-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
Nałogowo wręcz zaczytuję się w powieściach z II wojną światową w tle. A gdy w książkach pojawia się też motyw książek, bibliotek, literatury to już niewiele potrzeba mi do szczęścia. Nie będę czekać do końca recenzji dlatego już na początku wyznam szczerze:
"STRAŻNICZKA SPALONYCH KSIĄŻEK" MNIE ZACHWYCIŁA! 💕
"Wojna odarła ich z tych wszystkich drobnych rzeczy i wyolbrzymiła to, co zostało. Nie było drobnych nieporozumień i niewielkich uroczystości. Były wyłącznie miłość i nienawiść, strach i odwaga, poezja i zagłada, wszystko jeszcze bardziej intensywne przez ten kontrast. Tego, co pośrodku, już nie było."
Trzy miasta: Berlin, Paryż i Nowy Jork.
Trzy kobiety, które połączyły książki i wojna.
Hannah to Żydówka pracująca w Bibliotece Spalonych Książek.
Althea jest odnosząca sukcesy pisarka.
A Vivian - działaczką społeczną i organizatorką wysyłki książek dla walczących żołnierzy.
Brianna Labuskes opowiada przepiękną, mądrą i wzruszającą historię o silnych i odważnych kobietach, które stają w obronie książek i literatury bo tam gdzie niszczone są książki pojawia się bestialstwo i upadek człowieka.
Akcja powieści rozciąga się od lat 30. XX wieku po rok 1944. Hannah i Althea poznają się przed wojną i są świadkami rodzącego się nazizmu i jego niebezpieczeństw. Odczuwają na własnej skórze bezwzględność brunatnych koszul, widzą jak niszczona jest kultura, odbierana wolność czy nawet życie tym, którzy im się przeciwstawią. Nasze bohaterki nie chcą być bezczynne i postanawiają działać w ruchu oporu. Rodzi się między nimi uczucie, fascynacja - coś zupełnie nowego, nieznanego ale jakże ekscytującego dla Althei. Niestety ich znajomość zostanie wystawiona na próbę ...
Trzecią bohaterkę, Viv poznajemy, gdy próbuje walczyć z ograniczeniami, które chce wprowadzić senator Robert A. Taft. Amerykański rząd szukając oszczędności zabiera się za znaczne ograniczenie wysyłanych książek na front. Vivian nie może na to pozwolić bo doskonale zdaje sobie sprawę jak bardzo żołnierze czekają na paczki z lekturami i jak dzięki temu udaje im się przetrwać.
Losy tych trzech bohaterek splotą się w odpowiednim miejscu i czasie ale zanim to nastąpi śledzimy ich pojedyncze historie. Nie brakuje tu miłości, romantyzmu, jest miejsce na uczucia ale też na dramatyczne wydarzenia, tragizm postaci i zdradę.
"Strażniczka spalonych książek" to powieść z reprezentacją osób LGBTQ+, z pięknym i subtelnym wątkiem wlw. Dodatkowo bardzo ciekawie poprowadzony jest motyw książkowy, który zrozumie każdy miłośnik książek. Mamy tu do czynienia z ratowaniem książek, a autorka pokazuje jak ważną rolę potrafią odkrywać książki w różnych okolicznościach, pojawiają się też konkretne tytuły np. "Alicja w krainie czarów", które też mają pewne znaczenie dla fabuły.
Wszystko w tej książce gra, pasuje, historia wydaje się przemyślana i historycznie dopracowana. To jedna z tych wyjątkowych powieści, które znajdą swoje miejsce w mojej topce 2023 roku. Gorąco polecam ❤️.
Nałogowo wręcz zaczytuję się w powieściach z II wojną światową w tle. A gdy w książkach pojawia się też motyw książek, bibliotek, literatury to już niewiele potrzeba mi do szczęścia. Nie będę czekać do końca recenzji dlatego już na początku wyznam szczerze:
"STRAŻNICZKA SPALONYCH KSIĄŻEK" MNIE ZACHWYCIŁA! 💕
"Wojna odarła ich z tych wszystkich drobnych rzeczy i...
Gula w gardle,
Ucisk w piersi i jakoś tak ciężko na sercu ...
Lubię emocjonalną literaturę. Książki, które podejmują ważne tematy, opisują trudne historie, do tego tak operują słowami, że zaraz po przeczytaniu wbijają się w pamięć i nie pozostawiają obojętnym. Są takie książki, które poruszają mnie jako człowieka, jako kobietę i tak było w przypadku "Nocami krzyczą sarny" Katarzyny Zyskowskiej.
Powiedzieć, że jest to intrygująca powieść to za mało.
Wstrząsająca? To też nie wystarczy.
Bo ta książka jest tak samo smutna, jak okrutna. Nostalgiczna, jak i przygnębiająca.
HISTORIĘ PISZĄ ZWYCIĘZCY, ALE CZEMU ZAWSZE PRZEGRYWAJĄ KOBIETY?
"Nocami krzyczą sarny" to skomplikowane losy trzech kobiet w Górach Sowich.
Maria będąc nastolatką, podczas wakacji u babci zaginęła na 3 dni i nikt, nawet ona sama nie wie co się wtedy stało. Teraz jest pisarka i wraca do górskiej miejscowości, żeby promować książkę ale też zmierzyć się z przeszłością ...
Mereike - młodą nazistkę poznajemy w latach 30. XX wieku, dopiero z czasem i przez tragiczne wydarzenia dociera do niej jak zaślepiona była ideologią Hitlera, tylko, że wtedy jest już za późno...
Marianna to młoda Polka, przesiedlona wraz z ojcem i bratem z terenów Wołynia. Próbuje ułożyć sobie życie w nowej rzeczywistości i na nowych terenach ... w domu należącym do niemieckiej rodziny...
Nic mnie nie przygotowało na taką lekturę. Zaczyna się dość spokojnie choć tajemniczo, ale im bardziej zagłębiamy się w życie bohaterek, tym większy ciężar odczuwamy. Nad tymi kobietami unosi się zło (śmierć i morderstwo), które uderza niespodziewanie i kilkakrotnie w trakcie tej powieści.
Byłam zdumiona, jak doskonale przedstawiono tło historyczne, ale również jak dokładny i szczegółowy był opis postaci. Charakterystyka tych trzech kobiet jest godna uznania a przecież te bohaterki są tak bardzo niejednoznaczne! Jest w nich tyle emocji i instynktów, są nieprzewidywalne, zaskakujące. Jeszcze jedna wspaniała sprawa to moment kiedy wszystkie wątki, w końcu łączą się w całość, kiedy ostatecznie przejrzysz na oczy i dociera do Ciebie, co tak naprawdę przeczytałeś. Już dawno czegoś takiego nie przeżywałam.
