-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-03-18
2020-02-25
Muszę przyznać, że z początku obawiałam się, że jestem odrobinę za stara na książkę "Księżniczka incognito", ale przyznajcie sami, że czasami każdy z nas potrzebuje totalnie lekkiej i niezobowiązującej lektury. Ten miesiąc dał mi mocno w kość, a sama książka pozwoliła mi chociaż na chwilę oderwać myśli od wszystkich niepowodzeń i nieopuszczającego mnie uczucia zmęczenia.
Pokrótce mówiąc "Księżniczka incognito", to historia dwóch nastolatek Lottie, która jest sierotą i Ellie, która jest księżniczką. Dziewczyny spotykają się w wspólnym pokoju w akademiku w prestiżowej szkole Rosewood Hall i w wyniku pewnego malutkiego nieporozumienia postanawiają zamienić się miejscami. 🙊
Książka Connie swoim urokliwym klimatem przypomina mi film "Pamiętnik księżniczki", co już brzmi zachęcająco, prawda? 🤩 A co powiecie na porównanie "Księżniczki incognito" do serii Harrego Pottera? 😁 Jestem pewna, że każda z Was w trakcie czytania bez problemu wyłapie podobieństwa, które mam na myśli. 😉
Według mnie, ta historia to w rzeczywistości skryte marzenie każdej dziewczynki i zarazem cudowny powrót do beztroskich lat dzieciństwa. To swego rodzaju baśń, która przeniesie nas w czasie i sprawi frajdę nie tylko najmłodszym! Uważam również, że jak na debiut literacki Connie Glynn spisała się naprawdę nieźle. Jej książkę czyta się niezwykle szybko, płynnie i co najważniejsze z prawdziwym zainteresowaniem. Cieszę się, że swoją obecnością umiliła mi tych kilka długich wieczorów. 📖
No i jeszcze jedno, jak mogłabym nie wspomnieć o tej jakże cudownej okładce? 😍 No powiedzcie sami, że przyciąga wzrok i tym sposobem pewnie zwabi do lektury niejedną okładkową srokę. 💙
Muszę przyznać, że z początku obawiałam się, że jestem odrobinę za stara na książkę "Księżniczka incognito", ale przyznajcie sami, że czasami każdy z nas potrzebuje totalnie lekkiej i niezobowiązującej lektury. Ten miesiąc dał mi mocno w kość, a sama książka pozwoliła mi chociaż na chwilę oderwać myśli od wszystkich niepowodzeń i nieopuszczającego mnie uczucia...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-21
Znacie Penelope Douglas? Czytaliście może jej książki "Punk 57", "Birthday girl" lub "Dręczyciela"? Jeśli chodzi o mnie, to "Corrupt" było moim czwartym spotkaniem z autorką, które uważam za całkiem udane. 😉
Co roku, trzydziestego listopada w Noc Diabła, Czterej Jeźdźcy (niesamowicie bogaci, niesamowicie przystojni i niesamowicie przerażający) sieją spustoszenie gdziekolwiek się nie pojawią. Tej jednej nocy w roku zakładają maski i są bezkarni, a całe miasto zmieniają w swój prywatny plac zabaw. 🎭😈
Historia podzielona jest na dwie ramy czasowe, które przez całą książkę się ze sobą przeplatają. W pierwszej, nasza główna bohaterka Erika ma 16 lat i wbrew wszystkim i wszystkiemu bierze udział w Nocy Diabła. Natomiast druga, ma miejsce kilka lat później, gdzie dziewczyna ponownie spotyka całą czwórkę, lecz nie zdaje sobie sprawy, że Czterej Jeźdźcy mają względem niej plan. Plan, w którym zakładają, że zniszczą jej życie i zepchną ją na samo dno.
Szczerze mówiąc, czytając opis książki nie spodziewałam się historii, jaką w rezultacie otrzymałam. Ale czy jestem tym faktem rozczarowana? Raczej nie. "Corrupt" to z całą pewnością nie jest książka bez wad, ale bez wątpienia nie mogę odmówić jej tego, że jest diabelsko wciągająca! Jak do niej usiadłam, to wprost nie mogłam się oderwać i wyrzucić jej ze swoich myśli. Musiałam poznać rozwiązanie całej tej zagadki, a teraz muszę czekać na ciąg dalszy! Możecie być pewni, że nie odmówię sobie sięgnięcia po kolejny tom z tej serii. Serii, która jest mroczna, erotyczna i uzależniająca. 😈
Znacie Penelope Douglas? Czytaliście może jej książki "Punk 57", "Birthday girl" lub "Dręczyciela"? Jeśli chodzi o mnie, to "Corrupt" było moim czwartym spotkaniem z autorką, które uważam za całkiem udane. 😉
Co roku, trzydziestego listopada w Noc Diabła, Czterej Jeźdźcy (niesamowicie bogaci, niesamowicie przystojni i niesamowicie przerażający) sieją spustoszenie...
2020-01-07
"Nero" to książka, w której znajdziecie dosłownie wszystko, od mafijnych porachunków, przez romans nastolatków, ciągłe życie w strachu, a kończąc na korytarzach prywatnej szkoły. Tytułowy Nero to syn Szefa, głowy mafijnego półświatka. Chłopak, który sieje postrach gdziekolwiek się nie pojawi, a na dodatek jest królem liceum i zawsze robi co mu się żywnie podoba. Natomiast główną bohaterką jest Elle, cicha szara myszka, dla której każdy dzień w szkole jest walką o przetrwanie. Na co dzień jest oddaną przyjaciółką, dobrą córką i uczennicą, jednak pewnego feralnego dnia staje się świadkiem morderstwa. Po tym wydarzeniu akcja mocno przyspiesza, a Nero otrzymuje zadanie, aby dowiedzieć się ile Elle widziała i ile wie, a od odpowiedzi jakiej udzieli zależy, czy nadal pozostanie przy życiu...
