-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2020-01-16
2020-05-20
2020-01-05
2020-08-05
2020-06-23
2020-03-25
2020-02-09
2020-12-18
2020-12-02
2020-11-09
2020-07-23
Początek i koniec powieści był dla mnie najbardziej wciągający. Środek trochę mnie męczył, czytałam ledwie 20 stron dziennie, kiedy bohaterowie rozprawiali o strategiach, toczyli bitwy, wygrywali, itd., itd. Od pewnego momentu jednak, mniej więcej kiedy między Altanem a Rin pojawiały się jakieś emocje, historia mnie wciągnęła aż do samego końca. Wróżyłam jej przyszłość jako jednej z moich ulubionych książek tego roku.
Później, ostatnie zdarzenia, jakie rozegrały się na kartach powieści sprawiły, że szybko pożałowałam swoich pochopnych opinii i autorka mnie nieco zawiodła.
Prawdopodobnie gdyby nie śmierć Altana, którego postać najmocniej przypadła mi do gustu, pozycja dostałaby ode mnie wyższą ocenę. I byłabym też skłonna chętniej przeczytać kolejny tom. W takim układzie, jaki autorka zaserwowała, czuję, że książka mnie rozbiła na kawałki i nie mogę przełknąć faktu, że pozbyła się tak ciekawej w moim odczuciu postaci. Nie mam najlepszego nastawienia wobec kolejnej części. Rin co prawda przebyła ciekawą przemianę osobowości, ale z Altanem mogłaby tworzyć lepszy duet w kolejnych akcjach wojennych, zwłaszcza że fabuła jest bardzo dobra, a autorka ewidentnie przykłada uwagę do detali, które tworzą świetną kompozycję historii. Mimo to śmierć Altana (a także Nezhy, skoro już mowa o stratach bohaterów) zostawiła we mnie niechęć do dalszego czytania.
Niemniej historia godna polecenia, głównie przez niezwykły azjatycki klimat i odmienne podejście do magii.
Początek i koniec powieści był dla mnie najbardziej wciągający. Środek trochę mnie męczył, czytałam ledwie 20 stron dziennie, kiedy bohaterowie rozprawiali o strategiach, toczyli bitwy, wygrywali, itd., itd. Od pewnego momentu jednak, mniej więcej kiedy między Altanem a Rin pojawiały się jakieś emocje, historia mnie wciągnęła aż do samego końca. Wróżyłam jej przyszłość jako...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-22
2020-10-04
2020-04-13
2020-08-16
2020-04-15
2020-04-01
2020-02-29
2020-02-13
Po wstępie, jaki dała nam "Wyspa Mgieł" przez dość emocjonujące i według mnie najlepsze "Jezioro Cieni", mamy wreszcie zakończenie trylogii: "Wybrzeże Snów". Choć wszystko kończy się tak, że nie mam ochoty pytać autorki z rozpaczą: "Dlaczego to zrobiłaś?", to odnoszę wrażenie, że ta część jest niestety najsłabsza. Nie było już tych samych emocji, nie było napięcia, ale przede wszystkim najbardziej drażniło mnie to, że jest w tej serii taki ogrom opisów zapachów, widoków, wrażeń, odczuć, które spowalniały akcję, przez co czasem wstęp do samego meritum dialogu między bohaterami zajmował cztery strony. O ile nie przeszkadzało mi tak w dwóch pierwszych częściach, tak w finalnym tomie wyjątkowo często zwracałam na to uwagę. Przez te opisy także cała akcja się dłużyła, kiedy powinno być dynamicznie, szybko, to zdarzenia za bardzo się ciągnęły. Chociaż nie mogę zaprzeczyć, że te wszystkie opisy są naprawdę piękne i obrazują to, co się dzieje. Wydaje mi się, że jest tego jednak za dużo i w pewnym momencie wyłączałam się, czytając kolejne opisy zapachu powietrza soli, aromatów, świateł, itp., a włączałam wtedy, kiedy działo się coś znaczącego dla fabuły.
Kolejna kwestia, to zakończenie. Było właściwie do przewidzenia do bólu tak bardzo, że wreszcie pojęłam, że sama snuję zbyt wygórowane plot twisty w fabule, które nie miały miejsca, bo linia akcji poszła bardzo przewidywanie, spowalniana rzecz jasna opisami.
Następną rzeczą jest niekonsekwencja. Wiemy, kto jest tym złym, wiemy, że trzeba go pokonać, czytelnik jest zapewniany, że to jakże silni wrogowie, niebezpieczni, których nie da się pokonać w pojedynkę, a potem co? Potem pokonanie ich przychodzi jak z płatka. Jednej osobie. W pierwszej chwili myślałam, że oni powrócą, no bo jak to tak, uwierzyłam, że oni są silniejsi, więc jak mogli dać się pogromić w taki sposób? A jednak dali.
Kolejnym aspektem, który rzucił mi się w oczy i zawiódł była relacja Lirr-Raiden. Mam wrażenie, że straciła wiele tych emocji, jakie można było dostrzec w pierwszej i drugiej części. Ich miłość stała się jakaś taka płaska, nawet pomimo żartobliwych docinków i sarkazmu obu stron. W drugiej części ich znajomość była zdecydowanie bardziej barwna i wciągająca. Gdybym zaś poznała Raidena zaczynając od "Wybrzeża Snów", to nie podbiłby mojego serca aż tak jak w poprzednich tomach.
Mimo tych wielu niepochlebnych komentarzy, nie powiedziałabym, że ta seria jest zła. Ma ciekawą fabułę, ma klimat, są zagadki, nad którymi czytelnik zastanawia się od początku i brnie z bohaterami przez te krainy okraszone magią. Ale problem jest taki, że potencjał tego wszystkiego nie został wykorzystany. Nie dostajemy wyjaśnień na te zagwozdki, wszystko się w pewnym momencie splata w jeden nurt i dąży do przewidywalnego zakończenia. Opisy, choć piękne, to za długie i szkoda, że tak dominują nad akcją.
Nie żałuję, że zapoznałam się z tą serią, ale po ostatniej części, która wieńczy całą trylogię, spodziewałam się czegoś z większym rozmachem. Mimo to uważam, że autorka ma wielki potencjał, kreuje wspaniałych bohaterów (nie było nikogo, kto by mnie denerwował, może jedynie przyczepiłabym się do postaci Maeve, o której przeszłość i antagonizm zostały ukazane bardzo powierzchownie), tworzy ciekawy klimat, wprowadza symbolikę, buduje ciekawe relacje między bohaterami i jest inspiracją językową dla osób, co tworzą coś własnego (tak jak ja). To bardzo doceniam i mam nadzieję, że jeżeli powstaną kolejne serie pani Zdybskiej, to wykorzysta swoje możliwości z większym rozmachem. Z pewnością chętnie po nie wtedy sięgnę.
Po wstępie, jaki dała nam "Wyspa Mgieł" przez dość emocjonujące i według mnie najlepsze "Jezioro Cieni", mamy wreszcie zakończenie trylogii: "Wybrzeże Snów". Choć wszystko kończy się tak, że nie mam ochoty pytać autorki z rozpaczą: "Dlaczego to zrobiłaś?", to odnoszę wrażenie, że ta część jest niestety najsłabsza. Nie było już tych samych emocji, nie było napięcia, ale...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to