-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-11
2024-04-24
2024-04-18
2024-04-11
2024-02-14
2024-02-06
https://bezdrozaliteratury.pl/jak-media-spolecznosciowe-wplywaja-na-nasze-poglady-w-trybach-chaosu-max-fisher-recenzja/
https://bezdrozaliteratury.pl/jak-media-spolecznosciowe-wplywaja-na-nasze-poglady-w-trybach-chaosu-max-fisher-recenzja/
Pokaż mimo to2024-01-22
Współczesny bohaterem ameryki jest prezes wielkiej korporacji zarabiający miliony. A takie zjawiska jak cięcie kosztów poprzez zwalnianie pracowników po objęciu stanowiska przez nowego prezesa jest uważane za coś normalnego. Jednak czy zawsze tak było? Przecież Ameryka lat 60 i 70, a nawet jeszcze 80 była uważana, za kraj wielkich możliwości. Za kraj do którego można przyjechać i będąc zwykłym pracownikiem z klasy średniej mieć spokojnie życie: własny dom z ogródkiem, a w weekendy robić grilla z sąsiadami. Tej wizji Ameryki z lat 70 już nie ma.
Książka „Człowiek, który zniszczył kapitalizm” opowiada właśnie o tym, jak Ameryka z krainy miodem i mlekiem płynącej dla zwykłych ludzi zamieniała się w krainę koszmaru, gdzie jednostki zarabiają fortuny, a całej reszcie ledwo starcza do pierwszego, gdzie klasa średnia jest wrogiem, którego należy zniszczyć. Jest to reportaż o tym, jak słowa Gordona Gekko z kultowego już filmu „Wall Street”: „chciwość jest dobra” stały się normą w Ameryce. Choć po części postać Gordona Gekko jest wzorowana na bohaterze książki.
Współczesny bohaterem ameryki jest prezes wielkiej korporacji zarabiający miliony. A takie zjawiska jak cięcie kosztów poprzez zwalnianie pracowników po objęciu stanowiska przez nowego prezesa jest uważane za coś normalnego. Jednak czy zawsze tak było? Przecież Ameryka lat 60 i 70, a nawet jeszcze 80 była uważana, za kraj wielkich możliwości. Za kraj do którego można...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-16
Czytając książkę miałam wrażenie jakbym czytała o eksperymencie społecznym, gdzie cały naród jest poddawany jednej narracji, w tym przypadku nienawiści do wszystkich, którzy myślą inaczej, aby stworzyć społeczeństwo żyjące myślą o wojnie i niszczeniu innych. A później przyszedł mi do głowy "Rok 1984" Orwella, gdzie Państwo A walczyła z Państwem B przeciwko Państwowi C i musiało trwać w ciągłej wojnie, aby utrzymać swoich obywateli w ryzach. Tutaj wyłania się podobny obraz Putin musi prowadzić wojny - z Czeczenią, Gruzją, a później Ukrainą, bo inaczej nie utrzymałby się przy władzy, ponieważ buduje jedność Państwa w opozycji do wroga wewnętrznego i zewnętrznego, bo tylko Rosja walcząca jest w stanie wytłumaczyć swoim obywatelom niski poziom życia.
I niestety ten eksperyment bardzo dobrze mu wychodzi, bo po zablokowaniu obywatelom możliwości dostępu do Internetu i niezależnych mediów jedyną narrację jaka widza jest narracja władzy.
Jednak książka kończy się delikatnym powiewem optymizmu, że jeszcze nie jest za późno, jeszcze jest szansa, aby ten eksperyment zakończyć, zanim pokolenie dzieci wychowanych do wojny dorośnie.
na pełną recenzję zapraszam na bloga:
https://bezdrozaliteratury.pl/za-putina-ian-garner/
Czytając książkę miałam wrażenie jakbym czytała o eksperymencie społecznym, gdzie cały naród jest poddawany jednej narracji, w tym przypadku nienawiści do wszystkich, którzy myślą inaczej, aby stworzyć społeczeństwo żyjące myślą o wojnie i niszczeniu innych. A później przyszedł mi do głowy "Rok 1984" Orwella, gdzie Państwo A walczyła z Państwem B przeciwko Państwowi C i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-11
Książka, która daje lepsze zrozumienie instytucji Kościoła Katolickiego: jego początków, kształtowania się, aż do czasów współczesnych.