O tej książce powinno być głośno 🔥.
Gula w gardle,
Ucisk w piersi i jakoś tak ciężko na sercu ...
Lubię emocjonalną literaturę. Książki, które podejmują ważne tematy, opisują trudne historie, do tego tak operują słowami, że zaraz po przeczytaniu wbijają się w pamięć i nie pozostawiają obojętnym. Są takie książki, które poruszają mnie jako człowieka, jako kobietę i tak było w przypadku "Nocami krzyczą...
"Fakt, że sposobem na zmianę życia jest zmiana sposobu myślenia, a sposobem na zmianę sposobu myślenia jest zmiana tego, co się czyta."
Ta książka jest jak promyk słońca, doda otuchy, zainspiruje, zmotywuje.
"101 lekcji, które zmienią twój sposób myślenia" Brianny Wiest to międzynarodowy bestseller, który trafił do mnie zupełnie niespodziewanie ale okazał się być bardzo potrzebny. Zanim zabrałam się do tej książki miałam pewne obawy czy będzie dla mnie odpowiednia bo przecież jestem jedną z tych, co nie potrzebuje żadnych życiowych lekcji, nie muszę zmieniać sposobu myślenia, raczej wszystko jest ok ...
A potem otworzyłam tę książkę, przeczytałam pierwsze strony i poruszyło mnie, jak bardzo do mnie trafia. Naprawdę nie sądziłam, że to będzie tak wyjątkowa lektura.
Dawkowałam ją sobie tygodniami. I choć przeczytałam całą to wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę.
Faktycznie znajdziemy tam 101 lekcji - 101 rozdziałów ale w każdym z nich od kilku do kilkunastu głównych myśli, refleksji, zagadnień, nad którymi warto się choć raz w życiu zastanowić.
To takie rady na różne etapy i dziedziny życia. To książka, która daje do myślenia, pozwala zastanowić się nad samym sobą, naszymi pragnieniami, naszymi lękami, relacjami. Nad naszym życiem, naszą codziennością, tym co siedzi nam w głowie.
Książkę oczywiście bardzo polecam. Może przydać się nam w różnych momentach, może być dobrym prezentem dla kogoś bliskiego. To jedna z tych książek grubasków z cenną zawartością i po prostu warto mieć ją u siebie w domu ❤️.
"Fakt, że sposobem na zmianę życia jest zmiana sposobu myślenia, a sposobem na zmianę sposobu myślenia jest zmiana tego, co się czyta."
Ta książka jest jak promyk słońca, doda otuchy, zainspiruje, zmotywuje.
"101 lekcji, które zmienią twój sposób myślenia" Brianny Wiest to międzynarodowy bestseller, który trafił do mnie zupełnie niespodziewanie ale okazał się być bardzo...
"Czasami, jak książka się bardzo spodoba, trzeba ją przeczytać jeszcze raz! Żeby znów przeżyć szczęśliwe chwile i wychwycić to, co przeoczyło się za pierwszym razem. Książki się zmieniają tak samo jak ludzie, którzy je czytają."
Gdy myślę o "Klubie czytelniczym dla samotnych serc" Sary Nishy Adams widzę w niej idealną lekturę dla moli książkowych, którzy z łatwością ją pokochają ale też dla tych osób, które z jakiegoś powodu straciły chęć do czytania lub mają zastój czytelniczy - ona Wam w tym pomoże.
Ta powieść oprócz tego, że jest o bibliotece, książkach i czytaniu jest też bardzo życiowa.
"Książki nas wiele uczą. Ukazują nam świat, nie chowają go przed nami."
Wyjątkowo, nie chciałabym tutaj zdradzić za bardzo fabuły ale pokrótce mogę wspomnieć, że historia skupia się na dwójce bohaterów, totalnie różnych od siebie osobach.
Mukesz to wdowiec i starszy mężczyzna, który trafia do biblioteki, w której pracuje 17-letnia Aleisha. Mężczyzna nie zna się na książkach, tak samo jak młoda bibliotekarka, dla której ta praca to udręka i nuda. Coś jednak sprawia, że łapią nić porozumienia a tajemnicza LISTA KSIĄŻEK NA WYPADEK, GDYBY OKAZAŁY SIĘ POTRZEBNE zainspiruje ich do czytania książek i da początek wyjątkowej przyjaźni. Będą dzielić się nie tylko wrażeniami z przeczytanych książek ale też radościami, smutkami i troskami.
Nie sądziłam, że popłaczę się przy tej książce.
Nie sądziłam, że będzie ona w stanie jeszcze bardziej rozbudzić moją miłość do książek i bibliotek.
Nie sądziłam, że będzie to jedna z najlepszych książek tego roku, o ile nie całego mojego życia.
Opowiedziałam już o niej kilku osobom w moim otoczeniu. Ta książka jest naprawdę wyjątkowa, piękna i poruszająca. Wzbudziła we mnie emocje, w pewnym momencie nawet mocno uderzyła i rozczuliła. Postacie stały się mi bliskie (szczególnie Aleisha) tak samo jak ich losy.
Ta powieść przenosi nas w magiczny świat literatury, pokazując przy tym nawet zbawienną, terapeutyczną moc książek a bibliotekę jako azyl, miejsce do spotkań i rozmów. Tak wiele można z niej wynieść.
Musicie przeczytać! ❤️
"Czasami, jak książka się bardzo spodoba, trzeba ją przeczytać jeszcze raz! Żeby znów przeżyć szczęśliwe chwile i wychwycić to, co przeoczyło się za pierwszym razem. Książki się zmieniają tak samo jak ludzie, którzy je czytają."
Gdy myślę o "Klubie czytelniczym dla samotnych serc" Sary Nishy Adams widzę w niej idealną lekturę dla moli książkowych, którzy z łatwością ją...
Jest to słodko-gorzka opowieść o dorastaniu w latach 2000+. O pokoleniu, które nie pamięta PRL-u, urodzonym bez smartfona w ręku.
Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak bardzo do mnie trafi. To były czasy mojej młodości więc doskonale wszystko pamiętam.
Pisanie na GG, smsy z limitowanym pakietem, zakupy na targowiskach, polski hip-hop rozbrzmiewający na blokowiskach.
Wiele dziewczyn było takich jak Anita - główna bohaterka tej książki.
"Lata powyżej zera" to książka, która podobała mi się i to bardzo.
Odblokowała wspomnienia.
Wywołała na przemian radość i smutek.
Jest mocno nostalgiczna. Momentami nawet bolesna.
Pod wieloma względami stała się dla mnie wyjątkowa choć może historia sama w sobie wcale jakaś wyjątkowa nie jest.
Nie zrozumie jej tak dobrze kogoś kto nie dorastał w tamtych czasach.
