-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-01
2024-04-11
Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.
Daniel Buchholz, komisarz hamburskiej policji, otrzymuje wezwanie do opuszczonej fabryki, w której znajduje potwornie okaleczone zwłoki. Mało tego, na miejscu zbrodni zastaje również nową koleżankę - Ninę Salomon, która dołącza do jego zespołu. Ich współpraca nie zaczyna się dobrze, lecz z biegiem czasu Daniel dostrzega w Ninie duży potencjał. Jak się okazuje, policjantka ma ogromne doświadczenie, oraz nieomylny instynkt. Razem wkraczają w otchłań najmroczniejszego miejsca, jakim jest internet. I to właśnie w tym momencie zaczyna się cała zabawa.
„Darknet” to historia, której początek naprawdę wciąga. Pedantyczny Daniel i wybuchowa Nina już od pierwszych stron tworzą fantastyczny duet! Kreacja bohaterów stanowi tutaj ogromny atut. Czytelnik ma przed sobą dwa różne charaktery, dwie odmienne osobowości, zmagające się z różnorodnymi problemami, oraz demonami przeszłości. Autorzy w tej powieści zdecydowali się na wieloosobową narrację, co moim zdaniem w tym przypadku nie było ani dobrym, ani przemyślanym zabiegiem. Doprowadziło to do licznych powtórzeń, które nudziły i ze strony na stronę irytowały coraz to bardziej. Sama fabuła jak najbardziej daje radę, choć nie ukrywam - daleko jej do ideału. Na pochwałę na pewno zasługuje motyw darknetu. Mogłoby się wydawać, że ten temat został już na maksa wyczerpany w innych powieściach, lecz to nieprawda. W tej historii pojawia się coś nowego - anonimowe głosowanie użytkowników pewnego forum, którego nagrodą jest śmierć. Obcy ludzie decydują, kto stanie się kolejną ofiarą nieuchwytnego Trajana. I muszę przyznać, że z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Pomysł ciekawy, lecz na dłuższą metę - dość monotonny. Przez całą powieść pojawia się ten sam schemat - głosowanie, nieudolność policji, kolejne głosowanie, jeszcze większa nieudolność policji. Samo śledztwo nie wywołuje żadnych emocji. Akcja toczy się bardzo pozwoli, brakuje w niej większych momentów zaskoczenia. Brak wartkiej akcji. Poza ciekawymi i lekko drastycznymi opisami morderstw nie ma tu nic, co mogłoby charakteryzować dobry i trzymający w napięciu kryminał. Zakończenie także nie ratuje tej powieści.
„Darknet” to historia, która miała ogromny potencjał. Pomysł na tę książkę okazał się być naprawdę bardzo fajny i w jakiś sposób oryginalny, lecz niestety - coś tutaj nie zagrało. Strefa obyczajowa dała radę, z chęcią poznałabym dalsze losy głównych bohaterów, lecz ta kryminalna pozostawiła we mnie lekki niedosyt. Myślę, że ta powieść będzie idealna dla osób, które zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem, oraz lubią powolne i mało dynamiczne opowieści. Niestety, ale starzy wyjadacze nie znajdą tutaj niczego nadzwyczajnego. Nie twierdzę, że to zła powieść. Na mnie po prostu nie zrobiła większego wrażenia.
Ta książka przeleżała na mojej półce kilka lat, więc w końcu postanowiłam wziąć ją w ruch. Totalnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo w mojej ocenie nie jest to raczej jakiś bardzo popularny i „głośny” tytuł. Liczyłam tylko na fajny i wciągający kryminał. No i czuję lekkie rozczarowanie. Bo fajny nawet był, ale czy mocno angażujący? Jakoś niekoniecznie.
Daniel...
