-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-05-02
Głównym bohaterem tej powieści jest Ajay, mężczyzna w średnim wieku, który jest właścicielem niewielkiej księgarni. Odkąd w wypadku samochodowym zginęła jego żona, życie Ajaya stało się monotonne i pozbawione sensu. Pewnego dnia w jego księgarni znajduje dwuletnią dziewczynkę, Maję. Jak się okazuje - jej matka porzuciła ją; zostawiła jednak karteczkę z wyjaśnieniami, w której napisała między innymi, że chciałaby, aby jej córka wychowywała się wśród książek i ludzi, którzy ją cenią.
Ajay postanawia adoptować Maję, choć nie jest to dla niego łatwa decyzja. Ta decyzja jednak w znacznej mierze zmieni jego dotychczasowe życie. A także Ajay się zmieni, ponieważ odtąd nie będzie już żył "sam dla siebie", lecz będzie miał kogoś, o kogo będzie musiał dbać, kim będzie musiał się opiekować; kogoś, kto na nowo rozgrzeje jego serce i kto sprawi, że znowu będzie zdolny, by kochać.
Adopcja dziewczynki to jedna zmiana w życiu Ajaya, która będzie początkiem jego "nowego życia" i która sprawi, że podejmie on także inne, ważne decyzje...
***
Postanowiłam przeczytać tę książkę, ponieważ od dłuższego czasu miałam ją na swojej liście "chcę przeczytać". Musiałam więc zdecydować: czytam ją teraz czy nigdy.
Nie pamiętam już dokładnie, co sprawiło, że dodałam ją do listy książek do przeczytania - czy rzeczywiście byłam ciekawa jej treści, czy tylko okładka zrobiła na mnie wielkie wrażenie... (A okładka książki bez wątpienia jest ważna - o czym wiedział nawet jeden z bohaterów książki "Między książkami": "Aha, i przywiązuję wagę do okładki. Choćby nie wiem jak dobra była powieść w środku, nie mam ochoty obcować z czymś, co jest brzydkie").
Ale dzisiaj to nieważne - po prostu ją przeczytałam.
Niestety książka niezbyt mnie zaciekawiła i uważam, że niewiele jest w niej jakiś wyróżniających ją wątków, ot historia o normalnym życiu, w którym czasem pojawiają się niespodziewane momenty.
Z trudem przebrnęłam przez pierwsze 100 stron. Dopiero ostatnie ok. 50 stron jakoś mnie poruszyło i zaciekawiło.
Nie zamierzam jednak oceniać tej książki na podstawie tego, jakie miała zakończenie. Uważam, że dobra książka powinna utrzymywać czytelnika w ciekawości od początku do końca (lub przynajmniej przez ponad połowę książki) - ta niestety mnie zawiodła.
Głównym bohaterem tej powieści jest Ajay, mężczyzna w średnim wieku, który jest właścicielem niewielkiej księgarni. Odkąd w wypadku samochodowym zginęła jego żona, życie Ajaya stało się monotonne i pozbawione sensu. Pewnego dnia w jego księgarni znajduje dwuletnią dziewczynkę, Maję. Jak się okazuje - jej matka porzuciła ją; zostawiła jednak karteczkę z wyjaśnieniami, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-10
Poznanie prawdy czasem nie jest łatwe. Niekiedy osoby zamieszane w jakąś sprawę mogą robić wszystko, aby ukryć niektóre fakty. Dlaczego? Przekonajcie się sami, czytając najnowszy thriller Ruth Mancini „Na krawędzi”.
Z tarasu, który znajduje się na 25. piętrze wieżowca, spada młoda kobieta. Ginie na miejscu. Ostatnią osobą, z którą rozmawiała i która była z nią w tym samym czasie w budynku, jest Tate Kinsella, i to właśnie Tate jest podejrzenia o to, że zepchnęła tamtą kobietę z tarasu. Jak później ustala policja, Tate miała także romans z Danem, mężem zmarłej kobiety, mogła więc mieć powód, aby pozbyć się niechcianej „rywalki”.
