryanie.
Autor skrupulatnie opisuje bohaterów powieści. Czasami wręcz czułam znużenie, czytając ich historie. Danny Ryan, główny bohater, przypadł mi do gustu. Podziwiam go za lojalność i męstwo. To facet, który nie ma w życiu łatwo. Kocha swoją żonę i chce dla niej lepszego życia. Jego relacje z teściem nie są najlepsze. Nie jest gangsterem, który jak szalony biega po mieście z bronią, nie szuka zaczepki. To postać, którą bardzo szybko można polubić.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/05/miasto-w-ogniu.html
Don Winslow to amerykański autor powieści kryminalnych. Jest synem bibliotekarki i podoficera marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Ukończył historię Afryki na Uniwersytecie w Nebrasce. Zanim zaczął pisać, podejmował się wielu rożnych prac.
Pod koniec lat 70. XX wieku przeprowadził się z Rhode Island do Nowego Jorku, gdzie początkowo był kierownikiem sieci kin, a...
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor Marie Robertson – znana amerykańska pisarka, która początkowo pracowała jako aplikant sądowy. Zaczęła pisać w 1979 roku, gdy wraz z dwoma synami została uwięziona w domu z powodu zamieci śnieżnej.
Zadebiutowała w 1981 roku powieścią „Irlandzka wróżka”. Nora Roberts uznawana jest za królową romansów. Jest też pierwszą autorką, którą przyjęto do Romance Writers of America Hall of Fame. Co ciekawe pisarka wydaje również kryminały pod pseudonimem J.D. Robb. Jest laureatką wielu nagród, a jej książki przetłumaczono na dwadzieścia pięć języków.
Grant Campbell to ceniony rysownik komiksów, który publikuje swoje prace pod pseudonimem w poczytnym czasopiśmie. Ceni sobie anonimowość nie tylko na polu zawodowym, ale i prywatnym. Jest samotnikiem, który zamieszkuje starą latarnię morską w małej nadmorskiej wiosce w stanie Maine. Wytrwale przegania z okolicy latarni turystów i miejscową młodzież. Jego spokój zostaje zakłócony podczas pewnego ulewnego wieczoru, gdy w jego progu staje przemoczona do suchej nitki Genevieve Grandeau – znana malarka, która uciekając przed demonami przeszłości, postanowiła zamieszkać w Windy Point. Kobieta swoją wizytę w latarni zawdzięcza zepsutemu samochodowi, który odmówił posłuszeństwa na drodze. Czy Grant zatrzaśnie Gennie drzwi przed nosem, czy postanowi uratować ją z opresji?
„Grant” to jak dotąd najgorsza książka z serii o rodzinie MacGregorów. Jak się okazuje jest to cykl również o przyjaciołach rodziny, bo Grant zdecydowanie nie należy do tej familii. Historia dzieci Daniela MacGregora została przedstawiona w trzech poprzednich tomach, do których lektury zachęcam w pierwszej kolejności, jeżeli chcecie w przyszłości poznać bliżej losy Granta. Czwartego tomu nie można potraktować jako oddzielnej powieści, ponieważ nieznajomość serii może negatywnie wpłynąć na zrozumienie treści zawartych w książce.
Zawiodłam się na tej powieści. Nie miałam wobec niej wygórowanych oczekiwań, ponieważ już wcześniej zauważyłam tendencję spadkową, każda kolejna książka jest niestety gorsza od poprzedniej. Tym razem fabuła była bez polotu, autorka zaoferowała nam wyłącznie mdły romans, w którym brakowało nagłych zwrotów akcji, czy chwytającego za serce zakończenia. Od pierwszej strony wiadomo, jak ta historia się skończy. Mam wrażenie, że powieść ta powstała jedynie dla pieniędzy. Najwyraźniej seria dobrze się sprzedawała, więc czemu dalej nie robić łatwej forsy? Niestety kosztem jakości. W książce przeważają karykaturalne zachowania bohaterów i teatralne, nienaturalne wręcz dialogi.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2022/04/grant-macgregorowie-tom-4.html
Nora Roberts to jeden z wielu pseudonimów artystycznych pod którym tworzy Eleanor Marie Robertson – znana amerykańska pisarka, która początkowo pracowała jako aplikant sądowy. Zaczęła pisać w 1979 roku, gdy wraz z dwoma synami została uwięziona w domu z powodu zamieci śnieżnej.
