-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-07-18
2016-09-25
Ostatni tom chorwackiej trylogii dotyczy Gabrieli, najmłodszej z sióstr Skotnickich. Gabrysia mieszka w chorwackim miasteczku od urodzenia syna - Daria, tam pracuje jako masażystka w jednym z hoteli. Dziewczyna porzucona przez Ivo mogłaby wrócić do rodzinnego domu w Polsce, jednak pokochała ten nowy kraj równie mocno i nie wyobraża sobie już życia poza nim. Przez kilka ostatnich lat regularnie widywała się z ojcem swojego dziecka, ale tylko ze względu na syna. Para ani razu nie próbowała wyjaśnić sobie sytuacji sprzed lat, choć oboje nadal coś do siebie czują. Nadchodzi ślub Zuzi i Roberta, na który oboje są zaproszeni, wreszcie nadarzy się okazja, by porozmawiali ze sobą szczerze na neutralnym gruncie. Czy po latach niedomówień para ma szansę na porozumienie, a może nawet na coś więcej?
Oj przejadł mi się już schemat wielokrotnie powielany przez autorkę. To trochę jak odgrzewane kotlety... praktycznie wszystko to samo - bohaterowie oboje uparci, wokół same niedomówienia, sploty niefortunnych wydarzeń, błędy z przeszłości rzutujące na przyszłość i pojednanie po latach. Serio, wieje nudą... a miałam nadzieję, że jednak autorka czymś mnie zaskoczy. Już początek mi się dłużył i dłużył, rozważałam nawet porzucenie książki, ale muszę ją wreszcie oddać, więc postanowiłam doczytać do końca, trochę tak dla czystego sumienia. Od momentu wieczoru kawalerskiego Roberta i opowieści Ivo zmieniłam nastawienie do książki i skupiłam się na bohaterach, a nie na utartym schemacie i było lepiej, ale cieszę się, że to już koniec. Nie mam więcej potrzeby poznawania dalszych książek autorki. Co gorsza, przez pryzmat trylogii inaczej patrzę na moją, niegdyś ulubioną książkę, "Bez przebaczenia", bo przecież skonstruowana jest tak samo. Wtedy imponowała mi bohaterka, to, że była inna niż większość kobiet, że nie pozwoliła dać się emocjom, była twarda, dumna i nieustępliwa. Może nie pochwalam takiego zachowania, ale taka postać była dla mnie niezwykle ciekawa, po lekturze książki nie mogłam przestać myśleć o konsekwencjach zachowań i decyzji bohaterki. Teraz czułam zniechęcenie i rozczarowanie.
Książka ma jednak plusy. Napisana jest przystępnym językiem i łatwo jest "wejść" w jej treść, towarzyszyć bohaterom w ich codziennym życiu. Odczuwalny jest też klimat słonecznej Chorwacji - to akurat zwróciło moją uwagę w każdej z części trylogii, bo nie zawsze się to autorom udaje. Co jeszcze jest dobre w pozycji? Zdecydowanie relacje sióstr, są one różne, ale wspierają się, mają ze sobą świetny kontakt i potrafią słuchać. Tak ta relacja podoba mi się bardzo i jest konsekwentnie prowadzona przez wszystkie części, doskonale widać tę siostrzaną zażyłość i solidarność. Ach i był jeden moment, na którym się bardzo wzruszyłam - tez związany z Zuzą, Basią i jej wyjazdem nad morze...
Jeśli komuś (tak jak mnie) spodobała się pierwsza część trylogii to polecam kolejne chociażby dla domknięcia całej tej historii. Jeśli jednak po pierwszej części Wasze odczucia były ambiwalentne to nie polecam dalszych części, bo Wasze odczucia na pewno się nie zmienią.
Ostatni tom chorwackiej trylogii dotyczy Gabrieli, najmłodszej z sióstr Skotnickich. Gabrysia mieszka w chorwackim miasteczku od urodzenia syna - Daria, tam pracuje jako masażystka w jednym z hoteli. Dziewczyna porzucona przez Ivo mogłaby wrócić do rodzinnego domu w Polsce, jednak pokochała ten nowy kraj równie mocno i nie wyobraża sobie już życia poza nim. Przez kilka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-30
Co ma wpływ na nasze życie na naszą przyszłość? Na pewno pochodzenie, dom rodzinny, wykształcenie, osobowość, temperament, ale także doświadczenia, które zdobywamy. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to co się wydarzy u progu naszego dorosłego życia, determinuje to, co będziemy robić i jacy będziemy później...