Tate jednak zaprzecza wszystkim zarzutom, jakie zostały jej postawione. Sprawa śmierci kobiety z tarasu okazuje o wiele bardziej skomplikowana, niż uważano… Jej śmierć dla niektórych jest także zakończeniem pewnego rozdziału i początkiem zupełnie nowego.
A myślałam, że nie mogę skupić się na czytaniu i że to czytanie ostatnio jakoś mi „nie idzie” – aż trafiłam na tę książkę! Spowodowała ona, że – gdy zaczęłam ją czytać – zapomniałam o obowiązkach i nie mogłam skupić się na niczym, zanim jej nie skończyłam. Książka ta zdecydowanie ma wszystko to, co dobry thriller mieć powinien, a przede wszystkim – trzyma w napięciu do samego końca.
Chociaż zakończenie lekko wytrąciło mnie z równowagi. Było ono dla mnie sporym zaskoczeniem i właściwie… wolałabym tego zakończenia nigdy nie poznać. Ale bez spoilerów! Jeśli tylko lubicie thrillery, które są nieprzewidywane, wciągające i trzymające w niepewności do ostatniej strony, to zdecydowanie polecam Wam „Na krawędzi” Ruth Mancini. Ja z tą książką spędziłam dwa przyjemne wieczory i myślę, że w przyszłości chętnie przeczytałabym także inne powieści tej autorki – myślę, że jeszcze nie raz zaskoczy ona swoich czytelników.
Poznanie prawdy czasem nie jest łatwe. Niekiedy osoby zamieszane w jakąś sprawę mogą robić wszystko, aby ukryć niektóre fakty. Dlaczego? Przekonajcie się sami, czytając najnowszy thriller Ruth Mancini „Na krawędzi”.
Z tarasu, który znajduje się na 25. piętrze wieżowca, spada młoda kobieta. Ginie na miejscu. Ostatnią osobą, z którą rozmawiała i która była z nią w tym samym...
2024-04-07
Czego się nie robi dla spełnienia marzeń? Raczej trzeba wypróbować wszystkie możliwe sposoby, aby choć odrobinę przybliżyć się do realizacji tego, co naprawdę kochamy robić. I wiedzą o tym doskonale bohaterowie powieści Irminy Marii pt. „Dream Lake”.
W tym samym czasie nad jeziorem Marzenie odbywają się dwa wakacyjne obozy – komputerowy dla prawdziwych fanów gier oraz musicalowy, podczas którego pięćdziesięcioro uczestników, uzdolnionych tanecznie, wokalnie i aktorsko, robi wszystko, aby znaleźć się w gronie najlepszej dwunastki i otrzymać bilet na Broadway.
Na obozie musicalowym jest między innymi różowowłosa Margo, która chce nieustannie rozwijać swoje talenty: wokalny i aktorski (a właściwie taneczny także). Na obóz komputerowy wybrali się natomiast dwaj wierni przyjaciele – choć można powiedzieć, że właściwie są przeciwieństwem siebie – Sebastian i Tobi. Zdaniem chłopaków od obozu musicalowego lepiej trzymać się z daleka; ludzie z tamtego obozu są przecież zupełnie inni: pełni energii, pasji i bardzo radośni. Słowem – po prostu są inni niż maniacy komputerowi, których plan dnia składa się z dwóch głównych czynności: grania i jedzenia.
Co by się jednak stało, gdyby uczestnicy tych dwóch, różnych od siebie obozów zdecydowali się ze sobą poznać? Przecież nie ma nic złego w poznawaniu nowych ludzi? Chyba że ci nowi ludzi są nastolatkami i są przeciwnych płci… wtedy może to być niebezpieczne. Może grozić to zakochaniem się w sobie nawzajem, także ze wzajemnością…
„Dream Lake” to książka między innymi o sile marzeń; o tym, że jeśli o czymś marzymy, to może się to spełnić… W książce Irminy Marii mamy jednak więcej niż jednego głównego bohatera. I też nie każdy z tych bohaterów ma takie optymistyczne podejście do życia i do marzeń. Dla niektórych wyznacznikiem sukcesu jest wyłącznie ciężka praca i twardy kark.
