-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-03-13
2024-03-14
Nie sądziłam, że to kiedykolwiek przyznam, ale poczułam już przesyt scen intymnych w tej części. To było już za dużo.
Jednak mimo to, polubiłam się ostatecznie z Nestą. Podoba mi się cały proces jej przemiany wewnętrznej i zawieraniu przyjaźni. Do tego czy tylko ja od pierwszego spotkania jej i Kasjana wiedziałam, że są towarzyszami?
Te treningi, Walkirie, rytuał krwi. Może mało było akcji i intryg, ale rozczuliło mnie zakończenie. Pokazało też, że nie jest całkiem szczęśliwe, bo zagrożenie wciąż jest realne i bohaterowie muszą zachować czujność. Chyba nigdy nie będą mogli w zupełności odetchnąć z ulgą.
Przyjemnie spędziłam popołudnie na czytaniu tej książki. Będę wracać z sentymentem do całej serii. Pokochałam ten świat i bohaterów. Przypadł mi do gustu również styl pisania autorki. Bardzo działa na wyobraźnię, dlatego sięgnę też po inne jej dzieła.
Nie sądziłam, że to kiedykolwiek przyznam, ale poczułam już przesyt scen intymnych w tej części. To było już za dużo.
Jednak mimo to, polubiłam się ostatecznie z Nestą. Podoba mi się cały proces jej przemiany wewnętrznej i zawieraniu przyjaźni. Do tego czy tylko ja od pierwszego spotkania jej i Kasjana wiedziałam, że są towarzyszami?
Te treningi, Walkirie, rytuał krwi....
2024-03-12
Przyznam, że zdziwiłam się średnią ocen tej książki.
Nie spodziewałam się po tym dodatku czegoś nie wiadomo jak wybitnego. To nie jest oficjalna kolejna część, ale malutki urywek tego, co działo się zaraz po akcji "Dworu skrzydeł i zguby". Nie miałam wielkich oczekiwań, a mimo to udało się autorce je przekroczyć i to całkiem znacznie.
Poznajemy bliżej Velaris oraz jego mieszkańców. Jak wielkie zniszczenia i straty ponieśli w czasie wojny. Podoba mi się, że autorka przedstawiła perspektywę kilku bohaterów, abyśmy mogli poczuć to co oni, lepiej ich zrozumieć oraz dowiedzieć się czegoś nowego.
Akcja kręci się głównie wokół święta przesilenia zimowego. Zostało cudownie przedstawione jako rodzinne, pełne ciepła święto, które z pewnością było inspirowane naszym Bożym Narodzeniem.
Emocje bohaterów, ich wojenne traumy...uderzyły we mnie z wielką mocą w trakcie czytania. Każdy radził sobie z nimi najlepiej jak umiał. Jedni lepiej, inni gorzej. Podoba mi się to, jak Feyra odnajduje się w roli księżnej Dworu Nocy i jak dzięki malowaniu radzi sobie z trudnymi emocjami. Mało tego, zdecydowała się pomagać też dzięki temu innym.
Dodam, że z zadowoleniem przyjęłam fakt, że Feyra jako fae ma miesiączkę (lub raczej półrokączkę?). Chociaż przyznam, że brak wzmianki o niej do tej pory jakoś nie przeszkadzał mi oraz nie pozbawiał, w moich oczach, realizmu jej postaci. Wolę zdecydowanie mój cykl co miesiąc, niż ten Fayry dwa razy w roku, który trwa tydzień i jest lekko mówiąc, ciężki.
Po raz kolejny zachwycam się nad relacją Feyry z Rhysandem. Jest taki opiekuńczy i kochający. Ideał. To zbyt piękne i obawiam się, że niedługo znowu staną przed jakimś trudnym wyzwaniem i zagrożeniem...
Uwielbiam tą rodzinną, radosną atmosferę związaną ze świętem. Bitwy na śnieżki, prezenty...Poczułam tą więź, która łączy wszystkie postacie. Chociaż nie wszyscy są spokrewnieni, to tworzą rodzinę. Łączą ich wspólne przeżycia i doświadczenia...marzenia oraz miłość.
