-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać61
Biblioteczka
"Siostry z Auschwitz" Roxane van Iperen to książka opisująca prawdziwą historię dwóch żydowskich sióstr: Janny i Lien Brilleslijper z Holandii działających w tamtejszym ruchu oporu i niosącym pomoc Żydom w czasie II wojny światowej.
Myślę, że ich losy są mało znane w Polsce. Ja nigdy wcześniej o nich nie słyszałam ale po przeczytaniu tej książki mogę Was zapewnić, że jest to historia, którą trzeba poznać i nie można przejść obok niej obojętnie.
Były zupełnie różne od siebie. Janny była tą rozsądniejszą i bardziej zdystansowaną siostrą, natomiast Lien spontaniczna i ekstrawertyczna.
Gdy Niemcy wkroczyli na tereny Holandii bardzo szybko doszło do prześladowania żydowskiej społeczności. Siostry Brilleslijper odczuwają na własnej skórze nową, niebezpieczną rzeczywistość, codziennie bojąc się o bezpieczeństwo swoich bliskich i dzieci. Pomimo trudności postanawiają działać, nie chcą być bezczynne. Razem z mężami dołączają do ruchu oporu i podejmują się różnych zadań w konspiracji. W 1943 roku przenoszą się do Wysokiego Gniazda - willi położonej niedaleko Amsterdamu. Miejsce to przez kilka miesięcy stało się nie tylko schronieniem dla Żydów ale też domem rodzinnym Brilleslijperów, kryjówką i ośrodkiem ruchu oporu.
Niestety ktoś zdradzi Wysokie Gniazdo i rodzina Brilleslijperów trafi z ostatnim transportem do obozu Auschwitz-Birkenau.
W książce Roxane van Iperen można wydzielić trzy części, które składają się na historię sióstr Brilleslijper.
Pierwszą z nich są czasy młodości sióstr, drugą czas okupacji niemieckiej i życie w Holandii, trzecią pobyt w Auschwitz. O ile część o Wysokim Gnieździe czytałam z lekkim uczuciem niepokoju, tak to, co spotkało je w Auschwitz rozwaliło mnie już całkowicie i nie mogłam powstrzymać łez. Losy Janny i Lien skrzyżowały się w Auschwitz z losami innych żydowskich sióstr - Anne i Margot Frank. Siostry Brilleslijper poznały je, były świadkami ich śmierci. Janny i Lien przeżyły piekło, były wycieńczone i schorowane ale utrzymywały przy życiu siebie nawzajem, opiekowały się sobą i chyba właśnie dzięki temu przetrwały.
Dla mnie są przykładem niezłomnej postawy, siły i determinacji, siostrzanego oddania i wsparcia.
Trudno wyobrazić sobie co czuli ludzie uwięzieni w obozach koncentracyjnych, pozbawieni prawa do życia, godności, człowieczeństwa ale są takie książki, które
dają namiastkę tego, co tam się działo i tak też odbieram "Siostry z Auschwitz". Autorce udało się w poruszający sposób przekazać druzgocącą historię Żydów,
a historia sióstr Brilleslijper stanowi prawdziwe świadectwo tych, którzy na własnej skórze doświadczyli tych straszliwych wydarzeń.
Ze względu na tematykę może to być dla niektórych ciężka lektura, dlatego dobrze ją sobie dawkować ale zdecydowanie warto przeczytać. Takie historie muszą
zostać zapamiętane.
"Siostry z Auschwitz" Roxane van Iperen to książka opisująca prawdziwą historię dwóch żydowskich sióstr: Janny i Lien Brilleslijper z Holandii działających w tamtejszym ruchu oporu i niosącym pomoc Żydom w czasie II wojny światowej.
Myślę, że ich losy są mało znane w Polsce. Ja nigdy wcześniej o nich nie słyszałam ale po przeczytaniu tej książki mogę Was zapewnić, że jest...
Gula w gardle,
Ucisk w piersi i jakoś tak ciężko na sercu ...
Lubię emocjonalną literaturę. Książki, które podejmują ważne tematy, opisują trudne historie, do tego tak operują słowami, że zaraz po przeczytaniu wbijają się w pamięć i nie pozostawiają obojętnym. Są takie książki, które poruszają mnie jako człowieka, jako kobietę i tak było w przypadku "Nocami krzyczą sarny" Katarzyny Zyskowskiej.
Powiedzieć, że jest to intrygująca powieść to za mało.
Wstrząsająca? To też nie wystarczy.
Bo ta książka jest tak samo smutna, jak okrutna. Nostalgiczna, jak i przygnębiająca.
HISTORIĘ PISZĄ ZWYCIĘZCY, ALE CZEMU ZAWSZE PRZEGRYWAJĄ KOBIETY?
"Nocami krzyczą sarny" to skomplikowane losy trzech kobiet w Górach Sowich.
Maria będąc nastolatką, podczas wakacji u babci zaginęła na 3 dni i nikt, nawet ona sama nie wie co się wtedy stało. Teraz jest pisarka i wraca do górskiej miejscowości, żeby promować książkę ale też zmierzyć się z przeszłością ...
Mereike - młodą nazistkę poznajemy w latach 30. XX wieku, dopiero z czasem i przez tragiczne wydarzenia dociera do niej jak zaślepiona była ideologią Hitlera, tylko, że wtedy jest już za późno...
Marianna to młoda Polka, przesiedlona wraz z ojcem i bratem z terenów Wołynia. Próbuje ułożyć sobie życie w nowej rzeczywistości i na nowych terenach ... w domu należącym do niemieckiej rodziny...
Nic mnie nie przygotowało na taką lekturę. Zaczyna się dość spokojnie choć tajemniczo, ale im bardziej zagłębiamy się w życie bohaterek, tym większy ciężar odczuwamy. Nad tymi kobietami unosi się zło (śmierć i morderstwo), które uderza niespodziewanie i kilkakrotnie w trakcie tej powieści.
Byłam zdumiona, jak doskonale przedstawiono tło historyczne, ale również jak dokładny i szczegółowy był opis postaci. Charakterystyka tych trzech kobiet jest godna uznania a przecież te bohaterki są tak bardzo niejednoznaczne! Jest w nich tyle emocji i instynktów, są nieprzewidywalne, zaskakujące. Jeszcze jedna wspaniała sprawa to moment kiedy wszystkie wątki, w końcu łączą się w całość, kiedy ostatecznie przejrzysz na oczy i dociera do Ciebie, co tak naprawdę przeczytałeś. Już dawno czegoś takiego nie przeżywałam.
O tej książce powinno być głośno 🔥.
Gula w gardle,
Ucisk w piersi i jakoś tak ciężko na sercu ...
Lubię emocjonalną literaturę. Książki, które podejmują ważne tematy, opisują trudne historie, do tego tak operują słowami, że zaraz po przeczytaniu wbijają się w pamięć i nie pozostawiają obojętnym. Są takie książki, które poruszają mnie jako człowieka, jako kobietę i tak było w przypadku "Nocami krzyczą...
Jednym z moich ulubionych malarzy jest Gustaw Klimt i ogólnie secesja w sztuce. Dlatego nie mogłam oprzeć się książce Anne-Marie O'Connor "Złota dama. Gustaw Klimt i tajemnica wiedeńskiej Mona Lisy". Nie jest to powieść a napisana w reporterskim stylu prawdziwa historia "Portretu Adeli Bloch-Bauer" (1907), który został skradziony przez nazistów a następnie przywłaszczony przez Austrię. Krewni rodziny Bloch-Bauer, którzy po wojnie osiedlili się w USA postanowili odzyskać obraz, rozpoczynając głośną sądową batalię z rządem austriackim.
