-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać30
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-11-14
Sześć opowieści. Każda inna. Fabuła każdej rozgrywa się w innych czasach. Każda pisana innym stylem. A jednak łączą się w całość. Każda z opowieści nie pozwala o sobie zapomnieć. Podobnie jak i cała powieść.
Nawet jeśli nie każde z opowiadań zasługuje na najwyższą notę, cała powieść zdecydowanie tak. Za kunszt autora. Za umiejętność odnajdywania się w każdym gatunku i stylu. Za kompozycję utworu. Za umiejętność tworzenia postaci, o których nie sposób zapomnieć. Za każdą z tych cech z osobna i tym bardziej za to, że wszystkie je można znaleźć w jednej powieści.
Sześć opowieści. Każda inna. Fabuła każdej rozgrywa się w innych czasach. Każda pisana innym stylem. A jednak łączą się w całość. Każda z opowieści nie pozwala o sobie zapomnieć. Podobnie jak i cała powieść.
Nawet jeśli nie każde z opowiadań zasługuje na najwyższą notę, cała powieść zdecydowanie tak. Za kunszt autora. Za umiejętność odnajdywania się w każdym gatunku i...
2015-06-09
Kiedyś patrząc na ludzi pięknych i inteligentnych a do tego jeszcze uzdolnionych np. artystycznie myślałam, że Bóg bywa niesprawiedliwy, rozdzielając tak nierówno talenta. Kiedy jednak czytam, jak prof. Vetulani przystępnie i z humorem tłumaczy zawiłości neurobiologii myślę, że skumulowanie rozmaitych talentów w jednym człowieku, nie jest takie złe. Mógł wszak Bóg obdarować Jerzego Vetulaniego tylko wspaniałym poczuciem humoru, co rozsławiłoby go na równi z innymi twórcami Piwnicy pod Baranami, której jest współzałożycielem. Mógł także dostać w darze od Losu tylko wybitny intelekt. Wówczas jednak swoimi odkryciami mógłby dzielić się jedynie z kolegami i koleżankami po fachu. Skoro zaś obok ponadprzeciętnej inteligencji profesor posiada także duże poczucie humoru i łatwość mówienia o najbardziej nawet zawiłych sprawach, wiedzę na temat funkcjonowania ludzkiego mózgu mogą posiąść także ci, którzy w życiu by nie sięgnęli po żaden podręcznik z neurobiologii. Wygląda więc na to, że Bóg wie, co robi, obdarzając nas talentami pozornie niesprawiedliwie... Nawet jeśli tyloma talentami obdarza ateistę ;-)
Kiedyś patrząc na ludzi pięknych i inteligentnych a do tego jeszcze uzdolnionych np. artystycznie myślałam, że Bóg bywa niesprawiedliwy, rozdzielając tak nierówno talenta. Kiedy jednak czytam, jak prof. Vetulani przystępnie i z humorem tłumaczy zawiłości neurobiologii myślę, że skumulowanie rozmaitych talentów w jednym człowieku, nie jest takie złe. Mógł wszak Bóg obdarować...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-06
Reportaż napisany sprawniej niż niejedna powieść sensacyjna. Narodziny FBI kojarzymy na ogół z prohibicją, o morderstwach dokonywanych na Indianach na ogół mało się pisze. Nawet o tak wyrafinowanych i tajemniczych jak te opisane w książce Granna. A szkoda. Dziennikarz nie tylko ukazuje w jaki sposób Osagowie stali się majętnym plemieniem. Opisuje kolejne śledztwa w sprawie tajemniczych zabójstw, by na końcu, kiedy wydaje się, że już wszystko zostało wyjaśnione, wskazać luki w prowadzonych śledztwach i przeprowadzić własne. Rzetelna dziennikarska robota połączona w dodatku ze sprawnym piórem.
