rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dużo szumu o nic. Prosta historia, która nie wniesie do naszego życia zupełnie niczego. Do tego jedno z najgorszych znanych mi, infantylnych zakończeń.

Dużo szumu o nic. Prosta historia, która nie wniesie do naszego życia zupełnie niczego. Do tego jedno z najgorszych znanych mi, infantylnych zakończeń.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Troszkę się zawiodłem. Początek naprawdę dobry. Wprowadzenie do fabuły wątków paranormalnych daje radę, niestety z biegiem czasu okazują się one średnio wykorzystane. Dwa zwroty akcji dotyczą obyczajowej części fabuły, a sam wątek związany z częścią kryminalną jest zbyt prosty. Za szybko dowiadujemy się kto jest sprawcą, finał jest pozbawiony emocji, a zakończenie rozciągnięte.

Troszkę się zawiodłem. Początek naprawdę dobry. Wprowadzenie do fabuły wątków paranormalnych daje radę, niestety z biegiem czasu okazują się one średnio wykorzystane. Dwa zwroty akcji dotyczą obyczajowej części fabuły, a sam wątek związany z częścią kryminalną jest zbyt prosty. Za szybko dowiadujemy się kto jest sprawcą, finał jest pozbawiony emocji, a zakończenie rozciągnięte.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Spodziewałem się czegoś więcej. Myślałem że dostarczy jakichś głębszych przemyśleń na temat śmierci. Niestety nie miało to miejsca. Dla kogoś, kto zastanawia się często nad swoją śmiertelnością, nie będzie to książka, która powie mu noś nowego.

Spodziewałem się czegoś więcej. Myślałem że dostarczy jakichś głębszych przemyśleń na temat śmierci. Niestety nie miało to miejsca. Dla kogoś, kto zastanawia się często nad swoją śmiertelnością, nie będzie to książka, która powie mu noś nowego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Porażająca książka. Paweł Reszka pokazuje do czego zdolni są ludzie. Jak można usprawiedliwiać się z rozkopywania świeżych grobów tragicznie zmarłych ludzi? Niejednokrotnie bardzo prosto. Czy każdy byłby do tego zdolny?

Porażająca książka. Paweł Reszka pokazuje do czego zdolni są ludzie. Jak można usprawiedliwiać się z rozkopywania świeżych grobów tragicznie zmarłych ludzi? Niejednokrotnie bardzo prosto. Czy każdy byłby do tego zdolny?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Spodziewałem się czegoś dowiedzieć, ale nic z tego. Historia kilku dzieci, do tego miejscami fabularyzowana. Mało faktów.

Spodziewałem się czegoś dowiedzieć, ale nic z tego. Historia kilku dzieci, do tego miejscami fabularyzowana. Mało faktów.

Pokaż mimo to

Okładka książki Czesałam ciepłe króliki. Rozmowa z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską Alicja Gawlikowska-Świerczyńska, Dariusz Zaborek
Ocena 7,5
Czesałam ciepł... Alicja Gawlikowska-...

Na półkach:

"Czesałam ciepłe króliki" to wywiad rzeka przeprowadzony przez Dariusza Zaborka z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską. Pani Alicja to, w momencie wydania książki, 93-letnia wciąż praktykująca lekarka. Podczas rozmowy opowiada o swojej młodości, kiedy to dość wcześnie straciła swoich rodziców, konspiracji, w której działała w pierwszych latach II Wojny Światowej, kilkuletnim pobycie w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück a także o swoim życiu rodzinnym.

Nie ukrywam, że mam z tą książką pewien problem.

