Zakładnicy diabła: autentyczne przypadki opętania i egzorcyzmów Malachi Martin 7,4
![Zakładnicy diabła: autentyczne przypadki opętania i egzorcyzmów](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/69000/69886/352x500.jpg)
ocenił(a) na 831 tyg. temu W przeczytanych przeze mnie książkach na temat opętania powoływano się często na ten tytuł. Akurat tak się złożyło, że miałam w domu ten egzemplarz, choć nie spieszyłam z czytaniem. Gdyby moja mama nie podsunęła mi ją pod nos, gdy przyszła jej kolej na wybranie książki, którą miałam czytać na głos, to pewnie by pozostała nadal nieprzeczytana. To odwlekanie nie wiązało się z antypatią, ale bardziej z niepokojem. Nie jest to książka, którą przeczytałabym sama w późnych godzinach nocnych samotnie.
Martin Malachi (1921-1999) był irlandzkim księdzem, jezuitą, archeologiem biblijnym, egzorcystą, profesorem, autorem licznych książek i publikacji. Podejmował się różnych tematów, nie szczędząc też słów krytycznych w kierunku instytucji kościelnej. W swoim środowisku uchodził za kontrowersyjną osobę, przeciwko której kierowano często różne zarzuty. „Zakładnicy diabła” został po raz pierwszy opublikowany w 1975 roku, a w 2016 ukazała się filmowa biografia tego księdza.
Struktura tej książki jest bardzo zbliżona do „Czarnego sakramentu”. Mamy podział na interesującą część teoretyczną, opisy pięciu przypadków i część modlitewną. Na tym się jednak podobieństwa kończą. Autor bardzo głęboko wszedł w tę tematykę i przybliżył zjawisko opętania jakby… od środka. Bardzo zwięźle ukazał także sam egzorcyzm oraz jego charakterystyczne etapy, przez które trzeba przejść. Książka miała w sobie coś z podręcznika.
Powyższe przypadki należą do tych naprawdę ekstremalnych. Nie spisywał konkretnie swoich relacji, ale konsultował się z innymi kapłanami, którym poświęcono równie wiele uwagi, co poszkodowanym osobom czy demonom, które ich nawiedziły. Różny jest też obszar działania złego ducha. Do każdego przypadku dopasowano też egzorcyzm.
Szczególnie zapadła mi w pamięć historia „Ojciec Gnat i Pan Pewniak”, a właściwie atak, który demon przepuścił na ojca Davida. Chodziło tu o próbę opętania księdza, który zajmował się egzorcyzmowaniem drugiego kapłana. Wszystkie zmysły Davida były przez wiele godzin bombardowane skrajnie przeciwnymi wrażeniami. Jeszcze nigdy nie spotkałam się tak szczegółowym i głębokim wglądem w udręczoną psychikę człowieka. Malachi z niezwykłym talentem docierał swoim słowem w każdy zakamarek jaźni.
Z kolei w relacji „Kogut i Żółw” zły duch dotarł do Carla przez nadprzyrodzone talenty, które lekkomyślnie eksploatował i niewiedzę, którą w związku z tym posiadał.
Wstrząsający przypadek, którego zatytułowano „Dziewica i Dziewkorób” koncentrował się z kolei wokół cielesności, miłości i płciowej tożsamości, którą wykorzystał demon przeciwko Richardowi/Ricie, zamieniając jego/jej życie dosłownie w piekło.
To spotkało właściwie każdą z ofiar. Demon wniósł w ich życie niczego poza udręką i szkodą. Ludzie tracili nie tylko kontrolę nad wszystkimi obszarami życia, ale stanowili też poważne zagrożenie dla siebie i innych ludzi. I ten bezsensowny bełkot, który z nich wychodził był nie do zniesienia. Ci ludzie, którzy wykazują oznaki opętania, są jednocześnie też tymi, dla których istnieje nadzieja. Wielokrotnie wspomniano też o całkowitym opętaniu, od którego nie ma uwolnienia, gdyż człowiek świadomie się na taki stan zgodził i dobrze się w nim czuje.
Tytuł „Zakładnicy diabła” nie odnosi się do samych osób opętanych, ale do egzorcystów. Według książki to właśnie oni narażają się w trakcie egzorcyzmu na największe niebezpieczeństwo, gdyż walczą w imieniu udręczonych ze złym duchem. Przejmują ich ból i oferuje się jako zakładnik. Oczywiście są jedynie przedstawicielami; działają tylko za wsparciem Jezusa Chrystusa i zgody Kościoła. Jest to bardzo wyczerpująca i wielogodzinna walka, która nie ma wiele wspólnego z tym, co serwuje Hollywood. Każdy błąd, każda nieostrożność może się skończyć fatalnie. Często wspominano w książce, że zły byt nie zostawi swojego „domu” bez walki. Zastawia na kapłana psychologiczne pułapki, dekoncentruje go różnymi dźwiękami, bezsensownym słowotokiem czy zjawiskami paranormalnymi. Nawet w przypadku udanego egzorcyzmu taki ksiądz może nie wyjść z niego zwycięsko. Czasami już nigdy nie jest taki jak przedtem. Traci jakąś ważną cząstkę siebie, co jest też pewną tragedią.