-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1196
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać452
Biblioteczka
Dziś trudno nie spotkać się w każdej księgarni z pięknym wydaniem kolekcji Murakamiego. Postanowiłem dać mu zatem szansę i na pewno się nie rozczarowałem.
Ta powieść to historia o ponownej próbie znalezienia siebie po wielkiej tragedii, jaką dla głównego bohatera malarza był rozwód z żoną. Udaje się więc do domu, który jest odcięty od świata.
To, co mnie najbardziej urzekło, to piękno prostego języka Murakamiego. Dzięki temu Śmierć komandora czyta się z nieprawdopodobną lekkością. Niekiedy wydawała mi się za długa. Tempo zazwyczaj jest zadowalające, nieraz nie można się oderwać od lektury, czasem jednak przez spory fragment niewiele się dzieje. z
Dziś trudno nie spotkać się w każdej księgarni z pięknym wydaniem kolekcji Murakamiego. Postanowiłem dać mu zatem szansę i na pewno się nie rozczarowałem.
Ta powieść to historia o ponownej próbie znalezienia siebie po wielkiej tragedii, jaką dla głównego bohatera malarza był rozwód z żoną. Udaje się więc do domu, który jest odcięty od świata.
To, co mnie najbardziej...
Dziś trudno nie spotkać się w każdej księgarni z pięknym wydaniem kolekcji Murakamiego. Postanowiłem dać mu zatem szansę i na pewno się nie rozczarowałem.
Ta powieść to historia o ponownej próbie znalezienia siebie po wielkiej tragedii, jaką dla głównego bohatera malarza był rozwód z żoną. Udaje się więc do domu, który jest odcięty od świata.
To, co mnie najbardziej urzekło, to piękno prostego języka Murakamiego. Dzięki temu Śmierć komandora czyta się z nieprawdopodobną lekkością. Niekiedy wydawała mi się za długa. Tempo zazwyczaj jest zadowalające, nieraz nie można się oderwać od lektury, czasem jednak przez spory fragment niewiele się dzieje. z
Dziś trudno nie spotkać się w każdej księgarni z pięknym wydaniem kolekcji Murakamiego. Postanowiłem dać mu zatem szansę i na pewno się nie rozczarowałem.
Ta powieść to historia o ponownej próbie znalezienia siebie po wielkiej tragedii, jaką dla głównego bohatera malarza był rozwód z żoną. Udaje się więc do domu, który jest odcięty od świata.
To, co mnie najbardziej...
Znakomita pozycja, dzięki której w pełni doceniłem świat reportażu. Marcin Wasielewski wiele ryzykował, docierając na Pitcairn, jednak wydaje się, że się opłacało – o tym dziele kilka lat temu było głośno. Pitcairn to niewielka wyspa położona na Oceanie Spokojnym. Stanowi część Wielkiej Brytanii, a mimo tego jest odcięta od świata. Niewielka społeczność, która wywodzi się z buntowników ze statku Bounty, nie dopuszcza wielu ludzi na swój skrawek lądu. A szczególnie dziennikarzy. Dlatego Wasielewski ryzykował nawet własnym życiem.
W reportażu czuć jego narastający niepokój, co przekłada się pozytywnie na jakość fenomenalnego tekstu. Autor manipuluje fragmentami dawnej i tej współczesnej historii wyspy, szczególnie sprawą pedofilii i gwałtów sprzed kilku lat, a także tym, co sam zobaczył i przeżył. Dzięki tej budowie, Jutro przypłynie królowa jest niepowtarzalna i trzymająca w napięciu. Niekiedy niesamowicie zaskakująca, a zawsze zachwycająca. Nie potrafiłem się od niej oderwać.
Zdecydowanie nie jest to reportaż, który jest garścią faktów lub pocztówką z wakacji. Jeżeli ktoś ma problem z tym typem literatury, Marcin Wasielewski właśnie wysuwa propozycje nie do odrzucenia.
Znakomita pozycja, dzięki której w pełni doceniłem świat reportażu. Marcin Wasielewski wiele ryzykował, docierając na Pitcairn, jednak wydaje się, że się opłacało – o tym dziele kilka lat temu było głośno. Pitcairn to niewielka wyspa położona na Oceanie Spokojnym. Stanowi część Wielkiej Brytanii, a mimo tego jest odcięta od świata. Niewielka społeczność, która wywodzi się z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tajlandia to kraj, który najczęściej nam – Europejczykom – kojarzy się z festiwalem kolorów na nocnych straganach, dźwiękiem smażonego makaronu w woku czy pomarańczowymi szatami mnichów. Nie jest to dziwne, bo w końcu trudno jest nam spojrzeć na ten kraj nie z perspektywy turysty. Wpływa na to znaczna odległość oraz odmienna kultura, z którą Polacy mają bardzo ograniczoną styczność w swoim kraju.
