-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-05-08
2024-05-03
2024-04-30
Książka, którą z dużą przyjemnością częściowo wysłuchałam i częściowo czytałam w czasie podróży. Lekka, przyjemna w odbiorze, można zrobić przerwę w każdym momencie bez uszczerbku na utracie wątku.
Autorka przenosi nas do Irlandii w lata osiemdziesiąte XX wieku. Towarzyszymy młodej autorce Margot Hart w zbieraniu materiału do napisania historii rodu Deverillów i ich utraconego zamku. Pisarka napotyka w pracy nad książką, na opór części rodziny, która od lat jest skłócona. Młoda, ambitna kobieta , mimo trudności, nie zniechęca się do dalszych poszukiwań i gromadzenia materiału o życiu rodziny Deverillów.
W powieści mamy wiele ciekawych postaci (są też duchy), kilka wątków rodzinnych, są żale i waśnie, jest zazdrość, są zdrady i miłość. Santa Montefiore obdarza swoich bohaterów skrajnymi cechami charakteru, dlatego wbzudzają w nas też skrajne emocje, od sympatii, wspólczucia do złości.
Dopiero w podziękowaniu autorki na zakończenie książki dowiedziałam się, że przeczytałam czwartą i ostatnią część sagi rodzinnej Deverillów, ale zupełnie w mojej ocenie nie wpływa to na przeczytanie/wysłuchanie pojedynczego tomu.
Książka, którą z dużą przyjemnością częściowo wysłuchałam i częściowo czytałam w czasie podróży. Lekka, przyjemna w odbiorze, można zrobić przerwę w każdym momencie bez uszczerbku na utracie wątku.
Autorka przenosi nas do Irlandii w lata osiemdziesiąte XX wieku. Towarzyszymy młodej autorce Margot Hart w zbieraniu materiału do napisania historii rodu Deverillów i ich...
W prosty, bezpośredni sposób, bez zbędnych zawiłości udało się autorce przedstawić wiele skomplikowanych relacji przeciętnej rodziny w kryzysie. Czytamy o dorastaniu w pozornie poukładanej rodzinie, o relacji małżeńskiej – czy na pewno stabilnej i gwarantującej wszystkim bezpieczeństwo ? o uczuciach na linii babcia – dzieci – wnuki, o dziecięcym, nieograniczonym przywiązaniu do psa. Te wszystkie składowe pokazują, jak krucha jest struktura rodziny jeśli wtargną do niej niedopowiedzenia, kłamstwa i brak szczerości na każdym poziomie.
Książka jest godna uwagi i przeczytania.
W prosty, bezpośredni sposób, bez zbędnych zawiłości udało się autorce przedstawić wiele skomplikowanych relacji przeciętnej rodziny w kryzysie. Czytamy o dorastaniu w pozornie poukładanej rodzinie, o relacji małżeńskiej – czy na pewno stabilnej i gwarantującej wszystkim bezpieczeństwo ? o uczuciach na linii babcia – dzieci – wnuki, o dziecięcym, nieograniczonym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-19
"Tu, w Bellmanie i Blacku, przez ostatnie dziesięć lat nie myślał o niczym innym, jak tylko o śmierci. Jednak ani przez moment nie pomyślał, że sam jest śmiertelny”.
Powieść w klimacie baśni, z elementami tajemniczości, z morałem, momentami mroczna
z nieuchwytną historią i powracającym motywem kruków.
Główny bohater, William Bellman jako dziecko w czasie zabawy z kolegami zabił z procy kruka. Ten moment i kruk o różnych odcieniach skrzydeł, od czarnego przez zieleń, fiolet i granat, będzie go prześladował przez całe życie. Będzie symbolem zmian w jego życiu, sukcesów, porażek i dramatów. Bohater zatraca się w pracy, zatraca się w czasie, którego staje się niewolnikiem.
Śmierć towarzyszy Williamowi Bellmanowi przez całe życie, w życiu osobistym i w pracy, a mimo to nie wzbudza w nim refleksji co w życiu jest najistotniejsze.
To jest bardzo dobra powieść, bardzo dobrze i płynnie się czyta. Pobudza do refleksji nad życiem.
"Tu, w Bellmanie i Blacku, przez ostatnie dziesięć lat nie myślał o niczym innym, jak tylko o śmierci. Jednak ani przez moment nie pomyślał, że sam jest śmiertelny”.
Powieść w klimacie baśni, z elementami tajemniczości, z morałem, momentami mroczna
z nieuchwytną historią i powracającym motywem kruków.
Główny bohater, William Bellman jako dziecko w czasie zabawy z...
