-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać318
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownikaNie trzeba być psychofanem Allena żeby ocenić tę książkę jako fantastyczną. Teksty ociekają absurdem, tryskają humorem - nie zawsze jest to humor łatwy, jak widać po opiniach nie każdy go rozumie. Niektóre perełki zapamiętam na zawsze jak np. korespondencyjny pojedynek szachowy dwóch jegomości, wizytę Hitlera u fryzjera czy dziewczynę do wynajęcia, z którą możesz pogadać o filozofii. Jak dla mnie zbiór rewelacyjny, jedna z niewielu książek, przy której śmiałem się do rozpuku.
Nie trzeba być psychofanem Allena żeby ocenić tę książkę jako fantastyczną. Teksty ociekają absurdem, tryskają humorem - nie zawsze jest to humor łatwy, jak widać po opiniach nie każdy go rozumie. Niektóre perełki zapamiętam na zawsze jak np. korespondencyjny pojedynek szachowy dwóch jegomości, wizytę Hitlera u fryzjera czy dziewczynę do wynajęcia, z którą możesz pogadać o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd tego zbioru zaczęła się moja przygoda z Allenem. Uwielbiam jego absurdalne poczucie humoru. Opowiadania może troszkę słabsze niż w "Obronie szaleństwa", ale nadal fantastyczne.
Od tego zbioru zaczęła się moja przygoda z Allenem. Uwielbiam jego absurdalne poczucie humoru. Opowiadania może troszkę słabsze niż w "Obronie szaleństwa", ale nadal fantastyczne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
A niech Cię diabli rudzielcu! McMurry czy McFlurry? Ahh, McMurphy! Nie wiem czy masz coś wspólnego z Josephem Murphym, ale wpłynąłeś na moją podświadomość dość potężnie.
Zastanawialiście się kiedyś w którym miejscu biegnie limes między byciem normalnym a obłąkanym? Człowiek "pomylony", człowiek "obłąkany" to człowiek, jak nazwa wskazuje, który się myli lub błądzi. Bohaterowie "Lotu.." stali się moimi przyjaciółmi niemal od pierwszych stron; czy to znaczy, że oni są normalni czy ja jestem pomylony? Kora Jackowska śpiewała kiedyś: "Tylko dlatego, że jesteś nikim, możesz pogadać z drugim człowiekiem". To wymowne.
McMurphy alias Jack Nicholson (choć nie widziałem filmu, miałem go cały czas przed oczami) trafia z zakładu karnego do szpitala psychiatrycznego na przymusowe leczenie związane z jego nadpobudliwością. Jest on drobnym przestępcą, najprawdopodobniej nie potrzebującym jednak pomocy psychiatrów; szpital ma być dla niego po prostu wygodniejszym miejscem niż więzienie. Czy ten szwindel wyjdzie mu na dobre? Przekonacie się.
Historię opisaną w książce, możemy traktować dosłownie, ale dopiero kiedy damy się porwać symbolom i przeniesiemy się w świat interpretacji, zobaczymy zupełnie inną, pozaszpitalną rzeczywistość.
Czy jest to opis ustroju totalitarnego, w którym prawa jednostki są bezlitośnie tłamszone? Czy może jest to brutalny opis skrajnie konformistycznego podejścia do życia? Czy może wreszcie jest to zagrzewający nas do walki manifest w formie szalonego okrzyku: "ŻYJ!!"? Nie wiem, ale ta niewiedza jest błoga.
Podziwiam Keseya, który wyjątkowo poświęcał się, by stworzyć książkę, możliwie jak najwierniej oddającą klimat wewnątrz oddziału psychiatrycznego. Autor zażywał środki halucynogenne, ogłupiające, poddał się nawet elektrowstrząsom. W/w są szczegółowo opisane w powieści (mam ciarki na plecach).
Tę książkę trzeba przeczytać, po prostu.
A niech Cię diabli rudzielcu! McMurry czy McFlurry? Ahh, McMurphy! Nie wiem czy masz coś wspólnego z Josephem Murphym, ale wpłynąłeś na moją podświadomość dość potężnie.
Zastanawialiście się kiedyś w którym miejscu biegnie limes między byciem normalnym a obłąkanym? Człowiek "pomylony", człowiek "obłąkany" to człowiek, jak nazwa wskazuje, który się myli lub błądzi....