Adela Bloch-Bauer pojawiła się na obrazie Klimta ponieważ była jego muzą, mecenaską sztuki, przyjaciółką. Ale naziści usunęli jej tożsamość. Dla nich stała się po prostu "Złotą damą".
Anne-Marie O'Connor - dziennikarka Washington Post przedstawia nie tylko historię powstania obrazu ale też okoliczności i wydarzenia, w których ten obraz odegrał ważną rolę, od utracenia go ... po szczęśliwe odzyskanie przez należytych spadkobierców. Nie zabrakło też opisów twórczości Gustawa Klimta oraz szczegółowych losów rodziny Bloch-Bauer. Ta książka ma w sobie wszystko, co uwielbiam. Na przykładzie losów "Złotej damy" wyłania się problematyka grabieży dzieł sztuki podczas wojny i jak skomplikowane są próby odzyskania takich dzieł.
Jestem zachwycona treścią tej książki, jak i samym wydaniem. Pozłacana, twarda oprawa skrywa fascynującą historię ze sztuką w tle. Piękna okładka ze zbliżeniem na Złotą Adelę jest naprawdę doskonała. Wewnątrz książki znajdziemy mnóstwo czarno-białych fotografii, które oddają klimat minionej epoki. Jeśli książka może być dostojna i pełna blasku to właśnie taka jest "Złota dama" Anne-Marie O'Connor. Serdecznie polecam 💖.
Jednym z moich ulubionych malarzy jest Gustaw Klimt i ogólnie secesja w sztuce. Dlatego nie mogłam oprzeć się książce Anne-Marie O'Connor "Złota dama. Gustaw Klimt i tajemnica wiedeńskiej Mona Lisy". Nie jest to powieść a napisana w reporterskim stylu prawdziwa historia "Portretu Adeli Bloch-Bauer" (1907), który został skradziony przez nazistów a następnie przywłaszczony...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przeczytałam "Mity o Hitlerze" autorstwa holenderskiego historyka Sjoerd J. de Boer. Nie jest to jego pierwsza książka o Adolfie Hitlerze bowiem specjalizuje się on w tej postaci oraz tematyce II wojny światowej.
W "Mitach o Hitlerze" w 19 rozdziałach rozprawia się z najbardziej popularnymi mitami o Fuhrerze np.:
Czy Hitler był Żydem?
Czy miał syna?
Czy faktycznie jest autorem Mein Kampf?
Czy był artystycznym geniuszem?
Czy był chory?
Czy Hitler popełnił samobójstwo?
Czy rzeczywiście bunkier Fuhrera był taki mocny?
Co się stało z jego zwłokami Hitlera?
Obala wszystkie nieprawidłowe informacje powielane, a czasami przekręcane i wyolbrzymione przez lata i tłumaczy, co jest prawdą w jego życiorysie a co tylko mitopodobnym wytworem.
Książka jest naprawdę ciekawą lekturą a styl autora na tyle lekki i przystępny na ile jest to możliwe w opowieści o Hitlerze. Autor z odrobiną ironii podchodzi do mitów ale wyjaśnia wszystko w wyważony sposób. Daje odpowiedzi poparte masą przestudiowanych dokumentów, materiałów źródłowych, czego dowodem są liczne przypisy i rozbudowana bibliografia.
Wielu z Was może pomyśleć po co książka o Hitlerze? Przecież jest na tyle znaną postacią (ze zła jakie wyrządził) w historii, że już raczej wszystko o nim wiemy. I tak, Hitler jak był, tak dalej jest przerażająca postacią, zbrodniarzem i taka książka to potwierdzi. Jest to jednak ciekawy przykład tego, jakie mity krążą po historycznych postaciach i co można o nich wymyśleć, gdy tak naprawdę był to zwykły, mały człowiek z chorą wizją świata.
Polecam!
Przeczytałam "Mity o Hitlerze" autorstwa holenderskiego historyka Sjoerd J. de Boer. Nie jest to jego pierwsza książka o Adolfie Hitlerze bowiem specjalizuje się on w tej postaci oraz tematyce II wojny światowej.
W "Mitach o Hitlerze" w 19 rozdziałach rozprawia się z najbardziej popularnymi mitami o Fuhrerze np.:
Czy Hitler był Żydem?
Czy miał syna?
Czy faktycznie jest...
"Żona nazisty" - tytuł, który chcąc nie chcąc, nasuwa nam pewne założenia ... Że będzie to miłosna historia między Polką a Niemcem - nazistą. Miłość z gatunku tych zakazanych i niebezpiecznych. I to prawda ale też spore uproszczenie bo Sylwia Trojanowska w swojej książce prezentuje nam historię, która ma do zaoferowania zdecydowanie coś więcej.
Nie jest to banalny romans.
Nie jest to ckliwa opowieść wybielająca Niemców.
Anna i Gustaw są parą. Przenoszą się do niemieckiego Szczecina bo jak twierdzi ukochany Anny, tu będzie w stanie najlepiej ją ochronić. Annie trudno jest się odnaleźć w mieście pełnym nazistów. Nie ma przyjaciół, nie ma rodziny. Tęskni za dawnym życiem i nie może zapomnieć o dokonanych niedawno krzywdach na jej bliskich. Powoli jednak poznaje niemieckie kobiety i aby nie budzić niczyich podejrzeń musi udawać żonę nazisty. Jej losy krzyżują się z postacią Michelle LaCour - salonowej divy i aktorki, która pomimo dzielących ją różnic z Anną - zbliża się do niej.
W tej książce bardzo wyraźna jest próba dopasowania się głównej bohaterki do zaistniałej sytuacji. Anna "stała się Niemką o uśpionym polskim sercu". Gdzie otoczona jest przez ludzi, którym nie może ufać, których się boi, przy których musi być ostrożna. Autorka świetnie oddała niezręczność tej całej sytuacji, skrępowanie i niepewność Anny w towarzystwie nazistów i można odczuć to nawet w trakcie czytania.
Co ciekawe, bohaterowie i bohaterki tej powieści mają swoje sekrety. Nie możemy im do końca wierzyć. Mają po dwie twarze. Czasami widzimy jedną stronę, czasami drugą. Tylko która jest prawdziwa?
Przyznam, że miałam taki moment, kiedy pomyślałam, że ta książka niczym mnie nie zaskoczy ale jakże to było mylne przeczucie! Mniej więcej od połowy książka ta intryguje, zaczynają się wątpliwości względem bohaterów. Kilka rozdziałów było bardzo brutalnych i szokujących. Fabuła zagęszcza się. A zakończenie jest naprawdę zaskakujące i nieprzewidywalne.
Polecam!
PS. "Żona nazisty" to kontynuacja "Łabędzia" Sylwii Trojanowskiej. Drugi i ostatni tom cyklu "Anna i Gustaw".
"Żona nazisty" - tytuł, który chcąc nie chcąc, nasuwa nam pewne założenia ... Że będzie to miłosna historia między Polką a Niemcem - nazistą. Miłość z gatunku tych zakazanych i niebezpiecznych. I to prawda ale też spore uproszczenie bo Sylwia Trojanowska w swojej książce prezentuje nam historię, która ma do zaoferowania zdecydowanie coś więcej.
Nie jest to banalny...
"Od dwunastego roku życia musiałam radzić sobie sama. Sama sobie byłam matką i ojcem."
▪️
"Zrozumiałam, że złych ludzi jest na świecie więcej niż dobrych, i straciłam dawną beztroskę, bo widziałam rzeczy, których wcześniej nie umiałabym sobie wyobrazić."
