-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-10-04
Poezja niejedno ma imię.
Myślę, że znajdzie się choć kilka osób, które się ze mną zgodzą.
To jest właśnie jej piękno, nie ma jednej właściwej formy pisania, ale również jednej interpretacji.
Za to ją pokochałam, dałam się jej oczarować i ponieść.
Z tych kilku powodów wciąż po nią sięgam. Znajdzie się jednak wielu, którzy uważają poezję za coś przestarzałego, co nie ma racji bytu.
Dla mnie poezja nie jest zaściankowa, bez niej zabrakło by finezji w tym szalonym, zabieganym świecie, a ona zdaje się być oddechem.
I dziś zachęcam Was do przeczytania opinii na temat tomiku Pani Elżbiety JuszczakPasterze Dolin
Najpierw jednak kilka słów o autorce:
Elżbieta Juszczak - poetka urodzona w Kołobrzegu, pracuje naukowo na Wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Politechniki Koszalińskiej. Jest Autorką reportaży, artykułów i książek naukowych. Interesuje się historią regionalną, z zakresu której prowadzi badania, szczególnie historia prasy i propagandy. Autorka wydała kilka zbiorów wierszy, w swoim dorobku ma:Ona grzeszna, Pukanie, Świecąca ciemność,Alergie orazPasterze Dolin. Poza tomikami Autorka wydała również książki popularnonaukowe;Książka o wodzie,Książka o powietrzu,Książka o ziemi.
W tomik znajdziemy 57 wierszy, są bardzo różnorodne, gdybym próbowała znaleźć jedno słowo, wokół którego byłyby skupione. Można by rzec, pewnego tematu. To miałbym, przepraszam. Mam problem, żeby to jednoznacznie określić.
Autorka w swoich wierszach, z jednej strony, zabiera nas z dala od zgiełku i hałasu. Do ciszy, do łąk i lasów, po prostu na wieś.
Na przykład, gdy czytałam wiersz pt. Jabłka miałam wrażenie, jakbym znalazła się w sadzie.
Jabłka się toczą po płaskiej murawie,
Ich zimna twardość stwarza pewność ziemi.
Nie patrz na niebo, zajrzyj na twarz lata,
patrz jak w zieleni jabłko się czerwieni*.
Gdy czytałamPastereczkę, miałam wrażenie, że razem z podmiotem lirycznym spaceruję po łąkach, gdzie w pobliżu znajduje się jezioro. Piękne przestrzenie niezniszczone przez ludzką rękę, dziewicze.
Pastereczka jest młoda w zielonej sukience,
nachyla się do źródła i zanosi śmiechem.
Ten śmiech bierze lato, powietrze i łąka,
ten śmiech po dolinach i gajach się błąka.
Pod domem upada, a Bóg na to zerka,
podaruje Pasterce ze stawu lusterka(...)**.
I mimo że początek wielu wierszy wprowadza mnie w nastrój sielankowy, radosny, taki można powiedzieć wakacyjny. Takiego zachłyśnięcia się życiem. To w kolejnych wersach wielokrotnie Autorka w jakiś sposób przecina tę rozkosz życia. Pojawia się w moim odbiorze realizm życia, wchodzący jak dla mnie w bardzo skrajny pesymizm. Albo następuje zbiór jak dla mnie niełączących się skojarzeń. Autorka prawdopodobnie widzi coś, co dla mnie jest skryte. Dla wielu czytelników może być niezrozumiałe. Przeczytałam w życiu trochę poezji, napisałam sporo wierszy. Za eksperta się nie uważam, ponieważ poezja taka jest. Niezdefiniowana, niejednoznaczna. W jej nie, jest moje tak. W jej nie, właśnie jest niejedno piękno, ale będące ogromną zagadką. Takie dla mnie są wiersze Pani Elżbiety. Są zagadką, której na ten moment nie rozwiązałam. Przyznaję szczerze, że trudne są dla mnie do zinterpretowania i wyczucia. [Nie umiem połączyć jabłek i Nilu].
Tych, którzy lubią poetyckie wyzwania, zachęcam do próbowania. I sama mam ochotę zapytać Autorkę, "Co autor miał na myśli?".
Za możliwość zrecenzowania i przeczytania dziękuję Autorce Pani Elżbiecie Juszczak.
*cytat z wiersza pt.Jabłka,strona 68 w tomiku.
** cytat z wiersza pt. Pastereczka,s.9.
Poezja niejedno ma imię.
Myślę, że znajdzie się choć kilka osób, które się ze mną zgodzą.
To jest właśnie jej piękno, nie ma jednej właściwej formy pisania, ale również jednej interpretacji.
Za to ją pokochałam, dałam się jej oczarować i ponieść.
Z tych kilku powodów wciąż po nią sięgam. Znajdzie się jednak wielu, którzy uważają poezję za coś przestarzałego, co nie ma...
2023-04
Człowiek rozumny (łac. Homo sapiens) to dwa łacińskie słowa, które naukowo określają to, do której grupy jako ludzie należymy. Autor w swojej książce uznaje to określenie jako przeżytek. Człowiek przez stulecia rozwinął się, przystosował do warunków i wraz z tym dostosowuje swoje życie i otoczenie do siebie. W książce Autor proponuje nowe określenie - Homo artist. Pierwszy człon jest z łaciny, drugi zaś pochodzi z języka angielskiego.
,,[...] ja posłużę się zarówno moim określeniem, jak i tytułem tejże pozycji, który brzmi ,,homo artist".Oznacza to człowieka czującego albo człowieka artystę, który narodził się gdzieś w jaskini, na której wykonał jedno z pierwszych malowideł naskalnych we francuskiej Chauvet".
,,[...] Stawiając na zbitkę słów łacińskiego i angielskiego, chcę zaznaczyć przesunięcie się bieguna kulturowego z łacińskiej, południowej Europy - basenu Morza Śródziemnego Cesarstwa Rzymskiego, do germańskiej Europy Północnej - współczesnych Wysp Brytyjskich".