Zacznę może od sprawy "technicznej". W porównaniu z ostatnio czytaną przeze mnie książką, mającą przybliżyć sylwetkę jakiejś postaci, czyli "Wodecki. Tak mi wyszło" ta prezentuje się o niebo lepiej. Widać, że Pan Dariusz Zaborek nie założył sobie, jaki obraz Pani Alicji chce on uzyskać, zanim przystąpił do rozmów. Wygląda to w taki sposób, jakby miał tylko listę tematów, które chce poruszyć a reszta miała należeć do Pani Alicji i jej osobowości. I to jest tutaj naprawdę świetne. Autor pozwolił opowieści toczyć się dokładnie w taki sposób, w jaki Pani Alicja chciała o niej opowiedzieć. Ona zaś, ze względu na swój mocny charakter, nie starała się niczego wybielać.

Tutaj jednak zaczynają się dla mnie schody. Wszędzie pisano o niej jako o bardzo optymistycznej. Nie mogę się z tym zgodzić. Pani Alicja mówi np., że obóz koncentracyjny to nie było piekło a tylko "pewna niedogodność", którą trzeba było przetrwać. Jak dla mnie to nie optymizm a po prostu próba poradzenia sobie z wielkim cierpieniem, poprzez jego umniejszenie, czy wręcz wyparcie. Ten zabieg był przez nią powtórzony w życiu wiele razy, ponieważ spotykało ją niestety wiele zła. Nie tylko w obozie.

"Czesałam ciepłe króliki" to wywiad rzeka przeprowadzony przez Dariusza Zaborka z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską. Pani Alicja to, w momencie wydania książki, 93-letnia wciąż praktykująca lekarka. Podczas rozmowy opowiada o swojej młodości, kiedy to dość wcześnie straciła swoich rodziców, konspiracji, w której działała w pierwszych latach II Wojny Światowej, kilkuletnim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytaj, jeśli nie wierzysz, że Ziemia jest płaska.

"21 lekcji na XXI wiek" to jedna z najgłośniejszych popularnonaukowych książek wydanych w Polsce w 2018 roku, a jej polecenia widziałem przynajmniej na dwóch youtubowych kanałach związanych z popularyzacją nauki oraz w jednym czasopiśmie. O samym Harari też słyszałem wiele dobrego, więc nie było po prostu innej rady i w końcu musiałem przeczytać którąś z jego trzech dostępnych u nas pozycji. Czy było warto?

Padło na "21 lekcji na XXI wiek", ponieważ jej tematyka wydała mi się w tym momencie najbardziej pociągająca. A o co chodzi jakby? A o to, że Yuval Noah Harrari piszę w niej o wyzwaniach przed jakim teraz stoi ludzkość oraz o tym, co może nas czekać w przyszłości. Tylko nie gdzieś tam, kiedyś tam ale za naszego życia i to jest w tym wszystkim najbardziej fascynujące. Czy sztuczna inteligencja odbierze nam pracę? Jak będzie wyglądał świat zmodyfikowanych biotechnologicznie ludzi? Czy terroryści sięgną po broń jądrową? Czy możemy jeszcze uniknąć katastrofy ekologicznej? Czy demokracja ma przyszłość?

Harari dotyka tematów politycznych, społecznych, ekologicznych, dotyczących bezpieczeństwa światowego czy wciąż przyspieszającego rozwoju technologicznemu i robi to w sposób niesamowicie ciekawy i przystępny, co w popularnonaukowej literaturze jest wręcz koniecznością.

Podczas czytania uświadamiamy sobie, że czasy końca historii się skończyły a za naszej kadencji rozpoczyna się wielki skok ludzkości. Pytanie tylko, czy nie skaczemy w przepaść? Dla ludzi ciekawych świata, nie wierzących w bzdury oraz takich, którzy nie mają zabetonowanych głów, lektura będzie wielką przyjemnością i początkiem do zadawania kolejnych pytań. Co nie znaczy oczywiście, że zawsze musimy się z Hararim zgadzać. Przykłady jakie podaje są bardzo obrazowe i zawsze dają do myślenia. Muszę mu oddać, że kilka klapek w mojej głowie otworzył.

Ale...

