Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jeszcze nigdy żadna książka tak mnie nie poruszyła

Jeszcze nigdy żadna książka tak mnie nie poruszyła

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetnie napisane, ciekawa fabuła, barwne postacie i dobry język. Już nie mogę się doczekać "Demelzy"!

Świetnie napisane, ciekawa fabuła, barwne postacie i dobry język. Już nie mogę się doczekać "Demelzy"!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczynałam czytać "Pamiętnik" z nastawieniem na obiecywany romans wszechczasów, genialny debiut pana Sparksa. Wybaczcie, chyba przeczytałam nie tę książkę. Fabuła prosta jak konstukcja cepa, język (tłumaczenie???) nierówny stylistycznie, banalne sformułowania ("dreszcze w lędźwiach")... toć to przecież gniot!

Zaczynałam czytać "Pamiętnik" z nastawieniem na obiecywany romans wszechczasów, genialny debiut pana Sparksa. Wybaczcie, chyba przeczytałam nie tę książkę. Fabuła prosta jak konstukcja cepa, język (tłumaczenie???) nierówny stylistycznie, banalne sformułowania ("dreszcze w lędźwiach")... toć to przecież gniot!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetne eseje, trafnie oceniają współczesny świat i ludzi

Świetne eseje, trafnie oceniają współczesny świat i ludzi

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cejrowski jak zawsze niezawodny na poprawę humoru. Książka ma jedną wadę - nie można czytać jej do późna w nocy, bo grozi to pobudzeniem wszystkich sąsiadów homeryckim śmiechem...

Cejrowski jak zawsze niezawodny na poprawę humoru. Książka ma jedną wadę - nie można czytać jej do późna w nocy, bo grozi to pobudzeniem wszystkich sąsiadów homeryckim śmiechem...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemne czytadełko, ale niestety nic specjalnego... :(

Przyjemne czytadełko, ale niestety nic specjalnego... :(

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rok temu we „Wnuczce do orzechów” Józef Pałys się zakochał, jego wieczny antagonista nie mógł więc być gorszy. Ignacy Grzegorz Stryba porzucony przez swoją Magdusię w autobusie spotyka koleżankę z gimnazjum, do której miał pewną słabość (z francuskiego feblik – słabostka). Agnieszka, spokojna wrażliwa artystka przytłoczona krzykliwymi osobowościami matki i siostry, również artystek odnajduje w Ignasiu bratnią duszę. Spędzają razem kilka dni po tym, jak po nieporozumieniu Aga zostaje wyrzucona z domu przez pijaną matkę. Ciepło rodziny Borejków natychmiast oczarowuje spragnioną miłości dziewczynę, a Ignacy czuje, że Agnieszka ponownie staje się jego feblikiem.

W tle rozgrywają się jeszcze perypetie jak zawsze narwanej Idy chcącej zakupić walącą się chatkę na wsi i poznającej przyszłą synową, rozmyślania Grzegorza nad istotą życia i remontu, Gabrysinie przemyślenia o dorastaniu dzieci oraz oczekiwanie na nowego członka rodziny.

Pani Musierowicz ponownie zaspokoiła moją potrzebę poczytania czegoś miłego. Z każdym rokiem zaczynam coraz lepiej rozumieć, co autorka chce przekazać czytelnikom. Nie chodzi tu o burzliwe romanse ani gwałtowne zwroty akcji. Tutaj miłość podchodzi na paluszkach i cicho szepce do ucha, a ludzka życzliwość wygania smutek i melancholię, zarówno z serc bohaterów, jak i czytelników.

Gdzieniegdzie pojawiają się głosy potępiające panią Musierowicz, narzekające na sentymentalność i błagające o zakończenie serii. Myślę, że tak twierdzą ludzie nieszczęśliwi, którzy boją się pocieszenia i nie chcą poddać się terapii życzliwości i ciepła. Szkoda mi ich, bo „Jeżycjada” może nie być literaturą przez duże „l”, ale przywraca wiarę w człowieka. Małgorzata Musierowicz tak jak Kornel Makuszyński potrafi dostrzec w ludziach dobro, a ich zgorzknienie przypisać brakowi miłości.

Niezmiennie polecam powieści Małgorzaty Musierowicz na podniesienie na duchu i zachwycenie się życiem.