Tego podważyć nie można, zmienił się świat, to i ludzie się zmienili, więc i określenia należałoby odświeżyć tutaj z Autorem się zgadzam. O naszym zyciu często mówią Facebookowe wpisy, publikowane zdjęcia, na których pokazujemy tylko jedną stronę życia - radość, zadowolenie, wygrane, wszystkie momenty, w których jest dobrze. Wiele z nas należy również do wzrokowców, nazywamy świat przy pomocy obrazków. To bardzo trafne spostrzeżenie, które Autor zawarł w dwóch słowach Homo artist.
Krótka książeczka jest zbiorem 29 refleksji na temat życia człowieka, od tematów dotyczących naszej ludzkiej przeszłości - mitu o powstaniu człowieka, historii Rzymu, czasów Bizancjum, po tematy współczesności; feminizmu, seksualizacji świata, po tematy sportu, muzyki - czyli współczesnej rozrywki.
Na 53 stronach znalazłam kilka spostrzeżeń Autora, które mnie zainteresowały, z którymi się zgadzam. Znajdą się jednak i takie, z którymi się nie zgadzam. Ma na to jednak wpływ osobiste doświadczenie życiowe i myślę, że każdy może odebrać tę książeczkę inaczej.
Styl Autora jest dość lekki i bardziej eseistyczny niż naukowy, powołuje się na kilka źródeł. Aczkolwiek dla mnie osobiście niektóre kwestie są zbyt mało rozwinięte lub potraktowane zbyt skrótowo żeby móc wejść z Autorem w jakąś polemikę. Poza tym dodałabym trochę więcej chronologii tym przemyśleniom, moim zdaniem mogłoby to uspójnić cały wywód. Opisywane czasy sprzed XXI wieku powinny być po sobie, a nie tak,że czytamy mit a potem przeskakujemy do kultury anglosaskiej, czy mediów. Mnie to wprowadziło sporo chaosu.
Myślę, że może zainteresować tych, którzy lubią czytać refleksję innych osób na temat otaczającego nas świata.
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od Autora.
Cytaty dodane za zgodą.
Człowiek rozumny (łac. Homo sapiens) to dwa łacińskie słowa, które naukowo określają to, do której grupy jako ludzie należymy. Autor w swojej książce uznaje to określenie jako przeżytek. Człowiek przez stulecia rozwinął się, przystosował do warunków i wraz z tym dostosowuje swoje życie i otoczenie do siebie. W książce Autor proponuje nowe określenie - Homo artist. Pierwszy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z opowiadaniami Pana Krzysztofa miałam już styczność, gdy zrecenzowałam Nieznośną niewyraźność bytu w 2022 roku, wtedy po raz pierwszy spotkałam się z krótką formą opowiadań, czyli tak zwanych drabbli. Przy pomocy stu słów należy opisać historię, miniaturę wydarzenia, krótką scenkę. To dość trudne zadanie, to musi być tak napisane, żeby tworzyło spójną całość. Pan Krzysztof potrafi napisać takie opowiadania i nie są to tylko historie obyczajowe, wiele z nich zawiera bardzo interesujące spostrzeżenia na temat naszej współczesności, ale i przyszłości świata. Część z nich z pewnością i z łatwością można przypisać do fantastyki, a w niej jednak jest sporo odniesień do naszych czasów, czy tego, gdzie nasze działania jako ogółu ludzkości mogą nas doprowadzić.
W zbiorze znajdziemy 130 drabbli, każdy z nich niesie w sobie inne przesłanie, ale znajdą się takie, które zaskakują, czasem zostawiają czytelnika z niewygodnymi pytaniami na temat człowieczeństwa, czy naszej przyszłości.
Wśród 130 zaznaczyłam 14, które wbiły mnie w fotel, zaskoczyły, bądź pozostawiły z taką refleksją.
Czasem, gdy myślę o drabblach Pana Krzysztofa, przypomina mi się jak czytałam po raz pierwszy Folwark zwierzęcy Orwella. W tamtej historii są tak pięknie ukryte ludzkie cechy i zarazem ukazane. Oczywiście te negatywne, nasze przywary, które tkwią w nas jak kolce.
Przywołuję to nie przez przypadek. Niektóre z tych krótkich opowiadań właśnie pokazują coś takiego, z perspektywy innego bohatera – Autor ukazuje nas samych, czasem bezsens naszych zachowań i działań. Tym mnie ujęło opowiadanie Kosmoarcheologia,
,,[...] Okazuje się, że mieszkańcy tego świata wynaleźli coś takiego jak internet. Dziwne to uczucie wiedzieć, że w chwili, gdy w ziemi kruszeją ich kości, oni utrwaleni są na cyfrowych zdjęciach i w postaci tekstów na tak zwanych portalach. Łapki w górę. Łapki w dół. Plotki. Hejt. Próżność. Nic dziwnego, że w końcu wyginęli. U nich to poszło w złą stronę. Nikt się w porę nie zorientował – cóż, szkoda. Mówi się, że atom, że wojny, ale nic nie jest tak wyniszczające jak mania wielkości u próżnych maluczkich".
cyt. za s. 44.
Myślę, że warto czasem zderzyć się jak ze ścianą w postaci takich opowiadań i jak mówią zejść na ziemię. Zobaczyć to, co przed nami, a co zdawało się niewidoczne jeszcze przed chwilą. Polecam, dla odważnych.
