-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-03-22
Wanda Siubiela zabiera nas do baśniowego świata elfki Anastazji, którą bliscy nazywają Nastką. W pierwszym tomie historii poznajemy Wzgórze Olch, miejsce niezwykle ważne dla bohaterki, dom rodzinny. Zamieszkiwany przez jej bliskich od pokoleń. W opisie tego pięknego miejsca czuć ciepło rodzinne i widać, że dla autorki rodzina jest niezwykle ważna. To niezwykłe ciepło między bohaterami zostało w mojej głowie i w wyobraźni. Wchodząc do świata wykreowanego przez autorkę,poznajemy również rodzinę Nastki. Jej babcię, dwóch starszych braci oraz rodziców. Każdy z bohaterów jest przez autorkę przemyślany i ma swój charakter, zdecydowanie warto to docenić, ponieważ coraz częściej trafia się na papierowych bohaterów.
Nastką jest bardzo młodą elfką,ma zaledwie osiem lat, jednak jest dość rezolutną elfką, interesuje ją otaczający świat i tajemnice jakie skrywa. Przez to będzie bliska młodym czytelnikom i czytelniczkom,uosabia dziecięcą ciekawość i dociekliwość. Jest usłużna i ma dobre serce, pokochają ją nie tylko młodzi, ale i dorośli.
Po kreacji bohaterów widać, że są nie tyle przemyślani, ile autorka doskonale zna i rozumie potrzeby wieku młodych czytelników, dziewczynek i chłopców. Odkrywania i poznawania,szukania, przygód i zbierania nowych doświadczeń.
Jestem już trochę starsza od odbiorców, dla których autorka napisała tę historię, ale bawiłam się wspaniale czytając pierwszy tom. Przypomniał mi moje wyobrażane światy, to jak uwielbiałam baśniowe opowieści. I co ciekawe wróciłam do baśni i czytam je na nowo z innej perspektywy.
Podsumowując, jest to pierwszy z dwunastu tomów przygód Anastazji i to początek niezwykle ciekawej opowieści pełnej innych niezwykłych istot i miejsc oraz przygody. W książce jest piękne spojrzenie na relację rodzinne i pomoc. Poszczególne tomy nie są zbyt grube, zostały specjalnie wydane w ten sposób,by młodym czytało się łatwiej i szybciej.
Myślę, że te historie docenią i duzi i mali. Wciąga już od pierwszych stron. Wszystko jest tak opisane, że czyta się szybko.
Bardzo zachęcam do sięgnięcia po historie stworzone przez autorkę. Niedługo recenzja kolejnego tomu. Sama jestem bardzo ciekawa kolejnych przygód małej elfki. Czego dowie się podczas podróży i kogo spotka w nieznanych miejscach? Tego mam nadzieję dowiedzieć się niedługo. Nutka tajemnicy jest w pisana w tę powieść.
Wanda Siubiela zabiera nas do baśniowego świata elfki Anastazji, którą bliscy nazywają Nastką. W pierwszym tomie historii poznajemy Wzgórze Olch, miejsce niezwykle ważne dla bohaterki, dom rodzinny. Zamieszkiwany przez jej bliskich od pokoleń. W opisie tego pięknego miejsca czuć ciepło rodzinne i widać, że dla autorki rodzina jest niezwykle ważna. To niezwykłe ciepło między...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-04
"Miej mniej" Natalii Kraus-Kowalczyk to świetnie napisana książka, która jest poradnikiem. Znajdziemy w nim porady na temat oczyszczenia swojego otoczenia i posiadania mniej. Żyjemy w czasach, gdzie posiadanie wielu rzeczy popularnych i drogich marek mówi o zaradności w życiu, czy też powodzeniu. To jednak bywa bardzo złudne, bo jesteśmy nie tylko przytłoczeni ilością przedmiotów, ale i informacji i funkcjonujemy w takim zabałaganieniu. Autorka zachęca nas do oczyszczenia swojej przestrzeni, nie tylko jeśli chodzi o szafę, kosmetyki, czy inne przedmioty, ale też o inne zasoby, nawet na Facebooku. Na prostych przykładach z życia wziętych, pokazuje, że mniej, to też lepiej, ponieważ odzyskujemy nieco wolności i miejsca, bo warto zrobić też porządek w swoich zainteresowaniach i planu dnia. Aby mieć chwilę na odpoczynek i odprężenie. Bardzo polecam, choć to poradnik, to Pani Natalia opisała wszystko w bardzo przyjemny sposób, czyta się jak świetną powieść i nie wiadomo kiedy "Miej mniej" się kończy. Teraz czas spróbować nieco wykorzystać porady i uporządkować nie tylko szafę.
"Miej mniej" Natalii Kraus-Kowalczyk to świetnie napisana książka, która jest poradnikiem. Znajdziemy w nim porady na temat oczyszczenia swojego otoczenia i posiadania mniej. Żyjemy w czasach, gdzie posiadanie wielu rzeczy popularnych i drogich marek mówi o zaradności w życiu, czy też powodzeniu. To jednak bywa bardzo złudne, bo jesteśmy nie tylko przytłoczeni ilością...
więcej mniej Pokaż mimo to
Żyjemy w XXI wieku, w pośpiechu, w biegu, naszym częstym towarzyszem jest stres. "Na głowie" mamy tysiące zobowiązań, mniejszych i większych. Tylko czas jakoś tak szybko mija, wielu rzeczy nie dajemy rady zrobić. W tym szaleństwie potrafimy zapomnieć sami o sobie, o potrzebie odpoczynku, wyciszenia, chwili dla siebie. Relaksu, który możne niekoniecznie powinien być Netflixem?
Z pomocą przychodzi mała książeczka Ewy Liegman Prognoza pogody ducha wydana przez wydawnictwo Bratni Zew.
Znajdziemy w niej kilkadziesiąt refleksji dotyczących życia, otaczającego nas świata, czasu, doceniania chwili obecnej. Tak, tego ostatniego uczy nas Autorka. Dostrzegana tych małych, niewielkich rzeczy, które jak małe promyki pojawiają się w naszej codzienności. Czasem przelatującej jak letnia, gwałtowna burza...
Te krótkie, odrobinę metaforyczne powiastki są bardzo celne, podnoszą na duchu, zatrzymują i zachęcają do przyjrzenia się temu, w czym trwamy.
Do spojrzenia na życie w sposób, o którym czasem zapominamy. Bez zatkanych słuchawkami uszu, bez smartphone przed oczami. Zobaczyć życie bez filtrów, bez ulepszaczy.
