-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2023-09
2021-09-10
2020-01-29
2019-09-01
2019-06-10
2019-05-25
2017-11-16
2017-11-15
2017-11-08
2017-10-10
2017-05-04
2017-03-16
Pamiętam jak swego czasu ta książka dosłownie "królowała" na blogach. Zazwyczaj nie ulegam "modom" na jakąś książkę, dlatego postanowiłam poczekać aż emocje troszkę opadną i dopiero się za nią wziąć. Czy było warto? A o tym dowiecie się poniżej.
Dwudziestosześcioletnia Lou Clark pracuje w kawiarni Bułka z masłem. Odpowiada jej ta praca, która pozwala jej spokojnie żyć. Jednak z dnia na dzień jej świat wywraca się do góry nogami. Traci pracę, która była sporym zastrzykiem gotówki dla 4-osobowej rodziny i pozwalała im wiązać koniec z końcem. Spośród wielu ofert pracy trafia się praca opiekunki sparaliżowanego mężczyzny. Lou mimo, że nie ma doświadczenia dostaje tą pracą. Tak poznaje swojego podopiecznego - Willa Traynora. Mężczyzna jest w kwiecie wieku, ale wypadek spowodował, że stracił chęć do życia. Lou musi sprawić, żeby ją odzyskał. Czy jej się uda?
Początkowo myślałam, że będzie to kolejne ckliwe romansidło z happy endem. Pomyliłam się. Ale to dobrze. Dostałam kawał dobrej literatury kobiecej. Książka porusza trudne tematy jak niepełnosprawność czy eutanazja, który stanowi temat tabu. Autorce jednak udało się tak napisać powieść, że jest łatwa w odbiorze. Jej lekki styl pióra sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Narracja jest pierwszoosobowa z punktu widzenia Lou, co sprawia, że doskonale wczuwamy się w jej sytuację, jej odczucia i razem z nią przeżywamy wiele emocji. Powiem szczerze, że coraz częściej taka forma narracji mi odpowiada.
Doskonale wykreowane postacie, zarówno Lou jak i Will. Pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale z czasem nawiązują nić sympatii, która z czasem przeradza się w coś głębszego. Lou jest przedstawiona jako kolorowy ptak, ma swój specyficzny styl ubierania, chce prowadzić spokojne życie, nie wychylać się. Ale ma to swój powód i to Will go pozna. Także on odmieni jej życie. Sprawi, że dziewczyna zacznie inaczej na nią patrzeć. Will przed wypadkiem był pełnym życia i wigoru młodym mężczyzną. Brał z życia całymi garściami. Jedna chwila sprawiła, że jego życie uległo całkowitej zmianie. Wypadek spowodował, że znalazł się na wózku inwalidzkim. To sprawiło, że stracił chęć do życia. Dzięki Lou początkowo zacznie się z niego cieszyć. Jednak czy jej poświęcenie, oddanie i miłość powstrzyma go przed dramatycznym krokiem, aby przerwać swoją egzystencję? Tego musicie sami się dowiedzieć czytając książkę. Autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła, tak było także w przypadku zakończenia. Spodziewałam się innego, ale widocznie taki był zamysł. Po głębszym zastanowieniu i ja uznałam, że to musiało tak być. Nawet łza zakręciła mi się w oku a to jest jak najbardziej na plus, bo rzadko trafiam na książkę, przy której się wzruszam.
Jest to wspaniała, wzruszająca powieść, która na długo zostanie w mojej pamięci. Polecam!
https://moje-czytania.blogspot.com/2017/06/zanim-sie-pojawies-jojo-moyes.html
Pamiętam jak swego czasu ta książka dosłownie "królowała" na blogach. Zazwyczaj nie ulegam "modom" na jakąś książkę, dlatego postanowiłam poczekać aż emocje troszkę opadną i dopiero się za nią wziąć. Czy było warto? A o tym dowiecie się poniżej.