Z opowiadaniami Pana Krzysztofa miałam już styczność, gdy zrecenzowałam Nieznośną niewyraźność bytu w 2022 roku, wtedy po raz pierwszy spotkałam się z krótką formą opowiadań, czyli tak zwanych drabbli. Przy pomocy stu słów należy opisać historię, miniaturę wydarzenia, krótką scenkę. To dość trudne zadanie, to musi być tak napisane, żeby tworzyło spójną całość. Pan Krzysztof...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04
Dzień dobry, dziś zapraszam recenzję książki, którą przeczytałam na początku kwietnia. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej powiedzieć. Potem przyznaję, gdzieś na chwilę mi umknęła. Nadrabiam więc teraz ten brak, gdyż o tej powieści, a właściwie o niesamowitym debiucie Pani Katarzyny Zawodnik powiedzieć trzeba.
Autorka zabiera nas w podróż do przyszłości, do XXII wieku, mamy rok 2124. Z jednej strony można powiedzieć niemal wiek, bo za ludzkością XX wieków. Jednak 100 lat to bardzo długi czas i bardzo dużo zmienić się może. Czego sami jesteśmy światkami, 1 rok potrafi poprzestawiać wszystko w naszym życiu... i nie tylko.
“Czy znacie to uczucie, gdy dzieje się coś takiego, że wszystko wcześniej i wszystko potem zyskuje nowe sens? Ja już znam”.
Zapisz zmiany to powieść, podróż w dwie strony, ale to z perspektywy czytelnika, gdyż dla bohaterów to bilet w jedną stronę, w przyszłość. W powieści przeplatają się czasy bliskie naszej współczesności i przyszłość, być może stanie się i naszą. (Aczkolwiek wolałabym nie).
Świat po III Wojnie Światowej, ludzie uczą się żyć w nowych realiach, gdzie światło słoneczne sięga ich twarzy tylko przez okna... bohaterowie żyją pod ziemią. Dzieci rodzą się w wylęgarniach i nie znają rodzicielskiej miłości. Są można powiedzieć dosłownie hodowane, wychowywane przez specjalnie wybrane jednostki. Właśnie takiego życia doświadczyła Olivia, wychowana w ten sposób nie potrafi odnaleźć w swoim świecie miłości, przez co nie potrafi znaleźć wśród ludzi swojej drugiej połówki. Spragniona uczuć i towarzystwa mężczyzny, postanawia zaryzykować i kupuje humanoida - Cezara. On zaś zaprogramowany według specjalnej ankiety, staje się wymarzonym towarzyszem bohaterki. Tylko po drodze, zrodzi się pewien problem...
Te dwie postaci, człowiek i robot stają na przeciw siebie, mają żyć na równi. Tylko czy to możliwe? Z zewnątrz wyglądają tak samo, trudno rozróżnić w społeczeństwie kto jest kim. Co ich różni? Jeden złożony jest z żywych organów, w których płynie krew, a tworzą go relacje, których doświadcza. Drugi zaś składa się z kabelków, układów i cech, których wymagasz. Co jeśli one się zmienią? Jeden z nich jest skończony i ograniczony, bo nawet w świecie humanoidów ludzie umierają i doświadczają starości. A robot rozregulowania i zależności od ciebie. Kochają, bo mają kochać, bo taki mają program. Czy życie Olivii jest przez to lepsze?
Świat, w którym człowiek nie musi sprzątać, gotować, wydaje się być kuszący. Bo wszystko, co zapewnia podstawowe funkcjonowanie robi za nas robot. I do tego zagubionymi po wojnie ludźmi kieruje bot Georga Sunshune. To on objął zarządzanie po kryzysie wojny atomowo-biologicznej, a ludzie wolni od podejmowania decyzji, żyją według nadanych im wytycznych.
Dopóty nie znajdą się chętni na zmiany...
Nasz świat potrzebuje osób o określonych cechach i predyspozycjach i my takie tu ofertujemy”.
W książce, co warto zauważyć, autorka znalazła miejsce, na kapsułę czasu, jest nią jedna z bohaterek: Babcia Olga.
Kobieta pamięta czasy sprzed wojny, stara się żyć tak, by ten nowy świat jej nie uzależniał od siebie, oczywiście na ile się da. Żyje według starych sposobów, nie ma w domu robotów, które wykonywałyby rzeczy za nią. Wspomina też dawne życie, swoich bliskich, których już nie ma. Ale jest też osobą, która wyznaje wiarę w Chrystusa. Dla mnie cichy symbol od autorki, tego, że wiara nie umiera nigdy, nawet w czasach robotów. Z uśmiechem na twarzy czytałam rozdziały, w których była Olga. Bo i dla mnie jest w pewnych kwestiach reliktem dawniejszych czasów, gdzie ja byłam małym brzdącem.
Tak została określona w książce:
„Ona nie mogłaby być humanem. Takiej wariatki nie napisałby najlepszy programista”.
To bardzo, bardzo dobrze przemyślana książka, która dotyka naprawdę wielu spraw, a przez ukazanie życia w innych realiach, potrafi uderzać ze zdwojoną siłą.
Zapytuje o sens ludzkiego życia, o miłość, o czułość, o przyszłość kolejnych pokoleń, o jakość życia i miejsce na okazywanie uczuć, o wiarę i miejsce dla Boga, o wolność i przeszłość, czy potrafimy z niej wyciągać wnioski na tyle by żyć lepiej, troszcząc się o środowisko, o ludzi, o to, by wojny nie było?
To taka powieść, którą możecie przyjąć jako zaproszenie, do przemyślenia wielu kwestii w życiu, a w szczególności relacji, jakie tworzymy i tego, kim byśmy byli bez nich. Albo jak samotne i puste serce było bez nich. Lub może być też tak, że możecie poczuć, że ta wizja sięga zbyt daleko, albo że jest pesymistyczna. Oczywiście tak może być, ale nie musi. Jednak myśleliśmy, że świat jest dość poukładany, to ostatnie lata pokazały nam, że nie.
Zapisz zmiany historia, w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mieszają się ze sobą, może nie znajdziecie w niej statków kosmicznych jak w Si-Fi, czy u Lema. Myślę, jednak że książka zostanie w Waszych głowach, jak w mojej.
