-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022-09-02
2022-08-30
Wyjątkowa komiksowa seria wydawana pod szyldem Wydawnictwa Debit liczy już siedem tomów! Początkowo autorzy cyklu skupiali się na kwestii przemocy, nękania w szkole. Jednak w pewnym momencie motywem przewodnim stała się umiejętność współpracy z innymi. Na końcu każdej książki zaczęły się pojawiać przemyślenia bohaterów na ten temat. A wszystko dlatego, że i główna postać, Lisa, znacznie się zmieniła. Zdobywanie kolejnych umiejętności i wykorzystywanie supermocy do niesienia pomocy innym sprawiło, że zaczęła wierzyć w siebie. W końcu nabrała dość odwagi, by przeciwstawić się szkolnym łobuzom, którzy dokuczali nie tylko jej, ale również innym dzieciom. Z przyjemnością obserwowałam przemianę, jaka zachodziła w dziewczynce z tomu na tom. I z chęcią dowiem się, jak dalej potoczą się jej losy.
"Podręcznik dla superbohaterów. Część 7: Powrót" – podobnie jak pozostałe tomy – zapewnia rozrywkę, ale też niesie za sobą ważne przesłanie. Uzmysławia, jak ważne jest współdziałanie w grupie, wzajemne zaufanie i wsparcie. Pokazuje, jak istotnym i potrzebnym elementem przyjaźni jest rozmowa, a także umiejętność przyznania się do błędu i przeproszenia drugiej osoby. Bo nawet pomiędzy przyjaciółmi zdarzają się kłótnie, w końcu każdy jest inny, każdy ma prawo do własnego zdania. Prawdziwą sztuką nie jest sporów unikać, lecz potrafić je załagodzić. Komiks ukazuje całą prawdę o tym, jak skomplikowane bywają relacje społeczne, i podpowiada, jak dbać o dobre stosunki z innymi.
Jest to idealna lektura dla dzieci, które z czytaniem są nieco na bakier. Odpowiednio wyważona ilość tekstu, niezwykle wciągająca i dynamiczna akcja oraz świetne ilustracje z pewnością przekonają wielu młodych czytelników.
Wyjątkowa komiksowa seria wydawana pod szyldem Wydawnictwa Debit liczy już siedem tomów! Początkowo autorzy cyklu skupiali się na kwestii przemocy, nękania w szkole. Jednak w pewnym momencie motywem przewodnim stała się umiejętność współpracy z innymi. Na końcu każdej książki zaczęły się pojawiać przemyślenia bohaterów na ten temat. A wszystko dlatego, że i główna postać,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-06
Książka porusza takie problemy jak zazdrość oraz chęć bycia w centrum uwagi bliskiej osoby. Autorka podejmuje temat bliski kilkulatkom, opowiada o sytuacji, z którymi niejednokrotnie mierzy się dziecko. Wszystko w prosty, zrozumiały sposób, ukazując emocje z tym związane. Nie narzuca gotowych rozwiązań problemu, lecz skłania do rozmowy i rozmyślania na temat zachowania bohaterów. Godna uwagi pozycja dla maluchów.
Książka porusza takie problemy jak zazdrość oraz chęć bycia w centrum uwagi bliskiej osoby. Autorka podejmuje temat bliski kilkulatkom, opowiada o sytuacji, z którymi niejednokrotnie mierzy się dziecko. Wszystko w prosty, zrozumiały sposób, ukazując emocje z tym związane. Nie narzuca gotowych rozwiązań problemu, lecz skłania do rozmowy i rozmyślania na temat zachowania...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-13
Początkowo podeszłam do tej historii z pewną dozą sceptycyzmu. Jednak po pewnym czasie dałam się wciągnąć w wir wydarzeń. Uczucie niepokoju towarzyszyło mi do ostatniej strony. A w finale przyszedł czas na niemałe zaskoczenie. Końcowe sceny dosłownie zwalają z nóg!
Z czego wynikał ten sceptycyzm, który pojawił się u mnie na początku lektury? Cóż, kiedy akcja toczy się ślimaczym tempem, a główna bohaterka nie wzbudza sympatii, odbiorca ma prawo mieć wątpliwości. Luiza została wyposażona przez autorkę w bagaż trudnych i bolesnych doświadczeń, o których nie potrafi zapomnieć. Dużo rozmyśla o swojej przeszłości i analizuje to, co przeżyła. Oczywiście nie zdradzając czytelnikowi żadnych szczegółów. Kobietę przepełnia wiele emocji, ale najsilniejsze jest pragnienie zemsty, które teoretycznie ma jej pomóc w odzyskaniu spokoju. Bohaterka pozornie panuje nad sytuacją, ale tak naprawdę jest mocno rozmemłana. Momentami ciężko wytrzymać z nią i z jej przemyśleniami. Właśnie dlatego nie byłam pewna co do tej książki. Nadeszła jednak chwila, gdy akcja zaczęła przyspieszać, wątpliwości minęły, a ciekawość wzięła górę.
Autorce udała się kreacja głównej bohaterki, to trzeba przyznać. Luiza nie wzbudziła co prawda mojej sympatii, ale nie jest to postać płaska i bezbarwna. Rozważania, decyzje i czyny kobiety wywołują najróżniejsze emocje, a przecież o to właśnie chodzi, żeby czytelnik reagował w taki czy inny sposób, żeby coś odczuwał, cokolwiek by to nie było. Luizę przepełnia pragnienie zemsty, które zakrzywia obraz rzeczywistości i zaciera granicę między prawdą a fikcją, wytworem wyobraźni. Bohaterka jest zdezorientowana i gubi się we własnych emocjach i pragnieniach. Widać to coraz wyraźniej, gdy wydarzenia nabierają wreszcie tempa. Wówczas odbiorca już nie jest w stanie oderwać się od lektury, pragnie dotrzeć do finału tej historii i dowiedzieć się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
A finał naprawdę zaskakuje, wbija w fotel i zapiera dech. Jestem pełna podziwu dla pomysłowości i przebiegłości Klaudii Muniak, a także umiejętności wpuszczania czytelnika w maliny. Autorka dobrze wiedziała, co robi – od początku do końca. Miała plan i sumiennie go realizowała. Spodziewałam się zupełnie innego zakończenia, tymczasem okazało się, że dałam się podpuścić. Podczas lektury wyciągałam wnioski i snułam domysły, idąc dokładnie w tym kierunku, w którym nie powinnam, a w którym pisarka chciała, żebym podążała. No cóż, wystrychnięto mnie na dudka i jestem z tego powodu zadowolona.
"Terapia" to jeden z tych thrillerów, które opatulają czytelnika grubą warstwą tajemniczości i roztaczają nad nim aurę niepokoju. Polecam!
[Oficjalna recenzja dla portalu Duzeka.pl]
Początkowo podeszłam do tej historii z pewną dozą sceptycyzmu. Jednak po pewnym czasie dałam się wciągnąć w wir wydarzeń. Uczucie niepokoju towarzyszyło mi do ostatniej strony. A w finale przyszedł czas na niemałe zaskoczenie. Końcowe sceny dosłownie zwalają z nóg!
Z czego wynikał ten sceptycyzm, który pojawił się u mnie na początku lektury? Cóż, kiedy akcja toczy się...
2022-06-12
Pierwsza książka Anny Stryjewskiej, jaką miałam okazję czytać. Jednak z pewnością nie ostatnia! To, co autorka zafundowała mi podczas lektury, na długo zapisało się w mojej głowie i w sercu. W powieści poruszyła niełatwy temat, robiąc to nie tylko z ogromnym wyczuciem, ale i szczerością.
Autorka umiejętnie nakreśliła portret Barbary Walczak – kobiety, która z jednej strony odniosła sukces, z drugiej zaś sięgnęła dna. Czytelnik zapoznaje się z tym obrazem, śledząc przedstawioną dwutorowo historię. Odkrywa karty przeszłości i obserwuje teraźniejsze wydarzenia. Pozwala mu to zagłębić się w przeżycia Barbary, poznać motywy decyzji przez nią podejmowanych, a także zrozumieć jej reakcje i czyny. Sytuacja, w jakiej znalazła się bohaterka, jest dowodem na to, że dobra passa rzadko kiedy trwa wiecznie. Los bywa przewrotny i jednego dnia można mieć wszystko, a drugiego – zupełnie nic. Jednak nie to jest najistotniejsze, lecz sposób, w jaki to przyjmiemy. Czy się poddamy, czy postanowimy zawalczyć o swoje życie? Basia wybrała ucieczkę od życia, od ludzi, od sławy, jaką cieszyła się wcześniej. Jednak odrzucając to wszystko, tylko mocniej zanurzała się w rozpaczy. Tę zaś próbowała uciszyć, racząc się wysokoprocentowym alkoholem. Wybrała pozornie łatwiejszą drogę, na której (całe szczęście) pojawiły się osoby gotowe podać kobiecie pomocną dłoń.