To moja perełka 🧡.
Jest to słodko-gorzka opowieść o dorastaniu w latach 2000+. O pokoleniu, które nie pamięta PRL-u, urodzonym bez smartfona w ręku.
Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak bardzo do mnie trafi. To były czasy mojej młodości więc doskonale wszystko pamiętam.
Pisanie na GG, smsy z limitowanym pakietem, zakupy na targowiskach, polski hip-hop rozbrzmiewający na...
"Życie odmienia nasze twarze ale oczy pozostają oknem tego co było."
"Gdzie śpiewają raki" to książka, którą przesłuchałam w formie audiobooka. To książka, która zbyt długo czekała na swoją kolej do poznania. To historia, która siedzi we mnie od listopada i dopiero teraz, na koniec roku czuję potrzebę, aby o niej napisać.
Ta powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Urzekła mnie. Znalazłam w niej delikatność i melancholię ale też pełnie życia. Jest w niej coś magicznego a jednocześnie zwykłego, naturalnego. Delia Owens nie tylko pięknie opisała krajobraz, florę i faunę ale także potrafiła w pięknym stylu uchwycić emocje i rozterki swoich bohaterów.
Główna bohaterka Kya dorasta na naszych oczach. Porzucona przez matkę, rodzeństwo i ostatecznie też przez ojca, żyje samotnie na łonie natury, a miejscowi nazywają ją "Dziewczyną z bagien". Z biegiem czasu Kya staje się silną, niezależną i odważną kobietą ale życie daje jej nieźle w kość. Poznaje miłość swojego życia, zaznaje zdrady, spotkają ją ból, cierpienie i niesprawiedliwość ...
To naprawdę niezwykła historia, która zawiera w sobie wiele istotnych elementów: miłość, samotność, uprzedzenia i dyskryminację, życie w naturalnym środowisku oraz morderstwo. I właśnie tajemnica kryjąca się za sprawą morderstwa czyni tę powieść jeszcze bardziej intrygującą. Nie nudziłam się słuchając tej książki, nawet jeśli akcja dzieje się niespiesznie, tak jak powolne jest życie na bagnach. Książka "Gdzie śpiewają raki" pozostawiła we mnie ślad i wiem, że nigdy jej nie zapomnę 🧡
"Życie odmienia nasze twarze ale oczy pozostają oknem tego co było."
"Gdzie śpiewają raki" to książka, którą przesłuchałam w formie audiobooka. To książka, która zbyt długo czekała na swoją kolej do poznania. To historia, która siedzi we mnie od listopada i dopiero teraz, na koniec roku czuję potrzebę, aby o niej napisać.
Ta powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie....
"Lekcje chemii" Bonnie Garmus - uwielbiam. Absolutnie uwielbiam tę książkę! Za humor, za feministyczne przesłanie, za mądrości z niej płynące. To piękna powieść podnosząca na duchu, literatura kobieca w najlepszym tego słowa znaczeniu. Historia napisana od serca przez kobietę dla kobiet o niezłomnej i niepokornej - Elizabeth Zott.
Wykształcona kobieta, samotna matka i ateistka - w latach 50. XX wieku w USA było to połączenie nie do przejścia. Taka kobieta jak była wyklęta, wytykana palcami, traktowana niepoważnie. Ale wtedy pojawia się ona - Elizabeth Zott - chemiczka daleka od przeciętności, która wcale nie wstydzi się tego kim jest i jaka jest. Ona znała swoją wartość i wiedziała na co ją stać!
Poznajemy ją jako studentkę wydziału chemii, gdzie zdobywa bardzo dobre wyniki ale jej kompetencje są często podważane przez kolegów po fachu. Spotyka ją w tym czasie wiele nieprzyjemności ale też jedna z lepszych rzeczy w jej życiu - miłość. Jej dalszy los naznaczony jest jednak pechem w sferze osobistej i zawodowej. Elizabeth przeżywa tragiczną śmierć ukochanego i musi odnaleźć się w nowej dla siebie roli - jako matka. Mimo wszystko nie traci nic ze swojej zawziętości i nieustępliwości. Gdy zostaje zauważona przez reżysera telewizyjnego dostaje propozycję poprowadzenia programu o gotowaniu. Program ten ma być przeznaczony dla gospodyń domowych, a ona sama ma prezentować się w nim tak, aby cieszyć oglądających ją mężczyzn. Oczywiście Elizabeth robi to ale po swojemu.
Z odcinka na odcinek oprócz gotowania na wizji udziela też lekcji chemii. Swoimi "przepisami" zachęca kobiety przed telewizorami do wzięcia życia w swoje ręce i uczynienia go takim, jakie chcą by było.
Elizabeth Zott to fenomenalna bohaterka, którą nie sposób nie polubić i nie podziwiać. Wiele razy upada ale za każdym razem wstaje i idzie przed siebie z podniesioną głową. Jest symbolem kobiecej siły. Kobietą, która żyje z dala od zasad, jakie chciało narzucić jej społeczeństwo. Dzięki niej uśmiechamy się i wzruszamy ale czujemy też rozgoryczenie i złość względem staroświeckiego i paskudnego podejścia mężczyzn. Jest w tym jednak nadzieja, że dzięki takim osobom jak ona może coś się zmienić.
"Lekcje chemii" to historia, której nie można się oprzeć. Książka, o której chce się odpowiadać. Z prawdziwą gwiazdą jaką jest postać Elizabeth ale też cudownymi pobocznymi bohaterami. Musicie ich wszystkich poznać! Musicie wziąć udział w "Lekcjach chemii". Musicie przeczytać tę książkę! 🤩
"Lekcje chemii" Bonnie Garmus - uwielbiam. Absolutnie uwielbiam tę książkę! Za humor, za feministyczne przesłanie, za mądrości z niej płynące. To piękna powieść podnosząca na duchu, literatura kobieca w najlepszym tego słowa znaczeniu. Historia napisana od serca przez kobietę dla kobiet o niezłomnej i niepokornej - Elizabeth Zott.
Wykształcona kobieta, samotna matka i...
Są takie książki, które są wyjątkowe z wielu względów ale których wyjątkowość trudno ubrać w słowa.
"Porzucona córka" Donatelli Di Pietrantonio to właśnie taka książka. Książka, która już od pierwszych stron mnie urzekła i szybko trafiła do mojego serca. Przede wszystkim dlatego, że znalazłam w niej przykład jednej z piękniejszych siostrzanych relacji w literaturze ostatnich lat.
To historia, którą ciągle w sobie noszę ...
"Arminuta – ta, która wróciła. Nikogo nie znałam, oni natomiast wiedzieli o mnie więcej niż ja sama."