W końcu doczekałam się też tej decyzji ze strony Feyry - jej prezentu dla Rhysa z okazji przesilenia - i przyznam, naprawdę jej wyczekiwałam odkąd przekonałam się, co oznaczał wygląd Rzeźbiącego W Kościach. Ich zbliżenie tamtej nocy...czysta magia. Czułam to wszystko. To cudowne, jak idealnie autorka opisała to, co się działo. To była czysta perfekcja w każdym calu.
Cieszę się, że ta książka powstała. Z przyjemnością się zagłębiłam w dusze bohaterów i poczułam, co Velaris ma im do zaoferowania. Zapragnęłam tam zamieszkać. Wydaje się w istocie miastem ze snów.
Przyznam, że zdziwiłam się średnią ocen tej książki.
Nie spodziewałam się po tym dodatku czegoś nie wiadomo jak wybitnego. To nie jest oficjalna kolejna część, ale malutki urywek tego, co działo się zaraz po akcji "Dworu skrzydeł i zguby". Nie miałam wielkich oczekiwań, a mimo to udało się autorce je przekroczyć i to całkiem znacznie.
Poznajemy bliżej Velaris oraz jego...
Od pierwszej części nie lubiłam Elainy i Nesty Archeron. Siostry Feyry po prostu działały mi na nerwy. O ile Elaina miała jeszcze dobre cechy, które dałoby się polubić, to arogancka Nesta była wprost nie do zniesienia.
Przyznam, że ta książka zmieniła nieco moje nastawienie do niej. Kiedy autorka przybliżyła mi, co dzieje się w jej wnętrzu, to nawet zaczęłam jej współczuć. Zrobiło mi się przykro, tak jak jej, kiedy nie znalazła w nowym domu Feyry i Rhysanda żadnego obrazu, który by ją przedstawiał. Kiedy poznałam te wszystkie traumy i ogromną stratę, z którą się zmaga, to nie dziwiłam się jej sposobami radzenia sobie z nimi. A prawda jest taka, że sobie nie radziła. Nieświadomie doprowadzała do swojej destrukcji oraz odpychała każdą bliską osobę, aby nie zranić się jeszcze bardziej.
Wszystko zmieniło się, kiedy została odesłana do Domu Wiatru razem z Kasjanem. Kiedy Feyra wyznaczyła jej codzienne zadania, dzięki którym nawiązała przyjaźń. Zdobyła cel w życiu i zbliżyła się do Kasjana. W treningach odnalazła ujście gniewu i złości. Odnalazła ulgę. Zaprzyjaźniła się nawet z samym Domem, który okazał się mieć własną świadomość. Dzięki przyjaciołom staje się wojowniczką, która nigdy więcej nie zamierza być słaba. Która będzie wiedziała jak się bronić oraz jak pokonać swoich wrogów.
Żeby nie było tak smutno i negatywnie przez uczucia Nesty, autorka idealnie wplotła wiele scen zabawnych oraz tych nieco bardziej gorących.
Z pewnością wiele się dzieje w pierwszej części "Dworu srebrnych płomieni". Intryguje mnie moc Nesty i jej żelazny upór oraz wola. Poznałam ją na tyle dobrze, żeby się przekonać, że ma dobre serce. A za swoich bliskich jest gotowa oddać życie.
Ogromnie brakowało mi perspektywy Feyry i Rhysanda, ale staram się zrozumieć zamysł autorki, aby pokazać historię z trochę innej strony. Skupiając się na kimś, kto nie odnalazł takiego szczęścia jak książęca para. Jednak i u nich okazuje się nie być za kolorowo. Martwi mnie poród Feyry i trzymam kciuki, aby znaleźli jakiś sposób. Chciałabym, aby zarówno ona jak i dziecko wyszli z tego bez szwanku.
Od pierwszej części nie lubiłam Elainy i Nesty Archeron. Siostry Feyry po prostu działały mi na nerwy. O ile Elaina miała jeszcze dobre cechy, które dałoby się polubić, to arogancka Nesta była wprost nie do zniesienia.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyznam, że ta książka zmieniła nieco moje nastawienie do niej. Kiedy autorka przybliżyła mi, co dzieje się w jej wnętrzu, to nawet zaczęłam jej współczuć....