Anna Stryjewska poprzez historię Barbary uzmysławia czytelnikowi, że człowiek po stracie ukochanej osoby może również zgubić sens życia. Wówczas ogromną rolę odgrywają otaczający go ludzie: członkowie rodziny, przyjaciele, sąsiedzi, pracodawca, a nawet sprzedawczyni w sklepie za rogiem. Ich obecność, wsparcie, dobre słowo i brak osądzania są w stanie przywrócić wiarę w lepsze jutro. Autorka ukazuje również jeden z poważniejszych problemów naszego społeczeństwa. Jest nim pochopne ocenianie innych i szufladkowanie ich według własnego widzimisię. Zapominamy o tym, że pierwsze wrażenie bywa mylące. Niekiedy czyjś wygląd, zachowanie lub sytuacja, w jakiej dana osoba się znajduje, może być wynikiem ciężkich doświadczeń. Tymczasem pod płaszczykiem pozorów niejednokrotnie kryje się trudna i bolesna historia.
Książka ma wiele atutów – przemyślaną fabułę, ciekawą tematykę, wspaniałą kreację bohaterów. Jednak według mnie jej najsłabszym punktem jest zakończenie. Na tle całości finał wypada mało wiarygodnie i można odnieść wrażenie, że został potraktowany trochę po macoszemu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, powiem tylko, że nie do końca przekonał mnie bieg końcowych wydarzeń. Uważam, że wszystko potoczyło się zbyt szybko i zbyt gładko. Chociaż możliwe, że ta odrobina lukru była tutaj potrzebna. Tak czy siak, historia Barbary jako całość wszystko czytelnikowi rekompensuje. A także fakt, że autorka opisuje problem alkoholizmu, przyglądając mu się z różnych perspektyw.
"Skradziona kołysanka" to poruszająca opowieść, która ukazuje życie jako zbiór wzlotów i upadków. To również historia, która udowadnia, że wytrwałość jest miarą sukcesu. Ktoś, kto pomimo porażek dalej dąży do celu, prędzej czy później do niego dociera. Pełna emocji książka, w której przeważają smutek, gorycz i bezsilność, choć nie brakuje też pozytywnych akcentów i chwil wywołujących uśmiech. Gorąco polecam tę powieść osobom, którym niestraszne są łzy towarzyszące lekturze. I wszystkim, którzy szukają książki, która na długo zapada w pamięć.
[oficjalna recenzja dla portalu Duzeka.pl]
Pierwsza książka Anny Stryjewskiej, jaką miałam okazję czytać. Jednak z pewnością nie ostatnia! To, co autorka zafundowała mi podczas lektury, na długo zapisało się w mojej głowie i w sercu. W powieści poruszyła niełatwy temat, robiąc to nie tylko z ogromnym wyczuciem, ale i szczerością.
Autorka umiejętnie nakreśliła portret Barbary Walczak – kobiety, która z jednej strony...
2022-06-24
Autorka umiejętnie nakreśliła fabułę, która angażuje i niejednokrotnie zaskakuje czytelnika. Toczące się wydarzenia, choć czasem wprawiają w osłupienie, zostały opisane bardzo wiarygodnie. Pozwala to odbiorcy odnieść się do nich w sposób realny i skłania go do różnych refleksji. Dużym atutem tej powieści jest wartka akcja (choć nie taka, która od początku pędzi na łeb na szyję) oraz gęsty klimat niepokoju roztaczający się nad osobą czytającą.
W rozmowach na temat literatury zawsze podkreślam, że bardzo ważne są emocje. Mowa tu zarówno o emocjach odczuwanych przez bohaterów książki, jak również o tych wzbudzonych u czytelnika. Tutaj niczego mi nie brakowało. Mogłam zagłębić się w życie bohaterek, wniknąć w ich umysły i serca, poznać towarzyszące im odczucia, a przez to spoglądać na toczące się wydarzenia z nieco szerszej perspektywy.
„Dziewczyna w drugim rzędzie” to opowieść przedstawiona z punktu widzenia dwóch kobiet. Sposób narracji wyjątkowo przypadł mi do gustu. Jednak to, co tak naprawdę od początku zyskało w tej historii moją aprobatę, to klimat małej miejscowości. Duszny, ciasny, pełen sekretów i krętych ścieżek, z których tylko nieliczne prowadzą do prawdy.
Nie mogę powiedzieć złego słowa na temat kreacji bohaterów. Aurelia Blancard stworzyła postacie żywe, realistyczne, skrojone na miarę tej historii, a odbiorca ma wrażenie, jakby stał tuż obok i poniekąd uczestniczył w ich życiu.
Ta opowieść to moim zdaniem idealne połączenie thrillera psychologicznego, kryminału i powieści obyczajowej, gdzie zachowany jest balans pomiędzy poszczególnymi elementami. Według mnie to naprawdę udany miks gatunkowy, który zadowoli wielu czytelników. Trzyma odbiorcę w ciągłym napięciu, skłania go do stawiania własnych hipotez i snucia wniosków na temat toczących się wydarzeń. Budzi w nim szereg różnych emocji: niepokój, złość, smutek, zdziwienie, strach. Finał historii jest zaskakujący, pozostawia czytelnika w stanie konsternacji i zmusza go do przemyśleń.
Z przyjemnością stałam się uczestnikiem prowadzonego przez Cathy dziennikarskiego śledztwa. Pełna ciekawości obserwowałam również z pozoru sielskie życie Lidii, zastanawiając się nad niektórymi jej poczynaniami. Spędziłam na lekturze dwa popołudnia i absolutnie tego nie żałuję. Wręcz przeciwnie, chciałabym czuć tyle satysfakcji przy każdej książce, którą przeczytam. „Dziewczyna w drugim rzędzie” to przygoda literacka, o której długo nie zapomnę. To historia o przemocy, której niejednokrotnie doświadczamy, choć absolutnie na to nie zasługujemy. O błędach przeszłości, które prędzej czy później nas doganiają. O kłamstwach i maskach, które zakładamy w różnych sytuacjach. Ta opowieść sprawi, że widok gołębi już zawsze wywoła u was dreszcz niepokoju.
[Oficjalna recenzja dla portalu Sztukater.pl]
Autorka umiejętnie nakreśliła fabułę, która angażuje i niejednokrotnie zaskakuje czytelnika. Toczące się wydarzenia, choć czasem wprawiają w osłupienie, zostały opisane bardzo wiarygodnie. Pozwala to odbiorcy odnieść się do nich w sposób realny i skłania go do różnych refleksji. Dużym atutem tej powieści jest wartka akcja (choć nie taka, która od początku pędzi na łeb na...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-03
Po książkę sięgnęłam nieprzypadkowo. Wychwalała ją przyjaciółka, a ja postanowiłam sprawdzić, czy ten zachwyt jest uzasadniony. Jednak gdzieś w środku czułam, że może to być jedna z lepszych przygód czytelniczych tego półrocza. A po zapoznaniu się z opisem na rewersie okładki mój apetyt znacznie wzrósł. Liczyłam więc, że kiedy zanurzę się w historię Elli, przepadnę bez reszty, a moje nadzieje i oczekiwania – niekoniecznie. Czy tak właśnie się stało? Czy warto było poświęcić jedno popołudnie na lekturę powieści Kelsey Hartwell?
Och, co to była za opowieść! Zdecydowanie warta nie tylko jednego popołudnia! Poruszająca, chwytająca za serducho, niebanalna i po prostu sympatyczna! Czytałam tę książkę na jednym wdechu, rozdział za rozdziałem, aż do samego końca. Pełno w niej rozmaitych emocji, które jako odbiorca współodczuwałam wraz z bohaterami. A przede wszystkim z Ellą, która stoi tutaj na pierwszym planie. Wraz z nią podążałam tropem jedenastu papierowych serc, obserwowałam, jak zmaga się z utratą wspomnień i jak uparcie walczy o ich odzyskanie. Podróż śladem tajemniczych liścików stanowiła nie tylko źródło dobrej zabawy, ale też impuls do pewnych przemyśleń. Że nie wszystko zawsze układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Że zmiany są elementem naszego życia, ale nie zawsze oznaczają coś złego. I że prawdziwa przyjaźń oraz miłość nie boją się żadnych zmian.
Pomysł autorki na wykorzystanie motywu papierowych serc okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu czytelnik ma okazję zagłębić się w przeżycia Elli, doświadczyć uczuć, jakie targają dziewczyną. Smutku, niepewności, rozgoryczenia, ale też radości i nadziei. Bo to właśnie na tajemniczych liścikach skupiają się działania głównej bohaterki. Ella próbuje dociec ich znaczenia i odnaleźć autora, licząc na to, że utracone wspomnienia powrócą. Przyznam, że również we mnie włączył się instynkt detektywa. Próba rozwikłania zagadki trochę trwała, ale już w drugiej połowie książki udało mi się trafnie wytypować nadawcę serc. I nie mam do autorki absolutnie żadnych pretensji, bo ostatecznie i tak nieźle mnie zaskoczyła w finałowych scenach.
Postacie w przeciwieństwie do tytułowych serc wcale a wcale papierowe nie są. To osoby z krwi i kości, prawdziwe, realistyczne, charakteryzujące się odmiennymi cechami charakteru. Ta różnorodność osobowości jest tutaj bardzo dobrze widoczna, a jednocześnie nakreślona została w sposób nieprzesadzony. Autorka umiejętnie ukazała rozterki, problemy, odczucia bohaterów na tle toczących się wydarzeń. Muszę powiedzieć, że nie tylko Ella zyskała moją sympatię, ale również pewien chłopak, o którym powiem tylko tyle, że okazał się cudowny! Dosłownie skradł moje serce! I gdybym miała na nowo się zakochać, to byłby dla mnie idealny obiekt westchnień. Nic więcej nie zdradzę, żeby nie pozbawiać komukolwiek przyjemności z lektury.