"Porzucona córka" to opowieść o pewnej włoskiej rodzinie i dziewczynce szukającej swojego miejsca w świecie.
Mówią na nią Arminuta, czyli "ta która wróciła, została zwrócona". Główną bohaterkę poznajemy kiedy jej zastępczy opiekunowie oddają ją biologicznym rodzicom.
Arminuta dotąd wychowywana w mieszczańskim dobrobycie i rodzinnym cieple, trafia do ubogiej wioski w Abruzji, gdzie musi żyć pośród obcego rodzeństwa, stawić czoła rzeczywistości całkiem odmiennej od tej którą znała do tej pory.
"Byłam sierotą z dwoma żyjącymi matkami. Jedna oddała mnie, gdy jeszcze jej mleko nie wyschło na moim języku, druga – gdy miałam trzynaście lat. Byłam córką rozstań, fałszywego, a może przemilczanego pokrewieństwa, odległości."
W tej książce śledzimy pierwsze chwile Arminuty w "nowym domu", gdzie atmosfera bywa niepokojąca i przytłaczająca. Jesteśmy świadkami jej zmagań i trudności, jakie ją spotykają w nowym otoczeniu.
Arminuta dorasta na naszych oczach. Widzimy jak stopniowo tworzy relację z rodzicami i rodzeństwem - relację, której daleko do idealnej. Jak odkrywa siebie. Jak próbuje pogodzić się z losem i jak szuka odpowiedzi i sensu w tym, co ją spotkało.
To prosta, nostalgiczna historia ale na swój sposób skomplikowana. Cały klimat tej książce nadaje tło społeczno-historyczne: lata 70. XX wieku, kontrastowe włoskie społeczeństwo - wyraźny podział na biednych i bogatych. Autorce udało się stworzyć realistyczne postacie, pobudzane różnymi emocjami i zachowaniami i choć "Porzucona córka" zaskakuje swoją surowością to pojawiają się tam mimo wszystko też uczucia, między innymi piękna siostrzana więź.
Jest w tej książce coś, co sprawia, że współodczuwamy razem z główną bohaterką wszystko to, co ją spotyka.
I to jest naprawdę niesamowite! To jedna z tych powieści, o której długo się myśli i tęskni się za nią, gdy się skończy.
Serdecznie polecam.
Są takie książki, które są wyjątkowe z wielu względów ale których wyjątkowość trudno ubrać w słowa.
"Porzucona córka" Donatelli Di Pietrantonio to właśnie taka książka. Książka, która już od pierwszych stron mnie urzekła i szybko trafiła do mojego serca. Przede wszystkim dlatego, że znalazłam w niej przykład jednej z piękniejszych siostrzanych relacji w literaturze...
Chyba każdy z nas ma takich autorów/autorki, których książki jeszcze nigdy nas nie zawiodły. U mnie jest to Taylor Jenkins Reid. Ta pisarka absolutnie zachwyciła mnie powieścią "Siedmiu mężów Evelyn Hugo". Później była fascynująca "Daisy Jones & The Six". I teraz do tego grona dołączyło "Malibu płonie" - najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka w tym roku.
Miałam duże oczekiwania względem niej i na szczęście wszystkie się spełniły. Dostałam ekscytującą historię w oldschoolowym stylu a klimat Malibu totalnie na mnie zadziałał. Tę książkę naprawdę można pochłonąć w jeden dzień!
Gdybym miała napisać z jakimi widokami kojarzy mi się "Malibu płonie" wymieniłabym od razu: surfing, luksusowe rezydencje, wysportowane ciała.
Gdybym miała wybrać jakimi zapachami jest ta książka to byłby to zapach trawki, olejku do opalania i morskiej bryzy.
Gdyby "Malibu płonie" miałoby swój soundtrack to znalazłyby się na nim utwory Prince, Madonny czy Tiny Turner.
Taylor Jenkins Reid zaprasza nas do świata rodzeństwa Riva. Nina, Jay, Hud i Kit są piękni, młodzi i bogaci. Tak ich na początku odbieramy - takie sprawiają wrażenie. Spędzamy z tymi bohaterami 24 godziny, które przeplatane są wstawkami z ich przeszłości - wtedy możemy poznać burzliwą historię ich rodziny, relacje z matką i praktycznie brak kontaktu ze sławnym ojcem.
Punktem kulminacyjnym jest wyczekiwana przez wszystkich impreza. To będzie szalona noc, pełna uniesień i wśród przepychu. Uczestnicy upojeni alkoholem i odurzeni narkotykami stracą kontrolę, będą łamać sobie nosy i serca, niejedno życie zostanie wywrócone do góry nogi. Malibu zapłonie - dosłownie i w przenosi! 🔥
Taylor kolejny raz w swojej książce prezentuje nam niezwykłych bohaterów (są to gwiazdy żyjące w blasku fleszy i na rozkładówkach gazet) ale zmagających się problemami, jak każdy inny człowiek. Autorka pokazuje, że rodzinne dramy nie oszczędzają nawet sławnych ludzi. Nie tworzy bohaterów idealnych, nie robi z nich posągów. Jej postacie nie są czarne czy białe (może oprócz Micka Rivy - bo to całkowicie czarny charakter). Jednak reszta członków rodziny Riva to osoby, które popełniają błędy, płaczą, cierpią, możemy zobaczyć w nich różne uczucia i emocje.
W "Malibu płonie" znajdziemy przekrój życia dwudziestokilkulatków rodem z lat 80. Ich rzeczywistość tylko na pozór jest beztroska. Ale rodzeństwo Riva daje przykład jak silna łączy ich więź. Potrafią się wspierać i być ze sobą w najlepszych, jak i najgorszych momentach. I my jako czytelnicy również tego doświadczamy.
Uwielbiam "Malibu płonie" za całokształt, za klimat i świetne zakończenie. To płynna, wciągająca i mimo wszystko lekka lektura, która sprawi, że zatęsknimy za latem. Bardzo polecam ❤️.
Chyba każdy z nas ma takich autorów/autorki, których książki jeszcze nigdy nas nie zawiodły. U mnie jest to Taylor Jenkins Reid. Ta pisarka absolutnie zachwyciła mnie powieścią "Siedmiu mężów Evelyn Hugo". Później była fascynująca "Daisy Jones & The Six". I teraz do tego grona dołączyło "Malibu płonie" - najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka w tym roku.
Miałam duże...
Chciałabym Wam opowiedzieć o wyjątkowej książce. O pięknym i mądrym poradniku poświęconemu emocjom. To prawdziwy książkowy skarb - jeden z lepszych poradników, które miałam okazję przeczytać w moim życiu. I tak się cieszę, że trafiłam na niego w odpowiednim czasie.
