-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać420
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-18
2024-04-15
2024-04-13
2024-04-11
2024-03-29
W naszym polskim języku utarło się powiedzenie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Ale czy człowiek zawsze jest najlepszym przyjacielem psa? Patrząc na początek historii Haathi, olbrzymiego psa o uosobieniu niedźwiadka, odpowiedź nasuwa się automatycznie - nie! Człowiek potrafi być okrutny, skazując zwierzę na śmierć, a na pewno na niewyobrażalne cierpienie. Jednak los przewidział dla Haathi'ego zupełnie inne przeznaczenie.
Pewnego styczniowego dnia 2012 roku pociąg przejeżdża po przywiązanym do torów kolejowych psie. Jest niemal pewne, że ginie on pod kołami potężnej maszyny. Jednak kiedy pracownicy znajdują psa okazuje się, że przeżył ten potworny wypadek. Niepewni czy uda się go uratować, zawożą zwierzę do lecznicy, gdzie okazuje się, że konieczna jest amputacja uszkodzonej nogi i ogona. Haathi, bo tak nazwano psa, chociaż potwornie okaleczony, powoli wracał do zdrowia. Na horyzoncie pojawiło się jednak widmo uśpienia olbrzyma, który nie mógł w nieskończoność przebywać w schronisku dla zwierząt. W tym momencie sztab wolontariuszy uruchomił ogromną machinę, której celem było znalezienie domu dla niepełnosprawnego psa. Na ogłoszenie trafili Collen i Willa. Chociaż mieli już jednego psa, postanowili wziąć do siebie również Haathi'ego. Jednym z powodów ich decyzji jest chęć znalezienia przyjaciela dla ośmioletniego syna Willa z pierwszego małżeństwa, ośmioletniego Owena. Owen od urodzenia zmagał się z genetyczną chorobą deformującą jego małe ciało, a przez to był bardzo samotny i zamknięty w sobie. Ale z chwilą pojawienia się w jego życiu Haathi'ego przechodzi ono ogromną metamorfozę. Nieśmiały dotąd Owen staje się duszą towarzystwa, a towarzyszący mu trzynożny przyjaciel otwiera przed nim coraz to nowe drzwi do normalnego świata.
W naszym polskim języku utarło się powiedzenie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Ale czy człowiek zawsze jest najlepszym przyjacielem psa? Patrząc na początek historii Haathi, olbrzymiego psa o uosobieniu niedźwiadka, odpowiedź nasuwa się automatycznie - nie! Człowiek potrafi być okrutny, skazując zwierzę na śmierć, a na pewno na niewyobrażalne cierpienie....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-30
2024-03-18
2024-03-15
2024-03-03
Jeżeli miałabym podać jakiegoś polskiego pisarza dla dzieci i młodzieży ostatnich lat, który zrobił na mnie niebanalne wrażenie, to bez wahania wskazałabym m.in. Marcina Szczygielskiego. Kilka lat temu przeczytałam napisaną przez niego "Arkę Czasu" i przepadłam. Teraz wpadł mi w ręce "Czarny Młyn" jego aktorstwa. Liczyłam na ciekawą i mądrą lekturę i wcale się nie zawiodłam.
Akcja tej niezbyt obszernej książki rozgrywa się w Młynach, fikcyjnej wsi, która chociaż leży w centralnej Polsce, to tak naprawdę jest odcięta od świata. Mieszka w niej niewiele osób, w tym główni bohaterzy książki, dzieci: Iwo, Melka, Natalka, Paweł, Piotrek oraz Karol. W zapadłej wsi nie ma wiele rozrywek, nie odbierają telewizja i radio, nie można też połączyć się z internetem, a właśnie zaczęły się wakacje. Jednak wraz z ich nadejściem w wiosce zaczęły dziać się dziwne i coraz bardziej niezrozumiałe rzeczy. A wszystko za sprawą górującego nad miejscowością spalonego dawno temu młyna. Dzieci szybko rozumieją, że jako jedne z niewielu mieszkańców miejscowości nie uległy rzuconemu przezeń na mieszkańców urokowi, a przez to mogą ocalić swoich sąsiadów, a przy tym całą wioskę.
