-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Biblioteczka
Zagadka: co to za postacie Sisripio i Artuditu? Autorka nie umie poprawnie zapisać imion robotów z "Gwiezdnych Wojen" a to tylko najzabawniejszy z błędów, jakie popełnia. Momentami miałam wrażenie, że dzieła, o których pisze zna z "drugiej ręki". Bardzo, bardzo odradzam korzystanie z tej książki. Nie nadaje się ona nawet jako źródło bibliografii, gdyż nie posiada bibliografii. Nigdy nie ufajcie książkom naukowym bez bibliografii.
Zagadka: co to za postacie Sisripio i Artuditu? Autorka nie umie poprawnie zapisać imion robotów z "Gwiezdnych Wojen" a to tylko najzabawniejszy z błędów, jakie popełnia. Momentami miałam wrażenie, że dzieła, o których pisze zna z "drugiej ręki". Bardzo, bardzo odradzam korzystanie z tej książki. Nie nadaje się ona nawet jako źródło bibliografii, gdyż nie posiada...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Tom trzeci pozostawił mnie skołowaną, obrzydzoną i zafascynowaną. Tom czwarty już zachwycił.
Piąty tom utryzmuje poziom czwartego. Mamy swiat rozdarty przez inwazję Unseelie, walkę miedzy samymi Sidhe, inne rzeczywistości, ludzi-potwory i upiorną księgę, która jest kluczem do wielkiej mocy i której wszyscy pragną. Gdzie się podziała bajeczka o głupiutkiej nastolatce i jej "adoratorach"? Wyparowała. Głupiutka nastolatka też wyparowała - lepiej, okazała się iluzją. Słodka, różowa Mac nie istniała nigdy, była maską, fasadą. Teraz Mac musi się zmierzyć także z tajmenicą własnego... nawet nie pochodzenia, a istnienia, bo wszystko wskazuje na to, że jej matka miała tylko jedną córkę. Nie ją. Bohaterka przez całe życie żyła w świecie iluzji i była iluzją. Czy tego się ktokolwiek spodziewał? Ja nie. I za to naprawdę podziwiam autorkę: tak konsekwentnie poprowadzić fabułę od banału aż do czegoś rewelacyjnego.
Cały cykl jest po prostu świetny, nawet, jeśli początkowe tomy wywołują frustrację. To, jak rozwija się fabuła naprawdę warte jest przecierpienia idiotki zainteresownaej ciuchami, jaką Mac jest na początku czy obrzydliwej erotyki. Bo zdania, że erotyka w tym cyklu jest obrzydliwa nie zmienię. Może miała taka być - wierzę, że autorka tak to zaplanowała. I to chyba jest największy mankament książki. Jestem bardzo scpetyczna wobec seksu opisanego w ten sposób, wobec seksu, który uzależnia i robi z człowieka bezmyślne zwierzę. Jasne, to seks nadnaturlany i Mac sobie częściowo z tym problemem radzi, ale tylko częściowo, a ja jestem przeciwna opisywnaiu seksualnego przymusu jako czegoś choć w części pozytywnego. A niestety echa tego widać w związku, w który ostatecznie Mac wchodzi (Choć plus za to, że dziewczyna stała się na końcu równa swojemu partnerowi i w bezwzględności i w mocy) I tylko dlatego więcej gwiazdek książce nie dam.
Drodzy czytelnicy, pozostawiam decyzję wam: dla mnie ta książka jest równocześnie świetna i odrzucająca. Radzę spóbować przeczytać, ale na własną odpowiedzialność!
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego, skonstruowanego ze starannością świata, w którym wyróżnia się przede wszystkim bardzo ciekawe ujęcie bogów i mitologii. Drugą zasługą cyklu są świetne postaci bohaterów, wielowymiarowe i barwne, nie ważne, czy mamy do czynienia z postaciami pozytywnymi, negatywnymi, czy znajdującymi się w "szarej strefie". Williams potrafi konstruować epickie, wielowątkowe powieści i udowadnia, że klasyczna fantasy cięgle jeszcze ma czytelnikom wiele do zaoferowania. Bardzo polecam.
Tetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego, skonstruowanego ze starannością świata, w którym wyróżnia się przede wszystkim bardzo ciekawe ujęcie bogów i mitologii. Drugą zasługą cyklu są świetne postaci bohaterów, wielowymiarowe i barwne, nie ważne, czy mamy do czynienia z postaciami pozytywnymi, negatywnymi, czy znajdującymi się w "szarej strefie". Williams potrafi konstruować epickie, wielowątkowe powieści i udowadnia, że klasyczna fantasy cięgle jeszcze ma czytelnikom wiele do zaoferowania. Bardzo polecam.
Tetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego, skonstruowanego ze starannością świata, w którym wyróżnia się przede wszystkim bardzo ciekawe ujęcie bogów i mitologii. Drugą zasługą cyklu są świetne postaci bohaterów, wielowymiarowe i barwne, nie ważne, czy mamy do czynienia z postaciami pozytywnymi, negatywnymi, czy znajdującymi się w "szarej strefie". Williams potrafi konstruować epickie, wielowątkowe powieści i udowadnia, że klasyczna fantasy cięgle jeszcze ma czytelnikom wiele do zaoferowania. Bardzo polecam.
Tetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cykl Moning był najdziwaczniejszym doświadczeniem literackim, jakie mnie w życiu spotkało. Dlatego postaram się w opinii o kolejnych tomach oddać, jak zmieniało się moje nastawienie.
Zaczęłam czytać, kiedy koleżanka podsunęła mi "Mroczne szaleństwo" jako "urban fantasy o elfach". Bardzo lubię urban fantasy, ale opisy książki sugerowały raczej romans paranormalny i zaczęłam czytać nastawiona bardzo sceptycznie, bo szczerze mówiąc nie znalazłam jeszcze romansu paranormlanego, który by mnie zainteresował. Niestety, początek książki dobił mnie strasznie, bo zwiastował romans paranormalny. Słaby.
Co mamy w "Mrocznym szaleństwie"? Bohaterkę, która twierdzi, że nie jest głupia, ale zachowuje się jak idiotka. Bohaterkę, która twierdzi, że lubi czytać, ale kiedy trafia do wspaniałego antykwariatu, nie przysysa się do półek. Bohaterkę, którą w Dublinie nie interesuje Dublin. Opisy ubrań (Różowych! Nie, żebym nie lubiła różu...) Dwóch nadnaturalnych facetów, którzy stalkują, prześladują i molestują seksualnie bohaterkę i z których jeden zapewne będzie jej Wielką Prawdziwą Miłością i stanie się dobry, uroczy i kochający, ale Och Tak Bardzo Skrzywdzony Przez Zły Los. Obrzydliwe opisy działania seksualnej mocy sidhe na bohaterce, które, jak sądzę, dla wielu czytelniczek były podniecające. Co chwila zamykałam książkę, żeby odetchnąć, powtarzałam sobie, że nie wrócę i nie przeczytam więcej, no, może skończę jeden tom, a następnych już nie tknę, bo nie zdzierżę.
Co uratowało powieść w moich oczach? Ano to, że bohaterka jednak mimo wszystko nie zajmowała się rozpatrywaniem tego, z którym z prześladujących ją panów się przespać, a tym, że zamordowano jej siostrę, a ona musi się zemścić. To dawało jakiś potencjał. Była tajemnica i zaczynałam przeczuwać ciekawą konstrukcję świata. Doczytałam pierwszy tom do końca, sięgnęłam po następny... To był dobry pomysł.
Zapraszam do przeczytania opinii o "Krwawym szaleństwie"
Cykl Moning był najdziwaczniejszym doświadczeniem literackim, jakie mnie w życiu spotkało. Dlatego postaram się w opinii o kolejnych tomach oddać, jak zmieniało się moje nastawienie.
Zaczęłam czytać, kiedy koleżanka podsunęła mi "Mroczne szaleństwo" jako "urban fantasy o elfach". Bardzo lubię urban fantasy, ale opisy książki sugerowały raczej romans paranormalny i zaczęłam...
Tetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego, skonstruowanego ze starannością świata, w którym wyróżnia się przede wszystkim bardzo ciekawe ujęcie bogów i mitologii. Drugą zasługą cyklu są świetne postaci bohaterów, wielowymiarowe i barwne, nie ważne, czy mamy do czynienia z postaciami pozytywnymi, negatywnymi, czy znajdującymi się w "szarej strefie". Williams potrafi konstruować epickie, wielowątkowe powieści i udowadnia, że klasyczna fantasy cięgle jeszcze ma czytelnikom wiele do zaoferowania. Bardzo polecam.