Reportaż napisany sprawniej niż niejedna powieść sensacyjna. Narodziny FBI kojarzymy na ogół z prohibicją, o morderstwach dokonywanych na Indianach na ogół mało się pisze. Nawet o tak wyrafinowanych i tajemniczych jak te opisane w książce Granna. A szkoda. Dziennikarz nie tylko ukazuje w jaki sposób Osagowie stali się majętnym plemieniem. Opisuje kolejne śledztwa w sprawie...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-10-08
2017-03-23
Wielu młodych rodziców marzy, by posiadać instrukcję obsługi dziecka. Zwłaszcza takiego, do którego psychiki dotarcie zdaje się niemożliwością. Ta książka stanowi FAQ dziecka dotkniętego autyzmem. Autorem jest chyba najlepszy specjalista w tej dziedzinie - młody, zaledwie 13-letni autyk, który miał to szczęście, że nauczyć się komunikować z "normalnymi" ludźmi. Naoki Higashida odpowiada na najczęściej zadawane pytania dotyczące dzieci z autyzmem.
Książka ta jest nie tylko bezcenną pomocą dla rodziców autyków. Stanowi także dowód, że naprawdę nie należy spisywać niemego dziecka na straty, "bo to przecież idiota" tylko starać się nauczyć je komunikowania swoich myśli, potrzeb i pragnień. Ulży to bowiem nie tylko tym, którzy z "chorym" muszą na co dzień funkcjonować, ale i samym autykom czy innym dla różnych przyczyn nie mogącym mówić.
Wielu młodych rodziców marzy, by posiadać instrukcję obsługi dziecka. Zwłaszcza takiego, do którego psychiki dotarcie zdaje się niemożliwością. Ta książka stanowi FAQ dziecka dotkniętego autyzmem. Autorem jest chyba najlepszy specjalista w tej dziedzinie - młody, zaledwie 13-letni autyk, który miał to szczęście, że nauczyć się komunikować z "normalnymi" ludźmi. Naoki...
więcej mniej Pokaż mimo to2009-01-01
2010-01-01
2012-06-10
Chyba coś takiego jak "obiektywny opis wydarzeń" nie istnieje. Nie , bo istnieć nie może, każdy bowiem uczestnik widzi je inaczej, a często zdarza się, że wypiera z pamięci to, co dla niego bolesne czy po prostu niewygodne.
Tochman jednak postarał się o jak najbardziej obiektywną relację z wydarzeń, jakie miały miejsce w Rwandzie w 1994 roku, z ludobójstwa dokonanego na Tutsi przez Hutu. Naszkicował więc w kilku słowach genezę konfliktu między obydwoma plemionami i wydarzenia, które doprowadziły do tragedii. Przede wszystkim jednak postarał się zebrać świadectwa jak największej liczby uczestników tych wydarzeń: tych, którzy przeżyli, tych którzy mordowali oraz tych, na oczach których dokonywało się ludobójstwo. Bywa, że jedno wydarzenie przedstawiane jest w kilku wersjach, bo różni uczestnicy różnie je zapamiętali lub tylko różnie opisali.
Książka Tochmana boli. Nie tylko dlatego, że nie stroni od opisów rzezi dokonywanych na Tutsi przez Hutu. Boli, gdyż uświadamia, jak niewiele potrzeba, by sąsiad zabił sąsiada, by żona wydała swoje dzieci z "nieodpowiedniego" małżeństwa lub wydała samego małżonka na pastwę maczet. Boli także dlatego, że uświadamia, że niejednokrotnie w krytycznych chwilach nie ma na kogo liczyć: ani na kościół, ani na siły pokojowe (tak pokojowo nastawione, że ich żołnierzom zakazuje się posiadania broni) ani na najbliższych. Boli, bo pokazuje, że niejednokrotnie za ludobójstwem, bez względu na to, gdzie ma ono miejsce, stoi biały człowiek ze swoją "cywilizacją" i jej zdobyczami.
"Teraz narysujemy śmierć" boli. I właśnie dlatego warto ją przeczytać.
Chyba coś takiego jak "obiektywny opis wydarzeń" nie istnieje. Nie , bo istnieć nie może, każdy bowiem uczestnik widzi je inaczej, a często zdarza się, że wypiera z pamięci to, co dla niego bolesne czy po prostu niewygodne.
Tochman jednak postarał się o jak najbardziej obiektywną relację z wydarzeń, jakie miały miejsce w Rwandzie w 1994 roku, z ludobójstwa dokonanego na...
