-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2018-03-07
2017-08-02
[img]http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/191000/191479/178508-352x500.jpg[/img]
@lc: 8
W koncu sie wzielam za jedyna w audiotece powiesc pani Gregory "Uwieziona Krolowa". Mam za soba prawie cala sage Wojny obu roz (poza krolowa rzek) i przyznam sie szczerze ze historii Marii Stuart tak do konca nie znalam. Bardzo sie wiec ucieszylam ze z cyklu oblatanego tudorowskiego akurat ta jedna ksiazka stanowila dla mnie w wiekszosci zupelnie nowe doswiadczenie... Nowoscia byla tutaj narracja od strony az trzech postaci: samej Marii, Bess i Georga czyli dokladnie gospodarzy wiezonej krolowej. Musze przyznac ze wszystkie postacie "wybrane" byly ciekawe i poszerzaly punkt widzenia na sytuacje polityczna od kazdej strony. Bess nie tylko daje nam podglad ze strony slynnego doradcy Elzbiety Cecilla i jego stronnikow ale rowniez pokazuje pierwsza kobiete ktora odniosla towarzyski i materialny sukces bedac uboga krewna stala sie majetna hrabianka zdobywajac tytul i rozlegle ziemie ktorymi sama zarzadzala, George to punkt widzenia starej szlachty angielskiej, to marzyciel dla ktorego honor jest najwieksza wartoscia nie dba o majatek i jest rozkochany w potedze i znaczeniu starej szlachty... to posrtac chyba najbardziej tragiczna obok Malgorzaty bo na jego oczach ten swiat rozpada sie i zostaje zastapiony siecia tajnych sekretnych ludzi zarzadzanych przez czlowieka o najwiekszej wladzy w kraju - Cecilla. George daj nam poglad na anglie ze strony parow i arystokracji angielskiej, przerazonej wzrastajaca potega urzednikow Elzbiety i tracacacych wladze w kraju i wplyw na mia sama. No i w koncu sama Malgorzata, krolowa trzech panstwa Francji, Szkocji i Anglii, postac niesamowicie barwna i tragiczna, majaca wieksze prawa do tronu Anglii niz bekart Henryka Elzbieta, wypedzona ze swojej ojczyzny Szkocji i mlodziutka krotkotrwala krolowa Francji... Nic dziwnego ze krew i prawa do angielskiej korony byly jej przeklenstwem i przyczyna uwiezienia przez Elzbiete... Na tle tych barwnych wydarzen pani Gregory pokazuje nam leciutko powolne zauroczenie Georgea Maria, stopniowe zmniejszenie silnej poczatkowej wiezi miedzy malzonkami Shrewsburry i musze przyznac ze wszystko bylo subtelne honorowe nie przekraczajace delikatnego smaku i honoru hrabiego... Ksiazka jak w przypadku pozostalych dziel Phillippy bylaby idealna gdyby nie denerwujaca liczba powtorzen, Maria ciagle ma nadzieje na uwolnienie, Bess ciagle liczy majatek a George miota sie pomiedzy poczuciem obowiazku a ogarniajacym go uczuciem. I o ile ten ostatni nie nudzi to w przypadku obu kobiet naprawde po paru rozdzialach ma sie serdecznie dosc i zaczyna sie marzyc o kartkowaniu ksiazki (co w przypadku audiobooka nie jest tak latwe). Podsumowujac piekna dawka historii, pokazanej z kazdego mozliwego punktu, cudowne powolnie budowane uczucie, zal za czyms co powoli odchodzi, respekt dla walczacej o swoje do konca Bess i piekne zamkniecie powodujace ze lezki w koncu pojawiaja sie w oczach...
[img]http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/191000/191479/178508-352x500.jpg[/img]
@lc: 8
W koncu sie wzielam za jedyna w audiotece powiesc pani Gregory "Uwieziona Krolowa". Mam za soba prawie cala sage Wojny obu roz (poza krolowa rzek) i przyznam sie szczerze ze historii Marii Stuart tak do konca nie znalam. Bardzo sie wiec ucieszylam ze z cyklu oblatanego tudorowskiego...
2017-07-06
Kolejna czesc audiobooka tym razem nie jako sluchowisko tylko czytana przez pana Filipa Kosiora i... bylo bosko... powiem wam szczerze ze przy przesiadce prawie nie zauwazylam ze teraz zamaiast 65 aktorow i efektow dzwiekowych czyta jedna osoba ! Interpretacja byla cudowna, kolejne postacie zupelnie rozne.... mialam wrazenie jakby ban Filip stapial sie z czytana postacia, glosy czy to dziecka czy kobiety byly idealne bez cienia sztucznosci... nie wiem jak pan to robi ale prosze o wiecej ! O tak to najlepsza osoba czytajaca ksiazke z jaka sie zetknelam i bede lykac pana Audiobooki jak swieze buleczki... ale wrocmy do tresci i tutaj nie bylo juz tak rozowo jak w pierwszej czesci... dalej miejscami ksiazka tak samo dobra jak poprzedniczka, genialne postacie przede wszystkim Wladka, Boze kazda jego scena ma to cos, pelna humoru, ciepla, nie mozna go nie kochac, ale rowniez wiekszosc postaci z pierwszej czesci daje rade... niestety slabo wypada postac Rikissy i Michala, ta pierwsza jeszcze przed spotkaniem z Waclawem ma ta iskre, nie boi sie i ma to cos w sobie, jednak potem jest juz totalnie odmieniona, niestety to tylko cien krolewny wiezionej przez Ottona dlugiego... To co zrobila pani Elzbieta z michalem to juz naprawde przekracza granice dobrego smaku i akceptowanej przez mnie ilosci fikcji w historycznej poniekad ksiazce, szkoda bo uwielbialam wichra poludniowego krola Przemysla i nie moglam patrzec na to co z niego zostalo... generalnie pania Elzbiete strasznie ponioslo w tej ksiazce.... dawka fikcji i fantastyki a takze niedorzecznosci juz naprawde zaczela bolec... watki z kaplanami trzyglowa a zwlaszcza piknik mordercow (6 !!!!) w sypialni krola przemyslidy, zabojstwo 3 siepaczy przez mala dziewczynke, absurd na absurdzie... wielka szkoda... dodatkowo prawie nie ma cudownych kobiet starszej krwi... watek ktory uwielbialam... nie za bardzo trafiony watek z krzyzakami, ile razy Ziggfried sie pojawil ziewalam z nudy, prawie chcialam kartkowac... poza tymi niedociagnieciami ksiazka przypomina pierwsza czesc i naprawde przez jej wiekszosc fajnie sie bawilam... Teraz czekam na audiobooka czesci trzeciej i mam nadzieje ze pani Elzbieta wroci do idealnej i doskonalej czesci pierwszej, troche przystopuje z fantastyka, zrobi wreszcie lwi pazur z Rikissy (Zaremby sie juz nie uratuje) i mam nadzieje jesli nie na sluchowisko to przynajmniej czytanie przez pana Filipa...
