-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2019-10-20
2018-07-28
Marzy mi się, żeby w moim miasteczku istniał sklep wielobranżowy pana Namiya i żebym ja, podobnie jak bohaterowie książki, miała możliwość napisać własny pełen obaw i wątpliwości list. Pragnę móc powierzyć swoje zmartwienia komuś zaufanemu, kto bezinteresownie udzieli mi szczerej, a czasami nawet trudnej do zaakceptowania odpowiedzi.
Marzy mi się, żeby w moim miasteczku istniał sklep wielobranżowy pana Namiya i żebym ja, podobnie jak bohaterowie książki, miała możliwość napisać własny pełen obaw i wątpliwości list. Pragnę móc powierzyć swoje zmartwienia komuś zaufanemu, kto bezinteresownie udzieli mi szczerej, a czasami nawet trudnej do zaakceptowania odpowiedzi.
Pokaż mimo to2018-09-09
Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie rozdaje kart po równo. Potrafi nawet w okrutny sposób zakpić z naszych największych marzeń.
Colleen Hoover po raz kolejny wycisnęła ze mnie morze łez. Jednak w ostatecznym rozrachunku, nikt tak jak ona, nie potrafi ukoić naszych poharatanych serc. Czytanie tej historii boli, ale przynosi również pocieszenie.
Życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie rozdaje kart po równo. Potrafi nawet w okrutny sposób zakpić z naszych największych marzeń.
Colleen Hoover po raz kolejny wycisnęła ze mnie morze łez. Jednak w ostatecznym rozrachunku, nikt tak jak ona, nie potrafi ukoić naszych poharatanych serc. Czytanie tej historii boli, ale przynosi również pocieszenie.
2018-10-26
Długo zwlekałam z napisaniem tych kilkunastu zdań. Potrzebowałam czasu, aby trochę ochłonąć po "Naszym życzeniu" i na spokojnie przemyśleć, oraz ułożyć sobie w głowie wszystkie emocje, których doświadczyłam w trakcie czytania. Tillie Cole z każdą swoją kolejną książką zaskakuje mnie coraz bardziej. Potrafi doprowadzić mnie do niepohamowanego płaczu i wpędzić w stan depresyjny, tak jak to było w przypadku "Tysiąca pocałunków", ale równie świetnie radzi sobie w gatunku dark erotic, czyli w seriach typu "Poranione dusze", oraz "Kaci Hadesa". Uwielbiam wszechstronnych autorów, którzy nie trzymają się tylko jednej kategorii, ale lubią eksperymentować, bawić się i próbować swoich sił na różnych płaszczyznach.
Ale czas na konkrety. Poznajcie dziewiętnastoletniego Cromwella, który jest jednym z najbardziej popularnych DJ-ów w całej Europie. Poznajcie również jego rówieśniczkę Bonnie, dla której muzyka jest całym światem. Jednak w przeciwieństwie do chłopaka, dziewczyna kocha muzykę klasyczną, a nie klubową. Cromwell i Bonnie to dwa przeciwieństwa, dwa kompletnie różne światy. Czy mimo to, miłość do muzyki będzie w stanie połączyć tę dwójkę? A może będzie to coś zupełnie innego? 🎼
Nie chcę się za dużo rozpisywać na temat fabuły "Naszego życzenia", bo zdaję sobie sprawę, że ma ona swoje niedociągnięcia i jest dość przewidywalna, jednak nie o to w tym wszystkim chodzi. Pierwsze skrzypce w tej historii odgrywają emocje i to bardzo skrajne emocje. Towarzyszy nam tutaj zarówno nieposkromiona radość, jak i przeogromny smutek, gniew i strach o bohaterów książki. Tillie Cole po raz kolejny zafundowała nam prawdziwy emocjonalny rollercoaster, po którym ciężko jest się pozbierać. Historia ta przepełniona jest miłością, muzyką, kolorami, ale i cierpieniem. Nie potrafię wybierać pomiędzy "Tysiącem pocałunków", a "Naszym życzeniem", bo kocham obie te historie całym sercem i obu oddałam cząstkę samej siebie. Wystarczy samo wspomnienie tych dwóch opowieści, a serce mi się kraje i łzy same cisną do oczu 😔💔
Długo zwlekałam z napisaniem tych kilkunastu zdań. Potrzebowałam czasu, aby trochę ochłonąć po "Naszym życzeniu" i na spokojnie przemyśleć, oraz ułożyć sobie w głowie wszystkie emocje, których doświadczyłam w trakcie czytania. Tillie Cole z każdą swoją kolejną książką zaskakuje mnie coraz bardziej. Potrafi doprowadzić mnie do niepohamowanego płaczu i wpędzić w stan...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-06
Półtora roku temu stwierdziłam, że "Dręczyciel" to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie miałam okazję przeczytać. Od tej pory minęło już trochę czasu, ale po przeczytaniu drugiego tomu nadal podtrzymuję swoją opinię ❤️
Powiedzenie "Kto się czubi, ten się lubi" w przypadku Jareda i Tate sprawdza się wprost idealnie. Przed laty byli najlepszymi przyjaciółki, a obecnie Jared utrudnia życie Tate na każdym możliwym kroku. Wystarczyło kilka tygodni "wakacji" u ojca, a po powrocie chłopak z bratniej duszy zmienił się w jej prześladowcę. Jaką tajemnicę skrywa Jared i ile niewyobrażalnego okrucieństwa doświadczył razem ze swoim przyrodnim bratem? Jego historia jest pogmatwana, ale przede wszystkim przerażająca.
