-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2020-05-13
2020-04-03
2010
2005
2020-04-02
2020-04-01
"Bursztynowe Baśnie" czytała mi w dzieciństwie, przed snem Mama. Pamiętam jak ją zamęczałam karząc czytać baśń, na którą w danym czasie miałam "fazę" przez kolejne kilkanaście wieczorów. Do takich "fazowych ulubieńców" zaliczał się "Naszyjnik z kropli rosy". Bohaterka tej historii, tzw. "panna Chcę-to-mieć", to kapryśna królewna, która zapragnęła posiąść tytułowy naszyjnik z kropli rosy. Nie dała sobie wyperswadować, że takiego naszyjnika nie da się nosić jak prawdziwych klejnotów i dostała nauczkę za swoją pychę. Ta baśń stała się w mojej rodzinie legendą i do tej pory Mama nazywa mnie "panną Chcę-to-mieć", kiedy upieram się na jakiś wg niej niepotrzebny zakup. Drugą ulubioną baśnią było "Zajęcze uszko, lisi ogon, kurza stopka i jeleni język". Oryginalnie sportretowana opowieść o matczynej miłości i poświęceniu siebie. Swoją drogą koncepcja i symbolika tej baśni, choć ukazana przy pomocy odmiennych rekwizytów i zakończona pełną szczęścia przypomina "Opowiadanie o matce" Andersena. Jestem ciekawa, czy autorka inspirowała się odeskim baśniopisarzem, czy jest to przypadkowa zbieżność, a może motyw powszechny w ludowych opowieściach różnych regionów i krajów? Następną baśnią, którą dręczyłam Mamę była "Grobla na Jeziorze Kamiennym", opowiadająca o tym jak to diabeł w hrabiowskim przebraniu zobowiązał się przed świtem zbudować na jeziorze groblę w zamian za duszę pewnego mężczyzny, który miał sprytną żonę. Następnie "Dlaczego Bałtyk jest słony", czyli urocza historia o zaczarowanym młynku z solą. W pamięć zapadła mi również "Wyspa piratów", w której hersztem bandy była kobieta. Roniłam łzy nad pełnymi poświęcenia, wierności i oddania bohaterami "Królewskiego latarnika", wczuwałam się w pełną magi "Gwiazdę ziemną", śmiałam się przy "Stolemie znad Bałtyku". Równocześnie zachwycały mnie ilustracje Janiny Rybickiej, którym niestety dodawałam koloru wedle mojego dziecięcego uznania. Kiedy miałam ok. 10 lat książka była tak zniszczona, że w czasie wielkich porządków, pomimo moich rozpaczliwych protestów, została wyrzucona. Zniknęła z półki, ale w sercu została. Przypomniałam ją sobie na studiach i na próżno szukałam w bibliotekach. Nie wiedzieć czemu, zbiór jednych z najpiękniejszych polskich baśni nigdy nie został wznowiony (jedyne wydanie pochodzi z 1972 r.) Na szczęście udało mi się go kupić przez Internet. Mam w końcu ten mój skarb i to nowiutki - aż dziw, że po tylu latach byłam pierwszą czytelniczką tego egzemplarza - nawet jeszcze niektóre strony nie zostały rozcięte. Przeczytałam wszystkie baśnie jeszcze raz i z pełną szczerością mogę napisać, że wciąż są tak samo ciekawe i piękne, jak wtedy gdy byłam mała. Urok niektórych, jak "Zorza córka dnia", czy "Zaklęte drzewa" dopiero teraz mogłam prawdziwie docenić. Polecam tę książkę i dzieciom i dorosłym. Jest naprawdę piękna i ponadczasowa, osadzona nad naszym polskim morzem, zawiera urocze, umiejętnie wplecione w fabułę opisy rodzimej roślinności, obyczajowości i mentalności naszych przodków.
"Bursztynowe Baśnie" czytała mi w dzieciństwie, przed snem Mama. Pamiętam jak ją zamęczałam karząc czytać baśń, na którą w danym czasie miałam "fazę" przez kolejne kilkanaście wieczorów. Do takich "fazowych ulubieńców" zaliczał się "Naszyjnik z kropli rosy". Bohaterka tej historii, tzw. "panna Chcę-to-mieć", to kapryśna królewna, która zapragnęła posiąść tytułowy naszyjnik...
