-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2015-03-30
2015-06-02
2016-05-20
2014-01-30
2016-01-30
2015-11-26
I oto koniec "Darów Anioła". Co myślę?
Cóż, niestety - zbyt dobrego zdania o końcówce mieć nie będę. Już na samym początku mogliśmy się spodziewać, jak wszystko się skończy. I nawet gdy już zdarzały się w powieści mniejsze lub większe tragedie, to niedługo potem i tak wszystko wracało do normy, jakby autorka przestraszyła się, że zrobiła swoim bohaterom krzywdę.
Cieszę się, że to koniec. Ostatnie części już mi się szalenie dłużyły!
I oto koniec "Darów Anioła". Co myślę?
Cóż, niestety - zbyt dobrego zdania o końcówce mieć nie będę. Już na samym początku mogliśmy się spodziewać, jak wszystko się skończy. I nawet gdy już zdarzały się w powieści mniejsze lub większe tragedie, to niedługo potem i tak wszystko wracało do normy, jakby autorka przestraszyła się, że zrobiła swoim bohaterom krzywdę.
Cieszę się,...
2013-06-21
2013-06-28
2013-10-21
2013-12-26
2016-07-05
Królów Przeklętych uwielbiam od pierwszego rozdziału pierwszego tomu. Czemu zatem w przypadku ostatniej części odejmuję cztery gwiazdki? Kompletnie nie spodobała mi się bowiem ostatnia opowieść, zatytułowana "Kiedy król gubi swój kraj". Pisana w formie opowiadania, które w pierwszoosobowym stylu toczy kardynał - nie moja bajka. Najmniej przeze mnie lubiana forma, w którą nigdy nie potrafię się wbić. Szkoda!
Królów Przeklętych uwielbiam od pierwszego rozdziału pierwszego tomu. Czemu zatem w przypadku ostatniej części odejmuję cztery gwiazdki? Kompletnie nie spodobała mi się bowiem ostatnia opowieść, zatytułowana "Kiedy król gubi swój kraj". Pisana w formie opowiadania, które w pierwszoosobowym stylu toczy kardynał - nie moja bajka. Najmniej przeze mnie lubiana forma, w którą...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-15
2017-03-03
2001
2002
2017-04-26
Z opinią o tej książce mam spory problem.
Po pierwsze, miałam do niej dwa podejścia. Na początku marca przeczytałam około pięćdziesięciu stron, po czym porzuciłam ją na rzecz innej lektury. Po mocnych i bardzo ciekawych rozwinięciach fabuły w poprzednich tomach, tutaj w akcję ciężko mi było się wbić, wydarzenia były mocno rozwleczone na wielu stronach, bohaterowie jacyś tacy miałcy i bez wyrazu. I ten kapłan, którego tak straszliwie nie lubię i który mnie tak boleśnie irytuje. Za drugim razem już się zaparłam i udało mi się dokończyć lekturę.
Kolejna kwestia jest taka, że Darklinga w tej powieści było tak strasznie, strasznie mało. A nie ukrywam, że tę postać polubiłam szalenie. Teoretycznie nie powinien wzbudzać sympatii, ale jego mrok, siła i osamotnienie bardzo mnie do siebie przyciągały.
Trzecia kwestia to zarzut do polskiego wydania. Ewidentnie przydałyby się w nim poprawki. Jest dużo literówek, powtórzeń, pominiętych literek, pominiętych całych wyrazów. No przez to lektura bywa niestety trochę irytująca i nieprzyjemna.
Na koniec chcę wspomnieć jeszcze o...końcu. Totalnie nie spodobało mi się to, co autorka zrobiła na zakończenie trylogii. Przekombinowała, bała się chyba podjąć odważne decyzje co do, na przykład, uśmiercenia co poniektórych postaci. Poza tym, kompletnie nie spodobał mi się wybór Aliny jeżeli o partnera chodzi. Wybrała faceta, którego ja w tej książce lubię chyba najmniej.
Podsumowując, moim zdaniem najsłabszy tom w trylogii. Niefajne zakończenie, można było ciekawiej przy nim pokombinować. Książka absolutnie na raz, do której raczej się nie wraca.
Z opinią o tej książce mam spory problem.
Po pierwsze, miałam do niej dwa podejścia. Na początku marca przeczytałam około pięćdziesięciu stron, po czym porzuciłam ją na rzecz innej lektury. Po mocnych i bardzo ciekawych rozwinięciach fabuły w poprzednich tomach, tutaj w akcję ciężko mi było się wbić, wydarzenia były mocno rozwleczone na wielu stronach, bohaterowie jacyś...
2017-07-10
Czytam tego Mroza i czytam i coraz bardziej przyłapuję się na tym, że sięgając po kolejną jego powieść mam tylko nadzieję, że właśnie trafię na tak dobrą, jak zachwala to cały booktube nasz rodzimy.