Wiecie, co mnie skłoniło do przeczytania tej książki? Obietnica autorki - "To NIE jest Dręczyciel opowiedziany z innego punktu widzenia. To historia Jareda." A ja po przeczytaniu "Dopóki nie zjawiłaś się ty", w pełni się z tym zgadzam. Ogromnie cieszy mnie fakt, że autorka nie powieliła wcześniej nam znanej historii, tylko przedstawiła mnóstwo nowych sytuacji z perspektywy chłopaka. Wiadomo, że niektóre sceny się powtarzają, szczególnie te z udziałem Tate, ale cała reszta jest dla czytelnika czymś nowym. Poznajemy dokładną wersję wydarzeń, oraz przyczynę okrutnego postępowania Jareda. Według mnie, w tej kwestii autorka poradziła sobie lepiej, niż mogłabym to nawet przypuszczać.
Nie da się ukryć, że mam słabość do tej historii i mam ogromną słabość do Jareda. Jest to typ chłopaka, którego albo się pokocha, albo znienawidzi, ja oczywiście straciłam dla niego głowę 😍 Autorka wykreowała bohatera, który ma w sobie coś tak niesamowicie przyciągającego, że od tej książki naprawdę ciężko jest się oderwać!
Mnie Penelope Douglas kupiła i bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać już kolejne tomy z serii"Fall away"!
Półtora roku temu stwierdziłam, że "Dręczyciel" to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie miałam okazję przeczytać. Od tej pory minęło już trochę czasu, ale po przeczytaniu drugiego tomu nadal podtrzymuję swoją opinię ❤️
Powiedzenie "Kto się czubi, ten się lubi" w przypadku Jareda i Tate sprawdza się wprost idealnie. Przed laty byli najlepszymi przyjaciółki, a obecnie...
2018-02
2018-05-26
"Rodzina Vossów jest osobliwa, niedoskonała i pełna tajemnic." - właśnie tym jednym zdaniem określiłabym najbardziej pokręconą i zwariowaną familię, z jaką w ostatnim czasie miałam okazję się spotkać!
Merit to wyobcowana i osamotniona nastolatka, która mieszka w domu przerobionym ze starego kościoła, wspólnie z siostrą bliźniaczką (tą ładniejszą i fajniejszą), starszym perfekcyjnym bratem, ojcem, jego byłą żoną Victorią (matką całej trójki), obecną żoną (również Victorią) i ich wspólnym kilkuletnim synem (przyrodnim bratem Merit). Dziewczyna czuje, że nie pasuje do własnej rodziny i z dnia na dzień coraz bardziej zamyka się w sobie. Przestaje chodzić do szkoły, całymi dniami śpi i przesiaduje w swoim pokoju. Żeby tego było mało, nikt, nawet jej najbliżsi nie zwracają na to uwagi, a jedynie obarczają dziewczynę własnymi problemami. Nagle i niespodziewanie w jej życiu pojawia się ktoś nowy, ktoś wyjątkowy, kto jak się jednak okazuje jest dla niej zakazany... Czy Merit w końcu trafi na osobę, która pomoże jej dostrzec, że to przez co przechodzi, nie jest czymś normalnym? Czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie uratować nastolatkę przed całkowitym zatraceniem?
Nie ma rodzin stuprocentowo normalnych, a tym bardziej idealnych, o czym przekonałam się już dawno na własnej skórze. Jednak Colleen Hoover w swojej książce, przedstawiła obraz naprawdę destrukcyjnego domu, w którym nie tylko młodsi członkowie rodziny nie radzą sobie z własnymi problemami. "Without Merit" to skupisko wyjątkowo trudnych i bolesnych tematów, ale to również wielowymiarowa historia, o wybaczaniu i dawaniu sobie drugich szans. Autorka swoją nową powieścią zwraca uwagę na to, jak wiele może zmienić szczera rozmowa o tym co nas trapi i jak istotne w tym wszystkim jest wsparcie najbliższych. Dla mnie ta opowieść była oryginalna, nieschematyczna i wyjątkowa w swojej prostocie. Przy okazji okazała się być czymś na wzór terapii, z której mogą skorzystać wszyscy czytelnicy, o ile tylko sobie na to pozwolą.
Mimo, że zdania na temat nowej powieści CoHo są już dość mocno podzielone, to dla mnie autorka w dalszym ciągu jest niekwestionowaną mistrzynią pióra, która mam nadzieję, że nigdy nie przestanie tworzyć i mnie zaskakiwać!
"To nie w samych problemach tkwi tak naprawdę kłopot - a w tym, że nikt nie ma odwagi wykonać pierwszego kroku i o nich porozmawiać."
"Rodzina Vossów jest osobliwa, niedoskonała i pełna tajemnic." - właśnie tym jednym zdaniem określiłabym najbardziej pokręconą i zwariowaną familię, z jaką w ostatnim czasie miałam okazję się spotkać!
Merit to wyobcowana i osamotniona nastolatka, która mieszka w domu przerobionym ze starego kościoła, wspólnie z siostrą bliźniaczką (tą ładniejszą i fajniejszą), starszym...
2018-04-21
Jestem pewna, że już doskonale kojarzycie tę piękną okładkę. Ale czy każdy z Was wie o czym opowiada "Tryjon"? 😊
Mila to z pozoru zwykła nastolatka, jednak jej życie wcale nie jest usłane różami. Dziewczyna ma problemy z nagminną utratą świadomości, co za tym idzie często nie pamięta co robiła przez ostatnie godziny, dni, a nawet miesiące i lata. Po kolejnym takim epizodzie budzi się w zaświatach zwanych Tryjonem i dowiaduje się że umarła, a co gorsze przed śmiercią dopuściła się zbrodni, której kompletnie nie pamięta i za którą teraz musi odpokutować. Czy Mila będzie w stanie dowieść swojej niewinności i pozna w końcu prawdę, co (lub kto) stoi za jej zanikami pamięci?