„Dream Lake” porusza jednak nie tylko temat stricte marzeń. Porusza też takie tematy jak nastoletnia miłość, przyjaźń, relacje z rodzicami i rodzeństwem… I myślę, że dzięki tej różnorodnej tematyce jest to ciekawa powieść, która może spodobać się młodzieży. Mnie powieść ta – chociaż nie zawsze nadążałam za tą pełną zwrotów akcji fabułą – bardzo wciągnęła i wielokrotnie zadziwiła.
Czego się nie robi dla spełnienia marzeń? Raczej trzeba wypróbować wszystkie możliwe sposoby, aby choć odrobinę przybliżyć się do realizacji tego, co naprawdę kochamy robić. I wiedzą o tym doskonale bohaterowie powieści Irminy Marii pt. „Dream Lake”.
W tym samym czasie nad jeziorem Marzenie odbywają się dwa wakacyjne obozy – komputerowy dla prawdziwych fanów gier oraz...
2024-04-01
Bóg dał nam wolność w działaniu – myślę, że nikt nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości. Możemy czynić wszystko, co tylko chcemy; ograniczać nas mogą chyba tylko kwestie finansowe, zdrowotne czy społeczne (na przykład uregulowane w normach prawnych czy ogólnie przyjętych zasadach postępowania). Chociaż człowiek – istota kreatywna obdarzona rozumem – czasami i te ograniczenia potrafi pokonać, a także – człowiek wolny niekiedy może tę wolność wykorzystywać „niewłaściwie”.
Choć to, czy właściwie, czy niewłaściwie wykorzystujemy wolność, którą otrzymaliśmy od Boga, też różnie może być interpretowane. Wszystko zależy od tego, jak rozumiemy wolność i czym ona dla nas jest. Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w książce „Droga do wolności. Wskazówki na każdy dzień” zaczyna właśnie od tego – od wyjaśnienia, czym jest wolność. Wyjaśnia w niej także, jak wiele Bóg dał człowiekowi, pozwalając mu robić wszystko, co chce, także to, co jest złe.
Wolność to główny temat poruszany w książce „Droga do wolności. Wskazówki na każdy dzień”, ale nie jedyny. Na kartach tej książki można znaleźć wiele ciekawych rad na temat tego, co robić, aby każdego dnia stawać się lepszym człowiekiem. Każdy rozdział (część książki) poprzedzony jest cytatem z Pisma Świętego i to właśnie ten cytat jest punktem wyjścia prowadzącym do dalszych, inspirujących rozważań.
Po przeczytaniu książki ks. Pawlukiewicza jeszcze bardziej można sobie uświadomić, że wolność to wielki dar od Boga, a jednocześnie – wielka odpowiedzialność; odpowiedzialność za to, jak my tę wolność wykorzystujemy: czy jako wolni ludzi wybieramy na co dzień dobro, aby pomagać innym i umacniać ich w wierze, czy zło, które rani i sprawia, że oddalamy od Boga i siebie, i innych.
Wiele jest wydawanych książek, wśród nich są także książki napisane przez księży (lub będące zbiorem ich konferencji, kazań etc.) i poruszające tematy religijne. Takie książki mogą kogoś interesować bardziej, kogoś mniej; możemy je krytykować lub trzymać się od nich na dystans… Ksiądz Piotr Pawlukiewicz, niestety już nieżyjący, to jednak jeden z nielicznych autorów, którego książki mogę szczerze polecić. Myślę, że miał on w sobie dar trafiania do ludzkich serc (i może także sumień). Opowiadał prosto, nie oceniając człowieka. Często o trudnych tematach mówił nieco żartobliwie, jednocześnie sposób jego wypowiedzi nie odbierał powagi danemu tematowi. Potrafił o pewnych sprawach opowiadać z dużym dystansem, a jednocześnie było wiadomo, że dany temat jest ważny i – choć możemy trochę się z niego pośmiać – powinniśmy taktować go poważnie.