Zakończenie trylogii Parabellum było słabe. Początek dynamiczny, wartka akcja, chce się czytać i czytać... A potem im bliżej końca, tym nudniej. Przyznaję, że rozdziały opowiadające o perypetiach Bronka już w pewnym momencie tylko kartkowałam, bo bardziej zaczęły mi przypominać jakiegoś Rambo.
Losy bohaterów to jakiś dziki fart i łut szczęścia. W porównaniu do takich twórców jak Martin, czy Collins Mróz ewidentnie boi się uśmiercać bohaterów, których polubili czytelnicy.
Zakończenie to jakaś telenowela. Pozostawia spory niedosyt, bo o tym, co dzieje się z Leitnerem i jego rodziną nie mamy jak się dowiedzieć.
Jestem niezadowolona. Spodziewałam się dobrego zakończenie serii, a tymczasem czuję jedynie jakieś znudzenie i radość, że to już koniec.
Czytam tego Mroza i czytam i coraz bardziej przyłapuję się na tym, że sięgając po kolejną jego powieść mam tylko nadzieję, że właśnie trafię na tak dobrą, jak zachwala to cały booktube nasz rodzimy.
Zakończenie trylogii Parabellum było słabe. Początek dynamiczny, wartka akcja, chce się czytać i czytać... A potem im bliżej końca, tym nudniej. Przyznaję, że rozdziały...
2019-01-25
I oto kończy się moja przygoda z serią "Spacer Aleją Róż", ale zdecydowanie nie z rodziną Szymczaków i Pawłowskich (bowiem - jak wiadomo - autorka wydała nową sagę, "Nowe czasy", w których dalej możemy obserwować ich poczynania).
Co musicie wiedzieć o tej serii i o tym tomie? No cóż, nie ma ukrywać - są słabe. To typowe obyczajówki, niesamowicie wręcz schematyczne, z podziałem na dobrych i złych bohaterów.
U autorki nie wystęuje ani jeden bohater, którego możnaby określić jakimś mianem "szarości". Każdorazowo mogą być oni albo dobrzy, albo źli. Taka Andzia na przykład, żona Pawła. Kiedy ją poznajemy to złota dziewczyna. Ciepła, uśmiechnięta, z dobrym serduszkiem. Pogoń za pieniądzem zmienią ją jednak w prawdziwą...francę. Robi się oschła i niesympatyczna. Ona i jej mąż stanowią przeciwieństwo takich par jak choćby Bogusia i Bronek, czy Julia i Wawrzyk. Co prawda w relacji tych drugich mamy tu do czynienia z pewnym spięciem, ale od początku można zakładać, jak ułożą się relacje tej dwójki.
Autorka bardzo lubi przedstawiać opinię o PRL - i nie tylko - za pomocą wypowiedzi swoich bohaterów. Wychodzi to niemożliwie wręcz sztucznie. I taki Bronek na przykład. Stoi chłopina na balkonie, ćmi papieroska i wygłasza nam monolog o stanie państwa w aktualnym roku. Czytelnik nie jest w stanie uwierzyć w tę postać. Zamiast człowieka z krwi i kości jawi nam się bowiem chłopina jak z podręcznika do historii, nad którym wydrukowano dymek i jakąś sentencję. Koszmar!
Standardowo też na Szymczaków i Pawłowskich spadają dosłownie wszystkie tragedie, jakie można sobie wyobrazić. Morderstwa, kalectwa, więzienia. Co chcecie! Już dawno przestałam kibicować boahterom, bo ten natłok tragedii wcale nie dodaje im emocjonalności, ale jest po prostu jakąś masówką bez ładu i składu.
Podsumowując - absolutnie Wam nie polecam. Ja doczytałam i sięgnę po nową serię, ale tylko dlatego, że akcja dzieje się w mojej ukochanej Nowej Hucie. Przyjemnie czyta się bowiem o tak doskonale znanych mi miejscach. Jak nic to moje największe guilty pleasure!
I oto kończy się moja przygoda z serią "Spacer Aleją Róż", ale zdecydowanie nie z rodziną Szymczaków i Pawłowskich (bowiem - jak wiadomo - autorka wydała nową sagę, "Nowe czasy", w których dalej możemy obserwować ich poczynania).
Co musicie wiedzieć o tej serii i o tym tomie? No cóż, nie ma ukrywać - są słabe. To typowe obyczajówki, niesamowicie wręcz schematyczne, z...
2019-03-16
I oto jest - trzeci, ostatni tom kolejnej serii Kossakowskiej, gdzie autorka przybliża nam perypetie Głębian i Świetlistych po tym, gdy Pan opuścił swój tron. W Bramach Światłości mieliśmy okazję wraz z Burzycielem Światów, Lampką i resztą kompanii poznawać zakamarki Stref Poza Czasem, użerać się z pewnym za ambitnym i za morderczym demonem oraz rzucaś zasuszoną papuaską główką widmokotkowi.