"Kot Mali" to historia Mali Kacenberg - dziewczynki, która jako jedyna z całej swojej rodziny ocalała z Zagłady Żydów. Mala w okrutnie trudnych warunkach musiała dojrzeć w przyspieszonym tempie. Przeżyła getto, uniknęła wywózki do obozu i schroniła się w lesie. Aby przetrwać - kłamała, przybierała różne imiona. Była Marysią, była Stefanią - udawała Niemkę. Choć przeżyła wojnę bez rodziny, w kompletnej samotności i beznadziei to miała u swojego boku czworonożną towarzyszkę, kotkę Malach. Malach po hebrajsku oznacza Anioł Stróż i tym właśnie był dla Mali kot - Aniołem Stróżem.
Autorka sama zaznaczyła, że nie wszyscy wierzą w jej historię ale ona wie, że miała przy sobie Malach - Anioła Stróża. Można zastanawiać się czy Malach autentycznie istniała, czy może była tylko wytworem wyobraźni Mali? To jak było naprawdę wie tylko Mala. Ale tu akurat nie ulega wątpliwości fakt, że było tam coś, co trzymało ją przy życiu, dawało nadzieję i pozwoliło przetrwać.
Jak wiecie, opowieści o II wojnie światowej nie są mi obojętne i poznałam już wiele wojennych historii .
Książki takie jak ta - które są wspomnieniami, nie podlegają ocenie bo jak można oceniać ludzkie przeżycia? Takie książki po prostu się czyta.
W historii Mali pomimo wielu tragedii znajdziemy też coś dobrego - nieprzeniknioną wolę życia i nadzieję. To niesamowite ile siły miała ta mała dziewczynka i ile przeszła. Musicie poznać jej losy ❤️.
"Od dwunastego roku życia musiałam radzić sobie sama. Sama sobie byłam matką i ojcem."
▪️
"Zrozumiałam, że złych ludzi jest na świecie więcej niż dobrych, i straciłam dawną beztroskę, bo widziałam rzeczy, których wcześniej nie umiałabym sobie wyobrazić."
"Kot Mali" to historia Mali Kacenberg - dziewczynki, która jako jedyna z całej swojej rodziny ocalała z Zagłady Żydów....
Książka "Wojna jest kobietą 2" Moniki Fibic - jest drugą częścią historii kobiet, które doświadczyły okrucieństwa II wojny światowej.
45 kobiet, 45 historii, 45 wojennych wspomnień.
Rozmówczyniami Moniki Fibic są 80-latki, 90-latki i 100-latki. Wiele z nich autorka odwiedziła w Domach Pomocy Społecznej. Wysłuchała i spisała ich historie.
Wiele z tych historii opowiedziane zostały po raz pierwszy albo też jedyny i ostatni raz. Te wszystkie kochane kobiety, urocze staruszki noszą w sobie wojenne wspomnienia. Ich doświadczenia były różne, jedne z nich spotkały na swojej drodze tylko Niemców, inne Rosjan. Ale doskonale wiedzą do czego zdolne były te dwa narody i jak wiele złego uczyniły.
Monika Fibic zrobiła coś naprawdę godnego podziwu, spotkała się z tymi wszystkimi kobietami, poświęciła czas, pozwoliła im mówić, dopuściła do głosu przeszłość a one swoimi opowieściami przyczyniły się do tego, że pamięć o świadkach II wojny światowej może być ciągle żywa.
W tym miejscu chciałabym podzielić się z Wami fragmentem, który zrobił na ogromne mnie wrażenie i który daje do myślenia. Tak o swojej książce napisała sama autorka:
"Przy mojej pracy starałam się i nadal staram zmniejszyć tę naszą wielką historię do wymiarów człowieka, żeby coś zrozumieć. Tylko, że na obszarze ludzkiej duszy wszystko staje się jeszcze bardziej zagmatwane, mniej zrozumiałe, bo tu nie ma przewidywalności, jak nas uczyła podręcznikowa
historia: przyczyna - wydarzenie - skutek. Nie da się pojąć historii siedząc naprzeciw człowieka, który tę historię tworzy i jest jej częścią. Bo przez sobą mam żywe łzy, żywe uczucia. Ogromnie ubolewam nad tym, że nie można przelać na papier tych wszystkich emocji, które towarzyszą opowieściom wysłuchanym przeze mnie podczas podróży po Polsce. Nie ma takich słów, które by to oddały ..."
Piękne słowa! Bardzo polecam 🧡.
Książka "Wojna jest kobietą 2" Moniki Fibic - jest drugą częścią historii kobiet, które doświadczyły okrucieństwa II wojny światowej.
45 kobiet, 45 historii, 45 wojennych wspomnień.
Rozmówczyniami Moniki Fibic są 80-latki, 90-latki i 100-latki. Wiele z nich autorka odwiedziła w Domach Pomocy Społecznej. Wysłuchała i spisała ich historie.
Wiele z tych historii opowiedziane...
"Czas złych snów" Magdaleny Wali to drugi tom sagi "Między jeziorami", sagi skupiającej się na losach mazurskiej społeczności. Byłam bardzo ciekawa tej książki, chciałam wrócić do Amalii i Piotra - bohaterów poznanych w pierwszym tomie. Historia w głównej mierze dotyczy Amalii Heyn - córki bogatych mazurskich gospodarzy, która razem z młodszą siostrą i innymi kobietami zmuszona jest opuścić Schönwalde z obawy przed zbliżającymi się Sowietami.
Wojna dobiega końca ale nie oznacza to spokojnego czasu. Można powiedzieć, że dla Amalii koszmar złożony z okrucieństw i zła dopiero się rozpoczyna. Rosjanie sieją spustoszenie i dla samotnych kobiet stanowią ogromne niebezpieczeństwo. Nasza bohaterka rozpaczliwie szuka schronienia lecz skazana zostaje na tułaczkę. Strach, wycieńczenie, głód oraz wiele innych strasznych rzeczy mają miejsce w tej książce. Zostałam przygnieciona ciężarem wydarzeń i smutkiem, który przenikał przez strony tej powieści. Oczywiście spodziewałam się ciężkiej tematyki ale zaskoczyło mnie jak autentycznie była przygnębiająca.
Bez wątpienia Magdalena Wala potrafi pięknie pisać i oddawać emocje, jakie targają ludźmi nawet jeśli jest to smutna, tragiczna historia. Do samego końca miałam nadzieję, że jednak coś dobrego spotka Amalię ale książka kończy się w takim momencie, że szok! Chciałoby się czytać dalej a pozostaje czekanie w niepewności na kolejny tom 💔.
"Czas złych snów" Magdaleny Wali to drugi tom sagi "Między jeziorami", sagi skupiającej się na losach mazurskiej społeczności. Byłam bardzo ciekawa tej książki, chciałam wrócić do Amalii i Piotra - bohaterów poznanych w pierwszym tomie. Historia w głównej mierze dotyczy Amalii Heyn - córki bogatych mazurskich gospodarzy, która razem z młodszą siostrą i innymi kobietami...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Nikt nie wiedział, gdzie los zechce uprawiać swoje małe gierki - nawet na wojnie. W jeden dzień straciła wolność i znalazła się w klatce. A za następne 24 godziny wsiądzie do pociągu w mundurze, i to z człowiekiem, od którego kaprysów będzie zależało każde jej jutro. Właśnie zrozumiała, w jaki sposób los próbował - bez powodzenia - rościć sobie prawo do odgrywania głównej roli w jej życiu."
Pochodząca z Anglii Julia Bradbury jest utalentowaną tancerką baletową i stoi u progu międzynarodowej kariery ale niestety jej marzenia zostają przekreślone przez wojnę. Jak wiele kobiet w tamtym okresie, Julia zostaje sanitariuszką i ląduje we Włoszech, gdzie opiekuje się rannymi w jednym ze szpitali. To właśnie tam poznaje dwóch amerykańskich żołnierzy: AJ-a i Courtney'a oraz żydowską dziewczynkę ocalałą z getta. Priorytetem dla każdego z nich stanie się zapewnienie bezpieczeństwa małej Calli i za jej sprawą ich losy połączą się już na całe życie. Calla ma ze sobą tylko jedną rodzinną fotografię oraz walizkę w wisienki. Kilkadziesiąt lat później tę walizkę znajduje Delaney wśród pamiątek po zmarłym dziadku. Zapoczątkuje to szereg wydarzeń, które doprowadzają kobietę do Rzymu i będą okazją do poznania prawdy o swojej rodzinie.