Często w tego typu książkach mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch kompletnie różnych światów i w tym przypadku jest bardzo podobnie. Tak jak już wspomniałam, motywem przewodnim jest mafijna rodzina rządząca całym miastem, ale także pierwsza miłość dwojga nastolatków i prześladowanie, oraz szykanowanie w szkole. To wszystko razem tworzy mieszankę wybuchową, która potrafi mocno namieszać. Jak się możecie domyślać, książkę czyta się bardzo szybko, bo jest to typowo rozrywkowa lektura. Ale, żeby nie było tak kolorowo, wiecie jaki jest mój największy zarzut wobec tej książki? Historia Nero i Elle jest całkowicie oderwana od rzeczywistości. To dwójka bardzo młodych ludzi, którzy za wszelką cenę próbują zachowywać się i prowadzić życie jak dorośli. Ja osobiście nie polubiłam tej pary i nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejne części z tej serii. (Chociaż z drugiej strony, bardzo ciekawi mnie historia starszego brata Nero.) Jednak zauważyłam, że książka Sarah Brianne zbiera naprawdę dobre oceny, więc jeśli zainteresował Was opis fabuły, to polecam przekonać się na własnej skórze, czy przypadnie Wam do gustu, czy może podobnie jak ja będziecie mieć względem niej jakieś zarzuty. 😉
"Nero" to książka, w której znajdziecie dosłownie wszystko, od mafijnych porachunków, przez romans nastolatków, ciągłe życie w strachu, a kończąc na korytarzach prywatnej szkoły. Tytułowy Nero to syn Szefa, głowy mafijnego półświatka. Chłopak, który sieje postrach gdziekolwiek się nie pojawi, a na dodatek jest królem liceum i zawsze robi co mu się żywnie podoba. Natomiast...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-13
Kojarzycie może "Hygge. Klucz do szczęścia" Meik'a Wiking'a? Ja akurat tego "Hygge" nie czytałam, ale miałam okazję poznać inne jego odpowiedniki i mniej więcej wiem na czym ta umiejętność polega. Natomiast teraz, wspomniany już autor przygotował dla nas książkę "Sztuka tworzenia wspomnień", która jest swego rodzaju przewodnikiem po świecie wspomnień.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego jedne wspomnienia zapadają nam głęboko w pamięć, a inne nie? Ja szczerze mówiąc, nigdy wcześniej o tym nie myślałam, ale zmieniło się to w chwili, w której przeczytałam opis książki ze zdjęcia, a później jej wnętrze. Meik Wiking postanowił zgłębić ten jakże ciekawy i pasjonujący temat i podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami, zdobytą wiedzą, oraz wynikami dogłębnych i długotrwałych badań. Jak możemy przeczytać w jego najnowszej książce, udało mu się znaleźć odpowiedź na pytanie, jak tworzyć dobre wspomnienia, w jaki sposób jesteśmy w stanie kreować szczęśliwe chwile i co zrobić, aby zapisały się w naszej pamięci na zawsze. Ponadto dowiódł, że istnieje prawdopodobieństwo stworzenia idealnych wspomnień, które na swój sposób czynią nas tymi, kim jesteśmy.
Meik zwrócił moją uwagę na to, że niektóre z naszych wspomnień potrafimy podporządkować do znajomego zapachu, ulubionej potrawy, znanej nam muzyki, czy nawet dobrać odpowiednie wspomnienie do nastroju jaki towarzyszył nam w danej chwili. Czytając o tym uświadomiłam sobie, że rzeczywiście coś w tym jest. Co równie istotne, zachęca swoich czytelników do odwiedzania miejsc, które przypominają nam szczęśliwe chwile, do prowadzenia pamiętnika, najlepiej takiego w którym zawrzemy jak najwięcej szczegółów, oraz do robienia sobie co jakiś czas cyfrowych detoksów, które pomogą pobudzić nasze zmysły.
Oczywiście to, o czym dzisiaj piszę, to zaledwie malutki wycinek odkryć Meik'a. Chciałam w Was jedynie wzbudzić ciekawość i zachęcić do sięgnięcia po tą inspirującą i dość innowacyjną pozycję. Po ten miniporadnik, który urzekł mnie nie tylko bogatą treścią, ale również swoją szatą graficzną. W tej niepozornej książeczce znajdziecie całe mnóstwo pięknych zdjęć, rysunków, kolorowych wykresów i tabelek, które znacznie umilą Wam czytanie.
Kojarzycie może "Hygge. Klucz do szczęścia" Meik'a Wiking'a? Ja akurat tego "Hygge" nie czytałam, ale miałam okazję poznać inne jego odpowiedniki i mniej więcej wiem na czym ta umiejętność polega. Natomiast teraz, wspomniany już autor przygotował dla nas książkę "Sztuka tworzenia wspomnień", która jest swego rodzaju przewodnikiem po świecie wspomnień.
Zastanawialiście się...
2019-11-10
Jak często zdarza Wam się sięgać po książki erotyczne? Lubicie ten gatunek literacki, czy raczej unikacie go jak ognia? Ja powiem szczerze, że nie jestem wielką i oddaną fanką tego typu książek, ale od czasu do czasu, mam ochotę na pobudzającą wyobraźnię i rozpalającą zmysły lekturę. W końcu wszystko jest dla ludzi. 😁
______________
Na wakacjach w moje ręce wpadła książka "Raw" autorstwa Belle Aurory, a teraz jesienią jej kontynuacja, czyli "Dirty". W "Dirty" mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym i toksycznym wątkiem, jakim są porachunki włoskiej mafii. W mafii, w której sidłach wychowała się główna bohaterka Alejandra. Głównym bohaterem książki jest natomiast Julius, którego mieliśmy już okazję poznać w poprzedniej części, jako najlepszego przyjaciela Twitcha. Oczywiście autorka spełniła oczekiwania swoich czytelników i w "Dirty" poświęciła kilka rozdziałów dalszym losom Antonia, co przyznajcie Drogie Panie, na pewno ucieszy wiele z Was.
Jeśli chodzi o relację Alejandry i Juliusa, to na początku bardzo mnie ona zaintrygowała, ale jak to mówią "im dalej w las, tym więcej drzew". W moim odczuciu autorka trochę przekombinowała tę historię i jeden wątek ucierpiał na rzecz drugiego. Nawet porównując relację Juliusa i Any, do relacji Twitcha i Lexi widać, że tę drugą parę łączyła znacznie większa chemia i namiętność. W "Dirty" mamy też zdecydowanie mniej scen łóżkowych, co dla jednych będzie plusem, lecz dla drugich już niekoniecznie. Jednak patrząc całościowo, to właśnie drugi tom spodobał mi się bardziej i wyżej go oceniłam. Logika kobiet, nie pytajcie... 😆
Podsumowując: jeśli klimat seksownych historii, niebezpiecznych i brutalnych mężczyzn, oraz związków międzyludzkich, które nie mają prawa istnieć jest Wam bliski, to jak najbardziej polecam Wam serię "Raw Family". Ja pewnie sama chętnie sięgnę po ostatnią część trylogii jak tylko pojawi się na naszym rynku wydawniczym, bo jestem ciekawa jak zakończą się losy tych dwóch par. 🙊
Jak często zdarza Wam się sięgać po książki erotyczne? Lubicie ten gatunek literacki, czy raczej unikacie go jak ognia? Ja powiem szczerze, że nie jestem wielką i oddaną fanką tego typu książek, ale od czasu do czasu, mam ochotę na pobudzającą wyobraźnię i rozpalającą zmysły lekturę. W końcu wszystko jest dla ludzi. 😁
______________
Na wakacjach w moje ręce wpadła książka...
