Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na zawsze twoja to trzeci, finałowy tom trylogii Dunbridge Academy. Książka została napisana przez Sarah Sprinz, a wydana przez wydawnictwo Moondrvie.

W tym tomie zapoznajemy się z historią po pożarze, który wydarzył się na ostatnich stronach drugiego tomu. Poznajemy losy Olive, której życie zmieniło się przez ogień, oraz Colina, który do Dunbridge Academy przyjechał że Stanów.

Jak to zwykle bywa w książkach Sprinz, bohaterowie mierzą się z natłokiem problemów, traum i ciągle popadają w nowe kłopoty będące skutkami wcześniejszych. I oczywiście w tym wszystkim rozkwita miłość oraz przyjaźń.

Z całą pewnością trzeba przyznać, że Sarah Sprinz potrafi pisać odpowiednio o trudnych sprawach. Do tego się ich nie boi, tylko w godny sposób rozprawia się z nimi bez oceniania czy szkalowania. Do tego wprowadza w książki rzeczy, które, przynajmniej dla mnie, stanowią nowość w literaturze młodzieżowej. Po raz pierwszy spotkałam się z reprezentacją cukrzyków i jestem pod wrażeniem, jak podeszła do tematu. Nawet jeśli czasami zachowania i reakcje Olive zdawały się być nieco na wyrost.

Autorka ma talent do tworzenia postaci. Jej bohaterowie są skonstruowani tak, by z łatwością wydawać się być realnymi osobami. Na dodatek fakt, że choć każdy tom opowiada opowieść innego duetu, pojawiają się postacie z poprzednich części, które cały czas się rozwijają, jest zachwycający.

Ten tom był dobrym finałem serii, nawet jeśli nie wszyscy opuścili Dunbridge Academy ku większemu światu. Lubiłam do nich powracać, stanowiły dla mnie dość lekką, mimo trudniej tematyki, lekturę, dzięki której mogłam się oderwać od moich zwyczajowych gatunków. Są to książki, które byłabym w stanie polecać licealistom, zwłaszcza ze starszych klas. Oczywiście zaznaczając, by zapoznali się z ostrzeżeniami dotyczącymi treści przed lekturą.

Na zawsze twoja to trzeci, finałowy tom trylogii Dunbridge Academy. Książka została napisana przez Sarah Sprinz, a wydana przez wydawnictwo Moondrvie.

W tym tomie zapoznajemy się z historią po pożarze, który wydarzył się na ostatnich stronach drugiego tomu. Poznajemy losy Olive, której życie zmieniło się przez ogień, oraz Colina, który do Dunbridge Academy przyjechał że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Romanse potrafią mnie wymęczyć, ale w stylu Moyes, a może w historii Lou, jest coś takiego, że chce się czytać.

To przede wszystkim historia o szukaniu własnego miejsca i uczeniu się, jak być sobą w świecie, gdzie bycie sobą nie jest chętnie widziane.
Z tego powodu to książka naprawdę warta czytania.

Romanse potrafią mnie wymęczyć, ale w stylu Moyes, a może w historii Lou, jest coś takiego, że chce się czytać.

To przede wszystkim historia o szukaniu własnego miejsca i uczeniu się, jak być sobą w świecie, gdzie bycie sobą nie jest chętnie widziane.
Z tego powodu to książka naprawdę warta czytania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece to książka z nurtu japońskich, pięknych książek opisujących prozę życia. Została napisana przez Michiko Aoyamę, a w Polsce wydało ją Wydawnictwo Relacja.

Jest to zbiór pięciu opowiadań, a każde z nich jest obdarzone inną perspektywą. Narratorzy są naprawdę przeróżni - kobiety i mężczyźni, z różnych grup społecznych, w różnym wieku, ale łączą ich dwie rzeczy. Po pierwsze, w życiu każdego z nich czegoś brakuje, coś chcą zmienić, czegoś się obawiają. A po drugie, życie kieruje ich w stronę biblioteki, gdzie bibliotekarka zadaje proste pytanie "Czego szukasz?".

Za każdym razem zdumiewało mnie, że każdy z narratorów zupełnie inaczej opisuje bibliotekarkę. To charakterystyczna postać, dość ważna dla opowiadania, przez co mogłoby się wydawać, że pozostanie niezmienna. A jednak za każdym razem czytelnik dostaje inny opis tej samej osoby. W ten sposób Aoyama przepięknie ukazała coś, co wszyscy wiedzą, ale chyba czasem się o tym zapomina. A mianowicie, że każdy z nas widzi świat inaczej. Każdy z nas patrzy na co innego i widzi to przez pryzmat własnych zainteresowań, doświadczeń i wiedzy. Nie pokazuje tego dobitnie, to zwykły mały szczegół, który ujął mnie bez reszty i w każdym opowiadaniu tylko czekałam na moment, gdy na nowo opiszą mi tę samą postać.

Autorka w prosty sposób opisuje prozę życia. Są to historie, w których z łatwością można znaleźć samego siebie. Nawet gdy czytałam opowiadanie o mężczyźnie, który po wielu latach przeszedł na emeryturę, byłam w stanie w pełni zrozumieć jego działania i emocje, choć do tych przeżyć mi daleko. Do tego każda z historii przekazuje uniwersalną naukę, którą warto zachować w pamięci.

Jedynymi "minusami", które zapadły mi w pamięć są imiona i język, jednak obie te rzeczy można zarzucić na moje małe doświadczenie z literaturą japońską. Mam problemy z azjatyckimi imionami, są dla mnie często bardzo podobne i często jestem zbyt leniwa, by czytać je poprawnie. Dlatego zdarzało mi się, że myliłam postacie. A jeśli chodzi o język, to momentami wydał mi się dziwny, lekko niezgrabny. To jednak może być echo oryginału pozostałe po tłumaczeniu z języka, który jest tak różny od naszego ojczystego.