Kolejna czesc audiobooka tym razem nie jako sluchowisko tylko czytana przez pana Filipa Kosiora i... bylo bosko... powiem wam szczerze ze przy przesiadce prawie nie zauwazylam ze teraz zamaiast 65 aktorow i efektow dzwiekowych czyta jedna osoba ! Interpretacja byla cudowna, kolejne postacie zupelnie rozne.... mialam wrazenie jakby ban Filip stapial sie z czytana postacia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-24
30 godzin sluchania... jestem w stanie sobie wyobrazic jak ogromne jest to tomisko... tak sluchalam audiobooka a w zasadzie cudownego sluchowiska ktore przenioslo mnie do lat rozbicia dzielnicowego polski... autorka pokazala mi wiekszosc liczacych sie postaci tego okresu a musze przyznac ze pamietalam tylko ze Przemysl II zostal krolem Polski po 200 latach rozbicia dzielnicowego... tym lepiej moglam chlonac ta historie pelna piersia moglam kochac, nienawidzic, snuc intrygi i im przeciwdzialac, mialam mozliwosc popatrzec na swiat oczami prawie kazdego liczacego sie Ksiecia w rozbitym krolestwie Polski, zrozumiec ich ambicje i dzialania, byc swiadkiem waznych wydarzen poznac tysiace anegdot piastowskich, porwan, skrytych zabojstw, lamania slowa, porwan z klasztoru, tajnych porozumien, doslownie wszystkiego co bylo wazne w tamtym okresie... ale autorka nie konczy na narracji ze strony ksiazat, mamy rowniez wiele innych postacie poczawszy od wrogow krolestwa chociazby slynnej Mechtyldy Askańskiej, Premysla czy tez Ottonow ksiazat Brandemburskich... Jest tez sporo innych postaci ktore ubarwiaja ta ksiazke i wszechobecna magia ludzi starszej krwi pokazujacych niepewna granica miedzy swiezo schrystianizowanym krajem a wciaz mocno zakorzeniona poganska natura... pani Elzbieta tak mna zakrecila ze nie mogac doczekac sie rozwoju akcji zaczelam wertowac internet ale tak naprawde najwiece zabawy daje jednak poznawanie tej hostorii wraz z powolnym i pelnym smaku odslanianiem jej przez autorke... Daje nam to podwojna magie bo nie dosc ze czyta sie to jak najlepsza sensacje czy thriller to jeszcze jest to nasza historia, wiec cos co zdarzylo sie naprawde... daje to jakis smaczek ktory wywoluje dziwne uczucia, czulam sie dumna ze jestem Polka, podczas koronacji Przemysla mialam ciary na plecach, wpadlam w wir uwielbienia dla naszej Historii do tego stopnia ze kazde fragmenty Mechtyldy czy innych wrogow krolestwa wprawialy moje cialo w drzenie, czulam sie tak jakby to mnie wbijano noz w plecy, calym sercem kibicowalam Przemyslowi II, Msciwojowi ksieciu Pomorza (genialny) czy tez Wladkowi ksieciu Kujaw (zwanego karlem) a mojemu ulubiencowi... Powolutku pani Cherezinska wciagnela mnie w ta historie... na poczatku lekko zaciekawila, pokazala postacie, wprowadzila tlo a ja powolutku krok po kroku zaczelam je kochac... az w koncu byla gotowa kleknac jak rycerze tamtego okresu i przysiac wiernosc mojemu ksieciu... autorka to nasza pani Gregory, potrafi tak pokazac historie ze nie tylko nie nuzy nas ale siegamy glebiej i glebiej by poznac wiecej faktow... teraz z laika ktory z trudem przypomnialby sobie pierwszego krola polski po rozbiciu moge wymienic wszystkie dzielnice i ich ksiazat, wszystkich glownych graczy sceny politycznej wraz z wiekszoscia rodzin z wazniejszymi mariazami, uklady i ukladziki, sojusze, wszystkich liczacych sie wrogow polskich... dodatkowo spedzilam godziny na wikipedii by dowiedziec sie wiecej o postaciach ktore mnie zainteresowaly, sledzilam mapy rozbicia by poznac dokladniej granice ksiestw, wazniejsze kasztelanie i rody... Autorka jest genialna pisarka potrafi w kilku zdaniach wprowadzic nowa postac intrygujacao pokazujac jej najwazniezsze cechy i tlo, wystarczy jeden rozdzial a juz traktujemy ja jako stara znajoma gdy narracja znow do niej wraca, jest znawczynia ludzkich charakterow potrafi doskonale opisac dana postac jej ambicje i charakter a wszystko pieknie umieszczone w epoce... wyglada bardzo autentycznie... nie wspomne o pieknych opisach uczt, przyrody...genialne sceny lozkowe, sporo cudownych milosnych scen i wyznan... roznorodne kazda scena lozkowa jest inna w swoim rodzaju i pasuje do opisywanej postaci... gdyby pani Elzbieta pisala romanse bylaby moim numerem jeden bo jej styl, roznorodnosc i wiernosc przekazu jest imponujaca... na koniec musze wspomniec o sluchowisku bo ono daje tej ksiazce nowy wymiar, mamy wszystkie odglosy w tle, burzy, deszczu, uczty, ponad 50 postaci udzielilo glosow i wszystko bylo bardzo profesjonalne i pasujace do epoki, calkiem niedawno przekonalam sie ze dobrze zrobiony audiobook bije na glowe ksiazke a ten tylko wzmacnia mnie w tym porzekonaniu... jesli jeszcze nie mialas jej w lapkach siegnij jak najszybciej zaton w magicznym swiecie starszej polski, zamknij oczy i mozesz byc kimkolwiek zechcesz a uwiesz mi powrocisz z tej wyprawy jako zupelnie inna osoba...
30 godzin sluchania... jestem w stanie sobie wyobrazic jak ogromne jest to tomisko... tak sluchalam audiobooka a w zasadzie cudownego sluchowiska ktore przenioslo mnie do lat rozbicia dzielnicowego polski... autorka pokazala mi wiekszosc liczacych sie postaci tego okresu a musze przyznac ze pamietalam tylko ze Przemysl II zostal krolem Polski po 200 latach rozbicia...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-21
I dotknelam dna... pierwsza nieprzeczytana ksiazka Hannah, to bylo dosc ciekawe bo czytajac ta ksiazke nudzilam sie niepomiernie i brnelam dalej zmuszajac sie do kolejnych rozdzialow by dojsc do 50 % gdy nagle przyszlo olsnienie... przeciez to nie jest polecanka wiec nie musze sie az tak meczyc i zarzucilam ja przy okolo 35 %... ale po koleji... to bardzo podobna pozycja do opisanej wczoraj wyprawy... wprawdzie mamy watek podrozy w czasie ale jest on tylko chwilowy i jakos tak bardzo nie razi... w kazdym badz razie nie bardziej niz reszta... Alaina jest autorka romansow majaca problemy ze soba i nadopiekuncza w stosunku do swojej corki... za pomoca tytulowej blyskawicy przenosi sie na karty swojej ksiazki umiejscowionej na dzikim zachodzi i zaczynajacej sie napadem na bank... tylko no wlasnie laduje po stronie porywaczy a nie bahaterskiego szeryfa ktory ma ich scigac i miedzy nia a szefem bandytow dochodzi do konfrontacji, czubienia sie i na koncu wiadomo czego... obie postacie okraszone bolesna przeszloscia powoli znajduja ukojenie miedzy soba, bedac polowkami tego samego serca i milosc ponadczasowa laczy ich ponownie dajac druga szanse... oczywiscie dopowiadam bo moja przygoda z ta historia konczy sie na zenujacym pobycie i ucieczce bohaterki z ukrytego miasta przestepcow... ta powiesc do zludzenia przypomina wyprawe jesli chodzi o te iskry miedzy bohaterami, ich trudna i bolesna przeszlosc oraz przyciaganie ktore konczy sie wiadomym...
I dotknelam dna... pierwsza nieprzeczytana ksiazka Hannah, to bylo dosc ciekawe bo czytajac ta ksiazke nudzilam sie niepomiernie i brnelam dalej zmuszajac sie do kolejnych rozdzialow by dojsc do 50 % gdy nagle przyszlo olsnienie... przeciez to nie jest polecanka wiec nie musze sie az tak meczyc i zarzucilam ja przy okolo 35 %... ale po koleji... to bardzo podobna pozycja do...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-20
No i powoli staczam sie na dno hannah bo oto pierwsza ksiazke ktora ledwo przebrnelam a mowa tutaj o wyprawie... nie wiem co moge powiedziec pozytywnego o tej pozycji poza tym kto napisal ta powiesc... jesli ktos lubi krokodyla dundee moze nie bedzie zawiedziony bo to taka wlasnie awanturnicza pelna przygod ksiazka w ktorej ona wyniosla i patrzaca na pieniadze zmienia sie pod wplywem milosci... Emmaline Hatter to kobieta biznesu, grajac na gieldzie i inwestujac pieniadze dorobila sie pokaznego majatku ktory pozwoilil jej sie wyrwac z biedy slumsow i zwiazanego z tym upokorzenia... Jej partnerem jest profesor Laurence typowy naukowiec ktorego obsesja jest znalezienie ukrytego miasta legendy Ciboli... Krach gieldowy zmusza Emmaline do proby uratowania resztki pieniedzy i wyrusza na wyprawe z profesorem... reszty sie domyslacie wyniosla na poczatku niepasujaca do warunkow powoli przeksztalca sie w zupelnie inna kobiete a pomiedzy obojgiem rodzi sie cos... hannah probowala dodac cos... dajac traumatyczna przeszlosc obydwojga, robiac z profesora prawiczka i dajac emaline fobie biedy ale to wszystko to takie proby wzlotu przeciazonego sterowca i w wiekszoscie ksiazki umieralam z nudy... bardzo podobna jest blyskawica wiec jak ktos lubi taki typ czubiacych sie troche postaci moze sie nie zawiedzie...