Ewa Liegman moim zdaniem chce czytelnika zaprowadzić w podróż do wnętrza siebie, by to, co w środku, w sercu spotkało się z tym zabieganym człowiekiem.
Prognoza pogody ducha to bilet do chwili dla siebie, do trybu offline, bez powiadomień.
Te krótkie refleksje zostały zebrane przez Autorkę w cztery części, podzielone na cztery, jak pory roku; wiosna, lato, jesień zima. Jak cykl świata, cykl życia.
Znajdziemy w niej bardzo różne rozważania, lekkie i zwiewne jak wiosenny wiatr, ale i też trudniejsze jak pogoda w listopadzie.
Myślę, że wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie, a przede wszystkim mały restart, który pomoże wyciszyć nasz mały świat.
Format tej książeczki jest idealny, by zabrać ją ze sobą razem z notesem na spacer np. do lasu i zapisać swoje myśli. Gdy przeglądałam i czytałam Prognozę pogody ducha pomyślałam, że można z niej skorzystać na różne sposoby.
Porozważać teksty w samotności, porozmawiać razem z rodziną, czy przyjaciółmi, a nawet porozmawiać z dziećmi. Może nie wszystkie refleksje będą dla nich odpowiednie, ale z pewnością kilka z nich może być ciekawe do wspólnych rozważań.
Zachęcam do podróży do krainy wyciszenia ;)
Żyjemy w XXI wieku, w pośpiechu, w biegu, naszym częstym towarzyszem jest stres. "Na głowie" mamy tysiące zobowiązań, mniejszych i większych. Tylko czas jakoś tak szybko mija, wielu rzeczy nie dajemy rady zrobić. W tym szaleństwie potrafimy zapomnieć sami o sobie, o potrzebie odpoczynku, wyciszenia, chwili dla siebie. Relaksu, który możne niekoniecznie powinien być...
więcej mniej Pokaż mimo to
W życiu czytelnika zdarzają się takie książki, które przyciągają od razu. Podświadomie czuję, że to historia dla mnie. I tak też było z Fotografem utraconych wspomnień Sanaki Hiiragi. Moja przygoda z japońską literaturą zaczęła się od Wrót Soseki Natsume, ale gdzieś polubiłam to inne spojrzenie. I zaczęłam zagłębiać się w inne powieści pochodzące z Japonii. W Europie patrzymy na świat w inny sposób, zobaczyłam to nie tylko przez podróże książkowe, ale i te w rzeczywistości.
Tym razem zostałam zabrana w niesamowitą podróż przez czas, fotografię i ludzkie życie. Historię doświadczonej osoby, która przeżyła wiele lat na świecie, młodego człowieka, który wiódł dynamiczny żywot, oraz do dziecięcej opowieści. Z jednej strony czytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem, a z drugiej miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, a ja wraz z nim. Autorka niesamowicie buduje fabułę, trzy historie, tworzące spojrzenie na nas samych, na to jak patrzymy na śmierć, na upływający czas i na decyzje jakie podejmujemy. Nasze życie to opowieść o nas samych, ale też i o tych, których spotykamy na drodze naszego życia, na chwilę, ta historia jest wspólna. Składamy się z nich jak puzzle. To refleksyjna książka, która zabrała mnie daleko stąd.
UWAGA! MOŻE BYĆ SPOJLER
Było/ jest w niej coś otulającego, mimo że nie sięga po łatwy temat. W naszych kręgach śmierć jest właściwie tematem tabu. Albo tworzymy z niej przerażająca kostuchę, albo bawimy się nią, niczym kot piłeczką, w filmach, w powieściach jest na porządku dziennym. Z tą różnicą, że tą fikcyjną przyjmuje się dość łatwo. W życiu nie jest to zbyt proste, ani przyjemne. A jak już przychodzi do rozmowy o niej, atmosfera staje się bardzo niezręczna. Autorka spogląda na nią z innej perspektywy. Ona nie jest wyrokiem, to część życia.
Podoba mi się w tej historii kreacja bohaterów, wiele ich dzieli, ale dzięki temu możemy wiele zaobserwować. Właściwie odważę się na stwierdzenie, że możemy zaobserwować co nieco w naszym społeczeństwie i przypatrzeć się innym. Książka może wprowadzić w zadumę. To miłe uczucie, przynajmniej jeśli chodzi o tę powieść.
Bardzo polecam!
W życiu czytelnika zdarzają się takie książki, które przyciągają od razu. Podświadomie czuję, że to historia dla mnie. I tak też było z Fotografem utraconych wspomnień Sanaki Hiiragi. Moja przygoda z japońską literaturą zaczęła się od Wrót Soseki Natsume, ale gdzieś polubiłam to inne spojrzenie. I zaczęłam zagłębiać się w inne powieści pochodzące z Japonii. W Europie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z opowiadaniami Pana Krzysztofa miałam już styczność, gdy zrecenzowałam Nieznośną niewyraźność bytu w 2022 roku, wtedy po raz pierwszy spotkałam się z krótką formą opowiadań, czyli tak zwanych drabbli. Przy pomocy stu słów należy opisać historię, miniaturę wydarzenia, krótką scenkę. To dość trudne zadanie, to musi być tak napisane, żeby tworzyło spójną całość. Pan Krzysztof potrafi napisać takie opowiadania i nie są to tylko historie obyczajowe, wiele z nich zawiera bardzo interesujące spostrzeżenia na temat naszej współczesności, ale i przyszłości świata. Część z nich z pewnością i z łatwością można przypisać do fantastyki, a w niej jednak jest sporo odniesień do naszych czasów, czy tego, gdzie nasze działania jako ogółu ludzkości mogą nas doprowadzić.
W zbiorze znajdziemy 130 drabbli, każdy z nich niesie w sobie inne przesłanie, ale znajdą się takie, które zaskakują, czasem zostawiają czytelnika z niewygodnymi pytaniami na temat człowieczeństwa, czy naszej przyszłości.
Wśród 130 zaznaczyłam 14, które wbiły mnie w fotel, zaskoczyły, bądź pozostawiły z taką refleksją.
Czasem, gdy myślę o drabblach Pana Krzysztofa, przypomina mi się jak czytałam po raz pierwszy Folwark zwierzęcy Orwella. W tamtej historii są tak pięknie ukryte ludzkie cechy i zarazem ukazane. Oczywiście te negatywne, nasze przywary, które tkwią w nas jak kolce.