Już w trakcie czytania poczułam jak bardzo go potrzebowałam. Każdy rozdział był na mnie cenną lekcją, dał mi ważne wskazówki, pomógł mi w dostrzeganiu
i definiowaniu różnych emocji i stanów. Pozwolił mi zdać sobie sprawę z wielu moich zachowań i reakcji.
"Jak rozumieć, nazywać i regulować swoje emocje" Olgi Daligi (@psycho.inspiracje) to licząca niecałe 260 stron lektura, która swoją wartościową treścią wykracza
poza ramy książki. To, czego się z niej dowiadujemy wpłynie na każdego w inny sposób ale myślę, że każdy czytelnik zyskuje tą samą świadomość o emocjach i jeśli trzeba będzie to z niej skorzysta.
Autorka przekazuje swoją wiedzę o emocjach w prosty i przyjemny sposób, podając przykłady historii swoich pacjentów oraz od siebie samej.
Książka ma dobrze przemyślany układ i jest bardzo przejrzysta w odbiorze. Rozdziały składają się z rozwinięcia tematu, podsumowania, historii z życia wziętych oraz ćwiczeń. A te ćwiczenia to złoto i naprawdę warto poświęcić im uwagę!
Mamy w zwyczaju pytać innych podczas powitania: "Jak się masz?". Ale dlaczego takich pytań nie zdajemy sobie sami? Czemu nie pytamy siebie o to jak się czujemy?
Tak samo, gdy patrzymy w lustro ... widzimy dobrze nam znane swoje odbicie, widzimy swoje wady ale dlaczego nie podziękujemy sobie za coś? Nie pochwalimy siebie?
Między innymi do takich refleksji skłania książka Olgi Daligi i oferuje nam wiele ciekawych porad. Otwiera oczy. Daje do myślenia.
"Pozwól sobie na przeżywanie wszystkich emocji, zarówno tych, które są przyjemne, jak i tych, które są mniej przyjemne.
(...) Człowiek, który jest emocjonalnie dojrzały, doświadcza całej gamy uczuć: zarówno radości, zachwytu, wzruszenia, jak i irytacji, wstydu czy żalu. Pamiętaj, że nie musisz się czuć albo zachowywać w taki sposób, jak ktoś chce, ale ta osoba także nie musi robić niczego tak, jak ty oczekujesz. Każdy człowiek jest wyjątkowy i potrzebuje indywidualnego podejścia do jego uczuć."
Bardzo polecam ❤️.
Chciałabym Wam opowiedzieć o wyjątkowej książce. O pięknym i mądrym poradniku poświęconemu emocjom. To prawdziwy książkowy skarb - jeden z lepszych poradników, które miałam okazję przeczytać w moim życiu. I tak się cieszę, że trafiłam na niego w odpowiednim czasie.
Już w trakcie czytania poczułam jak bardzo go potrzebowałam. Każdy rozdział był na mnie cenną lekcją, dał mi...
2022-09-11
"Sezon na truskawki" Marty Dzido to książka zmysłowa - och, jak to słowo idealnie tutaj pasuje! To książka czuła, ciepła, odświeżająca, taka prawdziwa bo życiowa. Kojarzy mi się z wakacjami choć czytałam ją ostatnio - w chłodne, wrześniowe wieczory.
Składa się z 9 opowiadań. Jedne z nich były mi bardziej bliższe, inne mniej (najlepsze i chyba najważniejsze było dla mnie tytułowe opowiadanie) ale w każdym znalazłam coś interesującego. Są to w dużej mierze opowieści o złamanych sercach, niewykorzystanych szansach, o kobiecości, cielesnej przyjemności, o różnych przyjaźniach i różnych miłościach ...
"Czasem, kiedy leżała nocą w łóżku, już nie na jawie, ale jeszcze nie we śnie, w miękkim stanie gdzieś pomiędzy, wracała myślami do ulubionych momentów, odtwarzała sobie w głowie scenki, sekunda po sekundzie, i dzięki temu wspomnienia z upływem czasu zamiast blaknąć, nabierały nowych barw."
Dzieciństwo, wiek nastoletni, dorosłość - nasze życie składa się z tych etapów. Bywa, że przez lata rozpamiętujemy pewne sprawy, nosimy w sobie wspomnienia, a im jesteśmy starsi tym bardziej tęsknimy za młodością i beztroską.
Bo zawsze tak jest, że za czymś tęsknimy i gdy zbierzemy te wspomnienia złożą się one w słodko-gorzkie chwile, będą to konkretne smaki, zapachy, emocje.
Bohaterki ale też i bohaterowie "Sezonu na truskawki", w zależności od opowiadanej historii konfrontują się m.in. ze swoimi dziecięcymi marzeniami, z dorosłością czy z macierzyństwem. Dojrzewają, zatracają się, odkrywają siebie, bywają szaleńczo zakochani, ale bywają też bardzo samotni ...
"Nie pamiętam, kiedy ostatnio napiłam się alkoholu tak, by zaszumiało mi w głowie,
kiedy śmiałam się tak bardzo, że mnie rozbolał brzuch, kiedy tańczyłam, nie zastanawiając się czy ktoś patrzy (...) Żyję w stagnacji, bez uniesień i bez drżenia."
Tak wiele fragmentów z tej książki do mnie trafiło. Momentami czułam jakbym czytała o sobie albo o kimś dobrze mi znanym. To było piękne i nostalgiczne. Jestem absolutnie zauroczona "Sezonem na truskawki" i wiem, że będę chętnie wracać do tej książki. Zasługuje na miejsce wśród moich ulubionych 💕.
"Sezon na truskawki" Marty Dzido to książka zmysłowa - och, jak to słowo idealnie tutaj pasuje! To książka czuła, ciepła, odświeżająca, taka prawdziwa bo życiowa. Kojarzy mi się z wakacjami choć czytałam ją ostatnio - w chłodne, wrześniowe wieczory.
Składa się z 9 opowiadań. Jedne z nich były mi bardziej bliższe, inne mniej (najlepsze i chyba najważniejsze było dla mnie...
Marilyn Monroe - ponadczasowa gwiazda, symbol seksu i popkultury, bogini kobiecości, ikona kina. Wszyscy ją znamy, znamy jej twarz, znamy jej charakterystyczne cechy,
widzieliśmy ją w filmach i pewnie słyszeliśmy nieraz o jej tajemniczej śmierci. Wydawać by się mogło, że o Marilyn powiedziano już wszystko ale ... Jaką kobietą była
naprawdę? Jakie miała sekrety? Czego się bała?