No i powoli staczam sie na dno hannah bo oto pierwsza ksiazke ktora ledwo przebrnelam a mowa tutaj o wyprawie... nie wiem co moge powiedziec pozytywnego o tej pozycji poza tym kto napisal ta powiesc... jesli ktos lubi krokodyla dundee moze nie bedzie zawiedziony bo to taka wlasnie awanturnicza pelna przygod ksiazka w ktorej ona wyniosla i patrzaca na pieniadze zmienia sie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-20
Doprawdy czasem dziekuje Bogu za cos co poczatkowo wydawalo sie strata czasu, porazka albo zwyczajnie zabiciem czasu a okazalo sie niebem, slodkim smakiem radosci i czarownym momentem szczescia... tak bylu u mnie z audiobookami... po kilku poczatkowych porazkach i sluchaniu dla zabicia czasu raz lepszych raz gorszych interpretacji ksiazki kiedy juz myslalam ze trudno, lepsze to od nudy... wpadl mi w lapki ten audiobook i swiat nabral kolorow... Teraz juz wiem ze dobry audiobook czy tez sluchowisko bije na glowe czytanie ksiazki przez siebie sama... bo jednak procz tresci dochodzi ten dodatkowy wymiar dzwieku a gdy aktorzy naprawde daja z siebie wszystko mamy wszystko przed oczami, wzruszamy sie latwo i juz duzo ciezej wrocic z powrotem do plaskiej ksiazki... padam na kolana za postac Cecylii de Volange, Markizy de Mertei... naprawde chcialabym poznac wasze imiona bo dalyscie tym postaciom dusze a mnie widowisko w mojej wyobraznii, oczywiscie pozostale glosy sa rowniez bardzo dobre i udanie dobrane, i co najwazniejsze sam Wicehrabia de Valmont wbrew powszechnej krytyce jest naprawde calkiem dobry... moze brak mu troche pazura ale bije od niego spokoj i doswiadczenia i naprawde nie potrafie zrozumiec tej fali krytyki... Fali ktora o malo nie spowodowala ze kupilabym ksiazke czytana przez jedna osobe... na szczescie zaczelam sluchac sampli i po dwoch listach Cecylii i Markizy juz nie bylo dla mnie ratunku... przepraszam za troche przydlugi wstep ale w audiobooku wydaje mi sie ze jest to naprawde wazne bo zle dobrany, monotonny glos moze zabic cala przyjemnosc... wracajac do historii... tak to jest arcydzielo bez dwoch zdan to naprawde doskonale pokazana salonowa zabawa znudzonych arystrokratow, ktorzy milosc traktuja jako jedyna rozrywke w morzu nudy i braku innych zajec... swiata w ktorym miara sukcesu jest zgubienie, zdeprawowanie lub osmieszenie kochanki lub kochanka... Jest to przyklad genialnej manipulacji i gry pozorow, swiata w ktorym nie istnieje honor i uczciowsc a jedyna miara sukcesu jest jak bardzo nisko jest zdolna upasc byla kochanka... Wicehrabia De Valmont i Markiza de Martei byli kochankowie nie maja miedzy soba tajemnic ba dodatkowo podrzucaja sobie coraz to nowe "wyzwania" by przescignac sie w deprawacji i podstepach... I oto Markiza probuje zemsicic sie na niedoszlym kochanku, deprawujac jego przyszla zone Cecylie De Volange a Wicehrabia postanawia zdobyc zamezna kobiete, pelna cnot i honoru... Ksiazka nie konczy sie HEA, choc mozna powiedziec ze sprawiedliwosci dzieje sie zadosc i to troszke mnie razi, koniec skloconych kochankow a zwlaszcza markizy wydaje mi sie napisany na sile, nie wierze zyby byla na tyle glupia by skonczyc w ten sposob, troszke zanosi to moralitetem i slynnym kazda nieprawosc bedzie ukarana... nie pasuje mi to do tego swiata, wydaje mi sie za lepiej by bylo by uszlo im to na sucho... oczywiscie bylo mi ciezko czytac te ksiazke, a w zasadzie widzac ja w swojej duszy, jest ona pisana w postaci listow tak ze widzimy doskonale intryge i oczy otwieraja nam sie szeroko nie wierzac ze sa ludzie zdolni do takich postepkow, ludzi ktorzy potrafia wzbudzic uczucie tylko po to by je zdeptac, zniszczyc i puscic jako zabawna anegdotke towarzyska... bycie swiadkiem tych machinacji w dodatku marzac o zupelnie innym koncu gdyz mamy w tej ksiazce dwie milosci, milosci mocne ktore moglyby przetrwac i zakonczyc sie tak jak tego pragniemy powoduje naprawde silne emocje, sluchajac pieknego mlodzienczego glosy Cecylie opowiadajace o swoim uczuciu, czy tez wyznania pani prezydentowej de Turvel ogarnia nas co w rodzaju rozpaczy i rezygnacji czasem silnej bezsilnosci...
Doprawdy czasem dziekuje Bogu za cos co poczatkowo wydawalo sie strata czasu, porazka albo zwyczajnie zabiciem czasu a okazalo sie niebem, slodkim smakiem radosci i czarownym momentem szczescia... tak bylu u mnie z audiobookami... po kilku poczatkowych porazkach i sluchaniu dla zabicia czasu raz lepszych raz gorszych interpretacji ksiazki kiedy juz myslalam ze trudno,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-16
Od ksiazek Kristin oczekuje przede wszystkim wulkanu emocji ale rowniez ciekawych i nie stereotypowych interakcji miedzy ludzmi, ona nie cierpi schematow i klasykow, potrafi wycisnac nawet z nieudanej ksiazki jakis nietypowy element, element ktory potrafi z niej zrobic cos wartego uwagi... tak bylo w zasadzie do tej ksiazki bo ona niestety nie pasuje do powyzszego schematu.... Jack i Byrdie to para czterdziestolatkow, malzenstwo u swego schylku, dwie dorosle corki oposcily dom rodzinny i coz zostalo gdy zabraklo tego spoiwa, bez ktorego duza ilosc malzenstw nie wytrzymalaby proby czasu... Dopisze ze malzenstwo zmaga sie z problemami, trudnosciami ktore narosly przez okres jego trwania gdy jedna strona musiala byc ta dajac i rezygnujaca... gdy Byrdie sobie to uswiadamia postanawia zawalczyc jeszcze raz, moze ostatni o siebie.... wyglada pieknie prawda? Gdyby ktos mi o tym opowiedzial a potem rzucil ze na warsztat wziela ta historie Hannah dalabym sobie odciac palce u reki za pomyslnosc tego dziela... i coz rozstalabym sie z nimi... ksiazka jest przede wszystkim bez pomyslu, podjecie trudnej decyzji to jedno ale trzeba miec jeszcze pomysl na jej konsekwencje... tutaj niestety tego zabraklo... i nawet ta nieszablonowosc Hannah w koncu dala za wygrana i Jack nie dal rady wytrwac i powielil schemat... na tym tle koncowka wyglada nierealnie, ale nie bajkowo bardziej nierzeczywiscie i nieszczerze.... ach nie chce takiej Hannah czytac !!!! Tym razem nie moge nawet probujac na sile dodac ani jednej cieplejszej wzmianki o tej ksiazce... mimo ze ja przetrawilam i przeczytalam z wiekszym lub mniejszym trudem, jednak nie bardzo niechetnie... ale to nie ma byc kolejne zabicie czasu... nie po to czytam ksiazki !!! a juz na pewno nie po to siegam po ciebie kochanie....
