-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2024-05-19
2024-02-20
Bardzo żałuję, że zanim przeczytałem „Apokalipsę Koby” nie sięgnąłem po jakąś rzetelną i szczegółową biografię Stalina. Nie jestem przez to w stanie skonfrontować literackiej fikcji z prawdą a konkretnie ile z tego co opisał w powieści autor wydarzyło się naprawdę. Bowiem życiorys Stalina znam niestety dość pobieżnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Apokalipsa Koby” Radzińskiego to rzecz po prostu wspaniała. Obserwujemy bowiem życie Stalina z perspektywy jego przyjaciela jeszcze z czasów dzieciństwa, który to przyjaciel jest narratorem powieści. Bardzo ciekawy zabieg, który pozwala autorowi na więcej – pomijać pewne kwestie zasłaniając się niewiedzą narratora czy też „dopowiadać” coś co mogło być prawdą a nie musiało, sięgać głębiej i pozwalając sobie na więcej w ramach szeroko pojętej fikcji. A jednocześnie włos się na głowie człowiekowi podczas czytania jeży jak się uzmysłowi, że autor opisuje jednego z najgorszych i największych zbrodniarzy wojennych, potworów wręcz, jacy kiedykolwiek żyli. Fikcja fikcją ale wszyscy doskonale wiemy do czego zdolny był ten człowiek i czego w swoim życiu niechlubnego dokonał.
Świetnie napisana powieść, wciąga od razu i chociaż chwilami trzeba być mocno skupionym na treści bowiem autor jest zarazem bardzo szczegółowy i bardzo dygresyjny. Wspaniały, barwny język, całość napisana ze swadą, fabuła prowadzona po mistrzowsku, pomysłowość autora zaskakująca. Zdecydowanie polecam.
I przy okazji rodzi się pytanie – a co jeśli rzeczywiście istniał ktoś taki jak Fudżi? I co by powiedział, gdyby mógł?
Bardzo żałuję, że zanim przeczytałem „Apokalipsę Koby” nie sięgnąłem po jakąś rzetelną i szczegółową biografię Stalina. Nie jestem przez to w stanie skonfrontować literackiej fikcji z prawdą a konkretnie ile z tego co opisał w powieści autor wydarzyło się naprawdę. Bowiem życiorys Stalina znam niestety dość pobieżnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Apokalipsa Koby”...
2018-10-22
Muszę przyznać, że jak na pierwsze spotkanie z Mikołajem Gogolem to jestem nawet usatysfakcjonowany. Może i nie zdobył szturmem mego serca jak udało się to Bułhakowowi czy Tołstojowi ale zrobił na mnie spore wrażenie. Może mniej treścią a bardziej formą ale mimo wszystko wrażenie jest pozytywne.
Historia Cziczikowa trzyma w napięciu do samego końca. Gogol stopniowo odkrywa swoje karty ale przysłowiowego asa w rękawie zostawia na sam koniec. I chociaż można się mniej więcej czegoś spodziewać i oczekiwać mniej więcej takiego a takiego zakończenia to jednak finalnie autor naprawdę mnie zaskoczył.
Podoba mi się styl autora, pełen subtelnej acz złośliwej ironii. Do tego świetne poczucie humoru, bystrość i przenikliwość a nade wszystko ciekawy sposób prowadzenia narracji, taki chwilami gawędziarski. Nie da się nie zauważyć, że to pilny obserwator otaczającego go świata i ludzi co potem tak idealnie odzwierciedla w swojej powieści. No i te barwne, soczyste opisy, tak plastycznie konstruowane. Duży plus też za konstrukcję postaci w książce, tak pełnych subtelnych niuansów, niejednoznacznych chociaż czasem sprawiających złudne wrażenie przerysowania.
Świetna powieść i mam ogromną ochotę poznać resztę twórczości Gogola.
Muszę przyznać, że jak na pierwsze spotkanie z Mikołajem Gogolem to jestem nawet usatysfakcjonowany. Może i nie zdobył szturmem mego serca jak udało się to Bułhakowowi czy Tołstojowi ale zrobił na mnie spore wrażenie. Może mniej treścią a bardziej formą ale mimo wszystko wrażenie jest pozytywne.
Historia Cziczikowa trzyma w napięciu do samego końca. Gogol stopniowo odkrywa...