Przeczytałam na jej temat doskonałą biografię Anthony'ego Summersa pt. "Bogini. Tajemnice życia i śmierci Marilyn Monroe". Ta licząca ponad 650 stron (łącznie ze źródłami i bibliografią) książka ukazuje zupełnie inne oblicze gwiazdy, dogłębnie analizuje okres jej kariery, kulisy sławy, związki, relacje i znajomości,
wskazując na różne wydarzenia, które doprowadziły do jej upadku i ostatecznie do śmierci.
"Było coś w tej dziewczynie, co kazało wierzyć, że zdobędzie wszystko, czego pragnie."
"Z wdzięcznością przyjmowała każdy objaw uczucia, którym ktoś chciał ją obdarzyć, bez względu na płeć dającego."
"Wyobrażała sobie, że jest oblubienicą całej Ameryki. W rzeczywistości była kłębkiem nerwów szukającym ocalenia w ramionach coraz to innych mężczyzn."
Marilyn potrafiła czarować na ekranie i w świetle reflektorów ale jej prywatne życie było pełne komplikacji, porażek i nieszczęść. Bywała kapryśna, bezwstydna i szalona.
Innym razem zamykała się w sobie, uciekała w alkohol i narkotyki. Chciała być kochana ... "Chciała kochać, ale nie potrafiła. Kochała wyłącznie siebie. Była narcystyczna."
Anthony Summers w swojej książce opowiada o życiu Marilyn Monroe, wydzielając pięć głównych rozdziałów. W pierwszym rozdziale poznajemy jej niespokojne dzieciństwo i rozwój kariery w Hollywood. Drugi i trzeci rozdział dotyczą małżeństw Marilyn: najpierw z amerykańskim baseballistą Joe DiMaggio, które trwało przez niecałe 10 miesięcy, później z dramatopisarzem Arthurem Millerem, które zakończyło się po 4 latach. Ostatnie dwa rozdziały są najbardziej kontrowersyjne i poruszają wiele złożonych problemów z Marilyn. Znajdziemy tam szczegółowe opisy relacji Marilyn z Johnem i Robertem Kennedy, powiązaniami z mafią oraz okolicznościami jej śmierci.
Była to fascynująca lektura, mająca formę dziennikarskiego śledztwa, którą czyta się zarówno z niepokojem, jak i z ogromnym zainteresowaniem. Nie mogłam się od niej oderwać! Ta książka pozwoliła mi dowiedzieć się wielu rzeczy o Marilyn, o których nie miałam wcześniej pojęcia. Marilyn Monroe to piękna i bardzo tragiczna postać ale
czytając biografię taką jak ta można choć trochę ją rozumieć. Bardzo Wam ją polecam. Spędzicie z tą książką intrygujący czas.
Marilyn Monroe - ponadczasowa gwiazda, symbol seksu i popkultury, bogini kobiecości, ikona kina. Wszyscy ją znamy, znamy jej twarz, znamy jej charakterystyczne cechy,
widzieliśmy ją w filmach i pewnie słyszeliśmy nieraz o jej tajemniczej śmierci. Wydawać by się mogło, że o Marilyn powiedziano już wszystko ale ... Jaką kobietą była
naprawdę? Jakie miała sekrety? Czego się...
"Każda część mojego ciała wyrywa się do ciebie, każda myśl wędruje poprzez trotuary, przez kanały, barykady, zasieki, ruiny. Ku tobie."
Wojna i poezja. Poezja i wojna. A gdzieś pomiędzy miłość i różne jej oblicza ...
"Szklane ptaki" Katarzyny Zyskowskiej to książka, która poruszyła mnie od pierwszej strony, tak samo jak poruszają mnie wiersze Baczyńskiego. Bywały rozdziały przy czytaniu których miałam gulę w gardle, a im bliżej końca, tym bardziej bolało mnie serce.
I tak, historia w tej książce rozpisana jest na trzy głosy. Oprócz Krzysztofa, swoją część ma jego ukochana Basia oraz matka Stefania - dwie kobiety jego życia. Ale w jego życiu, a szczególnie w czasie okupacji ważne miejsce zajmowali również ci dwaj mężczyźni: Jerzy Andrzejewski oraz Jarosław Iwaszkiewicz.
O relacjach Baczyńskiego autorka pisze w dość subtelny, czasami nawet dyskretny sposób. Rzuca to jednak nieco inne światło na postać młodego poety - chłopaka niezwykle wrażliwego, oddanego przyjaciela, partnera, syna ale też nie pozbawionego wad i słabości człowieka. I całościowo stanowi to bardzo ciekawe spojrzenie na życie i twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Ale w tym wszystkim wybrzmiewa również głos pokolenia Kolumbów, młodych ludzi, znajomych Krzysztofa, którzy w tak niebezpiecznych i niepewnych wojennych czasach potrafili kochać, marzyć, tworzyć, uczyć się i po prostu żyć. Świadomość tego niezwykle boli i wzrusza.
Co więcej, postacie w tej książce są jak żywe, nie wiem jak udało się to zrobić autorce ale naprawdę czułam jakby za sprawą słów przywróciła ich do życia. Jakby to właśnie oni opowiadali tę historię.
Dlatego "Szklane ptaki" zachwyciły mnie ponad literackie standardy. Znalazłam w tej powieści tyle emocji, tyle ważnych tematów, tyle pięknych i dramatycznych momentów. Znalazłam w niej tragizm okupacji i Powstania Warszawskiego. Jest dla mnie wyjątkowa pod wieloma względami i choć chciałabym jeszcze o niej mówić to obawiam się, że w końcu zabraknie mi słów...
Polecam z całego serca ❤️.
"Każda część mojego ciała wyrywa się do ciebie, każda myśl wędruje poprzez trotuary, przez kanały, barykady, zasieki, ruiny. Ku tobie."
Wojna i poezja. Poezja i wojna. A gdzieś pomiędzy miłość i różne jej oblicza ...
"Szklane ptaki" Katarzyny Zyskowskiej to książka, która poruszyła mnie od pierwszej strony, tak samo jak poruszają mnie wiersze Baczyńskiego. Bywały...
Często tak mam ... Swego rodzaju przeczucie. Intuicję, która podpowiada mi co wybrać. Widzę książkę, czytam jej opis i po prostu wiem, że mi się spodoba.
Miałam tak z książką "Trzy gołębice" Marleny Semczyszyn. Spojrzałam na okładkę, przeczytałam opis i poczułam, że będzie to jedna z tych melancholijnych powieści, które trafiają w moje serce. Nie pomyliłam się, a nawet okazało się, że książka jest jeszcze lepsza niż oczekiwałam.