"11 papierowych serc" to opowieść o miłości, przyjaźni, o dorastaniu, o stracie i pustce, którą chciałoby się zapełnić, a wreszcie o nadziei i zaakceptowaniu życia takim, jakie jest. To historia, która uzmysławia, że czasem to nie zmiany, jakie nas dotykają, są złe, lecz strach przed nimi. Lęk przed tym, jak będą nas postrzegać inni i jak sami siebie będziemy postrzegać. Do tej książki z pewnością jeszcze kiedyś wrócę, a póki co polecam ją z całego serca miłośnikom young adult / new adult i nie tylko.
www.halmanowa.pl
Po książkę sięgnęłam nieprzypadkowo. Wychwalała ją przyjaciółka, a ja postanowiłam sprawdzić, czy ten zachwyt jest uzasadniony. Jednak gdzieś w środku czułam, że może to być jedna z lepszych przygód czytelniczych tego półrocza. A po zapoznaniu się z opisem na rewersie okładki mój apetyt znacznie wzrósł. Liczyłam więc, że kiedy zanurzę się w historię Elli, przepadnę bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-18
Sarah Hambro, dziennikarka z Oslo, wybrała pszczoły miodne na bohaterów reportażu, w którym opisuje ich niezbyt długie, ale za to niezwykle interesujące życie. "Świat według pszczół" to opowieść wielowarstwowa: czytelnik znajdzie tu odrobinę biologii, kultury, filozofii, a także wiele ciekawych faktów dotyczących przeszłości i teraźniejszości.
To, co mnie osobiście urzekło w tej historii, to fakt, że autorka pisze w bardzo sugestywny, plastyczny sposób. Niejednokrotnie czułam się tak, jakbym była mieszkańcem ula, członkiem pszczelej rodziny, nie zaś tylko biernym obserwatorem. To wrażenie towarzyszyło mi przez znaczną część lektury i zapamiętam je na długo. Ponadto autorka dotyka tak wielu tematów, że nie sposób się oderwać od lektury. Wygląd i budowa ciała pszczół; hierarchia w ulu; codzienne obowiązki i przyjemności; miód, jego właściwości i różnorodne zastosowania; pszczoły w sztuce i literaturze; zagrożenia i sposoby na ochronę tych owadów; tajemnice pszczelarstwa - wszystko to Sarah Hambro zmieściła na niespełna 200 stronach książki. Jest naprawdę ciekawie, choć dosyć zwięźle, co jednak absolutnie mi nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności z lektury.
Jeden z bardziej zaskakujących i poruszających wątków tego reportażu to dla mnie życie trutnia, którego jedynym celem jest zapłodnić królową i... umrzeć. Nie miałam pojęcia, jak dokładnie ma się sprawa samców, do czasu zapoznania się z tą książką. Teraz już wiem, że truteń rodzi się z niezapłodnionego jaja. Każdy z nich prędzej czy później zginie. Jeśli nie uda mu się unasiennić matki w czasie lotu godowego, będzie pomagał przy ocieplaniu gniazda do końca lata, a kiedy zaczną się chłody, zostanie wypędzony na pewną śmierć. To fascynujące, choć jednocześnie smutne.
Takich zdumiewających faktów znaleźć można w książce znacznie więcej. Ile kilometrów jest w stanie pokonać pszczoła w poszukiwaniu kwitnących kwiatów? Ile nektaru potrzeba do wyprodukowania kilograma miodu? Od czego zależy jego kolor? Nie będę tego zdradzać. Sarah Hambro opisała to wszystko w bardzo przystępny i ciekawy sposób, więc najlepiej będzie, jeśli sami się przekonacie.
"Świat według pszczół" to niezwykła podróż czytelnicza, która przybliża odbiorcy życie tych niezwykłych owadów i uzmysławia, jak ważne są one dla każdego z nas. Od pszczół zależy tak naprawdę ludzka egzystencja. Powinniśmy zatem troszczyć się o nie tak, jak one troszczą się o nas. Przepięknie wydana, wciągająca opowieść o małych wielkich pszczołach miodnych. Polecam tę książkę z całego serca!
[oficjalna recenzja dla portalu Dużeka.pl]
Sarah Hambro, dziennikarka z Oslo, wybrała pszczoły miodne na bohaterów reportażu, w którym opisuje ich niezbyt długie, ale za to niezwykle interesujące życie. "Świat według pszczół" to opowieść wielowarstwowa: czytelnik znajdzie tu odrobinę biologii, kultury, filozofii, a także wiele ciekawych faktów dotyczących przeszłości i teraźniejszości.
To, co mnie osobiście urzekło...
2022-01-27
Druga część komiksowej serii „Pozytywka” po raz kolejny zanurza czytelnika w niezwykłym świecie Pandorii. Nieco przybliża panujące tam zasady i zwyczaje, jednak wciąż nie odkrywa przed odbiorcą tych najistotniejszych kart. Jak dokładnie wyglądają relacje między Pandorią a Światonią? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na Nolę w tej niesamowitej krainie? Jakie mechanizmy rządzą tym miejscem? Jaką rolę odegrała tu niegdyś Anna, matka dziewczynki? Wierzę, że głód wiedzy w tym zakresie zaspokoi kolejny tom „Pozytywki". Dzięki temu czytelnik już nie będzie czuł się taki zagubiony, a komiksowa rzeczywistość wciągnie go jeszcze bardziej. W końcu nikt nie lubi wiedzieć mniej niż inni, nikt nie lubi czuć się obco i nieswojo. Z jednej strony taki zabieg pozwala spojrzeć na sytuację oczami Noli. Z drugiej jednak utrudnia „zadomowienie się” w Pandorii.
Spośród licznych tajemnic jedna zostaje w drugim tomie rozwikłana. Nola, która po raz kolejny przybywa do Pandorii, dość szybko zostaje wciągnięta w kolejną przygodę. Wraz z Igorem i Andreą pomagają Antonowi, hodowcy magicznych roślin, odnaleźć złodzieja, który co wieczór wykrada kolejne okazy z jego plantacji. Staruszek jest przekonany, że mogą one zostać użyte w złym celu. Na szczęście udaje się rozwiązać tę sprawę, choć oczywiście nie bez komplikacji. W końcu nietrudno wpaść w tarapaty, gdy nie zna się zbyt dobrze otoczenia. Na szczęście Nola ma wsparcie przyjaciół oraz Antona.
Świat stworzony przez Carbone różni się od naszej rzeczywistości, ale ma też z nią dużo wspólnego. Mieszkańcy Pandorii są w pewnym sensie odzwierciedleniem naszego społeczeństwa, różnorodnego, pełnego ludzi o odmiennych poglądach, kierujących się różnymi wartościami. Autorka za pomocą wykreowanych postaci oraz wydarzeń, których są uczestnikami, kształtuje w małym czytelniku stosunek do takich wartości jak prawda, dobro, empatia. Koncentrując się na fabule, dziecko uczy się analizować, zadawać pytania, stawiać hipotezy, oceniać zachowania i postawy bohaterów, a więc rozwija umiejętność myślenia krytycznego. Ponadto uczy się rozumieć siebie i innych, nazywać i wyrażać emocje, a także poznaje sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To wszystko stanowi punkt wyjścia do głębszego pojmowania relacji międzyludzkich.
Jeśli chodzi o warstwę wizualną komiksu, nie mam tu nic do zarzucenia. Ilustracje są obłędne! Dynamiczne, barwne, wyraziste, pełne emocji. Ilustrator zadbał w nich o każdy szczegół. Uwagę przyciąga między innymi mimika bohaterów, która jest niezwykle czytelna, jednoznaczna, idealnie odzwierciedlająca odczucia danej postaci. Jednak i inne elementy są po prostu niesamowite, wręcz hipnotyzujące, dlatego ciężko od tych obrazów oderwać wzrok. Zwłaszcza kolorystyka zastosowana przez Gije przypadła mi do gustu, bo uważam, że idealnie oddaje klimat Pandorii. Wisienką na torcie jest przepiękna okładka, która została wzbogacona o fluorescencyjne elementy świecące w ciemności.
Podsumowując, "Sekret Cypriana" to ciekawy, pięknie ilustrowany komis, który zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po pełnym tajemnic świecie. Dobrze by było, gdyby te sekrety zaczął przed odbiorcą odkrywać odrobinę sprawniej. Żeby jeszcze bardziej go zaciekawić, zaangażować, a przede wszystkim wzniecić apetyt na więcej. Choć ten apetyt ze względu na cudowną oprawę graficzną i tak jest spory.