2018-10-23
Nazwisko Tołstoj jest dla mnie synonimem najwyższej literackiej rozrywki. Żaden inny autor nie potrafi mnie aż tak zachwycić tak jak potrafi to zrobić Tołstoj no ale będąc bardziej szczegółowym muszę nadmienić, że chodzi o Lwa Tołstoja. Jakiś czas temu wpadła mi w szpony „Żmija” autorem, której też jest Tołstoj ale dla odmiany Aleksy. Z mściwą uciechą stwierdziłem, że przeczytam i skonfrontuję podświadomie zakładając, że Aleksy polegnie. Dlaczego tak założyłem? Nie mam pojęcia. Podświadomość, zwłaszcza moja, jest nieobliczalna i rządzi się swoimi prawami. Jak ja się co do tego Aleksego pomyliłem…
Na „Żmiję” składają się tak naprawdę dwie nowele – „Marta Rabe” i tytułowa „Żmija”. Tą pierwszą można sobie darować, niczego nie wnosi. Bardziej to wygląda, jakby ktoś wyciągnął z powieści historycznej jeden rozdział i opublikował jako opowiadanie. Ot, taka sobie wprawka w pisaniu, bardziej można by to potraktować jak jakąś anegdotkę.
Za to „Żmija” mnie zachwyciła. Historia Olgi, dziewczyny pokiereszowanej przez los, która kilkakrotnie w ciągu swojego krótkiego życia traci wszystko jest po prostu świetna. Autor sprytnie balansuje na cienkiej granicy między wzruszającym dramatem a tanim melodramatem jednakże wychodzi obronną ręką i granicy tejże nie przekracza. Jest w tej noweli wszystko – ból, przerażenie, smutek, rozpacz, gniew, bunt. Cała gama emocji, cała skala szarości i czerni jaka może dotknąć człowieka. I kiedy na horyzoncie pojawia się iskierka nadziei autor boleśnie konfrontuje ją z nieubłaganą prozą wojennego i powojennego życia. Czytelnik podczas lektury trzyma kciuki za Olgę aż do finału opowieści a ten jest naprawdę przejmujący.
Polecam gorąco. Krótkie opowiadanie ale za to niesamowite. To wielka sztuka napisać niedługą nowelę, która zawierałaby wszystko a pozbawiona była niedomówień i wrażenia niepełności historii.
Nazwisko Tołstoj jest dla mnie synonimem najwyższej literackiej rozrywki. Żaden inny autor nie potrafi mnie aż tak zachwycić tak jak potrafi to zrobić Tołstoj no ale będąc bardziej szczegółowym muszę nadmienić, że chodzi o Lwa Tołstoja. Jakiś czas temu wpadła mi w szpony „Żmija” autorem, której też jest Tołstoj ale dla odmiany Aleksy. Z mściwą uciechą stwierdziłem, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-24
Przedzierając się powoli – i czasem mozolnie – przez ten literacki rosyjski gąszcz odkrywam coraz to nowych pisarzy, zarówno współczesnych jak i klasycznych. Różnie się te spotkania kończą bo taki Aleksy Tołstoj czy Mikołaj Gogol mnie swoją twórczością zachwycili ale czasem niestety jest zgrzyt i się z panem autorem nie dogadujemy. Takoż z Turgieniewem było właśnie.
Trafiłem na dwa opowiadania jego autorstwa – „Asia” i „Stepowy Król Lir”. I żadne mi się nie spodobało. A może inaczej – spodobały mi się pomysły („Asia” średnio, „Stepowy Król” bardzo) ale już wykonanie nie. Nie podoba mi się styl Turgieniewa, wydał mi się sztuczny, niewiarygodny, przekombinowany, na siłę wręcz. Nie wiem czy taki jest jego styl ogólnie czy tak akurat wyszło w tych dwóch opowiadaniach, nie mam porównania. I raczej nie będę tego weryfikował czymś jeszcze jego autorstwa, nie ujął mnie tymi opowiadaniami więc jest ryzyko, że coś innego też mi się nie spodoba. A chyba nie mam ochoty na ewentualną stratę czasu gdyby się okazało, że tak jest w istocie.