Porwało mnie. Zdecydowanie jedna z najcudowniejszych książek, jakie czytałem. Chapeau bas Sieniewicz!
Porwało mnie. Zdecydowanie jedna z najcudowniejszych książek, jakie czytałem. Chapeau bas Sieniewicz!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Co głos to opinia i interpretacja, to słuszne; mimo to, niektóre poglądy wydają mi się przesadzone. Czytałem dość obszerną recenzję "Morfiny" autorstwa Michała Witkowskiego, nad którą roztaczał się cień krytyki odnośnie tego, że powieść Twardocha nie rozlicza przeszłości i w skrócie mówiąc jest to "nic nowego".
Wg mnie nie każdy, kto podejmuje się pisać o Polsce z czasów wojen, chcę tę Polskę rozliczać, nie każdy musi czuć się na siłach. Ważniejsze jest to, że Szczepan Twardoch napisał książkę wręcz świetną, fabularnie doskonałą, zostawiającą tajemniczy niedosyt wynikający z pewnych niedopowiedzeń, a także książkę, o której można myśleć i mówić dłużej niż 30 minut po przewróceniu ostatniej kartki.
Konstanty Willeman ma problem z jednoznacznym określeniem swojej tożsamości. Nam pomaga tajemniczy głos, Kostek jednak go nie słyszy. Willeman szuka u kobiet potwierdzeń, że jest prawdziwym facetem; u rodziców poszukuje potwierdzenia swoich przekonań o narodowości. To cudownie opisane poszukiwania, choć często dość naiwne. W raczkującym podziemiu, które dopiero zaczyna swoją działalność Kostek szuka swojej "jedynej" szansy na zostanie dobrym człowiekiem.
Szóstą powieścią Szczepan Twardoch, jak sam przyznaje, zaczyna dopiero swoją karierę powieściopisarza. Poza "Wiecznym Grunwaldem", którego wznowienia się doczekaliśmy, odcina się od swojej wcześniejszej twórczości. Oby więcej takich książek.
Miałem dać 8 gwiazdek, ale mam "Morfinę" z imienną dedykacją, zatem daję 9 ;)
Co głos to opinia i interpretacja, to słuszne; mimo to, niektóre poglądy wydają mi się przesadzone. Czytałem dość obszerną recenzję "Morfiny" autorstwa Michała Witkowskiego, nad którą roztaczał się cień krytyki odnośnie tego, że powieść Twardocha nie rozlicza przeszłości i w skrócie mówiąc jest to "nic nowego".
Wg mnie nie każdy, kto podejmuje się pisać o Polsce z czasów...
Trahitsua quemque voluptas - nie ma człowieka bez ułomności.
Czy w przypadku tytułowego bohatera, ułomnością można nazwać jego emfatyczne podejście do swoich córek? Tak to już bywa w przypadku przejaskrawienia się zalet. Ojcu Goriot nie możemy nic zarzucić. Ale czy na podziw zasługuje jego podejście, przez które zapomniał całkowicie o sobie?
Powieść Balzaka traktuje o uczuciach i ich wzajemności. Do tego bardzo wnikliwie przedstawiony jest problem zróżnicowania klas społecznych i dróg awansu społecznego. Główny bohater, którym niewątpliwie jest Eugeniusz Rastignak, ambitny student prawa, ma wielką chęć wybicia się pośród paryskiej śmietanki towarzyskiej. Otoczony barwnymi postaciami dokonuje w sobie przewartościowania życia.
Z czystym sumieniem polecam nie tylko fanom Balzaka.
Trahitsua quemque voluptas - nie ma człowieka bez ułomności.
Czy w przypadku tytułowego bohatera, ułomnością można nazwać jego emfatyczne podejście do swoich córek? Tak to już bywa w przypadku przejaskrawienia się zalet. Ojcu Goriot nie możemy nic zarzucić. Ale czy na podziw zasługuje jego podejście, przez które zapomniał całkowicie o sobie?
Powieść Balzaka traktuje o...