>>Oficjalna recenzja dla portalu Papierowe Motyle<<
Druga część komiksowej serii „Pozytywka” po raz kolejny zanurza czytelnika w niezwykłym świecie Pandorii. Nieco przybliża panujące tam zasady i zwyczaje, jednak wciąż nie odkrywa przed odbiorcą tych najistotniejszych kart. Jak dokładnie wyglądają relacje między Pandorią a Światonią? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na Nolę w tej niesamowitej krainie? Jakie mechanizmy rządzą...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-10
Ileż to razy miałam w rękach kryminał z typowym dla tego gatunku głównym bohaterem – policjantem, detektywem czy prokuratorem. Nie zliczę! "Burza" okazało się powiewem świeżości (jak przystało na porządną burzę). Czytelnik ma tutaj bowiem do czynienia z kimś zupełnie innym. Na pierwszym planie stoi Ewelina Zawadzka, właścicielka zakładu pogrzebowego, która na co dzień towarzyszy zmarłym w ostatniej podróży. Postać wyrazista, intrygująca i niezwykle realistyczna, co niewątpliwie jest zasługą dobrze przeprowadzonego researchu. Widać gołym okiem, że autorka poświęciła wiele czasu na kreację bohaterki i odpowiednio się do tego przygotowała. Na kartach powieści odkrywa przed odbiorcą tajniki tanatokosmetologii oraz szczegóły związane z organizacją ceremonii pogrzebowych. Czyni to zresztą w bardzo naturalny sposób – po prostu snując opowieść o życiu Eweliny, o doświadczeniach i trudnościach, z którymi kobieta zmaga się zarówno w codziennej pracy, jak i po godzinach. Przeżycia bohaterki przełamują tabu na temat śmierci i jakimś stopniu wpływają na jej postrzeganie przez czytelnika. Pozwalają spojrzeć na to zjawisko oraz związane z nim emocje z różnych perspektyw – okiem zwykłego Kowalskiego, oczami bliskich osoby zmarłej, a także okiem osoby, dla której śmierć to niejako chleb powszedni.
Nie tylko Zawadzka zasługuje na uwagę. Autorka wykreowała też szereg nietuzinkowych postaci drugoplanowych, z których każda jest ważnym elementem historii. Stanowią one fundament warstwy obyczajowej, mocno tu rozbudowanej. Zuzanna Gajewska doskonale oddaje klimat niewielkiej miejscowości. Wprawnie i przekonująco snuje opowieści o relacjach rodzinnych i międzysąsiedzkich, okraszając je szczyptą wzajemnych niesnasek i uprzedzeń. Jak to w życiu bywa. Mieszkańcy Młynar to pełen wachlarz osobowości, a co za tym idzie, także cały przekrój ludzkich reakcji i zachowań, emocji, myśli, wątpliwości, pragnień. Z przyjemnością przeniknęłam do tej małomiasteczkowej społeczności i zagłębiłam się w życie poszczególnych bohaterów.
Rozbudowane tło obyczajowe i zręcznie uknuta intryga kryminalna tworzą duet idealny. Można powiedzieć, że wzajemnie się uzupełniają i jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego. Autorka umiejętnie porusza się między wątkami, przeplata różne motywy literackie, co sprawia, że poziom zaangażowania czytelnika utrzymuje się na wysokim poziomie. Odbiorca pozostaje w ciągłym napięciu aż do finału. Z uwagą śledzi kolejne wydarzenia, choć akcja powieści nie toczy się jakoś wyjątkowo szybko (ale też nie ślimaczy się – co to to nie!). Tempo określiłabym jako odpowiednie, tak po prostu. Zaś rozwiązanie zagadki z pewnością zaskoczy niejedną osobę.
Kryminał Zuzanny Gajewskiej to historia, która z pewnością na dłużej pozostanie w mojej pamięci. Doskonały warsztat autorki, lekki i plastyczny język oraz umiejętność malowania słowem myśli i odczuć bohaterów to ogromne atuty powieści. Plusem jest również odpowiedni balans między wątkiem kryminalnym a warstwą obyczajową. "Burzę" pochłonęłam z zapartym tchem i polecam ją wszystkim miłośnikom gatunku.
www.halmanowa.pl
Ileż to razy miałam w rękach kryminał z typowym dla tego gatunku głównym bohaterem – policjantem, detektywem czy prokuratorem. Nie zliczę! "Burza" okazało się powiewem świeżości (jak przystało na porządną burzę). Czytelnik ma tutaj bowiem do czynienia z kimś zupełnie innym. Na pierwszym planie stoi Ewelina Zawadzka, właścicielka zakładu pogrzebowego, która na co dzień...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-24
Książki są nie tylko źródłem rozrywki, ale również ważnym narzędziem dydaktycznym i wychowawczym. Pośrednikiem między dzieckiem a otaczającym światem. Obcowanie z literaturą wpływa na wszechstronny rozwój. Jednak wcale nie tak łatwo jest stworzyć publikację, która będzie wartościowa, mądra, a jednocześnie tak atrakcyjna, by mały czytelnik chciał do niej wracać kolejny raz i kolejny. Oczywiście niektórzy tę sztukę opanowali. Dobrym przykładem jest seria Akademia Mądrego Dziecka od wydawnictwa Harper Collins (Harper Kids). Książka "Kosmiczne urodziny. Lecimy na księżyc" autorstwa Joyce Lapin pokazuje, że literatura popularnonaukowa wcale nie musi być nudna. Wręcz przeciwnie, może dostarczać zarówno wiedzy na różnorodne tematy, jak i mnóstwo przyjemności.
Motywem przewodnim książki jest urodzinowa impreza na Księżycu. Brzmi nieprawdopodobnie, ale może właśnie w tym tkwi cały szkopuł? Ten szczególny dzień w roku zasługuje na nietuzinkowe rozwiązanie! Czytelnik ma okazję wcielić się w rolę solenizanta, który wraz z gośćmi wsiada do rakiety i rusza w podróż na Srebrny Glob. Muszę przyznać, że nawet ja czułam się oczarowana! A przecież od dawna nie jestem dzieckiem. No dobrze – ktoś powie – ale sam pomysł to nie wszystko, liczy się również wykonanie. Rzeczywiście, to prawda. I tutaj otrzymujemy obie rzeczy w pakiecie. Wszystko jest przemyślane, starannie zaplanowane – z uwzględnieniem potrzeb i możliwości kilkuletniego odbiorcy.
Chociaż sama wyprawa na Księżyc pozostaje w sferze fantazji, to przebieg kosmicznego party jest w pełni zgodny z prawami fizyki. Nie mamy tu jednak do czynienia z typowym kompendium wiedzy. Autorka oddaje w ręce czytelnika fascynującą opowieść, w którą sprytnie wplata ciekawostki dotyczące kosmosu i oczywiście Srebrnego Globu. Warstwa fabularna stoi na równi z warstwą dydaktyczną, mało tego – wzajemnie się one uzupełniają. Tekst główny skupia się na kolejnych etapach urodzinowej imprezy. Jest jednak wzbogacony o różne naukowe fakty, podane w przystępny dla przedszkolaka sposób. Oprócz tego na poszczególnych stronach znajdują się srebrne (myślę, że nieprzypadkowo) ramki z dodatkowymi informacjami. Natomiast na samym końcu autorka zamieściła słowniczek trudniejszych pojęć, bibliografię, listę książek wartych przeczytania oraz linki do filmów na YouTube z prawdziwych lotów na Księżyc.
Jeśli chodzi o warstwę wizualną... Już sama okładka – wyrazista, z wytłaczanymi elementami – przyciąga wzrok, ale prawdziwa gratka czeka odbiorcę w środku. Ilustracje, które przygotowała dla małych czytelników Simona Ceccarelli, są niezwykle przyjemne dla oka. Estetyczne, barwne, żywe, idealnie oddające klimat historii. Sprawiają, że lektura jest jeszcze przyjemniejsza, i pozwalają łatwiej zapamiętać ważne informacje. Pobudzają wyobraźnię i kreatywność, pomagają stworzyć w głowie małego czytelnika stworzyć piękne obrazy i dalsze ciągi opowieści.
Jest to wyjątkowa książka. Stanowi nie tylko źródło wiedzy na temat kosmosu i Księżyca, ale również idealną okazję do przeżycia niesamowitej przygody. Rozbudza ciekawość świata i chęć poznawania go z różnych perspektyw. Kształtuje w małym odbiorcy umiejętność analizowania, stawiania hipotez i zadawania pytań. Wzbogaca słownictwo bierne i czynne. A przede wszystkim udowadnia, że publikacje popularnonaukowe mogą być i mądre, i atrakcyjne jednocześnie. Trzeba tylko znaleźć dobry sposób na przekazanie wiedzy! Książkę gorąco polecam dzieciom od 4. roku życia.
Książki są nie tylko źródłem rozrywki, ale również ważnym narzędziem dydaktycznym i wychowawczym. Pośrednikiem między dzieckiem a otaczającym światem. Obcowanie z literaturą wpływa na wszechstronny rozwój. Jednak wcale nie tak łatwo jest stworzyć publikację, która będzie wartościowa, mądra, a jednocześnie tak atrakcyjna, by mały czytelnik chciał do niej wracać kolejny raz i...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-20
W styczniu tego roku miałam przyjemność przeczytać "Świąteczny trop", jeden z tomów cyklu o prawniku Andym Carpenterze. Ta mieszanka kryminału, prawniczego thrillera i obyczaju zrobiła na mnie dobre wrażenie. Dlatego na wieść o premierze kolejnej części przygód adwokata aż podskoczyłam z radości. Miałam nadzieję, że "Pomocna łapa" okaże się równie dobra albo jeszcze lepsza. Czy faktycznie tak było? Cóż, nie do końca. Tym razem David Rosenfelt odrobinę mnie rozczarował. Nie oznacza to jednak, że książka okazała się totalną klapą. Powieść ma zarówno słabe, jak i mocne strony, nie jest ani wybitna, ani kiepska. To po prostu średniak jeden z wielu, po którego można, ale nie trzeba koniecznie sięgnąć.