Przedzierając się powoli – i czasem mozolnie – przez ten literacki rosyjski gąszcz odkrywam coraz to nowych pisarzy, zarówno współczesnych jak i klasycznych. Różnie się te spotkania kończą bo taki Aleksy Tołstoj czy Mikołaj Gogol mnie swoją twórczością zachwycili ale czasem niestety jest zgrzyt i się z panem autorem nie dogadujemy. Takoż z Turgieniewem było właśnie....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-08
Zaraz po Lwie Tołstoju i Michaile Bułakowie Dostojewski należy do moich ulubionych i najbardziej podziwianych rosyjskich pisarzy. To bardzo wszechstronny pisarz, genialny jest w powieściach jak i w krótkich formach a jego zdolności portretowania ludzi i ich psychiki są wręcz zdumiewające. I chociaż czasem niełatwą prozę tworzy (jak „Zbrodnia i kara” czy „Idiota”) to nie można się od nich oderwać i nie odczuwać zachwytu.
Opowiadanie „Białe noce” należy do wczesnej twórczości Dostojewskiego ale już można poczuć ten klimat, który rozwinął się w pełni w późniejszym jego dorobku. To nad wyraz udana wprawka w portretowaniu ludzi, którymi rządzi cała gama uczuć i emocji, nierzadko nagłych i gwałtownych. To też świetnie skonstruowane i opisane relacje międzyludzkie jak i postaci. Dostojewski bowiem po mistrzowsku potrafi przedstawić postać, która w czytelniku wzbudza skrajne emocje, z jednej strony może budzić politowanie ale z drugiej sympatię i współczucie. Ale jest w tym nadzwyczaj autentyczny i nie ma w tym ani grama fałszu czy niespójności.
Wspaniałe opowiadanie, genialny klimat, przepiękny język i nieodparty urok białych nocy w Petersburgu. Polecam zdecydowanie.
Zaraz po Lwie Tołstoju i Michaile Bułakowie Dostojewski należy do moich ulubionych i najbardziej podziwianych rosyjskich pisarzy. To bardzo wszechstronny pisarz, genialny jest w powieściach jak i w krótkich formach a jego zdolności portretowania ludzi i ich psychiki są wręcz zdumiewające. I chociaż czasem niełatwą prozę tworzy (jak „Zbrodnia i kara” czy „Idiota”) to nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-15
Idealny przykład tego, jak na niewielu stronach, w niewielu słowach można znakomicie opowieść piękną historię, pełną emocji, poruszającą, prawdziwą i szczerą. A co najważniejsze – bez patosu i egzaltacji. Bo chociaż historia bohatera jest pełna cierpienia i tragedii to jednak Szołochow nie serwuje nam łzawej i schematycznej opowiastki.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Szołochowa i zdecydowanie nie ostatnie. Na półce bowiem czeka na mnie „Cichy Don” a po lekturze „Losu człowieka” skuszę się chyba szybciej niż planowałem.
A „Los człowieka” polecam. Prosta historia, subtelna, wyważona, znakomicie napisana.
Idealny przykład tego, jak na niewielu stronach, w niewielu słowach można znakomicie opowieść piękną historię, pełną emocji, poruszającą, prawdziwą i szczerą. A co najważniejsze – bez patosu i egzaltacji. Bo chociaż historia bohatera jest pełna cierpienia i tragedii to jednak Szołochow nie serwuje nam łzawej i schematycznej opowiastki.
To moje pierwsze spotkanie z...
2020-04-16
Wspaniała nowela, pięknie napisana. I chociaż nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Gogola (wcześniej bowiem czytałem znakomite „Martwe dusze”) to za sprawą utworów „Szynel” i „Newski Prospekt” trafił do czołówki moich ulubionych pisarzy rosyjskich.
„Szynel” to historia poczciwego, ubogiego urzędnika Akakiusza. Żyje nad wyraz skromnie i praktycznie wszystkie zarobione pieniądze skrupulatnie odkłada na nowy płaszcz. Kiedy wreszcie mu się udaje, kiedy w końcu może się cieszyć nowym nabytkiem dochodzi do pewnego incydentu związanego z upragnionym płaszczem, które okaże się niezwykle brzemienne w skutkach.
Gogol w rewelacyjny sposób ukazuje bezduszną machinę biurokracji w której tryby wpada Akakiusz. Na poły tragicznie, na poły komicznie, z dużą dozą absurdu i odrobiną groteski. Ale też skłania do przemyśleń oraz budzi litość i współczucie nad losami urzędnika.