2019-10-20
5 powodów, dla których warto przeczytać "Drugą stronę":
💙 Dla Kim, która podzieliła się z nami swoją prywatną historią.
💙 Dla Toby'ego. Chłopaka, którego naprawdę długo nie zapomnę. Tego zagubionego i odrzuconego dziecka, który swoim postępowaniem tak dużo mi uświadomił. Dla jego ważnej, okropnie bolesnej, niesamowicie smutnej i przejmującej historii. Kim, dziękuję Ci za Toby'ego.
💙 Wydaje mi się, że każdy z nas zna kogoś, kto cierpi na depresję, ale niestety nie każdy z nas wie jak sobie z tym faktem poradzić. W jaki sposób pomóc, a nie zaszkodzić bliskiej nam osobie, jak rozpoznać objawy depresji i nie pomylić jej ze smutkiem, niską samooceną, pesymizmem, czy chwilowym uczuciem osamotnienia. "Druga strona" jest w stanie odrobinę nas naprowadzić i wyczulić na symptomy, które nigdy nie powinny być lekceważone.
💙 W książce, w pewnym momencie docieramy do niezwykle ważnej wiadomości od autorki, która trafia prosto do serca, przynosi ukojenie, oraz daje nadzieję, że w chwili, gdy tylko pozwolimy sobie pomóc, to jutro naprawdę może być lepiej.
💙 Część dochodów ze sprzedaży każdego egzemplarza autorka będzie co miesiąc przekazywała na rzecz fundacji zajmującej się zwiększaniem społecznej świadomości i pomoc potrzebującym.
5 powodów, dla których warto przeczytać "Drugą stronę":
💙 Dla Kim, która podzieliła się z nami swoją prywatną historią.
💙 Dla Toby'ego. Chłopaka, którego naprawdę długo nie zapomnę. Tego zagubionego i odrzuconego dziecka, który swoim postępowaniem tak dużo mi uświadomił. Dla jego ważnej, okropnie bolesnej, niesamowicie smutnej i przejmującej historii. Kim, dziękuję Ci za...
2019-09-26
Kolejny już wieczór spędzam w towarzystwie nowej książki Gary'ego Johna Bishopa "Skończ z tym sh*tem". Część z Was pewnie kojarzy tego autora, dzięki jego poprzedniej bestsellerowej książce, a mianowicie "Unf*ck yourself napraw się!". Jeśli chodzi o mnie, to jest to moje pierwsze spotkanie z tym Panem, ale już po kilku stronach wiedziałam, że sięgnę po wszystko, co tylko wyjdzie z jego rąk! 💘 A to za sprawą tego, że "Skończ z tym sh*tem" to nie jest kolejny pseudoporadnik, ani pełna banałów i powtórzeń ckliwa historyjka, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Autor nie ma w zwyczaju owijać w bawełnę, przez co wnętrze tej książki jest mocne, dosadne, a momentami także dość sarkastyczne. Bishop swoim dobitnym przekazem daje sporo do myślenia, motywuje do działania, a także edukuje, kibicuje i zachęca swoich czytelników do zmian. Pomaga odbiorcom swoich tekstów przejąć kontrolę nad własnym życiem. 💪🏼 Przygotował dla nas mnóstwo celnych uwag, a co najciekawsze swoją wiedzą i doświadczeniem zawsze trafia w samo sedno. 🎯
Wiecie co to jest tytułowy autosabotaż? Ja już wiem. I co najgorsze zdałam sobie sprawę, że należę do tej dość licznej grupy ludzi, którzy namiętnie go uprawiają. 🙈 Chyba trafiłam na ten tytuł w odpowiednim momencie życia, bo akurat w chwili obecnej stoję przed podjęciem trudnej dla mnie decyzji. Ta książka co wieczór daje mi motywację do działania i mam nadzieję, że w końcu się odważę i zawalczę o samą siebie. Mówi się, że walka z samym sobą, to najtrudniejsza walka, ale zwycięstwo w niej jest największą wygraną. ❤️ Nikt nie stoczy jej za nas, dlatego warto chociaż spróbować powalczyć o swoje lepsze ja!
Kolejny już wieczór spędzam w towarzystwie nowej książki Gary'ego Johna Bishopa "Skończ z tym sh*tem". Część z Was pewnie kojarzy tego autora, dzięki jego poprzedniej bestsellerowej książce, a mianowicie "Unf*ck yourself napraw się!". Jeśli chodzi o mnie, to jest to moje pierwsze spotkanie z tym Panem, ale już po kilku stronach wiedziałam, że sięgnę po wszystko, co tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-05
14-letnia dziewczynka i 50-letni zwyrodnialec, pedofil i ksiądz w jednym. "Nigdy więcej", to nic innego jak pamiętnik i zapis najgorszych dwóch lat z życia Anny Zamojskiej. Lat, które powinny być beztroskie i pełne radości, a które pod żadnym względem takie nie były...
Powiem Wam, że już od dawna, naprawdę dawna nie czułam takiej złości i bezradności w trakcie czytania. Chociaż słowo "złość" w pełni nie oddaje moich uczuć, bardziej dobitne jest słowo wściekłość! W trakcie lektury towarzyszył mi dodatkowo ciągły niepokój, bezsilność, odraza i ochota, aby w coś naprawdę mocno uderzyć.
Może Wy odpowiecie mi na pytanie, skąd się biorą tacy ludzie? Bo ja naprawdę nie jestem w stanie tego pojąć, ani czymkolwiek uzasadnić. 14-letnie dziecko (tak dziecko, bo czternaście lat to tak niewiele) i dorosły, niby dojrzały i wykształcony mężczyzna. Mężczyzna, który najpierw zdobył zaufanie, a później z siłą, perfidią i z zakłamaniem przywłaszczył sobie ciało i duszę, która do niego nie należała. To nie człowiek, to wilk w owczej skórze.
Nie chcę się tu wypowiadać na temat wiary, kościoła, czy księży. Nie chcę, bo wiem jak bardzo kontrowersyjny jest ten temat i wiem, że gdybyście tylko poznali moje zdanie, to pewnie część z Was mocno bym do siebie zraziła. Powiem tylko, że wierzę w Boga i czuję Jego obecność, ale już od dawna nie wierzę w księży. Nie mam do nich zaufania, a po każdej takiej historii jak historia Anny, moja niechęć tylko rośnie w siłę...