Powieść porusza wiele ważnych dla młodego człowieka zagadnień, takich jak rodzina, przyjaciele, solidarność, odpowiedzialność, a nawet - niepełnosprawność. Melka zmaga się bowiem z karłowatością, a to ona w dużej mierze będzie odpowiadała za ocalenie ich małej ojczyzny. W książce wydarzenia realne przeplatają się z fantastycznymi, co może uatrakcyjnić książkę w oczach młodych odbiorców. Tylko zakończenie uważam za zbyt przesadzone, a z drugiej strony - trochę mi się ono skojarzyło z finałem "Czerwonego krzesła" Andrzeja Maleszki, więc może nie jest ono takie do końca złe. W każdym razie - warto przeczytać z dzieckiem tą książkę.
Jeżeli miałabym podać jakiegoś polskiego pisarza dla dzieci i młodzieży ostatnich lat, który zrobił na mnie niebanalne wrażenie, to bez wahania wskazałabym m.in. Marcina Szczygielskiego. Kilka lat temu przeczytałam napisaną przez niego "Arkę Czasu" i przepadłam. Teraz wpadł mi w ręce "Czarny Młyn" jego aktorstwa. Liczyłam na ciekawą i mądrą lekturę i wcale się nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-16
2021-01-15
2024-01-27
2024-02-03
2024-01-29
2024-01-13
Isaac Bashevis Singer był Żydem polskiego pochodzenia, który w połowie lat 30 XX wieku wyemigrował do Ameryki. Być może dzięki temu uniknął piekła holokaustu, które trwało na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej. A to znowu sprawiło, że świat mógł go poznać jako wybitnego pisarza. Jego talent został dostrzeżony na tyle, że w 1978 roku został uhonorowany Literacką Nagrodą Nobla.
"Opowieść o Królu Pól" została napisana u schyłku życia Singera w 1989 roku. Jest powrotem do opuszczonej przed laty Polski, w której przyszło mu spędzić pierwsze lata swojego życia. Isaac przenosi w niej czytelników w czasy, kiedy Polska jeszcze nie istniała, a na jej terenie żyli ludzie uprawiający pola. Stąd wzięła się ich nazwa - Polanie, którą zapewne kojarzymy już z historii. Polanie, chociaż jeszcze nie przyjęli struktury państwowości, to jednak mają już swoją tradycję przekazywaną z pokolenia na pokolenie, swojego władcę, system pogańskich wierzeń oparty na kulcie przyrody, a także język, którym porozumiewają się z innymi. Jednym z Polan jest Cybula, główny bohater opowieści. Przemierza on swoją krainę, zaatakowaną przez wrogie plemię, w nadziei, że pomści wszystkich, którzy zostali zabici podczas natarcia. Przy okazji poznaje różne zasady rządzące światem i ludźmi.
Opowieść nosi znamiona mitu o tym, jak rodziła się Polska. Dużo w niej zła i brutalnych scen, np. gwałtów na dziewczynkach, czy też aktów kazirodczych. Z jednej strony może to oburzać czytelnika, ale z drugiej pokazuje, że przemoc istniała od zawsze i wpisana była w ludzką egzystencję tak samo jak miłość. A może nawet szła z nią w parze? I chociaż cała treść książki może szokować, to myślę że tak naprawdę jest ona odzwierciedleniem wnętrza każdego z nas, naszej prywatnej walki dobra ze złem, tego, że raz wybieramy jedno, a innym razem drugie. Bo jesteśmy tylko ludźmi kierującymi się naszym prywatnym dobrem.