Na koniec dodam, że autorka bardzo umiejętnie prowadzi akcję powieści, trudno się od niej oderwać i choć podejmuje tak wiele tematów, nie towarzyszyło mi uczucie zgubienia. Wręcz przeciwnie, wszystko zgrabnie się łączyło w całość. Bardzo polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki - dziękuję Autorce Pani Katarzynie Zawodnik
Dzień dobry, dziś zapraszam recenzję książki, którą przeczytałam na początku kwietnia. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej powiedzieć. Potem przyznaję, gdzieś na chwilę mi umknęła. Nadrabiam więc teraz ten brak, gdyż o tej powieści, a właściwie o niesamowitym debiucie Pani Katarzyny Zawodnik powiedzieć trzeba.
Autorka zabiera nas w podróż do...
2022-06
Poduszka na parapecie, to trzecia książka Pani Izabelli, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać. Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić recenzją na temat tej historii.
W powieści występują trzy główne postaci. 1. Narratorka 2. Jadwiga 3. Dagmara. Pierwsza z nich jest postacią, która komentuje wydarzenia, wprowadza czytelnika w przestrzeń Krakowa, spogląda na bohaterów z pewnej perspektywy. Jej opis jest pierwszoosobowy, jednak w stosunku do Jadwigi i Dagmary jej relacja jest z jednej strony trzecioosobowa, choć czasem się zastanawiam, czy nie powinno się powiedzieć; narrator wszechwiedzący. Z pewnością ciekawy zabieg literacki, który zwraca uwagę podczas lektury, dość mocno. Przynajmniej w moim odczuciu.
Jadwigę poznajemy jako pierwszą z dwóch. Widzimy jej codzienność, obowiązki, poznajemy jej psiego towarzysza, ale też drugiego, tego mniej lubianego - samotność. Im więcej stron za nami, tym bardziej jesteśmy wstanie zobaczyć, jak bardzo Jadwiga jest uwikłana w swoje nietrafne obserwacje, nie sprawdzone domysły, jak bardzo sama odbiera sobie możliwości obcowania z innymi i bycia potrzebną. Czego z jednej strony chce, a z drugiej sobie zaprzecza i odbiera te możliwości. Zamknęła się w swoim bezpiecznym, (za przeproszeniem) ograniczonym życiu, egzystuje. Nałożyła łatki starości, żyje przeszłością, ale też bardzo surowo ocenia sąsiadów... Nie jest łatwą bohaterką, przyznam, że chwilami niemiłosiernie mnie irytowała. Jednak wraz z zagłębieniem się w tę opowieść, troszeczkę udaje się zmienić perspektywę i spojrzeć na bohaterkę inaczej. Tego zdradzać nie będę.
Dagmara, to z jednej strony ogromne przeciwieństwo Jadwigi, z drugiej... może dwóch zupełnie różnych pokoleń nie dzieli rzeczywiście aż tak dużo?
To młoda kobieta, która chce uchodzić za wielką zaradną, taka trochę Zosia samosia. Tylko czy naprawdę? Czy za odgrywaniem wielkiej bogini zaradności - nie ukrywa się właśnie samotność w wybranym i nowym życiu, a tęskni się za tym odrzuconym i rodzinnym?
Poduszka na parapecie to historia, która sięga bardzo głęboko do nas jako ludzi, do istot, które żyją w pewnej zależności od siebie. Istot społecznych. Czy można naprawdę się od tego oderwać? Hmmm, nie wiem co na to filozofowie. Natomiast autorka pokazuje nam, że samotność chwilami może być dobra, ale taka jakiej doświadcza Jadwiga i Dagmara są czymś destrukcyjnym, co tylko z pozoru wygląda na wygodne i bezpieczne. To relacje są nam potrzebne, bo bez nich zatracamy wiele cennych rzeczy. Pani Izabella w powieści podjęła trudny temat, którego czasem sobie nie uświadamiamy, bo jest w nas bardzo mocno zakotwiczony, lub my sami zamykamy się jak w szklanej kuli. Po tej historii można spojrzeć na siebie i swoje relacje z dystansem.
Po raz trzeci autorka niesamowicie mnie zaskoczyła swoimi obserwacjami i analizą ludzkich działań. Sięga po trudny temat, ale mierzy się z nim odważnie, z empatią, odrobiną humoru i nutką pięknej wrażliwości na bliźniego. Nie wiem, kogo autorka obserwowała, ale wiem, że opisała to na wysokim poziomie.
Dagmara i Jadwiga nie należą do łatwych bohaterek, zdaje sobie z tego sprawę, jednak nawet jeśli macie wobec nich skrajne odczucia, o proszę o jedno; wytrwajcie do końca tej powieści. Warto!
Polecam!
Za możliwość przeczytania Poduszki na parapecie serdecznie dziękuję Pani Izabelli. Za książki, niesamowite dedykacje, za zaufanie!
Poduszka na parapecie, to trzecia książka Pani Izabelli, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać. Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić recenzją na temat tej historii.
W powieści występują trzy główne postaci. 1. Narratorka 2. Jadwiga 3. Dagmara. Pierwsza z nich jest postacią, która komentuje wydarzenia, wprowadza czytelnika w przestrzeń Krakowa, spogląda na...
2022-04
Sanatorium cudów to druga powieść Pani Izabelli Agaczewskiej, tym razem autorka przygotowała coś dla młodszych czytelników. Przez tę książeczkę możemy poznać i odkryć autorkę z innej strony.