Do lektury tego reportażu przyciąga okładka, która wskazuje, że jest to głównie opowieść o prostytucji w Tajlandii. Jest to zjawisko, które akurat dla turystów jest bardzo widoczne. Okazuje się jednak, że tekst skrywa o wiele więcej. Urszula Jabłońska dzięki wielu opowieściom daje czytelnikom zarys tajskiej społeczności. Opisuje przeróżne i ograniczenia przez presję i zasady w kraju, m.in. porusza kwestie transseksualizmu, religii czy rodziny. Dzięki opowieściom indywidualności, daje to dobrą dawkę wiedzy i potrafi być bardzo emocjonalne.
Jest to tytuł na pewno warty polecenia każdemu, kto miał styczność z Tajlandią lub chciałby ją mieć. Problemy niekiedy wychodzą także za granicę tego kraju do innych państw Indochin, m.in. Birmy i Kambodży. Dobrym podsumowaniem, a zarazem mottem, reportażu są słowa generała Saiyuta Koetphona: Uniknęliśmy europejskiej kolonizacji, ale w efekcie to my sami staliśmy się kolonizatorami własnego narodu.
Tajlandia to kraj, który najczęściej nam – Europejczykom – kojarzy się z festiwalem kolorów na nocnych straganach, dźwiękiem smażonego makaronu w woku czy pomarańczowymi szatami mnichów. Nie jest to dziwne, bo w końcu trudno jest nam spojrzeć na ten kraj nie z perspektywy turysty. Wpływa na to znaczna odległość oraz odmienna kultura, z którą Polacy mają bardzo ograniczoną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Można by nazwać tę powieść traktatem o śmierci, lecz to zbyt poważne i „wielkie” słowo. Nadchodzi noc autorstwa nagrodzonego za nią szwedzkiego pisarza to opowieść o zwykłym człowieku, który odchodzi ze świata żywych w zwykłym szwedzkim szpitalu. Stawia wiele hipotez na temat swojej przyszłości i jak sama śmierć może wyglądać.
Powieść jest bardzo wciągająca, głównie dlatego, iż temat śmierci dotyczy przecież wszystkich. Szczególnie pogodzenia się z nią i strachem z nim związanym. Głównego bohatera można uznać w pewien sposób za uosobienie każdego, a jego rozmyślania jako coś, czym niemal wszyscy się zajmowali. Powieść bywa niezwykle przygnębiająca, ale również w wielu punktach pocieszająca. Z pewnością powinniście jej dać szanse, szczególnie, że nie jest długa.
Można by nazwać tę powieść traktatem o śmierci, lecz to zbyt poważne i „wielkie” słowo. Nadchodzi noc autorstwa nagrodzonego za nią szwedzkiego pisarza to opowieść o zwykłym człowieku, który odchodzi ze świata żywych w zwykłym szwedzkim szpitalu. Stawia wiele hipotez na temat swojej przyszłości i jak sama śmierć może wyglądać.
Powieść jest bardzo wciągająca, głównie...
O fenomenie pióra Marqueza przekonałem się przy okazji czytania Sto lat samotności i Jesieni patriarchy. Bez wahania zabrałem się kolejne, tym razem krótkie dzieło kolumbijskiego pisarza, nagrodzonego Nagrodą Nobla.
Ponownie spotkałem się z niezrównaną atmosferą Ameryki Południowej, jaką oddaje Marquez. Spaczone, rozkładające się i tonące w przeróżnych wybrykach klimatu miasto zawsze przyjmuję z wielkim entuzjazmem. Tym razem głównym bohaterem został mianowany dziewięćdziesięciolatek, który w dzień swoich sędziwych urodzin postanawia skorzystać z usług ulubionego burdelu. W ramach specjalnej oferty otrzymuje młodziutką dziewicę. Między tą parą tworzy się nieprawdopodobna relacja, która staje się tym samym ostatnią miłością głównego bohatera.
Marquez zachwycił mnie w tej powieści tym, co zawsze. Po prostu uwielbiam jego język, jego własny, niepowtarzalny świat, postaci i płynący w niezwykły sposób czas.
O fenomenie pióra Marqueza przekonałem się przy okazji czytania Sto lat samotności i Jesieni patriarchy. Bez wahania zabrałem się kolejne, tym razem krótkie dzieło kolumbijskiego pisarza, nagrodzonego Nagrodą Nobla.