"Włoska balerina" to historia o wojnie, o życiu i o miłości. To opowieść o braterstwie i odwadze. To losy pewnej włoskiej rodziny ...
Akcja naprzemiennie biegnie przez lata 40. XX wieku (II wojna światowa) i czasy współczesne. Początkowo jest dużo sekretów i niewiadomych ale z każdym rozdziałem przybliżamy się do odkrycia pełnej wersji historii. Ta książka ma kilku głównych bohaterów a każdy z nich rozpisany jest dokładnie, z wadami i zaletami, w taki sposób, że mamy poczucie, iż dobrze ich poznaliśmy i przeżyliśmy to, co ich spotkało razem z nimi. Wśród tych bohaterów można wyróżnić trzy pary, które nadają "Włoskiej balerinie" nutkę romantyzmu. Wątki miłosne są wyczuwalne w tej książce.
Styl powieści jest bardzo ładny, pełen emocji i poruszających fragmentów. Kristy Cambron to dla mnie ta sama półka co powieści Kristin Hannah, Kristin Harmel i Kate Quinn, u których historia zawsze splata się z życiem i miłością. To piękne książki, które potrafią trafić do serca wrażliwej czytelniczki. Cieszę się, że ją przeczytałam. Polecam ❤️
"Nikt nie wiedział, gdzie los zechce uprawiać swoje małe gierki - nawet na wojnie. W jeden dzień straciła wolność i znalazła się w klatce. A za następne 24 godziny wsiądzie do pociągu w mundurze, i to z człowiekiem, od którego kaprysów będzie zależało każde jej jutro. Właśnie zrozumiała, w jaki sposób los próbował - bez powodzenia - rościć sobie prawo do odgrywania głównej...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Wojna jest kobietą. Historie kobiet, które doświadczyły okrucieństwa II wojny światowej" Moniki Fibic to książka mająca charakter reportażu poświęconego wspomnieniom wojennym polskich kobiet.
Autorka osobiście poznała historie 39 kobiet i zapragnęła to wszystko spisać, czego wynikiem jest właśnie ta książka.
Punktem wyjścia były losy jej babci Anny, które zainspirowały ją do pogłębienia tematu kobiet w czasie II wojny światowej. Jest to coś innego niż suche fakty wyniesione ze szkolnych lekcji historii. To prawdziwe opowieści, w których przebija się: strach, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa, głód, przemoc, niesprawiedliwość.
Monika Fibic sama przyznaje, że historie niektórych kobiet zostały opowiedziane dopiero po raz pierwszy.
"Te opowieści to autentyczne historie widziane oczami małej dziewczynki, nastolatki czy młodej kobiety. To żywe obrazy, które niczym film wyświetlają w głowie każdej z tych kobiet okres ich wczesnej młodości. Ich przeżycia i wspomnienia to niezaprzeczalnie prawdziwe świadectwo historii."
Uważam, że autorka nie tylko zebrała i zapisała wspomnienia swoich rozmówczyń ale też zabiera nas na spotkanie z nimi.
Dzięki niej mamy okazję poznać każdą z tych 39 kobiet, teraz już staruszek ... z ich osobistą historią życia, którą naznaczyła II wojna światowa.
Bohaterki "Wojna jest kobietą" zachowały niezatarte wspomnienia tego strasznego okresu historii, którego nigdy nie powinniśmy ignorować i ciągle o nim pamiętać.
Zaskoczyło mnie troszkę to jak krótkie były rozdziały. Historie każdej z bohaterek zajmują zaledwie kilka stron, gdzie czasami wojna jest ujęta w paru zdaniach. Chętnie zagłębiłabym się bardziej w te opowieści, dowiedziała więcej, poznała więcej szczegółów. Niemniej jednak bardzo doceniam głos tych kobiet, widocznie opowiedziały to w taki prosty, oszczędny sposób zaś autorka opisała to najlepiej jak potrafiła. Podziwiam też pracę jaką wykonała i ile czasu musiała poświęcić, żeby zebrać te wszystkie wspomnienia.
Jest to naprawdę ważna i wartościowa lektura.
"Wojna jest kobietą. Historie kobiet, które doświadczyły okrucieństwa II wojny światowej" Moniki Fibic to książka mająca charakter reportażu poświęconego wspomnieniom wojennym polskich kobiet.
Autorka osobiście poznała historie 39 kobiet i zapragnęła to wszystko spisać, czego wynikiem jest właśnie ta książka.
Punktem wyjścia były losy jej babci Anny, które zainspirowały ją...
"Przebrnij przez dzisiaj i miej w sercu nadzieję, że jutro będzie lepiej."
"Strażniczka wspomnień" Erin Litteken to poruszająca powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach. Historia inspirowana rodzinną historią autorki.
W tej książce za sprawą bohaterów przeszłość spotyka się z teraźniejszością. Jeden wątek dotyczy Katii - głównej bohaterki, która mieszka na Ukrainie w latach 30. XX wieku i jest świadkiem Hołodomoru, czyli Wielkiego Głodu. To, co tam wtedy się działo jest trudne do wyobrażenia, trudne do czytania, jest naprawdę potworne, bolesne.
Drugi wątek związany jest z rodziną Cassie. Jest początek lat 2000 i babcia Cassie - Bobby potrzebuje opieki. Pomaga jej wnuczka, która sama niedawno straciła męża i samotnie wychowuje córkę. Czas jaki spędzają ze sobą Cassie i Bobby będzie okazją do odkrycia pochodzenia staruszki. Za sprawą pamiętnika w języku ukraińskim Cassie będzie chciała poznać tajemnice swojej babci.
Te dwie historie trwają równoległe i mimo, że dzieli je czas siedemdziesięciu lat mają ze sobą wiele wspólnego. Opowiadają o stracie, żałobie, strachu, poświęceniu ale też o miłości - nie zawsze tak pięknej jak z filmów.
Bardzo chciałabym o tej książce powiedzieć więcej ale obawiam się, że w tym przypadku słowa nie są w stanie oddać tego jak ważną i trudną tematykę podejmuje. Klęska głodu wywołana przez władze ZSRR w latach 1932-1933 spowodowała śmierć kilku milionów osób na terenie Ukrainy (różne dane podają liczbę od 3-12 milionów). Głód i śmierć nie oszczędzają rodziny Katii i to dzięki jej narracji mamy cały tego obraz. Bardzo ciekawe jest również to, że w "Strażnice wspomnień" poruszony jest temat syndromu ocalałego - a nie jest to tak często spotykane w literaturze.
"Strażniczka wspomnień" to powieść historyczna, która zasługuje na poznanie i przeczytanie. Mówi o niezwyklej odwadze, przerwaniu i odporności na zło. Natomiast część współczesna ze wszystkimi swoimi tajemnicami i niedopowiedzeniami jest czasem przemijania i pojednania. To piękna choć naznaczona smutkiem życiowa historia. Polecam.
"Przebrnij przez dzisiaj i miej w sercu nadzieję, że jutro będzie lepiej."
"Strażniczka wspomnień" Erin Litteken to poruszająca powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach. Historia inspirowana rodzinną historią autorki.
W tej książce za sprawą bohaterów przeszłość spotyka się z teraźniejszością. Jeden wątek dotyczy Katii - głównej bohaterki, która mieszka na Ukrainie w...