Opis:
Głównymi bohaterami Sanatorium cudów są dziewięcioletni Aleksander, który jest narratorem historii, Leopold, Ksawery i mała Ismena. Każdy z czwórki bohaterów przebywa w sanatorium, są pod opieką rehabilitantów, gdyż doświadczyli niepełnosprawności. Mieszkają razem w jednym pokoju, każdy z nich odrobinę w innym świecie, ale też oddzieleni od "Normalsów". Pewnego dnia jednak w sanatorium zjawia się nowa pani Konstancja, która otaczając bohaterów troskliwą opieką odmienia dziecięce smutki. I otwiera dziecięce serca, wpuszczając do nich nadzieję, ale również zaprasza ich w niesamowite miejsce...
Opinia:
Gdy pierwszy raz wzięłam tę książkę do ręki, pomyślałam sobie, że wygląda dość niepozornie. Jest niewielka, przyszło mi do głowy, że swoją objętością przypomina Małego księcia lub Oskara i Panią Różę. Dwie cudowne, dwie moje ukochane historie. Krótkie formy, które choć mają kilkadziesiąt stron, zawierają ogrom mądrości, ciekawych spostrzeżeń, subtelności i tego "czegoś" co trudno niekiedy nazwać. To skojarzenie pojawiło się (chyba), przez czytelniczą intuicję.
Myślę, że jak tu jesteśmy, jako grupa czytelników, to wiemy, że krótkie formy, wcale tak łatwe do napisania nie są, jakby się wydawało. Pani Izabella, jest autorką, która radzi sobie świetnie z konstruowaniem takich historii i Sanatorium Cudów właśnie to pokazuje. Historia skierowana do dzieci, ale osobiście uważam, że będzie równie świetna dla rodziców, nauczycieli, wychowawców, osób pracujących z dziećmi. To powieść, która zasługuje na miano bajki edukacyjno-terapeutycznej, ponieważ pokazuje młodym czytelnikom, że świat ma różne oblicza i jesteśmy bardzo różni, mamy inne umiejętności, ograniczenia, czy choroby. Ona nie tylko ukazuje, ale również edukuje. Uczy empatii, pomocy, otwartości, nieoceniania z góry drugiego człowieka, tolerancji i bycia, ale także tego że warto wierzyć w marzenia i mieć nadzieję na to, że uda się je spełnić. Bardzo piękna i ujmująca opowieść, która moim zdaniem pozostaje w serduchu odbiorców, tak samo jak jej bohaterowie. Mnie na końcu nawet wzruszyła.
Bardzo polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Autorce: Pani Izabelli Agaczewskiej
Sanatorium cudów to druga powieść Pani Izabelli Agaczewskiej, tym razem autorka przygotowała coś dla młodszych czytelników. Przez tę książeczkę możemy poznać i odkryć autorkę z innej strony.
Opis:
Głównymi bohaterami Sanatorium cudów są dziewięcioletni Aleksander, który jest narratorem historii, Leopold, Ksawery i mała Ismena. Każdy z czwórki bohaterów przebywa w...
2022-01
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Kazimierza Kiljana i mam nadzieję, że nie ostatnie. Bardzo przyjemnie czytało mi się ,,Bukiet chabrów". Historia Justyny jest bardzo przyjemnie opisaną historią, która składa się z różnych epizodów, zwrotów akcji i przyjemnych zaskoczeń. W książce nie brakuje tajemnic, interesujących zmian w życiu bohaterki oraz odkryć, które prowadzą po nitce do kłębka. On zaś okazuje się podróżą w przeszłość, spotkaniem ze swoimi uczuciami i marzeniami. To naprawdę klimatyczna powieść, tak odrobinę inna od tych najnowszych, ma w sobie odrobinę starego stylu. Moim zdaniem jednak to coś ważnego, bo niewiele jest już takich książek. Dlatego cieszę się bardzo, że mogłam ją przeczytać i poznać, mam nadzieję, że kontynuacja również jest utrzymana na takim poziomie.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Kazimierza Kiljana i mam nadzieję, że nie ostatnie. Bardzo przyjemnie czytało mi się ,,Bukiet chabrów". Historia Justyny jest bardzo przyjemnie opisaną historią, która składa się z różnych epizodów, zwrotów akcji i przyjemnych zaskoczeń. W książce nie brakuje tajemnic, interesujących zmian w życiu bohaterki oraz odkryć,...
więcej mniej Pokaż mimo to
,,Wiesz, co to jest miłość?
To ten motyl,
który nigdy nie gaśnie".
To moje pierwsze spotkanie z książką Pani Kai Kowalewskiej, ale bardzo się cieszę, że dane było mi poznać opowieści stworzone przez autorkę.
Miłość, to zbiór siedmiu opowiadań, ukazujących różne historie bohaterów. Które jak łatwo się domyślić dotyczą najpiękniejszego, ale również najtrudniejszego uczucia, jakim jest miłość. To ona nas w życiu kieruje, szepcze na ucho, podpowiada, przybiera różnorodne formy, zmienia barwy, ma odcienie. Jest po prostu przebogata. Jest w drugim człowieku, w drobnych gestach, w spojrzeniu, w promieniach słońca... można ją dzielić z bliskimi, z przyjaciółmi, czy wyciągając pomocną dłoń do kogoś nieznanego.
Miłość nie jest jednoznaczna i nie ma jednej definicji, książka Pani Kai pięknie o tym mówi i myślę, że przypomina w ten sposób coś bardzo ważnego.
W zbiorze poznamy ciekawie skonstruowanych bohaterów, nie są wyidealizowani. Jedni opowiadają o swoich doświadczeniach, a inni jej szukają.
Książkę Pani Kai czytało mi się bardzo dobrze i wciągnęła mnie, więc przeczytałam ją dość szybko. Opowiadania, to jak dobrze wie każdy z nas, forma niełatwa i wymagająca. Pani Kaja radzi sobie z nią bardzo dobrze, ponieważ opowiadania są pełną historią, nie zauważyła niedociągnięć. Nie mam też uczucia niedosytu, czy czegoś podobnego. Wszystko jest wymierzone i bardzo dobrze, ze smakiem dopracowane. I z przyjemnością mogę Wam ten zbiór polecić. Każde z opowiadań ma swój klimat, bohaterowie swój sposób bycia, życia. Nic nie jest powtórzone.