Zadebiutowała w 1981 roku powieścią „Irlandzka wróżka”. Nora Roberts uznawana jest za królową...
Roma J. Fiszer to polska autorka powieści obyczajowych, która swoje książki publikuje pod pseudonimem. Urodziła się w Poznaniu, obecnie mieszka w Gdyni, a każde lato spędza na letnisku nad kaszubskim jeziorem Mausz.
„Szczęście pod świerkami” to dwunasta powieść pisarki, która zadebiutowała w 2016 roku książką „Kilka godzin do szczęścia”, otwierającą cykl „Do szczęścia”. Autorka w liście do czytelników, który został dołączony do mojego egzemplarza recenzenckiego najnowszej powieści, pisze, że „Szczęście pod świerkami” to jej najbardziej osobista ze wszystkich napisanych dotąd książek.
Elwira jest dziennikarką, która po rodzinnej tragedii i zerwaniu zaręczyn zacieśnia swoją więź z babcią Łucją, która stała się jej najbliższą rodziną. Młoda kobieta po przeczytaniu dwóch listów, których adresatką była jej prababka Apolonia, na prośbę babci Łucji postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o losach Apolonii i jej ukochanego Zbysława. Przez internet poznaje Krzysztofa – prawnuka brata Zbysława, który poszukuje potomków Apolonii i umawia się z nim na przeszukanie dwóch kufrów ulokowanych na strychu jego leśniczówki noszącej nazwę Świerki. W tym celu wyrusza na tydzień do Borów Tucholskich, gdzie ma zamiar odkryć historię tajemniczej i tragicznej miłości Apolonii i Zbysława, których wybuch drugiej wojny światowej zastał w chwili, gdy oboje pływali na transatlantyku „Batory”. Elwira już pierwszego dnia pobytu w leśniczówce Świerki odkrywa, że młody leśniczy nie jest jej zupełnie obojętny.
„Szczęście pod świerkami” to historia, która przerosła moje oczekiwania. Uwielbiam powieści pełne tajemnic z przeszłości, których bohaterowie powoli odkrywają kolejne sekrety z życia swoich przodków. Nie ukrywam, że miałam pewne wątpliwości, gdy wybierałam tę książkę. Wiedziałam, że pojawi się w niej trudny temat drugiej wojny światowej, który wydaje się jeszcze cięższy w obliczu wojny, która obecnie trwa za naszą wschodnią granicą. Jestem już zmęczona tymi wszystkimi wojennymi doniesieniami ze Wschodu, po co miałabym przytłaczać się bardziej? Postanowiłam jednak zaryzykować i nie żałuję. Autorka skupiła się przede wszystkim na relacji Apolonii i Zbysława, a jej tłem była historia „Batorego”, polskiego statku pasażerskiego, transatlantyku, którego lata świetności przypadły na okres wojny. To właśnie w sierpniu 1939 roku Apolonia Wenta pozostawiła na polskim lądzie męża wraz córką i wyruszyła w 39. rejs „Batorego” jako szefowa jego części hotelowej. Nie miała jednak pojęcia, że przez długie lata nie zobaczy się z bliskimi, którym w Polsce będzie grozić śmiertelne niebezpieczeństwo ani, że w jej życiu pojawi się nowy mężczyzna.
Cała recenzja na blogu:
https://tamczytam.blogspot.com/2022/03/szczescie-pod-swierkami.html
Roma J. Fiszer to polska autorka powieści obyczajowych, która swoje książki publikuje pod pseudonimem. Urodziła się w Poznaniu, obecnie mieszka w Gdyni, a każde lato spędza na letnisku nad kaszubskim jeziorem Mausz.
„Szczęście pod świerkami” to dwunasta powieść pisarki, która zadebiutowała w 2016 roku książką „Kilka godzin do szczęścia”, otwierającą cykl „Do szczęścia”....
Robyn Carr to amerykańska pisarka. Studiowała pielęgniarstwo. Poślubiła swoją miłość ze szkoły średniej tuż przed tym, jak mężczyzna podczas wojny w Wietnamie wyjechał do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych jako pilot helikoptera. Carr podążała za swoim nowym mężem od bazy do bazy, a ponieważ nie przebywali zbyt długo w jednym miejscu, nie była w stanie kontynuować kariery pielęgniarskiej. Kiedy zaszła w ciążę, zaczęła czytać romanse, a niedługo po tym, postanowiła sama pisać powieści. Robyn Carr pisze w szczególności dla kobiet. Od tego czasu opublikowała dziesiątki historycznych i współczesnych powieści romantycznych, ale też literaturę faktu, opowiadania, artykuły, a nawet kilka scenariuszy, które nie zostały jeszcze sprzedane. Pisarka prowadzi również comiesięczne „Carr Chats” w Bibliotece Paseo Verde w Henderson w stanie Nevada, gdzie przeprowadza wywiady z innymi autorami. Na podstawie jej powieści powstał serial na platformie Netflix.