„Weźcie kiedyś kartkę i długopis. Wypiszcie imiona i nazwiska ludzi, których kochacie. Skreślcie potem rodziców, swoje dzieci, sympatię, małżonka, dziadków, przyjaciela. Tych kochają również niewierzący. Sprawdźcie, czy na liście zostało wam jeszcze jakieś imię…”*
„Droga do wolności. Wskazówki na każdy dzień” to książka, o której można by pisać dużo i wiele ciekawych fragmentów można by w niej znaleźć i zacytować – tak wiele, że aż granice prawa cytatu musiałyby być przekroczone, żeby wypisać je wszystkie. Dlatego pozostaje mi tylko zachęcić Was do przeczytania tej książki, byście sami przekonali się o jej wartości. Książkę tę można przeczytać bardzo szybko (bo jest dość krótka i napisana prostym językiem), jednak jest to ten rodzaj książki, do której fragmentów po prostu warto wracać, zastanawiać się nad nimi, a nawet – rady zawarte w tych fragmentach warto stosować w praktyce, każdego dnia.
___________________
* Cytat pochodzi z książki: Ks. Piotr Pawlukiewicz, Droga do wolności. Wskazówki na każdy dzień, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024, s. 121.
Bóg dał nam wolność w działaniu – myślę, że nikt nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości. Możemy czynić wszystko, co tylko chcemy; ograniczać nas mogą chyba tylko kwestie finansowe, zdrowotne czy społeczne (na przykład uregulowane w normach prawnych czy ogólnie przyjętych zasadach postępowania). Chociaż człowiek – istota kreatywna obdarzona rozumem – czasami i te...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
Druga wojna światowa była pełna okrucieństwa, którego nie sposób opisać w kilku zdaniach. W tamtym okresie zostało zabitych wielu niewinnych ludzi, a wśród nich było wiele osób pochodzenia żydowskiego. O ogromnie zła, którego doświadczyli Żydzi w czasie II wojny światowej, już kilka publikacji powstało, nadal jednak nie została opowiedziana cała historia. Nieco więcej o tym, co działo się podczas II wojny światowej w Holandii, można przeczytać w najnowszej książce Niny Siegal „Pamiętnikarze. Druga wojna światowa w Holandii słowami jej naocznych świadków”.
Być może część osób pamięta historię Anne Frank, dziewczyny, która w czasie wybuchu II wojny światowej miała 13 lat. Anne Frank przez około dwa lata, w czasie kiedy wspólnie ze swoją rodziną się ukrywała, pisała dziennik, który po wojnie został wydany, a później także przetłumaczony na wiele języków. Jej dziennik jednak nie był jedynym, który został napisany w czasie wojny. Jak napisał Emanuel Ringelblum, „[p]isali wszyscy. Dziennikarze i pisarze – rzecz jasna – ale także nauczyciele, osoby publiczne, młodzież, nawet dzieci. […] Spisano ogromną liczbę wspomnień, ale zdecydowana ich większość uległa zniszczeniu” (*cytat pochodzi z fragmentu, który został umieszczony we wprowadzeniu do niniejszej książki, brak numeracji).
Część wspomnień udało się jednak ocalić. I tę część postanowiła przeanalizować dziennikarka i pisarka Nina Siegal. To, że zainteresowała się ona historią Żydów, którzy mieszkali w Holandii w czasie II wojny światowej, nie było przypadkowe. Dziennikarka przede wszystkim chciała lepiej poznać i zrozumieć historię swojej rodziny. Jej dziadek był ocalałym – czyli osobą, której udało się przeżyć w obozie koncentracyjnym. Wojnę przeżyła także jej matka, która w czasie jej trwania, musiała się ukrywać.
Autorka w swojej książce „Pamiętnikarze. Druga wojna światowa w Holandii słowami jej naocznych świadków” zaprezentowała fragmenty pochodzące z dzienników dziewięciu różnych osób, które w czasie II wojny światowej zajmowały się różnymi rzeczami (nie każda z tych osób miała żydowskie pochodzenie). Nina Siegal, oprócz zaprezentowania tych wybranych fragmentów dzienników, na kartach 464-stronicowej publikacji opisała najważniejsze fakty dotyczące życia mieszkańców Holandii w czasie II wojny światowej oraz po niej. Książka została podzielona na cztery części i obejmuje ona takie okresy jak: okupacja (maj 1940 – maj 1941), prześladowania i deportacje (kwiecień 1942 – luty 1944), ku wyzwoleniu (maj 1944 – maj 1945) oraz wojna w pamięci (maj 1945 – maj 2022).