„Szynel” to bardzo uniwersalna opowieść. Gdyby powstała w obecnych czasach nie straciłaby na aktualności.
Wspaniała nowela, pięknie napisana. I chociaż nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Gogola (wcześniej bowiem czytałem znakomite „Martwe dusze”) to za sprawą utworów „Szynel” i „Newski Prospekt” trafił do czołówki moich ulubionych pisarzy rosyjskich.
„Szynel” to historia poczciwego, ubogiego urzędnika Akakiusza. Żyje nad wyraz skromnie i praktycznie wszystkie...
2020-10-19
Do trzech razy sztuka. Niestety trzecie podejście do Czechowa, jak poprzednie dwa, okazało się nieudane.
Choćbym nie wiem jak otwarcie i bez uprzedzeń podchodził do autora to niestety nie jest nam po drodze. Autor do mnie zupełnie nie trafia. Jego styl po prostu nie trafia w mój gust. Więcej prób na pewno nie podejmę.
Do trzech razy sztuka. Niestety trzecie podejście do Czechowa, jak poprzednie dwa, okazało się nieudane.
Choćbym nie wiem jak otwarcie i bez uprzedzeń podchodził do autora to niestety nie jest nam po drodze. Autor do mnie zupełnie nie trafia. Jego styl po prostu nie trafia w mój gust. Więcej prób na pewno nie podejmę.
2023-01-26
Pozostawiam bez oceny co rzadko mi się zdarza. Jak uwielbiam Tołstoja, czy to jego powieści, czy nowele, czy pisma i traktaty tak tym razem lektura mnie pokonała. Trochę mnie to zdziwiło, wszak "Spowiedź" zrobiła na mnie ogromne wrażenie, pozytywne rzecz jasna. "O życiu" było swoistą kontynuacją rozważań autora, nie tylko o samym życiu, myślałem zatem, że i tym razem lektura mnie zachwyci. Tołstoj wielkim myślicielem był, potrafił zadawać ważne i ciekawe pytania, dążyć do ich wyjaśnienia, jednocześnie dzieląc się z czytelnikami przemyśleniami na przeróżne tematy. Tym razem czytało mi się to jednak ciężko. Po części dlatego, że w "O życiu" autor w wyrażaniu swoich poglądów okazała się nazbyt autorytarny i kategoryczny. I to zaważyło na odbiorze. Za dużo sądów i osądów, za mało objaśnień tychże.
Pozostawiam bez oceny co rzadko mi się zdarza. Jak uwielbiam Tołstoja, czy to jego powieści, czy nowele, czy pisma i traktaty tak tym razem lektura mnie pokonała. Trochę mnie to zdziwiło, wszak "Spowiedź" zrobiła na mnie ogromne wrażenie, pozytywne rzecz jasna. "O życiu" było swoistą kontynuacją rozważań autora, nie tylko o samym życiu, myślałem zatem, że i tym razem...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-04
Claroscuro stało się dla mnie swoistą gwarancją, że sięgam po bardzo dobrą literaturę. Trochę już od nich książek przeczytałem i jeszcze ani jedna mnie nie zawiodła. Tak było i tym razem.
Ilja Mitrofanow był mi dotąd kompletnie nieznany, do lektury „Świadka” zatem zabrałem się bez żadnych oczekiwań. I muszę przyznać, że książka mnie zachwyciła pomimo trudnych tematów. Jest to historia fryzjera Fiodora Pokory, mieszkańca nieistniejącej już Besarabii i opis tego co się dzieje kiedy do jego miasta (jak i całego kraju) wkracza Armia Czerwona a władza radziecka narzuca w tym kraju komunizm. Robi to w sposób gwałtowny, zaborczy i bardzo brutalny. Zarówno Fiodor jak i reszta mieszkańców zaczynają doświadczać represji, terroru, prześladowań i głodu.
Mitrofanow w bardzo przejmujący sposób opisuje doznania głównego bohatera. Oczami Fiodora oglądamy wstrząsający upadek jego dotychczasowego świata, może nie idealnego ale bezpiecznego. To też bardzo nieoczywista proza, fabuła sprawie wrażenie jakby balansowała na pogranicza jawy i snu. A właściwie jawy i koszmaru. Jest też pełna bólu, niesprawiedliwości , krzywdy i poczucia straty. Ale uważam, że to ważna książka i warto ją poznać. Napisania w niebanalny sposób, trzyma w napięciu i wywołująca silne emocje.
