-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2014-08-25
2014-09-08
Fascynujący człowiek, jego umysł i osobowość są bohaterami tego opracowania. Dokładnie tak. To jest opracowanie (nie opowieść) na temat życia szalonego Geniusza przez wielkie G. To nie jest tylko biografia. To analiza osobowości Tesli i epoki w zmieniającym się świecie w czasach, kiedy ludzki rozum rozpoczynał zasilanie naszej cywilizacji rodzajami energii jakie znamy dzisiaj. Nie jest to literatura lekka. Raczej odebrałem ją tak jakbym czytał pracę dyplomową z elektrotechniki poprzeplataną psychoanalizą przypadku Wielkiego Wynalazcy oraz opisem historii tamtych czasów. Bardzo zręcznie charakter Tesli został przedstawiony w porównaniu do jego współczesnych, również wielkich wynalazców. Ułatwia to zrozumienie powodów jego sukcesów, wielkich porażek oraz bez wątpienia pierwiastków szaleństwa.
Dlaczego tylko 5 punktów? Chyba właśnie przez formułę, która na dłuższą metę staje się nieco nużąca, a nie jest krótka. Co nie znaczy, że nie przekazuje fascynujących faktów, o których często nie miałem pojęcia, a które wprawiały mnie w głębokie osłupienie.
Fascynujący człowiek, jego umysł i osobowość są bohaterami tego opracowania. Dokładnie tak. To jest opracowanie (nie opowieść) na temat życia szalonego Geniusza przez wielkie G. To nie jest tylko biografia. To analiza osobowości Tesli i epoki w zmieniającym się świecie w czasach, kiedy ludzki rozum rozpoczynał zasilanie naszej cywilizacji rodzajami energii jakie znamy...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-05-01
Bardzo przyjemne krótkie felietony ze szlachetnym trunkiem w roli głównej, a ponieważ z czasem stałem się smakoszem i mam ewidentne parcie na zgłębianie tajników tej przyjemności, tym większe zainteresowanie wzbudziły we mnie opisy Nowych Kronik...
Ileż ciekawostek można wyczytać w słowach Pana Bieńczyka. Ile nowych faktów "z życia" wina przyswoiłem nie mając bladego pojęcia co piję albo czego jeszcze nie kosztowałem?
Panie Marku... mam dwa słowa do przekazania :): 1. Dziękuję, 2. Zazdroszczę :)
Bardzo przyjemne krótkie felietony ze szlachetnym trunkiem w roli głównej, a ponieważ z czasem stałem się smakoszem i mam ewidentne parcie na zgłębianie tajników tej przyjemności, tym większe zainteresowanie wzbudziły we mnie opisy Nowych Kronik...
Ileż ciekawostek można wyczytać w słowach Pana Bieńczyka. Ile nowych faktów "z życia" wina przyswoiłem nie mając bladego...
2013-05-23
Zanim rozpocząłem przygodę z Jo Nesbø zapoznałem się z wieloma opowieściami pisanymi przez jego skandynawskie koleżanki i kolegów. Oczywiście impulsem i "pierwszym razem" był niedościgniony moim zdaniem Stieg Larsson. A jakość słowa w kryminałach z za Bałtyku bywa różna...
"Człowiek Nietoperz" należy do tych, które warto poznać. Może się wydawać, że do połowy opowieści akcji związanej z głównym wątkiem jest dość mało ale dostajemy świetne opisy rzeczywistości australijskiej, legend, tradycyjnych obrzędów, zachowań czy tamtejszych relacji międzyludzkich. Brak akcji nie sprawia, że czytamy "nudy na pudy". To buduje atmosferę pozwalającą lepiej poczuć to co rozpoczyna się dziać w drugiej połowie rozdziałów. A dzieje się i to sporo...
Jeśli dodam do smaku bardzo sugestywnie opisane stany umysłu, zmieniające się pod wpływem emocji, wspomnień, czy używek (Harry jest alkoholikiem) to otrzymamy koktajl słów odrywający nas od rzeczywistości.
Bardzo doceniam sposób napisania tej opowieści. Świetny przekład. Językiem inteligentnym i przystającym do dzisiejszych czasów. Otwierasz czytelniku książkę, zapominasz o świecie realnym, a po zamknięciu zastanawiasz się gdzie jesteś. Żadnych sztuczności przypominających, że siedzisz na kanapie :)
Chyba mogę zaryzykować, że Nesbø jakościowo jak dotychczas najbardziej zbliżył się do moich oczekiwań po Larssonie. Choć nie doszukiwałbym się porównań.
