-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-24
2024-01-14
2023-12-31
2023-12-26
2023-11-21
2023-02-01
2023-11-20
2023-11-15
2023-09-26
Książka trochę o wszystkim i niczym. Fajna perspektywa ratownika medycznego, ale miałam niedosyt, chciałabym przeczytać więcej historii z życia wziętych, tylko żeby tym razem książka była dwa razy grubsza.
Książka trochę o wszystkim i niczym. Fajna perspektywa ratownika medycznego, ale miałam niedosyt, chciałabym przeczytać więcej historii z życia wziętych, tylko żeby tym razem książka była dwa razy grubsza.
Pokaż mimo to
Oficjalny komentarz Muzeum Auschwitz na temat tej książki:
"Zdecydowanie odradzamy książkę "Anioł Śmierci z Auschwitz" Maxa Czornyja (2022, Wydawnictwo FILIA), jeżeli poszukują Państwo rzetelnych informacji na temat zbrodniczej działalności Josefa Mengele w obozie Auschwitz.
Książka, której autorem jest Max Czornyj, zawiera bardzo wiele błędów zarówno w podstawowej faktografii i datacji, jak i w zakresie opisu realiów obozowych.
Błędem oczywistym jest stwierdzenie, że Auschwitz leżał w granicach Generalnego Gubernatorstwa, błędnie podana jest data obrony pracy doktorskiej Josefa Mengele, błędem jest twierdzenie, że został aresztowany pod zmienionym nazwiskiem, że w 1945 r. komendantem Auschwitz był Rudolf Höss, że w ramach zacierania śladów zbrodni w 1945 r. likwidowano masowe groby w Auschwitz, błędnie jest datowana likwidacja obozu rodzinnego dla Romów i Sinti i wiele, wiele innych.
Książka w żaden sposób nie przedstawia rzeczywistej działalności Josefa Mengele w niemieckim obozie Auschwitz ale jej skarykaturowane odzwierciedlenie. Część spośród opisanych przez autora makabrycznych zbrodni w ogóle nie miała miejsca.
Ponadto książka zawiera oczywiste kłamstwa, jak choćby skandaliczne twierdzenie, iż na polecenie lekarza SS selekcję nowoprzybyłych na rampie mogli przeprowadzać wyznaczeni do tego Żydzi (s. 215), zaś wybiórek na śmierć chorych więźniów obozu w istocie dokonywali nie funkcjonariusze SS, ale blokowi (s. 191-193).
Osobom zainteresowanym historią KL Auschwitz i działalnością Josefa Mengele polecamy następujące wspomnienia byłych więźniów obozu oraz opracowania:
Miklos Nyiszli "Byłem asystentem doktora Mengele"
Herman Langbein "Ludzie w Auschwitz"
Yehuda Kkoren, Eliat Negev "Sercem byliśmy wielcy"
Irena Strzelecka "Głosy Pamięci 2: Zbrodnicza medycyna. Eksperymenty medyczne w KL Auschwitz"
Gerald L. Posner, John Ware "Mengele. Polowanie na anioła śmierci."
David G. Marwell "Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany."
Polecamy także nasz podcast o eksperymentach medycznych: https://podcasters.spotify.com/pod/show/miejsce-pamieci-auschwitz/episodes/O-Auschwitz-odc--5-Zbrodnicze-eksperymenty-medyczne-w-Auschwitz-e1447te
oraz lekcję "Zbrodnicza medycyna": http://lekcja.auschwitz.org/2022_medycyna_pl/
Oficjalny komentarz Muzeum Auschwitz na temat tej książki:
"Zdecydowanie odradzamy książkę "Anioł Śmierci z Auschwitz" Maxa Czornyja (2022, Wydawnictwo FILIA), jeżeli poszukują Państwo rzetelnych informacji na temat zbrodniczej działalności Josefa Mengele w obozie Auschwitz.
Książka, której autorem jest Max Czornyj, zawiera bardzo wiele błędów zarówno w podstawowej...
2023-01-30
Pierwsza połowa - fantastyczna, nie mogłam się oderwać! Niestety, mniej więcej od fragmentu o teatrze tempo reportażu zwalniało coraz bardziej i ledwo udało mi się skończyć...
Pierwsza połowa - fantastyczna, nie mogłam się oderwać! Niestety, mniej więcej od fragmentu o teatrze tempo reportażu zwalniało coraz bardziej i ledwo udało mi się skończyć...
Pokaż mimo to2023-01-02
Noworoczne rozczarowanie. Nie wiem, może to kwestia tłumaczenia, ale książka jest tak toporna, że nie mogłam się skupić na czytaniu pierwszej, autobiograficznej części. Mnóstwo niepotrzebnych słów, mnóstwo tekstu o niczym, straszna nuda. Do tego font jest tak niewygodny w czytaniu, że oczy bolą, np. wielkie "O" wygląda jak liczba zero.
