-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Biblioteczka
2015-09-24
2015-09-23
2015-09-23
2014-08-26
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Tom trzeci pozostawił mnie skołowaną, obrzydzoną i zafascynowaną. Tom czwarty już zachwycił.
Piąty tom utryzmuje poziom czwartego. Mamy swiat rozdarty przez inwazję Unseelie, walkę miedzy samymi Sidhe, inne rzeczywistości, ludzi-potwory i upiorną księgę, która jest kluczem do wielkiej mocy i której wszyscy pragną. Gdzie się podziała bajeczka o głupiutkiej nastolatce i jej "adoratorach"? Wyparowała. Głupiutka nastolatka też wyparowała - lepiej, okazała się iluzją. Słodka, różowa Mac nie istniała nigdy, była maską, fasadą. Teraz Mac musi się zmierzyć także z tajmenicą własnego... nawet nie pochodzenia, a istnienia, bo wszystko wskazuje na to, że jej matka miała tylko jedną córkę. Nie ją. Bohaterka przez całe życie żyła w świecie iluzji i była iluzją. Czy tego się ktokolwiek spodziewał? Ja nie. I za to naprawdę podziwiam autorkę: tak konsekwentnie poprowadzić fabułę od banału aż do czegoś rewelacyjnego.
Cały cykl jest po prostu świetny, nawet, jeśli początkowe tomy wywołują frustrację. To, jak rozwija się fabuła naprawdę warte jest przecierpienia idiotki zainteresownaej ciuchami, jaką Mac jest na początku czy obrzydliwej erotyki. Bo zdania, że erotyka w tym cyklu jest obrzydliwa nie zmienię. Może miała taka być - wierzę, że autorka tak to zaplanowała. I to chyba jest największy mankament książki. Jestem bardzo scpetyczna wobec seksu opisanego w ten sposób, wobec seksu, który uzależnia i robi z człowieka bezmyślne zwierzę. Jasne, to seks nadnaturlany i Mac sobie częściowo z tym problemem radzi, ale tylko częściowo, a ja jestem przeciwna opisywnaiu seksualnego przymusu jako czegoś choć w części pozytywnego. A niestety echa tego widać w związku, w który ostatecznie Mac wchodzi (Choć plus za to, że dziewczyna stała się na końcu równa swojemu partnerowi i w bezwzględności i w mocy) I tylko dlatego więcej gwiazdek książce nie dam.
Drodzy czytelnicy, pozostawiam decyzję wam: dla mnie ta książka jest równocześnie świetna i odrzucająca. Radzę spóbować przeczytać, ale na własną odpowiedzialność!
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cykl Moning był najdziwaczniejszym doświadczeniem literackim, jakie mnie w życiu spotkało. Dlatego postaram się w opinii o kolejnych tomach oddać, jak zmieniało się moje nastawienie.
Zaczęłam czytać, kiedy koleżanka podsunęła mi "Mroczne szaleństwo" jako "urban fantasy o elfach". Bardzo lubię urban fantasy, ale opisy książki sugerowały raczej romans paranormalny i zaczęłam czytać nastawiona bardzo sceptycznie, bo szczerze mówiąc nie znalazłam jeszcze romansu paranormlanego, który by mnie zainteresował. Niestety, początek książki dobił mnie strasznie, bo zwiastował romans paranormalny. Słaby.
Co mamy w "Mrocznym szaleństwie"? Bohaterkę, która twierdzi, że nie jest głupia, ale zachowuje się jak idiotka. Bohaterkę, która twierdzi, że lubi czytać, ale kiedy trafia do wspaniałego antykwariatu, nie przysysa się do półek. Bohaterkę, którą w Dublinie nie interesuje Dublin. Opisy ubrań (Różowych! Nie, żebym nie lubiła różu...) Dwóch nadnaturalnych facetów, którzy stalkują, prześladują i molestują seksualnie bohaterkę i z których jeden zapewne będzie jej Wielką Prawdziwą Miłością i stanie się dobry, uroczy i kochający, ale Och Tak Bardzo Skrzywdzony Przez Zły Los. Obrzydliwe opisy działania seksualnej mocy sidhe na bohaterce, które, jak sądzę, dla wielu czytelniczek były podniecające. Co chwila zamykałam książkę, żeby odetchnąć, powtarzałam sobie, że nie wrócę i nie przeczytam więcej, no, może skończę jeden tom, a następnych już nie tknę, bo nie zdzierżę.