"W ciągu kilku napiętych lat zdołałam zostać snobką na każdej płaszczyźnie: rasowej, kulturowej i intelektualnej.
Byłam burdelmamą i uważałam się za moralnie lepszą od dziwek. Byłam kelnerką i wierzyłam, że jestem mądrzejsza od obsługiwanych przez siebie klientów. Byłam samotną matką bez ślubu i żyłam w przekonaniu, że mam więcej swobody niż spotkane przeze mnie mężatki."
"Zgromadźcie się w imię moje" to kontynuacja autobiograficznej opowieści Mayi Angelou, zapoczątkowanej "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak". Historia zaczyna się, gdy Maya jest już matką uroczego bobasa a w USA panuje powojenny entuzjazm, który udziela się również wśród czarnoskórej społeczności. Lecz dla naszej bohaterki jest to niełatwy czas. Maya nie ustaje w poszukiwaniach swojego miejsca w świecie, jednocześnie myśląc o dziecku i zapewnieniu mu bezpieczeństwa. Jako młoda kobieta szuka też miłości ale gdy jest zakochana staje się naiwa i podatna na wpływ mężczyzn. Szuka również szczęścia i odpowiedniej drogi zawodowej ale jej praca za każdym razem dobiega końca zanim jeszcze dobrze się nie rozpocznie. Maya próbuje swoich sił jako kucharka, kelnerka, żołnierka, burdelmama, prostytutka i tancerka. Każda podejmowana przez nią praca to nowa przygoda, nowe doświadczenie. A my, czytelnicy śledzimy jej słodko-gorzkie perypetie.
Między Mayą z "Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak" a Mayą ze "Zgromadźcie się w imię moje" nastąpiła ogromna przemiana. Ona nie tylko dorosła ale nabrała zadziorności i pewności siebie, zmieniła się i jest całkiem inna niż ją zapamiętałam ze wcześniejszej książki.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jej nastawieniem do życia i humorem, który dostarcza tej książce wiele zabawnych sytuacji np. scena gdy robi szpagat 😂.
Nie omijają jej życiowe dramaty i niebezpieczeństwa, szczególnie, że Maya obraca się w nieciekawym towarzystwie. Mimo tego kobieta ciągle odbiera lekcje życia i to, co ją spotyka bez wątpienia ukształtuje ją na kolejne lata.
Warto zapoznać się z twórczością Mayi Angelou i jej bezpośrednią, szczerą i oryginalną narracją. Bo choć opisuje ona wydarzenia sprzed kilku dziesięcioleci to zauważyć można pewne kwestie wciąż aktualne i ważne. Bardzo polecam!
"W ciągu kilku napiętych lat zdołałam zostać snobką na każdej płaszczyźnie: rasowej, kulturowej i intelektualnej.
Byłam burdelmamą i uważałam się za moralnie lepszą od dziwek. Byłam kelnerką i wierzyłam, że jestem mądrzejsza od obsługiwanych przez siebie klientów. Byłam samotną matką bez ślubu i żyłam w przekonaniu, że mam więcej swobody niż spotkane przeze mnie...
Po przeczytaniu czterech książek autorstwa Kate Quinn mogę potwierdzić, że miano Mistrzyni Powieści Historycznych jest dla niej odpowiednie. Kate Quinn w swoich powieściach zawsze opisuje niezwykłe kobiety, jej bohaterki są mądre, odważne i waleczne. Często ich losy są uwikłane w historycznych wydarzeniach a one same mają do odegrania ważną rolę.
"Nie czuję gniewu, kiedy pociągam za spust. To by mnie tylko rozpraszało. Zajmuje się pozycję ze spokojem w sercu i pewnością, że jest się po słusznej stronie."
"Oko snajperki" to oparta na faktach opowieść o Ludmile Pawliczenko - radzieckiej snajperce, która okazała się bardzo celną łowczynią nazistów. Pani Śmierć - jak na nią mówiono- była studentką historii i pochodziła z Odessy. Do armii wstąpiła już jako utytułowana strzelczyni wyborowa bo przed wojną strzelanie było jej hobby. Choć była wybitną snajperką, nie opuszczało jej przeczucie, że sama też może zginąć od kuli ...
"Nie spudłować. Miałam te słowa odciśnięte w kościach, a w życiu było mnóstwo okazji, by spudłować, by ponieść klęskę. Jako matka nieustannie usiłowałam znaleźć idealny sposób, by wychować syna. (...) Jako radziecka kobieta nieustannie próbowałam dążyć do ideałów swojej epoki: być wydajną pracownicą, szczęśliwą współobywatelką, przyszłą członkinią partii."
Historia Ludmily jest fascynująca pod każdym względem. Poznajemy jej dwa oblicza: jako kobietę-matkę oraz jako żołnierkę. Przekłada się to na jej styl życia: po części prywatny, rodzinny a z drugiej strony śledzimy jej poczynania w czasie wojny i służbę w wojsku. Ale Kate Quinn podejmuje jeszcze jeden ważny wątek z Ludmilą - jako propagandowej marionetki, która w 1942 roku wraz z radziecką delegacją wyrusza do Stanów Zjednoczonych na spotkanie z prezydentem Rooseveltem. Można powiedzieć, że niebezpieczeństwo czyhało na nią nawet po wyjeździe z Rosji, bowiem w USA obserwuje i poluje na nią tajemniczy strzelec wyborowy.
Fabuła "Oka snajperki" ujęła mnie od początku do końca pomimo tego, że w niektórych miejscach akcja zwalnia, zwłaszcza podczas pobytu Mily w USA. Jest to trochę uśpienie naszej czujności bo im bliżej zakończenia tym więcej się dzieje 🔥.
W tej książce przedstawienie postaci jest doskonałe, styl narracji bardzo płynny i wciągający. Można wczuć się w historię Ludmily, dzieląc z nią złość, niepokój, zmartwienia i cierpienie, ponieważ znajduje się ona na takiej pozycji w życiu, jak i na wojnie, że ciągle ma do czynienia z niebezpiecznymi i stresującymi sytuacjami. Poznajemy też mężczyzn, których kochała, jak i tych których nienawidziła i rozumiemy dlaczego podejmowała takie a nie inne decyzje.
Bardzo interesujące było dla mnie poznanie II wojny światowej od tej kobiecej strony, poznanie historii "Pani Śmierć". Dodatkowo doceniam uwagi końcowe od autorki, które są przydatne i pomocne i ostatecznie wyjaśniają co było prawdą a co fikcją w książce.
Po raz kolejny Kate Quinn mnie nie zawiodła. Otrzymałam od niej wspaniałą historię o kobiecie wcześniej niezbyt dobrze mi znanej ale która zdecydowanie zasługuje na poznanie. Bardzo polecam!
Po przeczytaniu czterech książek autorstwa Kate Quinn mogę potwierdzić, że miano Mistrzyni Powieści Historycznych jest dla niej odpowiednie. Kate Quinn w swoich powieściach zawsze opisuje niezwykłe kobiety, jej bohaterki są mądre, odważne i waleczne. Często ich losy są uwikłane w historycznych wydarzeniach a one same mają do odegrania ważną rolę.
"Nie czuję gniewu, kiedy...
Do mojej listy przeczytanych książek trafił kolejny tytuł z wątkiem wojennym a mam na myśli "Siostrę nazisty" Wiktorii Gische.
I może zacznę od tego, że w książce zastosowano jeden z moich ulubionych zabiegów opowiadania historii. Główna bohaterka - Marta, staruszka
u kresu życia przebywająca w domu spokojnej starości opowiada swoją historię opiekunce Monice. Jest to forma swoistego wyznania, zwierzenia się, coś na kształt spowiedzi. Marta wraca pamięcią do czasów swojej młodości i do wspomnień wojennych ...
