-
ArtykułyNie żyje Alice Munro – pisarka, noblistka i mistrzyni krótkiej formyEwa Cieślik3
-
ArtykułyPierwszy zwiastun drugiego sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” i nie tylkoLubimyCzytać3
-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant2
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-02-06
2023-11-08
Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.
Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym przez czytelników, i nawet cieszy mnie, że nie wszystkie są pozytywne. Książka Fossego nie trafi w gusta każdego czytelnika, z pewnością nie!
Opowieść o dwóch malarzach, noszących to same imię, to strumień słów, który płynie wartkim nurtem. Można się w tej opowieści zatracić, można zagubić, szczególnie, iż ciężko oderwać się od historii na chwilę bez gubienia wątku.
Te dwie linie, które widzimy na okładce, a które są również obrazem, namalowanym przez naszego bohatera. Ile znaczeń i sensów w sobie kryją? Ile wzruszeń wywołują? Czy są powiązane w jakiś sposób ze ścieżkami życia obu malarzy, przecinającymi się w pewnym momencie.
Miałam czasem wrażenie, że bardziej daną historię odczuwam, a mniej rozumiem. Oczywiście niektóre wątki przemawiały do mnie bardziej, inne mniej (najsilniej chyba poruszył mnie wątek psa).
Myślę, że ze strumieniem świadomości bywa jak z abstrakcją. Pozornie każdy może podobne dzieło stworzyć, ale żeby osiągnąć w danej dziedzinie maestrię, potrzeba nie lada umiejętności. Fosse zaś swoją opowieść snuje w przejmujący, zapadający w pamięć sposób.
Jeśli nadarzy się okazja, koniecznie po "Drugie imię. Septologię I-II" sięgnijcie.
Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.
Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym...
2021-01-06
2020-12-12
Poruszająca historia dla młodszych i starszych, mówiąca o stracie i o tym, jak sobie z nią poradzić. A w tle Boże Narodzenie, które nabiera zupełnie innego wymiaru - święta, na które wszyscy czekają, odmieniającego ludzkie serca. Piękne, nastrojowe ilustracje. Wspaniale wydana książka.
Poruszająca historia dla młodszych i starszych, mówiąca o stracie i o tym, jak sobie z nią poradzić. A w tle Boże Narodzenie, które nabiera zupełnie innego wymiaru - święta, na które wszyscy czekają, odmieniającego ludzkie serca. Piękne, nastrojowe ilustracje. Wspaniale wydana książka.
Pokaż mimo to2017
2018-06
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami przeczytałam sobie “Historię pszczół”. Książka ta zachwyciła mnie i zapragnęłam sięgnąć po kolejne pozycje tej autorki. Niestety nie było to możliwe. Aż do teraz. Kiedy ujrzałam, że wśród zapowiedzi wydawniczych pojawił się “Błękit”, pojawiła się również nutka ekscytacji, sławetne motyle w brzuchu. Wraz z nimi niepewność - czy książka zadowoli me rozbuchane oczekiwania? A może będzie sporym zawodem, bo gusta me zmieniły się? Nie ma nic gorszego niż zawód w miłości.
Dojdę do tego oczywiście. Na początku jednak zwrócę się do wydawcy - mój drogi wydawco, nie mam już miejsca na półce na nowe książki. Czy naprawdę trzeba nak “nadmuchiwać” powieści, żeby wyglądały na opasłe tomiszcze? Czy nie mogą one być cieńsze, bardziej niepozorne? Mimo ponad 400 stron, “Błękit” naprawdę nie jest jakąś długą opowieścią. Tyle. Dziękuję za uwagę. Wiem, że piszę nadaremno.
Przejdę do sedna. Książkę pochłonęłam w dwa dni. Tak, mam słabość do autorki. Jest w jej pisarstwie coś, co mnie przyciąga jak magnes. Porusza tematy najistotniejsze, bo fakt niekontrolowanej i grabieżczej eksploatacji świata przez rodzaj ludzki to kwestia, którą często spychamy gdzieś na margines naszej świadomości. Chcemy spokojnego, wygodnego życia. Lunde tymczasem zadaje nam pytanie - jaki świat szykujecie dla swoich dzieci?