Można podziwiać sposób opisania historii rodziny Corleone. Czytałem drugi raz, z takim samym zaciekawieniem. Szczególny podziw wzbudza perfekcyjnie prowadzona wielowątkowość. Do tego klimat włoskiego Nowego Jorku i ludzie z charakterem. Pozycja obowiązkowa, zwłaszcza dla facetów.
Można podziwiać sposób opisania historii rodziny Corleone. Czytałem drugi raz, z takim samym zaciekawieniem. Szczególny podziw wzbudza perfekcyjnie prowadzona wielowątkowość. Do tego klimat włoskiego Nowego Jorku i ludzie z charakterem. Pozycja obowiązkowa, zwłaszcza dla facetów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka jest wstrząsająca. Po przeczytaniu jej sam czułem się zbrodniarzem uciekającym przed Policją Myśli; dawno nie wczułem się tak w postać jak w przypadku Winstona Smitha. Trzeba przeczytać, żeby zrozumieć. Może to czas paść przed obecnym rządem i składać hołd, dziękując za to, że nie jest najgorzej? ;)
Książka jest wstrząsająca. Po przeczytaniu jej sam czułem się zbrodniarzem uciekającym przed Policją Myśli; dawno nie wczułem się tak w postać jak w przypadku Winstona Smitha. Trzeba przeczytać, żeby zrozumieć. Może to czas paść przed obecnym rządem i składać hołd, dziękując za to, że nie jest najgorzej? ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiężko mi się zgodzić z Bogusławem Karpowiczem, który jest autorem oficjalnej recenzji LC. Pisze on: "mniej udany jest pomysł z narracją przełamującą glówny wątek, gdy reżyser Igor, będący też powieściowym narratorem, wkracza w opowieść Soni, prezentując swój własny punkt widzenia". Otóż Igor (Ignacy) jako powieściowy narrator nie przełamuje bynajmniej głównego wątku, bo to właśnie sposób jego opowiadania JEST głównym wątkiem. Książka jest po pierwsze i najważniejsze o naszym interpretowaniu historii (nie wiemy bowiem na ile słowa Sońki są prawdziwe, a na ile zmienione przez Igora), a dopiero po drugie jest to książka o miłości. Jest w książce kilka rzemieślniczych fragmentów, które kierują naszymi emocjami - to główny zamysł Igora. Historia potrzebuje literatury, zwłaszcza takiej jak Karpowicza, który jest po prostu rewelacyjny!! Książka tak wymowna, a jednak tak cudownie tajemnicza. Jestem pod niesamowitym wrażeniem.
Ciężko mi się zgodzić z Bogusławem Karpowiczem, który jest autorem oficjalnej recenzji LC. Pisze on: "mniej udany jest pomysł z narracją przełamującą glówny wątek, gdy reżyser Igor, będący też powieściowym narratorem, wkracza w opowieść Soni, prezentując swój własny punkt widzenia". Otóż Igor (Ignacy) jako powieściowy narrator nie przełamuje bynajmniej głównego wątku, bo to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tak, jestem oczarowany. Oczekiwałem na tę książkę, bo przecież w życiu ciągle na coś czekamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. I ten cudowny przypadek, że ją przeczytałem dał mi masę emocji. To nie ja wybrałem tę książkę, a ona mnie wybrała. Poza tym "(...) nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć".
Wspaniała książka mówiąca o przemijaniu, o podążaniu drogą przeznaczenia. Jak bardzo różni się przecież bohater główny od słuchacza... Polecam naprawdę każdemu. Jest to powieść, w której można utonąć.
Tak, jestem oczarowany. Oczekiwałem na tę książkę, bo przecież w życiu ciągle na coś czekamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. I ten cudowny przypadek, że ją przeczytałem dał mi masę emocji. To nie ja wybrałem tę książkę, a ona mnie wybrała. Poza tym "(...) nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ilu ludzi, tyle opinii - i to bardzo dobrze.
Wyobraźmy sobie układ współrzędnych, w którym oś x to czas, a oś y to miejsce. Teraz narysujmy okrąg, który będzie znajdował się w tym układzie centralnie, po równi w każdej ćwiartce. Następnie zmodyfikujmy troszkę ten okrąg, ciągnąc go za boczki, klepiąc po główce, tak, by nabrał on kształtów naszego kraju. W punkcie (0,0) możemy umieścić Kędzierzyn-Koźle, ale ja jednak wstawiłbym Rudnickiego. Tak gotowy rysunek to schemat prozy Pana Janusza.
