Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

No nie. Dotrwałam do tej nieszczęsnej trzeciej części i myślałam, że na końcu autor się postara, zrobi jakieś ciekawe zwroty akcji... cokolwiek.
A co faktycznie zrobił? Opisy bitew. Oto proszę w dwóch słowach opisałam wam o czym jest trzeci tom jakże znanej Achaji.

No nie. Dotrwałam do tej nieszczęsnej trzeciej części i myślałam, że na końcu autor się postara, zrobi jakieś ciekawe zwroty akcji... cokolwiek.
A co faktycznie zrobił? Opisy bitew. Oto proszę w dwóch słowach opisałam wam o czym jest trzeci tom jakże znanej Achaji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wciągająca od początku do końca, absurdalny humor i cudownie wykreowany świat. Jedyne czego brakowało to pysznej gorącej czekolady na stoliku. Z czystym sumieniem polecam:)

Wciągająca od początku do końca, absurdalny humor i cudownie wykreowany świat. Jedyne czego brakowało to pysznej gorącej czekolady na stoliku. Z czystym sumieniem polecam:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Achaja jest książką mało oryginalną. Pospolity język pierwszy rzuca się w oczy, jeśli nie przekleństwo to błąd ortograficzny, a od ilości wykrzykników już nie raz rozbolała mnie głowa.
Akcja jednak jest wciągająca, dynamiczna, więc szybko się czyta. Lekturę polecam tylko niewymagającym czytelnikom, którzy mają kilka wolnych wieczorów.

Achaja jest książką mało oryginalną. Pospolity język pierwszy rzuca się w oczy, jeśli nie przekleństwo to błąd ortograficzny, a od ilości wykrzykników już nie raz rozbolała mnie głowa.
Akcja jednak jest wciągająca, dynamiczna, więc szybko się czyta. Lekturę polecam tylko niewymagającym czytelnikom, którzy mają kilka wolnych wieczorów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawid, Dwudziesto-pięcioletni filozof młodego pokolenia ociekający cynizmem oraz zniesmaczeniem monotonnością życia codziennego, spotkał miłość swojego życia. Starzejący się człowiek kończący studia i któremu powoli pojawiają się zakola zakochuje się w o dziesięć lat młodszej Kaśce, piegowatej księżniczce z blado mleczną prawie przezroczystą skórą, blond włosami oraz w koszulce metalowego zespołu swojego brata. Chudzinka uzależniona od grania w nintendo oraz wszystkich innych gier, które zostały kiedykolwiek wydane na światło dzienne.
Prawdziwa miłość w tanim opakowaniu, przegniłym środowisku, gdzie papierosy się pali jako obiad, a piwo jest stałą częścią tła, dekoracji.

Wszystko było by pięknie jak w bajce, on się zakochał ona też była zafascynowana, problemem było tylko to, że Księżniczka przyjechała do Polski tylko na wakacje, a jutro wyjeżdża do Paryża. Dawida zaślepionego uczuciem to nie powstrzymało i jako, że był kreatywny i najnormalniej w świecie pierdolnięty postanowił ją porwać. To nie było jednak takie porwanie jakiego się spodziewacie, bo Kaśka się zgodziła na to. Ona pragnęła przygody, nowej gry toczącej się w rzeczywistości i teraźniejszości. Tylko parę dni, potem będzie już wszystko tak jak dawniej.
„Porwanie” trwało dziesięć dni i te dziesięć dni właśnie były zlepkiem najdziwniejszych i najbardziej nieprawdopodobnych zdarzeń jakie się zdarzyły w ich w życiu. Spotkali Pana Wiktora, na wskroś dobrego. o wręcz Chrystusowej twarzy, przeciwnika przemocy, niezależnego artystę- „Kurwa, to nie tylko szaleniec. To po prostu debil.”-jak skromnie opisał go Dawid. Niedługo potem niewinne porwanie zamieniło się w pościg za ujaranymi anarchistami,weganami w niemytych dreadach oraz za rosyjskimi ufo, porywającymi biednych obywateli Rzeczpospolitej.