Może pamiętacie jak w ubiegłym roku wzdychałam do "Luonto", czyli poprzedniej powieści Melissy. Przez długi długi czas była to moja ulubiona książka polskiego autorstwa. Jednak teraz mam naprawdę ogromny problem, bo "Tryjon" jest chyba jeszcze lepszy! 🙈
Pewnie zastanawiacie się czym tak naprawdę jest Tryjon. Jest to kraina do której po śmierci trafiają dusze i w zależności od tego jakie życie prowadziliśmy możemy trafić na trzy wyspy. Wyspa Potępionych, Nawróconych i Zbawionych, czyli według interpretacji autorki piekło, czyściec i niebo. Oczywiście mówię tu o bardzo ogólnym zarysie fabuły, która w rzeczywistości jest zdecydowanie bardziej szczegółowa i rozbudowana, ale o tym już powinniście przekonać się sami 😊
Jestem pełna podziwu dla alternatywnego świata jaki wykreowała autorka i tego, że po raz kolejny w świetny i spójny sposób połączyła ze sobą wątki fantastyczne, oraz psychologiczne. Jest to kolejna w dorobku Melissy niesamowicie oryginalna, zapadająca w pamięć, niosąca ważne przesłanie, oraz zmuszająca każdego do refleksji książka. Takiej wyobraźni jaką ma Melissa Darwood możemy jej tylko pozazdrościć! Aż strach się bać, czym autorka w przyszłości jeszcze nas zaskoczy! 🙈
Jedno jest pewne, ja planuję przeczytać tę książkę jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz! 💜 A Wam radzę zrobić dokładnie to samo! 😉
Jestem pewna, że już doskonale kojarzycie tę piękną okładkę. Ale czy każdy z Was wie o czym opowiada "Tryjon"? 😊
Mila to z pozoru zwykła nastolatka, jednak jej życie wcale nie jest usłane różami. Dziewczyna ma problemy z nagminną utratą świadomości, co za tym idzie często nie pamięta co robiła przez ostatnie godziny, dni, a nawet miesiące i lata. Po kolejnym takim...
2018-03-05
Nie wiem od czego zacząć. Podchodzę do pisania tej opinii już któryś dzień z rzędu i nadal nie potrafię zebrać myśli, aby w możliwie sensowny sposób przekazać Wam to, co tak bardzo bym chciała. Nie chcę się dzisiaj skupiać stricte na fabule książki, bo akurat w przypadku "Historii złych uczynków" najlepiej jest samemu odkrywać kolejne karty i pilnie strzeżone tajemnice. Dla mnie tutaj kluczową rolę nie grają sami bohaterowie, a cały wachlarz emocji jakich ich decyzje i postępowanie dostarcza czytelnikowi. Jedyne co musicie wiedzieć na ten moment to to, że jest to wielowątkowa, mroczna i zawiła opowieść o ludziach na pozór sobie obcych i o złych uczynkach, za które każdemu w końcu przyjdzie słono zapłacić.
Jestem pełna podziwu dla autorki książki, jej kunsztu pisarskiego, niezwykle barwnego języka, niesamowicie precyzyjnie i wielowymiarowo wykreowanych postaci, oraz zła, które nie śpi, tylko czyha za rogiem i czeka na możliwość powrotu. Tutaj wszystko perfekcyjnie się ze sobą łączy i wzajemnie uzupełnia, tworząc historię doskonałą. Katarzyna Zyskowska w idealny sposób udowadnia nam, że w Polsce również mamy absolutnie fantastycznych i utalentowanych autorów, których praca zdecydowanie zasługuje na większy rozgłos i docenienie.
Jeśli miałabym wybrać i polecić Wam, tylko jedną książkę z pośród tych przeczytanych w tym roku, to mój wybór padłby właśnie na "Historię złych uczynków". Oceny i opinie innych czytelników na lubimyczytac.pl mówią same za siebie i mimo, że nie zawsze ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości, to w tym przypadku w pełni się z nimi zgadzam. Nie pamiętam, abym w ostatnim czasie czytała tak klimatyczną, tajemniczą i zagmatwaną historię, w której zło nie tylko niszczy i krzywdzi, ale także łączy ludzi. Jeśli nadal się zastanawiacie czy warto po nią sięgnąć, to macie moje słowo i obietnicę, że TAK!
Nie wiem od czego zacząć. Podchodzę do pisania tej opinii już któryś dzień z rzędu i nadal nie potrafię zebrać myśli, aby w możliwie sensowny sposób przekazać Wam to, co tak bardzo bym chciała. Nie chcę się dzisiaj skupiać stricte na fabule książki, bo akurat w przypadku "Historii złych uczynków" najlepiej jest samemu odkrywać kolejne karty i pilnie strzeżone tajemnice. Dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-16
O Marilyn Monroe słyszał chyba każdy. Ale czy każdy z nas posiada dobre i zgodne z prawdą wyobrażenie, na temat tej słodkiej i najbardziej znanej blondynki w historii kina? Ilu z nas kojarzy Marilyn głównie z ikoną pin-upu, wizerunkiem seksbomby, oraz jej głupiutkimi rolami filmowymi, odważnymi strojami i dużym powodzeniem wśród mężczyzn? Kto z nas tak naprawdę pamięta i ma na uwadze to, że Marilyn była wychowanką sierocińca i rodziny zastępczej, to że jako dziecko była molestowana, bardzo wstydliwa i jąkała się, oraz to, że w wieku 16 lat wyszła za mąż, aby móc się w końcu trochę usamodzielnić? Przyznam Wam szczerze, że również i ja sama miałam bardzo ograniczone i ogólnikowe pojęcie jaką osobą w rzeczywistości była Marilyn Monroe. Niesamowicie cieszę się, że w moje ręce trafiła książka Elizabeth Winder - "Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia", ponieważ tego czego się o niej dowiedziałam, nikt mi już nie odbierze.
