-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-12-01
2019-11-05
2019-10-19
2019-10-17
2017-12-13
2019-06-26
2019-06-20
2019-06-17
2019-04-12
2019-04-07
2019-01-28
2018-10-20
2018-09-09
Kot, początkowo bezdomny narrator powieści, znajduje pewnego dnia schronienie w domu Satoru. Mężczyzna już wcześniej zaczął pomagać mu na ulicy, a w końcu przygarnął go. Nadaje mu imię Nana - oznaczające "Siódemkę", skojarzenie z kształtem ogona - co niezbyt przypada do gustu zwierzęciu, które je uznaje za "zbyt kobiece" (kot jest samcem).
Po pięciu szczęśliwych latach okazuje się, że z pewnego powodu (poznajemy go dopiero pod koniec książki) Nana musi trafić do innego właściciela. Satoru wyrusza w podróż ze swoim kotem, spotka kilka osób, które dawniej znał. U każdej z nich szuka kogoś, kto zaoferuje jego ukochanemu towarzyszowi nowy dom. Z czasem Nana zaabsorbowany podróżą zacznie też dostrzegać z jak wielkim problemem ma zmierzyć się jego pan.
Poznałam tę powieść zupełnie przypadkowo, gdy w pewnej księgarni przeglądałam powieści i w jednej z nich znalazłam reklamę tego właśnie tytułu. Kilka minut później odnalazłam powieść Hiro Arikawa. Hasło na okładce głosi "Najbardziej wzruszająca opowieść od czasu "Oskara i pani Róży"". Sądzę, że to nie jedyna książka, jakiej można być przypisać taki slogan, ale jest naprawdę poruszająca. Pisarka doskonale oddała to, jak kot (przynajmniej z naszych wyobrażeń) może odbierać świat. "Ludzie nie są tak doskonali jak koty, rozumieją jedynie własny, ludzki język. Zwierzęta są wielojęzyczne" myśli w jednym z rozdziałów Nana. Jest tu humor, momenty refleksji, również smutku. czytelnik ma okazję poznać historię każdej z osób, którą spotyka Satoru. W ten sposób poznaje się ich własne mniej lub bardziej dramatyczne losy. Bywa, że spotykają na drodze inne zwierzęta, z którymi kontaktuje się Nana. Stopniowo poznajemy, dlaczego własny kot jest tak ważny w życiu Satoru.
Ostatnie części książki zmieniają nastrój na bardziej cichy. Tym razem mniej jest rozmów Satoru z Naną, więcej myśli kota postawionego w nieoczekiwanej sytuacji. Dla obu zbliża się naprawdę trudny czas - postaram się nie zdradzić fabuły - i jest to moment, kiedy Nana podsumowuje swoje wspólne życie z trzydziestoletnim Japończykiem. Oznacza to też kolejne wspomnienia - raporty z ich podróży.
To piękna historia, pewnie każdy, kto sam był lub jest przywiązany do jakiegoś zwierzęcia odczyta ją w jeszcze bardziej szczególny sposób.
"Zyskałem imię i pięć lat szczęśliwego życia. Tego nikt mi nie odbierze."
Kot, początkowo bezdomny narrator powieści, znajduje pewnego dnia schronienie w domu Satoru. Mężczyzna już wcześniej zaczął pomagać mu na ulicy, a w końcu przygarnął go. Nadaje mu imię Nana - oznaczające "Siódemkę", skojarzenie z kształtem ogona - co niezbyt przypada do gustu zwierzęciu, które je uznaje za "zbyt kobiece" (kot jest samcem).
Po pięciu szczęśliwych latach...
2018-05-22
2018-06-28
2018-06-16
Oprócz tej książki czytałam jeszcze trzy inne pani Pawlikowskiej (o podróżach). Wiedząc, że napisała też coś o Japonii postanowiłam kupić.
Z jednej strony - zabawna. Jakoś nie rażą mnie "artystyczne przecinki" umieszczane według upodobania autorki (uzasadnia to na jednej z końcowych stron, drobnym pismem). Fotografie - ciekawe, kolorowe. Kilka stron "porad". Z jednej strony niewielki japońsko-polski słowniczek, zwroty bardzo podstawowe, z drugiej wskazówki dotyczące terminów świąt i rezerwacji hoteli (przydatne).
Czy jest to jakaś wyjątkowo ambitna książka o Japonii? Nie.