Dlaczego księży obowiązuje celibat? Jak doszło do rozłamu na katolików i protestantów? Jaką rolę odgrywał każdy z 264 papieży? Dlatego Watykan jest tak ważny i skąd pomysł, aby centrum chrześcijaństwa była akurat w tym konkretnym miejscu na świecie, bo bynajmniej nie jest to przypadkowe położenie. Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w książce.
Dokładniejsza recenzja na moim blogu, zapraszam:
https://bezdrozaliteratury.pl/watykan-mroczna-historia-swiatowej-potegi-klaus-rudiger-mai-recenzja/
Książka, która daje lepsze zrozumienie instytucji Kościoła Katolickiego: jego początków, kształtowania się, aż do czasów współczesnych.
Dlaczego księży obowiązuje celibat? Jak doszło do rozłamu na katolików i protestantów? Jaką rolę odgrywał każdy z 264 papieży? Dlatego Watykan jest tak ważny i skąd pomysł, aby centrum chrześcijaństwa była akurat w tym konkretnym miejscu...
2023-06-03
2023-12-25
Nie jestem w stanie przebrnąć przez książkę, chaotyczna, napisana po łebkach, aby była grubsza zapełniona przepisami, na co popadnie albo ciasteczek albo lampionów. Dotarłam do 100 strony i dalej nie zamierzam się męczyć
Nie jestem w stanie przebrnąć przez książkę, chaotyczna, napisana po łebkach, aby była grubsza zapełniona przepisami, na co popadnie albo ciasteczek albo lampionów. Dotarłam do 100 strony i dalej nie zamierzam się męczyć
Pokaż mimo to2023-12-23
2023-12-14
Reportaż zaczyna się mocnym akcentem wypadku, o którym było głośno, przynajmniej w Warszawie. Jednak z biegiem czytania i kolejnych śmiertelnych wypadków zaczęłam obserwować u siebie spadek oburzenia, na rzecz stwierdzenia, że wszyscy szybko jeżdżą, taki mamy klimat, choć jako osoba, która porusza się pieszo i na rowerze jestem w zasadzie bezbronna w momencie zderzenia z rozpędzonym samochodem.
Wszelako reportaż nie porusza tylko kwestii szybkiej jazdy, ale też przyczyn takiego stanu rzeczy i tutaj do głosu dochodzi zapatrzenie Polaków na Stany Zjednoczone i spaczone poczucie wolności pojmowanej jako „mi wolno wszystko niech inni uważają”, bo ten „inny” jest gorszy, ułomny, po prostu bez samochodu.
Reportaż opisuje zarówno kluby nielegalnych wyścigów, ale też życie poza wielkimi miastami i jaką rolę odgrywa samochód, gdy nie ma komunikacji miejskiej. Opisuje życie w ciągłej trasie, czyli zawodowych kierowców ciężarówek, ale też ludzi, którzy na co dzień dużo jeżdżą jako kierowcy Uberów czy taksówek, kurierów InPostu.
szersza opinia na blogu: https://bezdrozaliteratury.pl/wszyscy-tak-jezdza-bartosz-jozefiak-recenzja/
Reportaż zaczyna się mocnym akcentem wypadku, o którym było głośno, przynajmniej w Warszawie. Jednak z biegiem czytania i kolejnych śmiertelnych wypadków zaczęłam obserwować u siebie spadek oburzenia, na rzecz stwierdzenia, że wszyscy szybko jeżdżą, taki mamy klimat, choć jako osoba, która porusza się pieszo i na rowerze jestem w zasadzie bezbronna w momencie zderzenia z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-07
Książka opowiada nie tylko historię początków Resident Evil, choć na tej grze się skupia, ale też wyjaśnia jak powstała pierwsza część Devil May Cry czy wspomina o Monster Hunter. Oprócz skoncentrowania na samych gram mamy również opisanie wojny konsolowej i jakie ruchy podjęło Sony, aby wybić się na prowadzenie.
Książka na początku przytłacza mnogością nazwisk, ale dobrze obrazuje proces tworzenia gry, która przełamuje konwencje gatunku, ponieważ Resident Evil był pierwszą grą z gatunku survival horror i stworzyła kanon do którego inne gry później dążyły.