Dużym plusem tej historii jest odpowiednio zbalansowane połączenie cech poszczególnych gatunków. Autor umiejętnie nakreślił tło obyczajowe i wplótł w fabułę elementy sensacji, kryminału i powieści sądowej. Jest zbrodnia, kryminalna zagadka do rozwiązania, fałszywe tropy, sporo niewiadomych, śledztwo, przesłuchania, a także prawnicze potyczki na sali rozpraw. Rosenfelt zadbał o to, by wątki drugorzędne nie przytłoczyły czytelnika, lecz dawały chwilę wytchnienia w toku wydarzeń, jednocześnie budując napięcie. Akcja płynie dość wartko i pojawia się sporo momentów zaskoczenia, nie tylko w finałowych scenach.
Niewątpliwą zaletą powieści jest również pierwszoosobowa narracja, dzięki której odbiorca spogląda na wydarzenia okiem głównego bohatera. Tym samym czytelnik staje się uczestnikiem prowadzonego śledztwa i świadkiem różnych sytuacji: od działań członków ekipy Andy’ego, przez rozmowy z Kramerem, po spotkania z policjantami, panią prokurator i sędzią. Poznaje metody pracy, jakimi posługuje się prawnik oraz jego współpracownicy, i obserwuje ich poczynania zmierzające w kierunku rozwiązania sprawy. Trzeba przyznać, że taka forma narracji sprawdza się tutaj idealnie i znacząco wpływa na zaangażowanie odbiorcy.
Główna oś fabularna tworzy logiczny ciąg wydarzeń i ciężko tutaj autorowi coś zarzucić. Wszystko wypada bardzo wiarygodnie, zarówno bohaterowie, podejmowane przez nich działania oraz ich okoliczności, jak i wyjaśnienie całej sprawy. Przede wszystkim postać Andy’ego nacechowana jest dużym realizmem. Posiada cechy charakterystyczne dla osób wykonujących zawód prawnika. Jest inteligentny, dociekliwy, uparty i wytrwały. A pod płaszczykiem ironicznych żartów i docinek skrywa swoją wrażliwą naturę.
Jednak nie wszystko w tej historii jest idealne. Przede wszystkim zawiódł mnie psi wątek, bo choć rola czworonogów w sprawie Kramera jest istotna, to tak naprawdę czytelnik rzadko z nimi obcuje w toku wydarzeń. A jeśli już dochodzi do spotkania, to jego przebieg zamyka się w kilku zdaniach. Wielka szkoda, że autor poświęca zwierzakom tak niewiele uwagi. Gdyby Rosenfelt wplótł w fabułę więcej momentów z psiakami w roli głównej, powieść nabrałaby wyjątkowego charakteru.
Wiele do życzenia pozostawia również kreacja niektórych bohaterów. Postać Andy’ego oraz Kramera wypadają naprawdę dobrze, ale czytelnik niewiele dowiaduje się chociażby o Laurie. Poza tym, że jest byłą policjantką pracującą obecnie jako prywatny detektyw, a także kochającą i niezwykle wyrozumiałą żoną. Z kolei o Rickym wiadomo tyle, że jest miłośnikiem baseballu, choć zawodnik z niego raczej marny. Członkowie ekipy Carpentera też pozostają pod wieloma względami jedną wielką zagadką. Zabrakło mi tutaj rozwinięcia charakterystyki poszczególnych bohaterów, bo ciężko zżyć się z kimś, o kim tak naprawdę niczego się nie wie.
"Pomocna łapa" wciąga i angażuje czytelnika, skłania go do myślenia, łączenia faktów i prób rozwikłania kryminalnej zagadki. Ciekawie zarysowany wątek obyczajowy nacechowany jest humorem słownym i sytuacyjnym, co pozytywnie wpływa na odbiór całej historii. Książka nie jest jednak pozbawiona wad i nie każdemu przypadnie do gustu. Ci, którzy lubią wyraziste, mocno zarysowane postaci, nie odnajdą ich tu zbyt wiele. Miłośnicy czworonogów, którzy liczą na prawdziwe psie spotkanie, również mogą się rozczarować. Niemniej jest to lekka, przyjemna lektura, po którą czytelnik może sięgnąć, jeśli szuka czegoś do wypełnienia wolnego czasu.
Recenzja powstała przy współpracy z portalem DużeKa.
W styczniu tego roku miałam przyjemność przeczytać "Świąteczny trop", jeden z tomów cyklu o prawniku Andym Carpenterze. Ta mieszanka kryminału, prawniczego thrillera i obyczaju zrobiła na mnie dobre wrażenie. Dlatego na wieść o premierze kolejnej części przygód adwokata aż podskoczyłam z radości. Miałam nadzieję, że "Pomocna łapa" okaże się równie dobra albo jeszcze lepsza....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-15
Nuta słodyczy, szczypta goryczy i odrobina romantyzmu – czy to przepis na wyjątkową, chwytającą za serce historię? Z pewnością, jeśli dodamy do tego lekkie, a przy tym dojrzałe pióro Abby Jimenez. "Miłość szuka właściciela" to niezwykła mieszanka komedii, romansu i dramatu, która porywa czytelnika już od pierwszych stron. Emanuje ciepłem i optymizmem, czasem bawi, innym razem wzrusza, ale przede wszystkim wlewa w serce odbiorcy nadzieję. Przyjemna, pokrzepiająca lektura, idealna na letnie wieczory.
Od samego początku czułam, że to wyjątkowa historia, i tak mocno zaangażowałam się w jej odkrywanie i przeżywanie, że z trudem przerywałam lekturę na czas obowiązków. Pióro Abby Jimenez jest lekkie, zwiewne, co sprawia, że przez tekst płynie się niczym woda przez wodospad. Autorka potrafi nie tylko zaciekawić czytelnika, ale również wzniecić w nim całą gamę emocji. Mknęłam przez kolejne strony, z rosnącą fascynacją śledząc losy bohaterów. Wspólnie z nimi śmiałam się i smuciłam, podzielałam ich obawy, troski, a przede wszystkim trzymałam kciuki za szczęśliwe zakończenie. W oczekiwaniu na dalszy ciąg wydarzeń cały czas towarzyszył mi przyjemny dreszczyk.
Według mnie ogromnym plusem powieści jest kreacja bohaterów. Autorka nakreśliła ich bardzo wiarygodnie, są to osoby z krwi i kości, które równie dobrze mogłyby istnieć gdzieś obok nas. Dzięki pierwszoosobowej narracji czytelnik ma możliwość przeniknąć do umysłów Sloan i Jasona, poznać ich myśli, odczucia, wątpliwości i pragnienia. Im więcej dowiaduje się o każdej z postaci, tym większą czuje do nich sympatię. Mimo że nie są idealne, mają wady, popełniają błędy i nie zawsze dokonują właściwych wyborów. A może właśnie dlatego. Bohaterowie drugoplanowi również są wprawnie zarysowani, a różnorodność ich charakterów i sposobu bycia nie pozwala odbiorcy nudzić się choćby przez chwilę.
Fabuła powieści skupia się przede wszystkim na relacji Sloan i Jasona, ale pojawia się tutaj również sporo wątków pobocznych. Abby Jimenez dużo uwagi poświęca kwestiom związanym z utratą bliskiej osoby, procesem żałoby i próbą odzyskania równowagi po bolesnych doświadczeniach. Uświadamia czytelnikowi, że poczucie pustki i osamotnienia bywa tak silne, że może przysłonić wszystko inne. Jednak iskierka nadziei zawsze znajdzie drogę do naszego serca. Pytanie tylko, co z nią zrobimy. Autorka ukazuje również blaski i cienie branży muzycznej i problemy, z jakimi muszą zmagać się wielkie gwiazdy. Okazuje się, że cena sławy i sukcesu na polu zawodowym bywa naprawdę wysoka.
"Miłość szuka właściciela" to książka, która zabiera czytelnika w podróż pełną emocji. Mnóstwo w niej zabawnych sytuacji oraz wzruszających momentów. Historia dotyka romantycznych strun serca, budzi miłe skojarzenia i wywołuje motyle w brzuchu na myśl o początkach miłosnego zauroczenia. Jest to opowieść o sile uczuć, przywiązaniu, walce o szczęście, a także o roli przyjaciół i najbliższych w naszym życiu. Być może odrobinę przewidywalna, być może ciut za słodka, ale za to subtelna, zwiewna i wyjątkowo przyjemna historia. Abby Jimenez wykonała kawał dobrej roboty i każdą kolejną jej powieść wezmę w ciemno. Polecam!
Recenzja powstała przy współpracy z portalem DużeKa.