A ja po małym oddechu wśród Czarownic ;) wrócę do przygód Harry'ego Hole'a już całkiem niebawem. Ciekawe czy czeka mnie zachwyt, czy rozczarowanie po tak dobrym debiucie... :)
Zanim rozpocząłem przygodę z Jo Nesbø zapoznałem się z wieloma opowieściami pisanymi przez jego skandynawskie koleżanki i kolegów. Oczywiście impulsem i "pierwszym razem" był niedościgniony moim zdaniem Stieg Larsson. A jakość słowa w kryminałach z za Bałtyku bywa różna...
"Człowiek Nietoperz" należy do tych, które warto poznać. Może się wydawać, że do połowy opowieści...
2013-05-12
Ostatni raz po opowieści Ludluma sięgałem ładnych kilkanaście lat temu. Nie powiem... bardzo odpowiadały mi skomplikowane historie i intrygi doskonałym sposobem grające na moich emocjach, których kulminacje odczułem czytając przygody Jasona Bourne'a. Ponieważ trafiła się promocja w księgarni internetowej, postanowiłem skorzystać z okazji i powrócić do dobrej szpiegowskiej rozrywki. Moje nastawienie okazało się chyba dość wymagające ponieważ opisany w "Testamencie Matarese'a" międzynarodowy spisek magnatów finansowych, którym celem było zmonopolizowanie światowej gospodarki odebrałem jako dość prymitywnie zbudowany, a i działania agentów specjalnych nie miały nic wspólnego z pełnymi zawiłych akcji przygodami Jasona B. Czytając dalej powoli dochodziłem do wniosku, że mam do czynienia z akcją jakby żywcem zdjętą ze scenariusza James'a Bonda, którego uwielbiam i akceptuję wszelkie opowieści z cyklu "zabili go i uciekł" z udziałem Agenta Jej Królewskiej Mości. Jednak w tym przypadku nastawiłem się na poważną, skomplikowaną, spiskowo-szpiegowską lekturę, której akurat wymagał mój nastrój i ta chwila w czasie. I to chyba główny powód mojego rozczarowania. Będąc nad basenem, na wakacjach, tęskniąc za kolegami Bonda pewnie zupełnie inaczej bym ją odebrał. A może dzisiaj sposób przekazu przygód Jasona Bourne'a też uznałbym za śmiesznie prosty? Kiedyś spróbuję aby się przekonać:)
Ostatni raz po opowieści Ludluma sięgałem ładnych kilkanaście lat temu. Nie powiem... bardzo odpowiadały mi skomplikowane historie i intrygi doskonałym sposobem grające na moich emocjach, których kulminacje odczułem czytając przygody Jasona Bourne'a. Ponieważ trafiła się promocja w księgarni internetowej, postanowiłem skorzystać z okazji i powrócić do dobrej szpiegowskiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-18
Marek Krajewski nie zawodzi i w Erynie. Bezkompromisowa fabuła uzupełniona klimatem starego przedwojennego polskiego Lwowa. Książki tego autora albo się kocha albo się ich nie czyta. Zachwycałem się całą serią przygód Eberhardta Mocka więc bez uprzedzeń postanowiłem poznać również komisarza Popielskiego. Sam bohater nie dał się polubić tak bardzo jak Mock. Atmosfera lwowskiego folkloru również nie zaciekawiała jak starego Breslau. Nie mniej jednak zdarzenia i zbrodnie swoim opisem wprawiały mnie w stan osłupienia i przestrachu. Czy ludzie naprawdę potrafią dopuszczać się takich zachowań? I to nie zależnie czy jest się zbrodniarzem czy stróżem prawa? Trudno uwierzyć.
Marek Krajewski nie zawodzi i w Erynie. Bezkompromisowa fabuła uzupełniona klimatem starego przedwojennego polskiego Lwowa. Książki tego autora albo się kocha albo się ich nie czyta. Zachwycałem się całą serią przygód Eberhardta Mocka więc bez uprzedzeń postanowiłem poznać również komisarza Popielskiego. Sam bohater nie dał się polubić tak bardzo jak Mock. Atmosfera...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-05
Wartością tej książki jest doświadczenie autora, które zakładam bez zbytniego podkolorowania pozwoliło ukazać techniki operacyjne wywiadów i kontrwywiadów nie koniecznie specyficzne dla naszego regionu i naszych sąsiadów. Usytuowanie akcji w czasach IV RP szczególnie trudnych dla służb specjalnych dotyka sytuacji z perspektywy oddanych sprawie oficerów, włożonych do jednego "wora" z funkcjonariuszami starego porządku. Wiele daje do myślenia opis procesów wtedy zachodzących, prowadzących niestety bardziej do destrukcji niż budowania naszego bezpieczeństwa. Spoglądamy na to z dystansu naszej wiedzy i kreowanych medialnych faktów. Treść być może bardziej zobiektywizuje naszą świadomość o tym co się wtedy działo.