Przywołuję to nie przez przypadek. Niektóre z tych krótkich opowiadań właśnie pokazują coś takiego, z perspektywy innego bohatera – Autor ukazuje nas samych, czasem bezsens naszych zachowań i działań. Tym mnie ujęło opowiadanie Kosmoarcheologia,
,,[...] Okazuje się, że mieszkańcy tego świata wynaleźli coś takiego jak internet. Dziwne to uczucie wiedzieć, że w chwili, gdy w ziemi kruszeją ich kości, oni utrwaleni są na cyfrowych zdjęciach i w postaci tekstów na tak zwanych portalach. Łapki w górę. Łapki w dół. Plotki. Hejt. Próżność. Nic dziwnego, że w końcu wyginęli. U nich to poszło w złą stronę. Nikt się w porę nie zorientował – cóż, szkoda. Mówi się, że atom, że wojny, ale nic nie jest tak wyniszczające jak mania wielkości u próżnych maluczkich".
cyt. za s. 44.
Myślę, że warto czasem zderzyć się jak ze ścianą w postaci takich opowiadań i jak mówią zejść na ziemię. Zobaczyć to, co przed nami, a co zdawało się niewidoczne jeszcze przed chwilą. Polecam, dla odważnych.
Z opowiadaniami Pana Krzysztofa miałam już styczność, gdy zrecenzowałam Nieznośną niewyraźność bytu w 2022 roku, wtedy po raz pierwszy spotkałam się z krótką formą opowiadań, czyli tak zwanych drabbli. Przy pomocy stu słów należy opisać historię, miniaturę wydarzenia, krótką scenkę. To dość trudne zadanie, to musi być tak napisane, żeby tworzyło spójną całość. Pan Krzysztof...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04
Dzień dobry, dziś zapraszam recenzję książki, którą przeczytałam na początku kwietnia. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej powiedzieć. Potem przyznaję, gdzieś na chwilę mi umknęła. Nadrabiam więc teraz ten brak, gdyż o tej powieści, a właściwie o niesamowitym debiucie Pani Katarzyny Zawodnik powiedzieć trzeba.
Autorka zabiera nas w podróż do przyszłości, do XXII wieku, mamy rok 2124. Z jednej strony można powiedzieć niemal wiek, bo za ludzkością XX wieków. Jednak 100 lat to bardzo długi czas i bardzo dużo zmienić się może. Czego sami jesteśmy światkami, 1 rok potrafi poprzestawiać wszystko w naszym życiu... i nie tylko.
“Czy znacie to uczucie, gdy dzieje się coś takiego, że wszystko wcześniej i wszystko potem zyskuje nowe sens? Ja już znam”.
Zapisz zmiany to powieść, podróż w dwie strony, ale to z perspektywy czytelnika, gdyż dla bohaterów to bilet w jedną stronę, w przyszłość. W powieści przeplatają się czasy bliskie naszej współczesności i przyszłość, być może stanie się i naszą. (Aczkolwiek wolałabym nie).
Świat po III Wojnie Światowej, ludzie uczą się żyć w nowych realiach, gdzie światło słoneczne sięga ich twarzy tylko przez okna... bohaterowie żyją pod ziemią. Dzieci rodzą się w wylęgarniach i nie znają rodzicielskiej miłości. Są można powiedzieć dosłownie hodowane, wychowywane przez specjalnie wybrane jednostki. Właśnie takiego życia doświadczyła Olivia, wychowana w ten sposób nie potrafi odnaleźć w swoim świecie miłości, przez co nie potrafi znaleźć wśród ludzi swojej drugiej połówki. Spragniona uczuć i towarzystwa mężczyzny, postanawia zaryzykować i kupuje humanoida - Cezara. On zaś zaprogramowany według specjalnej ankiety, staje się wymarzonym towarzyszem bohaterki. Tylko po drodze, zrodzi się pewien problem...
Te dwie postaci, człowiek i robot stają na przeciw siebie, mają żyć na równi. Tylko czy to możliwe? Z zewnątrz wyglądają tak samo, trudno rozróżnić w społeczeństwie kto jest kim. Co ich różni? Jeden złożony jest z żywych organów, w których płynie krew, a tworzą go relacje, których doświadcza. Drugi zaś składa się z kabelków, układów i cech, których wymagasz. Co jeśli one się zmienią? Jeden z nich jest skończony i ograniczony, bo nawet w świecie humanoidów ludzie umierają i doświadczają starości. A robot rozregulowania i zależności od ciebie. Kochają, bo mają kochać, bo taki mają program. Czy życie Olivii jest przez to lepsze?
Świat, w którym człowiek nie musi sprzątać, gotować, wydaje się być kuszący. Bo wszystko, co zapewnia podstawowe funkcjonowanie robi za nas robot. I do tego zagubionymi po wojnie ludźmi kieruje bot Georga Sunshune. To on objął zarządzanie po kryzysie wojny atomowo-biologicznej, a ludzie wolni od podejmowania decyzji, żyją według nadanych im wytycznych.
Dopóty nie znajdą się chętni na zmiany...
Nasz świat potrzebuje osób o określonych cechach i predyspozycjach i my takie tu ofertujemy”.
W książce, co warto zauważyć, autorka znalazła miejsce, na kapsułę czasu, jest nią jedna z bohaterek: Babcia Olga.
Kobieta pamięta czasy sprzed wojny, stara się żyć tak, by ten nowy świat jej nie uzależniał od siebie, oczywiście na ile się da. Żyje według starych sposobów, nie ma w domu robotów, które wykonywałyby rzeczy za nią. Wspomina też dawne życie, swoich bliskich, których już nie ma. Ale jest też osobą, która wyznaje wiarę w Chrystusa. Dla mnie cichy symbol od autorki, tego, że wiara nie umiera nigdy, nawet w czasach robotów. Z uśmiechem na twarzy czytałam rozdziały, w których była Olga. Bo i dla mnie jest w pewnych kwestiach reliktem dawniejszych czasów, gdzie ja byłam małym brzdącem.
Tak została określona w książce:
„Ona nie mogłaby być humanem. Takiej wariatki nie napisałby najlepszy programista”.
To bardzo, bardzo dobrze przemyślana książka, która dotyka naprawdę wielu spraw, a przez ukazanie życia w innych realiach, potrafi uderzać ze zdwojoną siłą.
Zapytuje o sens ludzkiego życia, o miłość, o czułość, o przyszłość kolejnych pokoleń, o jakość życia i miejsce na okazywanie uczuć, o wiarę i miejsce dla Boga, o wolność i przeszłość, czy potrafimy z niej wyciągać wnioski na tyle by żyć lepiej, troszcząc się o środowisko, o ludzi, o to, by wojny nie było?