2024-04-17
Dalsze losy rodu Narwojszów. Akcja rozpoczyna się w roku 1748 w Wilnie i skupia się wokół życia Piotra Antoniego Narwojsza (męża i ojca trójki dzieci), syna Jana Izydora
z rodu Narwojszów Dzięki swojej pracowitości i zdolnościom Piotr Antoni odbudował majątek rodzinny i jest wsparciem dla starszej siostry i młodszych braci. Jest lojalnym sługą, gotowy na każde wezwanie księcia Michała Kazimierza Radziwiłła.
W tej części tetralogii autorka skupiła się przede wszystkim na pokazaniu mniej znanych stosunków
rodzinnych Radziwiłłów, relacji w rodzinie Narwojszów, obyczajów i moralności opisywanej epoki. Ważnym i ciekawym wątkiem powieści są zależności między katolikami i wyznawcami judaizmu, manipulacje i prowokacje jakie są codziennością w ich wspólnym życiu w Wilnie. Wielki pożar Wilna odsłania konflikty, wrogość między tymi różnymi społecznościami.
Osobiście bardzo mi się podoba wątek Marcina Mikołaja Radziwiłła, który w buntowniczy, niekonwencjonalny i kontrowersyjny sposób żył, myślał i postępował, co jak należy się spodziewać nie podobało się ówczesnej szlachcie i księżom katolickim.
Jest to bardzo ciekawa, wciągająca historia, choć czyta się wolno ze względu na styl pisania autorki. Jest mało dialogów i są bardzo długie zdania. Mimo tych niedogodności wkrótce sięgnę po czwartą część tej sagi.
Dalsze losy rodu Narwojszów. Akcja rozpoczyna się w roku 1748 w Wilnie i skupia się wokół życia Piotra Antoniego Narwojsza (męża i ojca trójki dzieci), syna Jana Izydora
z rodu Narwojszów Dzięki swojej pracowitości i zdolnościom Piotr Antoni odbudował majątek rodzinny i jest wsparciem dla starszej siostry i młodszych braci. Jest lojalnym sługą, gotowy na każde wezwanie...
2024-04-12
„Jeśli przez ostatnie miesiące Jamie mnie czegoś nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach....”
Bardzo klimatyczna, wzruszająca, prosta opowieść o dobru, o miłości, o radości i smutku. Towarzyszymy w czasie czytania parze młodych ludzi, między którymi nie ma fajerwerków, za to jest powolny proces dojrzewania do dorosłości, miłości i odpowiedzialności.
Fabuła w stylu Sparksa, koniec przewidywalny, ale to w ogóle nie przeszkadza w zagłębieniu się w historię. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Są też łzy w czasie lektury. Jest to dobra literatura na „lekkie czytanie”.
„Jeśli przez ostatnie miesiące Jamie mnie czegoś nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach....”
Bardzo klimatyczna, wzruszająca, prosta opowieść o dobru, o miłości, o radości i smutku. Towarzyszymy w czasie czytania parze młodych ludzi, między którymi nie ma fajerwerków, za to jest powolny proces dojrzewania do...
2024-04-10
„Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”.
Kolejny mój powrót do „Pożegnania z Afryką” i kolejne odkrywanie smaczków w pięknych, plastycznych, pełnych czułości opisach przyrody Kenii oraz w ciekawych opisach relacji kolonialistów z rdzenną ludnością.
Czarny ląd, miniona epoka, miłość do domu, farmy i zwierząt opisany przez Karen Blixen w autobiograficznej powieści niezmiennie mnie urzeka. Jej determinacja i ciężka praca w tworzeniu, a później utrzymaniu plantacji kawy jest godna podziwu. Podziwiam też jej odważną niezależność i siłę. W końcu podzielam jej smutek, kiedy zmuszona jest opuścić Afrykę, swój dom i swoje dzieło życia.
Czułość do Afryki, szacunek do ludności która jej towarzyszyła, do jej zwyczajów i poglądów czuć na wszystkich stronach jej książki.
Tak samo chętnie wracam do ekranizacji z Meryl Streep i Robertem Redfordem w rolach głównych.
Polecam tę lekturę.
„Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”.
Kolejny mój powrót do „Pożegnania z Afryką” i kolejne odkrywanie smaczków w pięknych, plastycznych, pełnych czułości opisach przyrody Kenii oraz w ciekawych opisach relacji kolonialistów z rdzenną ludnością.
Czarny ląd, miniona epoka, miłość do domu, farmy i zwierząt opisany przez Karen Blixen w autobiograficznej powieści...