Tak było w przypadku Zuzy, która zraniona przez swoją pierwszą miłość nie potrafi nikomu zaufać i odnaleźć swojego szczęścia. Całą swoją uwagę skupia na karierze zawodowej. Jest pilna, sumienna, rzeczowa, konkretna i zorganizowana. Ambitnie, choć nie po trupach, dąży do celu. Nie ma czasu na relaks, odpoczynek i życie prywatne. Pewne okoliczności sprawiają jednak, że kobieta decyduje się jednak spędzić kilka dni urlopu w pięknej, chorwackiej scenerii wśród drzew piniowych, kwiatów lawendy. Wyjazd organizuje Gabrysia, młodsza siostra Zuzy, która angażuje w to przedsięwzięcie także ich drugą siostrę Zofię, jej męża Adama i jego firmę. Czy Zuza będzie w stanie się rozluźnić, zrelaksować? Co wydarzy się w tej malowniczej krainie i jak wpłynie na życie Zuzy?
Bardzo lekka, optymistyczna i przyjemna opowieść jest idealna na lato. Osadzenie historii sióstr Skotnickich w tak malowniczym miejscu, jakim jest półwysep Pelješac sprawia, że książkę bardzo dobrze się czyta. Właśnie zaczynam wakacje, a już wiem, że nie uda mi się w tym roku nigdzie wyjechać, więc mogę chociaż sobie pomarzyć o tych wszystkich cudownych, słonecznych miejscach. Dokładnie tego mi teraz było trzeba! Choć to bardzo prosta, przewidywalna i bajkowa historia to książka trafiła w najbardziej "dogodny" czas, w którym mogłam ją przeczytać, Wpasowała się idealnie. Myślę, że wątki mogłyby być nieco bardziej rozciągnięte, ale pewnie autorka myślała już o kolejnych częściach z Zofią i Gabrysią w rolach głównych i nie chciała przedłużać, by nie stracić tego specyficznego klimatu. Ja niestety mam tylko tę jedną część, a chętnie przeczytałabym też pozostałe, bo obie zapowiadają się ciekawie... nawet nie wiem czy historia Gabrysi i Iva, oraz Zosi i... nie są bardziej interesujące!
Co ma wpływ na nasze życie na naszą przyszłość? Na pewno pochodzenie, dom rodzinny, wykształcenie, osobowość, temperament, ale także doświadczenia, które zdobywamy. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to co się wydarzy u progu naszego dorosłego życia, determinuje to, co będziemy robić i jacy będziemy później...
Tak było w przypadku Zuzy, która zraniona przez...
2016-04-25
"Bez przebaczenia" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej jest jedną z moich ulubionych książek i mimo kilku błędów językowych, uporczywych zdrobnień imienia głównego bohatera zawsze będę miała do niej sentyment. Bardzo spodobała mi się postać głównej bohaterki - upartej i dumnej, która przez taki właśnie charakter wiele w życiu straciła, ale i tak pozostała sobą.
Nie ukrywam, że tym razem też oczekiwałam czegoś mocnego, co na stałe wryje mi się w pamięć i nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Już po tytule można było się zorientować co otrzymamy. I rzeczywiście, była sobie dziewczyna (na dodatek na dwa tygodnie przed ślubem), której życie po jednym wieczorze zmienia się diametralnie. Niespodziewanie zakochuje się w kimś nowym - cynicznym buntowniku, drwiącym z miłości i innych głębszych uczuć. Wszystko oczywiście dzieje się za sprawą perfidnego, szczenięcego zakładu. No i tu zaczynają się schody... To co miało być tylko zabawą, rozrywką szybko zmienia swe oblicze i....