To taka powieść, którą możecie przyjąć jako zaproszenie, do przemyślenia wielu kwestii w życiu, a w szczególności relacji, jakie tworzymy i tego, kim byśmy byli bez nich. Albo jak samotne i puste serce było bez nich. Lub może być też tak, że możecie poczuć, że ta wizja sięga zbyt daleko, albo że jest pesymistyczna. Oczywiście tak może być, ale nie musi. Jednak myśleliśmy, że świat jest dość poukładany, to ostatnie lata pokazały nam, że nie.
Zapisz zmiany historia, w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mieszają się ze sobą, może nie znajdziecie w niej statków kosmicznych jak w Si-Fi, czy u Lema. Myślę, jednak że książka zostanie w Waszych głowach, jak w mojej.
Na koniec dodam, że autorka bardzo umiejętnie prowadzi akcję powieści, trudno się od niej oderwać i choć podejmuje tak wiele tematów, nie towarzyszyło mi uczucie zgubienia. Wręcz przeciwnie, wszystko zgrabnie się łączyło w całość. Bardzo polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki - dziękuję Autorce Pani Katarzynie Zawodnik
Dzień dobry, dziś zapraszam recenzję książki, którą przeczytałam na początku kwietnia. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej powiedzieć. Potem przyznaję, gdzieś na chwilę mi umknęła. Nadrabiam więc teraz ten brak, gdyż o tej powieści, a właściwie o niesamowitym debiucie Pani Katarzyny Zawodnik powiedzieć trzeba.
Autorka zabiera nas w podróż do...
2022-06
Poduszka na parapecie, to trzecia książka Pani Izabelli, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać. Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić recenzją na temat tej historii.
W powieści występują trzy główne postaci. 1. Narratorka 2. Jadwiga 3. Dagmara. Pierwsza z nich jest postacią, która komentuje wydarzenia, wprowadza czytelnika w przestrzeń Krakowa, spogląda na bohaterów z pewnej perspektywy. Jej opis jest pierwszoosobowy, jednak w stosunku do Jadwigi i Dagmary jej relacja jest z jednej strony trzecioosobowa, choć czasem się zastanawiam, czy nie powinno się powiedzieć; narrator wszechwiedzący. Z pewnością ciekawy zabieg literacki, który zwraca uwagę podczas lektury, dość mocno. Przynajmniej w moim odczuciu.
Jadwigę poznajemy jako pierwszą z dwóch. Widzimy jej codzienność, obowiązki, poznajemy jej psiego towarzysza, ale też drugiego, tego mniej lubianego - samotność. Im więcej stron za nami, tym bardziej jesteśmy wstanie zobaczyć, jak bardzo Jadwiga jest uwikłana w swoje nietrafne obserwacje, nie sprawdzone domysły, jak bardzo sama odbiera sobie możliwości obcowania z innymi i bycia potrzebną. Czego z jednej strony chce, a z drugiej sobie zaprzecza i odbiera te możliwości. Zamknęła się w swoim bezpiecznym, (za przeproszeniem) ograniczonym życiu, egzystuje. Nałożyła łatki starości, żyje przeszłością, ale też bardzo surowo ocenia sąsiadów... Nie jest łatwą bohaterką, przyznam, że chwilami niemiłosiernie mnie irytowała. Jednak wraz z zagłębieniem się w tę opowieść, troszeczkę udaje się zmienić perspektywę i spojrzeć na bohaterkę inaczej. Tego zdradzać nie będę.
Dagmara, to z jednej strony ogromne przeciwieństwo Jadwigi, z drugiej... może dwóch zupełnie różnych pokoleń nie dzieli rzeczywiście aż tak dużo?
To młoda kobieta, która chce uchodzić za wielką zaradną, taka trochę Zosia samosia. Tylko czy naprawdę? Czy za odgrywaniem wielkiej bogini zaradności - nie ukrywa się właśnie samotność w wybranym i nowym życiu, a tęskni się za tym odrzuconym i rodzinnym?
Poduszka na parapecie to historia, która sięga bardzo głęboko do nas jako ludzi, do istot, które żyją w pewnej zależności od siebie. Istot społecznych. Czy można naprawdę się od tego oderwać? Hmmm, nie wiem co na to filozofowie. Natomiast autorka pokazuje nam, że samotność chwilami może być dobra, ale taka jakiej doświadcza Jadwiga i Dagmara są czymś destrukcyjnym, co tylko z pozoru wygląda na wygodne i bezpieczne. To relacje są nam potrzebne, bo bez nich zatracamy wiele cennych rzeczy. Pani Izabella w powieści podjęła trudny temat, którego czasem sobie nie uświadamiamy, bo jest w nas bardzo mocno zakotwiczony, lub my sami zamykamy się jak w szklanej kuli. Po tej historii można spojrzeć na siebie i swoje relacje z dystansem.
Po raz trzeci autorka niesamowicie mnie zaskoczyła swoimi obserwacjami i analizą ludzkich działań. Sięga po trudny temat, ale mierzy się z nim odważnie, z empatią, odrobiną humoru i nutką pięknej wrażliwości na bliźniego. Nie wiem, kogo autorka obserwowała, ale wiem, że opisała to na wysokim poziomie.
Dagmara i Jadwiga nie należą do łatwych bohaterek, zdaje sobie z tego sprawę, jednak nawet jeśli macie wobec nich skrajne odczucia, o proszę o jedno; wytrwajcie do końca tej powieści. Warto!
Polecam!
Za możliwość przeczytania Poduszki na parapecie serdecznie dziękuję Pani Izabelli. Za książki, niesamowite dedykacje, za zaufanie!
Poduszka na parapecie, to trzecia książka Pani Izabelli, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać. Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić recenzją na temat tej historii.
W powieści występują trzy główne postaci. 1. Narratorka 2. Jadwiga 3. Dagmara. Pierwsza z nich jest postacią, która komentuje wydarzenia, wprowadza czytelnika w przestrzeń Krakowa, spogląda na...
2022-04
Sanatorium cudów to druga powieść Pani Izabelli Agaczewskiej, tym razem autorka przygotowała coś dla młodszych czytelników. Przez tę książeczkę możemy poznać i odkryć autorkę z innej strony.
Opis:
Głównymi bohaterami Sanatorium cudów są dziewięcioletni Aleksander, który jest narratorem historii, Leopold, Ksawery i mała Ismena. Każdy z czwórki bohaterów przebywa w sanatorium, są pod opieką rehabilitantów, gdyż doświadczyli niepełnosprawności. Mieszkają razem w jednym pokoju, każdy z nich odrobinę w innym świecie, ale też oddzieleni od "Normalsów". Pewnego dnia jednak w sanatorium zjawia się nowa pani Konstancja, która otaczając bohaterów troskliwą opieką odmienia dziecięce smutki. I otwiera dziecięce serca, wpuszczając do nich nadzieję, ale również zaprasza ich w niesamowite miejsce...
