-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-07-09
2014-06-26
2011
2013-12-25
2013-05-01
2013-12-28
Pełna recenzja :
http://zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com/2015/07/10-recenzja-pisane-szkaratem.html
Pierwsza zaleta twórczości Anne Bishop - ta która mnie urzeka najbardziej - podczas czytania nigdy nie mam wrażenia, że gdzieś to już wdziałam - a to jest dla mnie cechą dobrej fantastyki. Nie mam tutaj nawet na myśli bohaterów czy akcji, ale głównie konstrukcję świata przedstawionego. W tej książce po raz pierwszy mogłam przypisać geografię w powieści pod naszą Ziemię, ale powieść zupełnie na tym nie traci. Bishop wstrząsa znanym nam motywom, nadaje im nowe nazwy i znaczenia, krótko mówiąc, czuć, że potrafi bawić się językiem. ,,Pisane szkarłatem" to książka, która łączy wiele humorystycznych scen (przy których naprawdę się uśmiałam) z poważnymi tematami, które rozgrywają się na oczach czytelnika, między innymi sprawa z dobroczynnym posiadaniem czy nawet sama sytuacja porucznika Montgomery'ego. Powieść rozpoczyna się Krótką historią świata, więc przynajmniej tym razem autorka nie wrzuca nas na głęboką wodę i daje nam krótki zarys jego historii. Pozwala to na lepsze zrozumienie relacji, które łączą terra indigena z ludźmi, wczucie się w całą opowieść oraz odnalezienie się w mnogości wątków. A tych jest dosyć wiele ;) i, co watro zauważyć, są bardzo dobrze dopracowane. Nie odczułam niedosytu czy żalu z powodu pominięcia jakiejkolwiek treści, która wzbudziła moją ciekawość. To samo dotyczy bohaterów - na pierwszy plan wyraźnie wysuwają się Meg i Simon, ale autorka poświęciła dużo czasu na przybliżenie postaci drugoplanowych. Cieszy mnie, że zdawała sobie sprawę, że ta historia wiele by straciła na ich braku, natomiast w następnych częściach zabrakłoby jej materiału, z którym można pracować. Anne Bishop nigdy nie stroniła od brutalności i przelewu krwi w swoich opowieściach, więc nie spodziewajcie się żywej wersji pluszowych zwierzaczków ;). Mimo że przez większość akcji w książce niby nic takiego się nie dzieje, a jednak jest coś takiego w stylu autorki, że nie można się od tej opowieści oderwać, a takie sprawy jak wyprawa do centrum handlowego pochłaniały mnie bez reszty.
Pełna recenzja :
http://zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com/2015/07/10-recenzja-pisane-szkaratem.html
Pierwsza zaleta twórczości Anne Bishop - ta która mnie urzeka najbardziej - podczas czytania nigdy nie mam wrażenia, że gdzieś to już wdziałam - a to jest dla mnie cechą dobrej fantastyki. Nie mam tutaj nawet na myśli bohaterów czy akcji, ale głównie konstrukcję...
Pełna recenzja:
http://zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com/2015/07/6-recenzja-kochajac-pana-danielsa.html
Jak mam ująć w słowa wszystkie uczucia, które mną targają w tej chwili? Przynajmniej tak, aby nie wyszedł z tego bełkot... Nie wiem, naprawdę. Czuję się jakby moje serce zostało rozbite na tysiące kawałeczków i teraz sama muszę złożyć je w całość. Powieść była dosłownie jak emocjonalny rollercoaster. Brittainy C. Cherry stworzyła niebanalną historię...Taką, która jest piękna, nawet jeżeli jest o cierpieniu, a akurat tego bezsprzecznie dotyczy. Bo mimo że jest to książka o różnych rodzajach miłości - od tej, w której występują motylki w brzuchu, przez te ważne, łączące przyjaciół, które są tak podobne do tych występujących między rodzeństwem, aż po bezwarunkową, choć czasem trudną miłość rodzicielską - jest ona także naznaczona stratą, bólem i rozpaczą. Podziwiam talent autorki, która swoimi słowami wycisnęła ze mnie hektolitry łez. Dosłownie. Poza paroma wzruszeniami na samym początku, przez ostatnie 150 stron nawet na chwilę nie przestałam płakać, gdzie przy książce jest taki problem, że jak się nie uspokoisz, to dalej nie przeczytasz. Konsekwentnie więc, co 3 zdania częstowałam moją poduszkę nową dawką słonych kropel. Nie mam też nic do zarzucenia stronie technicznej. Autorka używa lekkiego zrozumiałego języka, który sprawnie przeplata się z cytatami z Szekspira, co nadaje powieści niesamowitego uroku.
Pełna recenzja:
więcej Pokaż mimo tohttp://zatracona-w-innych-swiatach.blogspot.com/2015/07/6-recenzja-kochajac-pana-danielsa.html
Jak mam ująć w słowa wszystkie uczucia, które mną targają w tej chwili? Przynajmniej tak, aby nie wyszedł z tego bełkot... Nie wiem, naprawdę. Czuję się jakby moje serce zostało rozbite na tysiące kawałeczków i teraz sama muszę złożyć je w całość. Powieść była...