Co uratowało powieść w moich oczach? Ano to, że bohaterka jednak mimo wszystko nie zajmowała się rozpatrywaniem tego, z którym z prześladujących ją panów się przespać, a tym, że zamordowano jej siostrę, a ona musi się zemścić. To dawało jakiś potencjał. Była tajemnica i zaczynałam przeczuwać ciekawą konstrukcję świata. Doczytałam pierwszy tom do końca, sięgnęłam po następny... To był dobry pomysł.
Zapraszam do przeczytania opinii o "Krwawym szaleństwie"
Cykl Moning był najdziwaczniejszym doświadczeniem literackim, jakie mnie w życiu spotkało. Dlatego postaram się w opinii o kolejnych tomach oddać, jak zmieniało się moje nastawienie.
Zaczęłam czytać, kiedy koleżanka podsunęła mi "Mroczne szaleństwo" jako "urban fantasy o elfach". Bardzo lubię urban fantasy, ale opisy książki sugerowały raczej romans paranormalny i zaczęłam...
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Tom trzeci pozostawił mnie skołowaną, obrzydzoną i zafascynowaną. Musiałam czytać dalej.
Moning zrobiła swojej głównej bohaterce krzywdę w najbardziej odrażający sposób, jaki widziałam. Ale, o dziwo, mimo obrzydzenia, jakie ta sytuacja we mnie wzbudziała, miało to sens. było zakorzenione w metafizyce świata i prowadziło w konkretnym kierunku. Wpisywało się w sytuacje kreowane przez Moning bardzo konsekwentnie: na końcu tomu Mac zostaje pobita, na początku kolejnego podnosi się. Podniosła się i teraz, choć miałam bardzo ambiwalentne odczucia co do tego, w jaki sposób się to stało. To, co Barrons zrobił, żeby Mac uratować było... cóż, nie powiedziałabym, żeby był to dowód czułej miłości. Pewnego przywiązania, tak. Była to konieczność, zwarzywszy na to, jaki świat kreuje Moning - też. Ale pozostawał niesmak.
I fascynacja. Fascynacja światem, w którym wszystko zaczęło się walić, rzeczywistość zmieniła się o sto osiemdziesiat stopni i gdzie szukanie mordercy siostry przestało być dla Mac najważniejsze. Nagle zostajemy rzuceni w rzeczywistość, gdzie panują bezwzględne zasady, gdzie nikt nie ma czystego sumienia. Mac adaptuje się do tej rzeczywistości zaskakująco dobrze, co więcej, kiedy na jaw zaczyna wychodzić sprawa jej pochodzenia, zaczyna się zastanawiać, czy właśnie ta rzeczywistość nie jest dla niej naturalna.
Kolosalna różnica klimatu w porównaniu z pierwszym tomem. Warto było się dobić, dotrwac do tego, co dzieje się w dwóch ostatnich tomach. Moning wywinęła czytlenikom numer: nastolatka oczekująca romansu paranormlanego i Wielkiej Prawdziwej Miłości będzie początkiem zachwycona, a potem dotrwa do naprawdę świetnej fabuły. Szkoda, że osoby, które takie fabuły preferują "z założenia" zapewne okażą się mniej wytryzmałe niż ja i przez początek zapewne nie przebrną. Szkoda, bo naprawdę warto.
Zapraszam do przeczytania opinii o "Shadowfever"
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-10
Hm, no dobra. Powinnam się była tego spodziewać, prawda? Znam "Fever", nie mogłam oczekiwać, że w kontynuacji przedstawienie pewnych rzeczy będzie wyglądać inaczej...
A mimo to czuję niesmak. Dziękuję, pani Moning, pani znów pisze rzeczy, którymi miałam momentami ochotę rzucić w ścianę. Z drugiej strony pisze pani rzeczy cholernie ciekawe i niektóre pomysły...