Zagłębiając się w lekturę niestety daje się odczuć tchnienie debiutu autora. Pan Seversky miewa fragmenty całkiem niezłe, trzymające w napięciu, ciekawie opowiedziane by w kolejnym rozdziale uraczyć czytelnika dialogami jakby z komiksów o Kapitanie Żbiku. Niezwykle grzeczne rozmowy bohaterów nieco rażą swoją prostotą i przesadną uprzejmością. I chyba właśnie dialogi są najsłabszą stroną tej książki. Choć nie we wszystkich wątkach. To tak jakby autor pisząc miał lepsze i gorsze dni. Na pewno gorsze dni zdarzały się rzadziej w każdym następnym rozdziale, które im bliżej końca tym były coraz lepsze. A to rokuje dość dobrze na przyszłość.
Wartością tej książki jest doświadczenie autora, które zakładam bez zbytniego podkolorowania pozwoliło ukazać techniki operacyjne wywiadów i kontrwywiadów nie koniecznie specyficzne dla naszego regionu i naszych sąsiadów. Usytuowanie akcji w czasach IV RP szczególnie trudnych dla służb specjalnych dotyka sytuacji z perspektywy oddanych sprawie oficerów, włożonych do jednego...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-21
Ostatnia moda na szwedzkie kryminały dopadła również i mnie. Nie przeczę, że wszystkiemu winien jest Larsson :). Niestety postawił poprzeczkę dość wysoko więc tak naprawdę dość trudno mi było do tej pory spotkać autora/autorkę z Zimnego Kraju, który porwał by mnie w choć troszkę podobny sposób jak zrobił to Pan Stieg.
To pierwsza lektura Hakana Nessera jaką połknąłem i pierwsza z serii o inspektorze Barbarottim. Z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że na tle swoich kolegów i koleżanek Nesser jest jak na razie dla mnie najlepszy. Oczywiście Millenium ciągle jest poza zasięgiem :).
Język w jakim Nesser przedstawia szwedzką rodzinę, sposób w jaki obnaża cechy charakteru, humor w porównaniach i metaforach są pierwszej klasy. Fabuła w pewnych chwilach podnosi ciśnienie w takich sposób, że chciało by się na chwilę wyjść nie chcąc uczestniczyć w opisywanych zdarzeniach. Polecam i sięgam po następną część :)
Ostatnia moda na szwedzkie kryminały dopadła również i mnie. Nie przeczę, że wszystkiemu winien jest Larsson :). Niestety postawił poprzeczkę dość wysoko więc tak naprawdę dość trudno mi było do tej pory spotkać autora/autorkę z Zimnego Kraju, który porwał by mnie w choć troszkę podobny sposób jak zrobił to Pan Stieg.
To pierwsza lektura Hakana Nessera jaką połknąłem i...
2013-03-19
Dałem się wmanewrować przez znajomego zachwyconego "Grą", zakupiłem e-booka i stanąłem oko w oko ze światem fantasy, w którym co tu dużo mówić nie zaznałem wielu przygód. Rozpocząłem z chęcią zmiany i oderwania od współczesnych opowiadań. Im dalej w las, tym było gorzej. Nie przekonałem się do wykreowanego świata, do intryg, które opisane przez winowajcę (kolegę namawiającego) jako skomplikowane i ciekawe okazały się proste aby nie rzec prymitywne. Nie powiązane ze sobą wątki sprawiały wrażenie, że autor improwizuje. Mam zasadę aby nawet jeśli książka nie jest ciekawa spróbować ze wszystkich sił dobrnąć do ostatniej strony. Zapragnąłem więc dotrzeć do końca wszystkich wątków aby mieć wyrobione zdanie na temat całości i przy okazji nie zaprzątać sobie głowy domysłami. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że w zasadzie większość historii nie ma zakończenia. Rozpocząłem więc drążyć temat i ja, "wytrawny" znawca fantasy, nie zwróciłem uwagi przed rozpoczęciem, że jest to pierwsza część Pieśni Lodu i Ognia. Wstyd! Zrozumiałem więc intencje autora nadal pozostając rozczarowanym prostotą zdarzeń. I choć nadmiar klanów, nazwisk, imion, stanowisk kazał skupiać się na lekturze to bardziej męczył niż dodawał kolorytu opowieści. Wiem, nie jestem obiektywny. Przeżyłem po prostu rozczarowanie światem fantasy, którego nie znam, w którego się nie wczytuję i teraz już wiem, że nie lubię. Po przeczytaniu ostatniego akapitu w wątku najlepszym z całej opowieści poczułem się jakby autor zapraszał mnie do rozwiązania wszystkich wątpliwości w kolejnych częściach. Może napiszecie kilka słów, które mogą mnie przekonać do kontynuacji? Ja na razie z zaproszenia autora nie skorzystam...