Opinia:
Gdy pierwszy raz wzięłam tę książkę do ręki, pomyślałam sobie, że wygląda dość niepozornie. Jest niewielka, przyszło mi do głowy, że swoją objętością przypomina Małego księcia lub Oskara i Panią Różę. Dwie cudowne, dwie moje ukochane historie. Krótkie formy, które choć mają kilkadziesiąt stron, zawierają ogrom mądrości, ciekawych spostrzeżeń, subtelności i tego "czegoś" co trudno niekiedy nazwać. To skojarzenie pojawiło się (chyba), przez czytelniczą intuicję.
Myślę, że jak tu jesteśmy, jako grupa czytelników, to wiemy, że krótkie formy, wcale tak łatwe do napisania nie są, jakby się wydawało. Pani Izabella, jest autorką, która radzi sobie świetnie z konstruowaniem takich historii i Sanatorium Cudów właśnie to pokazuje. Historia skierowana do dzieci, ale osobiście uważam, że będzie równie świetna dla rodziców, nauczycieli, wychowawców, osób pracujących z dziećmi. To powieść, która zasługuje na miano bajki edukacyjno-terapeutycznej, ponieważ pokazuje młodym czytelnikom, że świat ma różne oblicza i jesteśmy bardzo różni, mamy inne umiejętności, ograniczenia, czy choroby. Ona nie tylko ukazuje, ale również edukuje. Uczy empatii, pomocy, otwartości, nieoceniania z góry drugiego człowieka, tolerancji i bycia, ale także tego że warto wierzyć w marzenia i mieć nadzieję na to, że uda się je spełnić. Bardzo piękna i ujmująca opowieść, która moim zdaniem pozostaje w serduchu odbiorców, tak samo jak jej bohaterowie. Mnie na końcu nawet wzruszyła.
Bardzo polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Autorce: Pani Izabelli Agaczewskiej
Sanatorium cudów to druga powieść Pani Izabelli Agaczewskiej, tym razem autorka przygotowała coś dla młodszych czytelników. Przez tę książeczkę możemy poznać i odkryć autorkę z innej strony.
Opis:
Głównymi bohaterami Sanatorium cudów są dziewięcioletni Aleksander, który jest narratorem historii, Leopold, Ksawery i mała Ismena. Każdy z czwórki bohaterów przebywa w...
2022-01-03
2020-10-18
Paryż – piękne, znane na całym świecie miasto, co roku odwiedza je tysiące turystów. Miasto artystów, miasto kultury, miasto mody.
Chyba każdy z nas spotkał się z przynajmniej jednym określeniem.
Kiedyś to również miasto okupowane przez Niemców, w czasie II Wojny Światowej.
Opis
Alice przyjeżdża z New Jersey do Paryża, na wakacje, razem ze swoją rodziną, otworzy wrota czasu. Po zmarłej babci w spadku otrzymała mieszkanie w Paryżu. Nigdy wcześniej, o tym nie słyszała, nie wiedziała nawet, co kryje przeszłość jej babci. Wraz z tajemnicą zaczynają się poszukiwania i chęć zrozumienia przez Alice historii babki i jej rodziny. Co się stało, że jej babcia znalazła się tak daleko od domu? Jakie wydarzenia wstrząsnęły Paryżem i babcią głównej bohaterki? Co kryje głęboko zakopana przeszłość?
Opinia
To nie jest prosta historia, wciągająca, ale nie na jeden wieczór.
Czytając musiałam sobie układać wydarzenia opisywane w książce. Potrzebujemy się wczuć, ponieważ Jordyn Taylor przeplata w swojej powieści przeszłość i teraźniejszość. Okupowany Paryż i teraźniejszość. W pewnym sensie nowy świat, który w murach muzeów mówi o swojej (niełatwej) historii.
Lubię takie powieści, które potrafią zaprowadzić mnie w inne meandry literatury i rozwijają przede mną swój kłębek. Zachęcając mnie do tego, bym po sznurku dążyła do poszukiwań. Książka Dziewczyna z Paryżawłaśnie mnie zaintrygowała. Mam ochotę poznać historię Paryża i jak Alice dowiedzieć się trochę, jak wyglądało wtedy życie ludzi i popatrzeć na historię Europy, nieco inaczej niż na suche fakty opisane w podręczniku od historii.
Ta książka na to pozwala i we mnie pozostawiła niedosyt. Nie jest on związany z tym, że powieść jest niedokończona, czy coś... Absolutnie nie! Jest cała i niczego jej nie brakuje. To raczej pozostawienie pragnienia, które pozwoli mi poszerzyć swoją wiedzę. Co może doprowadzić do czegoś bardzo interesującego.
Powieść czyta się bardzo dobrze, znajdziemy rozdziały, gdzie narratorką jest Alice – teraźniejszość, oraz rozdziały Adalyn, czyli te dotyczące przeszłości. Razem tworzą doskonały splot, coś jak pięknie i równo spleciony warkocz. Myślę, że to jest taka opowieść, która na długo pozostawi ślad w moim czytelniczym serduchu.
Na koniec ciekawostka:
Dziewczyna z Paryża została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, więcej o tym tutaj.
Książkę polecam każdemu, kto lubi niełatwe historie i dwie narracje.
Za możliwość przeczytania Dziewczyny z Paryża dziękuję Wydawnictwu IUVI.
Paryż – piękne, znane na całym świecie miasto, co roku odwiedza je tysiące turystów. Miasto artystów, miasto kultury, miasto mody.
Chyba każdy z nas spotkał się z przynajmniej jednym określeniem.
Kiedyś to również miasto okupowane przez Niemców, w czasie II Wojny Światowej.
Opis
Alice przyjeżdża z New Jersey do Paryża, na wakacje, razem ze swoją rodziną, otworzy wrota...
2020-10-10
O Sadze ludzi lodu Margit Sandemo słyszałam już dawno. W 2018 roku zmarła autorka Sagi i wtedy ten tytuł spotkałam po raz drugi. Wtedy jednak nie znalazłam egzemplarza i nie mogłam zapoznać się serią. Po dwóch latach to się zmieniło. Skończyłam audiobooka, dzięki aplikacji Empik Go, gdzie tytuł się pojawił. To tak w ramach wstępu.