Dwudziestosześcioletnia Lou Clark pracuje w kawiarni Bułka z masłem. Odpowiada jej ta praca, która pozwala jej spokojnie żyć....
2017-03-22
Pamiętam, jak swego czasu przeczytałam "Alibi na szczęście" jak i jej kontynuacje. Byłam zachwycona całą serią. Czy tak samo oceniam tą powieść? O tym dowiecie się czytając recenzję.
Julka to młoda dziewczyna. studentka psychologii. W wolnych chwilach razem ze swoją przyjaciółką Nelą dorabia sobie sprzątając mieszkania bogaczy, a także udzielając się jako wolontariuszka na oddziale onkologii dziecięcej. To właśnie tam, za sprawą ordynatora oddziału jej życie wywróci się do góry nogami. W jaki sposób ten mężczyzna zdołał tak skomplikować jej życie i czy powróci ono do normy?
Tą książkę czytało mi się dość długo. Była dość nużąca, ale dotrwałam do końca. To już nie było to, co czułam czytając "Alibi na szczęście". Główna bohaterka była dość irytująca, ale nie tylko ona. Jej matka jak i ciotka Klara, która była najbardziej nielubianą przeze mnie postacią sprawiały, że chciałam tą książkę rzucić w kąt i już nigdy do niej nie wrócić. Matka Julki wielokrotnie powtarzała, że ją kocha, a dziewczyna tego wcale nie docenia. A ja się pytam w jaki sposób okazywała tą miłość? Ciągłymi pretensjami i wywoływaniem poczucia winy w dziewczynie, jeśli coś nie zrobiła na czas. To dziwnie ma poczucie miłości ta kobieta. Tak samo ciotka Klara. Przez pewne wydarzenie z przeszłości, które sprawiło, że została sama. To była najbardziej odpychająca osoba, jaką mogłabym sobie wyobrazić. Ciągle wszystko jej nie pasowało zarówno u Julki jak i jej matki. Dostawało się także ciotce Mariannie. Właśnie ciotka Marianna była ciepłą i pełną serdeczności osobą. Aż chciałoby się otaczać takimi ludźmi. Również Nela, przyjaciółka głównej bohaterki, była osobą na której zawsze można było polegać i nie sposób jej nie polubić.
Książka nie była by momentami tak nużąca gdyby miała o połowę mniej stron. Autorka moim zdaniem przedobrzyła. Powtarzała często przemyślenie Julki, zamiast iść dalej z akcją. Pokazany w książce motyw miłości między młodą dziewczyną, a połowę od niej starszym mężczyzną został powielony. Już o tym czytaliśmy wielokrotnie. Co jednak nie znaczy, że nie można byłoby znowu sięgnąć po tą tematykę. Jednak jakoś w tej książce nie czułam tego. Czegoś mi zabrakło. Owszem była namiętność, miłość bez granic, ale nie przemówiło to do mnie. Może ze względu na irytującą postać głównej bohaterki, która według mnie była nijaka, jakaś mdła. Mimo tych wad, nie przekreślam powieści całkowicie. Były momenty, które mnie naprawdę wzruszyły. A był to wątek chorych na raka dzieci, których Julka odwiedzała. Dramat tych dzieci i ich rodziców powodował u mnie łzy w oczach. Julka czytając im bajki pomagała im zapomnieć o ich cierpieniu i tym co jej czeka. Tym zasługiwała na mój podziw, ale inne jej cechy nie zaskarbiły mojej sympatii. Jako przyszły psycholog powinna być silną osobą, a ona okazała się być słaba psychicznie, o czym świadczy jej załamanie. To jej zachowanie w tym przypadku uważam za irracjonalne.
Podsumowując książka jakoś nie poruszyła mną do głębi, żebym cokolwiek z niej pamiętała na przyszłość. Myślę, że za jakiś czas zupełnie zapomnę o czym była i jakoś nie rozpaczam z tego powodu. Może innym przypadnie do gustu, mi niekoniecznie. Mimo, że były momenty, które mi się podobały, to jednak było więcej na "nie". Spodziewałam się lepszej powieści autorki, ale się zawiodłam. Jednak nie przekreślajcie jej do końca, a nuż komuś się spodoba.