2024-04-06
„ Nie można unikać kochania, bo obiekt naszej miłości kiedyś umrze”.
To nie jest historia pełna akcji, ale jest to piękna literatura opisująca prozę życia. Poznajemy przeciętną rodzinę z perspektywy mężczyzny, który pracuje w domu (pisze książkę, a tylko czasami ma zajęcia ze studentami na uczelni). Zajmuje się domem i córkami., sprząta, pierze, robi zakupy, gotuje, odwozi córki do szkoły, uczestniczy w ich życiu szkolnym. Żona jest zapracowanym lekarzem, ciężko pracuje w szpitalu i mało bywa w ciągu dnia w domu. Ten model rodziny nie jest przez większość dobrze postrzegany.
Rodzinę niespodziewanie dotyka nagła choroba starszej córki. Dzięki tej historii mamy możliwość wczuć się w rolę ojca, jego lęki o życie córki, poznać relacje małżeńskie naznaczone chorobą dziecka. Pozwala wczuć się w losy bohaterów z innej perspektywy niż nasza.
Autorka wiele czasu poświęca w tej historii relacjom rodzinnym w obliczu choroby i zagrożenia życia. Jest to proza liryczna, mądra, nieśpieszna i pięknie napisana.
„ Nie można unikać kochania, bo obiekt naszej miłości kiedyś umrze”.
To nie jest historia pełna akcji, ale jest to piękna literatura opisująca prozę życia. Poznajemy przeciętną rodzinę z perspektywy mężczyzny, który pracuje w domu (pisze książkę, a tylko czasami ma zajęcia ze studentami na uczelni). Zajmuje się domem i córkami., sprząta, pierze, robi zakupy, gotuje,...
2024-03-29
2024-03-25
2024-03-23
2024-03-23
2024-03-20
2024-03-19
2024-03-01
2024-02-25
2024-02-23
Jeśli ktoś lubi zgłębiać przyczyny, motywy swojego zachowania, działania a przede wszystkim posiadanych nawyków lub ich braków, to jest to właściwa lektura dla niego. Autor w profesjonalny sposób wyjaśnia, co to są nawyki, jak je budować, jak mogą nam pomóc lub przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu. Podobał mi się szczególnie fragment książki, w którym autor podkreśla zasadność budowania nawyków adekwatnie do własnych możliwości, a nawet do genetycznych predyspozycji. Poparł to też ciekawymi przykładami wybitnych sportowców.
Jeśli ktoś lubi zgłębiać przyczyny, motywy swojego zachowania, działania a przede wszystkim posiadanych nawyków lub ich braków, to jest to właściwa lektura dla niego. Autor w profesjonalny sposób wyjaśnia, co to są nawyki, jak je budować, jak mogą nam pomóc lub przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu. Podobał mi się szczególnie fragment książki, w którym autor podkreśla...
więcej mniej Pokaż mimo to
Valerie Perrin po lekturze „Zapomnianych niedziel” trafia na listę moich ulubionych pisarzy. Jest to dopiero trzecia pozycja, którą przeczytałam, ale mam przekonanie, że każdą następną będę czytać z równym zainteresowaniem.
„Zapomniane niedziele” przeczytałam w dwa dni i czuję niedosyt. Autorka porusza istotne problemy, niełatwe, a mimo to czyta się z zaangażowaniem i poruszeniem. Główna bohaterka, jest opiekunką ludzi starych w domu pomocy społecznej. Jest osobą bardzo młodą, jako dziecko straciła oboje rodziców w wypadku samochodowym. Wychowywana jest przez dziadków, w domu pełnym niedomówień i tajemnic. Lubi swoją pracę, lubi starych ludzi, lubi słuchać ich historii i co najważniejsze próbuje zrozumieć ich postępowanie. Wokół historii pensjonariuszy autorka buduje pełną tajemnic, refleksji, miłości, zazdrości fabułę ksiązki.
Książka powoduje, że zamyślamy się nad przemijaniem, nad starością, nad tym co najważniejsze w życiu tu i teraz. Długo będę o niej myślała. Polecam.
Valerie Perrin po lekturze „Zapomnianych niedziel” trafia na listę moich ulubionych pisarzy. Jest to dopiero trzecia pozycja, którą przeczytałam, ale mam przekonanie, że każdą następną będę czytać z równym zainteresowaniem.
więcej Pokaż mimo to„Zapomniane niedziele” przeczytałam w dwa dni i czuję niedosyt. Autorka porusza istotne problemy, niełatwe, a mimo to czyta się z zaangażowaniem i...