Największą siłą powieści jest jej prostota. Autorka ma duży talent do odwzorowywania relacji między rodzicami a dziećmi. Jest tu miejsce na drobne wzruszenia, jest też przestrzeń wypełniona lękami i frustracją. Tak było w “Historii pszczół”, tak jest i w “Błękicie”. Historie młodych bohaterów poruszają najbardziej. Uderzają w ten słaby rodzicielski punkt w duszy, niezwykle podatny na wzruszenia... W tym momencie pojawiło się gdzieś z tyłu mej głowy pytanie - droga autorko, czy to czasem nie szantaż? Czy wzruszasz nasz losem najmłodszych, najbardziej bezradnych, żeby przemycić nam własne idee? Być może tak, mam jednak do Lunde słabość i dałam się kupić. Niech mnie szantażuje, wybaczam.
Podobnie jak “Historia pszczół”, tak i “Błękit” składa się z historii rozgrywających się na różnych płaszczyznach czasowych. Najnowsza powieść dzieje się w czasach współczesnych oraz w niedalekiej przyszłości. Podczas lektury okazuje się, że te pozornie niezwiązane ze sobą opowieści mają wiele wspólnego. Ich elementy układają się z czasem w logiczną, spójną całość. Co zatem łączyć może Norweżkę Signe i Francuza Davida? Nie zdradzę. Przekonajcie się, jeśli chcecie.
Wizja przyszłości, jaką kreśli Lunde, jest niezwykle przejmująca. Oto, do czego doprowadzicie, ludzie - zdaje się ostrzegać. Susza, wojny, szalejące pożary - Europa okazuje się miejscem, gdzie trudno szukać ucieczki. Mimo wszystko, mam wrażenie, że powyższy obraz mógłby być jeszcze bardziej niepokojący. U Davida Mitchella w “Czasomierzach” nie dało się przetrwać, jeśli nie miało się u boku giwery, bo wszędzie szaleli szabrownicy. Nie wiem, czy w takich okolicznościach udałoby się bohaterom znaleźć spokojne schronienie, w którym nie musieliby co chwila drżeć, że zostaną ograbieni i zamordowani. Podobnych zastrzeżeń miałam podczas lektury jeszcze kilka. Niestety sprawiły one, że spójność i logika świata przedstawionego na tym ucierpiała.
Bardzo dobrze, że powstają podobne dzieła. Obawiam się jednak, że tym razem jestem daleka od zachwytu. Historia mnie wciągnęła, momentami wzruszyła. Wielu osobom mogłabym ją polecić. Niestety nie doświadczyłam takich wzruszeń jak uprzednio. Ciągle tylko nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to książka okazała się nieco gorsza, czy to mój gust się zmienił.
http://kengokang.blogspot.com/
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami przeczytałam sobie “Historię pszczół”. Książka ta zachwyciła mnie i zapragnęłam sięgnąć po kolejne pozycje tej autorki. Niestety nie było to możliwe. Aż do teraz. Kiedy ujrzałam, że wśród zapowiedzi wydawniczych pojawił się “Błękit”, pojawiła się również nutka ekscytacji, sławetne motyle w brzuchu. Wraz z nimi niepewność - czy książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07
Jak to się dzieje, że powieść napisana w roku 1880 ma wciąż tak wielką siłę oddziaływania? Nie wydarza się w niej przecież nic wyjątkowego, brak gwałtownych zwrotów akcji. Współczesnemu czytelnikowi “Głód” mógłby się wydać monotonny, wręcz nudny. Jednak wnikliwe, przejmujące studium samotności i biedy w dalszym ciągu poraża swoim autentyzmem. Czytając książkę Hamsuna, ma się wrażenie przebywania w towarzystwie głównego bohatera, podążania za nim w jego najmroczniejsze i najbardziej intymne zakamarki życia.
Pisząc o “Głodzie”, trudno uciec od wątków autobiograficznych w powieści. Norweski Noblista, tworząc swoje dzieło w wieku lat trzydziestu, był osobą zgorzkniałą i srogo doświadczoną przez nędzę. Jako emigrant w USA podejmował się różnych prac, m.in. jako motorniczy tramwaju czy robotnik budowlany. Nie ulega wątpliwości, że przeżycia te odcisnęły piętno na jego twórczości. Artysta nie jest w stanie w równie autentyczny sposób oddać nastroju biedy i wyobcowania, jeśli nie pozna ich od podszewki.