Opis
Pierwszy tom sagi nosi tytuł: Zauroczenie. Opowiada historię młodziutkiej, siedemnastoletniej Silje, która żyje w czasie panowania zarazy w XVI wieku. Została postawiona w trudnej sytuacji i po śmierci swoich bliskich zostaje zmuszona do opuszczenia dworu, w którym mieszkała z rodziną. Od jej odejścia zaczyna się powieść i jej przygody, podróż w nieznane. Przed dorastającą kobietą wyzwania i opieka nad dziećmi oraz tajemnicze spotkanie z pewnym mężczyzną. Do tego historia z XIII wieku.
Opinia
To jest naprawdę bardzo dobra historia, w której nie brak zwrotów akcji, ciekawych opisów, historii bohaterów. Podoba mi się również kreacja głównej bohaterki, jest bardzo ludzka. Raz bardzo się ją lubi i w napięciu poznaje dalsze jej losy, w innym momencie akcji jej zachowanie zastanawia, a czasem irytuje. Czyli tak jak to w życiu bywa. Inni bohaterowie też są dopracowani.
W powieści doceniam realistyczność wydarzeń, wielowątkowość, która urozmaica akcję książki oraz nie pozwala na monotonię. Autorka świetnie wprowadza legendę/opowieść z XIII wieku, która dodatkowo ubogaca historię, dodaje tajemniczości. Co wyzwala w nas jeszcze większe zainteresowanie historią.
Teraz chciałabym jeszcze napisać o lektorce książki, którą jest Pani Sylwia Nowiczewska. Moim zdaniem czyta bardzo dobrze, nie jest ani za cicho, ani za głośno. Jak dla mnie idealnie moduluje głosem, poza tym świetnie wczuwa się w role bohaterów i oddaje ich emocje. Świetnie dopełniając całość. Gdy słuchałam miałam wrażenie, że można by było zrobić na podstawie Sagi Margit Sandemo audioserial. To jest teraz tak popularne. Poza tym tam jest tyle roli do obsadzenia.
To jest książka warta zainteresowania, czy to w formie audiobooka, czy w formie tradycyjnej książki.
Pełna recenzja tutaj https://pasjanaszymzyciem.blogspot.com/2020/10/saga-o-ludziach-lodu-margit-sandemo.html
O Sadze ludzi lodu Margit Sandemo słyszałam już dawno. W 2018 roku zmarła autorka Sagi i wtedy ten tytuł spotkałam po raz drugi. Wtedy jednak nie znalazłam egzemplarza i nie mogłam zapoznać się serią. Po dwóch latach to się zmieniło. Skończyłam audiobooka, dzięki aplikacji Empik Go, gdzie tytuł się pojawił. To tak w ramach wstępu.
Opis
Pierwszy tom sagi nosi tytuł:...
2020-08-05
2020-01-10
Pierwszy tom trylogii przeczytałam dzięki udziałowi w booktourze.
I powiem Wam, że to była bardzo dobra decyzja.
O książce
Róża wraca do Polski, ma podjąć naukę na Uniwersytecie Łysogórskim, jedynym uniwersytecie w Polsce, który naucza arkanów magii.
Dziewczyna ma dwadzieścia trzy lata, talent do pakowania się w kłopoty i noszenia nieodpowiedniego stroju.
Uwielbia sukienki, żelki i czekoladowe figurki. Jej włosy uwielbiają płatać figle. Przyjaźni się z Wegą, która jest jej lokatorką i z Corveuszem.
Przed nią ciekawe przygody, kłopoty i decyzje.
A dookoła magia.
Opinia
Róża – kobieta nieidealna, lubiąca jeść, oglądać seriale na Netflixie, opychać się słodyczami. Chwilami potrafi denerwować, swoim marudzeniem, jednak jej wpadanie w kłopoty ma swój urok, inna bohaterka by na jej miejscu nie pasowała. Róża to trochę taka życiowa ciapa, która potrzebuje facetów do ratowania jej z opresji. Wśród nich jest Corveusz, który przyjaźni się z Wegą. Między nim i Różą zacznie tworzyć się relacja, która rozgrzeje ich serca. To jednak nie będzie takie proste, ponieważ kobiety potrafią być zazdrosne.
To jednak nie jedyni przyjaciele Róży, jest jeszcze Aga, która lubi wpadać do dziewczyn, razem z nimi się uczy i rozmawia. W wielu sprawach pomaga bohaterce Jonasz Wid, nie to nie jeden z uczniów, a profesor. I to jeden z najbardziej uzdolnionych, bardzo wcześnie zdobył profesurę.
Złoto i czerwień łączyć się będą w jedno... magia, to ona potrafi spleść ludzie losy.
Sub Rosa to powieść o poszukiwaniu samego siebie, tego kim się jest. Dziewczyna by odnaleźć, coś co należało do niej, musi nauczyć się rozumieć samą siebie oraz znaki, które dostaje od świata. Od słowiańskich znaków, po dawno niewidziane duszki.
Pozna nawet jedną druidkę.
Łysa Góra to miejsce magii, bohaterów legend i podań, magicznych stworzeń, ognia i czarów, ale również ludzi. Słowiańskich bogów, tajemniczych, magicznych miejsc, kamieni, eliksirów, a przede wszystkim przygody. Do świata uniwersyteckiego, ale i wnętrza siebie.
Na początku troszkę nie mogłam się wciągnąć, książkę czytałam jadąc na uczelnię, dlatego trochę rwałam lekturę.
Jednego razu usiadłam i książka pochłonęła mnie tak, że nie słyszałam tego co dzieje się wokół mnie. Trafiłam do świata bohaterki i widziałam to tak jakbym była jeszcze jedną koleżanką i spędzała ten czas razem z nią. No, dobra może taką nie widzialną, bo Róża ze mną nie rozmawiała 😅😉.
Powieść czyta się lekko i przyjemnie. A ostatnie strony rozdziału trzymają w napięciu, to co się dzieje na końcu jest tak niespodziewane
i zaskakujące, że nie wiem czy przy czytaniu nie wstrzymałam powietrza z wrażenia. Nie mogę doczekać się jak sięgnę po drugi tom!
A niedługo to zrobię, ponieważ e-book już zamówiony.
Wzruszeń raczej tu nie znajdziecie, ale wciągający, fantastyczny, choć znajomy świat już tak. Dawkę dobrej zabawy! I głowę pełną pomysłów, tak przynajmniej na mnie zadziałała magia Sub Rosy.
Podobają mi się też porównania, oto jedno z nich: "(...) zdawała się być wesoła jak majowa łąka".
To naprawdę bardzo dobra książka.
Komu polecam?
Każdemu, kto oczekuje od książki dobrej, ciekawej przygody, magii i poszukiwań. Komuś kto lubi fantastyczne światy, mieszankę realizmu i splątanych włosów, dreszczyku emocji, tajemnic i czarów.