Proza świetna; książka, która rozpędza się z każdym zdaniem; skojarzenia i porównania epickie (choć tu może "liryczne" będą większym komplementem). Można by się przyczepić w pewnych momentach, że to sztuka dla sztuki, ale koniec końców każdy fragment tej prozy jest bardzo wymowny. Ktoś będzie pracował nad obrazem całe życie i wyjdzie mu śmieszny bohomaz, ktoś wyleje kawę na poranną gazetę i wyjdzie mu z tej plamy dzieło sztuki. Rudnicki ma ten dar przemieniania.
Na końcu książki dostajemy kilka króciutkich opowiadań, które są esencją wybitności autora. To espresso doppio dla emocji. Tymi krótkimi formami autor zamyka buzię wszystkim psioczącym, że jego prozatorskie wyczyny to bzdety o trzepaniu dywanów. Polecam tym, chcącym się pośmiać, ale i zadumać.
Ilu ludzi, tyle opinii - i to bardzo dobrze.
Wyobraźmy sobie układ współrzędnych, w którym oś x to czas, a oś y to miejsce. Teraz narysujmy okrąg, który będzie znajdował się w tym układzie centralnie, po równi w każdej ćwiartce. Następnie zmodyfikujmy troszkę ten okrąg, ciągnąc go za boczki, klepiąc po główce, tak, by nabrał on kształtów naszego kraju. W punkcie (0,0)...
Być może 10 gwiazdek jest tutaj troszkę naciągnięte, ale w końcu ileż można być tak surowym; zaszaleję więc (nie martwcie się, robiłem w życiu bardziej szalone rzeczy).
Spróbuję zmierzyć się z napisaniem krótkiej recenzji, ale w taki sposób, by nie odkryć przed Wami sekretów fabuły. Na samym początku Czerwiński pisze, że jego książka jest denna, gdyż posiada dwa lub trzy dna. Uwierzcie mi, że to jedynie przejaw skromności, bowiem "Międzynaród" ma więcej den niż sklep monopolowy. Czerwiński stworzył przeciekawą karykaturalną antyutopię, której parabole układają się w sinusoidę o długości przewróconej ósemki (wielkie pardon za tę matematyczną nomenklaturę). W książce narratorem jest Ngwene Cieślak - Polak, murzyn, poczciwina; typowy polski poczciwina. Czym jednak jest "typowy polski"? Oj, w trakcie lektury walka ze stereotypami przypomina krwawą jatkę jak w klatce. Akcja dzieje się w przyszłości, opisywane są po części losy 39. Rzeczpospolitej (jest bodaj XXIV wiek), która w pewnym momencie znika jednak z mapy świata. Dlaczego? Ngwene opisuje tę historię bardzo dokładnie, często niepoprawnie, bo nie ma gumek do swojego ołówka, którym się posługuje. W trakcie opowieści, która nafaszerowana jest absurdalnym i pure-nonsensownym (ładne słowo) humorem, ja tak często odnajdywałem siebie, że było to porażające. Przyznam też, że rozpaliłem w sobie ognisko patriotyzmu. Dziś, kiedy tak dużo walk toczy ze sobą prawica i lewica, taka książka jest potrzebna, by uświadomić nam kim tak naprawdę jesteśmy. Naród, jedność; oj, robi się rzewnie, ale mam to gdzieś. Płakałem ze śmiechu w trakcie czytania, a także uroniłem łezkę honoru/wrażliwości (taką łezkę, którą ciężko nazwać). Jeden z moich przedmówców tutaj ma rację w jednej kwestii - książka nie spodoba się ludziom, którym brak szeroko rozumianego dystansu. Och, ach, kifsza mać.
Być może 10 gwiazdek jest tutaj troszkę naciągnięte, ale w końcu ileż można być tak surowym; zaszaleję więc (nie martwcie się, robiłem w życiu bardziej szalone rzeczy).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSpróbuję zmierzyć się z napisaniem krótkiej recenzji, ale w taki sposób, by nie odkryć przed Wami sekretów fabuły. Na samym początku Czerwiński pisze, że jego książka jest denna, gdyż posiada dwa lub trzy...