-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-05-03
2024-04-30
Książka, którą z dużą przyjemnością częściowo wysłuchałam i częściowo czytałam w czasie podróży. Lekka, przyjemna w odbiorze, można zrobić przerwę w każdym momencie bez uszczerbku na utracie wątku.
Autorka przenosi nas do Irlandii w lata osiemdziesiąte XX wieku. Towarzyszymy młodej autorce Margot Hart w zbieraniu materiału do napisania historii rodu Deverillów i ich utraconego zamku. Pisarka napotyka w pracy nad książką, na opór części rodziny, która od lat jest skłócona. Młoda, ambitna kobieta , mimo trudności, nie zniechęca się do dalszych poszukiwań i gromadzenia materiału o życiu rodziny Deverillów.
W powieści mamy wiele ciekawych postaci (są też duchy), kilka wątków rodzinnych, są żale i waśnie, jest zazdrość, są zdrady i miłość. Santa Montefiore obdarza swoich bohaterów skrajnymi cechami charakteru, dlatego wbzudzają w nas też skrajne emocje, od sympatii, wspólczucia do złości.
Dopiero w podziękowaniu autorki na zakończenie książki dowiedziałam się, że przeczytałam czwartą i ostatnią część sagi rodzinnej Deverillów, ale zupełnie w mojej ocenie nie wpływa to na przeczytanie/wysłuchanie pojedynczego tomu.
Książka, którą z dużą przyjemnością częściowo wysłuchałam i częściowo czytałam w czasie podróży. Lekka, przyjemna w odbiorze, można zrobić przerwę w każdym momencie bez uszczerbku na utracie wątku.
Autorka przenosi nas do Irlandii w lata osiemdziesiąte XX wieku. Towarzyszymy młodej autorce Margot Hart w zbieraniu materiału do napisania historii rodu Deverillów i ich...
W prosty, bezpośredni sposób, bez zbędnych zawiłości udało się autorce przedstawić wiele skomplikowanych relacji przeciętnej rodziny w kryzysie. Czytamy o dorastaniu w pozornie poukładanej rodzinie, o relacji małżeńskiej – czy na pewno stabilnej i gwarantującej wszystkim bezpieczeństwo ? o uczuciach na linii babcia – dzieci – wnuki, o dziecięcym, nieograniczonym przywiązaniu do psa. Te wszystkie składowe pokazują, jak krucha jest struktura rodziny jeśli wtargną do niej niedopowiedzenia, kłamstwa i brak szczerości na każdym poziomie.
Książka jest godna uwagi i przeczytania.
W prosty, bezpośredni sposób, bez zbędnych zawiłości udało się autorce przedstawić wiele skomplikowanych relacji przeciętnej rodziny w kryzysie. Czytamy o dorastaniu w pozornie poukładanej rodzinie, o relacji małżeńskiej – czy na pewno stabilnej i gwarantującej wszystkim bezpieczeństwo ? o uczuciach na linii babcia – dzieci – wnuki, o dziecięcym, nieograniczonym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-19
"Tu, w Bellmanie i Blacku, przez ostatnie dziesięć lat nie myślał o niczym innym, jak tylko o śmierci. Jednak ani przez moment nie pomyślał, że sam jest śmiertelny”.
Powieść w klimacie baśni, z elementami tajemniczości, z morałem, momentami mroczna
z nieuchwytną historią i powracającym motywem kruków.
Główny bohater, William Bellman jako dziecko w czasie zabawy z kolegami zabił z procy kruka. Ten moment i kruk o różnych odcieniach skrzydeł, od czarnego przez zieleń, fiolet i granat, będzie go prześladował przez całe życie. Będzie symbolem zmian w jego życiu, sukcesów, porażek i dramatów. Bohater zatraca się w pracy, zatraca się w czasie, którego staje się niewolnikiem.
Śmierć towarzyszy Williamowi Bellmanowi przez całe życie, w życiu osobistym i w pracy, a mimo to nie wzbudza w nim refleksji co w życiu jest najistotniejsze.
To jest bardzo dobra powieść, bardzo dobrze i płynnie się czyta. Pobudza do refleksji nad życiem.