Isaac Bashevis Singer był Żydem polskiego pochodzenia, który w połowie lat 30 XX wieku wyemigrował do Ameryki. Być może dzięki temu uniknął piekła holokaustu, które trwało na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej. A to znowu sprawiło, że świat mógł go poznać jako wybitnego pisarza. Jego talent został dostrzeżony na tyle, że w 1978 roku został uhonorowany Literacką...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-07
2023-11-26
2023-10-25
2023-09-25
John Boyne rozpoczyna historię opowiedzianą w "Zostań, a potem walcz" w dniu piątych urodzin głównego jej bohatera Alfiego. Jest to podwójnie wyjątkowy dzień - w tym dniu wybuchła także I wojna światowa. Alfie jeszcze nie wie jak wraz z tym zmieni się jego życie. Na razie jedynie wiele jego kolegów i koleżanek odwołuje swój udział w przyjęciu urodzinowym. Alfie się tym jednak nie przejmuje. Ważne, że jest babcia, i Stary Bill Hemperton, i ulubiona koleżanka Alfiego, Kalena, z tatą, i ukochany tata chłopca. Ten ostatni obiecuje Alfiemu, że na pewno nie uda się na front. Jednak nazajutrz malec odkrywa, że Georgie nie dotrzymał danej mu obietnicy i poszedł walczyć z wrogiem. Od tego momentu chłopiec mieszkał sam z mamą. Było im ciężko, aby podreperować rodzinny budżet, Alfie opuszcza w niektóre dni szkołę i idzie robić za pucybuta na dworcu King Cross. Akcesoria do tego potrzebne znajduje w domu Kaleny, którą pewnego dnia wraz z tatą deportowali w inne miejsce. Ale to nie jedyne zmartwienie dziewięcioletniego już chłopca. Wszak nie wie, co się dzieje z jego ukochanym rodzicielem. Przez jakiś czas do domu przychodziły listy pisane przez Georgie'a, nagle jednak przestały. Alfie tłumaczył to sobie tym, że na pewno zginął podczas jakiejś bitwy. Pewnego razu, podczas pucowania butów nieznajomego, wzrok Alfiego pada na trzymany przezeń plik dokumentów. Jego uwagę przykuwa jeden z mieszczących się na nich numerów - chłopiec wie, że taki sam numer wojskowy nosi jego tato. Postanawia wybrać się w niedaleką podróż, aby sprawdzić, czy tata naprawdę żyje i w razie potrzeby sprowadzić go do rodzinnego, kochającego domu.
"Zostań, a potem walcz" to kolejny obraz wojny, widzianej oczami dziecka. Tym razem jest to nie druga, a pierwsza wojna światowa. Boyne, jak zresztą w pozostałych powieściach o tego typu tematyce, nie przedstawia jej jednak od tej złej strony. Tradycyjnie już próżno w niej szukać opisów krwawych bitew i trupów bez kończyn. Za to na pierwszy plan wysuwają się takie problemy, jak miłość względem siebie członków rodziny, oddanie względem drugiego człowieka, tęsknota za tym, co utraciliśmy, strach o bliskich, nadzieja na poprawę losu. Czyli właściwie coś, co jest znane niemal każdemu pokoleniu. Alfie to normalny chłopak, taki jakich wielu - lubiący dłużej pospać, mający swoje ulubione smaki i sposoby spędzania czasu, chcący być wreszcie dorosłym, aby tak jak tata rozwozić co rano mleko. Kocha swoich rodziców i autentycznie martwiący się o nich - o tatę, z którym nie wiadomo co się dzieje, i o mamę pracującą ponad siły. A jednocześnie niesamowicie odważny i pomysłowy, dążący do osiągnięcia obranego celu mimo piętrzących się przeciwności losu. Być może to sprawia, że jest tak bliski sercu czytelnika. To ten rodzaj człowieka, z którym chce się przebywać. Pomysłowe jest też osadzenie głównej akcji książki** - zaczyna się o na w dniu wybuchu I wojny światowej, a kończy wraz z dniem jej zakończenia. Dla mnie ma to symboliczny wydźwięk - być może coś rozpocznie się nie po naszej myśli, ale warto do końca wierzyć w to, że koniec tego czegoś będzie naprawdę piękny.
John Boyne rozpoczyna historię opowiedzianą w "Zostań, a potem walcz" w dniu piątych urodzin głównego jej bohatera Alfiego. Jest to podwójnie wyjątkowy dzień - w tym dniu wybuchła także I wojna światowa. Alfie jeszcze nie wie jak wraz z tym zmieni się jego życie. Na razie jedynie wiele jego kolegów i koleżanek odwołuje swój udział w przyjęciu urodzinowym. Alfie się tym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawe spojrzenie na katastrofę od strony rosyjskiej.
Ciekawe spojrzenie na katastrofę od strony rosyjskiej.
Pokaż mimo to