Ocena końcowa
⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️/10
Pierwszy tom trylogii przeczytałam dzięki udziałowi w booktourze.
I powiem Wam, że to była bardzo dobra decyzja.
O książce
Róża wraca do Polski, ma podjąć naukę na Uniwersytecie Łysogórskim, jedynym uniwersytecie w Polsce, który naucza arkanów magii.
Dziewczyna ma dwadzieścia trzy lata, talent do pakowania się w kłopoty i noszenia nieodpowiedniego stroju.
Uwielbia...
2019-10-28
Magda Awoszko w swoim zbiorze esejów porusza wiele ważnych tematów, przygląda się problemom, społeczeństwu.
Nie filozofuje, tylko pisze prosto z mostu o tym, co widzi i słyszy, często dzieli się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, zasłyszanymi historiami i rozmowami, co bardziej urzeczywistnia problemy i pokazuje, że nie są one wyssane z palca.
W niewielkiej książce znajduje się bardzo dużo dobrej treści, która pozwala nam spojrzeć na świat oczami innej osoby, uświadamia nam to że każdego dnia, powinniśmy patrzeć tak na innych. Bez oceniania z góry.
U autorki podoba mi się to, że nie boi się poruszać trudnych tematów, sięga też po różne tematy. Mówi to co myśli, jest szczera, czasami do bólu. Dyskutuje z czytelnikami o tym, co możemy nazwać odpowiednim strojem, otwarcie mówi o naszych przywarach i o swoich poglądach. Z opisu książki i po przeczytaniu esejów dowiadujemy się, że autorka jest przeciwniczką fałszu i obłudy. Zgadzam się z nią.
Eseje czyta się dość szybko, są bardzo interesujące i lekko napisane. Jak już wcześniej pisałam poruszają ważne problemy. Myślę, że czytanie takich form poszerza horyzonty, pomaga rozumieć inne perspektywy widzenia i rozumienia drugiego człowieka. Książki nie da się przeczytać na raz, ponieważ poruszane problemy zachęcają nas do refleksji i spojrzenia na własne życie.
Cieszę się, że mogłam przeczytać eseje.
Polecam!
Magda Awoszko w swoim zbiorze esejów porusza wiele ważnych tematów, przygląda się problemom, społeczeństwu.
Nie filozofuje, tylko pisze prosto z mostu o tym, co widzi i słyszy, często dzieli się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, zasłyszanymi historiami i rozmowami, co bardziej urzeczywistnia problemy i pokazuje, że nie są one wyssane z palca.
W niewielkiej książce...
2019-08-22
Piękna książka. Bardzo wzruszająca i piękna opowieść o życiu chłopca. Polecam!
***
Książka przeczytana po latach. 22.08.2019
Dziś po latach wróciłam do książki, poprzednio czytałam historię Oskara w szkole jako lekturę szkolną, byłam dużo młodsza, mniej znałam świat i myślę, że książki nie doceniłam. Niewielka powieść, która ukazuje świat dziesięcioletniego chłopca, który jest nieuleczalnie chory. Jedyne co mu pozostało to pogodzić się z nieuniknionym pożegnaniem ze światem, którego nawet dobrze nie poznał. Z pomocą przychodzi mu Pani Róża, kobieta pomagała dzieciom, jednak dla Oskara była ciocią. Razem stworzyli bardzo przyjacielską relację, razem walczyli aby Oskar przeżył wspaniałe 12 dni.
To trzeba przeczytać, książka pozwala popatrzeć nam na świat, na wiarę, na Boga z perspektywy małego chłopca i bardzo wiele nam uświadamia.
Małe jest piękne to są słowa, które idealne pasują do książki.
Polecam i dużym, i małym.
Piękna książka. Bardzo wzruszająca i piękna opowieść o życiu chłopca. Polecam!
***
Książka przeczytana po latach. 22.08.2019
Dziś po latach wróciłam do książki, poprzednio czytałam historię Oskara w szkole jako lekturę szkolną, byłam dużo młodsza, mniej znałam świat i myślę, że książki nie doceniłam. Niewielka powieść, która ukazuje świat dziesięcioletniego chłopca,...
2017-09-09
" Rodzimy się z wrodzonym pragnieniem, by być kochanym. Jesteśmy zdolni upaść na kolana, żebrać o ochłapy miłości, byle tylko wiedzieć,że istnieje na tym świecie chociaż jedna osoba, która jest w stanie oddać za nas siebie. Pozwalamy, by inni ludzie łamali nam serce, wystawiali je na próbę, ale nigdy nie przestajemy poszukiwać bratniej duszy. Stajemy się bezbronni jak dzieci, gdy błagamy, by ktoś nas pokochał. To przemienia się w sens naszego życia. Ostatecznie umieramy, pragnąc wiedzieć, czy to życie było coś warte, czy opłacało się żyć".
,,Friendzone" to opowieść o Tatum i Griffinie. Przyjaźnili się od najmłodszych lat, zawsze byli razem, jak brat i siostra. Ich przyjaźń już na zawsze miała taka pozostać. Jednak...
"Ktoś kiedyś powiedział,że albo się kogoś kocha na zawsze, albo nigdy się go nie kochało".
Jeden dzień, jeden taniec i jedna chwila, to wszystko zmieniło ich życie. W ten nieodwracalny sposób, kiedyś sobie bliscy, teraz są przepełnieni sprzecznymi uczuciami, które nie pozwalają im na obojętność. Boją się przyznać przed sobą do swoich uczuć, chcąc ratować swoją przyjaźń. Niewiedzą jednak,że to tylko pogłębia ból i tęsknotę. Czy ich przyjaźń przetrwa? To ona miała być dla nich najważniejsza, to była ich obietnica. Do tego przecież oboje mają swoje sympatie.
Przyjaźń, to właśnie ona jest jednym z tematów powieści. Towarzyszy nam od najmłodszych lat, kiedy to poznajemy różne osoby w naszym życiu. Niektóre w nim pozostają i są naszymi towarzyszami, bliskimi duszami. Inne odchodzą. W relacji Tatum i Griffina zachodzi ogromna zmiana, która ma wpływ na ich kontakt. Emocje buzują, nic nie jest takie proste jak kiedyś...
,,Friendzone" jest przykładem powieści, która opowiada o niezwykłej wartości jaką jest posiadanie bratniej duszy. Osoby, która jest zawsze i pomoże w najtrudniejszych sytuacjach. Razem z nami potrafi się śmiać, ale i płakać. Swoją obecnością umie zdziałać cuda.
"Układam w myślach
mapę przyszłości
Uśmiecham się
Wierzę".