Polecam bardzo.
Claroscuro stało się dla mnie swoistą gwarancją, że sięgam po bardzo dobrą literaturę. Trochę już od nich książek przeczytałem i jeszcze ani jedna mnie nie zawiodła. Tak było i tym razem.
Ilja Mitrofanow był mi dotąd kompletnie nieznany, do lektury „Świadka” zatem zabrałem się bez żadnych oczekiwań. I muszę przyznać, że książka mnie zachwyciła pomimo trudnych tematów....
2022-05-12
Po przeczytaniu wszelkich dostępnych mi powieści i opowiadań Tołstoja przyszedł wreszcie czas na tę część jego twórczości, którą można by śmiało określić jako non-fiction, czyli wszelkiego rodzaju przemyślenia, traktaty, pisma pedagogiczne, dzienniki i listy. A trochę tego się uzbierało i z ogromną przyjemnością się za to zabrałem.
Na pierwszy ogień "Spowiedź", legendarna już rozprawa Tołstoja na temat religii, wiary, duchowości. Autor opisuje czym jest dla niego religia, co to według niego znaczy wierzyć, czym dla niego jest Bóg, czym Kościół. Opowiada o swoim kryzysie wiary, o poszukiwaniach sensu, drogi, odpowiedzi na wiele zadanych pytań, czegoś co rozwieje jego wątpliwości.
Bardzo interesująca pozycja, Tołstoj był wnikliwym i dociekliwym obserwatorem o ostrym i bystrym umyśle, do tego był bardzo odważny, nie bał się głośno przyznać do tego, że wątpi, że nie zna pewnych odpowiedzi, że nie potrafi odnaleźć sensu życia, że religia w pewnym momencie okazała się dla niego niczym a on stoi na rozdrożu i nie wie w którą stronę ma podążyć.
Bardzo dobra rozprawa naprawdę inteligentnego człowieka.
Na marginesie - radzę pominąć przedmowę Bogdana Barana. Mam wrażenie, że powyciągał on kilka wyświechtanych frazesów o autorze i o "Spowiedzi" siląc się na jakąś głębię. Jego wstęp nic nie wnosi a jedynie irytuje błahością.
Po przeczytaniu wszelkich dostępnych mi powieści i opowiadań Tołstoja przyszedł wreszcie czas na tę część jego twórczości, którą można by śmiało określić jako non-fiction, czyli wszelkiego rodzaju przemyślenia, traktaty, pisma pedagogiczne, dzienniki i listy. A trochę tego się uzbierało i z ogromną przyjemnością się za to zabrałem.
Na pierwszy ogień "Spowiedź", legendarna...
2022-02-24
Dostojewski wybitnym pisarzem był, co do tego nie ma wątpliwości. Jego powieści – chociaż czasem niełatwe i ciężkie – znakomite. A jednak tym razem coś nie wyszło i lektura mi po prostu nie podeszła. „Wspomnienia z martwego domu” to szczególna pozycja dorobku w życiu pisarza, określana mianem jego najbardziej osobistego dzieła. Jest to bowiem historia oparta po części na ponurych wydarzeniach z jego życia a mianowicie z okresu zesłania na katorgę. Autor oczami głównego bohatera opowiada o swoim zesłaniu na ciężkie roboty i o tym czego tam doświadczył. Wnikliwie obserwuje wszystko co tam przeżył i zaobserwował by potem zdać czytelnikowi drobiazgową relację. Opisuje obozową codzienność, współtowarzyszy niedoli, prace jakie musi wykonywać, warunki w jakich przebywa, zwyczaje panujące tamże. I przyznać trzeba Dostojewskiemu, że wyszło mu to świetnie co zresztą nie dziwi, autor bowiem zawsze był doskonałym obserwatorem.
A jednak czegoś mi brakowało, jak gdybym gdzieś wyczuwał jakieś fałszywe tony. Nieodparcie miałem wrażenie jakby autor nie mówił całej prawdy albo w pewnych momentach łagodził opisywane wydarzenia czy swoje odczucia. Miałem dziwne, podskórne wrażenie, że Dostojewski nie mówi wszystkiego. Koniec końców zaważyło to na ogólnym odbiorze powieści. I chociaż konstrukcyjnie jest znakomita to niestety muszę przyznać, że wrażenie na mnie zrobiła zaledwie przeciętne.