Nina Siegal z pewnością nadal nie wyczerpała tematu dotyczącego losu Żydów oraz społeczności Holandii z okresu II wojny światowej. Cieszę się jednak, że ta książka została wydana, i mam nadzieję, że trafi ona do jak najszerszego grona odbiorców, których interesuje ten temat. Może to „nie nasza historia”, jednak myślę, że ważne jest, aby pamiętać o tych wydarzeniach i o tych ludziach oraz przekazywać dalej – smutne, ale zarazem piękne – historie ich życia.
Druga wojna światowa była pełna okrucieństwa, którego nie sposób opisać w kilku zdaniach. W tamtym okresie zostało zabitych wielu niewinnych ludzi, a wśród nich było wiele osób pochodzenia żydowskiego. O ogromnie zła, którego doświadczyli Żydzi w czasie II wojny światowej, już kilka publikacji powstało, nadal jednak nie została opowiedziana cała historia. Nieco więcej o...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-18
Radość jest tak niezwykle potrzebna w naszym życiu, a – zdaje się – tak rzadko jej doświadczamy; tak rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele możemy mieć powodów do radości, chociaż powody te nie zawsze są tak oczywiste. Ksiądz Grzegorz Strzelczyk w swojej najnowszej książce „Ćwiczenia z radości” prezentuje czytelnikom kilka szczególnych momentów, które mogą, a nawet powinny wywoływać w nas radość.
Ksiądz Grzegorz Strzelczyk, teolog, autor wielu książek, w swojej najnowszej publikacji poruszył temat radości. Czasami może nam się wydawać, że tych powodów do radości w codziennym życiu jest niewiele. Być może w toku różnych nieprzyjemnych doświadczeń wydaje nam się, że nie mamy żadnych podstaw, aby cieszyć się z czegokolwiek. Tymczasem ks. Strzelczyk w książce „Ćwiczenia z radości” przekonuje nas, że jako katolicy możemy – a nawet powinniśmy – cieszyć się między innymi z darów Ducha Świętego, z wcielenia, ze stworzenia czy zmartwychwstania.
Książka ta nie jest jednak przeznaczona wyłącznie dla osób wierzących. Myślę, że może się ona spodobać wszystkim osobom, które w natłoku codziennych spraw chciałyby się na chwilę zatrzymać i pomyśleć nad tym, gdzie i w czym można szukać radości. Być może jej dzisiaj nie doświadczamy, może myślimy, że pojęcie radości jest nam obce – ks. Strzelczyk w „Ćwiczeniach z radości” udowadnia, że radość jest dla każdego, czasami tylko trzeba uważniej jej szukać, a ta książka zdecydowanie pomaga odnaleźć utraconą (lub jeszcze nieodnalezioną) radość.
Książka ta jest idealna do refleksji nad własną radością: nad tym, jaka ona jest, czy jest autentyczna i czy na pewno przeżywam ją świadomie; a może jest coś, co moją radość blokuje? Ta książka co prawda nie sprawi, że nagle zaczniemy ze wszystkiego się cieszyć, ale może pomóc nam zrozumieć istotę prawdziwej radości – takiej, która wypływa z wnętrza, a nie jest tylko wywołana jakimś codziennym (lub niecodziennym) wydarzeniem. Zdecydowanie polecam „Ćwiczenia z radości” na kończący się już okres Wielkiego Postu, ale nie tylko – każdy okres jest dobry, aby zadbać o siebie i o swoją radość.
***
„Ćwiczenia z radości” to już trzecia publikacja ks. Grzegorza Strzelczyka, która ukazała się w tej serii. Wcześniej Wydawnictwo Znak wydało także „Ćwiczenia ze szczęścia” oraz „Ćwiczenia z odwagi”. Myślę, że wszystkie te książki przede wszystkim przypominają o tym, że są pewne wartości, o które człowiek powinien szczególnie się troszczyć – a w trosce o te wartości może wspomóc nas chociażby lektura takich książek, dzięki którym możemy „ćwiczyć” umiejętności poszukiwania, odkrywania i doświadczania radości, szczęścia czy też odwagi.