Mnie powieść przypomniała o tym jak ważną rolę w naszym życiu odgrywa druga osoba, zrobiła tym na mnie duże wrażenie. Odnajdziemy w niej również wiele interesującej treści, pięknych cytatów i bohaterów, którzy potrafią zjednać sobie czytelnika. To są jedne z wielu atutów debiutu.
Do tego powieść porywa, a my czytamy rozdział za rozdziałem. Mkniemy przez historię. A ona pozostawia w nas ślad. Tak przynajmniej stało się ze mną.
,,Friendzone" polecam osobą, które lubią młodzieżówki, interesują się nowościami, czytelnikom, którzy są fanami polskiej literatury, nastolatką oraz wszystkim zainteresowanym.
"Mówią, że kiedy się zakochujesz, czujesz, jakbyś mógł latać wysoko nad ziemią i dotykać chmur. Ja czuję coś całkowicie przeciwnego, ale jestem gotowa przysiąc, że tak właśnie wygląda miłość".
Polecam!
" Rodzimy się z wrodzonym pragnieniem, by być kochanym. Jesteśmy zdolni upaść na kolana, żebrać o ochłapy miłości, byle tylko wiedzieć,że istnieje na tym świecie chociaż jedna osoba, która jest w stanie oddać za nas siebie. Pozwalamy, by inni ludzie łamali nam serce, wystawiali je na próbę, ale nigdy nie przestajemy poszukiwać bratniej duszy. Stajemy się bezbronni jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-15
2019-06-26
"Musiałam przyznać, że trochę się o niego martwiłam, ponieważ nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zawsze miał coś do powiedzenia i musiał rzucić jakiś komentarz. A teraz po prostu milczał".
Tessa i Archer znali się od zawsze. Od dziecka byli obok siebie, właściwie można by rzec, wychowywali się razem. Ich mamy przyjaźnią się od wielu lat, więc często się spotykali. Nie tylko od święta, ale i spędzając razem wakacje, czy chodząc do tej samej szkoły. Tylko relacji tych dwojga zdecydowanie nie można nazwać przyjacielską. A wręcz przeciwnie, ciągła bitwa między nastolatkami, której powoli zaczynały mieć wszystkie osoby wokół nich. Ciągłe ostre wymiany zdań, dokuczliwe teksty, kuksańce, małe i większe złośliwości. Tego nie brakowało, a dni bez potyczek słownych były czymś dziwnym i zaskakującym. Ich mamy bardzo chciały, żeby ich relacja się zmieniła... Jednak czy to możliwe?
,,Najgorszy był ból był wtedy, kiedy miałeś świadomość, że skrzywdziłeś osobę, którą kochałeś".
Jednego dnia dowiadują się, że ich rodzice muszą wyjechać za granicę na kilka miesięcy, a oni na ten czas mają zamieszkać razem. Czy jest szansa na to, że nie rozniosą okolicy swoimi wybuchowymi temperamentami? I swoją ognistą relacją?
Ona, jedna z tych dziewczyn, na które nikt nie zwraca uwagi. Introwertyczka, która ma dwójkę bliskich przyjaciół Scarlett i Leo. Czasem nieco roztargniona, a czasem roztańczona i zakręcona.
On? Szkolna gwiazda, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej. Wszystkie dziewczyny wzdychają na jego widok, lubiany i znany, ciągle w centrum uwagi szkolnej społeczności.
Przychodzi dzień, gdy te charaktery muszą się troszkę utemperować i zaprzestać ciągłej walki. Nauczyciel wciąga ich do pracy nad musicalem. Tess i Archer oraz ich przyjaciele stoją przed wyzwaniem, ale to wyzwanie sprawi, że niektóre relacje się zmienią, ale co i jak to przekonajcie się sami.
,,Już nawet nie chodzi o to, że jestem na niego zła, bo nic mi nie powiedział. Bardziej boli mnie fakt, że się w nim zakochałam. Brakuje mi go, kiedy nie widzę się z nim kilka dni, a co dopiero, gdyby mieszkał tysiąc kilometrów ode mnie".
Po romanse sięgam rzadko, wiele takich książek mnie nie przekonuje, ze względu na mocne seksualizowanie relacji, bez względu na to jaki jest jej stopień. Sama pikanteria itp., no sorry takich nie lubię. Tę historię znalazłam pośród polecanych w zabawie Taniej Książki, w której to można wybrać swój zodiak. I potem dostajemy całą paletę tytułów. Ta oto książka Kingi Macowicz mnie przyciągała, może czasem tak macie, że podświadomie wiecie, że coś Wam się spodoba. Tak było jeśli chodzi o ten tytuł.
Wzięłam czytnik, ściągnęłam książkę i już mnie nie było.
Na początku powieść zdecydowanie skradła moje serce świetnymi ripostami, jakie dawali sobie bohaterowie. Ta ich relacja i każde spotkanie było bardzo dynamiczne, co przyśpieszało akcję powieści. Chciałam wiedzieć dalej co się święci, jak to czasem mówimy. Bitwa na słowa, miny ,no wszystko widziałam oczami wyobraźni. (W sumie film, lub serial młodzieżowy byłby bardzo dobry na podstawie historii). Autorka też skradła moje serducho swoim sposobem pisania, bardzo lekkim. Nie czułam ile przeczytałam, strony zmieniały się same. Podobały mi się relacje bohaterów, opis przyjaźni, ich wspólne spotkania itp. Autorka zdecydowanie stworzyła nie tylko ciekawą opowieść, ale również bohaterów. Wciąga. Podobały mi się też relacje głównej bohaterki, wiemy, co się w niej dzieje. To nie jest tylko opis tego, co na zewnątrz, z innymi bohaterami, jest też relacja jej wnętrza. Co moim zdaniem powoduje, że łatwiej w ten sposób utożsamić się z Tess i zrozumieć jej perspektywę. W różnych sytuacjach, oj różnych.
Info dla wrażliwszych, są dwa miejsca w książce, gdzie pojawiają się sceny, ale to właściwie 2-3 strony.
Bardzo polecam jeśli macie ochotę przeczytać lekko, młodzieżową historię o miłości i nie tylko.
Od miłości do nienawiści nie dzieli nas daleka droga...
"Musiałam przyznać, że trochę się o niego martwiłam, ponieważ nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zawsze miał coś do powiedzenia i musiał rzucić jakiś komentarz. A teraz po prostu milczał".
więcej Pokaż mimo toTessa i Archer znali się od zawsze. Od dziecka byli obok siebie, właściwie można by rzec, wychowywali się razem. Ich mamy przyjaźnią się od wielu lat, więc często się spotykali. Nie...