Od ksiazek Kristin oczekuje przede wszystkim wulkanu emocji ale rowniez ciekawych i nie stereotypowych interakcji miedzy ludzmi, ona nie cierpi schematow i klasykow, potrafi wycisnac nawet z nieudanej ksiazki jakis nietypowy element, element ktory potrafi z niej zrobic cos wartego uwagi... tak bylo w zasadzie do tej ksiazki bo ona niestety nie pasuje do powyzszego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-04
W zasadzie jak bym tak naprawde miala ocenic ta ksiazke... przepraszam w zasadzie nowelke.... a moze opowiadanie... nom nie byloby dobrze... poczatek historii genialny... Maud startuje tak jakby to miala byc kolejna potezna pozycja jesli nie cykl Anio to przynajmniej kaliber Emilki... a potem... coz ksiazka sprawia wrazenie jakby po okolo 1/3 autorka sie przerazila ze zamierza napisac za duzo i zaczela leciec z gory na dol na zlamanie karku byle szybciej do konca... szkoda bo wystarczylo by chociaz troszeczke trudnosci jakis ciekawy pomysl a bylo wiele mozliwosci... Neil z ktorego zrobila Maud posmiewisko i postac kaleki, opiekunowie Kilkemy ktorzy mogli dolozyc sporo trudnosci na drodze do ich szczescia, wreszcie sama kilkemy ktorej upor wydaje sie glupi i prowadzony na sile... moglabym wymieniac w nieskonczonosc... jednak to jest ten swiat ktory kocham, jest urocza czysta milosc, jest dziewczeca ufnosc i niewinnosc ktora uwielbiam, to w pewien sposob prekursor Otchlani najpiekniejszej historii milosnej wszechczasow... wiec jak moge sie zloscic? musze wybaczyc a ze ksiazka jest krociotka i czyta sie jak piekna i nierzeczywista bajke nie mozna zalowac czasu na nia spedzonego...
W zasadzie jak bym tak naprawde miala ocenic ta ksiazke... przepraszam w zasadzie nowelke.... a moze opowiadanie... nom nie byloby dobrze... poczatek historii genialny... Maud startuje tak jakby to miala byc kolejna potezna pozycja jesli nie cykl Anio to przynajmniej kaliber Emilki... a potem... coz ksiazka sprawia wrazenie jakby po okolo 1/3 autorka sie przerazila ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-01
Nie nie nie, nie tego oczekiwalam... to znaczy koniec byl taki jaki mial byc ale droga jaka do niego doprowadzila byla krotka, przesadzona i z do przesady rozbudowanym nieporozumieniem miedzy nimi... jak juz pisalam nieraz bardzo rzadko autorki umieja to poproawdzic tak jak trzeba... czesto widzimy przesade i cala ksiazka jest ciagiem nieporozumien ktore w koncu koncza sie przekluciem balona gdy juz gryziemy paznokcie ze zlosci... wydaje mi sie ze cala ksiazka byla jakos taka bez pomyslu... Maud ma problem z relacjami miedzy nimi i probuje jedynego tricku jakim jest wyjazd jednego z nich... spelnia to poniekad role... fajnie sie czyta o tesknocie, listach i spotkaniu gdy osoba wraca na krotko do domu ale na dluzsza mete nie da sie z tym dojechac do mety... powiem szczerze ze nie widzialam tak do konca tego uczucia... przelykalam wiec kolejne problemy i czekalam az do konca ksiazki na cos co nie nastapilo... ciezko mi jednoznacznie ocenic to dzielo bo ciagle bylo wiele cudownych chwil.... do okolo 3/4 ksiazki bylo naprawde fajnie, bylo sporo uczuc i to takich jakie uwielbiam: tesknoty, bolu, niespelnionej milosci by na koncu zaczac juz wytaczac ciezkie dziala w dodatku przy nielogicznym postepowaniu bohaterow... gdybym miala ocenic tylko te ksiazke nie byloby dobrze ale biorac pod uwage cala historie nie moge jej po prostu zjechac na dziesiata strone... byloby to niesprawiedliwe ... widze jednak ze Maud radzi sobie swietnie z obserwajca ludzi, ciekawymi historiami i trudnosciami miedzy nimi jednak nie daje rady zaserwowac nam ciekaweg i choc lekko realistycznego romansu... postacie kochaja bo tak o tym mysla ale ich czyny na to nie wskazuja... HEA na koncu jest tak wyssane z palca ze chyba sama autorka w nie nie wierzyla jednak nie chciala zakonczyc historii bez niego... brakowalo mi tu wielu elementow emilka nie walczaca o swoje szczescie? jej obiekt milosci juz w ogole prawie nie byl w stanie pokazac uczuc a jego ciagla nieobecnosc miala pokazac uczucie? Nie nie kupuje tego, pozostaje mi usmiech bo byli razem, wspanialy posmak i czarownosc tamtych ukochanych przeze mnie czasow i cudowna postac Emilki z ktora roslam przez kolejne trzy tomy i patrzylam na swiat jej oczami, na swiat ktory kocham i do ktorego zawsze bede tesknic...
Nie nie nie, nie tego oczekiwalam... to znaczy koniec byl taki jaki mial byc ale droga jaka do niego doprowadzila byla krotka, przesadzona i z do przesady rozbudowanym nieporozumieniem miedzy nimi... jak juz pisalam nieraz bardzo rzadko autorki umieja to poproawdzic tak jak trzeba... czesto widzimy przesade i cala ksiazka jest ciagiem nieporozumien ktore w koncu koncza sie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-01
Ostrzegam bedzie slodko jak karmel... wiem ze mowilam to juz wiele razy ale nie powstrzymam sie i teraz: wlasnie takie romanse chce czytac ! Oczywiscie romans to moze za wiele jak na ta ksiazke bo zaczynamy ciagle w szkole podstawowej a dochodzimy do konca trzyletniej szkoly wyzszej w Shrewsbury... jednak delikatnie Maud ciagnie watek romantyczny ktory rozwija sie dosc ciekawie a w ktorym o Emilke walczy przynajmniej trojka ( a czasami i wiecej chlopcow) ... generalniee nie lubie takiego spedu zwlaszcza ze IIsa (jej najlepsza przyjaciolka) ktora jak podkresla autorka jest piekniejsza i lepiej ubrana od Emilki nie ma kolo siebie nikogo (przynajmniej z najblizszego kregu) tutaj jednak jakos mnie to nie razilo, byc moze powodem jest to ze tak naprawde ma szanse tylko dwojka a reszta stanowi tylko przeszkody, z tej dwojki jednak ciezko wylonic faworyta mimo ze ja mam jednego od poczatku i kibicuje za nim z calych sil... Mimo ze czytamy o problemach dzieci czy mlodziezy ksiazka nie zawiera dluzyzn, historie i problemy pojawiajace sie w zyciu Emilki sa ciekawe a autorka ciagle raczy nas wspaniala narracja z jej strony. Ach jak bylo przyjemnie to czuc, ta mlodosc i optymizm, uwielbienie pisania, milosc do zwierzat i przyrody i krotkie delikatne fragmenty miedzy nimi, ulotne i niby nic nieznaczace ale gdzies tam ciagle wystepujace i spelniajace genialnie swoja role... opis uczuc dorastajacej dziewczynki tego okresu, przemiana z dziewczyny w mloda kobiete, uswiadamianie sobie swoich uczuc i miejsca na ziemi, to byla uczta dla oczu, wspanialy portret psychologiczny, ciekawa wartka akcja i mozliwosc zanurzenia sie w swiecie marzen i wyobrazni glownej bohaterki... czaru dopelnia dziennik Emilki ktory wspaniale pokazuje nam jej wnetrze i pokazuje jej subiektywny sposob widzenia swiata... Maud jest mistrzynia krotkich scen, potrafi z blahostki pociagnac tak piorem ze robi nam sie gesia skorka lub nie jestesmy w stanie oderwac sie od ksiazki, chociazby scena z zamknieciem Emilki w kosciele, to byl istny horror a potem to co bylo miedzy nimi po prostu czyste piekne dzieciece emocje... Widac szalony postep jaki zaszedla w pani Montgomery od slynnej Anii... jednak 15 lat to szmat czasu i troche dziecinna przeznaczona dla dzieci ksiazke zastapila o wiele lepiej zbudowana postac Emilki. Co zaskakuje mnie w tej ksiazce najbardziej to jej uniwerlanosc wiekowa, moze byc czytana zarowna przez dzieci jak i przez doroslych a kazda docelowa grupa wiekowa bedzie miala inny smak po sprobowaniu tej cudownej lektury...