Mamy świat taki, jakim go zostawiliśmy w Shadowfever: przewaliła się nam magiczna apokalipsa, ludzkość została zdziesiątkowana, po Ziemi szlajają się Sidhe i jeszcze gorsze paskudztwa (Do moich ulubionych Łowców dołączyła genialna Szkarłatna Jędza. Makabryczne to i świetnie pomyślane. Co do samego bytu zamrażającego wszystko dookoła - wrzuszam ramionami, czytałam Dukaja...). Do tego zadziorna, nadaktywna (ruchowo :P), myśląca o sobie jako o superbohaterce dziewczyna jako narratorka (a Dani nie zabija tą głupotą, którą w pierwszych tomach odrzucała mnie Mac) - what's not to love, można by spytać?
Ano niestety - to co zawsze. Seks.
Ja wiem, świat tak skonstruowany. To jest w jakiś sposób ciekawe, nie powiem. Ale...
Ja jeszcze zrozumiem, że Cruce i to, co robi Kat. Cruce był bydlakiem nawet kiedy udawał V'lane'a. Chce się wydostać i robi to po swojemu. Ok.
Rozumiem, że podwładni Barronsa, są czym są. Ok.
Co nie jest ok, to to, że DANI MA CZTERNAŚCIE LAT. A mamy: przemieniającego się w Unseelie Christiana z seksualną obsesją na punkcie dziewczyny. Ryodana rzucającego parę paskudnych aluzji (oraz ryzyko że relacja na linii Dani-Ryodan może przemienić się w to, czym była relacja Mac z Barronsem). Jednego z książąt Sidhe używającego na Dani swoich mocy. Dani rozbieraną do bielizny przy innych okazjach. UGH. UGH.
Rozumiem że dziewczyna w tym wieku może o seksie myśleć. Ale NIE POPIERAM kiedy autorka tak usilnie wpycha ją w sytuacje graniczące z molestowaniem. A boję się, że może będzie gorzej.
Boję się też, że znów będziemy mieli bohaterkę która wpakuje się w związek oparty na magicznie wspomaganym seksie. Pewnie nie będzie to związek toksyczny (Mac z Barronsem uniknęła tego na szczęście), ale litości, to by była powtórka z rozrywki.
Widzę, jakiego ranta walnęłam i zastanawiam się, czy nie dałam tych pięciu gwiazdek na wyrost... pewnie tak - trochę jako kredyt zaufania do autorki, która raz już wywróciła do góry nogami wszystkie moje wyobrażenia o fabule powieści i świecie który wykreowała. Liczę, że znów to zrobi.
Hm, no dobra. Powinnam się była tego spodziewać, prawda? Znam "Fever", nie mogłam oczekiwać, że w kontynuacji przedstawienie pewnych rzeczy będzie wyglądać inaczej...
A mimo to czuję niesmak. Dziękuję, pani Moning, pani znów pisze rzeczy, którymi miałam momentami ochotę rzucić w ścianę. Z drugiej strony pisze pani rzeczy cholernie ciekawe i niektóre pomysły...
Mamy świat...
Nie wiem, czemu przeczytałam tom drugi. Zabijcie mnie - nie wiem.
Nie wiem, czemu przeczytałam tom drugi. Zabijcie mnie - nie wiem.
Pokaż mimo to2015-04-27
Opowiem wam bajkę. Dawno dawno temu An oceniała blogaski. Opka blogaskowe. I naczytała się takich bezsensownych opek jak to na pęczki. A teraz przeżyła deja wu. Poważnie, to takie blogaskowe opko, tylko po korekcie. Świat przedstawiony nie ma sensu i jest dekoracją z tektury. Bohaterowie nie mają własnej woli, nie myślą, nie mają psychiki i są wyciętymi z kartonu sylwetkami na sznurkach. Litości.
Jak chcecie bajkę o dziewczęciu które okazuje się księżniczką, obejrzyjcie "Jupiter Ascending". Poważnie, to fajny film jest i dał mi dużo radochy. Ta książka nie.
No chyba, że to wielki trolling jest. Ale wątpię.