"Tu, w Bellmanie i Blacku, przez ostatnie dziesięć lat nie myślał o niczym innym, jak tylko o śmierci. Jednak ani przez moment nie pomyślał, że sam jest śmiertelny”.
Powieść w klimacie baśni, z elementami tajemniczości, z morałem, momentami mroczna
z nieuchwytną historią i powracającym motywem kruków.
Główny bohater, William Bellman jako dziecko w czasie zabawy z...
2024-04-17
Dalsze losy rodu Narwojszów. Akcja rozpoczyna się w roku 1748 w Wilnie i skupia się wokół życia Piotra Antoniego Narwojsza (męża i ojca trójki dzieci), syna Jana Izydora
z rodu Narwojszów Dzięki swojej pracowitości i zdolnościom Piotr Antoni odbudował majątek rodzinny i jest wsparciem dla starszej siostry i młodszych braci. Jest lojalnym sługą, gotowy na każde wezwanie księcia Michała Kazimierza Radziwiłła.
W tej części tetralogii autorka skupiła się przede wszystkim na pokazaniu mniej znanych stosunków
rodzinnych Radziwiłłów, relacji w rodzinie Narwojszów, obyczajów i moralności opisywanej epoki. Ważnym i ciekawym wątkiem powieści są zależności między katolikami i wyznawcami judaizmu, manipulacje i prowokacje jakie są codziennością w ich wspólnym życiu w Wilnie. Wielki pożar Wilna odsłania konflikty, wrogość między tymi różnymi społecznościami.
Osobiście bardzo mi się podoba wątek Marcina Mikołaja Radziwiłła, który w buntowniczy, niekonwencjonalny i kontrowersyjny sposób żył, myślał i postępował, co jak należy się spodziewać nie podobało się ówczesnej szlachcie i księżom katolickim.
Jest to bardzo ciekawa, wciągająca historia, choć czyta się wolno ze względu na styl pisania autorki. Jest mało dialogów i są bardzo długie zdania. Mimo tych niedogodności wkrótce sięgnę po czwartą część tej sagi.
Dalsze losy rodu Narwojszów. Akcja rozpoczyna się w roku 1748 w Wilnie i skupia się wokół życia Piotra Antoniego Narwojsza (męża i ojca trójki dzieci), syna Jana Izydora
z rodu Narwojszów Dzięki swojej pracowitości i zdolnościom Piotr Antoni odbudował majątek rodzinny i jest wsparciem dla starszej siostry i młodszych braci. Jest lojalnym sługą, gotowy na każde wezwanie...
2024-04-12
„Jeśli przez ostatnie miesiące Jamie mnie czegoś nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach....”
Bardzo klimatyczna, wzruszająca, prosta opowieść o dobru, o miłości, o radości i smutku. Towarzyszymy w czasie czytania parze młodych ludzi, między którymi nie ma fajerwerków, za to jest powolny proces dojrzewania do dorosłości, miłości i odpowiedzialności.
Fabuła w stylu Sparksa, koniec przewidywalny, ale to w ogóle nie przeszkadza w zagłębieniu się w historię. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Są też łzy w czasie lektury. Jest to dobra literatura na „lekkie czytanie”.
„Jeśli przez ostatnie miesiące Jamie mnie czegoś nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach....”
Bardzo klimatyczna, wzruszająca, prosta opowieść o dobru, o miłości, o radości i smutku. Towarzyszymy w czasie czytania parze młodych ludzi, między którymi nie ma fajerwerków, za to jest powolny proces dojrzewania do...
2024-04-10
„Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”.
Kolejny mój powrót do „Pożegnania z Afryką” i kolejne odkrywanie smaczków w pięknych, plastycznych, pełnych czułości opisach przyrody Kenii oraz w ciekawych opisach relacji kolonialistów z rdzenną ludnością.
Czarny ląd, miniona epoka, miłość do domu, farmy i zwierząt opisany przez Karen Blixen w autobiograficznej powieści niezmiennie mnie urzeka. Jej determinacja i ciężka praca w tworzeniu, a później utrzymaniu plantacji kawy jest godna podziwu. Podziwiam też jej odważną niezależność i siłę. W końcu podzielam jej smutek, kiedy zmuszona jest opuścić Afrykę, swój dom i swoje dzieło życia.