W listopadzie 1954 roku, po kolejnym nieudanym małżeństwie, aktorka postanowiła w końcu wyjechać z Hollywood do Nowego Jorku. Marilyn miała już dość Los Angeles, wiążącego ją kontraktu z wytwórnią Fox, oraz tego, że została zakładniczką własnego wyglądu. Nagłym wyjazdem z Miasta Aniołów chciała udowodnić wszystkim swoją wartość, oraz znaleźć w końcu akceptację, której tak rozpaczliwie potrzebowała. Czternaście miesięcy spędzonych w mieście marzeń dało jej ogromną możliwość rozwoju osobistego, oraz ukierunkowania swojej kariery. Aktorka nie tylko założyła własną wytwórnię (Marilyn Monroe Productions), ale także studiowała aktorstwo metodyczne w Actors Studio, oraz utarła nosa wszystkim, którzy wątpili w jej talent. Poza tym w Nowym Jorku znalazła spore grono naprawdę życzliwych i oddanych jej przyjaciół, oraz zaczęła spotykać się z przyszłym i już ostatnim w jej życiu mężem.
Elizabeth Winder bardzo szczegółowo przybliżyła nam najradośniejszy rok z krótkiego życia Marilyn Monroe. Przedstawiła jej osobę w bardzo dobrym świetle, jako ambitną, skoncentrowaną na rozwoju i osiągnięciu określonego celu artystkę. Pokazała nam tę oczytaną, sympatyczną, niesamowicie ciepłą, ale jednocześnie impulsywną, oraz zawsze autentyczną stronę kobiety. W swojej biografii uświadamia nam również jakie piętno odbiło na Marilyn jej nieszczęśliwe dzieciństwo, oraz to, że do końca życia nosiła w sobie wewnętrzne dziecko i otaczała się niesamowicie lekką i swawolną aurą. Zaledwie kilka lat później - 5 sierpnia 1962 roku, życie gwiazdy filmowej dobiegło końca. Jednak dla historii kina i mnóstwa fanów, jej osoba już na zawsze będzie legendarną ikoną.
O Marilyn Monroe słyszał chyba każdy. Ale czy każdy z nas posiada dobre i zgodne z prawdą wyobrażenie, na temat tej słodkiej i najbardziej znanej blondynki w historii kina? Ilu z nas kojarzy Marilyn głównie z ikoną pin-upu, wizerunkiem seksbomby, oraz jej głupiutkimi rolami filmowymi, odważnymi strojami i dużym powodzeniem wśród mężczyzn? Kto z nas tak naprawdę pamięta i ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11
Nie macie może jeszcze prezentu na święta dla jakiegoś zagorzałego fana magicznego uniwersum J.K. Rowling? Nic straconego! Nadal macie szansę zaopatrzyć się w nowe, przepiękne i bogato ilustrowane wydanie książki "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Macie moje słowo, że każdy miłośnik filmu, oraz leksykonu "Fantastyczne zwierzęta", będzie zachwycony takim prezentem!
Tym razem wydawnictwo Media Rodzina przygotowało dla nas rozszerzoną wersję wyżej wspomnianego leksykonu, uzupełnionego o niesamowite ilustracje stworzone przez Olivię Lomenech Gill. Olivia jest wielokrotnie nagradzaną artystką, która zajmuje się również grafiką komputerową, a rysunki magicznych stworzeń wykonała różnymi technikami - od szkicu po akwarele. W Polsce okładka książki została zachowana tak jak oryginalna Brytyjska edycja, opublikowana przez wydawnictwo Bloomsbury. Na naszej niebieskiej okładce znajduje się Żmijoptak, a na Amerykańskiej czerwonej wersji okładki znajdziemy pięknego dumnego Gryfa. Sama nie wiem, która oprawa podoba mi się bardziej, ponieważ obie są doskonałe i zachwycające. Równie znakomite są wszystkie inne ilustracje, jakie znajdziemy w środku książki. Każdy z rysunków został idealnie i szczegółowo dopracowany, dzięki czemu nie będziemy mieli już problemu z wyobrażeniem sobie któregokolwiek możliwego magicznego stworzenia. Ta książka to genialne kompendium wiedzy mistrzowskiego dzieła, autorstwa najsłynniejszego magizoologa Newta Skamandera.
Bez względu na wiek warto posiadać, lub podarować komuś bliskiemu tę pozycję, chociażby dla samego faktu jak została ona wydana. Naprawdę sporych rozmiarów format, twarda oprawa z błyszczącymi napisami na okładce, oraz niezliczona ilość perfekcyjnych ilustracji to cechy książki doskonałej! Poproszę zdecydowanie więcej takich pozycji w mojej biblioteczce! :)
Nie macie może jeszcze prezentu na święta dla jakiegoś zagorzałego fana magicznego uniwersum J.K. Rowling? Nic straconego! Nadal macie szansę zaopatrzyć się w nowe, przepiękne i bogato ilustrowane wydanie książki "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Macie moje słowo, że każdy miłośnik filmu, oraz leksykonu "Fantastyczne zwierzęta", będzie zachwycony takim prezentem! ...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-26
Z czym Wam się kojarzy wesołe miasteczko? 🎡 Dla mnie wcześniej wiązało się z karuzelami, diabelskim młynem, kolejkami górskimi, strzelnicami, oraz sklepikami z zabawkami i upominkami. Czym obecnie jest dla mnie lunapark? Miejscem okrutnych zbrodni, które kojarzy mi się już tylko z przejmującym i obezwładniającym strachem! 🔪 Po przeczytaniu "Murder Park. Park morderców" czuję, że moja noga długo nie postanie już w miejscu żadnego wesołego miasteczka!
Zodiac Island - samotna wyspa, na której 20 lat temu mieścił się bardzo popularny park rozrywki, podzielony na 12 tematycznych sektorów poświęconych znakom zodiaku. Po 3 brutalnych morderstwach popełnionych na młodych i samotnych matkach, wesołe miasteczko zostało zamknięte, a zabójca został schwytany i skazany na karę śmierci. Obecnie wyspa wraca do łask i na jej miejsce przybywa grupa 12 starannie wyselekcjonowanych ludzi, którzy mają spędzić na niej cały weekend. Jak się okazuje każda z tych osób jest spod innego znaku zodiaku, po ich przybyciu wyspa traci jakąkolwiek łączność ze światem zewnętrznym, a bezwzględne zabójstwa zaczynają się na nowo. Czy prawdziwy Jeff Bohner na pewno został stracony na krześle elektrycznym? A może zabójca przez lata ukrywał się i teraz powrócił na wyspę? A może tak naprawdę mordercą jest jedna z tych 12 osób? Od początku do samego końca nie będziecie pewni niczego, w tym przypadku zakończenia nie da się przewidzieć!