Tetralogia "Marchia Cienia" to w mojej opinii jedna z najlepszych we współczesnej literaturze realizacji klasycznych schematów epickiej fantasy. Williams potrafi tchnąć życie w ograne, zdawałoby się motywy, tworząc powieść, którą za każdym razem (a czytałam ją już dwa razy i zapewne do niej wrócę) czytam z wielką przyjemnością. To przede wszystkim zasługa bogatego,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Tom trzeci pozostawił mnie skołowaną, obrzydzoną i zafascynowaną. Musiałam czytać dalej.
Moning zrobiła swojej głównej bohaterce krzywdę w najbardziej odrażający sposób, jaki widziałam. Ale, o dziwo, mimo obrzydzenia, jakie ta sytuacja we mnie wzbudziała, miało to sens. było zakorzenione w metafizyce świata i prowadziło w konkretnym kierunku. Wpisywało się w sytuacje kreowane przez Moning bardzo konsekwentnie: na końcu tomu Mac zostaje pobita, na początku kolejnego podnosi się. Podniosła się i teraz, choć miałam bardzo ambiwalentne odczucia co do tego, w jaki sposób się to stało. To, co Barrons zrobił, żeby Mac uratować było... cóż, nie powiedziałabym, żeby był to dowód czułej miłości. Pewnego przywiązania, tak. Była to konieczność, zwarzywszy na to, jaki świat kreuje Moning - też. Ale pozostawał niesmak.
I fascynacja. Fascynacja światem, w którym wszystko zaczęło się walić, rzeczywistość zmieniła się o sto osiemdziesiat stopni i gdzie szukanie mordercy siostry przestało być dla Mac najważniejsze. Nagle zostajemy rzuceni w rzeczywistość, gdzie panują bezwzględne zasady, gdzie nikt nie ma czystego sumienia. Mac adaptuje się do tej rzeczywistości zaskakująco dobrze, co więcej, kiedy na jaw zaczyna wychodzić sprawa jej pochodzenia, zaczyna się zastanawiać, czy właśnie ta rzeczywistość nie jest dla niej naturalna.
Kolosalna różnica klimatu w porównaniu z pierwszym tomem. Warto było się dobić, dotrwac do tego, co dzieje się w dwóch ostatnich tomach. Moning wywinęła czytlenikom numer: nastolatka oczekująca romansu paranormlanego i Wielkiej Prawdziwej Miłości będzie początkiem zachwycona, a potem dotrwa do naprawdę świetnej fabuły. Szkoda, że osoby, które takie fabuły preferują "z założenia" zapewne okażą się mniej wytryzmałe niż ja i przez początek zapewne nie przebrną. Szkoda, bo naprawdę warto.
Zapraszam do przeczytania opinii o "Shadowfever"
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-07
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Sięgnełam po tom trzeci i...
Oranyboskie. Ta książka pozostawiła mnie totalnie skołowaną. Nie, to nie jest opowiastka o głupim dziewczątku, które musi wybierać między dwoma nadnaturalnymi facetami (z których jeden ją stalkuje, a drugi molestuje). To jest histoira o dziewczynie, która chcąć pomścić siostrę dostała się w kłopoty i musi za wszelką cenę przetrwać. Mac dosrasta. Przestaje myśleć o ciuchach, zaczyna myśleć o przetrwaniu, kopaniu "tych złych", staje się coraz większą suką. Barrons nie wykazuje tendencji do stnaia się słodkim i uroczym. Nadal jest sukinsynem, ale sukinsynem z ciekawymi tajemnicami. Pojawiają się nowe postaci kobiece, które nie są już tylko rywalkami nienawidzącymi Mac (Tak, bolało mnie to, co zrobiono z Fioną, ale to poniekąd wina Mac...). Metafizyka świata rozwija się w bardzo ciekawym kierunku. Nie ma słodzneia, patrzenia sobie w oczy i miziania. Jest parszywe napięcie seksualne, cały czas odrzucające mnie, ale...
...zaraz, czy to nie MIAŁO być obrzydliwe i odrzucać? Czy to, co działo się przez dotychczasowe tomy, nie było przygotowaniem na finał trzeciego? Rany boskie, nigdy dotąd nie miałam do czynienia z tak paskudnym tak niszczącym główną postać cliffhangerem. Jak można coś tkaiego głównej bohaterce zrobić? Jak można...
Ok, są jeszcze dwa tomy. Jak autorka wybrnie z tej sytuacji, bo ja nie widzę wyjścia? Czytamy dalej, muszę wiedzieć!
Zapraszam do przeczytania opinii o "Dreamfever"
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to