Radość jest tak niezwykle potrzebna w naszym życiu, a – zdaje się – tak rzadko jej doświadczamy; tak rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele możemy mieć powodów do radości, chociaż powody te nie zawsze są tak oczywiste. Ksiądz Grzegorz Strzelczyk w swojej najnowszej książce „Ćwiczenia z radości” prezentuje czytelnikom kilka szczególnych momentów, które mogą, a nawet...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Czy podejmując decyzję, która rzutuje na dalsze życie człowieka (lub raczej skazuje go na śmierć), można być pewnym tego, że czyni się dobrze i że to jedyna „słuszna” decyzja? Ten niełatwy temat kary śmierci, wciąż dozwolonej w niektórych stanach w USA, podjęła Christina Dalcher w swoim najnowszym thrillerze zatytułowanym „Wyrok”.
Justine Boucher jest doświadczonym prokuratorem. Od czasów studiów prawniczych stanowczo opowiadała się przeciw karze śmierci. Także głównie dzięki jej staraniom wprowadzono w USA ustawę, która w swoim założeniu ma powstrzymywać prokuratorów przed zbyt pochopnym skazaniem jakiegokolwiek człowieka na śmierć, nawet jeśli rzeczywiście jest winny. Ustawa ta zakłada, że w przypadku niesłusznego skazania danej osoby na karę śmierci – jeśli po wykonaniu egzekucji pojawią się dowody wskazujące na to, że ta osoba była niewinna – to prokurator, który ją skazał, musi ponieść za to odpowiedzialność… i także zostać skazanym na tę samą karę.
Zaproponowane przez Justine przed laty rozwiązanie wydaje się słuszne i powinno ono skłaniać prokuratorów do większej refleksji przed wydaniem tak poważnego wyroku… Co jednak, gdy prokurator się pomyli i niewinna osoba zostanie zabita? Czy przed skazaniem prokuratora także nie ma odwrotu?
Christina Dalcher swoją książkę pt. „Wyrok” napisała z dwóch perspektyw – prokurator Justine Boucher oraz więźnia nr 39384 (Jake’a Milforda), który został skazany na karę śmierci. Historie obojga tych bohaterów są różne, nie są one tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Te historie pokazują jednak, że wydanie wyroku na człowieka – chyba – nigdy nie może być pewne… Chyba że rzeczywiście „zasługuje” on na śmierć.
Kara śmierci to najsurowsza kara, na jaką można skazać człowieka. Kara, od której nie ma odwrotu i która zabiera człowiekowi jakąkolwiek nadzieję na bycie wolnym. Wyklucza ona wszelkie możliwości okazania skruchy, prawdziwego żalu czy szczerej chęci naprawienia tego, co się zrobiło (chociaż zabójstwa nie można tak po prostu „naprawić”). Ale może kara śmierci jest słuszna w przypadku, gdy skazany popełnił wyjątkowo okrutną zbrodnię? Tylko czy zawsze możemy być pewni tego, że ktoś rzeczywiście jest „winny”. Czy samo przyznanie się do winny świadczy o faktycznej winie i musi zwiastować koniec?
„Wyrok” Christiny Dalcher to thriller jakich wiele. Nie jest oparty na faktach, a jednak zmusza on czytelnika do głębokiej refleksji – czy tego chce, czy nie chce. Na temat kary śmierci można mieć jednoznaczne stanowisko. Książka ta pokazuje jednak, że w tej kwestii takie „oczywiste stanowisko” wcale nie musi być oczywiste. „Wyrok” wywołał u mnie wiele skrajnych odczuć i chyba właśnie dlatego uważam, że warto sięgnąć po tę książkę. Pokazuje ona, że nie ma prostych rozwiązań – każde rozwiązanie niesie za sobą jakieś konsekwencje, nawet jeśli jest ono podejmowane „w dobrej wierze”.