Tyle się naczytałam, że to powieść paraboliczna, że to o wojnie ma być. Może i tak, mnie się jednak nie chciało doszukiwać w tym analogii do czasów wojennych, wolę tę powieść odczytywać wprost: jako opowieść o różnych zachowaniach ludzkich w sytuacji zagrożenia. O tchórzach, o bohaterach, o tych co walczą, o tych, co modlą się o przetrwanie, o tych, co próbują uciec czy wreszcie o tych, którzy akceptując nadchodzącą śmierć chcą wykorzystać jak najintensywniej ostatnie chwile życia. I nawet nie patrząc na ww. parabole, powieść A. Camusa uważam za rewelacyjną.
Tyle się naczytałam, że to powieść paraboliczna, że to o wojnie ma być. Może i tak, mnie się jednak nie chciało doszukiwać w tym analogii do czasów wojennych, wolę tę powieść odczytywać wprost: jako opowieść o różnych zachowaniach ludzkich w sytuacji zagrożenia. O tchórzach, o bohaterach, o tych co walczą, o tych, co modlą się o przetrwanie, o tych, co próbują uciec czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2009-01-01
Warto znać, by nie odsądzać od czci i wiary innych. I warto znać, by łatwiej zauważyć, kiedy Sytuacja zaczyna przejmować kontrolę nade mną i aby wiedzieć, jak tej kontroli nie stracić.
Warto znać, by nie odsądzać od czci i wiary innych. I warto znać, by łatwiej zauważyć, kiedy Sytuacja zaczyna przejmować kontrolę nade mną i aby wiedzieć, jak tej kontroli nie stracić.
Pokaż mimo to2015-09-08
2016-01-20
Trudno jest namalować bohaterów książki, której ekranizacja jest tak powszechnie znana, że właściwie już kiedy się myśli Harry Potter widzi się Daniela Radcliffe'a, a Severus Snape - ś.p. Alana Rickmana. Jednak Jimowi Kayowi udało się stworzyć wizerunki wszystkich ważniejszych bohaterów na nowo. Podobnie jak bohaterowie serii filmów, wyglądają niemal dokładnie tak, jak opisała ich J.K. Rowling, jednak nie przyopominają odtwarzających ich aktorów, spojrzenie prof. Snape'a hipnotyzuje bardziej niż spojrzenie Alana Rickmana w tej roli.
Jednak nie tylko bohaterowie powieści zachwycają. Harry stojący na peronie 9 i 3/4 to jedyna nieruchoma postać wśród tłoczących się pasażerów, uczestnicy meczu quidditcha sprawiają wrażenie, że pędzą na miotłach tak szybko, iż za chwilę wylecą z kart książki... Wprawdzie Jimowi Kayowi nie udało się osiągnąć tego, co znane było wszystkim czarownikom, czyli postaci żyjących na swoich wizerunkach, poruszających się i uśmiechających, jednak nie zdziwię się, jeśli uda mu się to osiągnąć w kolejnych tomach. Poza tym z kart książki można dowiedzieć się czym się różni troll leśny od trolla górskiego oraz jak wyglądają jaja różnych gatunków smoków.
Można by powiedzieć, że Harry Potter i jego wersja ilustrowana to kolejny skok na kasę J.K. Rowling... ale naprawdę nie mam nic przeciwko, żeby autorka, która i tak dość już zarobiła na tej serii, zarobiła ode mnie tych kilka groszy (to wg jej budżetu, nie mojego), bo książka naprawdę warta tego, by stać się ozdobą biblioteczki... nie tylko nastoletnich czytelników.
Trudno jest namalować bohaterów książki, której ekranizacja jest tak powszechnie znana, że właściwie już kiedy się myśli Harry Potter widzi się Daniela Radcliffe'a, a Severus Snape - ś.p. Alana Rickmana. Jednak Jimowi Kayowi udało się stworzyć wizerunki wszystkich ważniejszych bohaterów na nowo. Podobnie jak bohaterowie serii filmów, wyglądają niemal dokładnie tak, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-20
Polityka to bagno - powiadają. Jest w tym sporo racji, ponieważ - podobnie jak bagno, polityka wciąga, a kiedy się nieostrożnie po niej porusza, można takiej przygody nie przeżyć. Jednak Francis Urquhart dał się wciągnąć temu bagnu wiele lat temu i wie, jak się po nim umiejętnie poruszać. Do niedawna w cieniu, u schyłku swojej kariery pragnie wyjść z tego cienia. Nie tylko więc porusza się (a kiedy trzeba to i przyczaja) po bagnie tak, by nie wciągnęło go po samą głowę, ale jeszcze pomaga innym pogrążyć się dożywotnio...