Dostojewski wybitnym pisarzem był, co do tego nie ma wątpliwości. Jego powieści – chociaż czasem niełatwe i ciężkie – znakomite. A jednak tym razem coś nie wyszło i lektura mi po prostu nie podeszła. „Wspomnienia z martwego domu” to szczególna pozycja dorobku w życiu pisarza, określana mianem jego najbardziej osobistego dzieła. Jest to bowiem historia oparta po części na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-19
Chociaż Tołstoj jest moim ulubionym pisarzem to czytam go rzadko i to z premedytacją. Dawkuję sobie tę przyjemność. Owszem, zawsze mogę wrócić do jego twórczości ale ta magia pierwszego czytania, to pierwsze wrażenie zdarza się tylko raz niestety.
„Dzieciństwo, lata chłopięce, młodość” to twór niezwykły, składają się na niego powieść autobiograficzne i prawdziwe wspomnienia Lwa Tołstoja. Niestety niepełne ale jednak. Zarówno powieść jak i wspomnienia to wyborna lektura ale dużo bardziej mnie urzekły jednak prawdziwe zdarzenia. Marzy mi się prawdziwa, rzetelna autobiografia Tołstoja, taka z prawdziwego zdarzenia, niestety takowej autor nie popełnił. Mam co prawda jego „Dzienniki” i „Listy” ale to nie to samo.
Wracając do tej konkretnej publikacji to cóż ja, fanatyk twórczości Tołstoja, mogę innego napisać jak to, że jestem zachwycony. Językiem, stylem, swego rodzaju brawurą a także ostrym spojrzeniem na świat. Tołstoj słynął z tego, że był znakomitym obserwatorem społeczeństwa co potem idealnie przekładał na język literatury. Dla mnie to prawdziwa literacka uczta.
Nie muszę zatem dodawać, że polecam
Chociaż Tołstoj jest moim ulubionym pisarzem to czytam go rzadko i to z premedytacją. Dawkuję sobie tę przyjemność. Owszem, zawsze mogę wrócić do jego twórczości ale ta magia pierwszego czytania, to pierwsze wrażenie zdarza się tylko raz niestety.
„Dzieciństwo, lata chłopięce, młodość” to twór niezwykły, składają się na niego powieść autobiograficzne i prawdziwe...
2018-10-25
Zawsze mi trochę przykro kiedy rozczarowuje mnie ktoś, kto za pierwszym razem bardzo mnie zachwyca. Dmitrij Strelnikoff niestety zawiódł moje nadzieje na całej linii. Ten sympatyczny Rosjanin, znany części Polaków z udziału w programie „Europa da się lubić”, podbił swego czasu moje serce i gust czytelniczy rewelacyjną powieścią „Ruski miesiąc” – przezabawną, inteligentną, chwilami absurdalną historią. Niestety potem już było gorzej. „Nikołaj i Bibigul” był poprawny, następnie była koszmarnie nudna „Wyspa”. „Złote ryby” nie były tak tragiczne jak „Wyspa” ale niestety były złe.
To byłaby naprawdę świetna historia gdyby nie fakt, że Strelnikoff „skopał” to na poziomie prowadzenia fabuły. Była chaotyczna, powierzchowna, nieprzemyślana, niespójna a do tego mam wrażenie, że autor ma problemy z budowaniem napięcie a jeszcze bardziej z jego utrzymaniem. W tej historii mamy swoisty wyścig z czasem, który właściwie pozbawiony jest większych emocji. Bo te są ledwie letnie. Gdyby autor jednak bardziej rozbudował powieść byłoby lepiej. Pomysł był naprawdę świetny ale gorzej z realizacją. Za szybko do finału, za bardzo skrótowo po drodze, zbyt oszczędnie jeśli chodzi o użyte środki.
I gdzie się podział ten Strelnikoff, który mnie oczarował „Ruskim miesiącem”? Czyżby to był taki literacki artysta jednego przeboju?