Nigdy wcześniej nie przeczytałam żadnej książki, która wyszła spod pióra niejakiego Jakuba Żulczyka i żałuję, że dopiero teraz się za to wzięłam. Styl pisania jest wręcz mistrzowski, sztuka na najwyższym poziomie, levelu czy czymkolwiek. Wszystko dzieję się w Polsce i autor świetnie odwzorował codzienność w naszym kraju. Polecam ją każdemu, choć nie wszystkim może się spodobać. Ja osobiście się w niej zakochałam.

Dawid, Dwudziesto-pięcioletni filozof młodego pokolenia ociekający cynizmem oraz zniesmaczeniem monotonnością życia codziennego, spotkał miłość swojego życia. Starzejący się człowiek kończący studia i któremu powoli pojawiają się zakola zakochuje się w o dziesięć lat młodszej Kaśce, piegowatej księżniczce z blado mleczną prawie przezroczystą skórą, blond włosami oraz w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Arnie jest szkolną ofiarą. Zawsze się takie trafiają, tylko, że on ma Dennisa, przyjaciela, który go zawsze ratuje. Wszystko się zmienia, kiedy jak już wracają do domu, Arnie zauważa samochód z wielkim napisem "Na sprzedaż". Zakochał się w nim, a nie przepraszam-w niej. Christine, tak się nazywa pierwsza dziewczyna Arniego... i jest samochodem, tylko, że jest zazdrosna i sprawia wiele poważnych kłopotów gdy ktoś stanie pomiędzy nią,a jej ukochanym. Oczywiście nie może zabraknąć tego, że Dennis wyczuwa kłopoty i chce im zapobiec- czy mu się to uda?


Książka robi wrażenie i na pewno zostanie mi długo w pamięci. Trochę dużo czasu zajęło mi jej przeczytanie, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam. Lubię Kinga za jego wyobraźnię i ciekawe pomysły. Nie nudziłam się przy niej i wciągnęłam się od samego początku. Język nie był jakiś trudny, a postacie były ciekawie wykreowane.
Niektóre pozycje tego autora ciągnęły się i były nudne, ale ta się do nich nie zalicza i chętnie polecam ją wszystkim, którzy są zatwardziałymi fanami Stephena Kinga oraz tym, którzy dopiero rozpoczynają z nim zabawę. ;D
Pozdrawiam !

Arnie jest szkolną ofiarą. Zawsze się takie trafiają, tylko, że on ma Dennisa, przyjaciela, który go zawsze ratuje. Wszystko się zmienia, kiedy jak już wracają do domu, Arnie zauważa samochód z wielkim napisem "Na sprzedaż". Zakochał się w nim, a nie przepraszam-w niej. Christine, tak się nazywa pierwsza dziewczyna Arniego... i jest samochodem, tylko, że jest zazdrosna i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznaję się, że to było moje pierwsze spotkanie z tą pisarką. Jakiś czas temu zaczynałam czytać inną jej książkę, ale poddałam się po pięciu?dwóch? stronach. Jednak ta mnie od razu wciągnęła.

Mówi ona o trzynastoletniej dziewczynie- Annie, która została poczęta w celu zostania dawcą narządów swojej starszej siostry, Kate, która była chora na białaczkę. To było jedyne wyjście. Lecz po trzynastu latach, Anna pozwała swoich rodziców do sądu, bo nie miała siły dłużej cierpieć. Uzbierała pieniądze na adwokata, a on robił wszystko by wygrać proces.

Długo czekałam na taką dobrą książkę, która coś we mnie poruszy. Pośród tych wielu, które czytałam, mało mnie tak zachwyciło jak ta. Ciesze się, że miałam okazję dostać ją w swoje ręce i też żałuję, że tak późno.
Postacie są świetnie wykreowane, dowiadujemy się jak każde z nich ocenia całą zaistniałą sytuację ze swojej perspektywy. Tematyka była ciekawa, bo pokazywała dziewczynkę, która chciała wyjść z cienia swojej siostry. To mi się bardzo podobało
Zakończenie było świetne, zaskakujące, nieprzewidziane.
Styl był mistrzowski i mam nadzieję, że znajdę więcej takich książek.