Tekst jest przesycony kulturą japońską, która dla laika może przypominać trochę magię. Lekturę zdecydowanie ułatwiły przypisy od tłumacza, Andrzeja Świrkowskiego, dzięki którym mogłam lepiej zrozumieć bohaterów, ale również świat, w którym żyję.

Opowiadania z Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece nie są może opowieściami wielce poruszającymi, a przynajmniej dla mnie. Jednak z pewnością jest to pozycja, która stanie się dla wielu osób książką komfortową, do której będą z chęcią wracać. W mojej pamięci pozostanie na długo.

Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece to książka z nurtu japońskich, pięknych książek opisujących prozę życia. Została napisana przez Michiko Aoyamę, a w Polsce wydało ją Wydawnictwo Relacja.

Jest to zbiór pięciu opowiadań, a każde z nich jest obdarzone inną perspektywą. Narratorzy są naprawdę przeróżni - kobiety i mężczyźni, z różnych grup społecznych, w różnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dłuższa niż być powinna przez masę drobnostek, które można było pominąć, przez co niezwykle skomplikowana sytuacja pędziła za szybko na końcówce.
Też całą moja sympatia do bohaterów zgasła. W tym tomie byli wyjątkowo tępi i irytujący.

Dłuższa niż być powinna przez masę drobnostek, które można było pominąć, przez co niezwykle skomplikowana sytuacja pędziła za szybko na końcówce.
Też całą moja sympatia do bohaterów zgasła. W tym tomie byli wyjątkowo tępi i irytujący.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tutaj zrobiło się za bardzo smutowo. Tak naprawdę jedyną motywacją bohaterów stał się seks. Przesada, nawet jak na diabłów.
Ale fabuła nie najgorsza.

Tutaj zrobiło się za bardzo smutowo. Tak naprawdę jedyną motywacją bohaterów stał się seks. Przesada, nawet jak na diabłów.
Ale fabuła nie najgorsza.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fajna, naprawdę, ale... Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Poprzednie wydawały się być bardziej angażujące i akcja wyraźniej się rysowała i rozwijała. To bardziej przypominało epizod, coś jak opowiadanie, a nie cały tom.

Fajna, naprawdę, ale... Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Poprzednie wydawały się być bardziej angażujące i akcja wyraźniej się rysowała i rozwijała. To bardziej przypominało epizod, coś jak opowiadanie, a nie cały tom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pieśń o Achillesie to książka Madeline Miller, która czerpie z kultury greckiej i przybliża historię tytułowego Achillesa oraz Patroklosa. Pozycja została wydana przez Wydawnictwo Albatros.

Jest to książka, która od dawna czekała na mojej półce, a do przeczytania jej zachęciła mnie akcja dwunastu książek w dwanaście miesięcy, której się podjęłam. Pieśń została mi polecona i zdecydowanie rozumiem, skąd się to polecenie wzięło.

Jest to zdecydowanie dobra książka, choć początek aż tak jasno tego nie zdradza. Początkowo było trochę nudno, jednak trzeba było wprowadzić postacie, zbudować klimat i wprowadzić czytelnika do świata. Miller zrobiła to na spokojnie, trochę inaczej niż się zazwyczaj spotyka, przez co pierwsze sto-sto pięćdziesiąt stron lekko się dłużyło. Jednak im dalej, tym było lepiej.

Postacie i wydarzenia, w których biorą udział, wymuszają mnóstwo refleksji. Nie jest to pozycja, po lekturze której można tak po prostu przeskoczyć do następnej lub zignorować kłębiące się w głowie myśli. Człowiek samoistnie zaczyna rozważać istotę honoru czy żałoby oraz to, jak sława i oczekiwania innych potrafią wpłynąć na człowieka.

Książka budzi wiele emocji. Nie tylko strach i terror związany z wojną oraz tym, że głównie bohaterowie są w gruncie rzeczy nastolatkami, ale również zachwyca. Miller korzysta z bardzo poetyckiego, pięknego języka, dzięki czemu dodaje do klimatu antycznej Grecji.

Samo zakończenie, choć równie tragiczne jak kończy się historia Achillesa, ma w sobie sporo piękna. Sprawiła, że zakręciły mi się łzy w oczach, co nie zdarza się często. Pieśń o Achillesie stanowi poruszającą opowieść o tym, kto i za co zostanie zapamiętany.

Pieśń o Achillesie to książka Madeline Miller, która czerpie z kultury greckiej i przybliża historię tytułowego Achillesa oraz Patroklosa. Pozycja została wydana przez Wydawnictwo Albatros.

Jest to książka, która od dawna czekała na mojej półce, a do przeczytania jej zachęciła mnie akcja dwunastu książek w dwanaście miesięcy, której się podjęłam. Pieśń została mi polecona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piekielne niebo to debiut literacki Karoliny Ligockiej, który został opatrzony hipnotyzującą okładką i wydany przez Wydawnictwo Mięta.

Ta książka ma anioły, demony, wilka, magię i tajemnicze księgi czarów. To wszystko okraszone jest sprawą kryminalną, Rzymem oraz podważaniem grzeczności niebiańskich istot. Taka kombinacja sprawia, że gdy usłyszałam o książce, byłam pewna, że podejdzie idealnie pod moje gusta. Rzeczywistość jednak bywa przewrotna.

Nie mogę zaprzeczyć, że fabuła była ciekawa i miała olbrzymi potencjał. Dawała również ogromne pole do popisu dla autorki, która mogła popuścić wodze wyobraźni. I widać, że to zrobiła i podejrzewam, że świetnie się przy tym bawiła, bo niektóre pomysły wyszły naprawdę świetnie.