Zawsze mi trochę przykro kiedy rozczarowuje mnie ktoś, kto za pierwszym razem bardzo mnie zachwyca. Dmitrij Strelnikoff niestety zawiódł moje nadzieje na całej linii. Ten sympatyczny Rosjanin, znany części Polaków z udziału w programie „Europa da się lubić”, podbił swego czasu moje serce i gust czytelniczy rewelacyjną powieścią „Ruski miesiąc” – przezabawną, inteligentną,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-26
Dmitrij Strelnikoff - Rosjanin mieszkający w Polsce - popełnił swego czasu jedną z największych jak dla mnie literackich niespodzianek jaką była powieść "Ruski miesiąc". Nagle okazało się, że w niezwykle inteligentny i bardzo dowcipny sposób Rosjanin potrafi opisać Polaków, ich mentalność, przywary i zalety zestawiając je z mentalnością swoją i swoich rodaków. Dawno nie czytałem tak zabawnej, lekkiej ale inteligentnie napisanej powieści.
Tym chętniej zabrałem się za inną jego powieść. "Nikołaj i Bibigul" zaczyna się bardzo dobrze - znowu mamy do czynienia ze świetnym poczuciem humoru autora ale potem zaczyna gdzieś to zanikać ustępując miejsca historii, w której nie do końca wiadomo co jest czym. Dostajemy sporą dawkę czegoś na kształt magii, mistycyzmu, fantastyki, snu na jawie, omamów, a wszystko to wciśnięte w historię przygodową z elementami reportażu. Z jednej strony daje to ciekawy efekt, czytelnik zaczyna się zastanawiać co jeszcze czeka Nikołaja, co nowego wykombinuje autor i w którą stronę potoczy się - chwilami absurdalna - akcja. Ale z drugiej strony chwilami odnosiłem wrażenie, że autor za bardzo szarżuje przez co czasem widać, że jest to przekombinowane.
Z jednej strony książkę czyta się dobrze, Strelnikoff ma swój specyficzny, ciekawy styl, który przypadł mi do gustu, ale z drugiej strony forma jaką zaprezentował w "Nikołaju i Bibigul" nie do końca do mnie trafia i przemawia. Chyba stałem się wybredny i wymagający po "Ruskim miesiącu"...
Co nie zmienia faktu, że polecam twórczość Strelnikoff'a
Dmitrij Strelnikoff - Rosjanin mieszkający w Polsce - popełnił swego czasu jedną z największych jak dla mnie literackich niespodzianek jaką była powieść "Ruski miesiąc". Nagle okazało się, że w niezwykle inteligentny i bardzo dowcipny sposób Rosjanin potrafi opisać Polaków, ich mentalność, przywary i zalety zestawiając je z mentalnością swoją i swoich rodaków. Dawno nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-21
Do tej pory przeczytałem zaledwie dwie powieści Strelnikoff’a czyli „Ruski miesiąc” i „Nikołaj i Bibigul”. Obie w kompletnie różnym stylu, ale łączyła je jedna cecha wspólna a mianowicie niesamowite poczucie humoru, takie, które ja od razu podłapuję w lot i które bawi mnie ogromnie. Tym bardziej rzuciłem się na „Wyspę” jego autorstwa. I przeczytałem… I coś mi się w środku zagotowało…
Po tym autorze nie spodziewałem się TAK złej książki. Nie spodziewałem się, że to może być TAKA porażka. Ni to thriller, ni to horror, ni dramat. Napięcia w tym zero, fabuła mająca przypominać – z założenia – pogranicze jawy i snu okazała się jakąś dziwną jazdą po zażyciu opakowania przeterminowanej aspiryny a i to co najwyżej. Gdzieś też kiedyś wyczytałem, że powieść ta ma klimat mrocznego dreszczowca. Też bym z tym stwierdzeniem polemizował. Mroku i dreszczy w tym tyle co w telenoweli „Klan”…
Nie panie Strelnikoff, nie, nie i jeszcze raz nie. To nie jest powieść godna autora, który popełnił taką rewelacyjną książkę, jaką był „Ruski miesiąc”.
