-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński27
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2020-11-15
2020-10-16
2020-05-20
2020-02-13
2016-07
2016-12-23
2016-05
2018-12
Uwielbiam film, od którego wszystko się zaczęło. Byłam w teatrze, również wspaniale, ale książka to już nie to samo. Zbyt mało niosła ze sobą emocji.
Uwielbiam film, od którego wszystko się zaczęło. Byłam w teatrze, również wspaniale, ale książka to już nie to samo. Zbyt mało niosła ze sobą emocji.
Pokaż mimo to2018-01
2015-11-10
2015-05-30
2016-05
2016-06
2019-06-04
Przeczytałam ponad 100 stron tej książki, może więcej, teraz nie pamiętam.
Powodem, dla którego przerwałam czytanie jest fakt, że był to format pdf i czytało mi się niewygodnie.
Co do samej książki to Autor zaznacza na początku, że jest to zainspirowana, ale fikcja literacka, z bohaterami występującymi faktycznie w historii.
Gdyby nie format pdf to samą treść czytało się dobrze, czas przy książce mijał szybko, a intrygi interesujące. Wydaje mi się, że nawet dialogi osób autentycznie istniejących, choć ułożone dla fabuły, raczej oddawały charakter tych postaci.
MOŻLIWY SPOILER - chociaż ta scena jest zaraz na początku książki --
Jedyne, co mnie zszokowało to bardzo dokładny opis rytuału, tzw. czarnej mszy. Nie wiem, czy inspirowany prawdziwym, ale mocno mnie przestraszył.
Być może wrócę do tej książki, gdy znajdę w bibliotece papierowe wydanie (bo na własność kupić jej nie chcę).
Przeczytałam ponad 100 stron tej książki, może więcej, teraz nie pamiętam.
Powodem, dla którego przerwałam czytanie jest fakt, że był to format pdf i czytało mi się niewygodnie.
Co do samej książki to Autor zaznacza na początku, że jest to zainspirowana, ale fikcja literacka, z bohaterami występującymi faktycznie w historii.
Gdyby nie format pdf to samą treść czytało się...
2020-02-11
Jedna z osób, które obserwuję na Instagramie mawia, że książka musi zawołać czytelnika, pojawić się w odpowiednim momencie życia, bo inaczej jej treść nie dotrze do odbiorcy we właściwy sposób.
To nietypowe spostrzeżenie przestało być mi obce w trakcie czytania Geekerelli. W zasadzie ja nie miałam zamiaru czytać tej książki. Już 18 lat trwa jak jestem Potterhead i dobrze znam wszystkie cienie i blaski fandomów, ale ta książka wydawała mi się po części zbyt rozreklamowana wśród Bookstagramerów, a z drugiej strony ostatnio publikowane młodzieżówki przestały być tożsame z moim gustem.
Nie powiem, że jest to ideał czy ambitne dzieło, ale bardzo dobrze wpisuje się w temat rozrywki. Tego właśnie oczekuję od takich książek - szczerego uśmiechu na twarzy podczas czytania. Po raz pierwszy od dawna nie raziła mnie tutaj narracja pierwszoosobowa. Zwykle nie lubię tego rodzaju narracji, ale w Geekerelli nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Tym bardziej, że historię poznajemy zarówno z punktu widzenia "kopciuszka" jak i "księcia z bajki".
Chociaż nie utożsamiam się z Elle w każdym calu, to jej emocje są mi bliskie, a opowieść pochłonęła mnie szczególnie i oprócz tego, że rozbawiła to wiele razy wzruszyła nawet do łez, trafiając w czułe punkty mojego rozregulowanego arytmią serca geeka. Wróciło także wiele fantastycznych, fandomowych wspomnień :)
Jedna z osób, które obserwuję na Instagramie mawia, że książka musi zawołać czytelnika, pojawić się w odpowiednim momencie życia, bo inaczej jej treść nie dotrze do odbiorcy we właściwy sposób.
To nietypowe spostrzeżenie przestało być mi obce w trakcie czytania Geekerelli. W zasadzie ja nie miałam zamiaru czytać tej książki. Już 18 lat trwa jak jestem Potterhead i dobrze...
2011-06
2016-02
2011-03
2016-07
Widziałam wszystkie filmy z tej serii, ale nie potrafiłam sięgnąć po więcej niż ta jedna książka. Styl, w jakim jest napisana zupełnie do mnie nie przemawia. Wydaje mi się, że książki były pisane na fali popularności Harry'ego Pottera, który przetarł szlaki dla młodzieżowej fantastyki, ale zupełnie nie sięga tego poziomu; to zupełnie inny gatunek, biorąc pod uwagę, że główny wątek to chyba bycie zakochanym.