Czy podejmując decyzję, która rzutuje na dalsze życie człowieka (lub raczej skazuje go na śmierć), można być pewnym tego, że czyni się dobrze i że to jedyna „słuszna” decyzja? Ten niełatwy temat kary śmierci, wciąż dozwolonej w niektórych stanach w USA, podjęła Christina Dalcher w swoim najnowszym thrillerze zatytułowanym „Wyrok”.
Justine Boucher jest doświadczonym...
2024-02-01
To, co niezbadane, nieodkryte, tajemnicze, naturalnie wzbudza ludzką ciekawość. Taką ciekawość powinna wywoływać także najnowsza powieść Seana Adamsa pt. „To coś w śniegu”, bowiem „to coś”… jest nietypowe. Ale o tym musicie przekonać się sami!
W Instytucie Północnym – w miejscu znajdującym się z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, gdzie wiecznie panuje zima – obecnie przebywa jeden naukowiec, który bada „uczucie zimna”, oraz trzech pracowników administracyjnych, którzy wykonują różne prace – z pozoru takie nieznaczące, wydawałoby się – nie mające większego sensu. Ogólnie ich praca jest dość monotonna, a każdy dzień jest łudząco podobny do poprzedniego.
Któregoś dnia jeden z pracowników dostrzega na śniegu „dziwną rzecz”, obiekt, którego żaden z jego współpracowników nie potrafi ani zidentyfikować, ani nazwać. Od tego momentu to, co widzą za oknem, absorbuje ich bardziej niż dotychczasowe obowiązki; obiekt na śniegu rozprasza ich myśli i odwraca ich uwagę na każdym kroku. Z czasem – wykonując swoje cotygodniowe obowiązki – pracownicy obserwują w budynku Instytutu także różne inne niepokojące zjawiska. Czy to możliwe, że tajemniczy obiekt w śniegu jest „odpowiedzialny” za zmiany w ich otoczeniu?
„To coś w śniegu” to powieść, która zawiera w sobie elementy thrillera psychologicznego i satyry. Powieść ta już od samego początku wciąga czytelnika i pochłania jego myśli, tak aby jak najszybciej mógł odkryć, czym jest ten obiekt w śniegu i z czego wynikają wszystkie niepokojące zjawiska, których świadkami są pracownicy Instytutu Północnego. Dodatkowo krótkie rozdziały tej powieści zdecydowanie ułatwiają wciągnięcie się w jej fabułę.
Mnie powieść Seana Adamsa wciągnęła bardziej, niż się spodziewałam. Każdy kolejny rozdział zachęcał mnie do tego, aby jak najszybciej przekonać się, jak będzie przebiegał kolejny dzień pracowników Instytutu Północnego, a jednocześnie „to coś w śniegu” intrygowało mnie równie bardzo jak samych pracowników Instytutu. Powieść ta trzyma w napięciu do samego końca, a zakończenie… cóż – jest równie nieprzewidywalne i zabarwione sarkazmem jak cała powieść. Mimo wszystko polecam i uważam, że książka ta jest warta uwagi!
To, co niezbadane, nieodkryte, tajemnicze, naturalnie wzbudza ludzką ciekawość. Taką ciekawość powinna wywoływać także najnowsza powieść Seana Adamsa pt. „To coś w śniegu”, bowiem „to coś”… jest nietypowe. Ale o tym musicie przekonać się sami!
W Instytucie Północnym – w miejscu znajdującym się z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, gdzie wiecznie panuje zima – obecnie...