Niestety w pewnym momencie autor zaczyna robić coś dziwnego. A mianowicie zaczyna rozprawiać o religii. Harari jest ateistą a choć jego tezy są niewątpliwie słuszne, nie pasują tu zupełnie do niczego. Sprawiają wrażenie że chciał się on po prostu wyszumieć, ale jaki jest tego sens to nie wiem. Potem przeskakuje on do medytacji i jej wpływowi na człowieka. Zbaraniałem wtedy zupełnie.

Religia i medytacja to jakaś 1/4 książki. PO CO ja się pytam!?

Spotkałem się też z zarzutem, że Yuval Noah Harrari powtarza tutaj przykłady podawane w swoich poprzednich książkach. Jest też podobno kilka całych tematów, które były już przez niego omawiane. Podobno, bo jak wspomniałem to moje pierwsze spotkanie z autorem, więc nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

Mimo tego "21 lekcji na XXI wiek" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich interesujących się światem i niebojących się zmieniać poglądów ludzi. Pozwala ona spojrzeć na świat z perspektywy szerszej niż Polska. Tego bowiem wymaga od nas dzisiejszy świat.

Zdecydowanie do polecenia.

Czytaj, jeśli nie wierzysz, że Ziemia jest płaska.

"21 lekcji na XXI wiek" to jedna z najgłośniejszych popularnonaukowych książek wydanych w Polsce w 2018 roku, a jej polecenia widziałem przynajmniej na dwóch youtubowych kanałach związanych z popularyzacją nauki oraz w jednym czasopiśmie. O samym Harari też słyszałem wiele dobrego, więc nie było po prostu innej rady i w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Alert! Książka, która może poruszyć! "Nie ma" Mariusza Szczygła to zbiór reportaży, które w jakiś sposób opowiadają o braku. Kogoś. Czegoś. Grobu. Penisa. Widelców do sera. Brakować może nam w życiu najróżniejszych rzeczy.

Czasami prowadzi to do szczęścia, a kiedy indziej do śmierci. W każdym razie teraz, po ostatniej stronie, tak sobie myślę, że o tym jacy jesteśmy, większe znaczenie ma, czego w naszym życiu NIE MA, niż to co jest.

PS. To najpiękniejsza okładka, jaką mam na półce, a może i jaką widziałem.

Alert! Książka, która może poruszyć! "Nie ma" Mariusza Szczygła to zbiór reportaży, które w jakiś sposób opowiadają o braku. Kogoś. Czegoś. Grobu. Penisa. Widelców do sera. Brakować może nam w życiu najróżniejszych rzeczy.

Czasami prowadzi to do szczęścia, a kiedy indziej do śmierci. W każdym razie teraz, po ostatniej stronie, tak sobie myślę, że o tym jacy jesteśmy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałbym przeczytać kiedyś podobnie przedstawione historie o Polakach. Bez wydawania opinii. Pokazujące nasze życie z każdej strony. Takie, po których przeczytaniu, nie wiedziałbym co miałbym myśleć o ich bohaterach.

Taka bowiem jest ta ksiazka. Czy po jej lekturze lepiej znam Czechów? Na pewno. Czy lepiej ich rozumiem. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Czy mógłbym wydać jakąś wartościująca opinie na ich temat? W żadnym wypadku.

Chciałbym przeczytać kiedyś podobnie przedstawione historie o Polakach. Bez wydawania opinii. Pokazujące nasze życie z każdej strony. Takie, po których przeczytaniu, nie wiedziałbym co miałbym myśleć o ich bohaterach.

Taka bowiem jest ta ksiazka. Czy po jej lekturze lepiej znam Czechów? Na pewno. Czy lepiej ich rozumiem. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Czy mógłbym wydać...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wodecki. Tak mi wyszło Kamil Bałuk, Wacław Krupiński
Ocena 7,2
Wodecki. Tak m... Kamil Bałuk, Wacław...

Na półkach:

O niektórych ludziach mówi się, że ich życie to materiał na książkę. Lektura tej pozycji zdecydowanie może pozostawić czytelnika z wrażeniem, że życie Zbigniewa Wodeckiego materiałem na książkę nie było. Osobiście jestem jednak przekonany, że to bardziej kwestia doboru rozmówców, od których autorzy czerpali informację.