Przyznaję się, że to było moje pierwsze spotkanie z tą pisarką. Jakiś czas temu zaczynałam czytać inną jej książkę, ale poddałam się po pięciu?dwóch? stronach. Jednak ta mnie od razu wciągnęła.

Mówi ona o trzynastoletniej dziewczynie- Annie, która została poczęta w celu zostania dawcą narządów swojej starszej siostry, Kate, która była chora na białaczkę. To było jedyne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak, z pewnością wiele osób powie, że Zafón to geniusz, też tak uważam. To jest trzecia jego pozycja, którą przeczytałam i na niej nie spocznę.
I w tym przypadku oczarował mnie świetnym pomysłem i wykonaniem książki. Bohaterzy byli realni i prawdziwi, czułam, że jestem tak i razem z nimi przeżywam wszystkie przygody.
Nic dodać nic ująć, piękne dzieło.

Tym razem wszystko odbywa się w Kalkucie, czarnym mieście.
W sierocincu St. Patrick's założonym przez Thomas'a Carter'a organizowana jest impreza pożegnalna wychowanków, którzy ukończyli już szesnaście lat i według prawa mogą opuścić sierociniec i zacząć własne, dorosłe życie.
Ben, Ian, Siraj, Roshan, Seth, Isobel i Michael, siedem nastolatków, którzy przez szesnaście lat razem znosili wszystkie trudy i cierpienia, musieli ruszyć własnymi ścieszkami, co oznaczało też rozwiązanie tajnego stowarzyszenia Chowbar Society.
Lecz oczywiście sprawy się pokomplikowały.
Ben poznał Sheere, dziewczynę, która razem z babcią przyszła w środku nocy do właściciela ośrodka, nie wiadomo po co.
Potem wszyscy z każdą następną chwilą odkrywali, że coś tu nie gra...
Będą musieli się zmierzyć ze strachem i przeciwnikiem jeszcze gorszym...

No tak, książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.
Co do końcówki, skłamałabym gdybym powiedziała, że się zawiodłam, mogę powiedzieć, że była nawet idealna, według mnie przynajmniej.
Ciekawe było też miejsce akcji, Kalkuta.
Kilka momentów mnie na serio zaskoczyło.
Nie było na co narzekać, tylko trochę krótka była i poczułam taki lekki niedosyt. Było minęło.
Ale oficjalnie mówię, że warto po nią sięgnąć i bardzo do tego zachęcam ;)

Tak, z pewnością wiele osób powie, że Zafón to geniusz, też tak uważam. To jest trzecia jego pozycja, którą przeczytałam i na niej nie spocznę.
I w tym przypadku oczarował mnie świetnym pomysłem i wykonaniem książki. Bohaterzy byli realni i prawdziwi, czułam, że jestem tak i razem z nimi przeżywam wszystkie przygody.
Nic dodać nic ująć, piękne dzieło.

Tym razem wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

nie przeczytałam nawet do połowy, chyba już z tego wyrosłam...

nie przeczytałam nawet do połowy, chyba już z tego wyrosłam...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na pewno słyszeliście o tym autorze. Ja też słyszałam i prędzej czy później bym sięgnęła po jego dzieła. Kiedyś przeczytałam recenzję "Wielkiego marszu" i postanowiłam, że nie spocznę póki nie znajdę i go nie przeczytam.

Opowiada o chłopcu o imieniu Garraty, który zgłosił się do "zawodów", w których
jest stu zawodników. Jeden zwycięzca, przegrani zostają zabici. jedyne co trzeba zrobić to iść. Iść, iść, iść i jeszcze raz iść. Niby nic trudniejszego. Podnosić i opuszczać stopy. Ha Ha Ha . I to jest największy błąd. To nie jest już walka o nagrodę tylko o życie.