Zachęcam Was do sięgnięcia po książkę "Nigdy więcej" z szacunku do samej Ani. Z uwagi na jej siłę i na to, że była w stanie podnieść się po czymś tak odrażającym. Ja jestem pełna uznania dla jej osoby i uważam, że o temacie wykorzystywania seksualnego powinno się mówić więcej i głośniej!
14-letnia dziewczynka i 50-letni zwyrodnialec, pedofil i ksiądz w jednym. "Nigdy więcej", to nic innego jak pamiętnik i zapis najgorszych dwóch lat z życia Anny Zamojskiej. Lat, które powinny być beztroskie i pełne radości, a które pod żadnym względem takie nie były...
Powiem Wam, że już od dawna, naprawdę dawna nie czułam takiej złości i bezradności w trakcie czytania....
2019-09-01
Nie myślcie sobie, że zapomniałam Wam opowiedzieć o książce, którą jak wiecie, czytałam już kilka tygodni temu. Po prostu czekałam na odpowiedni moment, aby móc spokojnie usiąść i spisać swoje odczucia. Dzisiaj nastał ten wyjątkowy dzień, więc zapraszam na kilka ważnych słów ode mnie. 😊
"Wszystko za życie" to kolejna trudna historia z jaką przyszło mi się zmierzyć w ostatnim czasie. Trudna dlatego, że jak już widzicie po samej okładce jest to opowieść wojenna, ale także dlatego, że jest to swego rodzaju pamiętnik i wspomnienia kobiety, która przeżyła wojnę. Przetrwała najstraszniejszy i najokrutniejszy okres dla całej ludzkości i żyje do dzisiaj! W książce „Wszystko za życie” opisała swoją historię, swojej żydowskiej rodziny, a także osób, które poznała w czasie wojny, zarówno tych którzy ocaleli, jak i tych którzy niestety nie doczekali jej końca. Są to rozdzierające serce wspomnienia, o pożegnaniu z osobami jej najbliższymi, z bezpiecznym i pełnym ciepła domem rodzinnym, a także z Bielskiem, jej rodzimym i pełnym wspomnień miastem.
Gerda w trakcie wybuchu II wojny światowej miała jedynie 15 lat, a musiała się zmierzyć z nieludzkim losem, którego żadna nastolatka, ani żaden inny człowiek nigdy nie powinien był doświadczyć. Cierpiała głód, skrajne wyczerpanie, przeraźliwe zimno i bestialstwo ze strony nazistów...
Tej książki nie da się czytać ze spokojem i melancholią. „Wszystko za życie” budzi w człowieku cały wachlarz emocji. Przede wszystkim jest to strach, nieopisany smutek, ogromne uczucie niesprawiedliwości, ale przychodzi też moment w którym daje ukojenie i pozwala zapłonąć małej iskierce nadziei. Namawiam Was, abyście sięgnęli po historię dziewczyny, która się nie poddała, była zdeterminowana, miała ogromną wolę walki i bardzo chciała żyć.
Nie myślcie sobie, że zapomniałam Wam opowiedzieć o książce, którą jak wiecie, czytałam już kilka tygodni temu. Po prostu czekałam na odpowiedni moment, aby móc spokojnie usiąść i spisać swoje odczucia. Dzisiaj nastał ten wyjątkowy dzień, więc zapraszam na kilka ważnych słów ode mnie. 😊
"Wszystko za życie" to kolejna trudna historia z jaką przyszło mi się zmierzyć w...
2019-08-18
Martyna to dziewczyna, która przez całe życie była i nadal jest kontrolowana przez swoich rodziców. Wszystko z powodu wypadku, którego doznała w wieku siedmiu lat. A jeszcze ściślej mówiąc od momentu, w którym zaczęła widzieć i rozmawiać z chłopcem imieniem Kuba, w którego istnienie nie wierzył nikt poza nią. Jako dojrzała już kobieta nadal mieszkająca i pracująca pod skrzydłami rodziców, spotyka na plaży Jamesa, który wygląda identycznie jak jej "zmyślony" przyjaciel Kuba. Kim jest tajemniczy mężczyzna i co łączy go z Kubą?
Przyznam, że na początku ten odrobinę "paranormalny" wątek mi się podobał, był ciekawy i dość zaskakujący. Jednak z czasem zaczął mi on przeszkadzać i odrobinę mnie drażnić. Chyba jestem już za stara na tego typu "bajeczki", bo od relacji głównych bohaterów, znacznie bardziej interesowała mnie kwestia rodziny Martyny i ich zachowanie. Ludzie, którzy zawsze powinni w nią wierzyć i być dla niej największym wsparciem, potrafili niejednokrotnie zmieszać ją z błotem i wmawiać jej, że do niczego się nie nadaje i nic w życiu nie osiągnie. Niestety co najbardziej przerażające, nie jest to jedynie fikcja literacka, a realia jakie mają miejsce w wielu domach na całym świecie... Dlatego jeśli nie ze względu na romantyczny wątek, to właśnie na tą skomplikowaną rodzinną relację uważam, że warto sięgnąć po ten tytuł 😊
Martyna to dziewczyna, która przez całe życie była i nadal jest kontrolowana przez swoich rodziców. Wszystko z powodu wypadku, którego doznała w wieku siedmiu lat. A jeszcze ściślej mówiąc od momentu, w którym zaczęła widzieć i rozmawiać z chłopcem imieniem Kuba, w którego istnienie nie wierzył nikt poza nią. Jako dojrzała już kobieta nadal mieszkająca i pracująca pod...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-09
Premiera "Czerwieni" zbliża się wielkimi krokami, więc najwyższa pora zainteresować Was tym intrygującym tytułem. 😃 "Kolory zła" to pierwsza kryminalna seria Małgorzaty Oliwii Sobczak, a zarazem debiut, którego wielu twórców mogłoby jej pozazdrościć. Pani Małgorzata w pięknym stylu wkracza na wydawnicze salony i trzymam kciuki, aby kolejne tomy serii przyjęły się z równie dużym uznaniem. ❤️
Rok 1996 i rok 2013, dzieli je siedemnaście lat, a co je ze sobą łączy? Sopocka plaża, ciała dwóch okrutnie zamordowanych i okaleczonych kobiet, które na dodatek są do siebie niesamowicie podobne. Mamy do czynienia z seryjnym mordercą, a może to efekt mafijnych porachunków? Dlaczego ktoś zabił dwie młode atrakcyjne kobiety, pozbawił ich twarze ust, a następnie ciała wyrzucił do morza? Na szczęście jest ktoś, kto z czasem udzieli nam odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania.