Głównym bohaterem powieści Hamsuna jest bezimienny literat, próbujący zarobić na życie pisywaniem drobnych, najczęściej odrzucanych przez wydawców artykułów. Jego przeżycia, myśli, doświadczenia fizyczne i psychiczne stanowią centralny punkt opowieści. Z jednej strony narrator skupia się na opisie cielesnych reakcji głodującego organizmu, z drugiej jako jednostka wykształcona i wybitnie wrażliwa podejmuje polemikę z Bogiem, wadzi się z nim. Równocześnie świadomość własnej odrębności sprawia, że nie potrafi nawiązać kontaktu z innymi ludźmi. Wszystkie więzi i relacje międzyludzkie okazują się płytkie, powierzchowne. Pozostaje jedynie głęboka i przejmująca samotność.
W wielu miejscach podkreślona zostaje nowatorskość dzieła Hansuna, który rezygnuje z naturalizmu na rzecz swoistego monologu wewnętrznego, bardzo osobistego i intymnego. Całkiem możliwe, że to właśnie zdecydowało o ponadczasowości książki. Opowieść narratora toczona niespiesznie wżera się w psychikę czytelnika, dręczy go. Nawarstwia się w myślach niczym osad i długo tam pozostaje. Niewiele historii oddziałuje z porównywalną siłą, przyznać muszę.
“Głód” uzmysławia czytelnikowi z całą mocą, jakie szczęście ma człowiek, otoczony bliskimi osobami, mający dach na głową. Uświadamia poniekąd, jak łatwo te rzeczy, których na co dzień nie dostrzegamy, stracić. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że powieść Hamsuna jest jakąś powiastką moralizatorską. Chciałam tylko zaznaczyć, że mimo wielu lat, jakie upłynęły od jej powstania, odebrałam tę historię bardzo osobiście i jestem pewna, że nie pozostanę w tym odbiorze osamotniona.
http://kengokang.blogspot.com/
Jak to się dzieje, że powieść napisana w roku 1880 ma wciąż tak wielką siłę oddziaływania? Nie wydarza się w niej przecież nic wyjątkowego, brak gwałtownych zwrotów akcji. Współczesnemu czytelnikowi “Głód” mógłby się wydać monotonny, wręcz nudny. Jednak wnikliwe, przejmujące studium samotności i biedy w dalszym ciągu poraża swoim autentyzmem. Czytając książkę Hamsuna, ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-23
2019-12-07
2019-05-30
Proza Fossego przypomina mi niekiedy malarstwo abstrakcyjne. Wyobrażam sobie głosy, twierdzące, że bez problemów namalowałyby podobny "bohomaz". Wydaje mi się również, że wśród czytelników mogłyby pojawić się osoby, oceniające dzieło Noblisty jako proste i banalne. Takie, co pierwszy lepszy literat mógłby napisać.
W tej prostocie tkwi jednak siła. Fosse w niezwykle oszczędnej formie opowiada o życiu, śmierci, relacjach z najbliższymi, religii. Obrazy, jakie kreśli są obecne w naszym słowniku kulturowym, ale zestawione zostają w nietypowy, generujący nowe sensy sposób.
"Białość" to historia człowieka, który gubi się zimą w lesie. Więcej pisać nie muszę, gdyż potrzeby takiej nie ma. Ta prosta opowieść wzruszyła mnie bardzo. Można przeczytać ją w jeden wieczór, ale zostaje z człowiekiem na długo.
Proza Fossego przypomina mi niekiedy malarstwo abstrakcyjne. Wyobrażam sobie głosy, twierdzące, że bez problemów namalowałyby podobny "bohomaz". Wydaje mi się również, że wśród czytelników mogłyby pojawić się osoby, oceniające dzieło Noblisty jako proste i banalne. Takie, co pierwszy lepszy literat mógłby napisać.
więcej Pokaż mimo toW tej prostocie tkwi jednak siła. Fosse w niezwykle...