Ostrzegam bedzie slodko jak karmel... wiem ze mowilam to juz wiele razy ale nie powstrzymam sie i teraz: wlasnie takie romanse chce czytac ! Oczywiscie romans to moze za wiele jak na ta ksiazke bo zaczynamy ciagle w szkole podstawowej a dochodzimy do konca trzyletniej szkoly wyzszej w Shrewsbury... jednak delikatnie Maud ciagnie watek romantyczny ktory rozwija sie dosc...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-17
Troche to nie w porzadku dla Ciebie Candice, harfa mimo ze zostala wczesniej przeczytana dopiero teraz ma szanse ujrzec swiatlo dzienne, podczas gdy pozniejsza tasmanie tak zjechalam z blotem. Tak juz mam ze frustracja bierze nade mna wladze gdy cos jest zmarnowanego a taka opinie mam o Tasmani ale wracajmy do Harfy... Moje pierwsze spotkanie z pania Proctor i prawie sie zakochalam... nie wiem czy to ten klimat Australii ktory tak mnie ujal w romansach Kimberley Freeman czy tez ten klimat dawnych czasow ktory tak uwielbiam... Bryony kobieta skazana za nieumyslne zabojstwo meza na zeslanie do koloni brytyjskiej, traci swojego syna i zostaje sluzaca Kapitan Haydena i mamka jego malutkiego synka. Szczerze mowiac bylam zszokowana tym co czytalam na stronach ksiazki o losach kobiet wiezniarek, az ciezko bylo uwierzyc ze tak je traktowano a to byl los wielokrotnie ciezszy od smierci... Jednak Bryony ma szczescie bo kapitan to nie typowy wlasciciel, mimo ze od poczatku czuje do niej pociag nie postepuje jak wiekszosc jemu podobnych...
podoba mi sie to ich starcie, opor kobiety i proby Haydena by ja zdobyc, uwielbiam jak facet sie tak stara, jak daje tyle z siebie mimo ze pobudki sa czesto niskie :) jednak to zawsze mnie bierze :) ksiazke polknelam po prostu, nie dalo sie prawie oderwac mimo ze po fragmentach genialnych Candice serwowala nam troche przesadzona ilosc smierci jednak pomiedzy nimi bylo fajnie. Mimo ze nie lubie takich niespodzianek jak przy koncu ksiazki tym razem jakos nie przyjelam tego negatywnie, baa nawet mi sie podobalo, wprowadzilo ten element niepewnosci i nerwow ktory zrobil dobra robote mimo ze rozwiazanie "problemu" sensacyjne niestety rozczarowalo... Dziekuje za piekna polecanke wspaniale sie bawilam, przezywalam zle i dobre chwile z Bryony probowalam podjac z nia decyzje, zrozumiec swoje uczucia i mimo dosc ladnej i grzecznej bajki, zbyt anielskiej postaci kobiety i watku sensacyjnego to byla wspaniala przygoda i bardzo ciekawy romans. Mimo sparzenia sie na Tasmanii mysle ze dam Candice jeszcze szanse :)
Troche to nie w porzadku dla Ciebie Candice, harfa mimo ze zostala wczesniej przeczytana dopiero teraz ma szanse ujrzec swiatlo dzienne, podczas gdy pozniejsza tasmanie tak zjechalam z blotem. Tak juz mam ze frustracja bierze nade mna wladze gdy cos jest zmarnowanego a taka opinie mam o Tasmani ale wracajmy do Harfy... Moje pierwsze spotkanie z pania Proctor i prawie sie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-25
Moja recenzja z obu tomow: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/298094/osme-zycie-dla-brilki-tom-1
Dodatkowo do drugiej czesci, musze przyznac ze jest ciut slabsza od pierwszej, historie nie sa juz tak dramatyczne i bol nie tak wielki, dodatkowo historia Niki najslabsza z calej rodziny, jednak to dalej wspaniala kontynuacja pierwszego tomu i jako calosc wyglada spojnie i pasuje do siebie.
Moja recenzja z obu tomow: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/298094/osme-zycie-dla-brilki-tom-1
Dodatkowo do drugiej czesci, musze przyznac ze jest ciut slabsza od pierwszej, historie nie sa juz tak dramatyczne i bol nie tak wielki, dodatkowo historia Niki najslabsza z calej rodziny, jednak to dalej wspaniala kontynuacja pierwszego tomu i jako calosc wyglada spojnie i pasuje...
2017-01-25
Staram sie odczekac kilka dni po przeczytaniu ksiazki, moze to dobrze a moze i zle, w koncu zawsze te refleksje gdzies tam zostaja i pozwalaja nam jak i w zyciu odpowiednio "zinterpretowac" ksiazke... czesto ewoluuja ksztaltowane przez nasze wlasne zycie albo moment w ktorym siadamy do pisania myslac teraz podziele sie soba z wami... W tym przypadku nie bylo roznicy, bo gdy zamknelam ostatnia stronice czulam sie jak teraz... dobrze powiecie minelo raptem pare dni, zgadza sie to wszystko jest jeszcze swieze, rany jeszcze sie nie goja i serce nie jest uleczone, ba nawet proces leczenia sie nie zaczal... nie lubie takich przekrojowych ksiazek, nielubie historii rodzin i wielu par ba nawet pokolen, dla mnie historia milosna to on i ona to co jest miedzy nimi, tym przyciaganiem, chemia czy pozadaniem mozna wypelnic nie jedna ksiazke, wiec jaki cel ma napisanie o wielu takich parach? Coz to co napisalam to juz historia bo Nino zmienila wszystko to w puch i pokazala ze mozna napisac ksiazke bez schematow,wielowatkowa nawet po czesci dokumentalna... mozna to zrobic dobrze, mozna to zrobic tak ze nie wiemy nawet kiedy ksiazka sie konczy po dotarciu do ostaniej strony zostaje tylko pustka... Osme zycie to moje pierwsze spotkanie z pania Haratischwilli i musze wam zdradzic ze do przeczytania zachecila mnie okladka... Nie wiem kto opracowal projekt i na jakiej podstawie ale pasuje on idealnie do zawartosci ksiazki... Osme zycie to historia osmiu zyc rodziny Jaszich... Narracja prowadzona jest w postaci pamietniku glownej bohaterki Niki, ktora w ten sposob chce przekazac najmlodszej Brilce historie rodziny. Historie ktora rozpoczyna sie w Gruzji w przededniu rewolucji a konczy w Berlinie w czasach wspolczesnych. Ksiazka podzielona jest na rozdzialy, kazdy zatytulowany jednej postaci z rodziny zaczynajac od prababcji Stazji a konczac na najmlodzeszj Brilce. Niech was to nie zmyli jednak bo mimo ze nacisk polozony jest na jedna postac, mimo narracji prowadzonej przez dana postac ciagle mamy interakcje, kontynuacje innych historii wszystko splecione ze soba w nierozerwalnie niewidocznym wezlem rodzinnym. Kazdy pewnie sobie jest w stanie wyobrazic co dzialo sie w tych czasach, rewolucja, rezim stalinowski, druga wojna swiatowa, zimna wojna... jednak co innego miec to gdziez w myslach, gdzies schowane w bezpiecznym rejonie nie raniace i nie powoduje bolu a co innego przezyc to znow z bohaterami, to przez co przeciagnela mnie Nino w tej histori ta olbrzymia porcja bolu, nienawisci, zlych wyborow i ich konsekwencji bezsilnosci i strachu, bedzie jeszcze dlugo ze mna, teraz to jest namacalne to nie tylko wyobraznia i historia to nie tylko wiedza doroslej kobiety to juz nie tylko to.... Nino to po troszke styl Hannah, to dosc ciezka narracja, to widzenie w ludziach ciemnych punktow to stan zagrozenia. Mozna powiedziez ze pesymistyczna ale to nie oddaje do konca jej stylu. Jeszcze w zadnej ksiazce nie czulam ze czytam o ludziach i ich slabosciach z taka latwoscia, jeszcze nigdy nie dotarlam do kazdej