Nie spodziewałam się tego zresztą. Poza opisaniem kultury kraju, czasem też historii książki podróżnicze pani Beaty to jednak subiektywny zapis jej własnych tras, doświadczeń. Mam sympatię to tego udziwnionego sposobu pisania (onomatopeje, bardzo ekspresyjne, itp.). To mi nie przeszkadza. Uważam jednak, że "Blondynka w Chinach" była lepszą książką o Azji, którą czytałam (z dorobku pani Pawlikowskiej).Tutaj dostaliśmy coś, co wciąż ma jej styl, dobry dla jej czytelników, ale jednocześnie coś podobnego do programu "Szalone Tokio". Jest nadal trochę opowieści o kulturze Japonii, dlaczego ważna jest lojalność, dlaczego ludzie są zapracowani itp. Stwierdzenia autorki - w sumie bywają trafne (ludzie jak pionki na planszy), ale z drugiej strony są według mnie przesadzonymi opiniami kogoś typowego z Europy/Ameryki Północnej, kto wybiera się do Japonii. Są kobiety w dziewczęcych strojach, pluszowe maskotki, piękne kwiaty wiśni, samobójstwa, korporacyjne szczury. Może to oczywiście kwestia autorki, że w Japonii zetknęła się z rzeczami o wiele mniej akceptowalnymi dla niej niż w Chinach, ale spodziewałam się czegoś lepszego.
To nie oznacza, że nie będę wracać do tej książki - nie ma zachwycać, ale jest zabawna, ukazuje pewne "absurdy". Nie jest jednak takim obrazem Japonii, jakiego mogłam się spodziewać, przynajmniej po tym, co do tej pory przeczytałam od tej autorki. Mam świadomość, że problemem jest tzw. śmierć z przepracowania, samobójstwa, alienacja. Wydaje mi się nawet, że w świadomości osób z innych krajów nie jest to wciąż mocno znane. Za mało jednak było o tym, dlaczego tak mogło być, skoro w japońskiej kulturze są pewne specyficzne wartości, pewnie wpływające na to, jak ludzie zachowują się podczas kryzysów. Dużo zdziwienia, mniej refleksji. Może poza refleksją z europejskiego punktu widzenia. Jak widać zrozumienie czegoś od japońskiej strony bywa trudniejsze i nie wykluczam, że tak nie jest. Według mnie część "szokujących" aspektów Japonii wynika nie tylko z ich kultury, ale i z wpływu Zachodu na Japonię, ale to już osobny temat, a nie recenzja ;)
Podsumowując: jako zapis podróży z jej śmiesznymi, pięknymi, dziwnymi, strasznymi momentami - tak, natomiast jako obraz kraju odbiegający od stereotypów - raczej nie.
Oprócz tej książki czytałam jeszcze trzy inne pani Pawlikowskiej (o podróżach). Wiedząc, że napisała też coś o Japonii postanowiłam kupić.
Z jednej strony - zabawna. Jakoś nie rażą mnie "artystyczne przecinki" umieszczane według upodobania autorki (uzasadnia to na jednej z końcowych stron, drobnym pismem). Fotografie - ciekawe, kolorowe. Kilka stron "porad". Z jednej strony...
Bardzo ciekawa książka. Po lekturze "Milczenia" Endo koniecznie chciałam ją przeczytać, żeby poznać szersze tło (i kontynuację) tamtej historii. Nie zawiodłam się. Z pewnością zaskoczyło mnie to, jak naprawdę rozwinęło się chrześcijaństwo w Japonii, jak zostawieni sami sobie nowi wyznawcy po latach rozłąki okazali się być w dużej mierze oddzieleni od "dogmatycznej" wiary. W rzeczywistości inaczej tę religię traktowali nawróceni z wyższych warstw, a inaczej z niższych. Na pewno skłania do refleksji nad historią i nad losami ludzi. Jedni z nich chcieli umierać męczeńsko za nową wiarę, inni chcieli zachować życie i zgadzali się np. na deptanie świętych wizerunków, lecz i tak praktykowali zakazaną religię w ukryciu, w głównej mierze "po swojemu". Nie pozostawia obojętnym, ale nie ocenia tych postaw. Ja też nie chciałabym oceniać - zarówno przez "Milczenie" jak i tę książkę. Jest to po prostu zarówno ciekawostka historyczna, wycinek losów fascynującego państwa i tragiczna opowieść o prześladowaniach, alienacji i skutkach niezrozumienia różnic kulturowych.
Bardzo ciekawa książka. Po lekturze "Milczenia" Endo koniecznie chciałam ją przeczytać, żeby poznać szersze tło (i kontynuację) tamtej historii. Nie zawiodłam się. Z pewnością zaskoczyło mnie to, jak naprawdę rozwinęło się chrześcijaństwo w Japonii, jak zostawieni sami sobie nowi wyznawcy po latach rozłąki okazali się być w dużej mierze oddzieleni od...
więcej Pokaż mimo to