Osobiście w żadną odsłonę Resident Evil nie zagrałam i raczej nie zagram, bo horrory nie są dla mnie. Jednak z książką zapoznałam się z ciekawością, jako historią o początkach serii, która w jakiś sposób zmieniła branżę.
Książka opowiada nie tylko historię początków Resident Evil, choć na tej grze się skupia, ale też wyjaśnia jak powstała pierwsza część Devil May Cry czy wspomina o Monster Hunter. Oprócz skoncentrowania na samych gram mamy również opisanie wojny konsolowej i jakie ruchy podjęło Sony, aby wybić się na prowadzenie.
Książka na początku przytłacza mnogością nazwisk, ale dobrze...
2023-11-13
To nie jest książka, obok której można przejść obojętnie.
Dla mnie fakt, że pisała ją sama Britney jest dużym plusem, ponieważ oddaje emocje, które nadal targają artystką, kiedy wspomina to co ją spotkało. Możemy również poznać jej punkt widzenia, który do tej pory był przemilczany w mediach, bo narracje nadawała rodzina i dziennikarze.
A historia jej uwiezienia jest przerażająca, że w świetle prawa z dorosłą osobą można było zrobić coś takiego. I nikt nie zwracał uwagi, że ta ubezwłasnowolniona kobieta pracuje i zarabia na osoby, które sprawują nad nią kuratelę, a w rzeczywistości czerpią zyski z jej ubezwłasnowolnienia.
To nie jest książka, obok której można przejść obojętnie.
Dla mnie fakt, że pisała ją sama Britney jest dużym plusem, ponieważ oddaje emocje, które nadal targają artystką, kiedy wspomina to co ją spotkało. Możemy również poznać jej punkt widzenia, który do tej pory był przemilczany w mediach, bo narracje nadawała rodzina i dziennikarze.
A historia jej uwiezienia jest...
2023-11-07
Czarownice, inkwizycja, kościół - też macie takie skojarzenia, jak ktoś powie palenie czarownic na stosie? Ja miałam, ale już nie mam. Zmieniła to książka "W imię trzech diabłów" Dietera Breuersa. Książka napisana przez historyka - gawędziarza, aż momentami miałam wrażenie jakbym siedziała wieczorem w lesie przy ognisku i prosiła o kolejną historię, a tu tylko przewracałam stronę. Tak świetnie jest napisana ta książka.
Każdy rozdział zaczyna się historią, można by powiedzieć osoby wyciągniętej z tłumu. Poznajemy warunki społeczne w jakich żyła, tło historyczne, relacje gospodarcze jakie wtedy panowały, a nawet klimatyczne. Dowiadujemy się, dlaczego wg autora została posądzona o czary, czy trafiła do izby tortur i jaki finał one dla niej miały. Nie wszyscy i nie zawsze dawali się złamać na torturach, a trzeba przyznać, że były one okrutne. Autor opisuje na czym te tortury polegały i jak mniej więcej wyglądał ich przebieg.
I w ten właśnie sposób przechodzimy przez całe średniowiecze od początku polowań na czarownice, aż po koniec tej histerii, czyli autor przeprowadza nas od wieku XII aż do XVIII.
Jedna nie tylko o anonimowych ludziach jest mowa, których poznajemy dopiero na karcie książki, wspomina również historię Dziewicy Orleańskiej, czyli Joanna d’Arc oraz opisuje początki legendy o wilkołakach i jak to się stało, że udomowione wilki nagle przestały być częścią stada przy ludziach, a stały się złymi wilkami z lasu, co zabijały owce.
Poznajemy również historię inkwizycji, skąd wziął się „rytuał rzymski” – późniejsza podstawa do przeprowadzania egzorcyzmów. Nie można jednak powiedzieć, żeby autor koncentrował się na kościele, bardziej go zajmują aspekty społeczne, polityczne i gospodarcze. Gdyż mimo przekonania, jakie można żywić, to nie inkwizycja była głównym motorem napędowym polowań na czarownice, ale zwykli ludzie, a na stos szły nie tylko kobiety, ale również mężczyźni i dzieci, a powody tych polowań i oskarżeń o czary nie zawsze były szlachetne.
Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to brak źródeł historycznych na końcu książki, tłumaczenia autora, dlaczego ich tam nie ma jakoś mnie nie przekonały.
Czarownice, inkwizycja, kościół - też macie takie skojarzenia, jak ktoś powie palenie czarownic na stosie? Ja miałam, ale już nie mam. Zmieniła to książka "W imię trzech diabłów" Dietera Breuersa. Książka napisana przez historyka - gawędziarza, aż momentami miałam wrażenie jakbym siedziała wieczorem w lesie przy ognisku i prosiła o kolejną historię, a tu tylko przewracałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-08
2023-10-30
To nie jest typowa historia o tym jak powstawała konkretna gra, ani nawet o tym jak powstała firma Nintendo. Jest to książka z cyklu spowiedź menadżera, kiedy ją czytałam przychodziły mi do głowy „Zasady” Ray Dalio, tylko w świecie gier, a nie inwestowania.
Książkę możemy podzielić na dwie części, którą są mniej więcej równe. Przez pierwszą połowę mamy opisaną historię Reggiego, kim byli jego rodzice, jaką szkołę skończyć jak to się stało, że znalazł pierwszą pracę, gdzie pracował i z jakimi wyzwaniami się mierzył. A pracował w takich miejscach jak choćby Procter and Gamble, Guinness, Pizza Hut czy stacja telewizyjna VH1. W każdym z tych miejsc musiał stawić czoło nowych wyzwaniom, jednak jak sam pisze wszędzie towarzyszyła mu pasja do gier (pracując w Pizzy Hut potrafił wrócić z pracy i do 3 nad ranem grać w Zeldę) oczywiście na Nintendo. Zanim jego ścieżki zawodowe przecięły się z tym gigantem miał już na swoim koncie ogranych 70 tytułów. Będąc jeszcze w VH1 jego pomysłem na rozruszanie strony internetowej było stworzenie gier dla dedykowanej grupy odbiorców. Można więc powiedzieć, że jest to historia menadżera, którego ciągnęło do branży gamingowej.
Druga część książki koncentruje się na czasach kiedy pracował dla Nintendo i dopiero tutaj robi się ciekawie. Jeżeli chcesz wiedzieć, dlaczego PlayStation 2 było hitem sprzedażowym, który zdeklasyfikował konkurencje znajdziesz w tej części odpowiedz. Prześledzimy również proces wychodzenia z cienia Sony i stawania się producentem konsol, którym jest w tej chwili. Ta część odpowiada na pytanie, jak to się stało, że nagle świat zaczął zauważać, że ludzie mogli by grać w coś innego niż strzelanki oraz, że osoby po 50 roku życia i kobiety, również mogą stanowić grupę docelową do sprzedaży gier. Osobiście uważam, że książka robi się o wiele ciekawsza, kiedy zostaje zatrudniony w Nintendo. Czytelnik może podejrzeć proces sprzedaży konsoli, jej promocje, jak się kształtuje dodawanie gier.
Podsumowując, poznajemy kawałek historii rynku gier oraz część zasad jakie panowały/panują w środku firmy, jaką jest Nintendo, ale przede wszystkim poznajemy niezwykłą historię człowieka, który się nie poddawał, wyznaczał sobie cele i je osiągał.
To nie jest typowa historia o tym jak powstawała konkretna gra, ani nawet o tym jak powstała firma Nintendo. Jest to książka z cyklu spowiedź menadżera, kiedy ją czytałam przychodziły mi do głowy „Zasady” Ray Dalio, tylko w świecie gier, a nie inwestowania.
Książkę możemy podzielić na dwie części, którą są mniej więcej równe. Przez pierwszą połowę mamy opisaną historię...
2023-10-24
Coś z tym reportażem było nie tak, ale przez długi czas nie mogłam uchwycić co takiego, aż w końcu zrozumiałam.
Zacznijmy od początku.
Wenezuela:
-państwo, które posiada nie tylko złoża złota, ale i ropy, gdzie znajduje się Park Narodowy Canaima wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO;
- państwo, które mogłoby być potęgą w swoim regionie;
- państwo, które jest przykładem rozkładu społeczeństwa, gdzie chciwość, bezsilność i wyuczona bezradność decydują o losie milionów istnień.