postaci tak gleboko, poznajac jej mysli, widzac ja jakby z boku w pelnym swietle a przede wszystkim to sa w koncu ludzie ktorzy robia bledy... Nie wiem czy psychoanaliza jest druga specjalnosci autorki ale podobnie jak w jej nastepnej ksiazce zajmuje bardzo duzo miejsca. Jest tak samo wazna jak dalsza akcja, Nino chce nam pokazac, chce bysmy zrozumialy nie ocenialy. W koncu ta ksiazka to nie tylko bardzo rozbudowana psychologiczna biografia to rowniez rodzaj przekazu nam czytelnikom sporej ilosci historii Gruzji i Rosji, w obliczu ogromnych przemian i bardzo mrocznych czasach. Dostajemy wiec spora dawke historii ktora jednak jest podana ze smakiem i w odpowiedniej ilosci zebysmy byly dalej glodne ale nie przejedzone... Dodatkowo Autorka opisuje przypadkowe wydarzenie na swiecie pokazujac jakby Gruzje na tle historii reszty swiata... Kazda postac jest inna, kazda historia trzyma w napieciu i nie pozwala nawet na chwile oderwac sie od ksiazki, to jak serial ktory rozpoczynamy i nie mozemy sie od niego uwolnich dopoki nie pojawi sie ostatni odcinek i mozemy wylaczyc telewizor. Nie powiem ile razy bylam rozbita ile razy ciezko mi bylo przewrocic strone, ile potwornych rzeczy czytalam i brnelam w kolejne, przekraczajac kolejne granice i modlac sie by to bylo juz wszystko... zrobilas ze mnie osobe dla ktorej czytam ksiazki, bylas strzykawka dozylniego narkotyku dzieki ktoremu odplynelam w bol, rozpacz i nie chcialam Zyc, doprowadzilas do tego ze kolejny oddech byl wyzwaniem a kolejny dzien pustka...
Staram sie odczekac kilka dni po przeczytaniu ksiazki, moze to dobrze a moze i zle, w koncu zawsze te refleksje gdzies tam zostaja i pozwalaja nam jak i w zyciu odpowiednio "zinterpretowac" ksiazke... czesto ewoluuja ksztaltowane przez nasze wlasne zycie albo moment w ktorym siadamy do pisania myslac teraz podziele sie soba z wami... W tym przypadku nie bylo roznicy, bo gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-10
I tak stalo sie moje drogie, trzecia ksiazka pani Hannah i trzeci strzal w dziesiatke przy czym wszystkie 3 sa zupelnie rozne... zamknijmy oczy, wezmy spory oddech , zlozmy rece i przygotujmy sie na kolejna nawalnice emocji... Francja w przededniu wojny, dwie siostry ktore postawione w obliczu smierci matki i duzej roznicy wieku nie daly rady razem przetrwac... i gdy jedna szybko wychodzi za maz przyjmujac zdrade ojca ze spokojem druga mlodsza buntuje sie i walczy o stracona milosc... czy znow sie pogodza? czy wiezy krwi beda silniejsze niz lata rozpaczy i wzajemnych pretensji? Uwielbiam klimat wojenny i rewolucyjny takie czynniki powoduja ze romans w obliczu duzego zewnetrznego bodzca naprawde musi sporo poswiecic , postawic na szale czesto dostajac w zamian tylko mare lub cien czlowieka powojennego.... Obie siostry w zupelnie roznej sytuacji jedan pozornie poddaje sie losowi probujac przetrwac ratujac rodzine albo to co z niej zostala, druga chce poswiecic wszystko by podjac walke i przeciwstawic sie okupantowi...mamy oczywiscie piekna i trudna milos, motyw ktory uwielbiam w postaci dobrego Niemca i wewnetrzna walke Vivien czy powiedziec tak na zakazana milosc i wreszcie ile mozna poswiecic i zaplacic by ratowac wiezy krwi... kiedy w okolo polowie ksiazki poczulam siee rozbita emocjonalnie nie wiedzialem ze Kristin dopiero sie rozkreca i to co ze mnie zrobila pod koniec ksiazki to juz byl szloch a lzy kapaly jak grochy... Jak ty to robisz? jak mozesz miec tyle pomyslow, wciagajaca nieszablonowa fabule, jak ty latwo otwierasz moje serce lekko je zatruwajaac, powoi bawiac sie moim bolem... skoncze na tym bo zanudzilibyscie sie czytajac te hymny pochwalne dalej...
I tak stalo sie moje drogie, trzecia ksiazka pani Hannah i trzeci strzal w dziesiatke przy czym wszystkie 3 sa zupelnie rozne... zamknijmy oczy, wezmy spory oddech , zlozmy rece i przygotujmy sie na kolejna nawalnice emocji... Francja w przededniu wojny, dwie siostry ktore postawione w obliczu smierci matki i duzej roznicy wieku nie daly rady razem przetrwac... i gdy jedna...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-08
Mary Balogh pojawiala sie juz wielokrotnie jako ewentualna autorka dla mnie, wiec nie moglam sie juz doczekac kiedy zanurze zabki w tym slodkim owocu, zwlaszcza ze slyszalam ze Echa wspomnien sa ksiazka dosc ciezka i emocjonalna... Jak zwykle w przypadku wielkich oczekiwan rzeczywistosc zazwyczaj rozczarowuje a jak bylo z pania Bologh? Pewnie juz wiecie znajac mnie i moje pokrecone gusta ze ta ksiazka musiala mi sie spodobac, tak nie bede was dluzej trzymac w niepewnosci to naprawde dobry i mocny kawalek romansu... To wreszcie pierwszy jako tako historyczny romans odrobine zblizony do mojej legendarnej Jane Austen. Od ksiazki nie moglam sie oderwac mimo dosc waznego terminu w pracy nie potrafilam ja odlozyc a miejscami nawet balam sie czytac dalej... drzenie nog i rak... obawa i wreszcie trudny zwiazek co moze byc piekniejszego w romansie dla mnie? Miejscami autorka szybowal wysoko ponad chmurami otarla sie o geniusz wspaniale opisy i postac Rebeki, byla cudowna, ciepla, ulegla i dumna... taka jaka ja chcialabym byc gdybym urodzila sie w tej epoce ... przypominala mi postacie kobiece Austen... wspanialy sex i sceny lozkowe, to wreszcie bylo to czego nie znalazlam nogdzie indziej, nie zenujace porno tylko ciekawa niezwykle emocjonalna stona milosci fizycznej, to jedne z najpiekniejszych scen lozkowych jakie w zyciu czytalam w dodatku na prawde dzialaly na mnie :) Narracja od strony obojga bohaterow nie zostaiwa zludzen jednoczesnie troche wprowadza efekt nerwowosci, chcialm wiele razy wpasc po prostu do ksiazki i potrzasnac nimi, wewnetrzne zycie bohaterow, dialogi widac ze masz talent i jestes nietuzinkowa pisarka... niestety calosc jest troszeczke nierowna, wydaje mi sie ze nie poradzilas sobie do konca z ta ksiazka... watki typu oblakany maz, byl fajny do momentu kiedy nie przecholowalas w koncowce, to bylo naprawde niepotrzebne, para shererow wprowadzala fajny smaczek, nerwowosc i tak trzeba bylo to zostawic bezs tej taniej sensacji na koncu... Julian i David czyli czarny i bialy, nie lubie takiego szufladkowania, jeden byl istnym diablem drugi doslownie aniolem, wiem ze zabieg byl celowy ale to ksiazce w niczym nie pomoglo, o ile rebek ci wyszla David byl miejscami za idealny a Julian za prozny... i wreszcie zmartwychwstanie...wiem ze to tez celowy zabieg komplikujacy ale to naprawde nie bylo konieczne, ani jakos specjalnie nas nie zmasakrowalas emocjonalnie a dodatkowo utrudnilas sobie fabule i ostateczny happy end... Podsumowujac moje pierwsze spotkanie z Mary Balogh bylo bardzo udane byly niedociagniecia ale byl kawal dobrej pisarskiej roboty, wiele emocji wartka akcja i ostatecznie plusy ksiazki z nawiazka zrekompensowaly minusy...