Cóż niby wiedziałam czego się spodziewać, takiej trochę bajki o Kopciuszku... ale to co dostałam o wiele bardziej przypominało mi niedawno oglądany film "Trzy metry nad niebem" i tu był pierwszy zgrzyt. Drugi zgrzyt nastąpił, gdy zorientowałam się, jak bohaterka łatwo poddaje się nowej znajomości - nie byłoby wcale w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wychowana została w konserwatywnej rodzinie, na cnotliwą kobietę i zdaje się wcześniej niespecjalnie jej to przeszkadzało. Wiem, że czasem musimy powiedzieć "dość", ale jakoś reakcje dziewczyny zupełnie nie pasowały mi do jej osobowości. Kolejny zgrzyt - Sylwia wiedząc jakim człowiekiem był Aleks (chłodnym, obojętnym, bezdusznym, nieczułym), który mimo wszystko zaczął się dla niej zmieniać to zdecydowanie nie powinna zareagować tak jak zareagowała na wiadomość o zakładzie. Nie, nie kupuję tej historii, nie przekonała mnie i nie wydała się wiarygodna. A oliwy do ognia dolał fakt, że na końcu okazało się, że cała historia jest retrospekcją i to sprzed ok. 40 lat... a w czasach młodości Aleks jeździł "wypasionym", czarnym BMW.
Niestety jestem szczerze rozczarowana. Nie polecam. Pewnie gdybym to od tej książki zaczęła przygodę z twórczością autorki to nie sięgnęłabym po jej kolejne książki, a przecież po lekturze "Bez przebaczenia" zamierzałam przeczytać je wszystkie. Teraz nie wiem czy warto... a Wy jak myślicie? W najbliższym czasie zamierzałam sięgnąć po serię "Szukaj mnie wśród lawendy", ale nie chcę kolejnego rozczarowania...
"Bez przebaczenia" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej jest jedną z moich ulubionych książek i mimo kilku błędów językowych, uporczywych zdrobnień imienia głównego bohatera zawsze będę miała do niej sentyment. Bardzo spodobała mi się postać głównej bohaterki - upartej i dumnej, która przez taki właśnie charakter wiele w życiu straciła, ale i tak pozostała sobą.
Nie ukrywam,...
2014-05-20
Kamienica przy ulicy Dworcowej w Chojnicach nie jest zwykłym budynkiem, których niezliczoną ilość mijamy każdego dnia. Ten dom ma duszę. Jego ściany przesiąknięte są niezwykłymi, rodzinnymi wspomnieniami kilku pokoleń rodziny Kreftów (z której wywodzi się autorka).
Maria Kordykiewicz snuje niespieszną opowieść historii rodzinnej sięgającej 1928 roku kiedy to w kamienicy zamieszkali dziadkowie Autorki. Losy rodziny w czasie wojny, zwłaszcza te dotyczące jej ojca Pawła, a także późniejsze gdy Paweł założył własną rodzinę. Są też własne wspomnienia Autorki.
Książkę przeczytałam w maju, ale ze względu na kłopoty z komputerem dopiero teraz mogę napisać opinię. Szkoda, że wcześniej nie zrobiłam tego chociażby "na brudno", bo umknęło mi związanych z nią wiele myśli i doznań i nie umiem teraz nazwać moich pierwszych wrażeń. Z całą pewnością jest to piękna książka o przywiązaniu, miłości, szacunku i wartościach rodzinnych. Czytając, czułam się trochę tak jakbym oglądała film o rodzinie. Wszystko widziałam dokładnie i wyraźnie. Jednak to coś więcej. Słyszałam szmer rozmów, chichot dzieci, a także czułam smaki i zapachy. Czułam jakbym była częścią tej rodziny, i czułam się dobrze.
Język, którym posługuje się autorka jest bardzo przystępny. Treść książki uzupełniają przepisy na tradycyjne, domowe potrawy co jest bardzo miłym dodatkiem. Znajdziemy tu między innymi przepisy na zupę klopsikową, kurę w potrawce, śledź w śmietanie po kaszubsku, szmurowaną kapustę, plińce, golce, krem cytrynowy. Książka zawiera również fotografie rodzinne. Szkoda, że pozycja jest tak krótka. Chętnie spędziłabym w kamienicy jeszcze trochę czasu i poczuła ten specyficzny klimat, być może mi się to jeszcze uda, bo w przygotowaniu są jeszcze dwie powieści autorki" "Zapachy szkoły" i "Kolory miłości"
Książkę polecam wszystkim, którzy lubią wszelkiego rodzaju wspomnienia, listy, pamiętniki. Lektura "Smaków kamienicy" na pewno Was nie zawiedzie.