Dałem się wmanewrować przez znajomego zachwyconego "Grą", zakupiłem e-booka i stanąłem oko w oko ze światem fantasy, w którym co tu dużo mówić nie zaznałem wielu przygód. Rozpocząłem z chęcią zmiany i oderwania od współczesnych opowiadań. Im dalej w las, tym było gorzej. Nie przekonałem się do wykreowanego świata, do intryg, które opisane przez winowajcę (kolegę...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-02-01
Kolejne przygody sympatycznej redaktorki kryminalnej Anniki Bengtzon. Historia osadzona na zamku niczym z opowieści Agathy Christie. Nie wiem czy mój brak entuzjazmu w trakcie czytania wynikał już ze znużenia fabułą, zmęczeniem obcowaniem z tą samą bohaterką (trzecia opowieść pod rząd) czy po prostu jest to na razie najsłabsza książka Pani Lizy jaką przeczytałem. Postanowiłem jednak odpocząć i odłożyć na półkę kolejne części na czas nabrania ochoty, która, wiem na pewno, niebawem powróci ;).
Kolejne przygody sympatycznej redaktorki kryminalnej Anniki Bengtzon. Historia osadzona na zamku niczym z opowieści Agathy Christie. Nie wiem czy mój brak entuzjazmu w trakcie czytania wynikał już ze znużenia fabułą, zmęczeniem obcowaniem z tą samą bohaterką (trzecia opowieść pod rząd) czy po prostu jest to na razie najsłabsza książka Pani Lizy jaką przeczytałem....
więcej mniej Pokaż mimo to2012-09-13
No cóż... Jestem Bondomaniakiem i wcale się tego nie wstydzę :)
Bardzo fajna opowieść o przygodach mojego ulubionego Agenta i kto wie? może scenariusz do następnej ekranizacji?
Bardzo polecam.
No cóż... Jestem Bondomaniakiem i wcale się tego nie wstydzę :)
Bardzo fajna opowieść o przygodach mojego ulubionego Agenta i kto wie? może scenariusz do następnej ekranizacji?
Bardzo polecam.
2013-02-14
Fajna, lekka i przyjemna. Polubiłem główną bohaterkę, chociaż wątek obyczajowy związany z osobą Anniki jest nieco nudnawy i ciągnie się już przez trzecią opowieść. Tak, to już trzecia część przygód i jak na razie trochę od siebie odpoczniemy :) Nie znaczy to, że nie wrócę do serii. Ciągle mam ochotę przeczytać całość...
Fajna, lekka i przyjemna. Polubiłem główną bohaterkę, chociaż wątek obyczajowy związany z osobą Anniki jest nieco nudnawy i ciągnie się już przez trzecią opowieść. Tak, to już trzecia część przygód i jak na razie trochę od siebie odpoczniemy :) Nie znaczy to, że nie wrócę do serii. Ciągle mam ochotę przeczytać całość...
Pokaż mimo to2013-01-21
Jest! Nareszcie! Krzyknąłem w myślach, kiedy zobaczyłem „Głosy Pamano” w przedsprzedaży w jednej z księgarń internetowych. Miałem straszny głód po przeczytaniu „Wyznaję” gdzie niecodzienna forma, przeskoki w czasie (czasem w tym samym zdaniu), wspaniały pomysł na rozprawę ze złem odrywały mnie od rzeczywistości ilekroć zapominałem się czytając kolejne rozdziały. I jak to? Nic więcej Cabre na półkach w Polsce? …w końcu doczekałem się …opowieści o trudnych czasach wojny domowej w Hiszpanii, napisanej w nietuzinkowy sposób, wymagający skupienia jak „Wyznaje” ale… nie poczułem magii, jaką znalazłem w opowieści o „skrzypcach Storioniego”.
Być może historia opowiedziana przez Cabre nie dotyka w nas czułych hiszpańskich punktów. Może to tak jakby Hiszpana namówić do czytania o trudnych polskich czasach i wymagać od niego mocnego bicia serca i wzruszeń? Dlatego myślę, że książka ta nie została napisana aby być magiczną lecz aby opowiedzieć Hiszpanom o nich samych, którzy czytając, będą pewnie niejednokrotnie przenosić się w czasie, znajdując w sobie cechy bohaterów wsłuchujących się w „Głosy Pamano”. Nie spodziewajcie się odlotów, ale… mimo wszystko polecam. Kawał świetnej literatury.
Jest! Nareszcie! Krzyknąłem w myślach, kiedy zobaczyłem „Głosy Pamano” w przedsprzedaży w jednej z księgarń internetowych. Miałem straszny głód po przeczytaniu „Wyznaję” gdzie niecodzienna forma, przeskoki w czasie (czasem w tym samym zdaniu), wspaniały pomysł na rozprawę ze złem odrywały mnie od rzeczywistości ilekroć zapominałem się czytając kolejne rozdziały. I jak to?...
więcej Pokaż mimo to