Jednak fabuła to nie wszystko. Niestety, nie polubiłam żadnego bohatera. Każdy z nich wydawał mi się pusty i jednopoziomowy. Na dodatek w chwili wprowadzenia ich do tekstu razem z postacią czytelnik dostawał ich życiorys rozpisany w jednym lub dwóch akapitach, co było trochę męczące. Do tego miałam trudności w uwierzenie w relacje między bohaterami - w wielu momentach wydawały mi się sztuczne, wymuszone lub popędzane. W szczególności relacja romantyczna, która wykwitła w zasadzie znikąd.

Tekst zalewa czytelnika informacjami i zaczyna to robić bardzo szybko. Gdy pojawiało się coś nowego, jakiś element świata, towarzyszył mu długi opis, w którym dana rzecz została przedstawiona od A do Z. Było to lekko nużące, zwłaszcza że później część z tych rzeczy miała mało znaczenia fabularnego.

Podobna sytuacja miała miejsce przy charakterze bohaterów czy relacjach. Bardzo często zamiast ukazać pewne cechy w tekście poprzez zachowania, zostało wszystko podane niemal na tacy. Na przykład podam rzekomo cięty język głównej bohaterki - o jego istnieniu narracja przypomina co chwila, ale w dialogu poczułam go może raz.

Sporo moich zastrzeżeń, które mam do książki, dotyczy stylu autorki. Jakby nie patrzeć, on oraz język potrafią diametralnie zmienić podejście do tekstu, przynajmniej dla mnie. Przy lekturze Piekielnego nieba towarzyszył mi chaos. Zdania, często krótkie, wydawały mi się nierzadko oderwane od akapitów, przez co przypominały raczej wymienianie czynności niż płynną całość akcji. Trudno mi było przez to się "wbić" w tempo akcji oraz zaangażować w fabułę.

Fabuła pod koniec również przeżyła kilka wzlotów oraz upadków. I o ile była ciekawa sama w sobie i po 300 stronach człowiek, bądź co bądź, czuje pewną ciekawość na temat tego, jak to wszystko się potoczy, tak czułam pewne rozczarowanie i niedosyt. Końcówka zadziała się za szybko - co było zaskoczeniem przy rozległym, nieco nalanym rozwinięciu akcji. Do tego mam wrażenie, że poszła nieco fartem. Narida po prostu co chwila odkrywała w sobie magię, którą okazywała się być im nagle przydatna czy potrzebna. Raz czy dwa takie zagranie można przepchnąć, jednak oparcie na tym konkluzji jest dość wyczerpujące i żmudne w lekturze.

Poza tym napotkałam na kilka dziwnych błędów fabularnych, które sprawiły, że książka wydała mi się niedopracowana. Raz narracja zaspoilerowała mały zwrot akcji, zdradzając tożsamość jednego z bohaterów, zanim ta informacja pojawiła się w tekście. Innym razem Narida nagle sobie przypomniała, że to, co dopiero co wprowadziło ją w stan głębokiego szoku, tak naprawdę miała w szkole i się o tym uczyła. Do tego opis książki stanowi ciekawy wybór. Tak naprawdę opisuję sytuację z książki po co najmniej stu stronach i, moim zdaniem, zdradza trochę za dużo.

Jak można się domyślić, Piekielne niebo to nie jest pozycja, która mi się spodobała. Co dziwne, bo naprawdę miała w sobie wszystko, co lubię w fantastyce. I naprawdę wysłuchałam z głowy wszystkie negatywne myśli, by dawać jej coraz to nowszą szansę, ale prawda jest taka, że to po prostu nie była pozycja dla mnie.

Piekielne niebo to debiut literacki Karoliny Ligockiej, który został opatrzony hipnotyzującą okładką i wydany przez Wydawnictwo Mięta.

Ta książka ma anioły, demony, wilka, magię i tajemnicze księgi czarów. To wszystko okraszone jest sprawą kryminalną, Rzymem oraz podważaniem grzeczności niebiańskich istot. Taka kombinacja sprawia, że gdy usłyszałam o książce, byłam pewna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dar Anomalii Księga druga Tauryn to kontynuacja zaskakującego debiutu Pawła Zbroszczyka. Książka została wydana w przepięknej szacie graficznej przez Wydawnictwo Elfickie. Książkę miałam zaszczyt czytać jako beta-czytelniczka, a ostatnio mogłam zabrać się za reread w wersji papierowej.

W Darze Anomalii autor wykreował naprawdę niezwykły świat, w którym chciałoby się zagłębić i nigdy go nie opuszczać. Jest w nim magia, której można znaleźć zaskakująco mało w fantastyce - magia, za którą należy zapłacić ogromną cenę.

Niezmiennie moim ulubionym elementem świata są pielgrzymki i to nie tylko dlatego, że stanowią ścieżkę ku nowej magii. Stały się pewnego typu narzędziem, które pozwala autorowi zabrać czytelników w niezbadane zakamarki wyobraźni pisarza i wyciągnąć na światło dzienne pomysły czy stworzenia, które samodzielnie mógłby być zbyt oderwane. A do tego te podróże stawiają przed Lebą oraz przed czytelnikiem zagadki oraz dylematy, nad którymi można rozmyślać godzinami. A co więcej, podjęta decyzja niesie za sobą konsekwencje.

W tym tomie dużo się dzieje. Przedstawiona zostaje nieco bliżej przeszłość Zadry, jeszcze lepiej rozumiemy Pieprza, wprowadzeni zostają piraci, a w Estepii Styks powoli wznieca wojnę. Oczywiście w tym wszystkim trzeba znaleźć jeszcze miejsce na tajemnicze działania związane z Bezsennymi i Parkanami. Jednak te wszystkie wydarzenia, których z pewnością nie jest mało, bladną przy tym, co się dzieje z Brenem.