To nie było moje pierwsze spotkanie z autorem Jonasem Winnerem. Kilka miesięcy temu czytałam "Celę", która zrobiła na mnie naprawdę spore wrażenie i siedziała mi w głowie jeszcze przez długie tygodnie po skończeniu książki. Z "Murder Park" sprawa wygląda bardzo podobnie. Autor w niesamowicie przebiegły sposób potrafi manipulować czytelnikiem, sprawiając, że ten podejrzewa o najgorsze dosłownie każdego. Sama próbowałam wytypować i podzielić bohaterów na tych dobrych, jak i złych, ale w rezultacie nie bardzo mi się to udało. Niejednokrotnie zostałam zbita z tropu, ponieważ autor w doskonały sposób budował napięcie, oraz podrzucał nowe, zaskakujące informacje w momencie w którym najmniej się ich spodziewałam. Świetnie skonstruowana historia, oraz starannie wykreowani bohaterowie tworzą nieprzewidywalny, oraz bardzo efektowny thriller psychologiczny. Uważam, że książki Jonasa Winnera były jednymi z lepszych jakie udało mi się przeczytać w tym roku. Moim zdaniem dla fanów gatunku są to pozycje obowiązkowe!
Z czym Wam się kojarzy wesołe miasteczko? 🎡 Dla mnie wcześniej wiązało się z karuzelami, diabelskim młynem, kolejkami górskimi, strzelnicami, oraz sklepikami z zabawkami i upominkami. Czym obecnie jest dla mnie lunapark? Miejscem okrutnych zbrodni, które kojarzy mi się już tylko z przejmującym i obezwładniającym strachem! 🔪 Po przeczytaniu "Murder Park. Park morderców"...
więcej mniej Pokaż mimo to
Miałam kiedyś przyjaciela. Przyjaciela, który wręcz ubóstwiał "Władcę Pierścieni". Kochał wszystko co z nim związane książki, filmy, muzykę... Pewnego dnia, wiele lat temu, cząstką tej miłości zaraził i mnie. Swoją przygodę ze światem hobbitów, elfów, krasnoludów, oraz czarodziei zaczęłam od rozszerzonej reżyserskiej wersji ekranizacji, a dopiero później przyszła pora na książki. Teraz, po prawie 10 latach mam okazję wrócić do mitologicznego świata Śródziemia i przeżyć tę przygodę po raz kolejny.
Ogromnie się cieszę, że mam możliwość odświeżenia sobie tego fantastycznego i pełnego magii legendarium Tolkiena. Cieszę się, że "Władca Pierścieni" w końcu zagościł w mojej biblioteczce i to właśnie w tym, a nie innym wydaniu. Wiecie już, że mam słabość do wydań ilustrowanych, a to jest dokładnie tak cudowne jak sobie to wymarzyłam. Twarda oprawa, piękna matowa obwoluta, wklejka z przydatną mapą krain Śródziemia, idealnej wielkości czcionka, no i oczywiście kilkanaście wspaniałych akwarelowych ilustracji wykonanych przez brytyjskiego grafika Alana Lee.
Fabuły książki raczej nikomu nie muszę przybliżać, jestem pewna, że spora część z Was doskonale wie kim są hobbici Bilbo Baggins i Frodo, czarodziej Gandalf, władca ciemności Sauron, następca tronu Gondoru Aragorn, oraz Gollum. "Bractwo Pierścienia" to pierwszy tom trylogii zawierający dwie pierwsze księgi, oraz rozpoczynający największą w dziejach historii wyprawę do Mordoru.
Ekskluzywne wydanie wszystkich trzech tomów "Władcy Pierścieni" znajdziecie już do kupienia w księgarniach internetowych, oraz stacjonarnych. Moim zdaniem jest to świetny pomysł na prezent, na zbliżające się Święta, aby podarować komuś bliskiemu przepięknie wydaną książkę, która powinna znaleźć się w domu każdego wielbiciela fantastyki, oraz twórczości J.R.R. Tolkiena. Ja osobiście jestem zachwycona i nie mogę się już doczekać, aż w moje ręce trafią kolejne dwa unikalne tomy.
Miałam kiedyś przyjaciela. Przyjaciela, który wręcz ubóstwiał "Władcę Pierścieni". Kochał wszystko co z nim związane książki, filmy, muzykę... Pewnego dnia, wiele lat temu, cząstką tej miłości zaraził i mnie. Swoją przygodę ze światem hobbitów, elfów, krasnoludów, oraz czarodziei zaczęłam od rozszerzonej reżyserskiej wersji ekranizacji, a dopiero później przyszła pora na...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-23
Na temat "It Ends with Us" w ostatnich dniach zostało powiedziane już naprawdę sporo, ale pozwólcie, że i ja podzielę się z Wami swoją krótką opinią na jej temat. Nie chcę jednak zdradzać zbyt wiele, bo to jedna z tych książek o których lepiej wiedzieć mniej niż więcej. Ja sama zabierając się za czytanie powieści nie miałam pojęcia o czym jest i co takiego znajdę w środku. Byłam jednak pewna, że Colleen Hoover po raz kolejny mnie zachwyci, bo to w końcu autorka, która nie boi się poruszać trudnych tematów i wie jak wzbudzić we mnie mnóstwo skrajnych emocji. W "It Ends with Us" po raz kolejny to udowodniła. Tym razem jednak poruszyła temat blisko z nią związany, przez co powieść okazała się być odważna i bardzo osobista.