Pamiętam, jak swego czasu przeczytałam "Alibi na szczęście" jak i jej kontynuacje. Byłam zachwycona całą serią. Czy tak samo oceniam tą powieść? O tym dowiecie się czytając recenzję.
Julka to młoda dziewczyna. studentka psychologii. W wolnych chwilach razem ze swoją przyjaciółką Nelą dorabia sobie sprzątając mieszkania bogaczy, a także udzielając się jako wolontariuszka na...
2017-04-10
Zawsze gdy sięgam po kolejną powieść tego autora zastanawiam się, czy uda się mu kolejny raz mnie wzruszyć do łez. Tym razem sięgnęłam po "Jesienną miłość", powieść na podstawie której powstał wzruszający i chwytający za serce film "Szkoła uczuć". Pewnie jak większość historię poznałam najpierw z filmu, ale w końcu postanowiłam sięgnąć po książkę.
London Carter rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej. Do tego samego liceum uczęszcza Jamie Sullivan. Dziewczyna jest inna niż jej rówieśniczki: skromna, czytająca Biblię i opiekująca się swoim owdowiałym ojcem. Z tego też powodu jest narażona na drwiny innych, ale nie porzuca swoich zasad. Czy między pewnym siebie chłopakiem a niepozorną dziewczyną może narodzić się coś więcej? Bal licealny i świąteczne przedstawienie na pewno zmieni ich życie.
Książka wzruszyła mnie. Jest naprawdę piękna. Mimo, że film widziałam wiele razy to powieść poruszyła mnie. Uroniłam nawet kilka łez. Sparks potrafi tak pięknie pisać o miłości, uczuciach, że nie sposób się nie wzruszyć. Można by uznać, że już motyw jest oklepany i może nudzić. Skromna dziewczyna i przebojowy chłopak - ten motyw już wielokrotnie był wykorzystywany. Jednak autor uczucie opisał w tak piękny sposób, że sami chcielibyśmy przeżyć taką miłość: czystą, niewinną, bezwarunkową. Na uwagę zasługuje przemiana głównego bohatera, który pod wpływem miłości zmienił się na lepsze. Zarówno jego postać jak i Jamie została dobrze wykreowana. Dziewczyna wzbudziła we mnie szacunek i podziw tym, że zawsze niosła pomoc nie oczekując nic w zamian. Mimo, że była obiektem drwin nie straciła pogody ducha. Cieszyła się każdym dniem i chwilą w życiu. Była oparciem dla swojego ojca. Mimo, że wychowywał ją samotnie to stała się dobrym człowiekiem.
Powieść poznajemy z punktu widzenia Landona. Bardzo mi się to podobało, możemy mocniej przeżywać jego uczucia, emocje, to co w nim siedzi. Książkę dzięki lekkiemu językowi czyta się jednym tchem. Jedyną jej wadą jest to, że była za krótka. Mimo to przekazała nam wiele mądrości. Powinniśmy tak jak Jamie cieszyć się z każdego dnia, bo nigdy nie wiadomo co nam przyniesie los.
Polecam książkę, bo nie tylko można się przy niej wzruszyć do łez, ale ukazuje przede wszystkim piękno prawdziwej, bezwarunkowej miłości, której w dzisiejszym świecie coraz ciężej spotkać. A na pewno nie każdy ma takie szczęście. Dzięki takim książkom chce się w nią wierzyć.
Zawsze gdy sięgam po kolejną powieść tego autora zastanawiam się, czy uda się mu kolejny raz mnie wzruszyć do łez. Tym razem sięgnęłam po "Jesienną miłość", powieść na podstawie której powstał wzruszający i chwytający za serce film "Szkoła uczuć". Pewnie jak większość historię poznałam najpierw z filmu, ale w końcu postanowiłam sięgnąć po książkę.
London Carter rozpoczyna...