"Trzy gołębice" to historia trzech dziewczynek, a później już dorosłych kobiet. Są zupełnie różne z wyglądu i charakterów. Pochodzą z różnych środowisk, mają inne upodobania. Joanna to urocza panienka z bogatego domu, Zula jest Żydówką wychowaną przez matkę alkoholiczkę, zaś Jagoda to charakterna dziewczyna ze wsi. W dzieciństwie te dziewczynki zaprzyjaźniają się. Łączy ich nierozerwalna więź aż do czasów dorosłości. Kiedy pojawiają się pierwsze miłości, obowiązki, praca oraz wojna każda z nich wybiera swoją drogę. Nic jednak nigdy nie będzie tak silne jak ich znajomość i pamięć o wspólnie spędzonych latach.
Można powiedzieć, że jest to całkiem prosta historia. Obraz kobiecej przyjaźni na przestrzeni lat ze wzlotami i upadkami, z chwilami szczęścia i smutku,
jak to bywa we wszystkich przyjaźniach. Ale ja znalazłam w tej książce coś wyjątkowego, widzę w tej historii piękno bo wydaje mi się być niezwykle prawdziwa.
Autorka stworzyła naprawdę ciekawe bohaterki, mając na uwadze wszystkie możliwe uczucia i emocje, którymi je odpowiednio obdarowała.
Zula to moja ulubienica, od początku jej kibicowałam i jestem pozytywnie zaskoczona a nawet zachwycona jej lesbijskim wątkiem ❤️. Polubiłam Joannę - miała dobre serce. Podobała mi się też Jagoda choć momentami nie rozumiałam jej zachowania względem mężczyzn. Cieszę się, że je poznałam i chyba za bardzo się z nimi zżyłam bo gdy skończyłam czytać tę książkę poczułam żal, że to już koniec. Myślę, że "Trzy gołębice" spokojnie mogłyby być sagą, cała historia ma do tego potencjał ale zakończenie jest definitywne zamknięte.
"Trzy gołębice" Marleny Semczyszyn to dla mnie piękna książka o kobiecej przyjaźni - nieidealnej ale prawdziwej, a także opowieść o miłości,
odwadze, walce i sile kobiet. To wspaniała historia, która zostaje w pamięci i w sercu. Nie można jej przegapić ❤️.
Często tak mam ... Swego rodzaju przeczucie. Intuicję, która podpowiada mi co wybrać. Widzę książkę, czytam jej opis i po prostu wiem, że mi się spodoba.
Miałam tak z książką "Trzy gołębice" Marleny Semczyszyn. Spojrzałam na okładkę, przeczytałam opis i poczułam, że będzie to jedna z tych melancholijnych powieści, które trafiają w moje serce. Nie pomyliłam się, a nawet...
"Przedziwną krainą jest Islandia, która poniekąd stanowi pępek tego świata, choć równocześnie bywa marginalizowana jako osobliwość."
Z książkami historycznymi bywa tak jak z lekcjami historii w szkole. Nie każdy potrafi odpowiedzieć o historii tak, żeby nie zanudzić a zaciekawić odbiorcę. Dużo faktów, dat, postaci - wszystko to czasami zaczyna się mylić. Ale Egill Bjarnason podszedł do tego w odpowiedni sposób. Nakreśla historię Islandii skupiając się na najważniejszych wydarzeniach i postaciach, które miały też znaczenie na arenie międzynarodowej. Oprócz historii samej w sobie autor wspomina także o kulturowych i społecznych aspektach ważnych dla Islandii. Jest to więc książka, która pozwala poznać historię Islandii w pigułce.
Każdy rozdział opowiada o innym okresie. Można je czytać po kolei albo wybrać temat, który najbardziej nas interesuje. Dowiemy się m.in.:
🔸o początkach osadnictwa na Islandii,
🔸walce o niepodległość i tamtejszym ruchu narodowym,
🔸 jak w XVIII wieku Islandia spowodowała katastrofę klimatyczną,
🔸 o tym, jak to się stało, że kiedyś najuboższy kraj Europy stał się w kilka lat najbogatszym,
🔸 dlaczego Islandia uchodzi za najlepszy na świecie kraj dla kobiet.
To była naprawdę niesamowita lektura, która zachwyciła mnie i dostarczyła całkiem nowej wiedzy o krainie "ognia i lodu". Historia Islandii to prawdziwa podróż po dziejach ludzkości. Czyta się ją z łatwością i zaciekawieniem bowiem napisana jest bardzo przystępnym, codziennym językiem. W sposobie opowiadania autora czuć pasję i zamiłowanie do swojego kraju. Jestem tym zauroczona i polecam tę książkę z całego serca, szczególnie osobom, które interesują się Islandią 💙.
"Przedziwną krainą jest Islandia, która poniekąd stanowi pępek tego świata, choć równocześnie bywa marginalizowana jako osobliwość."
Z książkami historycznymi bywa tak jak z lekcjami historii w szkole. Nie każdy potrafi odpowiedzieć o historii tak, żeby nie zanudzić a zaciekawić odbiorcę. Dużo faktów, dat, postaci - wszystko to czasami zaczyna się mylić. Ale Egill...
Książka "Uważaj, czego pragniesz" autorstwa Adele Parks zasługuje na najwyższą ocenę! Jest to powieść pełna dramaturgii ale też sensacji, pokazująca do czego zdolni są ludzie zachłyśnięci bogactwem.
Historia dotyczy zwyczajnej na pozór angielskiej rodziny Greenwoodów, którzy wygrywają 17 milionów funtów w Lotto. Problemy zaczynają się praktycznie od razu bowiem od lat wysyłali wspólnie kupon z dwiema zaprzyjaźnionymi rodzinami, podając zawsze te same liczby. Tydzień przed wygraną doszło do sprzeczki i ich znajomi wycofali się z gry. Kiedy wszyscy dowiadują się o wygranej każdy z nich chce zgarnąć coś dla siebie. Rodzinne relacje i wieloletnia przyjaźń zostaje poddana niejednej próbie.
Pewnie każdy z nas kiedyś zastanawiał się nad tym, co by zrobił z milionową wygraną. Czy rozpocząłby życie w luksusach a może oddałby część na cele charytatywne? Będąc milionerami z pewnością można mieć wszystko, ale czy można czuć się bezpiecznie?
W takiej sytuacji znaleźli się bohaterowie "Uważaj, czego pragniesz". Lexi i Jake oraz ich nastoletnie dzieci reprezentują wszystkie możliwe zachowania, których spodziewalibyśmy się od ludzi, kiedy ich budżet domowy nagle powiększa się o 17 milionów funtów. Cała ta historia była dla mnie bardzo realistyczna. Lexi próbowała zachować rozsądek i żyć w miarę normalnie, zaś jej mąż tylko miał w głowie wydawanie pieniędzy.