Tak jak miałam już okazję wspomnieć w swojej rekomendacji, dla mnie ta książka jest jak dobry serial kryminalny. Nie sposób się od niej oderwać, dopóki nie pozna się jej zakończenia. Dla mnie jest przede wszystkim wielowątkową historią, z mnóstwem bohaterów, wartką akcją, fascynującą i zarazem mroczną zagadką, która niejednokrotnie dostarczyła mi dreszczyku emocji. Od pierwszej, aż do ostatniej strony bałam się komukolwiek zaufać, bo tutaj każdy wydaje się być podejrzany. Dlatego uwierzcie mi, musicie poznać rozwiązanie tej tajemnicy, bo inaczej nie da Wam to spokoju!
Premiera "Czerwieni" zbliża się wielkimi krokami, więc najwyższa pora zainteresować Was tym intrygującym tytułem. 😃 "Kolory zła" to pierwsza kryminalna seria Małgorzaty Oliwii Sobczak, a zarazem debiut, którego wielu twórców mogłoby jej pozazdrościć. Pani Małgorzata w pięknym stylu wkracza na wydawnicze salony i trzymam kciuki, aby kolejne tomy serii przyjęły się z równie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-13
Każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że literatura wojenna nie należy do najlżejszych, co dotyczy również omawianej dzisiaj przeze mnie książki. Eoin Dempsey wykreował bohaterów z krwi i kości, którym przyszło żyć w najgorszym możliwym okresie dla ludzkości. Christopher i Rebekka to fikcyjni bohaterowie, jednak musicie wiedzieć, że autor w piękny sposób manewrował między swoją fantazją, a prawdą o tym jak wyglądało codzienne życie w obozie pracy. "Anioł z Auschwitz" to niewątpliwie jedna z tych książek, która nie ma i nigdy nie będzie miała swojego okresu ważności. Zawsze będzie aktualna, bo uważam, że każdy z nas powinien w życiu przeczytać chociaż jedną książkę z literatury obozowej.
Christopher i Rebekka poznali się w wieku 6 lat na wyspie Jersey. Już od pierwszego spotkania stali się nierozłączni, mimo, że pochodzili z dwóch różnych światów. On, Niemiec z dobrego domu, ona z pochodzenia Żydówka, żyjąca w patologicznej rodzinie. Przyjaźń, która z czasem przerodziła się w prawdziwą miłość, była im po prostu pisana. Niestety młodzi ludzie nie mogli długo cieszyć się swoim szczęściem, bo po wybuchu II wojny światowej Rebekka zostaje deportowana, a Christopher w celu ratowania ukochanej, wstępuje w szeregi SS i zaczyna pracę w Auschwitz. Przymusowa służba dla Rzeszy Niemieckiej na którą skazał się Christopher, niejednokrotnie go przerasta, nasz bohater nie jest w stanie pogodzić się, ani zaakceptować tego z jakim okrucieństwem i bestialstwem traktowani są obozowicze. Stara się z całych sił pomagać pokrzywdzonym, często narażając samego siebie. I każdego dnia modli się o cud, aby znowu spotkać Rebekkę, żywą.
Miłość głównych bohaterów to niewątpliwie jeden z najważniejszych wątków tej historii, ale nie jedyny. Autor w dobitny sposób pokazuje również, jak wygląda codzienna walka i próba przetrwania w obozie pracy, oraz jak ogromny wpływ na człowieka i jego zachowanie ma wojna. Nie owija w bawełnę i nie koloryzuje niczego na potrzeby czytelnika. To wręcz niewiarygodne, ile bohaterowie książki doświadczyli w ciągu jednego życia i ile rzeczy wydarzyło się na tych zaledwie 300 stronach. Trzymałam się, naprawdę długo się trzymałam, lecz na ostatniej stronie już nie dałam rady i polały się łzy...
Z racji tego, że chcę być obiektywna w swojej ocenie, to na koniec wspomnę o jednej fakcie, który nie do końca przypadł mi do gustu. A mam tu na myśli trzecioosobową narrację, za którą niestety nie przepadam. Jednak biorąc pod uwagę, że "Anioł z Auschwitz" to debiutancka powieść autora jestem w stanie przymknąć na to oko. 😊
Każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że literatura wojenna nie należy do najlżejszych, co dotyczy również omawianej dzisiaj przeze mnie książki. Eoin Dempsey wykreował bohaterów z krwi i kości, którym przyszło żyć w najgorszym możliwym okresie dla ludzkości. Christopher i Rebekka to fikcyjni bohaterowie, jednak musicie wiedzieć, że autor w piękny sposób manewrował...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-15
Zacznę dość nietypowo, bo od cytatu: "Nie każdy musi być bohaterem. Świat potrzebuje też złoczyńców", który według mnie wprost idealnie oddaje klimat książki "Raw". Ja sięgając po ten tytuł, kierowałam się przede wszystkim opisem, który obiecywał mi coś tajemniczego, mrocznego i przede wszystkim intrygującego. Jak myślicie, czy moje przeczucia się ziściły, a może otrzymałam coś zgoła innego?
Lexi to dojrzała, wykształcona i samodzielna kobieta, która od dziecka instynktownie opiekowała się słabszymi. Dziewczyna od jakiegoś czasu ma stalkera, którego jednak w żaden sposób się nie obawia, a wprost przeciwnie, uważa go za swojego anioła stróża. Jedna noc zmienia wszystko i gdy w końcu Lexi i Twitch stają twarzą w twarz, dziewczyna kompletnie traci głowę. Przemiana Lexi jest tak drastyczna, że momentami czułam się mocno zdezorientowana. Według mnie, jest to jedna z najbardziej pełnych sprzeczności bohaterek, jakie w życiu spotkałam. To typ człowieka, który myśli jedno, a robi drugie i często działa wbrew samemu sobie. Twitcha natomiast porównałabym do kultowej postaci Christiana Greya, który uwielbia sprawować kontrolę, przy czym jest apodyktyczny, arogancki oraz władczy i nie mam tu na myśli jedynie życia codziennego, lecz przede wszystkim erotyczne.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że "Raw" będzie w głównej mierze erotykiem, ale jak się okazało to tym właśnie jest. Scen łóżkowych jest tu naprawdę sporo, szczególnie w pierwszej połowie książki. "Raw" to bardzo niegrzeczna historia w której seks, przemoc i narkotyki są na porządku dziennym. Tu wszystko dzieje się bardzo szybko i mocno i nie zwalnia aż do samego końca.
Jeśli jesteście fanami tego gatunku, to myślę, że "Raw" przypadnie Wam do gustu. Ja osobiście oczekiwałam czegoś odrobinę innego. Poza postacią nastoletniego Michaela, który był małym promyczkiem w tej historii, nie polubiłam nikogo więcej. Lexi przeokropnie mnie irytowała swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem, a kogoś takiego jak Twitch nigdy nie chciałabym spotkać na swojej drodze. Według mnie relacja głównych bohaterów była mocno skrzywiona i trochę żałuje, że autorka tak bardzo skupiła się na ich życiu erotycznym, a nie na nich samych.
