Herbi

Profil użytkownika: Herbi

Warszawa/Ostrołęka Mężczyzna
Status Bibliotekarz
Aktywność 28 tygodni temu
270
Przeczytanych
książek
270
Książek
w biblioteczce
121
Opinii
2 691
Polubień
opinii
Warszawa/Ostrołęka Mężczyzna
Polonista bez magistra (skończyło się na licencjacie) i skończony ukrainista, który śpiewa pieśni kurpiowskie i wszystkie inne, a od czasu do czasu tłumaczy z ukraińskiego. Niekiedy pisze również utwory wierszopodobne, a po napisaniu upublicznia na Facebooku. Dorywczo i niekomercyjnie pisuje wierszyki okolicznościowe. Były copywriter i social media ninja. Już nie księgarz, który jednak w księgarni wśród woluminów czuje się jak ryba w wodzie. Również nie-redaktor w jednym z portali pracy. Nie-piekarz-sprzedawca w jednej z bardziej znanych warszawskich sieci piekarskich. Za to akytualny kelner/barista w niesamowitej kawiarni na Starym Mokotowie. Lubi spacerować, rzucać piłką do kosza i pędzić na rowerze ulicami miast, gdyż nie cierpi straszyć pieszych na chodnikach.

Opinie


Na półkach:

Pojawiające sie gdzieniegdzie opinie, że Szczepan Twardoch jest zbyt młody, by pisać dzienniki, to - niezależnie od wieku opiniodawców - argumenty, stawiające ich samych w rzędzie tzw. ludzi starych.

Takie prze(d)sądy, te nigdy nieomylne założenia a priori są samonakręcającą się, bezbłędnie działającą maszynerią. Potrafią tak pięknie ukierunkować myślenie odbiorcy, że choćby autor nie wiem jak się narobił, co przeżył, opisał oraz w jak dobrym to zrobił stylu - zawsze praca jego będzie miałka, cieciowata, niedojrzała i w ogóle po cholerę zaśmiecać nasz szacowny rynek czytelniczy podobnego sortu badziewiem.

Według mnie jeśli człowiek jest ciekawym świata obserwatorem, a jego język jest dobrze ukształtowany, soczysty i potrafiący oddać tok myśli i przeżyć - to nawet jeśli miałby lat 15, lecz posiadał te cechy - mógłby napisać dziennik, który z zaciekawieniem bym przeczytał.

A co dopiero dziennik autorstwa gościa, którego każdą książkę można czytać jak leci i wiedzieć, że ryzyko rozczarowania jest naprawdę niewielkie.

Wiem, że może nas mierzić to, że koleżka jest wystylizowanym eleganckim, niegłupim i świadomym siebie facetem, jada nie w jadłodajniach typu chińczyk lub w lokalach anonsowanych przez wystające ponad poziomy wielkie żółte M, lecz w niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika snobistycznych restauracjach, a do tego wozi się najlepszym Mercem i w ramach relaksu biega ze strzelbą po ostępach ciut odleglejszych niż Kampinos.

Mnie to ani ziębi, ani grzeje. Gdybym miał takie możliwości, też bym z nich chętnie korzystał, a skoro nie mam - to nie mam. I nic mi do tego, że inni mają.

Ale przez wielu recenzentów przemawia ta nuta zazdrości i choć sami popławiliby sie w luksusie, gdyby im było dane i wtedy w głębokim poważaniu mieliby skierowaną w nich krytykę, jadą po Panu Szczepanie - bo jak się chce, to się zawsze można do czegoś przypierniczyć.

Dla mnie liczy się - jeśli chodzi o pisarzy - to, jak piszą. To kim są i co mają naprawdę niewiele mnie obchodzi. A Pan Szczepan radzi sobie ze swoim fachem naprawdę całkiem nieźle i czyta się jego rzeczy zawsze z dużą przyjemnością - czy są to literackie opisy morfinowych zjazdów, Bożych objawień, czy po prostu codziennych czynności, zwykłych/niezwykłych snów, rozmów z dzieciakami albo wrażeń z lektur. Wiek autora ani inne "przypadłości" nie mają tu naprawdę żadnego znaczenia.