Po przeczytaniu "Zanim się pojawiłeś" byłam zachwycona książką, chociaż nie skończyła się zbyt szczęśliwie. Polubiłam Lou i jak tylko okazało się, że autorka za namową fanów postanowiła napisać następną część już nie mogłam się doczekać, aż trafi do moich rączek.
Luisa jakoś stara się żyć po śmierci Willa, tylko kompletnie nie wie jak ma to zrobić. Żyje wspomnieniami o mężczyźnie którego kochała. Stara się żyć tak jak jej przykazał, iść do przodu, ale niezbyt jej to wychodzi. Gdy wraca z podróży z Europy, kupuje mieszkanie i zatrudnia się w barze na lotnisku. Pozornie wszystko wydaje się w porządku. Można by przypuszczać, że jakoś poukładała to swoje życie i pogodziła się ze stratą bliskiej osoby. Nic bardziej mylnego. Gdy wraca do pustego mieszkania jest nękana przez wspomnienia i rozpamiętywanie tego co się stało. Podczas spaceru na dachu budynku ma wypadek. Rodzina myśli, że chciała popełnić samobójstwo. Żeby wyprowadzić ich z błędu i udowodnić, że tak nie jest zapisuje się do grypy wsparcia dla osób, którzy stracili kogoś bliskiego. Poznaje tam nowe osoby. Czy pomogą jej one wyjść na prostą? Czy Lou otworzy się na nową miłość, która pojawi się na horyzoncie?
Już przy poprzedniej części spodobał mi się styl autorki i to się nie zmieniło. Przyznam szczerze, że troszkę obawiałam się czytać kontynuację kultowej powieści. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Czytało się z rosnącym napięciem i zainteresowaniem. Polubiłam Lou już w pierwszej części, a w tej jeszcze bardziej wzbudziła moją sympatię. Podoba mi się jak autorka wykreowała jej postać. Myślałam, że w drugiej części będzie od razu nowa miłość, nowe życie. Na szczęście wszystko dzieje się powoli, stopniowo. W tej powieści zostało ukazana żałoba po śmierci ukochanej osoby i próba pogodzenia się z rzeczywistością. Nie jest to łatwe, bo rany są wciąż jeszcze świeże i ciągle myślimy o tej osobie, o tym, że już nigdy jej nie zobaczymy. Lou właśnie była w takiej sytuacji. Will w pożegnalnym liście prosił ją, żeby żyła dalej. Ona próbuje, chociaż na początku ciężko jej to wychodzi. Poznajemy także nowe postacie: nastolatkę Lily, którą Lou się zaopiekuje i Sama, mężczyznę, który odegra w jej życiu dużą rolę. Czy Lou w końcu pogodzi się z losem i pozwoli odejść Willowi, żeby dać szansę nowemu uczuciu? Tego można się dowiedzieć z powieści.
Podobnie jak w przypadku "Zanim się pojawiłeś" także w tej powieści, mamy narratora pierwszoosobowego, co pomaga się wczuć w emocje głównej bohaterki, z którą przeżywamy jej wszystkie smutki i radości. Autorka poza momentami wzruszającymi i chwytającymi za serce wprowadziła dużą dawkę humoru. Nowe wątki i postacie wprowadziły do powieści pewną świeżość. Powieść jest ku pokrzepieniu serc. Pokazuje, że nawet po najgorszej tragedii można się podnieść i uczyć się żyć na nowo. Trzeba tylko w to mocno wierzyć. Serdecznie polecam.
Po przeczytaniu "Zanim się pojawiłeś" byłam zachwycona książką, chociaż nie skończyła się zbyt szczęśliwie. Polubiłam Lou i jak tylko okazało się, że autorka za namową fanów postanowiła napisać następną część już nie mogłam się doczekać, aż trafi do moich rączek.
więcej Pokaż mimo toLuisa jakoś stara się żyć po śmierci Willa, tylko kompletnie nie wie jak ma to zrobić. Żyje wspomnieniami o...