Zacznę dość nietypowo, bo od cytatu: "Nie każdy musi być bohaterem. Świat potrzebuje też złoczyńców", który według mnie wprost idealnie oddaje klimat książki "Raw". Ja sięgając po ten tytuł, kierowałam się przede wszystkim opisem, który obiecywał mi coś tajemniczego, mrocznego i przede wszystkim intrygującego. Jak myślicie, czy moje przeczucia się ziściły, a może otrzymałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-17
Wiecie, że "Too late" przeleżało na mojej biblioteczce trzy tygodnie, zanim wczoraj w końcu odważyłam się wziąć je do ręki? Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo obawiałam się tej książki i nowej odsłony Colleen Hoover, ale zdecydowanie najbardziej obawiałam się rozczarowania. Myślicie, że mój niepokój był uzasadniony? Już nie będę taka tajemnicza i zdradzę Wam, że z jednej strony tak, a z drugiej niekoniecznie.
Dopiero gdy sięgnęłam po "Too late" i zagłębiłam się w tą mroczną historię, zrozumiałam skąd pojawiają się nieprzychylne opinie skierowane w jej stronę. To nie jest Colleen jaką znaliśmy do tej pory, to bezduszna i pełna okrucieństwa odsłona autorki, którą zdecydowanie nie każdy będzie w stanie zaakceptować, ani tym bardziej polubić.
"Too late" to dla mnie zderzenie trzech kompletnie różnych osobowości. Mamy tutaj bezwzględnego dilera, który nie zawaha się przed niczym, aby zdobyć to na czym mu zależy. A gdy już to zdobędzie, to nigdy nie wypuści ze swoich sideł. Mamy dziewczynę, która daje się manipulować i wykorzystywać na każdym kroku, pozwalając na to ze strachu i w trosce o kogoś bliskiego. I w końcu mamy jego, bohatera, który zaryzykuje wszystko, aby wyrwać ją z piekła w którym utknęła.
Bardzo, ale to bardzo starałam się nie skupiać na licznych i często brutalnych scenach łóżkowych, bo nie chciałam, aby przysłoniły mi one całą resztę. Od samego początku dopatrywałam się w tej historii czegoś głębszego i to na tym głównie się koncentrowałam. "Too late" nie da się czytać z ogromną przyjemnością i nie sposób jest przejść obojętnie obok tego, co wyprawia Asa i na co Sloan mu pozwala, jednak kreacja bohaterów i ich portret psychologiczny, były dla mnie w tym wszystkim czymś naprawdę intrygującym. Dla mnie "Too late" bezkompromisowo ma drugie dno i nie wiem jak Colleen Hoover to robi, ale cokolwiek by nie napisała, to dla mnie jej książki są wprost nieodkładalne! Ja osobiście nie skreśliłam jej po pierwszych stronach i nie skreślam teraz, już po jej skończeniu. Jednak nikogo nie namawiam do sięgnięcia po „Too late” (a tym bardziej nastolatków!), bo chcę żebyście zrobili to świadomie i byli przygotowani na to, co znajdziecie w środku.
Wiecie, że "Too late" przeleżało na mojej biblioteczce trzy tygodnie, zanim wczoraj w końcu odważyłam się wziąć je do ręki? Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo obawiałam się tej książki i nowej odsłony Colleen Hoover, ale zdecydowanie najbardziej obawiałam się rozczarowania. Myślicie, że mój niepokój był uzasadniony? Już nie będę taka tajemnicza i zdradzę Wam, że z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-20
Już na wstępie zdradzę Wam, że "Cedyno" to moja ulubiona część, a Jordan i Lea to moja ulubiona para z serii Wysłannicy! 😍 W tym tomie akcja nie zwalnia ani na chwilę, a nowi bohaterowie są jak swoista wisienka na torcie. 🍒 Ludzie Cedyno, czyli Jordan, Kim, Zuri, Mark i Kazuo są obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, a do tego są intrygujący oraz pełni charyzmy. W połączeniu ze znaną nam już paczką Guardian tworzą mieszankę wybuchową! 💥 Jednak, żeby nie było tak kolorowo to Zuzka, za którą szczerze mówiąc nigdy nie przepadałam w tej części przeszła samą siebie! Zdaję sobie sprawę, że dziewczyna sporo przeżyła, ale jej zachowanie mogę podsumować jedynie słowami "co za okropne babsko"! 😤
Wiecie jaka jest moja ulubiona książka Melissy Darwood? Niezmiennie od kilku lat podium zajmuje "Luonto", a pod pewnym względem "Cedyno" mocno mi się z nim kojarzyło. Jestem ciekawa, czy i Wy wyłapaliście to podobieństwo?
Jeśli lubicie fantastykę młodzieżową, przy której możecie nie tyle miło spędzić czas, co również wyciągnąć dla siebie pewien morał, to serdecznie polecam Wam tę serię. Miejcie tylko na uwadze, że książki Melissy czyta się ekspresowo i koniec następuje zdecydowanie zbyt szybko! Zakończenie ostatniej części pozostawiło mnie z uczuciem lekkiego niedosytu i po cichu liczę, że doczekamy się kontynuacji! Ta seria zdecydowanie zasługuje na ciąg dalszy. 💙
Już na wstępie zdradzę Wam, że "Cedyno" to moja ulubiona część, a Jordan i Lea to moja ulubiona para z serii Wysłannicy! 😍 W tym tomie akcja nie zwalnia ani na chwilę, a nowi bohaterowie są jak swoista wisienka na torcie. 🍒 Ludzie Cedyno, czyli Jordan, Kim, Zuri, Mark i Kazuo są obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, a do tego są intrygujący oraz pełni charyzmy. W połączeniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-26
"W pogoni za słońcem" rozmiarami przypomina książki Tysona i podobnie jak one, otwiera oczy na mnóstwo istotnych kwestii. Jak twierdzi sama autorka, napisała tę książkę, by pomóc czytelnikom zrozumieć działanie zegara biologicznego i podpowiedzieć jak podnieść jakość snu i swoją produktywność. Za jej pomocą chciała również pokazać pozytywny wpływ światła słonecznego na nasze zdrowie i wyjaśnić jak wykorzystać go w racjonalny sposób. ☀️
Nie od dzisiaj wiadomo, że słońce wpływa na nasz nastrój i że w świetle słonecznym nasze ciała zaczynają wydzielać endorfiny. Co za tym idzie, wczesne wstawanie, ruch na świeżym powietrzu i spędzanie na zewnątrz dużej ilości czasu w ciągu dnia mogą działać jak naturalny antydepresant. Jednak, czy pomyślelibyście kiedyś, że spędzanie czasu na świeżym powietrzu ma wpływ na kształt gałek ocznych u dzieci i na krótkowzroczność? A czy jesteście świadomi jakie są skutki niedoboru witaminy D?