Być może dobre dla dorastających nastolatków, które chcą poczytać coś luźnego na wakacje - chociaż i tak uważam, że w porównaniu do tekstu ekranizacja wypada lepiej.
Widziałam wszystkie filmy z tej serii, ale nie potrafiłam sięgnąć po więcej niż ta jedna książka. Styl, w jakim jest napisana zupełnie do mnie nie przemawia. Wydaje mi się, że książki były pisane na fali popularności Harry'ego Pottera, który przetarł szlaki dla młodzieżowej fantastyki, ale zupełnie nie sięga tego poziomu; to zupełnie inny gatunek, biorąc pod uwagę, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-06
Wahałam się z oceną ile gwiazdek przyznać, ale ostatecznie zostałam przy 5/10
MOJA OPINIA JEST SPOILEREM
Przeczytałam książkę z bezsenności, akurat była w katalogu Legimi. Myślałam, że mnie zmęczy i zasnę, ale ciekawość wzięła górę, a banalny język sprawił, że czytało się bardzo szybko.
Uderzyło mnie podobieństwo dwuosobowej narracji, ale o ile w przeczytanej wcześniej "Geekerelli" miało to dla mnie sens (postaci się nie znały, były od siebie oddalone, wątek SMS-ów), tak tutaj częściej irytowało i czułam, że taka forma w fantasy bardziej pasuje do role-play na portalu społecznościowym niż wydanej książki.
Historia okazała się przewidywalna, bohaterowie też niezbyt skomplikowani. Sam pomysł na opowieść nie wydawał się na początku zły. Syreny przedstawione jako krwiożercze istoty wabiące człowieka - było w serialu HBO, w starożytnych mitach i legendach, nawet częściowo w "Piratach z Karaibów". Osobiście bym jednak wolała, jakby tak to zostało pociągnięte do końca. Typowe, klasyczne zakończenie "i żyli długo i szczęśliwie" dla mnie jest przesłodzone w stosunku do mrocznego początku.
Zestawiając to ze sobą przemiana charakteru głównej bohaterki, Liry, która w postaci człowieka zyskuje nie tylko ludzkie cechy wyglądu ale przede wszystkim charakter - wyrzuty sumienia, rozróżnianie dobra od zła, panowanie nad swoim życiem i wolna wola - powinna być pomostem między początkiem a końcem historii. Zmienił się też trochę nasz książę-pirat w osobę nieco bardziej odpowiedzialną i uczuciową. Jednak nie zrobiło to na mnie wrażenia. Czułam się, jakbym czytała jakiś fanfick. Gdyby podnieść bohaterom wiek, dodać więcej krwi i śmierci do finałowej walki ludzi i syren, oraz zakończyć relację Eliana i Liry na nieufności mężczyzny, definitywne rozstanie pary mimo zwycięstwa Liry nad swoją matką Królową Mórz to byłoby w punkt.
Jestem taką czytelniczką, która lubi w mrocznych historiach słodko-gorzkie zakończenia. Odczuwam też, że lepiej by mi się odbierało całą historię przy narracji w trzeciej osobie.
Tymczasem po pierwszych stronach spodziewałam się smutku, śmierci, trudnych wyborów, niepogodzonych światów ludzi i syren, a na ostatnich dostałam śluby, bogactwa, odpowiednich królów na tronach, erę szczęśliwości w Stu Królestwach i Lirę, która jest piękną boginią z mackami kiedy chce i kochanką 19-letniego pirata kiedy chce. Tylko tęczowego mostu z jednorożcem mi zabrakło. I może jeszcze iluś dodatkowych stron, bo wydarzenia od zdobycia drugiego Kryształu Keto i walki do happy endu przeszły zbyt szybko, jakby ktoś ciął akcję lub nie miał pomysłów.
Ta opowieść zekranizowana, z mocą ścieżki dźwiękowej i efektów CGI zdecydowanie zyskałaby na odbiorze. Książka i film rządzą się innymi prawami, a w tym przypadku wolałabym to przeżyć w kinie niż na papierze.
Wahałam się z oceną ile gwiazdek przyznać, ale ostatecznie zostałam przy 5/10
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMOJA OPINIA JEST SPOILEREM
Przeczytałam książkę z bezsenności, akurat była w katalogu Legimi. Myślałam, że mnie zmęczy i zasnę, ale ciekawość wzięła górę, a banalny język sprawił, że czytało się bardzo szybko.
Uderzyło mnie podobieństwo dwuosobowej narracji, ale o ile w przeczytanej wcześniej...