Rok temu we „Wnuczce do orzechów” Józef Pałys się zakochał, jego wieczny antagonista nie mógł więc być gorszy. Ignacy Grzegorz Stryba porzucony przez swoją Magdusię w autobusie spotyka koleżankę z gimnazjum, do której miał pewną słabość (z francuskiego feblik – słabostka). Agnieszka, spokojna wrażliwa artystka przytłoczona krzykliwymi osobowościami matki i siostry, również...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Hosseini zachwycający!

Hosseini zachwycający!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna babska fantastyka!

Świetna babska fantastyka!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Takiego zakończenia sie nie spodziewałam *sięga po chusteczkę*

Takiego zakończenia sie nie spodziewałam *sięga po chusteczkę*

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przerażające

Przerażające

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podczas podróży pociągiem ginie mama pięcioletniej Basi. Dziewczynką opiekują się najpierw doktor i jego żona, potem odsyłają małą na adres podany przed śmiercią przez matkę. W pociągu kartka ulega zalaniu mlekiem, a Basią chcąc nie chcąc zajmuje się aktor Walicki – człowiek o zbójeckim obliczu. Wraz z przyjacielem, również aktorem, błędnie odczytują zalany mlekiem adres i dziewczynka trafia do pisarza Olszowskiego. Tak jak to było z poprzednimi opiekunami, dziecko swoją radością podbija i jego serce. Po jakimś czasie okazuje się, że Basia miała trafić do przyjaciółki swojej matki – panny Olszańskiej i jej babki. Zarówno pisarz, jak i nowe opiekunki nie zrezygnują z obecności Basi, więc dziewczynka według sprawiedliwego schematu mieszka raz u Olszowskiego, a raz u panny Olszańskiej. Dziesięć lat później opiekunowie dziewczynki są już małżeństwem, a ją kochają jak rodzoną córkę. Basia chce dowiedzieć się czegoś o swoim pochodzeniu, docierają do niej wiadomości, że jej ojciec – geograf, który zaginął w Ameryce Płd. – odnalazł się, jest jednak cieniem samego siebie. Dziewczyna czule opiekuje się swoim ojcem, aż wreszcie wydobywa z niego dawnego człowieka.

I to już jest koniec. Nie ma tu zawiłej intrygi, wstydliwej tajemnicy, wybuchów czy pościgów, jest za to miłość i dobroć ludzka. Jako nastoletni czytelnik jestem przyzwyczajona do spektakularnej walki dobra ze złem i namiętnych wybuchów pierwszej miłości. Tutaj jest spokojnie, czasem wesoło, czasem smutno – jak to w życiu. Dlaczego więc „Awanturę o Basię” czyta się tak dobrze?

Przede wszystkim zadecydował tu talent Kornela Makuszyńskiego – któż umiałby opisać życie wierniej? Podobny efekt być może powstałby, gdyby zmieszać humor Wojciecha Cejrowskiego, barwność Adama Mickiewicza i kwiecistość Andrzeja Sapkowskiego, ale nie mamy gwarancji. Makuszyński potrafił opisać zarówno komiczną babcię, spokojnego Olszowskiego, jak i gburowatego Walickiego. Póki Basia jest mała, w książce pełno jest małych żarcików. Kiedy dziewczynka ma już piętnaście lat, zaczyna doświadczać życia. Nierzadko zdarza się, że pisarz potrafi pisać tylko zabawnie, albo tylko poważnie lub, co gorsza, z zadęciem. Makuszyński taki nie był – opis spotkania Basi z ojcem i proces jego zdrowienia są wzruszające, ale w taki prawdziwy, dojrzały i „nietkliwy” sposób.

Zaskoczyła mnie jedna rzecz: w „Awanturze o Basi” nie ma ani jednego złego człowieka. Choć życie obeszło się z Basią okrutnie, nie można powiedzieć tego o ludziach, nawet ci najbardziej zatwardziali okazywali się po prostu nieszczęśliwi, ale nadal gotowi zaopiekować się małą sierotką. Makuszyński po prostu przywraca wiarę w człowieka.

I takich powieści dla młodzieży nam trzeba – niewinnych, dowcipnych, ale o życiu. Po przeczytaniu większości książek młodzieżowych czuję niewiele albo nic. „Awantura o Basię” zastawiła we mnie kawałek Basi i odrobinę Makuszyńskiego. Po tym poznaje się prawdziwe pisarstwo.