Nuta słodyczy, szczypta goryczy i odrobina romantyzmu – czy to przepis na wyjątkową, chwytającą za serce historię? Z pewnością, jeśli dodamy do tego lekkie, a przy tym dojrzałe pióro Abby Jimenez. "Miłość szuka właściciela" to niezwykła mieszanka komedii, romansu i dramatu, która porywa czytelnika już od pierwszych stron. Emanuje ciepłem i optymizmem, czasem bawi, innym...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-13
Początkowo lektura wywołała we mnie poczucie zagubienia. Wszystko za sprawą konstrukcji fabularnej charakteryzującej się mnogością postaci i wątków, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą wiele wspólnego. Dopiero później zaczynają łączyć się w spójną całość. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Jedna nawiązuje do przeszłości i do wypadku, w którym zginęła nastolatka, zaś druga dotyczy teraźniejszości. Każdy rozdział przedstawiony został z perspektywy osoby, której losów dotyczy. Błądziłam niczym dziecko we mgle, zanim przyswoiłam imiona bohaterów, najważniejsze informacje na temat ich życia, a także relacje czasowe i związki przyczynowo-skutkowe między poszczególnymi zdarzeniami. Musiałam zachować maksymalny poziom skupienia, żeby odnaleźć się w tej misternie utkanej sieci powiązań. Ale udało się! Czułam ogromną satysfakcję, że przebrnęłam przez trudny początek. Tym bardziej że dalsza część powieści w pełni mi to zrekompensowała.
Agnieszce Peszek udało się stworzyć historię, która wciąga czytelnika i zachęca go do główkowania i snucia domysłów. Autorka nie podaje na tacy rozwiązania zagadki, trzeba wykazać się spostrzegawczością i umiejętnością łączenia faktów, by prawidłowo odtworzyć przebieg wydarzeń, wytypować mordercę i wskazać jego motywy. Dużą zaletą powieści jest kreacja postaci: mamy tu cały wachlarz osobowości, a także rozterek, trudnych doświadczeń, tęsknot i obaw. Bohaterowie są wiarygodni, przypominają osoby wyjęte z prawdziwego życia. Z ciekawością śledziłam ich losy, poznawałam motywy ich decyzji i czynów, obserwowałam, jakie emocje im towarzyszą. Jeżeli chodzi o dynamikę, utrzymana jest ona na średnim poziomie. Brak rozbudowanych opisów i dygresji rozciągających fabułę sprawia, że ciągle coś się dzieje. Zwrotów akcji pojawia się sporo, jednak autorka nie zawsze umiejętnie stopniuje napięcie. Największe zaskoczenie czeka na odbiorcę w finale. Przyznam, że nie takiego zakończenia się spodziewałam. Plułam sobie w brodę, że dałam się autorce wpuścić w maliny.
Książki mają zarówno mocne, jak i słabe strony. Nie inaczej jest w przypadku "Przez pomyłkę". Najbardziej dostrzegalną wadą tej powieści jest brak dopieszczenia od strony językowej. Zauważyłam sporo błędów interpunkcyjnych, składniowych czy stylistycznych. Ich obecność wpływa na płynność czytania i częściowo odbiera przyjemność z lektury. Ponieważ jestem osobą dociekliwą, zajrzałam na stronę redakcyjną w książce. I co się okazało? W stopce znajduje się informacja o redakcji, natomiast o korekcie ani słowa. Podejrzewam więc, że powieść zwyczajnie do korekty nie trafiła. Oczywiście są to wyłącznie moje domysły, ale jeżeli słuszne – trochę szkoda. Gdyby ktoś jeszcze popracował nad tekstem, całość robiłaby dużo lepsze ogólne wrażenie.
Posumowując, jest to pomysłowa i ciekawie zrealizowana powieść kryminalna. Angażuje czytelnika, skłania go do myślenia, a przy okazji zwraca uwagę na problemy dotykające wielu ludzi. Pokazuje, że od przeszłości nie można całkiem uciec, bo wydarzenia sprzed lat w jakimś stopniu nas kształtują i wpływają na dalsze życie. Uzmysławia również odbiorcy, że szczera rozmowa to podstawa relacji międzyludzkich, a jeśli nie będziemy o tym pamiętać, kto wie, ile pomyłek (i jak poważnych) popełnimy…
Początkowo lektura wywołała we mnie poczucie zagubienia. Wszystko za sprawą konstrukcji fabularnej charakteryzującej się mnogością postaci i wątków, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą wiele wspólnego. Dopiero później zaczynają łączyć się w spójną całość. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Jedna nawiązuje do przeszłości i do wypadku, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-05
Komiks nie jest pozbawiony utartych rozwiązań. Główna bohaterka, Sonja, za sprawą tajemniczej broszy przenosi się do magicznego, baśniowego świata. Poznaje tam wiele niesamowitych stworzeń, cudów natury i przedziwnych zjawisk. Mogłoby się wydawać, że to pozycja jedna z wielu w tym gatunku, szablonowa, oklepana. Jednak autorka wyszła poza ramy i stworzyła oryginalną opowieść fantasy, która zdecydowanie wyróżnia się na tle innych tego typu historii.
Tak naprawdę można powiedzieć, że Malin Falch wykreowała dwa niezwykłe światy. Rodzinna miejscowość Sonji zachwyca surową skandynawską aurą, dziką przyrodą typową dla terenów północnych oraz tamtejszą kulturą. Z kolei Jotundale, kraina, do której pewnej nocy przenosi się bohaterka, urzeka baśniowością, kolorytem, bogactwem natury oraz różnorodnością istot ją zamieszkujących. Roztaczające się od gór aż po wybrzeże lasy skrywają wiele tajemnic, a także niebezpieczeństw. Ten mityczny, fascynujący świat Sonja poznaje w towarzystwie grupy trolli z Espenem na czele oraz umiejących mówić zwierząt: wilków Baldera i Ravn, oraz niedźwiedzia Bjornara.
Autorka wplotła w fabułę elementy mitologii nordyckiej, dzięki czemu opowieść nabiera niepowtarzalnego klimatu. Mamy tu niksy (demony wodne), snute przez Espena historie o Wikingach, siejącego postrach węża wodnego, a także groźnego stwora Tryma. Co ciekawe, Malin Falch umiejętnie przeplata mroczne, przerażające sceny z tymi pogodnymi, ukazującymi piękno natury i niezwykłą atmosferę lasów Jotundale. Obrazy zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Raz barwne, emanujące ciepłem i radością, raz ponure i wzbudzające lęk. Autorka wprawnie stopniuje napięcie i sprawia, że czytelnik z niecierpliwością czeka na rozwój wydarzeń. Trzeba jednak wspomnieć, że "Światła północy. W dolinie trolli" jest tomem otwierającym sagę, więc na liczne zwroty akcji i masę przygód nie ma co liczyć. Ta opowieść stanowi swoisty wstęp do dalszych przygód bohaterów. Wprowadza odbiorcę w niezwykły, mityczny świat i pozostawia go z wieloma pytaniami i wątpliwościami, które, jak przypuszczam, autorka będzie rozwiewać w kolejnych częściach cyklu.
Od strony graficznej opowieść prezentuje się bardzo dobrze. Ilustracje urzekają barwami, grą świateł, wyjątkowym baśniowym klimatem, a rysunki są pełne ekspresji. Gdzieniegdzie widać inspirację postaciami z disneyowych produkcji, co dla jednych może być wadą, ale nie dla mnie. Gdyż kreska autorki wyróżnia się odrobiną surowości i jakąś taką specyficzną aurą. Niemniej, obrazy ukazane na kartach komiksu są fascynujące, przykuwające wzrok i nie tylko świetnie komponują się z treścią, ale też idealnie oddają atmosferę panującą w fikcyjnym świecie.
Podsumowując, pierwszy tom "Świateł północy" dał się pokazać jako przyjemna, niezwykle klimatyczna opowieść, która urzeka nie tylko pięknymi obrazami, ale również pomysłem na fabułę i motywami nordyckimi. Po lekturze czuję lekki niedosyt, ale wierzę, że kolejne części sagi porwą mnie w wir przygód i odkryją wiele tajemnic tej niezwykłej, magicznej krainy zwanej Jotundale
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Papierowe Motyle.
Komiks nie jest pozbawiony utartych rozwiązań. Główna bohaterka, Sonja, za sprawą tajemniczej broszy przenosi się do magicznego, baśniowego świata. Poznaje tam wiele niesamowitych stworzeń, cudów natury i przedziwnych zjawisk. Mogłoby się wydawać, że to pozycja jedna z wielu w tym gatunku, szablonowa, oklepana. Jednak autorka wyszła poza ramy i stworzyła oryginalną opowieść...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-01
Nie spodziewałam się, że aż tak polubię bohaterów powieści. A jednak! Autor miał świetny pomysł na fabułę i zrealizował go z dużą wprawą. Nie wiem, jak wiele Michał Poznański zaczerpnął z animacji opublikowanych na swoim kanale. Czy książka jest tylko nawiązaniem do internetowej opowieści, jej uzupełnieniem, czy po prostu papierową wersją. Nie zmienia to jednak faktu, że cała koncepcja wprawiła mnie w ogromny podziw i zdumienie. Autor stworzył niesamowitą i pochłaniającą bez reszty historię, nawiązując do znanej gry komputerowej i ukazując różnice między rzeczywistością a cyberprzestrzenią. Tutaj trudno się nudzić, bo przygoda goni przygodę, a ukazane rozbieżności między światem realnym a wirtualnym niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Powieść jest pełna humoru słownego i sytuacyjnego, a dialogi żywe i skonstruowane w taki sposób, by podkreślić odrębną osobowość każdej z postaci. Autor posługuje się lekkim, przystępnym językiem, dzięki czemu książkę czyta się szybko i przyjemnie. Krótkie rozdziały i atrakcyjna kompozycja treści stanowią zachętę dla młodszych odbiorców.