Książka jest przesycona zmianami, jakie w nim zachodzą. Coraz trudniej odnaleźć w nim chłopaka, który na początku pierwszego tomu szukał schronienia przez śnieżycą. Bren jako postać dojrzewa, rozwija się i cały czas zmienia. Nie są to jednak zmiany, które dzieją się ot tak, bo muszą, by stał się osobą, której potrzebuje fabuła. Cały ten proces jest jasny, można wskazać dokładnie, co sprawia, że Bren się zmienia i dlaczego. Te zmiany nie zachodzą, by mogła się wypełnić konieczna akcja - one zachodzą razem z akcją.

Sama akcja momentami może się wydawać dość powolna, ale równocześnie bardzo trudno się od niej oderwać. Odłożenie książki o później godzinie było prawdziwym wyczynem, a nawet po zamknięciu jej w głowie wciąż krążyły mi związane z nią myśli. Jest to prawdziwie angażująca pozycja, która zachwyca, przeraża, zdumiewa - w skrócie, zabiera czytelnika na prawdziwą wyprawę emocjonalną.

Po całości bardzo wyraźnie widać, że każdy element został dogłębnie przemyślany. Nie mogę się nadziwić kunsztowi autora. Tak dopracowane historie to rzadkość, bo do ich stworzenia potrzeba naprawdę wielkich umysłów o nieskończonych pokładach kreatywności. To sprawia, że Dar Anomalii stanowi zachwycający kawał fantastyki, z którą każdy fan gatunku powinien mieć obowiązek się zapoznać.

Dar Anomalii Księga druga Tauryn to kontynuacja zaskakującego debiutu Pawła Zbroszczyka. Książka została wydana w przepięknej szacie graficznej przez Wydawnictwo Elfickie. Książkę miałam zaszczyt czytać jako beta-czytelniczka, a ostatnio mogłam zabrać się za reread w wersji papierowej.

W Darze Anomalii autor wykreował naprawdę niezwykły świat, w którym chciałoby się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo mi podeszła, w połowie przerzuciłam się na papier, co było dobrym wyborem, bo książka ma w sobie kilka fragmentów, których nie da się oddać wiernie w audiobooku.
To zdecydowanie pozycja, której potrzebowałam w tym czasie. Naprawdę mocno trzymająca w napięciu.

Bardzo mi podeszła, w połowie przerzuciłam się na papier, co było dobrym wyborem, bo książka ma w sobie kilka fragmentów, których nie da się oddać wiernie w audiobooku.
To zdecydowanie pozycja, której potrzebowałam w tym czasie. Naprawdę mocno trzymająca w napięciu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Płoń dla mnie to pierwszy tom trylogii Ukryte Dziedzictwo napisanej przez duet autorski działający pod pseudonimem Ilona Andrews. Książka została wydana przez wydawnictwo Fabryka Słów.

Bardzo dużo słyszałam o tej pozycji już wcześniej. Co jakiś czas rzucała mi się w oczy wraz z pozytywną recenzją, ale sięgnęłam po nią tylko dlatego, że została mi polecona w ramach akcji 12 książek w 12 miesięcy. Bardzo szybko przekonałam się, że to faktycznie książka warta polecenia.

Autorzy wykreowali naprawdę ciekawy świat. Od samego początku mnie zaciekawił, budując pozory bycia takim samym, jaki znamy z życia codziennego, a jednak trochę inny. Magia dziedziczona w rodach? Magia będąca wynikiem badań? Magia budująca cały system hierarchii we współczesnym świecie? To wszystko zdecydowanie wpasowało się w moje gusta.

Przedstawiony system magiczny jest tak realistycznie napisany, że nie sposób w niego nie uwierzyć. Sam aspekt militaryzacji mocy magicznych jest tak bardzo amerykański (i współczesny) jak tylko się da. Cały świat magów został stworzony w zdumiewający sposób i co chwila byłam zachwycona geniuszem autorów.

Świat to jednak nie wszystko. Książka kupiła mnie również fabułą oraz bohaterami. Nevada, główna postać, jest osobą, którą bardzo łatwo polubić. W przeciwieństwie do Rogana, chociaż im dalej w las, tym więcej mojej sympatii zdobywał. I chociaż z daleka można wyczuć nadchodzący wielkimi krokami wątek romantyczny, to i tak byłam zachwycona tak cudownie została poprowadzona relacja między nimi.

Nie będę jednak ukrywać, że moja ulubiona postać książki skryła się wśród bohaterów drugoplanowych. Babcia Nevady skradła moje serce od momentu pojawienia się. Jej osobowość i zachowanie, relacja z pozostałymi członkami rodziny to czysty majstersztyk. Podziwiam autorów za tę kreację.

Niewiele pojawiło się rzeczy, które mi przeszkadzały, ale takie się jednak znalazły. Książka napisana jest dość prostym językiem i choć ogólnie nie jest to wada, jeden aspekt tej prostoty dość szybko zaczął mnie drażnić. Emocje Nevady, narratorki, bardzo często były przedstawiane poprzez powtórzenia słów czy krótkich zdań. Jaki niuans był to ciekawy zabieg, ale szybko miałam go już dość, jako że pojawiał się dość często.

Inną sprawą, która mi nie podpasowała, dotyczy wydania. Książka jest niepotrzebnie obszerna przez kartkę węższą niż format "klasycznej" książki. Trochę dziwnie się trzymało ją w dłoniach, a przez rozmiar kartki, stosunkowo mało tekstu mieściło się na stronie.

Nie zmienia to faktu, że Płoń dla mnie jest jedną z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i bardzo się cieszę, że została mi polecona do czytania.

Płoń dla mnie to pierwszy tom trylogii Ukryte Dziedzictwo napisanej przez duet autorski działający pod pseudonimem Ilona Andrews. Książka została wydana przez wydawnictwo Fabryka Słów.

Bardzo dużo słyszałam o tej pozycji już wcześniej. Co jakiś czas rzucała mi się w oczy wraz z pozytywną recenzją, ale sięgnęłam po nią tylko dlatego, że została mi polecona w ramach akcji 12...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Porzucam serię. Dawałam jej jeszcze szansę z tym tomem, bo historia ma potencjał i liczyłam, że autorka rozwinęła warsztat, ale się zawiodłam.