Żadna rodzina nie jest idealna, a rodzina Lily Bloom tym bardziej do takich nie należała. Dziewczynę poznajemy w dniu pogrzebu jej ojca, który był tyranem i przez długie lata znęcał się fizycznie, oraz psychicznie nad jej matką. Oprócz Lily poznajemy także Ryle'a - bardzo przystojnego neurochirurga, oraz Atlasa - bezdomnego chłopaka, który kiedyś odegrał w jej życiu bardzo ważną rolę. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, ale krzywdy raz wyrządzone zostawiają blizny na ciele i sercu już na zawsze.
Bardzo cenię sobie Colleen Hoover za szczerość i odwagę, oraz za to, że nie boi się głośno mówić o tematach tabu. Za to, że jej powieści zawsze są unikatowe i pełnią ważną, a nawet terapeutyczną moc dla jej czytelników.
Brakuje mi słów, aby opisać to jak bardzo cierpiałam razem z bohaterami książki, jak bardzo cieszyłam się z ich sukcesów i jak bardzo liczyłam na zakończenie z happy endem, na które nie każdy z nas w życiu może liczyć.
Każda z książek Colleen Hoover jest inna, każdy wykreowany przez nią bohater również jest inny, ale wszystkie te historie kocham równie mocno i darzę wielkim sentymentem. Dla mnie Colleen nie ma sobie równych i jest po prostu niezastąpiona. Mam nadzieję, że "It Ends with Us" będzie czymś więcej niż lekturą do snu i uchroni, oraz uświadomi tych, którzy tego najbardziej potrzebują.
Na temat "It Ends with Us" w ostatnich dniach zostało powiedziane już naprawdę sporo, ale pozwólcie, że i ja podzielę się z Wami swoją krótką opinią na jej temat. Nie chcę jednak zdradzać zbyt wiele, bo to jedna z tych książek o których lepiej wiedzieć mniej niż więcej. Ja sama zabierając się za czytanie powieści nie miałam pojęcia o czym jest i co takiego znajdę w środku....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-29
Muszę się Wam do czegoś przyznać - bałam się sięgać po tę książkę. Bałam, nie tyle ze względu na jej objętość, co bardziej na to co znajdę w środku. Wojna - nie ważne jaka; domowa, światowa, czy jakakolwiek inna zawsze niesie ze sobą mnóstwo ofiar, strach, cierpienie i niesprawiedliwość. Byłam pewna, że przez te 800 stron zdążę się mniej lub bardziej zżyć z bohaterami, dlatego obawiałam się tego jakie autorka wzbudzi we mnie emocje.
"Połówka żółtego słońca" została podzielona na cztery części, z czego dwie mają miejsce na początku lat 60. XX wieku, a kolejne dwie to schyłek lat 60. w czasie którym wybucha wojna domowa pomiędzy Nigerią, a Biafrą. Biafra jako niezależne państwo istniała przez 3 lata, a jej upadek był wynikiem wyniszczającej wojny. Wcześniej Nigerię zamieszkiwało wiele plemion i grup etnicznych, które wyznawały różne religie. O niepodległość na początku dominował lud Hausa z północy, wyznający islam. Wschód zamieszkiwało plemię Ibo, a zachód Joruba. W 1967 roku doszło do wybuchu wojny domowej, której ofiarą stali się członkowie plemienia Ibo. Wojna trwała dwa i pół roku i pociągnęła za sobą blisko dwa miliony ofiar nie tylko samych działań wojennych, ale także klęski chorób i głodu.
Autorka w swojej powieści skupiła się zarówno na wojnie i jej przebiegu, jak i na losach trzech głównych bohaterów. Ugwu - którego poznajemy w wieku 13 lat, gdy zaczyna służyć w domu wielkiego uczonego Odenigba. Olanna - która porzuciła dostatnie życie u boku rodziców, aby zamieszkać z ukochanym, wspomnianym Odenigbo. Oraz Richarda - Anglika, który został oczarowany przez siostrę bliźniaczkę Olanny - Kainene. Losy tej enigmatycznej trójki krzyżują się ze sobą, tworząc niesamowicie złożoną i pasjonującą historię. Każda z postaci kontrastuje ze sobą, ale razem ich dzieje komponują się w jedną z najlepszych książek jakie w życiu czytałam. Dobrze podejrzewałam, że zżyję się z bohaterami wykreowanymi przez autorkę, ponieważ rozstanie z nimi nie należało do najłatwiejszych. Książka wzbudziła we mnie mnóstwo przeróżnych emocji, od miłości i akceptacji poprzez smutek i złość. Na długo zapamiętam tę lekturę, mimo, że nie było lekko, to było warto.
Muszę się Wam do czegoś przyznać - bałam się sięgać po tę książkę. Bałam, nie tyle ze względu na jej objętość, co bardziej na to co znajdę w środku. Wojna - nie ważne jaka; domowa, światowa, czy jakakolwiek inna zawsze niesie ze sobą mnóstwo ofiar, strach, cierpienie i niesprawiedliwość. Byłam pewna, że przez te 800 stron zdążę się mniej lub bardziej zżyć z bohaterami,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-19
Drogie Życie to grupa wsparcia dla osób, które muszą nauczyć się żyć na nowo. To program, który ma na celu pomóc ludziom stawić czoła największym przeszkodom, oraz udowodnić im, że są w stanie poradzić sobie z każdym problemem. W projekcie biorą udział całkowicie różni od siebie ludzie, którzy zmagają się z przeróżnymi trudnościami. Poznajemy tu: Hollyn - która straciła ukochanego męża jedynie po roku małżeństwa, Jace'a - zmuszonego oddać swoją nowo narodzoną córeczkę do adopcji, Daisy - dziecinną i staroświecką dziewczynę, która całe życie była chowana pod kloszem i Cartera - którego los jest w rękach jego wujka, od którego pragnie z całych sił się uwolnić.