Pierwsza część w głównej mierze dotyczy historii współpracy Zbigniewa Wodeckiego z grupą Mitch & Mitch, opowiada o procesie powstawania płyty oraz porusza temat ich wspólnych koncertów. I to jest zdecydowanie najciekawszy element tej książki. Sami Mitche przyznają jednak, że pomimo tego, iż spędzili ze Zbigniewem Wodeckim sporo czasu, on nigdy nie pokazał im swojej prywatnej strony. Wspominają, że zawsze był "tym Zbigniewem Wodeckim".

Druga część to sporych rozmiarów wywiad. Niestety, dla czytelnika, jest to bardzo bezpieczna rozmowa. Pan Wodecki o wszystkich ludziach opowiada w samych superlatywach, a oni odpowiadają dokładnie tym samym. Troszkę to wygląda na taką rozmowę przeprowadzoną na benefisie lub przedrukowaną w tygodniku dla Pań. Brakuje tylko sesji zdjęciowej z rodziną.

O niektórych ludziach mówi się, że ich życie to materiał na książkę. Lektura tej pozycji zdecydowanie może pozostawić czytelnika z wrażeniem, że życie Zbigniewa Wodeckiego materiałem na książkę nie było. Osobiście jestem jednak przekonany, że to bardziej kwestia doboru rozmówców, od których autorzy czerpali informację.

Pierwsza część w głównej mierze dotyczy historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brak tu tempa, jakiejkolwiek akcji a plan wydarzeń zamknąłby się może w 10 punktach. Do tego bohaterowie zachowują się tak głupkowato, niczym w tanich horrorach klasy B. Nie przeszkadza to oczywiście w przewidywaniu "co się teraz będzie z grubsza dalej działo". Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że King dobre pisze głównie opowiadania. No i opowiadanie z tego byłoby może dobre, gdyby skrócić do 50 stron.

Brak tu tempa, jakiejkolwiek akcji a plan wydarzeń zamknąłby się może w 10 punktach. Do tego bohaterowie zachowują się tak głupkowato, niczym w tanich horrorach klasy B. Nie przeszkadza to oczywiście w przewidywaniu "co się teraz będzie z grubsza dalej działo". Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że King dobre pisze głównie opowiadania. No i opowiadanie z tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie momenty, kiedy wiem, że mam do czynienia z książką większego kalibru. Chwile, w których czuję podskórnie, że to literatura wyższej próby. Moje dni z Drachem obfitowały w takie właśnie uczucia.

Nie czytało się tego łatwo, choć wiem, że to nie przyjemna lektura była zamierzeniem Szczepana Twardocha. Akcja książki toczy się na przestrzeni kilku pokoleń dwóch śląskich rodzin. Wydarzenia nieustannie się przeplatają. Czas akcji, miejsce akcji, bohaterowie potrafią się zmieniać po kilka razy na stronę. Zadaniem wręcz niemożliwym wydawać by się mogło jest sprawienie, by tak prowadzona książka dała się czytać. Autor dokonuje tego i to z niebywałą lekkością.

Wszystko dzieje się tu równocześnie, choć w innym czasie, co ma wpływ na odbiór dzieła i jest ściśle związane z jego fabularnymi założeniami.

Jak do tej pory jest to też książka z najciekawszym narratorem z jakim miałem się okazję spotkać. Jest nim Drach, będący również głównym jej bohaterem. Czymś co łączy opowieści z różnych czasów i miejsc w jedną całość. To także spoiwo dla wszystkiego, co kiedykolwiek było, jest i będzie na Ziemi. W komplecie dostałem do tego najlepszą postać literacką tego roku - starego Pindura, proroka Dracha.

Brudna jest to książka. Wydarzenia w niej przedstawione zdecydowanie nie należą do pozytywnych. Jej klimat jest naprawdę ciężki, ale cały czas chcemy w to iść, choć wiemy, że finał opowieści ,a zarazem jej przesłanie, nie będzie dla nas pocieszeniem.