Mary Balogh pojawiala sie juz wielokrotnie jako ewentualna autorka dla mnie, wiec nie moglam sie juz doczekac kiedy zanurze zabki w tym slodkim owocu, zwlaszcza ze slyszalam ze Echa wspomnien sa ksiazka dosc ciezka i emocjonalna... Jak zwykle w przypadku wielkich oczekiwan rzeczywistosc zazwyczaj rozczarowuje a jak bylo z pania Bologh? Pewnie juz wiecie znajac mnie i moje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-26
Czy ktoras z was slyszala o Ani z zielonego wzgorza? Juz slysze pelne oburzenia glosy, jak mozna nie znac takiej powiesci przeciez to biblia podobnie jak Jane Austen z jej romansami historycznymi. Zgadza sie i pewnie nie znajde na 10 napotkanych kobiet ani jednej ktorej tej histori ni znaja, a co z Emilka i jej skromna bo tylko trzy tomowa historia? Moze to ja tylko jestem tym wyjatkiem, ta czarna owca, to jedna jedyna z dziesiatki kobiet ktora powie jaka Emilka? Nie wiem jak to sie stalo ze nie dotarlam do innych ksiazke ponai Montgomery ale dzieki temu moge to znow przezywac, moge znow poczuc sie 12 letnia dziewczynka i pozerac doslownie kartki z wypekami na twarzy i zapominajac o calym swiecie... Maud nie mam slow by Ci podziekowac za ta wspaniala postac za swiat ktory odmalowals w mojej wyobrazni, przenoszac mnie do Twojej epoki i jej blaskow, piekna i rowniez cieni, ktore u mnie maleja do niewielkich rozmiarow... pewnie juz wiecie ze kocham te czasy, wiem ze jestem nieobiektywna, wiem ze mam wyidealizowany obraz, i uwierzcie trzymam go sobie takim bo ja chce miec swoje Lazariewo, miejsce gdzie moge sie schronic, ktore mnie przytuli, osusze plynace lzy i pozwoli przetrwac zle chwile,nabrac sily aby stawic czolo kolejnym... wiec kazda ksiazka a tych okresow to dla mnie wyprawa do takiego miejsca i to wyprawa z przewodnikiem ktory ma zaczarowana rozczke i moze mi wszystko pokazac przed oczami ni zmuszajac mojej wyobrazni do pracy... ta wyprawa byla ta wlasnie magiczna, w dodatku widzenie swiata z pozycji Emilki jeszcze uprzyjemnilo mi te chwile bo mimo 12 lat jest w niej wiele sily ktorej my kobiety mozemy i teraz potrzebowac... jest w niej tyle uczucia, radosci i niewinnosic ze mozna sie raczyc do woli nie wychozac ze stanu upojenia... Jak to zrobilas ze dalas rade mnie kobiete wrzucic do tego mlodego zywiolowego dziecka dajac i mi mozliwosc zabawy radosci i smutku objawaiajce sie na kolejnych stronicach ksiazki... tak wiele pomyslow, problemow, osobowosci ze nawet be wielkich uczuc z racji wieku wchlonelas mnie wraz z ta historia do tego stopnia ze az boje sie pomyslec co ze mna zrobisz w dalszych czesciach gdzie bede mogla czuc i kochac!
Nie chce tego porownywac z Ania, Emilka jednak wydaje mi sie dojrzalsza i mocniejsza osobowoscia niz jej slynna poprzedniczka, jej relacja z Elzbieta, powolne i ciekawe wprowadzanie chlopcow tak ze za kazdym razem myslimy o to juz bedzie ten jedyny a tutaj figa ! Wiec nie mam pojecia kto w kocu bedzie zwyciezsca i komu w ogole kibicowac, kazdy jest inny i laczy ich wszystkich tylko chec bycia tym jedynym...
Czy ktoras z was slyszala o Ani z zielonego wzgorza? Juz slysze pelne oburzenia glosy, jak mozna nie znac takiej powiesci przeciez to biblia podobnie jak Jane Austen z jej romansami historycznymi. Zgadza sie i pewnie nie znajde na 10 napotkanych kobiet ani jednej ktorej tej histori ni znaja, a co z Emilka i jej skromna bo tylko trzy tomowa historia? Moze to ja tylko jestem...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-12
Nie wiem co powiedziec bo to druga ksiazka Hannah ktora tak celnie uderzyla w moje serce a w zasadzie w moje zycie. Po genialnej Otchlani az sie balam czytac jej nastepne ksiazki, bo przeciez gdy poprzeczka jest tak wysoko postawiona nie sposob ja jeszcze wyzej uniesc... i wbrew temu czego sie pewnie spodziewacie ta ksiazka jest o wiele slabsza... Jednak wcale mnie to nie martwi bo dalej to byla bardzo emocjonujaca i przyjemna lektura... dla mnie Kristin jestes moja prywatna wrozka i nie potrzebujesz dloni by mi wywrozyc przyszlosc w Otchlani dalas nadzieje i sile by wytrwac, obie byly mi bardzo potrzebne...tutaj trafilas tak blisko ze az trudno mi uwierzyc w to co czytalam... wierze ze wszystko co pojawia sie na naszej drodze nie jest przypadkowe, od nas zalezy jednak czy wykorzystamy dane nam szanse czy przejdziemy kolo nich obok? Mam nadzieje ze ja swoja wykorzystam tak jak zrobila to bohaterka Szansy... Wracajac do ksiazki poczatek zwalil mnie po prostu z nog, tyle rozpaczy, skrytych uczuc, nieszczescia i to ogromne podobienstwo do czegos co znam to bylo dla mnie baardzo duzo emocji, tak duzo ze przez jakas polowe ksiazki nie moglam sie od niej oderwac... gdybys wrtedy zakonczyla to bylaby na pewno druga otchlan, piszesz z taka latwoscia o uczuciach, przedstawiasz ukryta w ludziach rozpacz i cierpienie tak realistycznie ze da sie kolo tego przejsc obok... dalas taka dawke bolu ze moje serce krwawilo... niestety potem zaczelo sie psuc, troche brak pomyslu na dalszy ciag, troche na sile zaczelas motac i za duzo dodalas musu czekoladowego, ostatnie 30 % juz czytalam tak zeby doczytac, bez tej iskry jaka dalas mi na poczatku... Nie jestem jednak zawiedziona, pokazalas ze potrafisz pisac piekne i bardzo emocjonalne ksiazki, potrafisz zmusic nas do chloniecia Twojego tekstu i mam sporo nadzieje ze spedze z Toba jeszcze niejedna mila chwile...