Pewnego październikowego wieczoru w barze w Virgin River pojawia się młoda kobieta z dzieckiem. Okazuje się, że zabłądziła podczas ulewy. John, zwany przez mieszkańców tego kalifornijskiego miasteczka Proboszczem, oferuje nieznajomej nocleg w mieszkalnej części baru. Doskonale wie, że okoliczne drogi w taką pogodę są niebezpieczne, a kobieta wydaje się być zmęczona długą podróżą. W dodatku mężczyzna zauważa na jej ciele liczne sińce. Dociera do niego, że Paige wraz z synem Christopherem przed czymś lub kimś ucieka. Johnowi wkrótce udaje się przekonać kobietę, by została na kilka dni w Virgin River, ponieważ zarówno on, jak i pozostali mieszkańcy miasteczka są gotowi zapewnić jej bezpieczeństwo. Wkrótce Paige postanawia podzielić się z nowymi przyjaciółmi swoją historią. Czy kobiecie uda się odnaleźć szczęście i spokój w nowym miejscu z dala od swojego męża furiata?
„Kłopoty w raju” to kolejna odsłona serii „Virgin River”. Tym razem obok głównego wątku, którego bohaterami jest John i Paige, pojawia się sporo wątków pobocznych, autorka wraca też do historii postaci, którym więcej uwagi poświęciła w poprzedniej części „Słońce po burzy”. Co najważniejsze, „Kłopoty w raju” można czytać bez znajomości poprzedniego tomu, by bez przeszkód odnaleźć się w fabule. Zachęcam jednak do przeczytania obu książek w prawidłowej kolejności.
Robyn Carr i tym razem zadbała o nagłe zwroty akcji. Przez znaczną część lektury czułam niepokój o losy bohaterów, których tak bardzo polubiłam. Książkę czyta się szybko, za sprawą niezwykle wciągającej fabuły. Historia nie jest może zaskakująca, ale na pewno chwyta za serce. Autorka doskonale dawkuje emocje. Główni bohaterowie tej powieści zostali znakomicie wykreowani.
John Midleton jest byłym żołnierzem Marines, który po zakończeniu służby postanowił przeprowadzić się do Virgin River, by wieść spokojne życie. W miasteczku mieszka jego najlepszy przyjaciel, a zarazem były dowódca Jack Sheridan, właściciel jedynego w okolicy baru, w którym Proboszcz jest zatrudniony zarówno jako barman, jak i kucharz. To niezwykle cichy i spokojny mężczyzna o łagodnym usposobieniu, lecz o nieco odpychającym wyglądzie szorstkiego twardziela. John ma bardzo dobre serce, a wiele wskazuje na to, że w końcu odda je jakiejś kobiecie.
Dalsza część recenzji na blogu: http://tamczytam.blogspot.com/2022/03/kopoty-w-raju.html
Robyn Carr to amerykańska pisarka. Studiowała pielęgniarstwo. Poślubiła swoją miłość ze szkoły średniej tuż przed tym, jak mężczyzna podczas wojny w Wietnamie wyjechał do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych jako pilot helikoptera. Carr podążała za swoim nowym mężem od bazy do bazy, a ponieważ nie przebywali zbyt długo w jednym miejscu, nie była w stanie kontynuować...
więcej mniej Pokaż mimo to
Michał Jakub Krym studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez półtora roku mieszkał w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii.
Lubi dobrą literaturę, wycieczki rowerowe oraz spacery, a także podróże połączone ze zwiedzaniem, najchętniej wielkich metropolii. Interesuje się polityką, historią muzyką oraz kulturą.