Lubię czytać takie wspomnienia, być może stąd tak wysoka moja opinia. Autor szczerze opowiada o swoich początkach pracy jako młody lekarz, który w przyszłości chciałby być psychiatrą. Opowiada także o swoich poszukiwaniach życiowej partnerki oraz o zawodach miłosnych... Być może ta książka to wspomnienia jak każde inne, być może nie ma w nich nic wyjątkowego... Mnie jednak interesuje temat psychiatrii, dlatego zdecydowałam się po nią sięgnąć. I nie zawiodłam się - autor, przynajmniej moim zdaniem, opowiada o swojej pracy bez większego tabu, o tym, że pomimo wiedzy nie zawsze było mu łatwo i też wielu rzeczy musiał się uczyć... A jednak w końcu nastąpił happy end. Może trochę za krótka była ta książka... no ale każdą historię (i każdy rozdział) trzeba kiedyś zakończyć :)
Lubię czytać takie wspomnienia, być może stąd tak wysoka moja opinia. Autor szczerze opowiada o swoich początkach pracy jako młody lekarz, który w przyszłości chciałby być psychiatrą. Opowiada także o swoich poszukiwaniach życiowej partnerki oraz o zawodach miłosnych... Być może ta książka to wspomnienia jak każde inne, być może nie ma w nich nic wyjątkowego... Mnie jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-21
Wydaje mi się, że pierwsza część była jakoś mniej przewidywalna. Pomijając fakt, że nie bardzo rozumiem ideę komedii kryminalnej (bo zarówno elementów komediowych, jak i kryminalnych w tej książce jest niewiele), książka ta jest dość wciągająca i przyjemnie się ją czyta. Niemniej przed autorką stoi duże wyzwanie stworzenia kolejnej części (mam nadzieję, że ostatniej, bo kontynuowanie tego naprawdę nie ma sensu); części, która pozwoli utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że ta seria jednak nie jest najgorsza... Dla mnie część 1 była fajna, część 2 trochę słaba, ale od części trzeciej potrzebuję wielkiego WOW! Mam nadzieję, że tak będzie i się nie zawiodę!
Wydaje mi się, że pierwsza część była jakoś mniej przewidywalna. Pomijając fakt, że nie bardzo rozumiem ideę komedii kryminalnej (bo zarówno elementów komediowych, jak i kryminalnych w tej książce jest niewiele), książka ta jest dość wciągająca i przyjemnie się ją czyta. Niemniej przed autorką stoi duże wyzwanie stworzenia kolejnej części (mam nadzieję, że ostatniej, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ogólnie, po przeczytaniu opisu tej książki, miałam wrażenie, że raczej nie jest ona dla mnie, że prawdopodobnie mi się nie spodoba... Zdecydowałam się po nią sięgnąć właściwie z dwóch powodów; po pierwsze, z powodu jej popularności: zauważyłam, że wiele osób na Lubimyczytać.pl poleca te książkę, a także średnia ocen czytelników tej książki jest dość wysoka... A po drugie, właściwie od czasu do czasu sięgam po kryminały i w sumie ostatnio nawet przekonałam się do tego gatunku (choć czytam go zawsze z dużą ostrożnością, ponieważ mam złe doświadczenie z kryminałami, które po prostu czytało mi się źle).
W przypadku „Nielata” na początku nie podobał mi się ten kryminał. Przez pierwsze 100 stron ciężko było mi się do niego przekonać. Myślałam, ot typowy kryminał… Właściwie nawet jeden z bohaterów „Nielata” dość trafnie opisał, jakie często są kryminały:
„– Ja już jakiś czas temu przestałam czytać kryminały. Każdy autor opisuje pracę gliny w mało realistyczny sposób. W książkach taki pies ma jedną sprawę i tylko nią się zajmuje. A życie wygląda inaczej. Zobacz, jesteś u nas od dzisiaj. Mamy już jedno śledztwo. A wydział jeszcze nie zakończył dwóch ostatnich, co nam wyskoczyły w zeszłym tygodniu. A wiesz, ile jeszcze wisi w archiwum? (…) Do groma – skwitował. Życie swoje, a książki swoje”.
„Nielat” jednak nie jest jak typowy kryminał wspomniany powyżej. Książka napisana przez Piotra Kościelnego wspomina o kilku trudnych problemach społecznych i ogólnie – porusza wiele wciągających i ważnych wątków. Moim zdaniem „Nielat” to dobry, polski kryminał, który wciąga i zaskakuje na każdym roku.
Ogólnie, po przeczytaniu opisu tej książki, miałam wrażenie, że raczej nie jest ona dla mnie, że prawdopodobnie mi się nie spodoba... Zdecydowałam się po nią sięgnąć właściwie z dwóch powodów; po pierwsze, z powodu jej popularności: zauważyłam, że wiele osób na Lubimyczytać.pl poleca te książkę, a także średnia ocen czytelników tej książki jest dość wysoka... A po drugie,...
więcej Pokaż mimo to