Opowiem wam bajkę. Dawno dawno temu An oceniała blogaski. Opka blogaskowe. I naczytała się takich bezsensownych opek jak to na pęczki. A teraz przeżyła deja wu. Poważnie, to takie blogaskowe opko, tylko po korekcie. Świat przedstawiony nie ma sensu i jest dekoracją z tektury. Bohaterowie nie mają własnej woli, nie myślą, nie mają psychiki i są wyciętymi z kartonu sylwetkami...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-28
Okeeej, plus dla autorki za to, że risercz zrobiła. To co pisze o alchemii zgadza się z moją wiedzą. Genetyka na oko jako tako też się zgadza - acz tu wiedzy raczej nie mam. Jest... fabuła. Znaczy, próba stworzenia fabuły. Niestety, w momencie, gdy już, już myślę, że zaraz coś będzie się dziać, dostaję kilkustronnicowy opis przygotowania kolacji... Bohaterowie nie przekonują, podobnie jak ich relacja, a Ogólna Heteronorma (musi być ślub a celem musi być dziecko... poważnie?!?) straszy. Potencjał i solidny risercz zarżnięte nudą.
Okeeej, plus dla autorki za to, że risercz zrobiła. To co pisze o alchemii zgadza się z moją wiedzą. Genetyka na oko jako tako też się zgadza - acz tu wiedzy raczej nie mam. Jest... fabuła. Znaczy, próba stworzenia fabuły. Niestety, w momencie, gdy już, już myślę, że zaraz coś będzie się dziać, dostaję kilkustronnicowy opis przygotowania kolacji... Bohaterowie nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-26
2015-04-24
Ok, bardziej zjadliwe toto, niż oczekiwałam. Bohaterka niesympatyczna, ale konsekwentnie wykreowana: ćpunka z historią przemocy na karku. Świat ma potencjał, jeśli autorka pójdzie z nim w mroczniejszą, okrutniejszą stronę to... może coś z tego wyjść. Ale może też za bardzo zabrnąć w romans - bo jej to grozi... W każdym razie w porównaniu z całą masa chłamu który czytam w poszukiwaniu materiałów do pracy naukowej (i nie oszukujmy się, w poszukiwaniu perełek przy okazji też) - da się to przegryźć.
Ok, bardziej zjadliwe toto, niż oczekiwałam. Bohaterka niesympatyczna, ale konsekwentnie wykreowana: ćpunka z historią przemocy na karku. Świat ma potencjał, jeśli autorka pójdzie z nim w mroczniejszą, okrutniejszą stronę to... może coś z tego wyjść. Ale może też za bardzo zabrnąć w romans - bo jej to grozi... W każdym razie w porównaniu z całą masa chłamu który czytam w...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-23
2015-04-28
2015-03-16
To ja tylko spytam, skąd ta mania na starożytną Grecję i nie robienie riserczu? Like seriously, taki brak zrozumienia dla słowa "daimon"...
Poza tym niestety kolejna chała. Wszystkie te książki przeczytane ostatnio zlewają mi się w jedno, bo i ich fabuła jest właściwie taka sama: demoniczny mężczyzna wpada na piękną kobietę, pała do niej żądzą, ona pała żądzą do niego, uprawiają seks, po drodze ktoś próbuje ich zabić i książka udaje, że ma fabułę. Na koniec w ramach propagowania heteronormy biorą ślub i pragną potomstwa. Plus różny stopień zróżnicowania rzeczy następujących: wampiryzmu, starożytnej Grecji, paranormalnych mocy bohaterki, bierności bohaterki, dziewictwa bohaterki, syndromu sztokholmskiego...
Nie myślałam, że romanse paranormalne to taka czarna otchłań rozpaczy. Zaczynam dochodzić do wniosku, że jednak dzieło pani Meyer nie było aż tak tragiczne...
Jutro czytam "Brasyl" Iana McDonalda. Muszę się odstresować.
To ja tylko spytam, skąd ta mania na starożytną Grecję i nie robienie riserczu? Like seriously, taki brak zrozumienia dla słowa "daimon"...
Poza tym niestety kolejna chała. Wszystkie te książki przeczytane ostatnio zlewają mi się w jedno, bo i ich fabuła jest właściwie taka sama: demoniczny mężczyzna wpada na piękną kobietę, pała do niej żądzą, ona pała żądzą do niego,...
2015-03-16
Naprawdę? Ale naprawdę?