Czułość do Afryki, szacunek do ludności która jej towarzyszyła, do jej zwyczajów i poglądów czuć na wszystkich stronach jej książki.
Tak samo chętnie wracam do ekranizacji z Meryl Streep i Robertem Redfordem w rolach głównych.
Polecam tę lekturę.
„Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”.
Kolejny mój powrót do „Pożegnania z Afryką” i kolejne odkrywanie smaczków w pięknych, plastycznych, pełnych czułości opisach przyrody Kenii oraz w ciekawych opisach relacji kolonialistów z rdzenną ludnością.
Czarny ląd, miniona epoka, miłość do domu, farmy i zwierząt opisany przez Karen Blixen w autobiograficznej powieści...
2024-04-06
„ Nie można unikać kochania, bo obiekt naszej miłości kiedyś umrze”.
To nie jest historia pełna akcji, ale jest to piękna literatura opisująca prozę życia. Poznajemy przeciętną rodzinę z perspektywy mężczyzny, który pracuje w domu (pisze książkę, a tylko czasami ma zajęcia ze studentami na uczelni). Zajmuje się domem i córkami., sprząta, pierze, robi zakupy, gotuje, odwozi córki do szkoły, uczestniczy w ich życiu szkolnym. Żona jest zapracowanym lekarzem, ciężko pracuje w szpitalu i mało bywa w ciągu dnia w domu. Ten model rodziny nie jest przez większość dobrze postrzegany.
Rodzinę niespodziewanie dotyka nagła choroba starszej córki. Dzięki tej historii mamy możliwość wczuć się w rolę ojca, jego lęki o życie córki, poznać relacje małżeńskie naznaczone chorobą dziecka. Pozwala wczuć się w losy bohaterów z innej perspektywy niż nasza.
Autorka wiele czasu poświęca w tej historii relacjom rodzinnym w obliczu choroby i zagrożenia życia. Jest to proza liryczna, mądra, nieśpieszna i pięknie napisana.
„ Nie można unikać kochania, bo obiekt naszej miłości kiedyś umrze”.
To nie jest historia pełna akcji, ale jest to piękna literatura opisująca prozę życia. Poznajemy przeciętną rodzinę z perspektywy mężczyzny, który pracuje w domu (pisze książkę, a tylko czasami ma zajęcia ze studentami na uczelni). Zajmuje się domem i córkami., sprząta, pierze, robi zakupy, gotuje,...
2024-03-29
2024-03-25
2024-03-23
Valerie Perrin po lekturze „Zapomnianych niedziel” trafia na listę moich ulubionych pisarzy. Jest to dopiero trzecia pozycja, którą przeczytałam, ale mam przekonanie, że każdą następną będę czytać z równym zainteresowaniem.
„Zapomniane niedziele” przeczytałam w dwa dni i czuję niedosyt. Autorka porusza istotne problemy, niełatwe, a mimo to czyta się z zaangażowaniem i poruszeniem. Główna bohaterka, jest opiekunką ludzi starych w domu pomocy społecznej. Jest osobą bardzo młodą, jako dziecko straciła oboje rodziców w wypadku samochodowym. Wychowywana jest przez dziadków, w domu pełnym niedomówień i tajemnic. Lubi swoją pracę, lubi starych ludzi, lubi słuchać ich historii i co najważniejsze próbuje zrozumieć ich postępowanie. Wokół historii pensjonariuszy autorka buduje pełną tajemnic, refleksji, miłości, zazdrości fabułę ksiązki.
Książka powoduje, że zamyślamy się nad przemijaniem, nad starością, nad tym co najważniejsze w życiu tu i teraz. Długo będę o niej myślała. Polecam.
Valerie Perrin po lekturze „Zapomnianych niedziel” trafia na listę moich ulubionych pisarzy. Jest to dopiero trzecia pozycja, którą przeczytałam, ale mam przekonanie, że każdą następną będę czytać z równym zainteresowaniem.
więcej Pokaż mimo to„Zapomniane niedziele” przeczytałam w dwa dni i czuję niedosyt. Autorka porusza istotne problemy, niełatwe, a mimo to czyta się z zaangażowaniem i...