Wszystko rozgrywa się w czasach kiedy relacje polsko-niemieckie były nie tylko skomplikowane, ale i niebezpieczne. Losy rodziny Słowik są tego doskonałym przykładem. Marta wraz z rodzicami mieszkała w Siemianowicach Śląskich. Jej brat zafascynowany nazizmem
wstąpił do NSDAP, zaś jej ukochany był rodowitym Niemcem. Młoda kobieta ma rozdarte serce, rodzice nie akceptują jej wybranka, a dodatkowych zmartwień
dostarcza postępowanie brata. Gdy wybucha wojna Marta próbuje zrobić wszystko, aby ocalić tych, których kocha.
Autorka tej powieści bardzo mocno skupia się na bohaterach, poświęcając każdej postaci odpowiedni moment, co się chwali ale odniosłam wrażenie, że przez to nie wszystko zostało rozwinięte. Brakowało pewnych wyjaśnień czy motywacji bohaterów, szczególnie jeśli chodzi Jorga - brat Marty. Jego wątek, sądząc po tytule powinien mieć większe znaczenie a po prostu ginie gdzieś w trakcie książki. Ta książka liczy niecałe 300 stron a spokojnie mogłaby mieć dodatkowo 100, czy nawet 200. Historia jest tutaj naprawdę ciekawa ale opowiedziana zwięźle i oszczędnie w szczegółach.
Nie zmienia to jednak faktu, że wyczuwalny jest w niej realizm tamtych czasów, jesteśmy w stanie zrozumieć zachowania bohaterów, dostrzec ich problemy.
"Siostra nazisty" to opowieść o poświęceniu, tragicznych dylematach i trudnej miłości.
Wiktoria Gische taką historią skłania do refleksji, pokazuje bezsens wojny i dramatyczną sytuacje ludzi takich jak Marta.
Pomyśleć tylko jak wiele było takich rodzinnych historii i to, co zostało opisane w tej książce niekoniecznie jest całkowitą fikcją.
Do mojej listy przeczytanych książek trafił kolejny tytuł z wątkiem wojennym a mam na myśli "Siostrę nazisty" Wiktorii Gische.
I może zacznę od tego, że w książce zastosowano jeden z moich ulubionych zabiegów opowiadania historii. Główna bohaterka - Marta, staruszka
u kresu życia przebywająca w domu spokojnej starości opowiada swoją historię opiekunce Monice. Jest to forma...
"Na luksus zapomnienia nie możemy sobie pozwolić (...) Wspomnienie obozu będzie szło z nami przez całe życie, choć jesteśmy ludźmi jak wszyscy inni ludzie na ziemi. Ale na ręku wytatuowano nam numery na znak, że byliśmy niewolnikami."
Takich książek się nie recenzuje. O takich książkach się po prostu pisze ...
"Byliśmy w Oświęcimiu" to świadectwo historii, którego nie da się ocenić. Z nadzwyczajną i brutalnie szczerą zawartością. To głosy ocalałych z obozu śmierci.
O swoim pobycie w Auschwitz opowiedziało trzech pisarzy: Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski i Janusz Nel Siedlecki. Pierwsze wydanie tej książki miało miejsce po wojnie, w 1946 roku w Monachium. Ukazało się wówczas tylko 10 tysięcy egzemplarzy. Swój egzemplarz posiadam dzięki @wydawnictwo_slowne i ich wznowionemu nakładowi.
W tym nowym wydaniu poprawiono tekst w dbałości o lepszy odbiór. Okładka składa się z obozowych numerów, gdzie w kolorze czerwonym odznaczają się autentyczne numery autorów tekstu.
"Byliśmy w Oświęcimiu" to zbiór opowiadań. Opowiadań, które bolą i przerażają bo rzeczywistość w Auschwitz nie była niczym innym jak piekłem na ziemi. Opowiadania składają się ze wspomnień ludzi, którzy przeżyli zagładę.
Ich historie dotyczą obozowej codzienności, mówią o tym, jak ta cała machina śmierci funkcjonowała. Na własnej skórze przekonali się, jak kruche jest ludzkie życie. Jak w otoczeniu chorób i śmierci, jakimś cudem przeżyli - właśnie oni. Jak było ciężko znieść świadomość tego, co się wokół nich dzieje.
Ich narracja jest surowa, zimna, pozbawiona głębszych uczuć. Nie można się temu dziwić. Ich opowieści są złożone z różnych fragmentów pamięci bo dla każdego z autorów opowieść miała indywidualny wymiar.
Czytanie takich książek nie jest łatwe ale jest niezbędne do poznania współczesnej historii i pielęgnowania pamięci o niej. "Byliśmy w Oświęcimiu" można traktować nawet jak dokument o ludzkim złu i o tym, do czego zdolny jest człowiek. To niepokojąca lekcja człowieczeństwa i tego, co się dzieje, gdy go zabraknie. Ta książka pokazuje dwa oblicza ludzi. Z jednej strony człowiek zdolny jest do tego, by być oprawcą i katem ale z drugiej strony jest niesamowitą istotą, która potrafi przetrwać w najgorszych warunkach. Dlatego takie książki są bardzo ważne. Odsłaniają fakty - nawet te niewygodne ale one muszą być powszechnie znane, aby coś takiego już nigdy więcej się nie powtórzyło.
"Na luksus zapomnienia nie możemy sobie pozwolić (...) Wspomnienie obozu będzie szło z nami przez całe życie, choć jesteśmy ludźmi jak wszyscy inni ludzie na ziemi. Ale na ręku wytatuowano nam numery na znak, że byliśmy niewolnikami."
Takich książek się nie recenzuje. O takich książkach się po prostu pisze ...
"Byliśmy w Oświęcimiu" to świadectwo historii, którego nie da...
"Moja mała dziewczynka nie popełniła żadnej zbrodni i nie skrzywdziła nikogo w swoim krótkim życiu, nie pozwolę, żeby oprawcy zdecydowali o jej losie, jak zrobili z wieloma innymi. (...) Jeśli dowie się Pani, jaki los spotkał moją rodzinę, pragnę, by moja córka poznała całą prawdę, żeby dorosła i dowiedziała się, co stało się z ludźmi, którzy tak bardzo ją kochali. Chcę, żeby wiedziała, jak wielką miłość daliśmy jej w pierwszym roku życia. Mam nadzieję, że ta miłość zapewni jej siłę, by wiodła możliwie jak najlepsze życie, nawet bez ludzi, którzy tak bardzo darzyli ją uczuciem."
"Dziecko Holokaustu" Amiry Keidar - to spisana historia dziewczynki ocalałej z żydowskiego getta oraz tragiczne losy jej rodziny. Historia jest oparta na faktach i bolesnych wspomnieniach. Autorkę zainspirowała prawdziwa historia Cypy Jabłoń-Zonszajn - babci jej przyjaciela.
Amira napisała tę książkę na podstawie pamiętnika Cypy oraz rozmów z jej bliskimi. Czy udało jej się wiernie odzwierciedlić wspomnienia Cypy? Nie znam oryginału więc trudno jest to ocenić. Zakładam jednak, że to, co przeczytałam w tej powieści ma wiele wspólnego z prawdą.
Tytułowe "Dziecko Holokaustu" odnosi się do postaci Racheli - córki Cypy i Jakuba ... Osieroconej dziewczynki z getta, którą uratowały przyjaciółki Cypy - Irena i Zofia.
Powieść Amiry Keidar skupia się nie tylko na losach rodziny Jabłoń-Zonszajn, ale także na życiu wspomnianych wcześniej przyjaciółek. Cypę, Irenę i Zofię poznajemy jeszcze przed wojną i widzimy, jak budowała się ich relacja. Następnie przeżywamy razem z nimi wojnę i wiele dramatycznych wydarzeń. Później nadchodzą czasy powojenne, już bez Cypy ale z Rachelą - ocalałą z Holokaustu sierotą, zagubionym kilkuletnim dzieckiem, skazanym na tułaczkę, by ostatecznie trafić do kibucu w Izraelu.