Mam wrażenie, że otchłań spogląda na mnie. Mruga. Chichoce szaleńczo.
W co ja się wpakowałam?
Znów: przepraszam za brak merytoryki. Nie daję rady.
Naprawdę? Ale naprawdę?
Mam wrażenie, że otchłań spogląda na mnie. Mruga. Chichoce szaleńczo.
W co ja się wpakowałam?
Znów: przepraszam za brak merytoryki. Nie daję rady.
2015-03-16
Wiem, że są gorsze książki, które zasługują na mniej gwiazdek niż ta. Ale te książki zasługują chyba na stworzenie odrębnej skali i są otchłanią. A to dzieło tutaj to otchłani krawędź. Poniżej jest już płacz i zgrzytanie zębów (czyli, jak przypuszczam, Michalak i Szyndler).
Moja praca naukowa bywa bolesna :(
Przepraszam za formę recenzji. Naprawdę moja psychika wysiada po tym, co czytam ostatnio i bardziej mam ochotę się wyżyć niż napisać coś merytorycznego.
Dobrze, że zawsze są jakieś Mroczne Pomioty do zabicia.
Jeśli wiesz, czym są Mroczne Pomioty i czemu zabijanie ich jest takie fajne, możesz dodać mnie do znajomych :)
Wiem, że są gorsze książki, które zasługują na mniej gwiazdek niż ta. Ale te książki zasługują chyba na stworzenie odrębnej skali i są otchłanią. A to dzieło tutaj to otchłani krawędź. Poniżej jest już płacz i zgrzytanie zębów (czyli, jak przypuszczam, Michalak i Szyndler).
Moja praca naukowa bywa bolesna :(
Przepraszam za formę recenzji. Naprawdę moja psychika wysiada po...
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od pierwszego. Nic nie stało na przeszkodzie czytać dalej. Sięgnełam po tom trzeci i...
Oranyboskie. Ta książka pozostawiła mnie totalnie skołowaną. Nie, to nie jest opowiastka o głupim dziewczątku, które musi wybierać między dwoma nadnaturalnymi facetami (z których jeden ją stalkuje, a drugi molestuje). To jest histoira o dziewczynie, która chcąć pomścić siostrę dostała się w kłopoty i musi za wszelką cenę przetrwać. Mac dosrasta. Przestaje myśleć o ciuchach, zaczyna myśleć o przetrwaniu, kopaniu "tych złych", staje się coraz większą suką. Barrons nie wykazuje tendencji do stnaia się słodkim i uroczym. Nadal jest sukinsynem, ale sukinsynem z ciekawymi tajemnicami. Pojawiają się nowe postaci kobiece, które nie są już tylko rywalkami nienawidzącymi Mac (Tak, bolało mnie to, co zrobiono z Fioną, ale to poniekąd wina Mac...). Metafizyka świata rozwija się w bardzo ciekawym kierunku. Nie ma słodzneia, patrzenia sobie w oczy i miziania. Jest parszywe napięcie seksualne, cały czas odrzucające mnie, ale...
...zaraz, czy to nie MIAŁO być obrzydliwe i odrzucać? Czy to, co działo się przez dotychczasowe tomy, nie było przygotowaniem na finał trzeciego? Rany boskie, nigdy dotąd nie miałam do czynienia z tak paskudnym tak niszczącym główną postać cliffhangerem. Jak można coś tkaiego głównej bohaterce zrobić? Jak można...
Ok, są jeszcze dwa tomy. Jak autorka wybrnie z tej sytuacji, bo ja nie widzę wyjścia? Czytamy dalej, muszę wiedzieć!
Zapraszam do przeczytania opinii o "Dreamfever"
Cykl autorstwa Moning to jedno z najdziwniejszych doświadczeń książkowych, jakie miałam. Pierwszy tom odpychał mnie strasznie zachowaniem bohaterki i jej potencjalnych partnerów, ale zdołałam go przebrnąć. Mam zasadę: jeśli się da, doczytać do końca, bo nawet głupia książka może coś wnieść. Przeczytałam tom pierwszy, sięgnęłam po drugi, który okazał się o wiele lepszy od...
więcej Pokaż mimo to