Podczas lektury zwróciłam uwagę na dopracowaną, cieszącą oko szata graficzna powieści, która idealnie współgra z treścią. Ilustracje w komiksowym stylu są barwne, żywe, pełne ekspresji. I mimo że niezbyt liczne, to przemyślane i starannie dobrane, doskonale oddające kulminacyjne punkty historii. Ponadto mnóstwo graficznych ozdobników czyni książkę bardzo atrakcyjną pod względem wizualnym. Strony tytułowe poszczególnych rozdziałów oznaczone są kolorami oraz prostymi grafikami. Odmiennym tłem i fontem wyróżniono rozmowy za pośrednictwem czatu, dzięki czemu nie zlewają się z tekstem głównym. W dość ciekawy sposób przedstawiono również nagrania głosowe Miltona, głównego bohatera – aby poznać ich treść, trzeba obrócić książkę. Cała publikacja wydana została na papierze o wyższej gramaturze, co wpływa na jej trwałość oraz wygodę czytania. Wszystko to sprawiło, że z przyjemnością zagłębiłam się w opowieść Michała Poznańskiego. Wydawca potraktował książkę jako całość i tak też ją zaprojektował – traktując wszystkie jej elementy współmiernie. Treść, jej układ, typografię, kolory i surowce, z jakich ostatecznie powstała. Czytelnik otrzymuje produkt wysokiej jakości, przygotowany z dużą starannością, dopieszczony pod każdym względem.
"Drużyna Miltona" to pozycja idealna nie tylko dla fanów Minecrafta, lecz dla wszystkich miłośników młodzieżowej literatury przygodowej i fantastycznej. Nawet ci, którzy niewiele wiedzą o ‘kwadratowej’ produkcji komputerowej, bez problemu przenikną do świata przedstawionego w książce. Jest to opowieść o sile przyjaźni, bezinteresownej pomocy, lojalności wobec bliskich osób i wytrwałości w dążeniu do celu. Polecam czytelnikom w wieku 8-13 lat.
[recenzja powstała przy współpracy ze Stowarzyszeniem Sztukater]
https://sztukater.pl/ksiazki/item/35634-druzyna-miltona.html
Nie spodziewałam się, że aż tak polubię bohaterów powieści. A jednak! Autor miał świetny pomysł na fabułę i zrealizował go z dużą wprawą. Nie wiem, jak wiele Michał Poznański zaczerpnął z animacji opublikowanych na swoim kanale. Czy książka jest tylko nawiązaniem do internetowej opowieści, jej uzupełnieniem, czy po prostu papierową wersją. Nie zmienia to jednak faktu, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-05
W powieści pojawia się między innymi motyw wykluczenia społecznego, którego przyczyną są mocno zakorzenione w ludziach stereotypy. Na przykładzie Waldka autor pokazuje, że łatwo przychodzi nam ocenianie kogoś na podstawie plotek, domysłów i ogólnie przyjętych norm. Jesteśmy pełni uprzedzeń, nosimy w sobie nieodpartą potrzebę szufladkowania innych, zamykania ich w jakichś ramach, a wszystko dlatego, że boimy się tego, co inne, nieznane. Rozwiązaniem nie jest jednak odrzucenie odmienności, lecz próba jej poznania i zrozumienia.
Dlatego tak podoba mi się sposób, w jaki autor przedstawił tę historię. Dwa różne światy i dwoje bohaterów z pozoru wpisujących się w pewne schematy. Julia jest typowym mieszczuchem, natomiast Waldek jej zupełnym przeciwieństwem. Wiedzie powolne życie z dala od ludzi, otaczając się przyrodą. Wydawać by się mogło, że nie dojdą do porozumienia, a jednak więź, jaka się między nimi tworzy, łamie wszelkie stereotypy. Pytanie tylko, czy to wystarczy... Czy w obliczu rodzącego się uczucia Julia i Waldek będą gotowi na zmiany? Czy odważą się podążyć nieznaną ścieżką za szczęściem i miłością? O tym czytelnik musi przekonać się samemu, ale jedno jest pewne: autor długo zwodzi czytelnika, zanim udzieli odpowiedzi.
Tomasz Betcher porusza również kwestie związane z rodziną, trudami rodzicielstwa, opuszczeniem przez ojca i samotnym macierzyństwem. Problemy, z którymi zmaga się Julia, są bardzo realne, jakby zostały przeniesione z otaczającej czytelnika rzeczywistości na karty powieści. Równie prawdziwe zdają się przeżycia Marysi, zbuntowanej, zagubionej nastolatki. Trudne, bolesne doświadczenie wyżłobiło w sercu dziewczyny głęboką ranę i zmieniło ją nie do poznania. Skrywana tajemnica nie pozwala jej być sobą, ale pobyt w Beskidach pomaga jej uczynić pierwszy krok ku lepszemu.
"Szeptun" to niezwykła opowieść, a ukazani na jej kartach bohaterowie to osoby z krwi i kości, wiarygodne, niepozbawione rys, a przez to bliskie czytającemu. Ich przeżycia wzbudzają w czytelniku ogrom emocji, zmuszają do refleksji i uświadamiają, że życie takie właśnie jest: nieoczywiste, pełne wzlotów i upadków, zdarzeń spodziewanych i niespodziewanych. Łatwo się w tym wszystkim pogubić, zboczyć z właściwego szlaku. Zamiast kierować się tym, co mówią i myślą inni, warto wsłuchać się w szept własnego serca, by odnaleźć drogę ku szczęściu.
Bohaterem powieści jest również beskidzka przyroda, dzika, nieokiełznana, tajemnicza i urokliwa. Liczne opisy krajobrazów i malowniczych miejsc z jednej strony dają poczucie bliskości z naturą, a z drugiej wzbudzają w czytelniku pewnego rodzaju tęsknotę, chęć prawdziwego z nią obcowania. Czytelnik uzmysławia sobie, jakie bogactwo skrywa się poza miejską rzeczywistością, i pragnie choć przez chwilę poczuć ciszę i spokój zamiast codziennego zgiełku.
Tomasz Betcher stworzył niesamowitą, niezwykle klimatyczną historię, wzruszającą, i wyzwalającą wiele różnych emocji. To opowieść o miłości, o poszukiwaniu szczęścia, o akceptowaniu inności, a także o odkrywaniu siebie i własnych pragnień. Wyjątkowa powieść obyczajowa napisana męskim piórem, którą gorąco polecam.
W powieści pojawia się między innymi motyw wykluczenia społecznego, którego przyczyną są mocno zakorzenione w ludziach stereotypy. Na przykładzie Waldka autor pokazuje, że łatwo przychodzi nam ocenianie kogoś na podstawie plotek, domysłów i ogólnie przyjętych norm. Jesteśmy pełni uprzedzeń, nosimy w sobie nieodpartą potrzebę szufladkowania innych, zamykania ich w jakichś...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-01
Zawsze z ogromną ciekawością śledzę losy bohaterów, którzy choć istnieją jedynie na papierze, wydają się niezwykle prawdziwi. Jedną z takich postaci jest Kinga Ostrowska, której historię opisała Melisa Bel w książce "Bezczelna". To nietuzinkowa opowieść o dorastaniu, poznawaniu samej siebie i poszukiwaniu właściwej drogi ku szczęściu. Bez wątpienia książka wyróżnia się spośród innych z tego gatunku.
"Bezczelna" od samego początku wzbudziła we mnie ciekawość. Bez wahania zanurzyłam się w trudną codzienność nastoletniej bohaterki, w problemy, z którymi każdego dnia musiała się mierzyć, w emocje, których doświadczała. Postawa rodziców bardzo mną wstrząsnęła, a zachowanie nauczycieli wywołało oburzenie. Dziewczyna naprawdę nie miała łatwego życia. Sama nie wiem, co gorsze: niezrozumienie, ciągła krytyka i pogarda ze strony najbliższych czy niechęć pracowników szkoły i ciągłe poniżanie na oczach innych uczniów. Tak czy owak, wszystko to pozostawiło głębokie rysy w sercu Kingi. Kiedy w życie bohaterki niespodziewanie wkroczył Marcel, powieść wciągnęła mnie bez reszty. Między tą dwójką czuć było prawdziwą chemię! Z niecierpliwością i zachłannością przemierzałam kolejne strony powieści, by przekonać się, jak rozwinie się ich relacja. Autorka jednak do samego końca trzymała mnie w niepewności.