Historia rodziny Cypy jest historią jakich wiele. Piszę o tym tylko dlatego, że już znam, czytałam o wielu takich historiach: tragiczna i brutalna śmierć żydowskich rodzin z rąk nazistów, cudem ocalałe dziecko ... Nie jest to nic dla mnie nowego, bardziej jak powtórka z historii.
Tak wiele przecież było Dzieci Holokaustu, nie tylko Rachela ... Ale wciąż niezmiernie mnie to porusza 💔 Często odbieram takie książki jak coś bardziej uniwersalnego niż jednostkowego. Uważam, że historia każdego człowieka, który przeżył wojnę czy Holokaust jest ważna i zasługuje na poznanie.
Treść książki Amiry Keidar spełnia swoje zadanie - podtrzymuje pamięć o ofiarach i ocalałych z Holokaustu. Naprzemienna narracja kilku postaci opisana jest prostym językiem, momentami przepełnionym emocjami (co wcale mnie nie dziwi) ale przedstawia historię otwarcie i klarownie.
Widać, że autorce zależało na opowiedzeniu tej historii i bardzo dobrze jej to wyszło. Dlatego polecam ten tytuł Waszej uwadze ❤️.
"Moja mała dziewczynka nie popełniła żadnej zbrodni i nie skrzywdziła nikogo w swoim krótkim życiu, nie pozwolę, żeby oprawcy zdecydowali o jej losie, jak zrobili z wieloma innymi. (...) Jeśli dowie się Pani, jaki los spotkał moją rodzinę, pragnę, by moja córka poznała całą prawdę, żeby dorosła i dowiedziała się, co stało się z ludźmi, którzy tak bardzo ją kochali. Chcę,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dwie osie czasowe: przeszłość i teraźniejszość, które za sprawą bohaterów łączą się ze sobą w konkretnym celu.
Ja bardzo lubię takie połączenia w literaturze! I nie bez powodu też o tym wspominam bo jestem świeżo po przeczytaniu powieści właśnie w takim stylu i jest nią "Dom na Riwierze" bestsellerowej autorki "New York Timesa" Natashy Lester.
"Sztuka przypomina nam, że istnieje świat lepszy od tego, w którym żyjemy. (...) Sztuka jest wszystkim, co mamy, kiedy zawodzą słowa, kiedy zawodzi ludzkość i kiedy my sami zawodzimy siebie nawzajem. Jeśli nie ocalimy tych dzieł, nie ocalimy samych siebie."
II wojna światowa, sztuka, miłość oraz Paryż - te motywy nigdy mi się nie znudzą. Natasha Lester na ich podstawie stworzyła historię Eliane Dufort - głównej bohaterki z części dotyczącej przeszłości. Eliane to młoda kobieta, która pomaga rodzicom w utrzymaniu domu i w opiece nad 4 młodszymi siostrami. Poza tym, że jest kelnerką w rodzinnej restauracji, pracuje też na pół etatu w muzeum, w Luwrze. Gdy wybucha wojna, Niemcy angażują ją do pomocy przy sporządzaniu rejestru dzieł sztuki. Jednak Eliane razem z kustoszką Rose Valland potajemnie działają z ruchem oporu przekazując im ważne informacje. Kobiety ryzykują życie, aby ratować sztukę.
W między czasie na drodze Eliane pojawia się Xavier - intrygujący mężczyzna, z którym łączył ją kiedyś romans ale który też złamał jej serce. Podczas okupacji ich losy ponownie się skrzyżują lecz Xavier będzie już zupełnie kimś innym ...
Jeśli chodzi o czasy współczesne to dotyczą one historii Remy Lang. Poznajemy ją jako samotną i nieszczęśliwą kobietę, która przeżywa żałobę po śmierci męża i córki. Remy ucieka przed bolesną przeszłością do pięknej posiadłości na Riwierze Francuskiej. Podczas pobytu znajduje katalog dzieł sztuki skradzionych przez nazistów a w nim obraz, który tak dobrze zna bo od lat zdobi ścianę w jej domu w Australii. Remy postanawia odkryć tajemnice obrazu, który ma w posiadaniu, jednocześnie odkrywając sekrety swojej rodziny. Tu również pojawia się wątek miłosny i pewien mężczyzna na horyzoncie.
"Dom na Riwierze" to książka, którą bardzo dobrze mi się czytało i wiele rzeczy mi się w niej podobało. Znalazłam w niej wszystko to, co lubię w tego typu literaturze. Muszę jednak przyznać, że cześć osadzona w przeszłości, czyli ta dotycząca czasów wojennych bardziej przypadła mi do gustu od współczesnej. Uważam, że jest doskonała! Praca w muzeum i sztuka to dość bliskie mi tematy więc czytałam o tym z wielkim zaciekawieniem. Kolejna sprawa to działalność ruchu oporu i rola nieustraszonych kobiet. Autorka inspirowała się prawdziwą historią Rose Valland i jej działalnością w czasie wojny. Co więcej, jestem zachwycona historią Eliane i Xaviera, było romantycznie, dramatycznie i niebezpiecznie ale bardzo polubiłam tę parę ❤️.
Co do części współczesnej, powiązanej z Remy ... Tu już nie czułam tylu emocji. Nie było ekscytacji. Tajemnica obrazu i rodzinne sekrety, które odkrywa Remy okazały się całkiem dobrze wymyślone i są w porządku. Jednak bohaterce brakuje tego czegoś, czasami jej postać była mdła i bez wyrazu. Nie przekonał mnie też wątek z fotografem. Ale nie traktuje tego jako wady tej książki bo całościowo ta powieść świetnie się spisuje. Dwie kobiety, dwie całkiem różne historie, inne czasy a ich wspólny mianownik to obraz, miłość i rodzina. Według mnie "Dom na Riwierze" zasługuje na uwagę. Przekonajcie się sami, która bohaterka będzie Wam bliższa 😉.
Dwie osie czasowe: przeszłość i teraźniejszość, które za sprawą bohaterów łączą się ze sobą w konkretnym celu.
Ja bardzo lubię takie połączenia w literaturze! I nie bez powodu też o tym wspominam bo jestem świeżo po przeczytaniu powieści właśnie w takim stylu i jest nią "Dom na Riwierze" bestsellerowej autorki "New York Timesa" Natashy Lester.
"Sztuka przypomina nam, że...
"Każda część mojego ciała wyrywa się do ciebie, każda myśl wędruje poprzez trotuary, przez kanały, barykady, zasieki, ruiny. Ku tobie."
Wojna i poezja. Poezja i wojna. A gdzieś pomiędzy miłość i różne jej oblicza ...
"Szklane ptaki" Katarzyny Zyskowskiej to książka, która poruszyła mnie od pierwszej strony, tak samo jak poruszają mnie wiersze Baczyńskiego. Bywały rozdziały przy czytaniu których miałam gulę w gardle, a im bliżej końca, tym bardziej bolało mnie serce.
I tak, historia w tej książce rozpisana jest na trzy głosy. Oprócz Krzysztofa, swoją część ma jego ukochana Basia oraz matka Stefania - dwie kobiety jego życia. Ale w jego życiu, a szczególnie w czasie okupacji ważne miejsce zajmowali również ci dwaj mężczyźni: Jerzy Andrzejewski oraz Jarosław Iwaszkiewicz.