Jestem pełna podziwu dla autorki - Meghan Quinn za to, że wykreowała czterech kompletnie różnych bohaterów, z czego każdy z nich został dopracowany w najmniejszym szczególe. Połączenie tych kilku odrębnych historii w jedną, spójną całość jest czymś fantastycznym. Każda z postaci otrzymała prawo głosu, a rozdziały z różnych perspektyw przeplatały się ze sobą. Zmiany w zachowaniu całej czwórki były stopniowe, dzięki czemu historia sprawia wrażenie bardzo realistycznej i naturalnej. Ciężko jest mi wybrać ulubioną postać, ponieważ każda z nich zdobyła moją sympatię. Kibicowałam zarówno dziewczynom jak i chłopakom i trzymałam kciuki, aby udało im się pokonać demony z którymi się zmagali. Podobało mi się również to, że całość została świetnie wyważona pod względem emocjonalnym. Meghan Quinn na kartach swojej powieści potrafiła doprowadzić mnie do łez, ale także do częstych wybuchów śmiechu (to głównie zasługa Daisy). Motyw pisania listów do Drogiego Życia, był świetnym uzupełnieniem, a list od samej autorki zaskoczył mnie, oraz wzruszył. Całość uważam za niesamowicie wartościową i przejmującą historię, z początku kompletnie obcych sobie ludzi, których połączyła chęć zmiany życia na lepsze. Chciałabym, aby taki program istniał w rzeczywistości, bo wtedy chyba sama skorzystałabym z jego pomocy.
Drogie Życie to grupa wsparcia dla osób, które muszą nauczyć się żyć na nowo. To program, który ma na celu pomóc ludziom stawić czoła największym przeszkodom, oraz udowodnić im, że są w stanie poradzić sobie z każdym problemem. W projekcie biorą udział całkowicie różni od siebie ludzie, którzy zmagają się z przeróżnymi trudnościami. Poznajemy tu: Hollyn - która straciła...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-03
Narratorem książki "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" jest 14-letni Adam, który emocje swoje i swoich bliskich nazywa kolorami i posiada nieodpartą potrzebę, aby wszystko czego doświadczy namalować. Tworzy niesamowicie realne i poruszające obrazy, na które przenosi swoje sny, uczucia, a także zdarzenia, których jest świadkiem. Chłopiec swoimi niewinnymi i naiwnymi oczami dziecka opisuje wybuch, oraz pierwsze miesiące wojny, która po dziś dzień toczy się w Syrii. Niezwykle wrażliwy i zżyty ze swoją rodziną Adam, w bardzo sugestywny, wyrazisty, a zarazem prosty sposób pokazuje nam swój strach, swoje emocje i cierpienie, które towarzyszą jego rodzinie każdego dnia. Chłopiec nie rozumie jaki sens ma wojna, nie może się pogodzić z tym, że każdego dnia musi walczyć o przetrwanie i tym, że dzień po dniu traci najbliższe sobie osoby.
Czy potraficie wyobrazić sobie coś bardziej przerażającego niż wojna? Niż nieustający strach o życie swoje i swoich bliskich? Wyobrażacie sobie każdego dnia patrzeć śmierci w oczy i nie być pewnym tego jak długo jeszcze pożyjecie? Nie jestem w stanie sobie tego uzmysłowić, dla mnie nie istnieje na świecie chyba nic gorszego. Każdy z nas ma swoje problemy, ale czym są nasze problemy w porównaniu z tym z czym muszą się zmagać niewinni ludzie żyjący na obszarze objętym wojną. Dla nich brak pieniędzy, brak pożywienia, wody, światła i miejsca do spania jest na porządku dziennym. Morderstwa, porwania, gwałty, strzelaniny i wybuchy bomb również. Każdego dnia giną niewinni ludzie, każdego dnia życie tysiąca rodzin się rozpada. Z czymś takim nie można się pogodzić, bo nie tym powinno charakteryzować się człowieczeństwo.
Niejednokrotnie wyznania Adama doprowadziły mnie do łez. Fakt, że chłopiec przejawiał symptomy zespołu Aspergera wpłyną na to, że jego relacja była do bólu szczera, przenikliwa i bezpośrednia. Powieść Sumii Sukkar wiele mi uzmysłowiła i przypomniała mi, że każdego dnia powinnam dziękować za to co mam i za to w jakim kraju żyję.
Narratorem książki "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" jest 14-letni Adam, który emocje swoje i swoich bliskich nazywa kolorami i posiada nieodpartą potrzebę, aby wszystko czego doświadczy namalować. Tworzy niesamowicie realne i poruszające obrazy, na które przenosi swoje sny, uczucia, a także zdarzenia, których jest świadkiem. Chłopiec swoimi niewinnymi i naiwnymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-23
Huntley Fitzpatrick podbiła moje serce już w ubiegłym roku książką "Moje życie obok", a po przeczytaniu "Gry miłości" uwielbiam i szanuję ją jeszcze bardziej! ❤ Czytam mnóstwo młodzieżówek, ale rzadko się zdarza, aby książki dla młodzieży były tak mądre, wartościowe i pouczające. Autorka w swoich powieściach w lekki, ale dosadny sposób mówi o tym jak ważna w życiu jest rodzina, wsparcie najbliższych i życie zgodnie z wartościami, którymi powinniśmy się kierować. Stworzyła wspaniałą historię i rodzinę Garrettów, która jest moją ulubioną książkową rodziną i taką do której sama chciałabym należeć 🙂
Tim Mason z pozoru jest niegrzecznym i zbuntowanym siedemnastoletnim alkoholikiem, który uczęszcza na spotkania grupy AA. Został wyrzucony z 3 szkół, 7 miejsc pracy, a na dodatek z własnego domu. Obecnie mieszka nad garażem rodziny Garrettów i ma 4 miesiące, aby się pozbierać i stanąć na nogi. Oprócz ogromnego bagażu, który już dźwiga na swoich barkach, będzie jeszcze musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Dostaje ogromną nauczkę, która go zmieni i ukształtuje już na całe życie.