Pacaraima miasto w Brazylii, do którego uciekają obywatele Wenezueli, którzy jeszcze chcą walczyć o swój los, którym nie jest wszystko jedno i nie zgadzają się na niszczenie przyrody. Jednak za nimi niby cień przemieszcza się rozkład tkanki społecznej. Agresywne wojsko, obojętność przechodniów, gangi, które wykorzystują słabszych.
Plemiona indiańskie, które przestały uprawiać ziemię, przestały walczyć z najeźdźcami, jakimi byli gangsterzy, którzy chcieli przejąć ich ziemię, aby wydobywać z niej złoto w konsekwencji niszcząc środowisko naturalne i zostali współczesnymi niewolnikami.
Państwo, w którym poszkodowany składa skargę do swojego oprawcy, że został przez niego pobity. Gdzie rządzą grupki gangów, za pomocą strachu i przemocy, ale oni nie są tacy źli, bo w ich miejsce może przyjść z pomocą wojsko, które będzie wprowadzało jeszcze większy terror. Gdzie bandyta złapany na gorącym uczynku nawet nie zostaje aresztowany, a jego ofiara znika w tajemniczych okolicznościach. Choć może nie takich tajemniczych, bo wszyscy wiedzą, co ją spotkało i nie było to nic dobrego. Niby kto ma się wstawić za bezbronnymi obywatelami, jeżeli to w samych strukturach państwowych, jest problem.
I tak właśnie się czyta ten reportaż bez nadziei, że będzie lepiej, ale też bez emocji. Nie mam historii żadnej postaci, której mogłabym kibicować, czy współczuć, bo żadnej nie poznałam. Autor pisze, że był, że rozmawiał, że beznadzieja, że jednak sytuacja nie jest czarno-biała, że trzeba spojrzeć z różnych perspektyw. Jednak nie przedstawia żadnej historii, tak abym poznała daną postać. Jest Lisa, która walczy, ale za bardzo nie rozumiem dlaczego, co ją motywuje, jakim jest człowiekiem, dlaczego ona się nie poddała, a innych ogarnęło zniechęcenie. Jest Carlos, który robi autorowi za kierowcę i dzieli się jedzeniem ze swoją rodzina, ale to tyle co mogę na jego temat powiedzieć. Owszem poznałam historię Wenezueli, jak znalazła się w miejscu, w którym jest w tej chwili, ale to miasto nie ma dla mnie duszy, bo duszą są ludzie którzy w nim żyją, a żadnego z nich nie poznałam.
Coś z tym reportażem było nie tak, ale przez długi czas nie mogłam uchwycić co takiego, aż w końcu zrozumiałam.
Zacznijmy od początku.
Wenezuela:
-państwo, które posiada nie tylko złoża złota, ale i ropy, gdzie znajduje się Park Narodowy Canaima wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO;
- państwo, które mogłoby być potęgą w swoim regionie;
- państwo, które jest...
Przyzwyczaiłam się myśleć o Afryce, jako o kontynencie na którym źle się dzieje, ale nie mam z tym nic wspólnego.
A tutaj się okazuje, że jednak mam, bo zniewala się Afrykańczyków, aby ludzie zachodu mogli taniej kupić nowy telefon, czy jakiś inny modny gadżet technologiczny, albo "dbać o środowisko" kupując elektryczny samochód.
Reportaż otwiera oczy, nie tylko na to w jak brutalny sposób są wykorzystywani ludzi zamieszkujący Afrykę, ale też na kwestie środowiskowe, bo oto niszczymy jeden kontynent, aby nie zanieczyszczać tak bardzo drugiego, a przecież planeta Ziemia jest połączona nie da się zniszczyć Afryki bez wpływu na inne kontynenty.
Przyzwyczaiłam się myśleć o Afryce, jako o kontynencie na którym źle się dzieje, ale nie mam z tym nic wspólnego.
więcej Pokaż mimo toA tutaj się okazuje, że jednak mam, bo zniewala się Afrykańczyków, aby ludzie zachodu mogli taniej kupić nowy telefon, czy jakiś inny modny gadżet technologiczny, albo "dbać o środowisko" kupując elektryczny samochód.
Reportaż otwiera oczy, nie tylko na to w...