Garraty gdy szedł, wkoło niego padali jego przyjaciele poznani w czasie trwania "Wielkiego marszu", a ludzie, którzy przychodzili zobaczyć widowisko, za każdym razem gdy któryś padał, wiwatowali jeszcze głośniej.
tak jak jest w opisie :
"Meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich"

W książce pokazane są przeżycia młodych chłopaków, którzy wiedzą, że mają niedługo umrzeć. Może się wydawać, że trochę nudne jak przez całą opowieść robi się to samo. A jednak mimo pozorów, wcale nie było nudne.
Jak ją czytałam, czułam się nieswojo. Nie wiem czemu. Była ona trochę odpychająca, ale co dziwniejsze jak zaczęłam czytać to nie mogłam się od niej oderwać. Teraz mam cały czas takie wrażenie, że muszę iść. Nie ważne gdzie, muszę iść, żeby nie zarobić kulki w główkę, chociaż to chore. Minusów naprawdę nie jest dużo, prawie w ogóle.
Ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się spodobała, więc gorąco polecam
PS : Mam nadzieję, że się nie pogubiliście w mojej recenzji ;)

Na pewno słyszeliście o tym autorze. Ja też słyszałam i prędzej czy później bym sięgnęła po jego dzieła. Kiedyś przeczytałam recenzję "Wielkiego marszu" i postanowiłam, że nie spocznę póki nie znajdę i go nie przeczytam.

Opowiada o chłopcu o imieniu Garraty, który zgłosił się do "zawodów", w których
jest stu zawodników. Jeden zwycięzca, przegrani zostają zabici. jedyne co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to jest kontynuacja "malowanego człowieka". Zaczęłam od tej książki i ona zupełnie nie wyglądała na kontynuacje.
Typowa książka, gdzie na każdym kroku jakaś bitwa. Nie czytam takich za bardzo, ale ta mi się nawet podobała, zaciekawiła. Początki trochę przynudzały, ale nie długo. Gratuluję pisarzowi umiejętności wymyślania tak dziwacznych nazw i imion ;)
Napisana ładnym językiem, nie jakimś bardzo skomplikowanym.
Ale przecież w książkach wojennych nie jest ważny język, tylko Walka !

Książka jest dosyć długa ma ponad 500 stron. Podzielona jest na dwie części.
Pierwsza część jest o chłopcu. Pokazane jest jak całe życie był szkolony na wielkiego wojownika. Robił wszystko, żeby pokazać, że to on jest najsilniejszym i najzdolniejszym. To on zasługuje na raj ! Ale czy aby na pewno ? Jest przecież jeden problem...
Pewnego dnia, kiedy chłopiec jest już starszy, przyjeżdża uzdolniony obcokrajowiec, który chce walczyć po ich stronie. Na prawdę źle się to zapowiada...
Druga część jest o małym, cichym miasteczku, a dokładnie o pewnej zielarce, grajku i tajemniczym mężczyźnie, który podobno jest zbawicielem (czy jakoś tak).
Ta druga część jest o wiele krótsza od pierwszej.
Ogólnie muszę powiedzieć, że ta książka mi się podobała, ale czytałam lepsze więc jakbym miała ocenić to dałabym 6,5/10

Ta książka to jest kontynuacja "malowanego człowieka". Zaczęłam od tej książki i ona zupełnie nie wyglądała na kontynuacje.
Typowa książka, gdzie na każdym kroku jakaś bitwa. Nie czytam takich za bardzo, ale ta mi się nawet podobała, zaciekawiła. Początki trochę przynudzały, ale nie długo. Gratuluję pisarzowi umiejętności wymyślania tak dziwacznych nazw i imion ;)
Napisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj, już na początku muszę wyznać, że nienawidzę thillerów i horrorów. Może dlatego, że mam za słabe nerwy albo zbyt wybujałą wyobraźnie. Nie wiem czemu. Lecz muszę powiedzieć, że pomimo tej mrocznej okładki zapowiadający coś w tym właśnie stylu, sięgnęłam po nią. Muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam.