Autorka książki nie oszczędzała naszych bohaterów, zarówno Tima jak i Alice. Rzucała im pod nogi mnóstwo przeszkód z którymi większość z nas by sobie nie poradziła, tym bardziej w tak młodym wieku. Tim musi z dnia na dzień stać się odpowiedzialny i to nie tylko za samego siebie, a Alice musi się zaopiekować całą swoją liczną rodziną. Oboje stoją dopiero u progu dorosłości, a już muszą podejmować rozsądne decyzje jak dorośli. Czy w tym wszystkim znajdzie się miejsce na miłość i marzenia? Czy życie tej dwójki jeszcze wróci na dobry tor?
Byłam ciekawa czy drugi tom spodoba mi się równie mocno jak pierwszy. Powiem Wam, że utrzymany jest w trochę innym klimacie, ale i tak kocham go równie mocno, a to pewnie ze względu na Tima ❤
Huntley Fitzpatrick podbiła moje serce już w ubiegłym roku książką "Moje życie obok", a po przeczytaniu "Gry miłości" uwielbiam i szanuję ją jeszcze bardziej! ❤ Czytam mnóstwo młodzieżówek, ale rzadko się zdarza, aby książki dla młodzieży były tak mądre, wartościowe i pouczające. Autorka w swoich powieściach w lekki, ale dosadny sposób mówi o tym jak ważna w życiu jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09
2017-07-10
"Słodkie sekrety" przerwały złą passę, która towarzyszyła mi przez kilka ostatnich tygodni. W końcu trafiłam na książkę, która pochłonęła mnie bez reszty i którą pokochałam całym sercem. To była dla mnie bardzo sentymentalna przygoda, której szybko nie zapomnę.
Głównymi bohaterkami i narratorkami książki są 3 położne: Floss - babcia, Grace - córka i Neva - wnuczka. Akcja książki zaczyna się w momencie w którym okazuje się, że 29-letnia Neva jest w 6 miesiącu ciąży. Oprócz pani ginekolog, która prowadzi jej ciążę, nikt więcej nie wiedział, że spodziewa się dziecka. Neva nie chce zdradzić mamie, ani babci, kto jest ojcem dziecka i twierdzi, że wychowa je sama. Grace nie może się pogodzić z tym, że jej córka chce być samotną matką i za wszelką cenę postanawia odkryć prawdę, kim jest tajemniczy ojciec. Jak się okazuje nie tylko wnuczka skrywa tajemnicę, ale również babcia Floss. Tajemnicę, która może wstrząsnąć fundamentem całej jej rodziny.
Obawiam się, że "Słodkie sekrety" nie spodobają się każdemu. Z racji tego jaki zawód wykonują bohaterki książki, znajdziemy w niej szczegółowy przebieg kilku naprawdę ciężkich porodów. Mi osobiście ten fakt w żadnym stopniu nie przeszkadzał, ponieważ sama jestem mamą i traktowałam to w sposób dość sentymentalny. Z podobnym sentymentem podeszłam do postaci babci Floss i jej świetnego kontaktu z wnuczką. Dzięki nim miałam możliwość powspominać swoją własną babcię, za którą bardzo tęsknie. Sally Hepworth w piękny sposób ukazała ciepłe i przyjazne relacje rodzinne i pokoleniowe. Od bohaterek książki biło niesamowite przywiązanie, miłość i zaufanie. Autorka pokazała również jak ważna, trudna i niedoceniana jest praca położnych, które wykonują kawał świetnej roboty. Jestem zauroczona całą tą historią, oraz każdym jej odrębnym wątkiem. Mogę z czystym sumieniem polecić tę powieść każdej kobiecie i tej starszej i młodszej :)
"Słodkie sekrety" przerwały złą passę, która towarzyszyła mi przez kilka ostatnich tygodni. W końcu trafiłam na książkę, która pochłonęła mnie bez reszty i którą pokochałam całym sercem. To była dla mnie bardzo sentymentalna przygoda, której szybko nie zapomnę.
Głównymi bohaterkami i narratorkami książki są 3 położne: Floss - babcia, Grace - córka i Neva - wnuczka. Akcja...
5 powodów, dla których warto przeczytać "Drugą stronę":
💙 Dla Kim, która podzieliła się z nami swoją prywatną historią.
💙 Dla Toby'ego. Chłopaka, którego naprawdę długo nie zapomnę. Tego zagubionego i odrzuconego dziecka, który swoim postępowaniem tak dużo mi uświadomił. Dla jego ważnej, okropnie bolesnej, niesamowicie smutnej i przejmującej historii. Kim, dziękuję Ci za Toby'ego.
💙 Wydaje mi się, że każdy z nas zna kogoś, kto cierpi na depresję, ale niestety nie każdy z nas wie jak sobie z tym faktem poradzić. W jaki sposób pomóc, a nie zaszkodzić bliskiej nam osobie, jak rozpoznać objawy depresji i nie pomylić jej ze smutkiem, niską samooceną, pesymizmem, czy chwilowym uczuciem osamotnienia. "Druga strona" jest w stanie odrobinę nas naprowadzić i wyczulić na symptomy, które nigdy nie powinny być lekceważone.
💙 W książce, w pewnym momencie docieramy do niezwykle ważnej wiadomości od autorki, która trafia prosto do serca, przynosi ukojenie, oraz daje nadzieję, że w chwili, gdy tylko pozwolimy sobie pomóc, to jutro naprawdę może być lepiej.
💙 Część dochodów ze sprzedaży każdego egzemplarza autorka będzie co miesiąc przekazywała na rzecz fundacji zajmującej się zwiększaniem społecznej świadomości i pomoc potrzebującym.
5 powodów, dla których warto przeczytać "Drugą stronę":
więcej Pokaż mimo to💙 Dla Kim, która podzieliła się z nami swoją prywatną historią.
💙 Dla Toby'ego. Chłopaka, którego naprawdę długo nie zapomnę. Tego zagubionego i odrzuconego dziecka, który swoim postępowaniem tak dużo mi uświadomił. Dla jego ważnej, okropnie bolesnej, niesamowicie smutnej i przejmującej historii. Kim, dziękuję Ci za...