Za możliwość przeczytania dziękuję autorce Pani Kai Kowalewskiej oraz wydawnictwu Chaos Artistic Laboratories
,,Wiesz, co to jest miłość?
To ten motyl,
który nigdy nie gaśnie".
To moje pierwsze spotkanie z książką Pani Kai Kowalewskiej, ale bardzo się cieszę, że dane było mi poznać opowieści stworzone przez autorkę.
Miłość, to zbiór siedmiu opowiadań, ukazujących różne historie bohaterów. Które jak łatwo się domyślić dotyczą najpiękniejszego, ale również najtrudniejszego uczucia,...
2021-06-01
Grzegorz Bobin zadebiutował powieścią pod tytułem Niebieski las, książka należy do gatunku fantasy.
Opis:
Istniał kiedyś świat pełen magii i ludzi, którzy potrafią się nią posługiwać. Tak samo, jak istniał pokój w królestwie Inis, do czasu gdy pewien bardzo zły człowiek postanowił go zniszczyć, kosztem wielu istnień. Czarodziej Theron, którego sercem zawładnęła nienawiść, chce pogrążyć świat w chaosie. Chce zniszczyć wszystko i wszystkich, każdego kto stanie mu na drodze. Posiada ogromną moc, która może zmienić świat w zgliszcza. Inis jest w niebezpieczeństwie, a wraz z nim wszyscy mieszkańcy. Dobro, będzie musiało zmierzyć się ze złem, i pokazać kto należy do silniejszych. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte, ponieważ zło, czai się wszędzie. Z tym we wcieleniu Therona trudno walczyć. Czy ktoś przeżyje? Kto wygra?
Jeśli chcecie, to zapoznajcie się z Niebieskim lasem by odnaleźć odpowiedzi na powyższe pytania.
Opinia:
Akcja powieści rozgrywa się w czasach średniowiecza, panują władcy, rycerze bronią swoich krain, żyją magowie i druidzi. Poznajemy świat fantasy, który zbudował i opisał autor. Na początku poznajemy historię Meriel i jej dzieci, autor wprowadza nas również w życie Therona i jego plany, dotyczące tytułowego Niebieskiego lasu i całego świata. Akcja powieści jest płynna i wielowątkowa, to, co rzuciło mi się w oczy, to, to że nie potrafię znaleźć jednego głównego bohatera wśród postaci. Dość ciekawy zabieg, z którego zdałam sobie sprawę pod koniec książki. Jedynymi głównymi bohaterami są: dobro i zło. Inne postaci mają swoje "momenty", chwile, w których dominują, wtedy możemy ich obserwować i poznawać. To się jednak systematyczne zmienia, przez cała książkę. Wątki przeplatają się ze sobą w ciekawy sposób, dobrze to urozmaica historię, może nawet bardziej upłynnia. Rozdziały nie są bardzo długie, więc się je połyka, chociaż w książce znajdziemy ich aż 64, przy 304 stronach. W dość krótkiej powieści dzieje się naprawdę dużo, chwilami byłam zaskoczona, że aż tak dużo. To zdecydowanie można zaliczyć do plusów.
Jeśli zaś chodzi o minusy, to wydaje mi się, że niektóre wątki nie do końca zostały wyjaśnione. I muszę przyznać (mam nadzieję, że Was do nie zniechęci) mnie rozczarowało zakończenie, zabrakło mi tam czegoś, co by mnie przekonało, że to definitywnie koniec opowieści. Co prawda zastanawiam się i właściwie bardzo bym tego chciała, żeby historia miała kontynuacje. Ostatnie wątki bardzo to sugerują, ale ciężko powiedzieć mi, czy autor ma w planach kolejną część. Chciałabym wiedzieć co stało się z kilkoma postaciami, ponieważ to nie wybrzmiało... !!!
Drogi autorze Niebieskiego lasu apeluję o kontynuację!
Grzegorz Bobin zadebiutował powieścią pod tytułem Niebieski las, książka należy do gatunku fantasy.
Opis:
Istniał kiedyś świat pełen magii i ludzi, którzy potrafią się nią posługiwać. Tak samo, jak istniał pokój w królestwie Inis, do czasu gdy pewien bardzo zły człowiek postanowił go zniszczyć, kosztem wielu istnień. Czarodziej Theron, którego sercem zawładnęła nienawiść,...
2021-01-14
Powieści kryminalne w ostatnich latach zyskują na popularności, czy to polskich autorów, czy zagranicznych. Wśród wielu autorów, znajdziemy takich, których zna każdy czytelnik, ponieważ należą już do literackich kanonów, do literatury światowej. Wśród takich autorów są: Arthur Conan Doyle oraz Agatha Christie.
W zbiorze kryminalnych opowiadań świątecznych, znajdziemy niewiele z ich twórczości, co mnie osobiście bardzo rozczarowało. Autor wyboru opowiadań – Otto Penzler, powołuje się na nazwiska znanych pisarzy. Dla mnie to właściwie zabieg reklamowy, czy marketingowy, tak żeby przyciągnąć czytelnika. Nie jest to dobre. Inni autorzy są znacznie mniej popularni. Przed każdym opowiadaniem jesteśmy wprowadzeni (w skrócie) w twórczość pisarzy. Spośród 28 opowiadań najwięcej należy do literatury angielskiej i amerykańskiej, wielu autorów tworzyło w XIX i XX wieku, ale zdarzyło się chyba, że było jakieś wcześniejsze opowiadanie. Zaglądając więc do tego zbioru, możemy zobaczyć pewien przekrój czasowy. I zobaczyć jakie zmiany następowały w kształtowaniu się powieści kryminalnych.