Warto.

Są takie momenty, kiedy wiem, że mam do czynienia z książką większego kalibru. Chwile, w których czuję podskórnie, że to literatura wyższej próby. Moje dni z Drachem obfitowały w takie właśnie uczucia.

Nie czytało się tego łatwo, choć wiem, że to nie przyjemna lektura była zamierzeniem Szczepana Twardocha. Akcja książki toczy się na przestrzeni kilku pokoleń dwóch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie najlepsza pozycja w dorobku Tomasza Michniewicza. Do tej pory jego książki były dla mnie bardzo ciekawymi książkami podróżniczymi. Dzięki Chrobotowi z przytupem wszedł do pierwszej ligi polskich reporterów. Poprzez opis życiorysów siedmiu "zwykłych" ludzi pochodzących z różnych miejsc na ziemi uczy pokory, tolerancji a także tego, że nie ma czegoś jak słowo NORMALNOŚĆ. Norma to pojęcie względne i dla każdego jest czymś innym.

Do tego w wielu miejscach Tomasz Michniewicz za pomocą kilku przykładów niszczy nasz, wydawałoby się, stabilny światopogląd na wiele spraw, pozostawiając nas z niepokojącym uczuciem chrobotu z tyłu głowy

Rewelacyjne

Zdecydowanie najlepsza pozycja w dorobku Tomasza Michniewicza. Do tej pory jego książki były dla mnie bardzo ciekawymi książkami podróżniczymi. Dzięki Chrobotowi z przytupem wszedł do pierwszej ligi polskich reporterów. Poprzez opis życiorysów siedmiu "zwykłych" ludzi pochodzących z różnych miejsc na ziemi uczy pokory, tolerancji a także tego, że nie ma czegoś jak słowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór reportaży Justyny Kopińskiej szokuje, ponieważ pokazuje, że rzadko coś działa tak jak powinno. Po lekturze możemy dojść do wniosku, że jeśli gdzieś decyduje czynnik ludzki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa kiedyś zawiedzie i nierzadko będzie to niosło ze sobą potężne konsekwencje.

PS. Jak można kochać Mariusza Trynkiewicza wiedząc czego się dopuścił w przeszłości? Odpowiedź jest tak oczywista, że aż wydaje się niemożliwa.

Zbiór reportaży Justyny Kopińskiej szokuje, ponieważ pokazuje, że rzadko coś działa tak jak powinno. Po lekturze możemy dojść do wniosku, że jeśli gdzieś decyduje czynnik ludzki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa kiedyś zawiedzie i nierzadko będzie to niosło ze sobą potężne konsekwencje.

PS. Jak można kochać Mariusza Trynkiewicza wiedząc czego się dopuścił w przeszłości?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa książka o kilkumiesięcznej podróży przez Azję. Świetną sprawą jest to, że Tomek Michniewicz nie opisuje jej jako "wielkiej wyprawy wielkiego podróżnika". To raczej opis przygód, których większość może przeżyć każdy kto jest w stanie odłożyć kilka tysięcy złotych i wziąć dwa tygodnie wolnego.

Pozycja obowiązkowa dla ludzi lubiących podróżować. Domatorzy także powinni po nią sięgnąć, żeby spojrzeć na świat trochę z innej perspektywy. W kilku momentach daje do myślenia.

Bardzo ciekawa książka o kilkumiesięcznej podróży przez Azję. Świetną sprawą jest to, że Tomek Michniewicz nie opisuje jej jako "wielkiej wyprawy wielkiego podróżnika". To raczej opis przygód, których większość może przeżyć każdy kto jest w stanie odłożyć kilka tysięcy złotych i wziąć dwa tygodnie wolnego.