Postacie są jednopoziomowe i niemal identyczne, a pod względem językowym tekst jest bardzo słaby. Książka została napisana nieprzyjemnym słowotokiem, gdzie większość zdań jest zwyczajnie niepotrzebna. Każdy dialog jest również omówiony dość szczegółowo w narracji, jakby czytelnik nie potrafił go samodzielnie zrozumieć.

Książki przesłuchałam w audiobooku, który jest okropny. Lektorka kwestie dialogowe niemal w całości wykrzykiwała, zmieniała głosy i w tych zmianach się trochę mieszała (już pomijając fakt, że te zmiany brzmiały bardzo źle). Na dodatek przekręcała słowa, bardzo często dziwnie sylabizowała powtórzenia. Nie polecam słuchania, to ja pewno.

Gdybym czytała w papierze, pewnie byłyby 3/4⭐, ale audiobook strasznie popsuł mi całe doświadczenie.

Porzucam serię. Dawałam jej jeszcze szansę z tym tomem, bo historia ma potencjał i liczyłam, że autorka rozwinęła warsztat, ale się zawiodłam.

Postacie są jednopoziomowe i niemal identyczne, a pod względem językowym tekst jest bardzo słaby. Książka została napisana nieprzyjemnym słowotokiem, gdzie większość zdań jest zwyczajnie niepotrzebna. Każdy dialog jest również...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora: Pożoga Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 8,0
Aurora: Pożoga Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: ,

Aurora. Pożoga to drugi tom trylogii science-fiction napisanej przez duet Amie Kaufman i Jaya Kristoffa. Książka została wydana przez wydawnictwo Mag.

Recenzja zawiera lekkie SPOILERY dotyczące zakończenia tomu.

Nie ukrywam, że kiedy po nią sięgnęłam, wypełniały mnie liczne uprzedzenia po pierwszym tomie. Miałam trudność przejść ponad licznymi podobieństwami, które dostrzegłam między Aurorą. Przebudzeniem a serią Expanse. Jednak cieszę się, że mi się udało, bo ta część była zdecydowanie lepsza.

Naprawdę bardzo lubię relacje między bohaterami. Są równocześnie poważne, jak i przepełnione sarkazmem, że można w nim aż pływać. Widać, że tutaj autorzy dali pełen popis swoich umiejętności oraz zostawili dużo przestrzeni dla postaci, by pokazały, kim naprawdę są. Również akcja wydała mi się dużo lepiej dobrana i łatwiej mi było w nią uwierzyć - chociaż niektóre sytuacje wydawały się wręcz absurdalne. Mam wrażenie, że pisanie tej części stanowiło dla duetu autorskiego świetną zabawę.

Jednak była dla mnie dość przewidywalna i mało co mnie w niej zaskoczyło. Może dlatego ciągle mi w akcji, choć zdecydowanie ciekawej, czegoś brakowało. Mogła to być również kwestia zakończenia, które powinno być przesycone emocjami. Te jednak do mnie w ogóle nie dotarły.

Tak, bohaterowie znaleźli się w naprawdę kiepskich sytuacjach, tak wszystko zdawało się walić i nie widać było dla nich żadnych szans nawet na najmniejszy sukces. Ale nie czułam żadnego niepokoju. Do tego wszystkiego doszło także zamieszanie z czasem, które jasno informowało czytelnika, że w kolejnym tomie będą wariacje w chronologii i że one pewnie są ważne. Nie jestem fanką takich rozwiązań, bo zawsze wydają mi się niedopracowane lub dziurawe. Z tego powodu dość szybko zbudowały mi się w głowie nowe uprzedzenia dotyczące dalszej fabuły.

Do tego wszystkiego książka kończy się potężnym cliffhangerem, chyba największym, z jakim się spotkałam w książce. Było to... Zaskakujące, chyba jedyny zwrot akcji, którego się nie spodziewałam. I czuję się trochę oszukana z tego powodu, bo zakończenie tomu w chwili największego szczytu napięcia i fabuły wydaje się być zagraniem poniżej pasa.

Czy sięgnę po tom dalszy? Tak, bo mimo wszystko jestem ciekawa, jak to zostanie rozwiązane, bo żaden pomysł nie przychodzi mi do głowy. Tak naprawdę, gdyby nie końcówka i zatrzymanie akcji tekstem pokroju "ciąg dalszy nastąpi", ta książka mogłaby mi się naprawdę bardzo podobać.

Aurora. Pożoga to drugi tom trylogii science-fiction napisanej przez duet Amie Kaufman i Jaya Kristoffa. Książka została wydana przez wydawnictwo Mag.

Recenzja zawiera lekkie SPOILERY dotyczące zakończenia tomu.

Nie ukrywam, że kiedy po nią sięgnęłam, wypełniały mnie liczne uprzedzenia po pierwszym tomie. Miałam trudność przejść ponad licznymi podobieństwami, które...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bojkot to kolejny thriller młodzieżowy napisany przez Agnieszkę Kulbat i wydany przez Wydawnictwo Mięta. I po raz kolejny autorka bierze się za trudne tematy.

W Bojkocie nie ma dobrych bohaterów - to jest dość jasne już od pierwszych stron. To po prostu książka o złych ludziach robiących złe rzeczy, jak otwarcie nowi Agnieszka Kulbat. Co więcej, autorka napisała postacie w takim sposób, że cała ich toksyczność i okropieństwa, których się dopuszczają, nie są nawet przez chwilę gloryfikowane czy romantyzowane. W obecnych czasach jest to potrzebna narracja, której zbyt często brakuje w książkach młodzieżowych.