Opowiada ona o chłopcu o imieniu Óskar. Typowy dzieciak z internatu, który czas wolny spędza na przechadzaniu się po cichych uliczkach starej i opuszczonej dzielnicy Barcelony. Pewnego dnia z (według niego) opuszczonego pałacyku zaczyna dochodzić muzyka. Ktoś śpiewa. Óskar postanawia sprawdzić co to jest. poszedł w stronę, skąd dochodzi muzyka. W domu przechodził przez korytarze, aż wszedł do pokoju. Później zauważył, że nie jest sam. W panice uciekł, lecz przez nie dającą spokoju ciekawość po kilku dniach wrócił. Spotkał tam Marinę. Zaprzyjaźnili się. Później, Marina zabrała Óskara na stary, opuszczony cmentarz, w którym spotkali dziwną kobietę. Postanowili ją śledzić....

W tej książcę, każda kolejna kartka jest jeszcze ciekawsza od poprzedniej. Tak to ujmę. Czytałam z zapartym tchem nie mogąc się od niej oderwać. To już moja druga książka tego autora i muszę powiedzieć, że na niej nie poprzestanę. czułam się jakbym tam była i wszystko przeżywała razem z bohaterami. Zafón ładnie wplótł tutaj trochę strasznych scen jak i poruszających. Dobrze dopracowana i lekka w czytaniu. nie znalazłam dużo minusów, może dlatego, że byłam zbyt zajęta poczynaniami bohaterów powieści.
Ogólnie rzecz biorąc, bardzo mi się podobała.

Oj, już na początku muszę wyznać, że nienawidzę thillerów i horrorów. Może dlatego, że mam za słabe nerwy albo zbyt wybujałą wyobraźnie. Nie wiem czemu. Lecz muszę powiedzieć, że pomimo tej mrocznej okładki zapowiadający coś w tym właśnie stylu, sięgnęłam po nią. Muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam.

Opowiada ona o chłopcu o imieniu Óskar. Typowy dzieciak z internatu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę wypożyczyłam, bo słyszałam o niej dużo dobrego. Na początku, kiedy nie zaczęłam czytać pomyślałam, że może to dla mnie za poważna książka. Co jak co, ale ja nie czytam takich książek. Okładka i temat tej opowieści mówił mi, że ona nie jest dla mnie. Wzięłam ją dlatego, że była krótka,a poza tym podobno świetna. Wiedziałam ogólnie o czym jest, ale myślałam, że będzie nudniejsza.

W końcu zdecydowałam się zabrać za nią. I nie żałuję. To bardzo ciekawa i poruszająca opowieść, mimo, że krótka. Opowiada o chłopcu, który ma tylko kilka dni życia, a jedyną osobą, której on ufa to Pani Róża. W wielu sytuacjach go wspierała i dobrze radziła. Pewnego dnia powiedziała Oskarowi, żeby każdy dzień traktował jak dziesięć lat oraz, żeby jak najczęściej pisał listy do Boga. Przez te kilkanaście dni przeżywa całe swoje życie, dojrzewanie i problemy, które się z tym wiążą, dorosłość, w której sam musisz podejmować decyzje i na końcu starość kiedy nie ma się na nic siły i czeka się tylko na śmierć.

Oskar musi przez to wszystko przebrnąć tak jak my.
Ta książka zmusza nas do refleksji nad własnym życiem. Nad swoimi słabościami, jak je pokonać. Pomaga nam też zrozumieć, że często potrzebna jest nam pomoc innych.
Myślę, że wszystkim przyda się przeczytanie takiej książki, choćby dlatego, żeby zrozumieć, że życie to nie zabawa ani gra komputerowa. W życiu nie ma przycisku "play again" nie można przejść go dwa razy.
Serdecznie polecam, bo naprawdę warto.