Nie wiem co powiedziec bo to druga ksiazka Hannah ktora tak celnie uderzyla w moje serce a w zasadzie w moje zycie. Po genialnej Otchlani az sie balam czytac jej nastepne ksiazki, bo przeciez gdy poprzeczka jest tak wysoko postawiona nie sposob ja jeszcze wyzej uniesc... i wbrew temu czego sie pewnie spodziewacie ta ksiazka jest o wiele slabsza... Jednak wcale mnie to nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-07
nie jestem z siebie dumna... i nie wiem za bardzo czy faktycznie dalam z siebie wszystko by przeczytac ta ksiazke, a obiecalam to zrobic ! dotarlam z wielkim bolem do polowy majac nadzieje ze to wystarczy by pokazac ze probowalam. Myslicie ze mam racje? Ta ksiazka mialaby potencjal gdyby whitney byla wierna swoim uczuciam dajac nam choc namiastke wiary, gdyby Clayton byl albo dupkiem albo zakochanym dupkiem nie tym czym byl w tej ksiazce, gdyby Paul byl faktycznie facetem w tej ksiazce nie tlem dla Claytona i elementem majacym nam pokazac jak to o niebo lepiej sie Whitney rozumie z Claytonem. Nie jestesmy idiotkami i zareczam ci Judith pojelybysmy Twoj zamiar bez wciskania nam tego kitu! Gdyby ta ksiazke napisala Paullina to bylby albo wspanialy trojkat ktory czytalybysmy z wypiekami albo clayton zachowalby sie tak jak sie zachowywal czasami w ksiazce bral wszystko bez pytania... Wydaje mi sie ze to ksiazka w ktorej wszystko lacznie z charakterami ma przyswiecac jednej idei... Powiem szczerze ze jest to najgorsza ksiazka jaka w zyciu mialam w rece gdyz nie ma tam kompletnie nic (slownie zero) charakterow, scen, akcji ktora mialaby sens. Postacie sa niestabilne emocjonalnie, nierealne (Clayton, Whitney) albo zwyczajnie glupie (cala reszta), dylemat whitney jest tylko papierowym wyborem bo w zasadzie kazdy bierze ile zechce i o ile rozumiem glupiutkiego Paula ze nie siegnal po wiecej, to juz stonowanie claytona to jakis zart. Czytalam juz jedna ksiazke pani McNaught i mimo ze mnie nie rzucila na kolana byla znosna i czytalo sie z zainteresowaniem, tutaj w historycznej potyczce jedyne czym uraczyla mnie autorka to niesmak, zazenowanie i tak potworna irytacja ze niejednokrotnie mialam ochote roztrzaskac kindelka na kawalki... Nie lubie jak kobiety sa traktowane przedmiotowo, a juz od takiej kobiety jak whitney na pewno tego nie oczekiwalam... tutaj musialam jesc garsciami upokorzenie, potwierdzac co strone jaka jestem kretynka by w koncu podziekowac autorce i krzyknac w koncu dziekuje ci Judith nareszcie zrozumialam Twoje przeslanie...
nie jestem z siebie dumna... i nie wiem za bardzo czy faktycznie dalam z siebie wszystko by przeczytac ta ksiazke, a obiecalam to zrobic ! dotarlam z wielkim bolem do polowy majac nadzieje ze to wystarczy by pokazac ze probowalam. Myslicie ze mam racje? Ta ksiazka mialaby potencjal gdyby whitney byla wierna swoim uczuciam dajac nam choc namiastke wiary, gdyby Clayton byl...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-01
Musze powiedziec ze ksiazka mile mnie zaskoczyla, nie jest to co prawda kaliber ktory rzucilby mnie na ziemie, uderzyl mocno emocjonalnie czy rozbil na drobiny... jednak ta ksiazka ma cos w sobie. Mimo ze nie lubie takiego rozwarstwionego watku czytalo sie dosc ciekawie a postac Hope wprowadzala ten element emocjonalnego rozchwiania ktory uwielbiam, w scenie z Danniem naprawde sie balam ! Historia Glorii chyba najciekawsza chociaz powiem szczerze sanotsa nie udalo mi sie polubic, wydaje mi sie ze Erica ma problem z meska postacia, ktora jest jakas taka nijaka. ale postacie kobiece po prostu rzadza zarowno Gloria jaki i Hope to naprawde ciekawie i realnie skonstruowane osobowosci... szkoda mi troche watku Tiny i nie jestem przekonana do sensacyjnego ale ksiazke naprawde czyta sie fajnie, wzbudza uczucia jest mroczna i wprowadza nerwowosc dzieki genialnej hope...
Musze powiedziec ze ksiazka mile mnie zaskoczyla, nie jest to co prawda kaliber ktory rzucilby mnie na ziemie, uderzyl mocno emocjonalnie czy rozbil na drobiny... jednak ta ksiazka ma cos w sobie. Mimo ze nie lubie takiego rozwarstwionego watku czytalo sie dosc ciekawie a postac Hope wprowadzala ten element emocjonalnego rozchwiania ktory uwielbiam, w scenie z Danniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Musialam troszeczke odczekac przed recka bo to bylo wreszcie to czego szukam w ksiazkach... drzenie ciala, nieobecnosc ducha, bujanie w powietrzu, zamyslenie... to bylo wreszcie to dlaczego w ogole czytam, dlaczego otwieram nastepna ksiazke z nadzieja by to poczuc, by moje cialo znow odmowilo posluszenstwo a moja dusza przezyla ta jedna jedyna niepowtarzalana namietnosc... lubie trojkaty ale mimo ze liczebnie ich ilosc w romansach jest ogromna to przygladajac sie im blizej widzimy tylko odcinek, jest on i ona i mniejsza lub wieksza przeszkadzajka ... a nie o to przeciez chodzi... to musi byc prawdziwa walka, trudny wybor, dylematy moralne, wtedy taki trojkat powoduje szybsze bicie serca, drzenie rak i ta obecnosc w swiecie do ktorego tylko takie piekne ksiazki moga mnie zabrac... Dan, Rye i Laura to trojka przyjaciol miedzy ktora rozgrywa sie ta historia... to ogromna namietnosc i chemia miedzy dwojka ostanich wymienionych... mamy tutaj wszystko poczatek budzenia sie czegos miedzy chlopcem a dziewczyna, piekne chwile poznawania swojej seksualnosci, obawa przed jej konsekwencjami i ta wszechobecna potrzeba bycia ze soba... Rye wkrotce po malzenstwie wyplywa w rejs by poleprzyc warunki materialne swojej rodzinie wkrotce Laura dostaje wiadomosc ze jego statek zostal zatopiony a ona nosi w lonie owoc ich milosci... jak to klasycznie bywa w takich sytuacjach Dan pomaga Laurze przejsc przez rozpacz utraty meza i zeni sie z nia... ksiazka zaczyna sie w momencie powrotu Rye do domu i ten poczatek ich pierwsze spotkanie, milosc ktora uspiona wybucha ze zdwojona energia, proba zapanowania nad nia, nad swoimi uczuciami i dylemat Laury kogo wybrac... autorka miala pomysl na ta historie, dzialania Rye by odzyskac ukochana sa ciekawe lekko chultajskie ale przeciez to uczucie bylo i jest miedzy nimi... dylemat Laury ktory uwielbiam poukladane zycie, wspanialy maz czy tez namietnosc i milosc... Bardzo fajnie przedstawiono prawie kazda scene z obydwojgiem kochankow, ich probe walki, nieobecne spojrzenia, koniecznosc zapanowania nad sercem i cialem... to to co ubostwiam w romansie... i dzieki czemu czasem balam sie przewrocic nastepna strone... Bylam caly czas za Ryem walczylam jak lew o milosc swojego zycia, cieszylam sie z oznak dawnej sympatii, cierpialam przy ich braku...
To byl raj dla mojej skolowanej duszy i jedna z niewielu ksiazek przy ktorych moje cialo odmowilo wspolpracy i moglam zapomniec o terazniejszosci przeniesc sie w ukochany 19 w by zawalczyc o swoja milosc....
Musialam troszeczke odczekac przed recka bo to bylo wreszcie to czego szukam w ksiazkach... drzenie ciala, nieobecnosc ducha, bujanie w powietrzu, zamyslenie... to bylo wreszcie to dlaczego w ogole czytam, dlaczego otwieram nastepna ksiazke z nadzieja by to poczuc, by moje cialo znow odmowilo posluszenstwo a moja dusza przezyla ta jedna jedyna niepowtarzalana namietnosc......
więcej Pokaż mimo to