Osoba Nastki, głównej bohaterki, w bardzo dobitny sposób pokazuje, jak bardzo wypaczają pieniądze, władza i brak stawianych granic. Jest ona osobą zupełnie pozbawioną empatii, która czasem nie potrafi dostrzec człowieka w drugiej osobie i jest gotowa zrobić wszystko, by dostać to, czego chce. I faktycznie to robi, a przy tym nie ponosi żadnych konsekwencji swoich działań. Więcej, nawet nie widzi w nich swojej winy. Jej zachowania czy reakcje momentami wywoływały przerażenie.

W całości najbardziej podobało mi się, jak zwinnie i umiejętnie autorka korzystała z retrospekcji. Powiązała ze sobą dwie osie fabularne w taki sposób, że można było między nimi skakać bez poczucia, że jest się oderwanym od wydarzeń w książce.

To książka, którą trudno odłożyć na bok. Widać bardzo wyraźnie, że zarówno styl jak i nawet te najdrobniejsze wydarzenia zostały dokładnie przemyślane. Wszystko, co się pojawia w fabule, pojawia się w konkretnym celu. Do tego okraszona jest niezwykłym klimatem i lekkim językiem imitującym język młodzieży. To sukces wykorzystać go w taki sposób, by brzmiał wiarygodnie i nie tracił sztucznością.

Bojkot to naprawdę dobra pozycja, po którą warto sięgnąć. Chociaż finał wydał mi się lekko pośpieszony, zakończenie było niczym wisienka na torcie.

Bojkot to kolejny thriller młodzieżowy napisany przez Agnieszkę Kulbat i wydany przez Wydawnictwo Mięta. I po raz kolejny autorka bierze się za trudne tematy.

W Bojkocie nie ma dobrych bohaterów - to jest dość jasne już od pierwszych stron. To po prostu książka o złych ludziach robiących złe rzeczy, jak otwarcie nowi Agnieszka Kulbat. Co więcej, autorka napisała postacie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wściek to książka Magdaleny Salik, która została wydana przez wydawnictwo Powergraph. Jest to mocno trzymająca w napięciu pozycja, która dogłębnie zajmuje się tematem katastrofy klimatycznej i trwającej rewolucji technologicznej.

Świat przedstawiony w książce od samego początku budzi niepokój. Akcja została umiejscowiona w czasach niezbyt nam odległych, raptem 20 lat w przyszłość. Do tego został on opisany w taki sposób, że jedynie niuanse technologiczne oraz bardziej zangielszczony język przypominają, że to nie są nasze aktualne czasy. Jednak podobieństwa nie sposób nie zauważyć, a to sprawia, że przedstawione treści uderzają dużo mocniej.

Autorka w bardzo barwny sposób wykreowała bohaterów. Każdy z nich był wyjątkowy, ale równocześnie niezwykle wiarygodny - do tego stopnia, że z łatwością można było uwierzyć, że akcja naprawdę rozgrywa się gdzieś na świecie i czytamy jedynie raport z tych wydarzeń. Co prawda nie byłam w stanie zapałać sympatią, choć podejrzewam, że to był zabieg celowy.

Bardzo widoczne jest, że autorka duży nacisk położyła na stworzenie potężnie rozbudowanych portretów psychologicznych postaci. I, co więcej, prowadziła ich działania czy reakcje niesamowicie wiernie. To nie jest książka o wielkiej przemianie wewnętrznej bohaterów, a raczej o tym, jak mogą odnaleźć się w niezbyt optymistycznym świecie.

Książka jest znakomicie napisana. Cały czas trzyma w napięciu i trudno się od niej oderwać. Chociaż kreacja świata nie jest zbyt pozytywna i wzbudza pewien niepokój, da się w tym wszystkim odnaleźć pewną dozę nadziei.

Momentami trudno się czyta przez styl, w jakim jest ona napisana. Jednak sprawia to również, że nabiera pewnego futurystycznego akcentu i tworzy w ten sposób niepowtarzalny klimat.

Wściek to książka Magdaleny Salik, która została wydana przez wydawnictwo Powergraph. Jest to mocno trzymająca w napięciu pozycja, która dogłębnie zajmuje się tematem katastrofy klimatycznej i trwającej rewolucji technologicznej.

Świat przedstawiony w książce od samego początku budzi niepokój. Akcja została umiejscowiona w czasach niezbyt nam odległych, raptem 20 lat w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja dotyczy pierwszej i drugiej części tomu pierwszego.

Dom Ziemi i Krwi to kolejna seria fantastyczna stworzona przez Sarah J. Maas, która porywa czytelnika do świata fae oraz innych magicznych istot. Pierwszy tom został rozdzielony na dwie części, a obie zostały wydane przez wydawnictwo Uroboros.

Ta seria osadzona jest w świecie zaawansowanym technologicznie, który bardzo przypomina znaną czytelnikom teraźniejszość. Początkowo było to nieco dziwne i potrzebowałam chwili na przyzwyczajenie się. Kilka rzeczy mi tam nie zagrało, jako że zostały przeniesione bez swojego tła kulturowego czy historycznego, ale jak się przemknęło na to oko, w zasadzie nie było różnicy, czy to nasza Ziemia czy jakiś wymyślony świat. Tylko ras było więcej.

Bo tutaj Maas wprowadza mnogość ras. Poszła krok dalej niż dotychczas, sięgnęła po folklor, wierzenia oraz własną wyobraźnię, dzięki czemu Księżycowe Miasto odznacza się nie tylko fae, ale również aniołami, wiedźmami, wilkołakami czy innymi przedziwnymi, mniej lub bardziej rozumnymi, rasami. Pozwoliło jej to badać problematykę wykluczeń społecznych między nimi, a także jak w takim środowisku odnalazłyby się mieszańce, na przykład takie jak Bryce, czyli pół-fae.