Podczas podróży pociągiem ginie mama pięcioletniej Basi. Dziewczynką opiekują się najpierw doktor i jego żona, potem odsyłają małą na adres podany przed śmiercią przez matkę. W pociągu kartka ulega zalaniu mlekiem, a Basią chcąc nie chcąc zajmuje się aktor Walicki – człowiek o zbójeckim obliczu. Wraz z przyjacielem, również aktorem, błędnie odczytują zalany mlekiem adres i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczynało się obiecująco, potem autor trochę przegiął z nekromancją, a końcówka leci z pieca na łeb

Zaczynało się obiecująco, potem autor trochę przegiął z nekromancją, a końcówka leci z pieca na łeb

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fantastyczna powieść w bliżej nieokreślonym gatunku. Behemot rządzi! ;)

Fantastyczna powieść w bliżej nieokreślonym gatunku. Behemot rządzi! ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekałam, kiedy się okaże, że Werter kocha jednak Albercika... Niestety pozostał niemęski, skomląc u stóp Loty. Koszmarek czytelniczy.

Czekałam, kiedy się okaże, że Werter kocha jednak Albercika... Niestety pozostał niemęski, skomląc u stóp Loty. Koszmarek czytelniczy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć przyjemna do czytania, książka jest nierówna - początkowo czytelnik chichocze, potem drapie się po głowie, a w końcu wzdycha z żalu

Choć przyjemna do czytania, książka jest nierówna - początkowo czytelnik chichocze, potem drapie się po głowie, a w końcu wzdycha z żalu

Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć o takich ludziach jak Magda napisano już wiele książek, "Gruba" jest inna, wyjątkowa, a takiego zakończenia nie spodziewał się nikt.

Choć o takich ludziach jak Magda napisano już wiele książek, "Gruba" jest inna, wyjątkowa, a takiego zakończenia nie spodziewał się nikt.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta historia została poważnie zniekształcona między innymi disneyowską bajką, ale tak naprawdę jest bardziej skomplikowana i wielowarstwowa, a przy tym cudownie mroczna. Zaskakująca jest zwłaszcza postać Klaudiusza Frollo - warto przeczytać choćby dla niego!

Ta historia została poważnie zniekształcona między innymi disneyowską bajką, ale tak naprawdę jest bardziej skomplikowana i wielowarstwowa, a przy tym cudownie mroczna. Zaskakująca jest zwłaszcza postać Klaudiusza Frollo - warto przeczytać choćby dla niego!

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pokuta” była świetnym materiałem na film, dlatego też jej ekranizację można uznać za naprawdę udaną. Sama powieść nie jest jednak książką, której lekturę wspominałoby się po latach. Zdecydowanie bardziej polecam obejrzenie filmu.

„Pokuta” była świetnym materiałem na film, dlatego też jej ekranizację można uznać za naprawdę udaną. Sama powieść nie jest jednak książką, której lekturę wspominałoby się po latach. Zdecydowanie bardziej polecam obejrzenie filmu.

Pokaż mimo to

Okładka książki Cudowne ręce. Od nożownika do mistrza skalpela. Historia światowej sławy neurochirurga Ben Carson, Cecil Murphey
Ocena 8,0
Cudowne ręce. ... Ben Carson, Cecil M...

Na półkach:

„Cudowne ręce” są opowieścią o trudnościach i ich przezwyciężaniu, o pozytywnym patrzeniu na świat i ciężkiej pracy, o Bogu i ludziach. Ben Carson jest skromny, ciepło pisze o ludziach, których znał i z którymi pracował, opisuje swoje doświadczenia i za każdym razem podkreśla, że nic by nie osiągnął, gdyby nie Bóg. Jego anegdoty czasami bawią, innym razem są wzruszające i zmuszają do refleksji, a „Cudowne ręce” jako całość są jednym wielkim motywatorem dla podładowania akumulatorów oraz jest dowodem na to, że ciężka praca potrafi zmienić człowieka na lepsze. Ben Carson jest optymistą i niewątpliwie pracoholikiem, ale jego książka stawia na nogi i pozwala patrzeć w przyszłość ze spokojem i zaufaniem.

„Cudowne ręce” są opowieścią o trudnościach i ich przezwyciężaniu, o pozytywnym patrzeniu na świat i ciężkiej pracy, o Bogu i ludziach. Ben Carson jest skromny, ciepło pisze o ludziach, których znał i z którymi pracował, opisuje swoje doświadczenia i za każdym razem podkreśla, że nic by nie osiągnął, gdyby nie Bóg. Jego anegdoty czasami bawią, innym razem są wzruszające i...

więcej Pokaż mimo to