Książkę wypożyczyłam, bo słyszałam o niej dużo dobrego. Na początku, kiedy nie zaczęłam czytać pomyślałam, że może to dla mnie za poważna książka. Co jak co, ale ja nie czytam takich książek. Okładka i temat tej opowieści mówił mi, że ona nie jest dla mnie. Wzięłam ją dlatego, że była krótka,a poza tym podobno świetna. Wiedziałam ogólnie o czym jest, ale myślałam, że będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pierwsza książka jaką przeczytałam tego autora. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i zapewne jej długo nie zapomnę. Dostałam ją na święta i bez zwlekania zaczęłam czytać. Często żałuję, że jakąś książkę za szybko przeczytałam. Z tą było podobnie. Szczególne wrażenie wywarło na mnie zakończenie, bo myślałam, że skończy się tak jak większość książek.

Opowiada ona o Maksie, Alicji, Irinie i ich rodzicach, którzy przez niebezpieczeństwo z powodu wojny musieli się wyprowadzić z miasta. Ojciec dzieci, Maximilian, znalazł ładny domek w małej osadzie rybackiej, na skraju plaży. od ich przyjazdu, max zaczyna widzieć niezrozumiałe i dziwne dla niego rzeczy. Dlatego postanawia sprawdzić co to właściwie jest. Potem poznaje kolegę Rolanda, którzy później stają się prawie nierozłączni i dowiaduje się różnych ciekawych rzeczy o tym miejscu. Bohaterowie będą musieli stawić czoła niebezpieczeństwom jakie los im postawił na drodze.

Od pierwszych stron wiedziałam, że to będzie świetna książka i nie myliłam się. Nie mogłam oderwać od niej
oczu. Oczywiście nie mówię, że wszystkim może się spodobać, bo każdy ma inne poglądy. lekko się ją czytało no i krótka była. Jakby wybierać to wolę krótką i ciekawą niż długą i nudną i myśle, że wszyscy się ze mną zgodzą.
Już chyba wystarczy tego pisania. Polecam wszystkim, bo ta książka może być równie dla młodego i już starszego czytelnika

To pierwsza książka jaką przeczytałam tego autora. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i zapewne jej długo nie zapomnę. Dostałam ją na święta i bez zwlekania zaczęłam czytać. Często żałuję, że jakąś książkę za szybko przeczytałam. Z tą było podobnie. Szczególne wrażenie wywarło na mnie zakończenie, bo myślałam, że skończy się tak jak większość książek.

Opowiada ona o Maksie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opowiada ona o introligatorze, który "leczył" zniszczone książki i nazywał się Mortimer. Miał córkę Meggie. Obaj wręcz kochali czytać książki. Gdy dziewczynka była mała Mortimer czytał książkę swojej żonie Resie oraz jej. Ów książka nazywała się "Atramentowe serce". Gdy zaczął czytać, z książki zaczęli wychodzić jej bohaterzy.Po chwili Mo -jak nazywała go później Meggie -zauważył, że nie ma nigdzie Resy. Po jakimś czasie zrozumiał, że książka zabrała ją w zamian za tamtych kilku mężczyzn, którzy tak nagle pojawili się w salonie. Od tamtej chwili przestał czytać na głos i po kilku latach prawie, prawie zapomniał, że coś takiego się zdarzyło, dopóki pewnego wieczoru do jego domu przyszedł tajemniczy człowiek. Po tym spotkaniu jego życie całkowicie się zmieniło...Potwory, akcja, sytuacje bez wyjścia w tej książce wszytko jest. Bo nie sztuką jest wymyślić ciekawą historię, lecz sztuką jest ją przełożyć na papier.

Opowiada ona o introligatorze, który "leczył" zniszczone książki i nazywał się Mortimer. Miał córkę Meggie. Obaj wręcz kochali czytać książki. Gdy dziewczynka była mała Mortimer czytał książkę swojej żonie Resie oraz jej. Ów książka nazywała się "Atramentowe serce". Gdy zaczął czytać, z książki zaczęli wychodzić jej bohaterzy.Po chwili Mo -jak nazywała go później Meggie...

więcej Pokaż mimo to