Fabuła wydaje się być trochę rozciągnięta, zwłaszcza że przez cały czas opiera się na zbrodni, badaniu jej genezy i szukaniu sprawcy. Było to bardzo ciekawe, zwłaszcza w miejscach, gdzie magia łączyła się z technologią. Sprawiało to, że książka zamieniała się w zgrabną hybrydę urban fantasy, high fantasy oraz kryminału.

Co prawda przez to rozciągnięcie fabuły wiele rzeczy zostało powtórzonych. Momentami miałam wrażenie, że ta książka została napisana dla osób z kiepską pamięcią, gdy jakaś informacja powracała po raz piąty w niemal takiej samej formie. I, co więcej, nie wprowadzała swoim powtórzeniem niczego nowego. Z drugiej strony, wiele scen było zwyczajnie ze strony fabuły zbędnych. Skupiały się jedynie na postaciach, jednak zdarzało się, że pokazywały coś, co już zostało pokazane wcześniej.

Jeśli chodzi o postacie, Maas zdecydowanie rozwinęła skrzydła. Po raz pierwszy udało mi się polubić z główną bohaterką od początku do końca, a moja sympatia wcale nie gasła z czasem. Na dodatek to, jak udało jej się ukazać rozwój relacji między nią a Hunterem, mnie oczarowało. Chyba po raz pierwszy w jej książkach naprawdę zobaczyłam, jak relacja romantyczna jest budowana od przyjaźni, a nie od scen er0tycznych. Których, muszę zauważyć, tutaj prawie nie było.

Końcowe plot twisty i inne zabiegi fabularne bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie trzymało w napięciu, kazało martwić się o bohaterów i liczyć na ich dobry koniec. Co prawda tożsamość czarnego charakteru była dla mnie małym zawodem, jako że wydała mi się nieco za prosta, tak samo jego zachowanie zarówno przed jak i po ujawnieniu jego knowań, było naprawdę dobre.

Cóż mogę powiedzieć więcej, Księżycowe Miasto jak na razie zapowiada się na bycie najlepszą, w moim odczuciu, serią Maas. W porównaniu z Szklanym Tronem oraz Dworami wydaje się być najbardziej oryginalną, ale również najciekawszą. Jest to książka, którą z całą pewnością mogę polecić i nie mogę się doczekać dalszych tomów.

Recenzja dotyczy pierwszej i drugiej części tomu pierwszego.

Dom Ziemi i Krwi to kolejna seria fantastyczna stworzona przez Sarah J. Maas, która porywa czytelnika do świata fae oraz innych magicznych istot. Pierwszy tom został rozdzielony na dwie części, a obie zostały wydane przez wydawnictwo Uroboros.

Ta seria osadzona jest w świecie zaawansowanym technologicznie, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja dotyczy pierwszej i drugiej części tomu pierwszego.

Dom Ziemi i Krwi to kolejna seria fantastyczna stworzona przez Sarah J. Maas, która porywa czytelnika do świata fae oraz innych magicznych istot. Pierwszy tom został rozdzielony na dwie części, a obie zostały wydane przez wydawnictwo Uroboros.

Ta seria osadzona jest w świecie zaawansowanym technologicznie, który bardzo przypomina znaną czytelnikom teraźniejszość. Początkowo było to nieco dziwne i potrzebowałam chwili na przyzwyczajenie się. Kilka rzeczy mi tam nie zagrało, jako że zostały przeniesione bez swojego tła kulturowego czy historycznego, ale jak się przemknęło na to oko, w zasadzie nie było różnicy, czy to nasza Ziemia czy jakiś wymyślony świat. Tylko ras było więcej.

Bo tutaj Maas wprowadza mnogość ras. Poszła krok dalej niż dotychczas, sięgnęła po folklor, wierzenia oraz własną wyobraźnię, dzięki czemu Księżycowe Miasto odznacza się nie tylko fae, ale również aniołami, wiedźmami, wilkołakami czy innymi przedziwnymi, mniej lub bardziej rozumnymi, rasami. Pozwoliło jej to badać problematykę wykluczeń społecznych między nimi, a także jak w takim środowisku odnalazłyby się mieszańce, na przykład takie jak Bryce, czyli pół-fae.

Fabuła wydaje się być trochę rozciągnięta, zwłaszcza że przez cały czas opiera się na zbrodni, badaniu jej genezy i szukaniu sprawcy. Było to bardzo ciekawe, zwłaszcza w miejscach, gdzie magia łączyła się z technologią. Sprawiało to, że książka zamieniała się w zgrabną hybrydę urban fantasy, high fantasy oraz kryminału.

Co prawda przez to rozciągnięcie fabuły wiele rzeczy zostało powtórzonych. Momentami miałam wrażenie, że ta książka została napisana dla osób z kiepską pamięcią, gdy jakaś informacja powracała po raz piąty w niemal takiej samej formie. I, co więcej, nie wprowadzała swoim powtórzeniem niczego nowego. Z drugiej strony, wiele scen było zwyczajnie ze strony fabuły zbędnych. Skupiały się jedynie na postaciach, jednak zdarzało się, że pokazywały coś, co już zostało pokazane wcześniej.

Jeśli chodzi o postacie, Maas zdecydowanie rozwinęła skrzydła. Po raz pierwszy udało mi się polubić z główną bohaterką od początku do końca, a moja sympatia wcale nie gasła z czasem. Na dodatek to, jak udało jej się ukazać rozwój relacji między nią a Hunterem, mnie oczarowało. Chyba po raz pierwszy w jej książkach naprawdę zobaczyłam, jak relacja romantyczna jest budowana od przyjaźni, a nie od scen er0tycznych. Których, muszę zauważyć, tutaj prawie nie było.

Końcowe plot twisty i inne zabiegi fabularne bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie trzymało w napięciu, kazało martwić się o bohaterów i liczyć na ich dobry koniec. Co prawda tożsamość czarnego charakteru była dla mnie małym zawodem, jako że wydała mi się nieco za prosta, tak samo jego zachowanie zarówno przed jak i po ujawnieniu jego knowań, było naprawdę dobre.