Czytając tę książkę bardzo się w nią wczuwam, cały czas byłam ciekawa co będzie dalej. Kartki przewracały się same. Chłonęłam rozdział za rozdziałem. Autorka przygotowała dla czytelników pewne elementy zakończenia, był też plot twist, różne sekrety, różne wersje wydarzeń, małżonkowie mieli przed sobą tajemnice. Nikt z nich nie był tak dobry i krystaliczny jak się początkowo wydawało. Jestem zachwycona tą powieścią bo wywołała we mnie wiele emocji, czasami bardzo sprzecznych ale też skłoniła do myślenia.
Polecam ją dalej bo to jedna z tych książek, o których warto porozmawiać ze znajomymi.
Książka "Uważaj, czego pragniesz" autorstwa Adele Parks zasługuje na najwyższą ocenę! Jest to powieść pełna dramaturgii ale też sensacji, pokazująca do czego zdolni są ludzie zachłyśnięci bogactwem.
Historia dotyczy zwyczajnej na pozór angielskiej rodziny Greenwoodów, którzy wygrywają 17 milionów funtów w Lotto. Problemy zaczynają się praktycznie od razu bowiem od lat...
2022-03
"Sekret panny Elizy" Annabel Abbs to historia inspirowana prawdziwymi losami Elizy Acton brytyjskiej pisarki i poetki, żyjącej w latach 1799-1859, autorki pierwszej książki kulinarnej z dokładnymi opisami dań i proporcjami.
Jest rok 1835. Eliza Acton marzy o wydaniu kolejnego tomiku poezji lecz wydawca odrzuca jej wiersze i proponuje, aby zajęła się pisaniem książki kucharskiej. Eliza jest początkowo sceptyczna do tego pomysłu jednak trudna sytuacja finansowa jej rodziny powoduje, że kobieta przyjmuje to zlecenie. Eliza decyduje się zatrudnić do pomocy młodą kucharkę Annę, w której drzemie ukryty kulinarny talent ale która potrzebuje praktyki pod okiem doświadczonej gospodyni. Między kobietami niemal od razu nawiązuje się porozumienie. Razem będą odkrywać nowe smaki, tworzyć niesamowite dania, będą też zwierzać się sobie ze swoich problemów i sekretów. W kuchni pensjonatu rodziny Acton dwie kobiety odnajdą siłę i inspirację, przeżyją chwile radości i smutku ale też stworzą razem piękną historię ...
Och! Ta książka jest smakowita, urocza i wzruszająca. Zapewne na długo pozostanie w mojej głowie. Świetnie wykreowane bohaterki, które nie sposób nie polubić. Nie wiem która z nich była mi bliższa czy Eliza - nieustępliwa i niezależna jak na czasy, w których żyła, czy Anna - zawsze oddana, pracowita i opiekuńcza. Losy ich obu mnie poruszyły. Bardzo podobało mi się tło historyczno-obyczajowe tamtych czasów. Autorka z łatwością oddała tamtejszy klimat, z wyczuciem opisała sceny gotowania czy jedzenia, a wychodząc poza kuchnie pokazała szerzej problemy kobiet i trudności, jakie napotykały na swojej drodze.
Odkładam tę książkę na półkę z podziwem i radością, że mogłam tak dobrze spędzić przy niej czas. Bardzo polecam! Musicie poznać historię Elizy Acton ❤️.
"Sekret panny Elizy" Annabel Abbs to historia inspirowana prawdziwymi losami Elizy Acton brytyjskiej pisarki i poetki, żyjącej w latach 1799-1859, autorki pierwszej książki kulinarnej z dokładnymi opisami dań i proporcjami.
Jest rok 1835. Eliza Acton marzy o wydaniu kolejnego tomiku poezji lecz wydawca odrzuca jej wiersze i proponuje, aby zajęła się pisaniem książki...
"Rodzina była lustrem, w którym oglądała własne odbicie."
Wszystko zaczyna się od studenckiej miłości. William - odnoszący sukcesy koszykarz i Julia - pełna pasji i ambitna dziewczyna zakochują się w sobie. William niekochany i odtrącony przez rodziców ciągle czuje się niekompletny ale za sprawą Julii zyskuje nową rodzinę.
Rose i Charlie Padavano oprócz Julii mają jeszcze trzy córki: kochająca książki bibliotekarkę Silvie oraz bliźniaczki: malarkę Cecelie i opiekująca się dziećmi Emeline. Siostry Padavano są ze sobą mocno zżyte i dzielą ze sobą wszystkie troski i problemy. Jednak z biegiem lat z różnych powodów w ich rodzinie zaczynają pojawiać się rysy ...
Gdybym miała określić jakimś słowem powieść "Witaj, piękna" to nasuwa mi się jedno: ŻYCIOWA. I gwarantuje, że nie jest to ani nudna ani banalna lektura. To życiowa książka, w której wyłania się rozbudowany i świetne zaprezentowany portret pewnej rodziny. Począwszy od rodziców ... Surowej matki, która wyszła młodo za mąż i chciała lepszego życia dla swoich córek, co potwierdzają jej słowa: "Miałyście osiągnąć więcej niż ja. Chciałam, żebyście były lepsze. To nadawało sens mojemu życiu." Ojciec zaś nie stroi od alkoholu ale córki są dla niego najważniejsze. To on wierzy w nie i widzi w każdej z nich ich wyjątkowość. I w końcu cztery siostry, których życie i zmiany śledzimy przez ponad 20 lat. Każdy z bohaterów jest tak dobrze scharakteryzowany, że można by było o nich osobno dyskutować.
W tej historii przeplata się ze sobą siostrzeństwo i rodzicielstwo. I są to piękne przykłady więzi, które nie są idealne ale mają w sobie coś, co chwyta za serce. Jest to historia pełna miłości pokazanej w różnych odcieniach. Ann Napolitano porusza też tematy takie jak: śmierć, choroba, depresja, rozstanie, popsute relacje, druga szansa, pojednanie i przebaczenie. Są to pewne doświadczenia, które dla większości osób nie będą obce i dlatego w tej książce można dostrzec prawdziwość.
Bez wątpienia, "Witaj, piękna" należy do tego typu książek, które należy mierzyć na podstawie emocji odczuwanych podczas czytania. Emocji, które poczujesz głębiej jeśli któryś z bohaterów stanie Ci się bliski albo jeśli w życiu któregoś z bohaterów zobaczysz podobieństwo do swojego.
Do mnie bardzo trafiła ❤️.
"Rodzina była lustrem, w którym oglądała własne odbicie."
więcej Pokaż mimo toWszystko zaczyna się od studenckiej miłości. William - odnoszący sukcesy koszykarz i Julia - pełna pasji i ambitna dziewczyna zakochują się w sobie. William niekochany i odtrącony przez rodziców ciągle czuje się niekompletny ale za sprawą Julii zyskuje nową rodzinę.
Rose i Charlie Padavano oprócz Julii mają jeszcze...