Otto Penzler, który jest autorem wyboru, urodził się w 1942 roku. Jest wydawcą powieści kryminalnych w Stanach Zjednoczonych oraz właścicielem księgarni i wydawnictwa The Mysterious Bookshop w Nowym Jorku. Studiował literaturę angielską.
Pisząc o wydaniu, trzeba zwrócić uwagę na to, że opowiadania podzielone są na pięć kategorii:
Tradycyjne opowiadania świąteczne,
Zabawne opowiadania świąteczne,
Świąteczne opowiadania o Sherlocku Holmesie,
Sensacyjne opowiadania świąteczne,
Niesamowite opowiadania świąteczne.
Opinia:
Przyznaję, pomysł na taki zbiór jest naprawdę dobry i w ciekawy sposób może popularyzować literaturę kryminalną. ALE Moim zdaniem potencjał tego pomysłu nie został wykorzystany. Dlaczego? Już argumentuję.
Po pierwsze zbiór chociaż zawiera wiele nowych (jak dla mnie) nazwisk, to mnie te opowiadania wcale nie zachwyciły. Owszem, mam świadomość, że wbrew pozorom forma, jaką są opowiadania jest niezwykle trudna. Może nie jestem znawcą kryminałów, ale książek już trochę przeczytałam, dlatego pozwalam sobie na tę krytykę. Wiele opowiadań zawartych w książce nie radzi sobie z formą. Fabuła jest na samym początku ciekawa, dobrze rozbudowana, a potem przychodzi rozwiązanie zagadki, które jest niezwykle krótkie i niepełne, albo rozwiązane w zupełnie inny sposób, ale dziwny.
Ze wszystkich 28, podobało mi się zaledwie 5. No, to chyba dość mało jak na taki duży zbiór? Wersja tradycyjna ma ponad 700 stron, a e-book prawie 500.
Z tych opowiadań, które mnie po pierwsze wciągnęły i zaskoczyły to opowiadanie otwierające zbiór, autorstwa królowej gatunku, czyli Agaty Christie pt. Przygody świątecznego puddingu. To jest opowiadanie, które pokazuje, co powinno być w naprawdę dobrym kryminale. Drugie, które czytało mi się dobrze to, to napisane przez Arthura Conan Doyle'a, mogłam spotkać ponownie jednego z ulubionych bohaterów. Trzecim opowiadaniem jest: Skandal w zimie autorstwa Gillian Linscott i to opowiadanie mnie zaskoczyło. Autorka stworzyła bardzo ciekawą historię i zawarła w niej dobrze znanego nam: Sherlocka. Poprowadziła narrację bardzo płynnie i ciekawie, a zagadka intrygowała, z uwagą śledziłam akcję. Pisarka zrobiła też coś, co mnie zainteresowało, potrafiła swój styl pisania upodobnić do stylu twórcy Sherlocka i Watsona, wyszło jej naprawdę dobrze. Myślę, że zainteresuję się jej twórczością. Z zabawnych opowiadań jedno mnie rozbawiło: Święty na opak.
To tak w telegraficznym skrócie, są jak dla mnie najlepsze opowiadania, które zwracają uwagę, reszta jak dla mnie przeciętna. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Ja opowiadania czytałam na czytniku i podczas lektury zauważyłam w opowiadaniach znaczną ilość literówek w tekście. Niekiedy musiałam się zastanawiać, o co chodzi. Za to odejmuję gwiazdkę, bo na mnie zrobiło to wrażenie niestaranności redaktorów polskiego wydania. Rozumiem, że czasem takie literówki się zdarzą (pewnie w tym tekście nawet są), ale w zbiorze jest ich dużo, dlatego zwróciło to moją uwagę. Może to jest widoczne w e-booku. Nie wiem, sami oceńcie, czy Wam to przeszkadza, czy jednak nie.
Czy polecam?
Szczerze mówiąc: nie wiem.
Książkę przeczytałam dzięki Klubowi Recenzenta NaKanapie.pl
⭐️⭐️⭐️⭐️/10
Powieści kryminalne w ostatnich latach zyskują na popularności, czy to polskich autorów, czy zagranicznych. Wśród wielu autorów, znajdziemy takich, których zna każdy czytelnik, ponieważ należą już do literackich kanonów, do literatury światowej. Wśród takich autorów są: Arthur Conan Doyle oraz Agatha Christie.
W zbiorze kryminalnych opowiadań świątecznych, znajdziemy...
2020-10-18
Paryż – piękne, znane na całym świecie miasto, co roku odwiedza je tysiące turystów. Miasto artystów, miasto kultury, miasto mody.
Chyba każdy z nas spotkał się z przynajmniej jednym określeniem.
Kiedyś to również miasto okupowane przez Niemców, w czasie II Wojny Światowej.
Opis
Alice przyjeżdża z New Jersey do Paryża, na wakacje, razem ze swoją rodziną, otworzy wrota czasu. Po zmarłej babci w spadku otrzymała mieszkanie w Paryżu. Nigdy wcześniej, o tym nie słyszała, nie wiedziała nawet, co kryje przeszłość jej babci. Wraz z tajemnicą zaczynają się poszukiwania i chęć zrozumienia przez Alice historii babki i jej rodziny. Co się stało, że jej babcia znalazła się tak daleko od domu? Jakie wydarzenia wstrząsnęły Paryżem i babcią głównej bohaterki? Co kryje głęboko zakopana przeszłość?
Opinia
To nie jest prosta historia, wciągająca, ale nie na jeden wieczór.
Czytając musiałam sobie układać wydarzenia opisywane w książce. Potrzebujemy się wczuć, ponieważ Jordyn Taylor przeplata w swojej powieści przeszłość i teraźniejszość. Okupowany Paryż i teraźniejszość. W pewnym sensie nowy świat, który w murach muzeów mówi o swojej (niełatwej) historii.
