-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-08
2019-07-27
2019-07
2019-06
2019-05
2019-05
2018
Miłość to motyw powszechnie znany. I wydawałoby się, że wszystko o miłości zostało już napisane. Jednak przyglądając się tomikowi "Epsilon trzecich to motyl", przekonujemy się, że o uczuciach można mówić na nieskończoną ilość sposobów. Bo "tylko miłość się liczy". I taką właśnie namiastkę nieskończoności oferuje nam Katarzyna Bułat. Pisząc o miłości, która kształci, doskonali, ale także budzi niepokój, ponieważ "trwa w swej dwoistości". W tomiku "Epsilon trzecich to motyl" spotykamy się zarówno z impresjami, wierszami inspirowanymi podróżami czy literaturą, a także tymi wyrażonymi w matematyczny sposób. Książkę Katarzyna dedykuje Kamilowi. Czy można ofiarować komuś piękniejszy prezent niż spektrum wszystkich swoich uczuć?
Miłość to motyw powszechnie znany. I wydawałoby się, że wszystko o miłości zostało już napisane. Jednak przyglądając się tomikowi "Epsilon trzecich to motyl", przekonujemy się, że o uczuciach można mówić na nieskończoną ilość sposobów. Bo "tylko miłość się liczy". I taką właśnie namiastkę nieskończoności oferuje nam Katarzyna Bułat. Pisząc o miłości, która kształci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07
Na samym początku książki Kate Scelsa rzuciły mi się w oczy dialogi. Były trochę suche. Po pauzie nie pojawiało się "powiedział zdenerwowany, zaskoczony czy cokolwiek innego", zwykłe "powiedział", "odparłem", co nie wnosiło dużo emocji i było mało autentyczne. W miarę czasu temperatura tekstu wzrastała. W dłuższych akapitach pojawiały się pełne opisy przeżyć aktualnych oraz tych minionych.
Bardzo zaciekawiła mnie narracja Sebby'ego. Została poprowadzona w oryginalny sposób. Zwraca się ona bezpośrednio do czytelnika. Jakby Sebby prosił o zrozumienie, a sam nieco oddzielał się od własnego ja. "Naciągnąłeś kaptur i owinąłeś się ciasno bluzą, żeby zatrzymać trochę ciepła. W głowie kółko grał ci fragment piosenki The Waitresses".
Powieść pochłonęła mnie. Dawno nie przeczytałam książki w tak krótkim czasie. Główni bohaterowie dokonują bowiem czegoś niebywałego. Trójka nastolatków dochodzi do wniosku, że skoro nie potrafią sami rozwiązać swoich problemów, to muszą poddać się sile wyższej. Magia nie istniała, ale oni wyobrazili sobie, że z doczepionymi na plecach skrzydełkami i brokatem na twarzy są w stanie pokonać wszystko. To było dość desperackie, ale zarazem piękne i mądre posunięcie. Bo czasem wszystko nas przerasta, ale nie należy tracić nadziei, trzeba zdać się na los i cierpliwie czekać. Wszystko przemija. To jedna z nauk, które głosi książka "wyznawcy niemożliwego życia". Pomiędzy akapitami można doczytać się więcej. O przyjaźni, miłości, odwadze, braku akceptacji, o tym, że w tym świecie bardzo trudno jest po prostu być, być sobą i już.
Zakończenie książki jest otwarte. Możemy tylko domyślać się co było dalej. Wszystko zostaje ukryte w słowach "Miłość pamięta miejsca, których dotknęła. Ona pomoże ci do nich wrócić".
Na samym początku książki Kate Scelsa rzuciły mi się w oczy dialogi. Były trochę suche. Po pauzie nie pojawiało się "powiedział zdenerwowany, zaskoczony czy cokolwiek innego", zwykłe "powiedział", "odparłem", co nie wnosiło dużo emocji i było mało autentyczne. W miarę czasu temperatura tekstu wzrastała. W dłuższych akapitach pojawiały się pełne opisy przeżyć aktualnych oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06
Powieść "Pacjentka z sali numer 7" jest dość bezpośrednia. Początkowo nie rozumiałam większości żartów głównego bohatera albo raczej po prostu mnie nie śmieszyły. Po dłuższej lekturze przekonałam się, że książka ma niezwykłą wartość, a żarty są bardzo potrzebnym, właściwie koniecznym elementem do przetrwania w szpitalnej rzeczywistości.