więcej mniej Pokaż mimo to2017
Na powieść "Błękitny zamek" natknęłam się przypadkowo, szukając powieści z lat 20. Byłam zaskoczona, że ulubiona pisarka mojego dzieciństwa napisała taką powieść. Choć np. kolejne części przygód "Ani z Zielonego Wzgórza" pisane były ok. lat 20., a nawet w drugiej połowie lat 30., a "Emilka ze Srebrnego Nowiu" wraz z kontynuacjami w latach 20., Montgomery i jej powieści zawsze kojarzyły mi się z końcem XIX i początkiem XX wieku oraz klimatem Wyspy Księcia Edwarda. Tymczasem w "Błękitnym Zamku" dostajemy coś zupełnie innego. Ponadto, książka pokazuje lata 20. z zupełnie innej perspektywy. Nasze dzisiejsze wyobrażenia o tamtych czasach są ukształtowane przez popkulturę i nie do końca prawdziwe. Nie każda kobieta miała wtedy krótkie włosy, modne sukienki, mocny makijaż i chodziła na dancingi. Wielu ludzi, zwłaszcza w mniejszych miastach i wsiach żyło jeszcze po staremu, wg mentalności ściśle XIX-wiecznej. Tak też żyje rodzina bohaterki naszej powieści, zmuszając ją do tego samego. Valancy Stirling ma 29 lat i uchodzi za nieatrakcyjną i nieśmiałą starą pannę, prawdziwe popychadło całej rodziny. Dziewczyna jest za słaba, by się takiemu traktowaniu przeciwstawić; żyje w smutku i poczuciu krzywdy, a jej jedyną atrakcją są marzenia o Błękitnym Zamku, którego ona jest piękną i podziwianą władczynią. Sytuacja zmienia się zupełnie, kiedy dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora. Postanawia znaleźć w sobie odwagę i przeciwstawić się rodzinie, by przez ten krótki czas życia jaki jej pozostał, zakosztować choć trochę szczęścia. W końcu wykazuje się stanowczością i zmienia swoje życie na lepsze. Zyskuje szacunek i podziw innych, odnajduje miłość. Buduje swój realny "błękitny zamek", dokonując wewnętrznej i zewnętrznej metamorfozy, co pięknie symbolizuje różany krzew, który dostała od rodziny. Matka nigdy nie pozwoliła jej przyciąć żadnej jego gałązki, przez co róże nigdy nie zakwitły. Po zmianie podejścia do życia Valancy nie słuchała już rozkazów matki i obcięła jego gałęzie, dzięki czemu krzew wreszcie obsypał się kwieciem. Piękna, dająca nadzieję powieść o tym, że niemal każdy z nas może nabrać wiary w siebie i zmienić swoje życie na lepsze. Im się jest starszym czytając tę powieść, tym lepiej, bo tylko osoba z określonym bagażem życiowych doświadczeń może ją w pełni docenić.
Na powieść "Błękitny zamek" natknęłam się przypadkowo, szukając powieści z lat 20. Byłam zaskoczona, że ulubiona pisarka mojego dzieciństwa napisała taką powieść. Choć np. kolejne części przygód "Ani z Zielonego Wzgórza" pisane były ok. lat 20., a nawet w drugiej połowie lat 30., a "Emilka ze Srebrnego Nowiu" wraz z kontynuacjami w latach 20., Montgomery i jej powieści...
więcej mniej Pokaż mimo to2018
2010
Powstała w 1819 r. "Pamiątka po dobrej matce" była pierwszym podręcznikiem dla pensji żeńskich napisanym w języku polskim. Młoda, bo 21-letnia wówczas Hoffmanowa z marszu zdobyła sławę i otrzymała za swoje dzieło dożywotnią rentę. Obecnie trudno jest zrozumieć nie tylko zachwyty nad tą książką, ale również to, że był to podręcznik. Dlaczego? "Pamiątka" stanowi zbiór dobrych rad, jakie na łożu śmierci pozostawia swej córce Amelii jej matka, Maria, która umiera z powodu zbytniej "tkliwości"(dziś powiedzielibyśmy, że była zbyt wrażliwa). Nie od dziś wiadomo, że kto ma miękkie serce ten musi mieć twarde... cztery litery, ale żeby zaraz z tego powodu przenosić się na tamten świat? Nie mniej jednak dogorywa i pomna swoich błędów tworzy wypełnione dobrymi radami dzieło, które składa się z czterech części, w obrębie których znajdują się rozdziały poruszające określone kwestie, np. "O miłości", "O przyjaźni", "O małżeństwie", "O miłości macierzyńskiej" itd.itp.
Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego, zabawnego lub ładnego wierszyka z morałem, po którym następują istotne rady i wskazówki dla młodych, powoli wkraczających w życie panien. I tak dla przykładu, w rozdziale "O wielkim świecie i opinii" autorka radzi: "tańcuj tylko do lat trzydziestu" ("Pamiątka...", s. 259) - coś czuję, że jestem na przegranej pozycji, a szkoda, bo lubię tańczyć :D; w rozdziale "O przesadzie" dowodzi, że "udając na przykład wybredność co do towarzystwa, jedzenia, usługi, wkrótce dziwaczną zostać można, a dziwactwa nieznośną czynią kobietę, i sobie i drugim." ("Pamiątka...", s. 209) - Ciekawe co na to wielbicielki slow fashion ;) Choć faktycznie wielu sprzedawców uważa za zawracanie głowy pytania o skład materiału itp. wybrzydzanie ;); w rozdziale "O miłości" dowodzi: "Prawdziwa miłość tak jest rzadką na ziemi, tyle za sobą niesie goryczy, tak obejść się bez niej może kobieta, że choć jej nie doświadczysz, szczęścia to twojego nie umniejszy." ("Pamiątka...", s. 131) - może i racja, zwłaszcza jak się człowiek napatrzy na wielkie miłości, które szybko przeradzają się w wielką nienawiść :(; Nie brakuje również patriarchalnych poglądów tamtych czasów: "Być żoną i matką, przeznaczeniem kobiety; na to jest stworzona, i cel wszystkich nauk, napomnień, całego jej wychowania ten jest: żeby potrafiła uszczęśliwić małżonka i dobrze wychować dzieci." ("Pamiątka...", s.223)
Hoffmanowa w swojej książce zachowuje powszechnie uznane, konserwatywne poglądy swoich czasów. Rewolucyjne przekonania pierwszych emancypantek, zwanych entuzjastkami zostają przez nią odrzucone, pomimo że sama stanowi doskonały przykład kobiety niezależnej, która pierwsza w Polsce żyje z pracy piórem, a za mąż wychodzi dopiero w wieku trzydziestu jeden lat z prawdziwej miłości.
"Pamiątka..." to prawdziwy bestseller XIX-go wieku, wielokrotnie wznawiany i ceniony, mimo że pomysł na niego nie był świeży, a zaczerpnięty z niemieckiego poradnika Jakuba Glatza. Nie zmienia to jednak faktu, że Tańska jako pierwsza postanowiła napisać podręcznik dla młodych panien, podczas gdy inni, bardziej doświadczeni pisarzy tylko krytykowali użycie na pensjach francuskich powieści typu "Adela i Teodor" Stefanii Genlis, ale nie zrobili niczego by zastąpić je książkami w języku polskim.
Co do wartości merytorycznej książki, to choć obecnie nie wydaje się ona znacząca, musimy pamiętać, że powstała ona w czasie, gdy powszechne kształcenie kobiet było jeszcze w powijakach, więc z historycznoliterackiego punktu widzenia "Pamiątka..." jest dziełem ważnym, o którym powinno się choć wspominać na lekcjach języka polskiego i historii.
Powstała w 1819 r. "Pamiątka po dobrej matce" była pierwszym podręcznikiem dla pensji żeńskich napisanym w języku polskim. Młoda, bo 21-letnia wówczas Hoffmanowa z marszu zdobyła sławę i otrzymała za swoje dzieło dożywotnią rentę. Obecnie trudno jest zrozumieć nie tylko zachwyty nad tą książką, ale również to, że był to podręcznik. Dlaczego? "Pamiątka" stanowi zbiór...
więcej mniej Pokaż mimo to2009-01-01
Jedna z moich ulubionych powieści, w której prócz samej fabuły urzekł mnie również ironiczny język autora. Subtelna, trafna ironia, zawsze mnie przyciągała, a tutaj mamy ją doprowadzoną do perfekcji. Prócz tego możemy się również dowiedzieć o mentalności i obyczajowości czasów wiktoriańskich. Przykładowo, zawsze ciekawiło mnie, w jaki sposób zubożała szlachta, czy arystokracja, jak gdyby nigdy nic, nadal żyła na wysokim poziomie. O tajnikach tego procederu możemy dowiedzieć się z rozdziału zatytułowanego: "Jak żyć dostatnio przy rocznym dochodzie równym zero". Niemałe zdziwienie wywołał we mnie również opis bitwy pod Waterloo. Myślę, że większość czytelników będzie zaskoczona tym, że wówczas na miejsce wojennej zbiórki oficerowie przyjeżdżali z całymi rodzinami, a podczas oczekiwania na bitwę odbywały się bale i kwitło życie towarzyskie.
Jeśli chodzi o bohaterki, to zdecydowaną "gwiazdą" tej powieści jest trzeźwo patrząca na życie, pozbawiona skrupułów Becky. Losy ckliwej Amelii są raczej w jej cieniu i dowodzą, że "kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d..." Drażniło mnie jej ślepe zapatrzenie w męża łajdaka, ale też było mi jej żal, kiedy jej syn gardził jej miłością i staraniami.
Pa komentarzach, jak też opinii bliskiej mi osoby, która "Targowisko próżności" czytała, wiem, że tę książkę albo się kocha albo nienawidzi. Ja zdecydowanie jestem w tej pierwszej grupie i gorąco polecam.
Jedna z moich ulubionych powieści, w której prócz samej fabuły urzekł mnie również ironiczny język autora. Subtelna, trafna ironia, zawsze mnie przyciągała, a tutaj mamy ją doprowadzoną do perfekcji. Prócz tego możemy się również dowiedzieć o mentalności i obyczajowości czasów wiktoriańskich. Przykładowo, zawsze ciekawiło mnie, w jaki sposób zubożała szlachta, czy...
więcej Pokaż mimo to