Druga część książki uświadomiła mi, że niestety tekst o składaniu i porządkach nie jest tak ekscytujący, jak materiał wideo. Każdy rozdział zawiera bardzo dużo schematów, które dla mnie są totalnie nieczytelne i poradnik jest dla mnie zupełnie nieprzydatny.
Hitem jest przetłumaczenie stories na Instagramie jako "ta storka".
Noworoczne rozczarowanie. Nie wiem, może to kwestia tłumaczenia, ale książka jest tak toporna, że nie mogłam się skupić na czytaniu pierwszej, autobiograficznej części. Mnóstwo niepotrzebnych słów, mnóstwo tekstu o niczym, straszna nuda. Do tego font jest tak niewygodny w czytaniu, że oczy bolą, np. wielkie "O" wygląda jak liczba zero.
Druga część książki uświadomiła mi,...
2022-12-27
Do lektury tej książki potrzeba stalowych nerwów. Czytałam ją na raty, bo niektóre fragmenty sprawiały, że zaczynałam się trząść ze złości.
Sama nie wiem, czy jestem bardziej wściekła na bezduszny "system" w sklepach, który niesprzedaną żywność nakazuje pracownikom niszczyć, zalewać zepsutym jogurtem czy wodą z petami i zamykać śmietniki na cztery spusty, czy na pojedynczych konsumentów, którzy są w stanie wyrzucić do śmieci miesięcznie 20 dobrych pomidorów i kilogramy nienapoczętych szynek i serów, bo jednak nie mają ochoty.
Najbardziej odpowiednie wydają mi się słowa mojej sąsiadki, która zawsze, jak widzi, że niosę do domu z osiedlowego śmietnika siatki książek i nowej odzieży, żeby później je oddać potrzebującym, mówi: "Ludziom od tego dobrobytu to się w dupach poprzewracało".
Do lektury tej książki potrzeba stalowych nerwów. Czytałam ją na raty, bo niektóre fragmenty sprawiały, że zaczynałam się trząść ze złości.
Sama nie wiem, czy jestem bardziej wściekła na bezduszny "system" w sklepach, który niesprzedaną żywność nakazuje pracownikom niszczyć, zalewać zepsutym jogurtem czy wodą z petami i zamykać śmietniki na cztery spusty, czy na...
2022-10-12
2022-04-30
2022-04-22
Myślałam, że reportaż będzie dotyczył systemowych problemów konkretnych grup zawodowych w Polsce, a tymczasem mamy tu 10 wywiadów z losowymi ludźmi, którym w życiu nie do końca wyszło. Moi znajomi z podobnym wykształceniem i na podobnych stanowiskach do opisanych bohaterów wcale nie zarabiają głodowych pensji, ale na początku lektury pomyślałam, że może po prostu mieszkam w bańce, a życie i kariera większości ludzi wygląda zupełnie inaczej niż tych z mojego otoczenia. Ale im dalej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że bohaterowie absolutnie nie są grupą reprezentatywną żadnego wykształcenia ani zawodu.
Marek z pierwszego rozdziału skończył anglistykę, niestety z powodu braku pracy w zawodzie musiał wyjechać i pracuje fizycznie za granicą. Ale przecież Janek z rozdziału ósmego skończył dokładnie ten sam kierunek i on problemów z pracą nie ma! To samo Katja z rozdziału dziewiątego – zarabia w IT grosze, bo ma zespół Aspergera. Ale jej mąż, również w IT, również mając Aspergera, zarabia już „całkiem niezłe pieniądze”...
Właściwie jedyną osobą w reportażu, na podstawie świadectwa której faktycznie można wywnioskować coś o problemach systemowych, jest Tomek – ratownik medyczny. Cała reszta to zwyczajnie zbieranina przypadkowych historii przypadkowych ludzi. Duży zawód.
Myślałam, że reportaż będzie dotyczył systemowych problemów konkretnych grup zawodowych w Polsce, a tymczasem mamy tu 10 wywiadów z losowymi ludźmi, którym w życiu nie do końca wyszło. Moi znajomi z podobnym wykształceniem i na podobnych stanowiskach do opisanych bohaterów wcale nie zarabiają głodowych pensji, ale na początku lektury pomyślałam, że może po prostu mieszkam w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04
Autorka kompletnie odleciała - jednak w latach 80. narkotyki były mocniejsze...
Zastanawiam się, co ma na celu wydawanie w 2021 roku przez katolickie wydawnictwo foliarskiej książki z 1983.