Do tej pory przeczytałem zaledwie dwie powieści Strelnikoff’a czyli „Ruski miesiąc” i „Nikołaj i Bibigul”. Obie w kompletnie różnym stylu, ale łączyła je jedna cecha wspólna a mianowicie niesamowite poczucie humoru, takie, które ja od razu podłapuję w lot i które bawi mnie ogromnie. Tym bardziej rzuciłem się na „Wyspę” jego autorstwa. I przeczytałem… I coś mi się w środku...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-14
Stało się to już dla mnie niemal pewne, że każda kolejna książka Lebiediewa będzie wspaniałą lekturą chociaż „Debiutant” to zaledwie trzecia powieść autora, którą przeczytałem. I po raz kolejny się nie zawiodłem, to naprawdę jest wspaniała lektura.
Opis wydawcy głosi ni mniej ni więcej, że jest to „przejmujący thriller psychologiczny” . Owszem, jest ale srodze zawiedzie się ktoś, kto spodziewa się klasycznego thrillera. Kluczowe jest tu bowiem słowo „psychologiczny”. Lebiediew opowiada nam historię życia pewnego sowieckiego naukowca i badacza, twórcy śmiertelnie groźnej trucizny. A właściwie pokazuje jak praca nad ową trucizną i sama toksyna wpłynęła na jego życie i je determinuje wręcz do samego końca. Ale przede wszystkim w fenomenalny sposób przedstawia jak do tego wszystkiego doszło, jak wyglądała droga, którą podążał naukowiec a przede wszystkim jak wyglądała walka odbywająca się w umyśle naukowca – nieustanne wątpliwości dotyczące etyki, moralności, posłuszeństwa wobec sowieckiej władzy. Są to także nieustanne próby usprawiedliwienia siebie i popełnionych błędów by ostatecznie ukazać go jako uciekiniera, ukrywającego się niczym ścigana zwierzyna przed ludźmi dla których okazał się niewygodny i przede wszystkim niebezpieczny.
To też wspaniały wyścig z czasem. Kalitin – bo tak nazywa się ów naukowiec – wie, że tego czasu nie ma. Że zbliża się nieuchronnie jego koniec. Próbuję się przed nim ustrzec. Owo ścigające go nemezis w powieści przybiera postać Szerszniewa, agenta służb specjalnych, który ma za zadanie zlikwidować cel jakim Kalitin. Dla nie go bowiem Kalitin nie jest już człowiekiem, to tylko obiekt, który należy wyeliminować. Lebiediew nie skupia się jedynie na postaci Kalitina, poświęca też bardzo wiele miejsca Szerszniewowi, stara się pokazać go pełnowymiarowo a nie jedynie jako wyspecjalizowaną maszynę do zabijania. I udaje mu się to bardzo dobrze.
Zakończenie jest bardzo zaskakujące, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Poza tym – co jest w nim bardzo dobre – nie jest rozwleczone do granic, nie jest pompatyczne, łzawe czy przegadane. Do tego znakomity klimat – chwilami mroczny, duszny, gęsty, wręcz paranoiczny.
Polecam
Stało się to już dla mnie niemal pewne, że każda kolejna książka Lebiediewa będzie wspaniałą lekturą chociaż „Debiutant” to zaledwie trzecia powieść autora, którą przeczytałem. I po raz kolejny się nie zawiodłem, to naprawdę jest wspaniała lektura.
Opis wydawcy głosi ni mniej ni więcej, że jest to „przejmujący thriller psychologiczny” . Owszem, jest ale srodze zawiedzie...
Długo się zastanawiałem czy mam dodać tę książkę do przeczytanych skoro porzuciłem ją w połowie... No już trudno, niech będzie...
Dawno nie przeżyłem takiego rozczarowania. Tak rewelacyjny pomysł zepsuło wykonanie. Moim zdaniem to niesamowicie nudna książka. Próbowałem dać szansę autorowi i mozolnie brnąłem przez kolejne rozdziały ale jednak nie było warto. Lubię klimaty "postapo" ale tu jednak nie było po drodze mi i autorowi.
A pokładałem taką nadzieję w tej powieści....
Długo się zastanawiałem czy mam dodać tę książkę do przeczytanych skoro porzuciłem ją w połowie... No już trudno, niech będzie...
więcej Pokaż mimo toDawno nie przeżyłem takiego rozczarowania. Tak rewelacyjny pomysł zepsuło wykonanie. Moim zdaniem to niesamowicie nudna książka. Próbowałem dać szansę autorowi i mozolnie brnąłem przez kolejne rozdziały ale jednak nie było warto. Lubię klimaty...