Cóż mogę powiedzieć więcej, Księżycowe Miasto jak na razie zapowiada się na bycie najlepszą, w moim odczuciu, serią Maas. W porównaniu z Szklanym Tronem oraz Dworami wydaje się być najbardziej oryginalną, ale również najciekawszą. Jest to książka, którą z całą pewnością mogę polecić i nie mogę się doczekać dalszych tomów.

Recenzja dotyczy pierwszej i drugiej części tomu pierwszego.

Dom Ziemi i Krwi to kolejna seria fantastyczna stworzona przez Sarah J. Maas, która porywa czytelnika do świata fae oraz innych magicznych istot. Pierwszy tom został rozdzielony na dwie części, a obie zostały wydane przez wydawnictwo Uroboros.

Ta seria osadzona jest w świecie zaawansowanym technologicznie, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szary Płaszcz to kolejny tom przygód Drużyny do zadań specjalnych autorstwa Marcina Mortki. Książka została wydana w przepięknej szacie graficznej przez Wydawnictwo SQN.

Niezmiennie uwielbiam Kociołka i resztę gangu, przez co z wielką przyjemnością powracam do tych książek. Te książki to gwarancja dobrego humoru, odrobiny asurdu, bigosu (lub grzybowej) oraz Złego. Nie da się ukryć, że po czterech poprzednich tomach nabudowały się w mojej głowie dość duże oczekiwania do kolejnych tomów.

Co jest ciekawe, książka wprowadza nową narrację. Do tej pory wszystkie przygody poznawaliśmy przez oczy Kociołka, który wiernie opisywał swoje perypetie. W tym tomie dochodzi jeszcze perspektywa Sary, choć pisana w trzeciej osobie. I to mi, niestety, trochę nie zagrało.

Sara jest ciekawą postacią, ale preferuję ją w małych ilościach. Jej perspektywa, choć ważna i wiele wnosząca do fabuły, nieco popsuła mi odbiór przygód drużyny i tempo akcji. A jednak to drużyna jest głównym powodem, dla którego sięgam po te książki.

Chociaż było wiele naprawdę ciekawych scen, między innymi zdobywanie zamku przez Gramma (zdecydowanie moja ulubiona sytuacja z tej części), nie bardzo potrafiłam się wciągnąć w treść. Nawet humor początkowo wydał mi się jakiś taki inny i dopiero po 300 stronach, niemal że na końcówce, w mojej głowie przełączył się jakiś pstryczek i w pełni poczułam, że tak, to jest ta drużyna i ten Kociołek, których uwielbiam.

Najciekawszy aspekt powieści, czyli wciąż nieubłagalnie zbliżającą się walka ze Złym, został wprowadzony i wykorzystany jak zawsze na medal. Wyobraźnia autora w kwestii potworów nie zna granic, przez co wymyśla kolejne nieco przerażające, ale wciąż zachwycające bestie.

Odrobinę zaczynają mnie irytować zabiegi, które mają na celu budowanie napięcia pojawiające się, gdy któryś z bohaterów dowiaduje się czegoś innego. Kilka razy się zdarzyło, że z kilku usłyszanych słów kilkadziesiąt stron później bohater wyciąga wnioski, które nie pełnią roli przypuszczeń czy podejrzeń, a stają się faktami. Na dodatek cały ten proces zachodzi poza tekstem, trzymając czytelnika w niepewności. Mam wrażenie, że zostało to tu trochę nadużyte.

Ogólnie jednak historia jest dobra. Fabularnie wszystko gra, przygody są, drużyna jest, humor też się pojawia, a do tego można znaleźć sporo grzybów - takich różnych, nawet tych, co z lekka zmieniają spojrzenie na grzybową. Myślę, że fani Kociołka i reszty odnajdą w tej części dobrą zabawę. Ja się jednak, zapewne przez moje dość spore oczekiwania, odrobinę zawiodłam.

Szary Płaszcz to kolejny tom przygód Drużyny do zadań specjalnych autorstwa Marcina Mortki. Książka została wydana w przepięknej szacie graficznej przez Wydawnictwo SQN.

Niezmiennie uwielbiam Kociołka i resztę gangu, przez co z wielką przyjemnością powracam do tych książek. Te książki to gwarancja dobrego humoru, odrobiny asurdu, bigosu (lub grzybowej) oraz Złego. Nie da...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta część była przez większość czasu dość nudna, zwłaszcza w porównaniu do pierwszej. Nijak nie podeszła mi postać Marcelli, wydała się zbyt pusta jak na antagonistę.
Jedyne, co mnie pociesza, że Eli i Victor doczekali się godnych zakończeń.

Ta część była przez większość czasu dość nudna, zwłaszcza w porównaniu do pierwszej. Nijak nie podeszła mi postać Marcelli, wydała się zbyt pusta jak na antagonistę.
Jedyne, co mnie pociesza, że Eli i Victor doczekali się godnych zakończeń.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo smaczna opowieść. Naprawdę ciekawy pomysł na śledztwo dań, chociaż wolałabym dostać trochę więcej opisów tej pracy śledczej.
Prawdziwa gratka dla fanów kuchni japońskiej.
Językowo troszkę mi kulało, niektóre momenty były strasznie sztywne i nienaturalne, ale poza tym przyjemna lektura.
Tylko... Człowiek się od niej robi strasznie głodny 😅

Bardzo smaczna opowieść. Naprawdę ciekawy pomysł na śledztwo dań, chociaż wolałabym dostać trochę więcej opisów tej pracy śledczej.
Prawdziwa gratka dla fanów kuchni japońskiej.
Językowo troszkę mi kulało, niektóre momenty były strasznie sztywne i nienaturalne, ale poza tym przyjemna lektura.
Tylko... Człowiek się od niej robi strasznie głodny 😅

Pokaż mimo to