Fabuła powieści składa się z dwóch części, z których jedna opisuje losy nastoletniej Kingi, a druga skupia się na jej dorosłym życiu. Przedstawione w książce wydarzenia tworzą ciąg chronologiczny, który przerywany jest co rusz wspomnieniami i przemyśleniami bohaterki. Opisy zdecydowanie przeważają nad dialogami, pozwalają czytelnikowi głębiej wniknąć w psychikę dziewczyny, poznać i zrozumieć, co czuła. Całość jest spójna, logiczna i zgrabnie poukładana. Jedyne, co odrobinę mi przeszkadzało, to brak rozbicia tekstu na rozdziały. Jest to jednak drobiazg, który można autorce wybaczyć.
Na plus oceniam kreację bohaterów pierwszoplanowych – Kingi oraz Marcela. Są to postacie barwne, intrygujące, z charakterem, a do tego bardzo wiarygodne. Widać, że Melisa Bel poświęciła wiele czasu na ich dopracowanie. Osoby stojące na drugim planie wypadają przy nich trochę blado, ale mam wrażenie, że tak właśnie miało być. Czuję, że autorka celowo nie nakreśliła ich grubszą kreską, skupiając się głównie na przeżyciach Kingi oraz jej emocjonalnej transformacji.
Autorka na przykładzie Kingi uzmysławia czytelnikowi, że niełatwo być sobą, gdy wszyscy wokół nas oceniają i przypinają łatki. Pokazuje, jak łatwo może kogoś skrzywdzić ludzka powierzchowność i ślepe podążanie za stereotypami. Daje również nadzieję na to, że z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji życiowej jest wyjście, trzeba je tylko odnaleźć. Ta wyjątkowa historia na długo pozostanie w moim sercu. Gorąco polecam!
Zawsze z ogromną ciekawością śledzę losy bohaterów, którzy choć istnieją jedynie na papierze, wydają się niezwykle prawdziwi. Jedną z takich postaci jest Kinga Ostrowska, której historię opisała Melisa Bel w książce "Bezczelna". To nietuzinkowa opowieść o dorastaniu, poznawaniu samej siebie i poszukiwaniu właściwej drogi ku szczęściu. Bez wątpienia książka wyróżnia się...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-04
Christopher Siemieński udowadnia, że powieść detektywistyczna może służyć czemuś więcej niż tylko rozrywka. Autor stworzył serię książek dla dzieci o inspektor Parmie. Ta brzuchata, wiecznie głodna świnka pracuje w biurze detektywistycznym i ciężko pracuje nad rozwikłaniem różnych zagadek. Sprawy, którymi zajmuje się Parma, związane są z ważnymi aspektami życia. W pierwszej części przygód pani inspektor i jej asystenta autor podjął temat śmieciowego jedzenia. Natomiast drugi tom skupia się na ochronie środowiska i zagrożeniach, jakie niesie za sobą nieodpowiedzialność ludzi oraz postęp cywilizacyjny. Christopher Siemieński w lekki, zabawny sposób przedstawia młodym czytelnikom najważniejsze problemy ekologiczne. Myślę, że jest to niezwykle atrakcyjna forma przekazywania wiedzy i choćby z racji tego warto zainteresować się tą serią.
“Inspektor Parma i afera środowiskowa” podzielona jest na kilka około czterdziestostronicowych rozdziałów, z których każdy związany jest z innym zagadnieniem. Mały odbiorca, zagłębiając się w śledztwo prowadzone przez Parmę i Szperka, zapozna się z różnymi pojęciami, np. smogiem, gazami cieplarnianymi czy erozją gleby. Dowie się, czym grozi niesegregowanie odpadów i używanie taniego paliwa, jakie są konsekwencje nadmiernej wycinki lasów i jakie skutki niesie za sobą przemysł wydobywczy. Ta historia skłoni czytelnika do zastanowienia, co może zrobić, by zadbać o otaczającą przyrodę, jakie działania może podjąć, by mieć swój wkład w ochronę środowiska.
Ta książka nie tylko bawi, ale i uczy, kształtuje w młodym odbiorcy postawę proekologiczną. Napisana przystępnym językiem, wciągająca, zabawna historia o inspektor Parmie wyjaśnia trudne pojęcia związane ze środowiskiem naturalnym, a także odsłania mechanizmy i skutki działalności człowieka szkodliwej dla przyrody. Co ważne, autor podaje wiedzę w sposób bardzo ciekawy, zajmujący. Naukowe zagadnienia wplata w fabułę z dużym rozmysłem, nie narzucając się zanadto czytelnikowi. Bohaterowie nakreśleni przez autora są barwni, ciekawi, nieco ekscentryczni, co nadaje powieści humorystycznego tonu. Wszystko tu ze sobą współgra, a nie sądziłam, że kryminalna intryga i temat ekologii mogą stanowić tak wyśmienite połączenie. Bonusem jest wątek romantyczny, który toczy się w tle poszczególnych wydarzeń, wywołujący szeroki uśmiech na twarzy czytelnika.
Uważam, że ze względu na dużą wartość edukacyjną pozycja ta powinna stanąć nie tylko na domowych, ale również na bibliotecznych półkach. Tak by mogło zapoznać się z nią jak największe grono czytelników. Jest to opowieść, która z pewnością sprawdzi się jako wstęp do rozmów i prelekcji związanych z ekologią.
Christopher Siemieński udowadnia, że powieść detektywistyczna może służyć czemuś więcej niż tylko rozrywka. Autor stworzył serię książek dla dzieci o inspektor Parmie. Ta brzuchata, wiecznie głodna świnka pracuje w biurze detektywistycznym i ciężko pracuje nad rozwikłaniem różnych zagadek. Sprawy, którymi zajmuje się Parma, związane są z ważnymi aspektami życia. W pierwszej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-23
Na kilkudziesięciu stronach skrywa się dwadzieścia krótkich historyjek z codziennego życia małego chłopca i jego taty. Są to opowieści zwykłe i niezwykłe zarazem. Bo chociaż ukazują całkiem zwyczajne sytuacje, mają w sobie mnóstwo uroku. Bije od nich szczerość, ciepło, pozytywne emocje. Ta skupiająca się na relacji ojca i syna pozycja z pewnością oczaruje niejednego czytelnika. Moje słowa może potwierdzić liczne grono przedszkolaków! Trzy ostanie popołudnia upłynęły im pod znakiem przygód Tomka i jego taty. Cieszyły mnie radość i zachwyt na twarzach podopiecznych, emocje, jakie wywołały w nich te historyjki. Czy istnieje lepszy dowód na to, że warto sięgnąć po tę książkę?
Najbardziej urzekła mnie wykreowana przez autorkę postawa ojca – troskliwego, czułego, cierpliwego, pełnego zrozumienia. Takiego, który pomimo obowiązków zawodowych znajduje czas na rozmowę i zabawę z synem. Zarażającego dobrym humorem wszystkich dookoła. Ta wesołość udziela się również Tomkowi. Chłopiec miewa lepsze i gorsze chwile, ale z tatą u boku każde zmartwienie pryska niczym bańka mydlana. Jak silna więź łączy tych dwoje, czytelnik przekonuje się, śledząc codzienne poczynania bohaterów i dyskusje na różne tematy. Sytuacje, których uczestnikami są Tomek i jego ojca, pozwalają im odkrywać siebie, swoje możliwości i potrzeby. A także uświadamiają, jak ważna jest bliskość.
To książka, która pod nieskomplikowaną fabułą skrywa wiele wartościowych treści. Krótkie opowiastki zgłębiają istotę relacji pomiędzy dzieckiem a rodzicem, a także uświadamiają, że każda chwila spędzona wspólnie jest niezwykle cenna. Bo rodzina to bycie ze sobą, nie obok siebie. A rodzic towarzyszący dobrze przygotuje pociechę do dalszej życiowej wędrówki.
Ten tytuł stanowi idealną okazję do rodzinnego spotkania z literaturą – o każdej porze dnia, nie tylko do poduchy. Wprowadzi czytelników w atmosferę bliskości, miłości i życzliwości, niejednokrotnie rozbawi i skłoni do przemyśleń. A także zapewni mnóstwo rozrywki.
Na kilkudziesięciu stronach skrywa się dwadzieścia krótkich historyjek z codziennego życia małego chłopca i jego taty. Są to opowieści zwykłe i niezwykłe zarazem. Bo chociaż ukazują całkiem zwyczajne sytuacje, mają w sobie mnóstwo uroku. Bije od nich szczerość, ciepło, pozytywne emocje. Ta skupiająca się na relacji ojca i syna pozycja z pewnością oczaruje niejednego...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Basia, Franek i chorowanie" to opowieść o tym, jak radzić sobie z chorobą i kiepskim samopoczuciem w domowym zaciszu. Książka pomoże dzieciom oswoić się z chorowaniem, które od czasu do czasu każdemu się zdarza. Na samym końcu autorka proponuje ciekawą zabawę/aktywność związaną z treścią książki. Cudownie zostały przedstawione wzajemne relacje siostry i brata, z poszczególnych stron bije rodzinne ciepło, miłość, przyjaźń.
"Basia, Franek i chorowanie" to opowieść o tym, jak radzić sobie z chorobą i kiepskim samopoczuciem w domowym zaciszu. Książka pomoże dzieciom oswoić się z chorowaniem, które od czasu do czasu każdemu się zdarza. Na samym końcu autorka proponuje ciekawą zabawę/aktywność związaną z treścią książki. Cudownie zostały przedstawione wzajemne relacje siostry i brata, z...
więcej Pokaż mimo to