Pozycja obowiązkowa dla ludzi lubiących podróżować. Domatorzy także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka składa się z trzech historii, które nie mają ze sobą wiele wspólnego, oprócz pojawiającego się w każdej z nich motywu pszczelarstwa. Co prawda Maja Lunde próbuje to jakoś na końcu wszystko powiązać ale wygląda to tak, jakby początkowo napisała trzy opowiadania z pszczołami w tle a następnie wpadła na pomysł, by przerobić je w powieść.
Rzecz dziejąca się w przeszłości to totalne nieporozumienie. Stosunkowo dobre opowiadanie (szczególnie na tle pozostałych dwóch) zostało zarżnięte przez opis z czwartej strony strony okładki. Wydawca w dwóch zdaniach opowiada całą historię, wraz z najważniejszym twistem fabularnym. Nam pozostaje poznawanie jednego, znacznie mniej ciekawego wątku. Absurd.
Opowieść umiejscowiona w czasach mniej więcej współczesnych ma podobny problem. Opis, który serwuje nam wydawca, opowiada nam 70% fabuły. My możemy ekscytować się tym, czy syn przejmie pasiekę po ojcu, czy nie. Drżałem kiedy czytałem.
Trzecia opowieść z początku zapowiadała się najlepiej. Niestety autorka zmarnowała według mnie szansę. Po pierwsze nie pozwoliła mi się ani na chwilę pobawić w "co by było gdyby" (świat bez pszczół). Nie mogłem się też jakoś wczuć w ten świat przyszłości. Gdyby nie informacja, że to 2098 r. to chyba nawet bym się nie zorientował. Przynajmniej wydawca nie zdradził wszystkiego w opisie. Szkoda, że czytelnik może się od razu domyślić co się tak naprawdę stało w "pewnym momencie".
Mam też taką uwagę na koniec. Bardzo nie podoba mi się trend "nadmuchiwania" objętości książek. Duży font, spora interlinia, szeroki margines, grubszy papier i już zamiast 250-270 stron, mamy 500 stron w grubej okładce. Teraz spokojnie możemy zażądać 50 zł. za takie "porządne" wydawnictwo.

Książka składa się z trzech historii, które nie mają ze sobą wiele wspólnego, oprócz pojawiającego się w każdej z nich motywu pszczelarstwa. Co prawda Maja Lunde próbuje to jakoś na końcu wszystko powiązać ale wygląda to tak, jakby początkowo napisała trzy opowiadania z pszczołami w tle a następnie wpadła na pomysł, by przerobić je w powieść.
Rzecz dziejąca się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie jest to wzorcowy przykład na to, że dobry pisarz, który chce opowiedzieć o ważnych rzeczach nie musi używać wyszukanego języka. Nie musi się popisywać. Cały czas mamy wrażenie, że słuchamy opowieści życia, starszego, mądrego życiowo człowieka. Prosto o rzeczach ważnych. Zdecydowanie warto.

Dla mnie jest to wzorcowy przykład na to, że dobry pisarz, który chce opowiedzieć o ważnych rzeczach nie musi używać wyszukanego języka. Nie musi się popisywać. Cały czas mamy wrażenie, że słuchamy opowieści życia, starszego, mądrego życiowo człowieka. Prosto o rzeczach ważnych. Zdecydowanie warto.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa książka dla ludzi, którzy interesują się otaczającą rzeczywistością. Oryginalne jest podejście autora, który nie skupia się na odkryciach i wynalazkach samych w sobie (warto tutaj dodać, że osoba interesująca się nauką o zdecydowanej ich większości słyszała już wcześniej) a raczej na tym jak tego dokonano. Bardzo ciekawe historie z zaplecza nauki. Warto przeczytać

Ciekawa książka dla ludzi, którzy interesują się otaczającą rzeczywistością. Oryginalne jest podejście autora, który nie skupia się na odkryciach i wynalazkach samych w sobie (warto tutaj dodać, że osoba interesująca się nauką o zdecydowanej ich większości słyszała już wcześniej) a raczej na tym jak tego dokonano. Bardzo ciekawe historie z zaplecza nauki. Warto przeczytać

Pokaż mimo to