Ponownie spotkałem się z niezrównaną atmosferą Ameryki Południowej, jaką oddaje Marquez. Spaczone, rozkładające się i tonące w przeróżnych wybrykach klimatu...
2020-03-08
Ależ przemawia do mnie ten rysunek i sposób opowieści. Minimalizm niesie za sobą u Mazura tak wiele.
Ależ przemawia do mnie ten rysunek i sposób opowieści. Minimalizm niesie za sobą u Mazura tak wiele.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-22
"Dzięki za każdy nowy ranek" Haliny Pawlowskiej jest lekturą całkiem przyjemną w czytaniu. Autorka przedstawia historię zwykłej dojrzewającej dziewczyny. Targana silnymi emocjami, poszukuje wielkiej miłości, poszukując po Pradze swojego wybranka. Ponadto, wciąż nie znajduje swojej drogi życiowej, która okazuje się jeszcze bardziej kręta przez panujący ustrój polityczny.
Niektórych mógł zachęcić ów kontekst historyczny - w końcu są to burzliwe lata w Czechosłowacji. Historia stanowi jednak jedynie tło i pojawia się na tyle, na ile mogła wpłynąć na życie bohaterki.
Interesujący w powieści jest wątek Ukrainy, z której pochodzi Olena. Krewni zjeżdżający do domu od czasu do czasu są świadectwem biedy i nieszczęścia tego kraju.
„Dzięki za każdy nowy ranek” jest powieścią napisaną z pewną lekkością. Historia trochę prześlizguje się po życiu bohaterki, stąd można utonąć w morzu imion i nazwisk.
Przeszkadzać może niekiedy brak konsekwencji i nieciągnięcia wątków.
Nie ma w tej historii też żadnego napięcia i podbudowania. Ot tak się dzieje. Może autorka w ten sposób chce pokazać prozę zwykłego życia.
"Dzięki za każdy nowy ranek" Haliny Pawlowskiej jest lekturą całkiem przyjemną w czytaniu. Autorka przedstawia historię zwykłej dojrzewającej dziewczyny. Targana silnymi emocjami, poszukuje wielkiej miłości, poszukując po Pradze swojego wybranka. Ponadto, wciąż nie znajduje swojej drogi życiowej, która okazuje się jeszcze bardziej kręta przez panujący ustrój...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-21
Murakami jak to Murakami. Niekiedy czyta się go świetnie i pochłania się każde słowo, obraz oraz dialog. A czasem ma się dość jego tendencji do opisywania wszystkiego, nuży i męczy. Ta powieść niczym specjalnym się nie wyróżnia, porównując ją do innych dzieł autora. Jest oczywiście ciekawa relacja Watanabe-Naoko i kilka dobrze zbudowanych postaci. Ale niektóry wątki urywają się nagle. Choć może chodzi tu po prostu o realistyczność tej historii i jej życiowość.
Murakami jak to Murakami. Niekiedy czyta się go świetnie i pochłania się każde słowo, obraz oraz dialog. A czasem ma się dość jego tendencji do opisywania wszystkiego, nuży i męczy. Ta powieść niczym specjalnym się nie wyróżnia, porównując ją do innych dzieł autora. Jest oczywiście ciekawa relacja Watanabe-Naoko i kilka dobrze zbudowanych postaci. Ale niektóry wątki urywają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-03
2020-01-20
2020-01-15
Autorka przedstawia nam trzy historie. Nie każda z nich przypadła mi do gustu. Pierwsza jest trudna do przebrnięcie. Druga mnie całkowicie zachwyciła i wreszcie poczułem TĘ Tokarczuk. Trzecia jest niewątpliwie interesująca i zdecydowanie inaczej opowiada o temacie.
Autorka przedstawia nam trzy historie. Nie każda z nich przypadła mi do gustu. Pierwsza jest trudna do przebrnięcie. Druga mnie całkowicie zachwyciła i wreszcie poczułem TĘ Tokarczuk. Trzecia jest niewątpliwie interesująca i zdecydowanie inaczej opowiada o temacie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-11
2020-01-04
Ciekawa, wciągająca powieść Lema. Nie wyróżnia się wszakże zbytnio niczym od innych książek sci-fi. Warto przeczytać, by ujrzeć, jak autor się przez lata rozwinął w swej twórczości.
Ciekawa, wciągająca powieść Lema. Nie wyróżnia się wszakże zbytnio niczym od innych książek sci-fi. Warto przeczytać, by ujrzeć, jak autor się przez lata rozwinął w swej twórczości.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niezwykle wciągające dzieło, które nie tylko bawi, ale ma też duży walor historyczny.
Niezwykle wciągające dzieło, które nie tylko bawi, ale ma też duży walor historyczny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to