Jak widzicie Linda Geddes "W pogoni za słońcem" nie porusza jedynie tematu samego słońca i jego zbawiennego wpływu na nasze samopoczucie. Autorka idzie o krok dalej i sporo materiału poświęca również takim zagadnieniom jak; zdrowie, sen, sztuczne światło, czy "społeczny jet lag". To właśnie dzięki Lindzie po raz pierwszy usłyszałam o czymś takim jak niedwudziestoczterogodzinny rytm snu-czuwania, czy o zespole opóźnionej i przyspieszonej fazy snu. Autorka zwróciła moją uwagę na to, jak niesamowicie ważny w naszym życiu jest spokojny i miarodajny sen. Apeluje do swoich czytelników, że chroniczny brak snu jest śmiertelnie niebezpieczny! A jeszcze bardziej przerażające jest to, że coraz więcej dowodów wskazuje na to iż nowotwory są ściśle powiązane z rozregulowaniem rytmu dobowego i pracą zmianową! Muszę przyznać, że właśnie rozdział "Praca zmianowa" wywarł na mnie największe wrażenie i uświadomił mi, że sama popełniam masę błędów nad którymi koniecznie muszę popracować! Pamiętajmy o tym, że odpowiednia długość snu jest kluczowa!
Wspomniałam Wam zaledwie o kilku zagadnieniach, które w swojej książce poruszyła autorka, bo chcę, żebyście resztę odkryli sami. Dla mnie "W pogoni za słońcem" okazało się być niemałym kompendium wiedzy!
"W pogoni za słońcem" rozmiarami przypomina książki Tysona i podobnie jak one, otwiera oczy na mnóstwo istotnych kwestii. Jak twierdzi sama autorka, napisała tę książkę, by pomóc czytelnikom zrozumieć działanie zegara biologicznego i podpowiedzieć jak podnieść jakość snu i swoją produktywność. Za jej pomocą chciała również pokazać pozytywny wpływ światła słonecznego na...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-24
Czy potraficie sobie wyobrazić coś cudowniejszego od książki o książkach?! 😍 Przecież to istny raj na ziemi dla każdego bibliofila!
Shaun Bythell to Szkot, który jest jednocześnie autorem książki "Pamiętnik księgarza", jak i jego głównym bohaterem. Shaun w 2001 roku, będąc zaledwie trzydziestojednoletnim mężczyzną wszedł w posiadanie sklepu z używanymi książkami. Kupując antykwariat "The Book Shop" miał spore plany i całkowicie inne wyobrażenie na prowadzenie tego typu działalności. Jednak jak to często bywa w rzeczywistości, życie szybko i brutalnie zweryfikowało jego zamiary i ściągnęło go na ziemię. Jak się możecie domyślać, prowadzenie biznesu w małym szkockim miasteczku jakim jest Wigtown, nie należy do najłatwiejszych i najbardziej opłacalnych. Poza tym trzeba też liczyć się z tym, że klienci właściwie każdego sklepu bywają czasami baaardzo osobliwi. 🙈
Po dłuższym już czasie prowadzenia własnego interesu, bo 5 lutego 2014 roku Shaun postanowił notować najciekawsze wydarzenia z każdego dnia pracy, co z czasem przekształciło się w pamiętnik. Dzięki temu teraz możemy trzymać w ręce jego własną książkę z mnóstwem wspomnień, anegdot i kilkoma zdjęciami, a wszystko to okraszone jakże fantastycznym czarnym humorem!
Bardzo spodobała mi się możliwość zaglądnięcia do antykwariatu Shauna i poznanie jego pracy od podszewki. Dla jednych działalność w świecie książek może się wydawać najnudniejszym zajęciem pod słońcem, ale dla mnie jest czymś niesamowicie ekscytującym, a jednocześnie wyciszającym. Sama przez kilka miesięcy, miałam możliwość pracy w bibliotece i wspominam ten okres z ogromną nostalgią. Może nie pracowałam w towarzystwie tak ekscentrycznych osób jak Shaun, ani z taką częstotliwością nie spotykałam tylu nietypowych klientów, jednak co nieco udało mi się doświadczyć. Mój komentarz w tym temacie może być tylko jeden: ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać! 😄
Dzięki temu, że Shaun każdego dnia notował liczbę klientów i sumę, która pod koniec dnia znajdowała się w kasie, niezwykłą frajdę sprawiło mi szukanie największej kwoty jaką udało mu się zarobić jednego dnia. Jestem ciekawa, czy i Wy zwrócicie/zwróciliście na to uwagę. 🙊😄
Czy potraficie sobie wyobrazić coś cudowniejszego od książki o książkach?! 😍 Przecież to istny raj na ziemi dla każdego bibliofila!
Shaun Bythell to Szkot, który jest jednocześnie autorem książki "Pamiętnik księgarza", jak i jego głównym bohaterem. Shaun w 2001 roku, będąc zaledwie trzydziestojednoletnim mężczyzną wszedł w posiadanie sklepu z używanymi książkami. Kupując...
2019-06-18
"Punk 57" opowiada o nastoletnich Ryen i Mishy, którzy od 7 lat się przyjaźnią, jednak nigdy się nie spotkali. Ich przyjaźń opiera się wyłącznie na regularnej wymianie listów. Mimo, że mieszkają 50 km od siebie nigdy wcześniej się nie widzieli, nie przesyłają sobie swoich zdjęć, ani nie szukają się w mediach społecznościowych. Jednak pewnego wieczoru wszystko się zmienia, świat Mishy lega w gruzach, a do Ryen przestają przychodzić listy...
Sięgając po tę książkę, wiedziałam o niej tylko tyle, że bazuje na relacji love-hate. Od razu skojarzyło mi się to z inną książką autorki, a mianowicie z "Dręczycielem". Co za tym idzie, czytając "Punk 57" nieświadomie porównywałam do siebie te dwie pozycje i już na pierwszy rzut oka można zauważyć w nich pewne podobieństwo. Podobnie jak w „Dręczycielu", pojawia się tu motyw dręczenia i poniżania, którym wbrew pozorom wcale nie kieruje nienawiść. Relacja głównych bohaterów jest skomplikowana i jakby na to nie patrzeć, posiada drugie dno. Na dodatek Penelope Douglas wykreowała postać, która bynajmniej nie była łatwa do pokochania. Co ciekawe, Ryen była zaprzeczeniem większości cech, innych dobrze nam znanych głównych bohaterek. Mimo to, po skończeniu książki warto jest przeczytać fragment "Od Autorki", w którym Penelope wyjaśnia skąd się wziął pomysł na taką kreację Ryen, a nie inną i co dokładnie się za tym kryje.