Powieść Michaela Dobbsa też wciąga. Jednak choć lektura pochłania bez reszty, to jednak konsekwencje czytania są zdecydowanie mniej niebezpieczne niż konsekwencje wejścia do wielkiej polityki.
Polityka to bagno - powiadają. Jest w tym sporo racji, ponieważ - podobnie jak bagno, polityka wciąga, a kiedy się nieostrożnie po niej porusza, można takiej przygody nie przeżyć. Jednak Francis Urquhart dał się wciągnąć temu bagnu wiele lat temu i wie, jak się po nim umiejętnie poruszać. Do niedawna w cieniu, u schyłku swojej kariery pragnie wyjść z tego cienia. Nie tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-14
Skończyła się walka z przedstawicielami własnego ugrupowania o władzę w partii i o fotel premiera. Teraz trzeba umocnić swoją pozycję i walczyć już nie z dobrze sobie znanymi ludźmi tylko z opozycją, którą reprezentują zarówno członkowie partii opozycyjnej jak i monarcha. To zaś już jest zdecydowanie trudniejsze. Oczywiście, jeśli się ma doświadczenie i stosowne środki, haki można zdobyć na każdego. Nie zawsze jednak da się przewidzieć, jak osoba zaatakowana zareaguje. Zwłaszcza że król, podobnie jak Urquhart, też dopiero debiutuje na swoim stanowisku. Zakończenie zaś sprawiło, że z niecierpliwością będę czekać na tom trzeci kariery politycznej FU.
Skończyła się walka z przedstawicielami własnego ugrupowania o władzę w partii i o fotel premiera. Teraz trzeba umocnić swoją pozycję i walczyć już nie z dobrze sobie znanymi ludźmi tylko z opozycją, którą reprezentują zarówno członkowie partii opozycyjnej jak i monarcha. To zaś już jest zdecydowanie trudniejsze. Oczywiście, jeśli się ma doświadczenie i stosowne środki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-02
Bardzo ładna książka instruktażowa. Wprawdzie dziś kradnie się głownie w sieci, ale wciąż jeszcze ludzie noszą przy sobie portfele czy inne precjoza. Roberta Gałka zaś wprowadzając nas w świat Henryka Duszańskiego niejako mimochodem uczy przy pomocy jakich technik i rekwizytów szkolić się na doliniarza.
Poza tym książka nie spełniła nadziei jakie w niej pokładałam. Uważałam, że po prostu będzie to lektura, która pozwoli mi z mniejszą niecierpliwością oczekiwać na kolejny tom Skazańca, a tymczasem... teraz z równą niecierpliwością jak na kolny odcinek przygód Ropucha będę czekać na dalsze przygody Hrabiego. Jeśli kolejne spin offy Skazańca będą równie dobre niedługo przestanę mieć czas na inne lektury.
Trzeba przyznać, że Krzysztofowi Spadło należą się podwójne gratulacje - nie dość, że stworzył bardzo dobry cykl to jeszcze inspiruje innych do pisania równie dobrych powieści.
Bardzo ładna książka instruktażowa. Wprawdzie dziś kradnie się głownie w sieci, ale wciąż jeszcze ludzie noszą przy sobie portfele czy inne precjoza. Roberta Gałka zaś wprowadzając nas w świat Henryka Duszańskiego niejako mimochodem uczy przy pomocy jakich technik i rekwizytów szkolić się na doliniarza.
Poza tym książka nie spełniła nadziei jakie w niej pokładałam....
2015-08-21
Przerażająca wizja świata bez książek. Tym bardziej przerażająca, że dziś, choć w zdecydowanie łagodniejszej formie niż przewidział to Bradbury, zaczyna się sprawdzać. Na szczęście wciąż istnieją ludzie, dla których słowo pisane ma większą wartość niż ruchome obrazy. Na szczęście nikt ich za to śmiercią nie karze.
Przerażająca wizja świata bez książek. Tym bardziej przerażająca, że dziś, choć w zdecydowanie łagodniejszej formie niż przewidział to Bradbury, zaczyna się sprawdzać. Na szczęście wciąż istnieją ludzie, dla których słowo pisane ma większą wartość niż ruchome obrazy. Na szczęście nikt ich za to śmiercią nie karze.
Pokaż mimo to