Autorka kompletnie odleciała - jednak w latach 80. narkotyki były mocniejsze...
Zastanawiam się, co ma na celu wydawanie w 2021 roku przez katolickie wydawnictwo foliarskiej książki z 1983.
2022-01-07
Książka mnie zaszokowała. To niewyobrażalne, do czego może doprowadzić fanatyzm religijny. Najbardziej przeraża mnie i smuci, że dokładnie takiemu samemu praniu mózgu zostało/zostanie poddanych co najmniej 15 osób - dzieci rodzeństwa autorki. Mam nadzieję, że dzięki publikacji tej książki będzie można jakoś zainterweniować, szczególnie w przypadku rodziny Shawna.
Książka mnie zaszokowała. To niewyobrażalne, do czego może doprowadzić fanatyzm religijny. Najbardziej przeraża mnie i smuci, że dokładnie takiemu samemu praniu mózgu zostało/zostanie poddanych co najmniej 15 osób - dzieci rodzeństwa autorki. Mam nadzieję, że dzięki publikacji tej książki będzie można jakoś zainterweniować, szczególnie w przypadku rodziny Shawna.
Pokaż mimo to
Naciągnięta to zostałam ja – zamiast książki o ofiarach przemysłu beauty dostałam książkę o odchudzaniu. Oprócz braku zgodności z tytułem treść jest napisana fatalnym stylem, a w tekście roi się od literówek, błędów interpunkcyjnych i przede wszystkim karygodnych błędów merytorycznych.
Autorka pisze, że Urszula K., pierwsza Królowa Odchudzania, została w 1993 roku koronowana „na warszawskim Starym Mieście, w pierwszej otwartej w Polsce restauracji wegetariańskiej”. Mowa tu o lokalu Nove Miasto, który został otwarty na przełomie lat 1990/91. W rzeczywistości najstarszą wegetariańską restauracją w naszym kraju jest otwarta w 1987 roku Vega, która znajduje się we Wrocławiu.
Autorka nie sprawdziła nawet nazwy innej restauracji, o której pisze – nie ma czegoś takiego jak „Living Hut”, jest Loving Hut. Stołuje się tam podobno bohaterka, która je na tyle zdrowo, że nawet nie soli i nie słodzi. Ale przecież to jest azjatycki wegański fast food, który stoi na tłuszczu, cukrze i sosie sojowym…
Na stronie 114 mowa o „leczeniu autyzmu” oraz o „dzieciach cierpiących na autyzm”. Autyzm to nie jest choroba, nie da się go wyleczyć. Można oczywiście cierpieć z powodu różnych problemów związanych z autyzmem, ale nie da się cierpieć na autyzm.
W ciele człowieka są WiĘzadła, nie wiązadła, a znana polska aktorka Magdalena ma na nazwisko Różczka, a nie Różdżka…
Drażni brak konkretów. „Znany trener biegania”, „Czarodziej diet, który odchudzał gwiazdy telewizyjne”, „Popularna w internecie specjalistka od fitnessu”, „Pani X”. Rozpoznałam w książce Ewę Chodakowską, Mateusza Jasińskiego, Annę Lewandowską i Konrada Gacę, ale na pewno nie wszystkich. Być autorka nie chciała narazić się na pozew, ale w takim razie nie możemy tu mówić o reportażu, skoro nie poznajemy kluczowych faktów.
Irytuje brak konsekwencji w użyciu feminatywów. Aktorka, agentka, autorka, dziennikarka, trenerka, fryzjerka, sekretarka, piosenkarka, instruktorka. Jest nawet menedżerka, prawniczka, retuszerka i kulturoznawczyni. Ale już pani dietetyk, pani dyrektor, pani psycholog, pani biolog, pani refleksolog, pani ginekolog, pani dermatolog, pani endokrynolog, pani kosmetolog, pani wenerolog. Raz jest lekarka, a raz pani lekarz medycyny estetycznej. Tak samo raz mamy psycholożkę, raz panią psycholog, redaktorkę i panią redaktor, specjalistkę i panią specjalistę.
Strata czasu i pieniędzy, gigantyczne rozczarowanie. Grafomania.
Naciągnięta to zostałam ja – zamiast książki o ofiarach przemysłu beauty dostałam książkę o odchudzaniu. Oprócz braku zgodności z tytułem treść jest napisana fatalnym stylem, a w tekście roi się od literówek, błędów interpunkcyjnych i przede wszystkim karygodnych błędów merytorycznych.
więcej Pokaż mimo toAutorka pisze, że Urszula K., pierwsza Królowa Odchudzania, została w 1993 roku...