Ja pisanie Twardocha lubię i będę tego pisania bronił. I nawet jeśli jego medialne wypowiedzi mogą mnie czasem leciutko mierzić, to do jego twórczości nie mogę się jakoś specjalnie przyczepić, no chyba że ewentualnie przykleić się mogę i póki nie skończę, odkleić mi się trudno.

A 450 pengo zawsze zabraknie każdemu, kto nie umie się cieszyć tym, co ma. I tyle.

Pojawiające sie gdzieniegdzie opinie, że Szczepan Twardoch jest zbyt młody, by pisać dzienniki, to - niezależnie od wieku opiniodawców - argumenty, stawiające ich samych w rzędzie tzw. ludzi starych.

Takie prze(d)sądy, te nigdy nieomylne założenia a priori są samonakręcającą się, bezbłędnie działającą maszynerią. Potrafią tak pięknie ukierunkować myślenie odbiorcy, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do "Wyznań" św. Augustyna podchodziłem chyba ze trzy razy.

Jak mówią, do trzech razy sztuka i tym razem to przysłowie się sprawdziło, choć ja bardziej się skłaniam ku temu, że przysłowia rzadko bywają mądrością, a częściej świadczą o głupocie danego narodu - ale o tym może kiedy indziej.

Za pierwszym podejściem miałem lat 18, za drugim byłem studentem chyba ok. 22-letnim - i w obu tych przypadkach przeczytałem wstęp Kubiaka plus kilkanaście/-dziesiąt (?) stron zasadniczego tekstu. A potem kaplica.

Cały czas czułem jednak jakiś magnetyzm w tym tomie, ale podejście zakończone sukcesem nastąpiło, gdy osiągnąłem wiek nieomal dwukrotnie bardziej godny niż przy pierwszym podejściu.

I wsiąkłem, wsiąkłem totalnie.

Do tej pory znałem jedynie fragmenty (np. co nie co z rozważań o czasie z uniwersyteckiego kursu filozofii itp.) plus ogarniałem (dzięki dwukrotnie przeczytanemu podczas wcześniejszych prób wstępowi) podstawowe elementy biografii. Ale to nie ma wiele albo nic wspónego z lekturą całości.

Widocznie musiałem dojrzeć - możliwe, że w moim przypadku dopiero podwójna 18-tka stała się prawdziwym osiągnięciem dojrzałości - m.in. dojrzałości do przeczytania "Wyznań".

Augustyn dość długo wiódł życie nieuporządkowane. Żył na kocią łapę, miał z tego związku syna, a tzw. życie światowe mocno go wciągało. Jego matka przez lata modliła się o nawrócenie swojego syna. Ale jakoś z tym nawróceniem się nie układało.

Co prawda życie duchowe Augustyna też bardzo pociągało, ale spotykał się to z manichejczykami, to innymi gnostykami, od Kościoła trzymając się na pewien dystans. Ale jak już go trzepnęło, to porządnie.

Bardzo tego pana lubię i cenię, bo nie jest typowym obrazkowym świętym - tylko takim z przeszłością i po przejściach. Inteligentnym chuliganem, który długo błądził, ale w końcu (czy dzięki swoim zasługom - nie wiem) otrzymał łaskę wiary i jak już się nawrócił, to na całego.

Intelektualnie zawsze był mocny i gdy ten intelekt zaprzągł do służby Bogu, nie mogło to się skończyć byle jak. Jego historia jest przykładem, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Świadkami jego życia było wielu świętych: np. św. Monika - to jego mama, św. Ambroży - to on ochrzcił Augustyna i był jego duchowym przewodnikiem i przyjacielem.

Oprócz opowieści o życiu jest tu mnóstwo rozważań teologiczno-filozoficznych na najwyższym poziomie. Zatem wielu potencjalnych czytelników może tu znaleźć coś dla siebie - zaspokajające najzwyklejszą ciekawość szczegóły z życia, nagłe zwroty akcji (czyt. nawrócenie) oraz niezłą intelektualno-duchową rozkminkę. Wszystko razem czyni lekturę bardzo godną polecenia - acz niełatwą i czasem wymagającą cierpliwości w brnięciu do przodu. Ale zapewniam - trud ten się opłaci.

I postać tłumacza tego wszystkiego - powinna stać na pomniku trwalszym niż ze spiżu. Naprawdę powinniśmy być wdzięczni, że był kiedyś ktoś taki, jak Zygmunt Kubiak - i że pozostawił po sobie choćby ten przekład "Wyznań".
Chapeau bas!