O relacjach Baczyńskiego autorka pisze w dość subtelny, czasami nawet dyskretny sposób. Rzuca to jednak nieco inne światło na postać młodego poety - chłopaka niezwykle wrażliwego, oddanego przyjaciela, partnera, syna ale też nie pozbawionego wad i słabości człowieka. I całościowo stanowi to bardzo ciekawe spojrzenie na życie i twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Ale w tym wszystkim wybrzmiewa również głos pokolenia Kolumbów, młodych ludzi, znajomych Krzysztofa, którzy w tak niebezpiecznych i niepewnych wojennych czasach potrafili kochać, marzyć, tworzyć, uczyć się i po prostu żyć. Świadomość tego niezwykle boli i wzrusza.
Co więcej, postacie w tej książce są jak żywe, nie wiem jak udało się to zrobić autorce ale naprawdę czułam jakby za sprawą słów przywróciła ich do życia. Jakby to właśnie oni opowiadali tę historię.
Dlatego "Szklane ptaki" zachwyciły mnie ponad literackie standardy. Znalazłam w tej powieści tyle emocji, tyle ważnych tematów, tyle pięknych i dramatycznych momentów. Znalazłam w niej tragizm okupacji i Powstania Warszawskiego. Jest dla mnie wyjątkowa pod wieloma względami i choć chciałabym jeszcze o niej mówić to obawiam się, że w końcu zabraknie mi słów...
Polecam z całego serca ❤️.
"Każda część mojego ciała wyrywa się do ciebie, każda myśl wędruje poprzez trotuary, przez kanały, barykady, zasieki, ruiny. Ku tobie."
Wojna i poezja. Poezja i wojna. A gdzieś pomiędzy miłość i różne jej oblicza ...
"Szklane ptaki" Katarzyny Zyskowskiej to książka, która poruszyła mnie od pierwszej strony, tak samo jak poruszają mnie wiersze Baczyńskiego. Bywały...
"Na tropie Vermeera" to kryminał ze sztuką w tle - czyli coś, czego nie mogłam sobie odmówić ;)
Jest to książka napisana przez polską autorkę - Agnieszkę Ptak z dość intrygującą ale też zawiłą fabułą, która pomysłem nie odbiega od innych światowych powieści z podobną tematyką. (Kojarzy mi się np. ze "Sprawą Rembrandta" Davida Silvy).
Historia zbudowana jest wokół zaginionego obrazu Vermeera, którego kopię w czasie II wojny światowej wykonał żydowski artysta na zlecenie ważnej szychy z SS.
50 lat później paryski dziennikarz Lucas Allard pod wpływem informacji od byłego więźnia obozu koncentracyjnego postanawia odświeżyć sprawę związaną z obrazem. Jednocześnie profesor Sorbony Maxime Oiseau wraz ze swoją doktorantką Anais Coubert próbują odnaleźć oryginał i robią to w imieniu tajemniczego kolekcjonera.
Po drodze natrafią jednak na więcej pytań niż odpowiedzi. Do jakiego finału nas doprowadzą? Otóż zakończenie ma dwie wersje!
Na okładce tej książki widnieje napis: Rozwiąż zagadkę fałszerstwa doskonałego. Niestety muszę przyznać, że nie do końca odczułam możliwość rozwiązania tej zagadki. Wszystko za sprawą narracji. Autorka wprowadziła do powieści jeszcze jednego autora, będącego jednocześnie narratorem, głosem całej historii. Narrator jest tutaj typem gawędziarza i jak sam przyznaje "trzeba wątki plątać, zakończenie wymyślać, a nie rozpisywać się o niczym".
Stosuje różne wstawki, przerywa tekst podając zapowiedzi tego, co dopiero nastąpi lub ujawnia dodatkowe informacje. Był to dla mnie dziwny zabieg bo nie wiem, jaki miał cel. I choć początkowo było mi to obojętne, na dłuższą metę przeszkadzało mi w czytaniu i sprawiało, że wybiłam się kilka razy z wątku. Uważam, że nie było to potrzebne ponieważ w książce dzieje się wiele ciekawych rzeczy i historia sama w sobie jest wciągająca.
Jeśli chodzi o fabułę - podobały mi się fragmenty dotyczące sztuki Vermeera, motyw fałszerstwa obrazów oraz wątek wojenny dotyczący grabieży dzieł sztuki przez nazistów.
Całkiem dobrze wypadło wyróżnienie trzech wiodących bohaterów, którzy nadają sens całej historii. Dzięki dziennikarzowi, profesorowi i doktorantce
otrzymujemy różne wątki i różne źródła informacji o prowadzonej przez nich sprawie. Akcja w tej książce jest dość spokojna, bez odczuwalnego napięcia ale za to z przemyślanymi dialogami i opisami. Myślę, że pomimo wady jaką był dla mnie narrator reszta elementów tej powieści zasługuje na pochwałę. Dla wątku sztuki i II wojny światowej (działania nazistów) można śmiało zwrócić na nią uwagę.
"Na tropie Vermeera" to kryminał ze sztuką w tle - czyli coś, czego nie mogłam sobie odmówić ;)
Jest to książka napisana przez polską autorkę - Agnieszkę Ptak z dość intrygującą ale też zawiłą fabułą, która pomysłem nie odbiega od innych światowych powieści z podobną tematyką. (Kojarzy mi się np. ze "Sprawą Rembrandta" Davida Silvy).
Historia zbudowana jest wokół...
Wojenny romans w czasach, kiedy nikomu nie można ufać.
Nie wiesz co przyniesie kolejny dzień, a nawet kolejna godzina.
Gdzie pełno zła i nienawidzić ...
Wtedy jeszcze łatwiej przychodzi pokochanie kogoś.
Serca nie oszukasz ...
Wanda oraz jej brat Mateusz działają w konspiracji. On musi się ukrywać, ona zaś stara się wiązać koniec z końcem w okupowanej Warszawie. Wtedy w jej życiu pojawia się ON. Mężczyzna wyglądający jak zabójca jej ojca. Ale jest dla niej dobry, troskliwy, coraz częściej na siebie trafiają i będą musieli współpracować.
Mimo przeciwności zakochują się sobie jednak rozdzieli ich Powstanie warszawskie. A ich powojenne losy okażą się równie niebezpieczne, jak podczas okupacji.
Muszę pochwalić autorkę, Gosię Nealon za naprawdę piękny język i ciekawie wykreowaną fabułę, z zachowaniem realiów II wojny światowej i działania ruchu oporu. A także za czarne charaktery, które robią tu robotę i wprowadzają nieco zamieszania, co jest bardzo na plus. "Kochając wroga. Tajemnice łączniczki" czyta się szybko i jest to całkiem przyjemna lektura (oczywiście nie bagatelizując tutaj okropności czasów, w jakich się rozgrywa).
Losy bohaterów choć początkowo skomplikowane układają się pomyślnie, jednak momentami jest trochę za łatwo, za prosto, zbyt idealnie. Zabrakło mi głębi uczucia i stopniowego rozwinięcia relacji między głównymi bohaterami. Niektóre rzeczy działy się za szybko, przez co, gdzieś umknęło "to coś", co nadałoby tej historii wyjątkowości. Właśnie z tego powodu obawiam się, że będzie to jedna z wielu miłosnych historii osadzonych w czasie wojny - książka dobra i poprawna ale do przeczytania i pewnie do zapomnienia po jakimś czasie.
Wojenny romans w czasach, kiedy nikomu nie można ufać.
więcej Pokaż mimo toNie wiesz co przyniesie kolejny dzień, a nawet kolejna godzina.
Gdzie pełno zła i nienawidzić ...
Wtedy jeszcze łatwiej przychodzi pokochanie kogoś.
Serca nie oszukasz ...
Wanda oraz jej brat Mateusz działają w konspiracji. On musi się ukrywać, ona zaś stara się wiązać koniec z końcem w okupowanej Warszawie. Wtedy w...