Jaki był ostatni, wieńczowy trylogię tom? Odpowiedź jest dokładnie taka sama jak w przypadku tomu pierwszego - niestety, ale nudny. Wyprawa po pustyni ciągnąca się przez trzy tomy, która już w tomie pierwszym zdawała się za długa i za mdła. To nie miało prawa skończyć się dobrze. Tom drugi okazał się być sympatyczniejszy, bo tam autorka bardzo mocno skupiła się na tym, co wychodziło jej zawsze najlepiej - czyli na relacjach pomiędzy bohaterami. Ich rozmowy i perypetie są naprawdę ciekawe. Ale kiedy autorka zaczyna bawić się akcją rodem z książek Mroza to zaczyna robić się strasznie.
Jedna bitwa na dzikiej pustyni z dziwnymi starymi bogami czy innymi demonami - okej! Ale bitwa co rozdział, czy co dwa? Nie możecie mi się dziwić, że kartkowałam niektóre fragmenty, bo chciałam już tylko dobrnąć do końca,
Zakończenie eskapady jest tak kiepskie i tak słabe...Ot, ściana. Tyle. Dziękujemy za wycieczkę. Nie wiem jak Wy, ale ja mocno czekałam na to, aż Lucek objawi się wreszcie jako Pan Głębi. Tak, żeby wszyscy biorący udział w wyprawie się dowiedzieli. Nie mogłam się doczekać, jakie konsekwencje to za sobą poniesie, jak zareagują ci, co o jego obecności w wyprawie nie mieli pojęcia. A tu bulba. Ot, Lucka odnajduje Asmodeusz, nikt nic nie wie, nikt nic nie powie. I tyle.
Jedynym plusem całej książki jest wg mnie Nefer. A ostatnie rozdziały wręcz wycisnęły mi serduszko!
Chętnie wrócę do Siewcy Wiatru i Zbieracza Burz. Ale do tego pustynnego klumpa - w życiu.
I oto jest - trzeci, ostatni tom kolejnej serii Kossakowskiej, gdzie autorka przybliża nam perypetie Głębian i Świetlistych po tym, gdy Pan opuścił swój tron. W Bramach Światłości mieliśmy okazję wraz z Burzycielem Światów, Lampką i resztą kompanii poznawać zakamarki Stref Poza Czasem, użerać się z pewnym za ambitnym i za morderczym demonem oraz rzucaś zasuszoną papuaską...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-22
Połowa lat 90. Rodziny Szymczaków i Pawłowskich wciąż zmagają się z trudami transofrmacji. Obok obawy przed jutrem jest jednak nadzieja i młodzieńcze miłostki mlodszego pokolenia.
Edyta Świętek musi chyba jednak mocno nienawidzieć swoich bohaterów, bo co tom - to nowa tragedia. Tutaj są trzy i to każda najmocniejszego kalibru. Wspominałam o tym już przy recenzji poprzedmich tomów, ale powtórzę raz jeszcze - autorka skutecznie wyzbyła bohaterów jakiejkolwiek realności. Przez fakt, że albo spotykają ich tragedie, albo zakochują się od pierwszego wejrzenia nijak czytelnik nie może identyfikować się z nimi jako z postacią z krwi i kości. Co więcej, u autorki mamy tylko postacie białe lub czarne. Nie ma tu żadnych odcieni szarości, wszystko jest "łopatologiczne".
Jeżeli pojawią się kolejne tomy to sięgnę po nie, bo jak nic seria o Hucie stała się moim guilty pleasure, które fenomenalnie nadaje się na książkowego kaca.
Połowa lat 90. Rodziny Szymczaków i Pawłowskich wciąż zmagają się z trudami transofrmacji. Obok obawy przed jutrem jest jednak nadzieja i młodzieńcze miłostki mlodszego pokolenia.
Edyta Świętek musi chyba jednak mocno nienawidzieć swoich bohaterów, bo co tom - to nowa tragedia. Tutaj są trzy i to każda najmocniejszego kalibru. Wspominałam o tym już przy recenzji...
Pierwsze dwa tomy przeczytałam z zawrotną szybkością i szalenie podobało mi się to, jak rozgrywała się w nich fabuła. Trzeci tom zawiódł mnie totalnie, zakończenie tak naciągane, że aż bolało czytanie. Pomieszanie z poplątaniem w treści.
Pierwsze dwa tomy przeczytałam z zawrotną szybkością i szalenie podobało mi się to, jak rozgrywała się w nich fabuła. Trzeci tom zawiódł mnie totalnie, zakończenie tak naciągane, że aż bolało czytanie. Pomieszanie z poplątaniem w treści.
Pokaż mimo to