2024-04-06
Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany” ukazuje życie dwójki młodych ludzi, których wojna wystawia na niejedną próbę. Czytelnik przez całą powieść obserwuje wzloty i upadki Tani, oraz Aleksandra. Dwa różne światy, dwie różne osobowości, które próbują przetrwać wśród ognia, oraz niemieckich oficerów. To książka, która wydobywa emocje. Przedstawia czytelnikowi życie w głodzie, mrozie i wiecznym strachu. Cierpienie, walka o rodzinę, dylematy, kłamstwa, czy skomplikowane relacje, także nie są tutaj pojęciami obcymi. To powieść, która na maksa uderza w czytelnika, zmusza do refleksji, oraz ukazuje, ile jest w stanie poświęcić człowiek dla prawdziwej i tej jedynej miłości. To książka, która zapewne niejednokrotnie złamie Twoje serce. Więc dlaczego nie stała się moim ulubieńcem? Przez pojawiającą się infantylność. Mając wgląd na to, że główną bohaterką jest młoda dziewczyna, idzie jakoś to zrozumieć i przymknąć oko. Lecz tutaj pojawia się kolejna sprawa - sceny erotyczne gdzieś w połowie książki. Był moment, gdzie podczas czytania czułam, że ocieram się o kiepski i tani romans. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach wszystko wraca na odpowiednie tory i czytelnik dalej może cieszyć się piękną i wspaniałą historią. Ale nie ukrywam, trochę mnie to pokonało… Koniec końców, patrząc na całokształt, książka dała radę. Autorka operuje naprawdę przyjemnym piórem, niejednokrotnie zaskakuje, wydobywa z czytelnika sporo smutku, trochę łez, ale również i delikatny uśmiech. Także jak najbardziej polecam.
Daję tylko znać, że ostatnio udało mi się przeczytać „Jeźdźca miedzianego”. Nie będę świrować - książka zrobiła na mnie wrażenie, lecz nie znajdzie się w mojej topce ulubionych klasyków. Początek tej historii naprawdę mnie zaintrygował. Pierwsza część spełniła wszystkie moje oczekiwania względem nie tylko samej powieści historycznej, ale i romansu. „Jeździec miedziany”...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
„Czarcie lustro” to moje drugie spotkanie z Autorką - miałam już przyjemność czytać „Naszą prywatną grę”, która była całkiem ok. Wyżej widoczna książka natomiast przebiła swoją poprzedniczkę na głowę. W historii tej poznajemy zaginioną przed laty Martę - przerażoną, zagubioną i nie znającą życia czternastolatkę, która spędziła sześć lat w zamknięciu z tajemniczym Mistrzem. Kiedy dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, kilkaset kilometrów od stolicy znika dyrektor pewnego liceum, a główną podejrzaną staje się młoda anglistka. Co łączy te dwa wydarzenia? Tego dowiecie się, sięgając po tę książkę.
„Czarcie lustro” to historia, która wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Autorka zdecydowała się na wielowątkową fabułę, co moim zdaniem okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem czytelnik bardzo precyzyjnie może spojrzeć na pewne sytuacje oczami poszczególnych bohaterów. Nie będę ukrywać, że największe emocje wzbudziły we mnie wątki Marty, która po tylu latach zamknięcia uczy się nowego życia. Jej historia łamie serce, wywołuje ból i dobitnie udowadnia, że największą krzywdę człowiekowi (a właściwie dziecku), jest w stanie wyrządzić nikt inny, jak drugi człowiek. Drugą intrygującą postacią jest Elwira - nauczycielka, która niejednokrotnie nas zaskakuje. Jej historia jest zupełnie inna, lecz równie interesująca i tajemnicza. Dwie różnorodne historie zawarte w jednej powieści. Historie, które z biegiem czasu łączą się w jedną całość, ale zanim do tego dojdzie - czytelnik musi się nieźle nagłówkować, aby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. I takie thrillery jak najbardziej szanuję!
„Czarcie lustro” to książka, którą zdecydowanie warto polecić! Autorka w tej powieści ukazuje nie tylko dramat małej dziewczynki, ale również i samo życie. Demony przeszłości, trauma, chore zachowania, tajemnice czy trudne relacje rodzinne nie są tutaj pojęciami obcymi. Mało tego, pojawiające się morderstwo i pedofilia nadają tej powieści jeszcze większego dreszczyku emocji i dynamizmu. To mocna, brutalna, okrutna, traumatyczna, ale i angażująca oraz intrygująca historia, ukazująca najgorszą naturę człowieka. I mimo, że książka w pewnym momencie stała się lekko przewidywalna - nie psuje to jej odbioru, bowiem autorka nadrabia emocjami, które stanowią tutaj największy atut. Finał natomiast wynagradza tę przewidywalność. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. „Czarcie lustro” to naprawdę kawał dobrej lektury! Zachęcam do przeczytania.