Lubię takie powieści, które potrafią zaprowadzić mnie w inne meandry literatury i rozwijają przede mną swój kłębek. Zachęcając mnie do tego, bym po sznurku dążyła do poszukiwań. Książka Dziewczyna z Paryżawłaśnie mnie zaintrygowała. Mam ochotę poznać historię Paryża i jak Alice dowiedzieć się trochę, jak wyglądało wtedy życie ludzi i popatrzeć na historię Europy, nieco inaczej niż na suche fakty opisane w podręczniku od historii.
Ta książka na to pozwala i we mnie pozostawiła niedosyt. Nie jest on związany z tym, że powieść jest niedokończona, czy coś... Absolutnie nie! Jest cała i niczego jej nie brakuje. To raczej pozostawienie pragnienia, które pozwoli mi poszerzyć swoją wiedzę. Co może doprowadzić do czegoś bardzo interesującego.
Powieść czyta się bardzo dobrze, znajdziemy rozdziały, gdzie narratorką jest Alice – teraźniejszość, oraz rozdziały Adalyn, czyli te dotyczące przeszłości. Razem tworzą doskonały splot, coś jak pięknie i równo spleciony warkocz. Myślę, że to jest taka opowieść, która na długo pozostawi ślad w moim czytelniczym serduchu.
Na koniec ciekawostka:
Dziewczyna z Paryża została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, więcej o tym tutaj.
Książkę polecam każdemu, kto lubi niełatwe historie i dwie narracje.
Za możliwość przeczytania Dziewczyny z Paryża dziękuję Wydawnictwu IUVI.
Paryż – piękne, znane na całym świecie miasto, co roku odwiedza je tysiące turystów. Miasto artystów, miasto kultury, miasto mody.
Chyba każdy z nas spotkał się z przynajmniej jednym określeniem.
Kiedyś to również miasto okupowane przez Niemców, w czasie II Wojny Światowej.
Opis
Alice przyjeżdża z New Jersey do Paryża, na wakacje, razem ze swoją rodziną, otworzy wrota...
2019-10-28
Magda Awoszko w swoim zbiorze esejów porusza wiele ważnych tematów, przygląda się problemom, społeczeństwu.
Nie filozofuje, tylko pisze prosto z mostu o tym, co widzi i słyszy, często dzieli się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, zasłyszanymi historiami i rozmowami, co bardziej urzeczywistnia problemy i pokazuje, że nie są one wyssane z palca.
W niewielkiej książce znajduje się bardzo dużo dobrej treści, która pozwala nam spojrzeć na świat oczami innej osoby, uświadamia nam to że każdego dnia, powinniśmy patrzeć tak na innych. Bez oceniania z góry.
U autorki podoba mi się to, że nie boi się poruszać trudnych tematów, sięga też po różne tematy. Mówi to co myśli, jest szczera, czasami do bólu. Dyskutuje z czytelnikami o tym, co możemy nazwać odpowiednim strojem, otwarcie mówi o naszych przywarach i o swoich poglądach. Z opisu książki i po przeczytaniu esejów dowiadujemy się, że autorka jest przeciwniczką fałszu i obłudy. Zgadzam się z nią.
Eseje czyta się dość szybko, są bardzo interesujące i lekko napisane. Jak już wcześniej pisałam poruszają ważne problemy. Myślę, że czytanie takich form poszerza horyzonty, pomaga rozumieć inne perspektywy widzenia i rozumienia drugiego człowieka. Książki nie da się przeczytać na raz, ponieważ poruszane problemy zachęcają nas do refleksji i spojrzenia na własne życie.
Cieszę się, że mogłam przeczytać eseje.
Polecam!
Magda Awoszko w swoim zbiorze esejów porusza wiele ważnych tematów, przygląda się problemom, społeczeństwu.
Nie filozofuje, tylko pisze prosto z mostu o tym, co widzi i słyszy, często dzieli się z czytelnikami swoimi doświadczeniami, zasłyszanymi historiami i rozmowami, co bardziej urzeczywistnia problemy i pokazuje, że nie są one wyssane z palca.
W niewielkiej książce...
"Miej mniej" Natalii Kraus-Kowalczyk to świetnie napisana książka, która jest poradnikiem. Znajdziemy w nim porady na temat oczyszczenia swojego otoczenia i posiadania mniej. Żyjemy w czasach, gdzie posiadanie wielu rzeczy popularnych i drogich marek mówi o zaradności w życiu, czy też powodzeniu. To jednak bywa bardzo złudne, bo jesteśmy nie tylko przytłoczeni ilością przedmiotów, ale i informacji i funkcjonujemy w takim zabałaganieniu. Autorka zachęca nas do oczyszczenia swojej przestrzeni, nie tylko jeśli chodzi o szafę, kosmetyki, czy inne przedmioty, ale też o inne zasoby, nawet na Facebooku. Na prostych przykładach z życia wziętych, pokazuje, że mniej, to też lepiej, ponieważ odzyskujemy nieco wolności i miejsca, bo warto zrobić też porządek w swoich zainteresowaniach i planu dnia. Aby mieć chwilę na odpoczynek i odprężenie. Bardzo polecam, choć to poradnik, to Pani Natalia opisała wszystko w bardzo przyjemny sposób, czyta się jak świetną powieść i nie wiadomo kiedy "Miej mniej" się kończy. Teraz czas spróbować nieco wykorzystać porady i uporządkować nie tylko szafę.
"Miej mniej" Natalii Kraus-Kowalczyk to świetnie napisana książka, która jest poradnikiem. Znajdziemy w nim porady na temat oczyszczenia swojego otoczenia i posiadania mniej. Żyjemy w czasach, gdzie posiadanie wielu rzeczy popularnych i drogich marek mówi o zaradności w życiu, czy też powodzeniu. To jednak bywa bardzo złudne, bo jesteśmy nie tylko przytłoczeni ilością...
więcej Pokaż mimo to