Zatem nie ma to tamto. Po prostu weź i czytaj!

Do "Wyznań" św. Augustyna podchodziłem chyba ze trzy razy.

Jak mówią, do trzech razy sztuka i tym razem to przysłowie się sprawdziło, choć ja bardziej się skłaniam ku temu, że przysłowia rzadko bywają mądrością, a częściej świadczą o głupocie danego narodu - ale o tym może kiedy indziej.

Za pierwszym podejściem miałem lat 18, za drugim byłem studentem chyba ok. 22-letnim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniałe opowiadania – doskonale oddające specyfikę narodu żydowskiego: rozpiętego pomiędzy najzwyklejszą, niekiedy bardzo ciężką, codziennością, a zamiłowaniem do spraw Bożych, niekiedy pochodzących zupełnie nie z tego świata.

Termin „realizm magiczny” dawno już wszystkim obrzydł od ciągłego międlenia nim w tę i we w tę. Przepraszam, że znów go wywlokłem, ale naprawdę warto przypominać, że jego twórcą nie był García Márquez.

Jednym z przedstawicieli tego nurtu, tak naprawdę obecnego w literaturze od zawsze, był właśnie Icchok Lejb Perec. I dlatego tak umiejętnie potrafił opisywać świat Żydów i w ogóle świat, który zawsze istnieje trochę na pograniczu jawy i snu.

Wiadomo, że gdy się mówi o literaturze jidysz od razu się narzuca znany wielu czytelnikom noblista Singer. Ale przed nim był właśnie m.in. Perec. A – śmiem twierdzić – bez Pereca nie byłoby takiego Singera, jakiego znamy.

Bez Pereca nie moglibyśmy się również cieszyć możliwością, chociażby mentalnego, wskrzeszenia opisywanego przez niego świata, który już dawno rozsypał się (a raczej został przemocą rozsypany) w proch.

Perec znał ten świat ze swojego powszedniego życia i na szczęście nie widział jego końca, bo zmarł w roku 1915 – jak pisze Wikipedia, na jego pogrzeb przyszło ponad 100 tys. ludzi.

Jeśli kiedyś z zainteresowaniem czytałeś lub czytałaś zbiory anegdot „Przy szabasowych świecach” Horacego Safrina, albo nawet jeśli zupełnie nie wiesz o czym mówię, ale lubisz dobrze napisane, krótkie i soczyste, ale nie do końca oczywiste opowiadania, a do tego choć minimalnie czujesz żydowskie klimaty – nie ma mowy, żebyś przegapił lub przegapiła ten tomik.

Wspaniałe opowiadania – doskonale oddające specyfikę narodu żydowskiego: rozpiętego pomiędzy najzwyklejszą, niekiedy bardzo ciężką, codziennością, a zamiłowaniem do spraw Bożych, niekiedy pochodzących zupełnie nie z tego świata.

Termin „realizm magiczny” dawno już wszystkim obrzydł od ciągłego międlenia nim w tę i we w tę. Przepraszam, że znów go wywlokłem, ale naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Herbi

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [9]

C.S. Lewis
Ocena książek:
7,4 / 10
54 książki
3 cykle
1719 fanów
Stanisław Dygat
Ocena książek:
6,7 / 10
27 książek
1 cykl
69 fanów
Tadeusz Różewicz
Ocena książek:
7,6 / 10
129 książek
3 cykle
Pisze książki z:
409 fanów

Ulubione

C.S. Lewis Cztery miłości Zobacz więcej
C.S. Lewis Lew, czarownica i stara szafa Zobacz więcej
C.S. Lewis Dopóki mamy twarze Zobacz więcej
Sándor Márai Księga ziół Zobacz więcej
Krzysztof Varga Trociny Zobacz więcej
Ota Pavel Śmierć pięknych saren ; Jak spotkałem się z rybami Zobacz więcej
Ota Pavel Śmierć pięknych saren ; Jak spotkałem się z rybami Zobacz więcej
Ota Pavel Śmierć pięknych saren Zobacz więcej
Jerzy Krzysztoń Obłęd Zobacz więcej
Jaroslav Rudiš Koniec punku w Helsinkach Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
270
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
2 691
razy
W sumie
wystawione
270
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
1 310
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
15
książek [+ Dodaj]