„Czarcie lustro” to moje drugie spotkanie z Autorką - miałam już przyjemność czytać „Naszą prywatną grę”, która była całkiem ok. Wyżej widoczna książka natomiast przebiła swoją poprzedniczkę na głowę. W historii tej poznajemy zaginioną przed laty Martę - przerażoną, zagubioną i nie znającą życia czternastolatkę, która spędziła sześć lat w zamknięciu z tajemniczym Mistrzem....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
2024-03-25
2023-12-31
2023-12-31
2023-12-31
2023-12-30
2023-12-30
W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter za wszelką cenę próbuje ją odnaleźć. Astrid natomiast zrobi wszystko, aby nie dać się złapać. Czy jej się to uda? I co mają z tym wspólnego listy?
Nie będę ukrywać, że „Złodziejka listów” to powieść, która z początku bardzo mnie oczarowała. Autorka już od pierwszych stron przedstawia czytelnikowi życie i relacje rodzinne młodej Astrid, które chwytają za serce. Po tych kilkunastu stronach pomyślałam sobie „kurczę, to będzie fantastyczna opowieść”. Niestety, im dalej w las, tym moja fascynacja zaczęła się ulatniać. Pierwszym punktem, który do tego doprowadził, były poczynania głównej bohaterki. Młodość rządzi się swoimi prawami, stanie w obliczu wojennej zawieruchy, także pewnie miało ogromny wpływ na decyzje i wybory ludzi, którym przyszło żyć w tamtych czasach. Ale czy naiwność i głupotę można przy tym jakoś wytłumaczyć? Chyba nie. A właśnie takimi cechami charakteryzuje się główna bohaterka, która na fali miłości do wroga, człowieka widzianego raz w życiu, igra z ogniem i podrzuca mu listy, zapewniając go o swoim prawdziwym i głębokim uczuciu. Ucieka, aby za chwilę podać mu się na srebrnej tacy. I tak w kółko. Nie byłam w stanie tego zrozumieć. Czy stalkowanie (bo tak byśmy to określili w dzisiejszych czasach) człowieka, który zagraża Twojemu życiu jest czymś normalnym? No chyba nie. Przez to książka traci wiele na swojej autentyczności, a sam aspekt jednostronnej korespondencji pozostawia pewien niesmak… Nie mam nic do fikcji literackiej, lecz jeśli chodzi o literaturę wojenną, czy obozową - wymagam jakiejś namiastki prawdziwości, której tutaj niestety zabrakło. W moim odczuciu autorka przedstawiła te ciężkie czasy jako zabawę. Fabularnie również było różnie. Gdyby nie to cale przekoloryzowanie i pojawiający się praktycznie na każdej stronie łut szczęścia towarzyszący naszej głównej bohaterce, „złodziejka listów” mogłaby uchodzić za naprawdę świetną i watrą polecenia książkę. Wystarczyło tylko poprowadzić fabułę w trochę innym kierunku. Tak czy inaczej, nie twierdzę, że to bardzo zła książka. To zależy od tego, jakie kto ma wymagania. Jeśli szukacie historii takiej do poczytania - spoko, może się Wam spodobać. Jeśli szukacie czegoś mocno emocjonującego, czegoś co zostanie w Was na dłużej i czegoś, co przedstawi Wam prawdziwe oblicze wojny - to niestety, ale nie tutaj. Ja osobiście tego nie kupiłam. Nie polubiłam się z głównymi bohaterami, czułam ogromną irytację podczas czytania i nie wierzyłam w to, co się tam dzieje. Było w książce kilka momentów, które faktycznie mnie wciągnęły, lecz patrząc na całokształt - to trochę za mało. Zabrakło mi w niej również głębszego rozwinięcia niektórych wątków. Samo zakończenie także nie było niczym zaskakującym. Trochę szkoda, bo początek naprawdę bardzo zachęcał. Czy polecam? Chyba tak nie do końca. Ale widziałam sporo dobrych opinii na temat tej książki, więc jest szansa, że komuś się spodoba. Może się nie znam, może moja ocena jest niesprawiedliwa, lecz jak wspomniałam wyżej - nawet od fikcyjnej literatury wojennej oczekuję czegoś autentycznego, logicznego i emocjonującego.