Kamienica przy ulicy Dworcowej w Chojnicach nie jest zwykłym budynkiem, których niezliczoną ilość mijamy każdego dnia. Ten dom ma duszę. Jego ściany przesiąknięte są niezwykłymi, rodzinnymi wspomnieniami kilku pokoleń rodziny Kreftów (z której wywodzi się autorka).
Maria Kordykiewicz snuje niespieszną opowieść historii rodzinnej sięgającej 1928 roku kiedy to w kamienicy...
Co za szczęście, że przypadki chodzą po ludziach :) Tak właśnie trafiła do mnie książka, która wcześniej (również przypadkiem) trafiła w ręce kogoś innego. Ja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po nią ze względu na okładkę, która w żaden sposób nie przyciąga. Muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że mam nie oceniać książek po okładce!
Adela to trzydziestoczteroletnia kobieta, która wraca do rodzinnego Wrocławia po dziesięcioletniej nieobecności. Po ostatnich wydarzeniach musi zacząć żyć od nowa i ma w związku z tym pewien plan - zrobić coś dobrego. Kobieta obwinia się o to co się stało i przez dobre uczynki chce zadośćuczynienia. W realizacji planu pomaga jej Daniel (który pojawił się w jej życiu przypadkiem i na dobre w nim zagościł) w sposób dosłowny i pośredni, przez to, że dzięki wtajemniczeniu w przeszłość swej ciotki Stefy, pozwala jej poznać i zrozumieć siebie. "Historia Adeli" to tak właściwie także historia Stefy, którą poznajemy dzięki zawziętości i dociekliwości Adeli.
Książka urzekła mnie od pierwszego rozdziału! Zaskoczyła sposobem narracji i zachwyciła bohaterami, których z miejsca polubiłam i kibicowałam w dalszych poczynaniach. To nie jest jakaś tam, schematyczna historia. To książka o miłości, samotności, oddaniu, odpowiedzialności, przebaczaniu, szukaniu siebie. Ach można by tak długo wymieniać, a i tak każdy czytelnik znajdzie to coś dodatkowego, coś co wyda się napisane specjalnie dla niego. Tu wszystko ma swoje miejsce, sens, barwę i wydźwięk. Sposób narracji przywodzi na myśli snucie opowieści, która łączy nowoczesność z tradycją, przeszłość z teraźniejszością, pokolenia młodszych i starszych, dzieci i ich rodziców. Delektowałam się każdą stroną, po kolejnych rozdziałach robiłam przerwy, by móc przemyśleć, przetrawić to co właśnie przeczytałam. Po lekturze powieści czułam się wyczerpana emocjonalnie, ale w pozytywnym tego znaczeniu.
Ta pozycja to prawdziwa uczta dla duszy i serca. Dawno nie czytałam tak "bogatej" książki. Warto też dodać, że wszędobylskie jazzowe nuty niemal docierają do naszych uszu z każdym przewróceniem kolejnej strony, a liczne nawiązania do tekstów literackich sprawiają, że koniecznie chce się je poznać. Jeśli podobnie jak ja, będziecie mieli ochotę sięgnąć po wymieniane tytuły to nie musicie trudzić się z oznaczaniem stron, na których o nich wspomniano, autorka na końcu książki przygotowała dla nas listę najlepszych utworów :)
P.S. Ciekawe kto jeszcze po przeczytaniu książki będzie marzył o takim miejscu jak Becky Sharp :)
Co za szczęście, że przypadki chodzą po ludziach :) Tak właśnie trafiła do mnie książka, która wcześniej (również przypadkiem) trafiła w ręce kogoś innego. Ja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po nią ze względu na okładkę, która w żaden sposób nie przyciąga. Muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że mam nie oceniać książek po okładce!
więcej Pokaż mimo toAdela to trzydziestoczteroletnia kobieta,...