Od początku spodobała mi się niesamowita i wyjątkowa relacja, która łączyła Ryen i Mishę. Byli dla siebie ogromnym wsparciem i całym światem, chociaż nigdy nie spotkali się twarzą w twarz. Jednak jest też coś, co z czasem zaczęło mnie trochę drażnić i co przyćmiło mi główny wątek książki. A są to niestety dość odważne sceny łóżkowe. Wydaje mi się, że gdyby autorka poprowadziła ten delikatny temat odrobinę subtelniej, to nie miałabym żadnych zastrzeżeń. 😉
Na koniec powiem tylko tyle, że jeśli lubicie książki z motywem love-hate, to "Punk 57" jest tym czego szukacie! 👍🏼
"Punk 57" opowiada o nastoletnich Ryen i Mishy, którzy od 7 lat się przyjaźnią, jednak nigdy się nie spotkali. Ich przyjaźń opiera się wyłącznie na regularnej wymianie listów. Mimo, że mieszkają 50 km od siebie nigdy wcześniej się nie widzieli, nie przesyłają sobie swoich zdjęć, ani nie szukają się w mediach społecznościowych. Jednak pewnego wieczoru wszystko się zmienia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-29
Każdy z nas wie kim był Leonardo da Vinci i potrafi wymienić jego największe dzieła takie jak Mona Lisa, Ostatnia Wieczerza, Dama z gronostajem, czy człowiek witruwiański. Ale co ze szczegółami dotyczącymi jego życia prywatnego, zainteresowań, czy nawet metod pracy? Teraz już otwarcie mogę się przyznać, że wcześniej moja wiedza na temat geniuszu artysty była mocno okrojona, ale dzięki znakomitej biografii stworzonej przez Waltera Isaacsona stanowczo uległo to zmianie.
Dzięki temu, że pięćset lat temu Leonardo namiętnie notował wszystko czym się aktualnie zajmował, do dzisiaj zachowało się ponad siedem tysięcy dwieście stron rękopisów twórcy. W związku z tym, mamy niepodważalny dowód na to, że Leonardo da Vinci nie urodził się geniuszem, tylko został nim za życia, dzięki niezrównanej woli, ambicji i wysiłkowi jaki włożył w swój samorozwój. Wszystko co osiągnął, mógł zawdzięczać swojej żarłocznej, niemal fanatycznej ciekawości i wyostrzonemu zmysłowi obserwacji. Leonardo przez całe swoje życie był szalenie pomysłowy, niesłychanie twórczy w przeróżnych dziedzinach, zawsze ciekawy otaczającego go świata, wiecznie głodny wiedzy, pełen zdumienia i zachwytu. Wyróżniał się nad wyraz nieskrępowaną wyobraźnią, gotowością do eksperymentowania i kwestionowania dogmatów.
Leonardo da Vinci był leworęcznym homoseksualistą z nieprawego łoża i wegetarianinem, który miewał problemy z koncentracją. Dodatkowo znany był z pięknej aparycji, muskularnej sylwetki oraz uroku osobistego. Natomiast my, pięćset lat później, uważamy go przede wszystkim za jednego z największych innowatorów w dziejach ludzkości.
Książka Waltera Isaacsona zachwyciła mnie nie tylko mnóstwem faktów i ciekawostek z życia wielkiego mistrza, ale także dokładnym omówieniem oraz odtworzeniem etapów powstawania wszystkich jego obrazów, rysunków, szkiców czy nawet notatek. Dzięki niej miałam również okazję podglądnąć niedokończone prace wirtuoza, bo jedną z ciekawszych cech Leonarda było to, że uwielbiał on snuć plany, a niekoniecznie je realizować.
Nie jestem w stanie streścić Wam całego ogromu informacji jakich zaczerpnęłam dzięki tej obszernej biografii, dlatego koniecznie musicie po nią sięgnąć sami! 😊
Każdy z nas wie kim był Leonardo da Vinci i potrafi wymienić jego największe dzieła takie jak Mona Lisa, Ostatnia Wieczerza, Dama z gronostajem, czy człowiek witruwiański. Ale co ze szczegółami dotyczącymi jego życia prywatnego, zainteresowań, czy nawet metod pracy? Teraz już otwarcie mogę się przyznać, że wcześniej moja wiedza na temat geniuszu artysty była mocno okrojona,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie uważacie, że już sam tytuł książki "Ktoś, kto będzie cię kochał w całej twej nędznej glorii" brzmi dość osobliwie? Lojalnie uprzedzam Was, że opowiadania w niej zawarte są jeszcze bardziej niespotykane! 😃
Debiutancka książka Raphaela Boba-Waksberga to zbiór 18 opowiadań, głównie poruszających temat miłości i życia. Ja osobiście jestem pod wrażeniem kreatywności autora, jego wyobraźnia jest wprost nieograniczona, przez co momentami ciężko mi było ją objąć rozumem. Podobnie sytuacja ma się w przypadku jego animowanego serialu "BoJack Horseman" o gadającym koniu. Kojarzycie może tę produkcję Netflixa? 😊
Jak to często bywa w przypadku opowiadań, jedne z nich były ciekawsze, zabawniejsze i bardziej pokręcone, drugie już niekoniecznie. Jednak z całą pewnością nie mogę odmówić autorowi, że jego czarny humor momentami wciskał mnie w fotel, a abstrakcyjne pomysły, pełne sarkastycznego wydźwięku i szczerości dały mi trochę do myślenia. To, że opowiadania Raphaela są bardzo specyficzne zdecydowanie wpływa na ich korzyść. Tej książki nie da się określić mianem banalnej i przewidywalnej. 😉
Dawno już nie czytałam żadnego zbioru będącego mieszanką przeróżnych gatunków, a już tym bardziej tego typu arcydziwnych opowiadań, wiersza, a nawet listy kłamstw. Dlatego fajnie było zrelaksować się przy tej dość zróżnicowanej formie. A jeśli i Wy nie spotkaliście się jeszcze z tego typu książką, to polecam spróbować. 👌🏼
Nie uważacie, że już sam tytuł książki "Ktoś, kto będzie cię kochał w całej twej nędznej glorii" brzmi dość osobliwie? Lojalnie uprzedzam Was, że opowiadania w niej zawarte są jeszcze bardziej niespotykane! 😃
więcej Pokaż mimo toDebiutancka książka Raphaela Boba-Waksberga to zbiór 18 opowiadań, głównie poruszających temat miłości i życia. Ja osobiście jestem pod wrażeniem kreatywności autora,...