Główny bohater "Pacjentki z sali numer 7" to lekarz. Jest na stażu. Jest młody i silny. Przekonuje, że pobyt w szpitalu wcale nie musi być bolesnym przeżyciem. Kreuje nowy świat pełen wzruszeń, ale także pogodzenia z własnym losem. "Mój cel? Walczyć z bladością, która występuje jej na policzki. Walka na każda chwilę: jestem malarzem i na jej twarzy będę kładł tylko róż" . W tym świecie każdy ma inne imię. "Mianuję cię Wiktorią, gdyż odtąd znajdziesz dość siły, aby odejść od tego sukinsyna". W tym świcie jest miejsce dla szczęścia
Powieść "Pacjentka z sali numer 7" jest dość bezpośrednia. Początkowo nie rozumiałam większości żartów głównego bohatera albo raczej po prostu mnie nie śmieszyły. Po dłuższej lekturze przekonałam się, że książka ma niezwykłą wartość, a żarty są bardzo potrzebnym, właściwie koniecznym elementem do przetrwania w szpitalnej rzeczywistości.
Główny bohater "Pacjentki z sali...
2018-06
Ostatnio straciłam wiarę w książki dla młodzieży. Zaczęły mnie śmieszyć. Zaczęły zawodzić. Rzuciłam je wszystkie w jeden z kątów. Po dłuższym czasie zapragnęłam jednak czegoś lżejszego. Korzystając z wyprzedaży sięgnęłam po kilka książek młodzieżowych.
W "Niebie nad pustynią" czwórka głównych bohaterów spotyka się w Egipcie podczas ferii zimowych. To miejsce dosyć szybko staje się dla nich symbolem zmian i szansy na lepsze życie. Najbardziej intrygującą postacią jest zdecydowanie Albert oraz Anastazja. Ich losy zaciekawiły mnie najbardziej.
"Niebo nad pustynią" zaskakuje i zachwyca. Książka jest tajemnicza do ostatniej strony. Problemy bohaterów aktualne i autentyczne, a ich profil psychologiczny pełny. Czułam, że byłam tam z nimi. I przeżywałam z nimi. Do ostatniego słowa trzymałam ich za rękę.
Ostatnio straciłam wiarę w książki dla młodzieży. Zaczęły mnie śmieszyć. Zaczęły zawodzić. Rzuciłam je wszystkie w jeden z kątów. Po dłuższym czasie zapragnęłam jednak czegoś lżejszego. Korzystając z wyprzedaży sięgnęłam po kilka książek młodzieżowych.
W "Niebie nad pustynią" czwórka głównych bohaterów spotyka się w Egipcie podczas ferii zimowych. To miejsce dosyć szybko...
2013
2012
2015
2015
2017-08
2016
2016
2018-06
Wielokrotnie słyszałam, że zwierzęta nie mają uczuć, są zaprogramowane. Krzywiłam się wtedy i odwracałam wzrok. Jak pisze Peter Wohlleben "To, że ciągle istnieją wątpliwości co do świata uczuć zwierząt, bierze się być może również stąd, że nawet w wypadku człowieka wiele emocji i innych procesów umysłowych nie jest do dzisiaj jednoznacznie zdefiniowana".
Autor przedstawia życie zwierząt w sposób bardzo prosty i zrozumiały. Porusza ważne badania naukowe, a także powołuje się na własne obserwacje. Poznajemy jego leśniczówkę i własne zwierzęta, co stanowi ciekawe tło, wtrącenie konieczne do płynnego przebrnięcia przez mnóstwo faktów.
Peter Wohlleben pozostawia czytelnikowi miejsce do refleksji własnej. Nie tylko na temat zwierząt, ale także samych ludzi. "U zwierząt szukam chętnie analogii do ludzi, bo nie mogę sobie wyobrazić, że zasadniczo czują one inaczej".
Wielokrotnie słyszałam, że zwierzęta nie mają uczuć, są zaprogramowane. Krzywiłam się wtedy i odwracałam wzrok. Jak pisze Peter Wohlleben "To, że ciągle istnieją wątpliwości co do świata uczuć zwierząt, bierze się być może również stąd, że nawet w wypadku człowieka wiele emocji i innych procesów umysłowych nie jest do dzisiaj jednoznacznie zdefiniowana".
Autor przedstawia...
2017-08
2016
"Pestki" to historia zwyczajnej kobiety - może być nią każdy z nas. Usłyszała ona (na pozór) zwyczajne słowa. Ale nawet pestkami można się zadławać. Szczególnie wtedy, kiedy gromadzą się w naszym przełyku. Pestek nie da się strawić.
"Pestki" to historia zwyczajnej kobiety - może być nią każdy z nas. Usłyszała ona (na pozór) zwyczajne słowa. Ale nawet pestkami można się zadławać. Szczególnie wtedy, kiedy gromadzą się w naszym przełyku. Pestek nie da się strawić.
Pokaż mimo to