„Homo artist” to esej wydany w formie książki. Można też stwierdzić, że składa się na nią zbiór około trzydziestu felietonów wyrażających osobisty punkt widzenia autora na temat człowieka. Michał Jakub Krym oprócz „homo sapiens” (człowieka myślącego) dostrzega „homo artist” (człowieka czującego/człowieka artystę), który już tysiące lat przed naszą erą pozostawił po sobie malowidła ścienne w jaskiniach. Autor prezentuje czytelnikowi rozwój kultury i cywilizacji na przestrzeni dziejów, która związana jest ściśle z ewolucją homo sapiens, a w tym konkretnym przypadku homo artist.
Michał Jakub Krym, chcąc przedstawić nam artystyczną wizję stworzenia człowieka oraz świata, odwołuje się w swoim opracowaniu do mitologii greckiej. Nawiązuje też do historii świata w kontekście naukowym. Przywołuje wydarzenia, odkrycia i wynalazki istotne dla rozwoju cywilizacji, takie jak chociażby wynalezienie druku.
Autor sporo poro uwagi poświęca mediom, zauważa ich szybki rozwój technologiczny oraz ogromny wpływ na współczesnego człowieka. Jego uwadze nie umknął również rynek kinematograficzny czy gier wideo. W swoich rozważaniach porusza problematykę feminizmu, rasizmu czy gender. Pisze o rewolucji modowej, reżimie kulturowym, sporcie i muzyce.
Czy nasz gatunek należy traktować jako „homo artist”? Omawiana książka zawiera odpowiedź na to pytanie.
Ostatnio styczność z filozofią miałam na egzaminie z doktryn polityczno-prawnych, czyli prawie dziesięć lat temu. Nie interesuję się nią, choć w czasach szkolnych chętnie uczyłam się o filozoficznych nurtach i ich głównych przedstawicielach. Lektura „Homo artist” okazała się nie tylko przyjemną powtórką lekcji historii, ale też miłym powrotem do czasów, które dobrze wspominam. Są jednak pewne aspekty, z którymi nie potrafię się zgodzić.
Pierwszy z nich pojawia się już w samym wstępie. Nie mam pojęcia, co autor miał na myśli, pisząc że osobniki naszego gatunku, „szczególnie z naciskiem na kobiety” wypowiadają się przez makijaż, ubiór, czy tatuaże. Brzmi to dla mnie niedorzecznie, jakby mężczyźni się nie tatuowali. Dane CBOS z 2017 r. jasno wskazują, że przynajmniej jeden tatuaż ma 10% mężczyzn i 6% kobiet. Nie trzeba było ich daleko szukać, wystarczyło zapytać Wujka Google.
Autor wysuwa również śmiałe stwierdzenie, że kobiety są mnie inteligentne i mniej odważne od mężczyzn. Według badań naukowców z University of Sydney Business School mężczyźni są bardziej skłonni do podejmowania ekstremalnych wyborów. Ale czy to aby na pewno świadczy o ich odwadze? Nie sądzę.
Niepoparte niczym wnioski autora prowadzą do dyskryminacji kobiet ze względu na płeć, a także mają seksistowski wydźwięk. Nawet późniejsze stwierdzenie, że nasz gatunek ewoluował przez kobietę, nie ratuje sytuacji.
Kolejne stwierdzenie autora, z którym się nie zgadzam, to wyidealizowani bohaterowie filmów o superbohaterach. Chciałabym zaznaczyć, że wskazane w tekście „Filmografia” postaci zostały stworzone na potrzeby komiksów i zachęcam autora do poznania historii ich powstania (w szczególności polecam biografię Stana Lee – twórcy przeszło pięciuset komiksowych bohaterów). Filmy były później.
Michał Jakub Krym uważa, że połączenie z siecią internetową naraża nas na samotność. Również z tym twierdzeniem się nie zgadzam. Przecież w sieci poznajemy mnóstwo ludzi, spędzamy długie godziny na przeróżnych portalach i czatach, przenosimy internetowe znajomości do świata realnego, bo to w nim czujemy się najbardziej samotni. Kiedyś napisałam takie piękne zdanie: „W sieci kończy się samotność”. I może na nim poprzestańmy.
Dalsza część recenzji na: http://tamczytam.blogspot.com/2023/04/homo-artist.html
Michał Jakub Krym studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez półtora roku mieszkał w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii.
więcej Pokaż mimo toLubi dobrą literaturę, wycieczki rowerowe oraz spacery, a także podróże połączone ze zwiedzaniem, najchętniej wielkich metropolii. Interesuje się polityką, historią muzyką oraz kulturą.
„Homo artist” to esej wydany w formie...