W powieści tej czytelnik poznaje Astrid - młodą żydówkę z Łomży, która przed likwidacją getta ucieka do Warszawy. Tam spotyka Waltera Schmidta, oficera SS, który z początku jest bardzo oczarowany jej urodą i stylem bycia. Do czasu, aż jej prawdziwa tożsamość zostaje ujawniona…Dziewczyna ucieka z rąk wroga, szukając schronienia u pewnej Niemki, która prowadzi magiel. Walter...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która opowiada historię dziewczyny pracującej w hotelu. W sumie to w hotelach, bowiem ma ich za sobą aż dwadzieścia. Noelle to młoda dziewczyna, która działa według schematu: na pierwszym miejscu próbuje zaimponować szefostwu, zjednać się z personelem, następnie ukraść jak najwięcej nic nieznaczących przedmiotów gościom hotelowym, aby na sam koniec opuścić miejsce pracy pod pretekstem problemów rodzinnych. Dotychczas jej plan działał bez zarzutu. Sytuacja się zmienia, gdy trafia do Magnolii - hotelu numer 21. Tam poznaje osoby, które totalnie odmienią jej życie.
„Hotel 21” to historia, po którą sięgnęłam ze względu na całkiem interesujący opis. Sama jeszcze jakiś czas temu pracowałam w hotelu, jako osoba sprzątająca, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak autorka przedstawi ten temat. Kleptomania także przyciągnęła moją uwagę. Z racji tego, że nigdy nie miałam do czynienia z tym motywem w literaturze, oczekiwałam czegoś niebanalnego. I o ile sam pomysł okazał się być naprawdę oryginalny, o tyle samo wykonanie totalnie mnie do siebie nie przekonało. Liczyłam na fajną, w jakiś sposób angażującą i interesującą lekturę, a zamiast tego dostałam dość przeciętną, mało zaskakującą obyczajówkę, która nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych powieści z tego gatunku. Nie powiem, kreacja głównej bohaterki jak najbardziej daje radę. Noelle to dziewczyna, która nigdy nie zaznała prawdziwej miłości ze strony swojej matki. Przez całe dzieciństwo była przez nią odrzucana oraz poniżana. Jak łatwo można się spodziewać - te sytuacje strasznie wpłynęły na jej dorosłe życie, pewne decyzje i poczynania. Nie ukrywajmy - dzieciństwo ma ogromny wpływ na budowaniu przyszłości. I w tej powieści jest to bardzo widoczne. Nie powiem, fragmenty dzieciństwa Noelle naprawdę mnie poruszyły. Przykre to były wątki. Sama myśl, że takie rzeczy zdarzają się nie tylko na kartkach papieru, ale i w życiu realnym potrafi złamać serce. Ale wracając do tematu - wzmianki o latach młodości głównej bohaterki to niestety jedyny pozytyw książki, jaki udało mi się wyłapać. Trochę emocji było, lecz na tle całej fabuły, to zdecydowanie za mało. „Hotel 21” to powieść, która ma w sobie kilka fajnych momentów, lecz jako całokształt okazała się być nudna i bezbarwna. Autorka przedstawia w niej życie kilku kobiet, zmagających się z własnymi problemami, wykorzystuje motyw przyjaźni i miłości, oraz skupia się na codziennym życiu, wypełnionym trudnymi wyborami. Mogłabym to kupić, lecz niestety, nie ma w tym nic odkrywczego. To taka książka do przeczytania i zapomnienia.
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która opowiada historię dziewczyny pracującej w hotelu. W sumie to w hotelach, bowiem ma ich za sobą aż dwadzieścia. Noelle to młoda dziewczyna, która działa według schematu: na pierwszym miejscu próbuje zaimponować szefostwu, zjednać się z personelem, następnie ukraść jak najwięcej nic nieznaczących przedmiotów gościom...
więcej Pokaż mimo to